Jak wyglądał drugi dzień papieża w Paragwaju

(fot. PAP/EPA/CIRO FUSCO)
KAI / ak

Wizyta w szpitalu im. Dzieci z Acosta Ñu w Asunción, Msza św. na placu przed sanktuarium maryjnym w Caacupé z udziałem ponad miliona wiernych, spotkanie z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego na Stadionie im. Leona Condou Kolegium św. Józefa i nieszpory z udziałem biskupów, kapłanów, diakonów, osób konsekrowanych, seminarzystów i ruchów katolickich w katedrze pw. Matki Bożej Wniebowziętej w Asunción złożyły się na drugi dzień (11 lipca) wizyty apostolskiej Franciszka w Paragwaju.

Papież kontynuuje ostatni etap swej 8-dniowej podróży do Ameryki Łacińskiej. Wcześniej odwiedził Ekwador i Boliwię. Wizyta Franciszka w Paragwaju kończy się dzisiaj.

Bądźmy jak dzieci i uczmy się od nich

DEON.PL POLECA

W drugim dniu wizyty w Paragwaju, 11 lipca, Franciszek odwiedził szpital im. Dzieci z Acosta Ñu w Asunción. Przez pół godziny odwiedzał sale, w których leżą chore dzieci. Był m.in. na oddziale onkologii. Dawał w prezencie różańce. Pobłogosławił ręce lekarza dokonującego transplantacji.

Kilkuletni syn pracującej tam pielęgniarki podarował papieżowi swoją akredytację z imieniem, nazwiskiem i zdjęciem, prosząc, by Ojciec Święty o nim nie zapomniał. Ángel Hugo Reyes Florentín podszedł do papieża, by go pozdrowić. Przytulił się do niego, gdy ten przemawiał, a potem zdjął z szyi swoją akredytację i wręczył mu mówiąc: "Daję ci moją akredytację, żebyś o mnie pamiętał". Wzruszyło to Franciszka, który postawił chłopca za wzór i wezwał obecnych przy tym ludzi, by naśladowali jego spontaniczność.

W szpitalu tym Ojciec Święty m.in. spędził 10 minut na oddziale onkologii, którego mali pacjenci śpiewali dla niego piosenki, wręczyli swe rysunki i listy. Papież obiecał im, że będzie się za nich bardzo modlił, aby odzyskali zdrowie. Pio Alfieri, dyrektor szpitala powiedział, że Franciszek z wielkim smutkiem patrzył na cierpiące dzieci.

Po wyjściu z budynku szpitala pozdrowił czekających tam na niego pracowników placówki i rodziny dzieci. Franciszek zapewnił, że Pan Jezus darzył je szczególną miłością. Gniewał się nawet, kiedy nie pozwalano dzieciom zbliżać się do Niego. Zapewnił ich o swej modlitwie w intencji zdrowia dzieci i sił dla ich rodziców. Gdy przemawiał, przytulało się do niego kilku małych pensjonariuszy szpitala. Ojciec Święty przypomniał też jak ważne były dzieci dla Jezusa, i podkreślił, że kto w sercu nie stanie się jak dziecko, nie wejdzie do królestwa Bożego.

W swoim wystąpieniu Franciszek streścił przygotowane na tę okazję przemówienie, które zostawił im formie pisanej, jako przesłanie. Przytoczył w nim fragment Ewangelii św. Marka mówiący o oburzeniu Jezusa gdy nie pozwalano, aby dzieci zbliżyły się do Niego. - Dzieci należą do najbardziej umiłowanych przez Jezusa - podkreślił Ojciec Święty zastrzegając, że nie znaczy to, że Jezus nie kocha dorosłych. Przypomniał, że bardzo się cieszył z ich przyjaźni i towarzystwa i stawiał je za przykład. - Dzieci były oddalane, dorośli nie pozwalali im się zbliżać, ale Jezus zawołał je, objął i postawił je pośrodku, abyśmy wszyscy nauczyli się być takie jak one. Dzisiaj powiedziałby nam to samo. Spogląda na nas i mówi: uczcie się od nich - stwierdził Franciszek.

W przemówieniu papież zachęcił aby uczyć się od najmłodszych ufności, radości, łagodności, zdolności walki, męstwa i wytrzymałości. - Jesteście bojownikami. A gdy ktoś ma przed sobą podobnych 'wojowników', czuje się dumny. Patrzenie na was daje nam siłę, zachęca nas do bycia ufnymi i kroczenia dalej naprzód - stwierdził Franciszek.

Zwracając się do rodziców i dziadków chorych dzieci Ojciec Święty ze współczuciem wskazał na chwile wielkiego bólu, niepewności niepokoju, który "przygniata serce" i że są też chwile wielkiej radości. - Oba te uczucia współżyją ze sobą, tkwią w nas. Ale nie ma lepszego środka niż wasza łagodność i wasza bliskość - podkreślił Franciszek. Wyraził radość, że rodziny pomagają sobie, dodają sobie otuchy, wspierają, aby "pójść naprzód i przejść przez to doświadczenie".

Lekarzom, pielęgniarkom i personelowi medycznemu podziękował za pomaganie w leczeniu i "towarzyszenie bólowi swych braci".

- Nie zapominajmy, że Jezus jest blisko swych dzieci, jest bardzo blisko, w sercu. Nie miejcie wątpliwości, prosząc Go, nie miejcie wątpliwości, rozmawiając z Nim, dzieląc się z Nimi swymi pytaniami i bólem. On jest zawsze, naprawdę zawsze i nie dopuści, abyśmy upadli - wezwał Franciszek i zawierzył wszystkich Maryi Dziewicy z Caacupé, patronce Paragwaju.

Po wizycie w szpitalu Franciszek udał do miasta Caacupé, położonego 40 km od Asunción gdzie w tamtejszym sanktuarium maryjnym odprawił Mszę św.

Hołd dla paragwajskich kobiet i matek

Po przybyciu do Caacupé Franciszek otrzymał od burmistrza Roberto Franco symboliczne klucze do miasta. Wierni zebrani przed sanktuarium odśpiewali po hiszpańsku hymn papieski. Papież wszedł do kościoła, w którym było obecnych około tysiąca osób. Najwięcej hałasu zrobiły siostry zakonne, karmelitanki bose, do których Franciszek podszedł i serdecznie przez kilka minut z nimi rozmawiał.

Po cichej modlitwie przed Najświętszym Sakramentem, papież przywitał się z pracującymi w sanktuarium duchownymi, a następnie modlił się przed słynącą cudami figurką Matki Bożej Niepokalanie Poczętej i złożył przed nią małą, białą różę.

Następnie przy ołtarzu polowym przed świątynią z udziałem wiernych rozpoczęła się Msza św. Niewielki plac mógł pomieścić jedynie 80 tys. wiernych. Jednak - według dziennika "Hoy" - na ulicach wokół sanktuarium zgromadziło się w sumie około miliona ludzi. Przybyli oni nie tylko z Paragwaju, ale także z Argentyny, Brazylii i Chile. Pierwszą lekturę biblijną odczytano w języku guarani.

W homilii Franciszek wyznał, że u stóp naszej Matki, Dziewicy w Cudy Wielmożnej z Caacupé czuje się jak w domu. - Ileż chrztów, ileż powołań kapłańskich i zakonnych, ileż narzeczeństw i małżeństw narodziło się u stóp naszej Matki. Ileż było tu łez i rozstań - powiedział papież i dodał: - Przybywamy zawsze ze swoim życiem, gdyż tu jest się w domu i dobrze jest wiedzieć, że jest ktoś, kto na nas czeka. Przypomniał, że sanktuarium to jest żywotną częścią narodu paragwajskiego i przytoczył słowa pieśni: "W Twym Edenie w Caacupé jest Twój lud, Dziewico czysta, który daje Ci swoją miłość i wiarę".

Nawiązał do fragmentu Ewangelii o zapowiedzi Anioła, który powiedział Maryi: "Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą". - Wiedziała, że pochodzi to od Boga i powiedziała «Tak». Maryja jest matką «tak». Tak dla marzenia Boga, tak dla planu Bożego, tak dla woli Bożej - wyjaśniał Franciszek i przytoczył proroctwo Symeona: "A Twoją duszę miecz przeniknie". - I rzeczywiście przeniknął Ją! Dlatego tak bardzo Ją kochamy i znajdujemy w Niej prawdziwą Matkę, która pomaga nam podtrzymywać żywą wiarę i nadzieję pośród skomplikowanych sytuacji - powiedział papież.

Franciszek rozważał trzy trudne chwile w życiu Maryi. Pierwszą było narodzenie Jezusa, gdy nie mieli domu, mieszkania, aby przyjąć swe dziecko i nie mieli gdzie wydać go na świat ani najbliższej rodziny. Kolejną trudną chwilą w życiu Maryi była ucieczka do Egiptu, gdzie nie tylko nie mieli miejsca ani rodziny, ale nawet ich życie było zagrożone. Byli migrantami z powodu pychy i zachłanności cesarza. Trzecią trudną chwilą była śmierć Jezusa na krzyżu. - Nie ma sytuacji trudniejszej dla matki niż towarzyszenie synowi w jego śmierci. Widzimy tu Maryję u stóp krzyża jak każdą matkę, twardą, nieopuszczającą, ale towarzyszącą swemu Synowi aż do samej śmierci, i to śmierci krzyżowej - powiedział papież.

Franciszek zaznaczył, że możemy się utożsamiać z wieloma sytuacjami życia Maryi. - Jej życie jest świadectwem tego, że Bóg nie zwodzi, nie porzuca swego ludu, chociaż istnieją chwile lub sytuacje, gdy wydaje się, że Go nie ma - powiedział papież i zwrócił uwagę, że Maryja była i jest Matką obok nas w wielu trudnych sytuacjach. - Była i jest w naszych szpitalach, w naszych szkołach i w naszych domach. Była i jest w naszych miejscach pracy i na naszych drogach. Była i jest na stołach w każdym domu. Była i jest w tworzeniu Ojczyzny, czyniąc nas narodem, zawsze będąc obecna dyskretnie i milcząco, w spojrzeniu z obrazu, obrazka lub medalika. Dzięki różańcowi wiemy, że nie idziemy sami - mówił papież.

Franciszek w sposób szczególny zwrócił się do kobiet i matek paragwajskich, które z wielkim męstwem i samozaparciem umiały podnieść kraj wykrwawiony, znajdujący się na dnie, pogrążony przez wojnę. - Macie w pamięci, w genach te [kobiety], które odbudowywały życie, wiarę, godność swego narodu. Przeżywałyście sytuacje bardzo podobne, jak Maryja, które zgodnie z ogólną logiką zaprzeczałyby wszelkiej wierze - powiedział papież i dodał, że tak jak Maryja pozostały wierzące, nawet "wbrew wszelkiej nadziei".

- Gdy wszystko zdawało się walić, razem z Maryją powiedziałyście sobie: nie bójmy się, Pan jest z nami, jest z naszym ludem, z naszymi rodzinami, zróbmy to, co On nam powie. I w tym znalazłyście wczoraj i znajdujecie dzisiaj siłę, aby nie dopuścić do tego, aby ta ziemia była pozbawiona matek - powiedział Franciszek i wezwał: - Niech Bóg błogosławi ten upór, niech Bóg błogosławi i ożywia waszą wiarę, niech Bóg błogosławi kobietę paragwajską, najwspanialszą w Ameryce.

- Podobnie jak Jezus, przodujcie w miłości. Bądźcie nosicielkami tej wiary, tego życia i tej nadziei. Wykuwajcie paragwajskie dziś i jutro - zachęcił papież.

Wezwania modlitwy wiernych wypowiedziano na przemian po hiszpańsku i w guarani. W tym ostatnim języku odśpiewano także modlitwę "Ojcze nasz".

Po komunii św., dziękując papieżowi za wizytę, ordynariusz diecezji Caacupé, bp Catalino Claudio Giménez Medina przypomniał, że 27 lat temu sanktuarium to odwiedził św. Jana Paweł II, zaś sam Franciszek żywi wielką miłość do Matki Bożej z Caacupé, "wiernej matki wszystkich Paragwajczyków". Jako arcybiskup Buenos Aires opiekował się paragwajskimi emigrantami. Sprowadził też kopię figury z Caacupé do parafii w Villi 21, jednej z najuboższych dzielnic stolicy Argentyny.

Nawiązując do pochwały kobiet paragwajskich, wypowiadanej nieraz przez papieża, zapowiedział, że w podzięce zaprezentują mu one po Mszy swój taniec i śpiew. Wyraził też nadzieję na wyniesienie na ołtarze paragwajskiej karmelitanki bosej, s. Marii Felicji od Jezusa w Najświętszym Sakramencie (1925-1959), znanej jako "Chiquitunga", której proces beatyfikacyjny trwa już w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.

Odczytano dekret Stolicy Apostolskiej o wyniesieniu kościoła w Caacupé do rangi bazyliki mniejszej, co zebrani przyjęli rzęsistymi brawami.

Franciszek dokonał aktu zawierzenia Paragwaju Maryi Niepokalanie Poczętej z Caacupé (uczynił to już wcześniej, 18 maja 1988 r., św. Jan Paweł II), przed jej figurą ustawioną koło ołtarza złożył w darze złoty różaniec, dotknął figury i się przeżegnał, po czym wraz z wiernymi odśpiewał pieśń ku czci Maryi z Caacupé.

Po końcowym błogosławieństwie papież przypatrywał się taneczno-wokalnemu występowi paragwajskich kobiet, a następnie przywitał się kolejno ze wszystkimi biskupami, którzy koncelebrowali z nim Mszę św. i przez chwilę z każdym rozmawiał. Błogosławił także niepełnosprawne dzieci i ich rodziców.

W ośrodku dla terminalnie chorych

Po obiedzie i odpoczynku w nuncjaturze a przed spotkaniem ze społeczeństwem obywatelskim Franciszek odwiedził po południu czasu miejscowego Instytut św. Rafała w Asunción, gdzie spotkał się z terminalnie chorymi. Ośrodek ten powstał i działa przy parafii pod tym samym wezwaniem. Założył go miejscowy proboszcz 68-letni obecnie ks. Aldo Trento, który w rozmowie ze stacją telewizyjną ABC już wcześniej zapowiedział to spotkanie nieujęte w oficjalnym programie podróży papieskiej.

Ośrodek obejmuje dom dla chorych terminalnie, sierociniec, szkołę dla dwustu dzieci, hospicjum dla starców oraz dom dla młodych matek i dla zgwałconych dziewcząt. Zdaniem proboszcza, "w obliczu chorych terminalnie i ciężko chorych dzieci nie ma innego leczenia jak tylko przyjąć i objąć ich".

Ojciec Święty, powitany przed obiektem przez księdza założyciela, wszedł do środka i tam, na dziedzińcu pozdrowił pacjentów, podszedł do kilku najciężej chorych, leżących na łóżkach, głaskał ich twarze i obejmował ich.

Po około dziesięciu minutach pozdrowił wielką rzeszę ludzi zgromadzonych przed ośrodkiem, następnie wsiadł do papamobilu i odjechał na stadion im. Leona Condou na spotkanie z przedstawicielami organizacji i stowarzyszeń społecznych.

- Papież powiedział nam: dziękuję, dziękuję za to, co robicie, kroczcie tak naprzód! - powiedział po odjeździe Ojca Świętego miejscowym stacjom telewizyjnym głęboko wzruszony ks. Trento.

Na wieść o możliwości przybycia Ojca Świętego do placówki już na wiele godzin przedtem zaczęły się wokół niej gromadzić wielkie tłumy ludzi, chcących go zobaczyć. Wśród oczekujących są nie tylko dorośli, ale także małe dzieci ze swymi rodzicami.

Przedstawiając Instytut i jego założyciela prasa paragwajska przypomniała przy okazji, że ks. Trento po pobycie w Watykanie i rozmowie z Franciszkiem na początku roku jako jeden z pierwszych zapowiedział przyjazd papieża do Paragwaju. Później, gdy wizyta została potwierdzona, kapłan w rozmowie z paragwajską stacją telewizyjną ABC Color oświadczył, że poprosił go, aby odwiedził fundację i ośrodek dla terminalnie chorych "przynajmniej przez dziesięć minut".

Przestroga przed bałwochwalczym wzorcem gospodarczym

Spotkanie z przedstawicielami organizacji społecznych z całego Paragwaju na Stadionie im. Leona Condou Kolegium św. Józefa miało bardzo piękną oprawę artystyczną, a zarazem wiele elementów spontanicznych zarówno w przemówieniu Ojca Świętego, jak i w reakcjach na nie ze strony słuchaczy. Już samo powitanie wchodzącego na stadion Franciszka było bardzo żywiołowe i radosne. Gdy zasiadł na przygotowanym dlań tronie, podeszły cztery ubrane na biało dziewczynki i powitały go.

Następnie oficjalnie przywitał papieża biskup polowy Paragwaju i sekretarz generalny miejscowego episkopatu bp Adalberto Martínez Flores. Poinformował on Franciszka, że na spotkanie z nim przyszli przedstawiciele ponad 2,6 tys. instytucji, stowarzyszeń, związków zawodowych, świata kultury, sportu, intelektualiści, profesorowie wyższych uczelni, organizacji pozarządowych, grup tubylczych i rolników. Biskup zwrócił uwag, że 28 lat temu, gdy do Paragwaju przybył Jan Paweł II liczba tych organizacji nie przekraczała nawet 10 proc. dzisiejszej wielkości, co świadczy o ogromnym wzroście aktywności społeczeństwa tego kraju. Stało się to możliwe "po długim okresie reżymu autorytarnego, który osłabił do skrajnych poziomów społeczną i moralną tkankę narodu" - podkreślił biskup.

Zapewnił, że Paragwaj pilnie potrzebuje umocnienia jej również po to, "aby budować i umacniać pokój społeczny". Dodał, że ci, którzy tu przybyli, poczuwają się do odpowiedzialności w swych organizacjach za kraj i chcą być "rzecznikami i skutecznymi narzędziami kształtowania oblicza kraju", przez umacnianie kultury spotkania i dialogu, "aby pracować na rzecz lepszego kraju, bardziej solidarnego i równego, bardziej braterskiego i bardziej otwartego na Boga, który jest ogromnie bogaty w miłosierdzie".

Z kolei rozpoczęła się część artystyczna, na którą złożyły się występy chórów i orkiestry dziecięcej oraz pantomima baletowa, przedstawiająca w symbolicznej formie treści "Pieśni o stworzeniu" św. Franciszka z Asyżu. Tańczący mężczyźni byli ubrani w habity franciszkańskie, a partnerujące im kobiety również nawiązywały strojami do czasów Biedaczyny. Na zakończenie występów tancerz, grający św. Franciszka, podszedł do papieża i otrzymał od niego błogosławieństwo. Melodią wiodącą tej części była "Oda do radości" z IX Symfonii Ludwiga van Beethovena.

Głos zabrał również rektor Uniwersytetu Katolickiego Paragwaju, który patronuje temu spotkaniu. Poinformował on m.in., że wśród obecnych na tym spotkaniu jest 103-letnia kobieta, założycielka jednej z organizacji obywatelskich.

Następnie sześcioro przedstawicieli niektórych środowisk zadało Ojcu Świętemu po hiszpańsku i w języku guaraní pytania dotyczące wybranych zagadnień życia społecznego, gospodarczego, kulturalnego, kościelnego i innych.

Po tych wszystkich wystąpieniach głos zabrał Ojciec Święty. Na początku swego gęsto przetykanego improwizowanymi wstawkami i dodatkami z uznaniem wspomniał o obywatelskich organizacjach społeczeństwa paragwajskiego. Podkreślił, ze naród, który "nie wyraża swych trosk, naród żyjący w bezruchu biernej akceptacji, jest narodem martwym".

- Reprezentujecie różne poglądy, sytuacje i dążenia, ale wszyscy razem tworzycie kulturę paragwajską. Wszyscy jesteście niezbędni w poszukiwaniu dobra wspólnego" - mówił dalej papież i dodał: "W obecnej sytuacji społeczności świata, w którym istnieje wiele nierówności, a coraz więcej osób jest odrzucanych, widzieć was tutaj jest podarunkiem.

Podziękował autorom skierowanych do niego pytań, gdyż pokazują one przede wszystkim ich "zaangażowanie w niezmordowaną pracę w jedności dla dobra ojczyzny".

Odpowiadając na pytanie młodego człowieka o to, co należy robić, aby społeczeństwo było środowiskiem braterstwa, sprawiedliwości, pokoju i godności dla wszystkich, Franciszek zaznaczył, że młodzi widzą, że szczęście i przyjemność nie są synonimami, ale że szczęście wymaga zaangażowania i oddania. - Są one bardzo ważne, aby nie iść przez życie jakby w uśpieniu - zaznaczył papież. Zwrócił uwagę, że Paragwaj ma mnóstwo młodych ludzi i to jest jego wielkim bogactwem i dlatego powinni oni przeciwstawiać się narastającej mentalności, która uważa za bezużyteczne i bezsensowne dążenie do rzeczy, które mają wartość. - Nie bójcie się rzucić wszystkiego na szalę. Nie bójcie się dać z siebie tego, co najlepsze - zaapelował.

Wskazał na wagę świadectw osób starszych, dziadków, gdyż są oni strażnikami duchowego dziedzictwa wiary i wartości, które określają naród i oświecają jego drogę. Zachęcił do modlitwy, gdyż "Jezus, za sprawą pamięci Jego ludu, jest tajemnicą tego, by serce zawsze było radosne w poszukiwaniu braterstwa, sprawiedliwości, pokoju i godności dla wszystkich".

Odpowiadając na pytanie o dialog jako środek do wykuwania projektu narodu, który włącza wszystkich, papież zauważył, że dialog zakłada i wymaga "kultury spotkania". Zastrzegł, że często przeradza się ona w konflikt i jest to logiczne i spodziewane. - Nie musimy się tego obawiać lub ignorować, przeciwnie, jesteśmy wezwani, by się tego podjąć. Oznacza to, że należy przyjąć konflikt, rozwiązać go i przemienić w ogniwo nowego procesu, ponieważ jedność jest ważniejsza niż konflikt. Jest to jedność, która nie likwiduje różnic, ale przeżywa je w komunii dzięki solidarności i zrozumieniu - wyjaśnił Franciszek.

Podkreślił, że prawdziwe kultury nie są zamknięte w samych sobie, ale są powołane do spotykania się z innymi kulturami i do tworzenia czegoś nowego. - Bez tego zasadniczego założenia, bez tej podstawy braterstwa bardzo trudno będzie dojść do dialogu. Jeśli ktoś uważa, że są osoby, kultury czy sytuacje drugiej, trzeciej, czwartej kategorii, to z pewnością coś pójdzie źle, bo po prostu brakuje minimum - uznania godności drugiej osoby - zaznaczył papież.

Odpowiadając na pytanie, jak przyjąć z radością wołanie ubogich, aby budować społeczeństwo bardziej włączające, Franciszek podkreślił, że podstawa dla wspierania ubogich kryje się w sposobie, w jaki ich postrzegamy. Nie nadaje się do tego spojrzenie ideologiczne, które prowadzi do wykorzystania ich w celach osobistych lub politycznych. Wskazał na potrzebę gotowości do uczenia się od ubogich, gdyż oni mogą wiele nas nauczyć, gdy chodzi o człowieczeństwo, dobro, ofiarność.

Papież zwrócił uwagę, że kraj potrzebuje wzrostu gospodarczego, tworzenia bogactwa i tego, aby docierało ono do wszystkich obywateli, bez wykluczania kogokolwiek. Przestrzegł przed "kultem starożytnego złotego cielca", który znalazł nową i okrutną wersję w bałwochwalstwie pieniądza i w dyktaturze ekonomii bez ludzkiej twarzy. Przypomniał, że osoby, powołane do pomagania w rozwoju gospodarczym, przedsiębiorcy, politycy, ekonomiści mają za zadanie czuwać nad tym, aby wzrost gospodarczy miał zawsze ludzkie oblicze przede wszystkim przez zapewnienie pracy. - Praca jest prawem i nadaje godność osobom - podkreślił Franciszek i prosił, by nie ulegać "bałwochwalczemu wzorcowi gospodarczemu, który potrzebuje składania istnień ludzkich w ofierze na ołtarzu pieniądza i zysku". - Na pierwszym miejscu w gospodarce, w przedsiębiorstwie, w polityce stoi osoba i środowisko, w którym żyje - zaznaczył Ojciec Święty.

Nawiązał też do historycznego doświadczania jezuickich "Redukcji", będących kilka wieków temu, jak to określił, "jednym z najciekawszych doświadczeń ewangelizacji i organizacji społecznej w historii". - Ewangelia była tam duszą i życiem wspólnot, w których nie było głodu ani bezrobocia, analfabetyzmu ani ucisku. To doświadczenie historyczne uczy nas, że dziś także możliwe jest społeczeństwo bardziej ludzkie - powiedział Franciszek.

Na zakończenie, zwracając się do stowarzyszeń, zaangażowanych w budowanie Paragwaju coraz "lepszego i coraz bardziej kwitnącego", papież powiedział: - Kochajcie swoją ojczyznę, swych współobywateli i przede wszystkim kochajcie najuboższych. W ten sposób dacie przed światem świadectwo, że inny wzorzec rozwoju jest możliwy. Jestem przekonany, że macie największą siłę, jaka istnieje: swe człowieczeństwo, swą wiarę i swą miłość.

Ojciec Święty często odchodził od przygotowanego wcześniej tekstu. Rozwinął m.in. sprawę korupcji, którą nazwał "gangreną narodu" i zaapelował o walkę z nią i z szantażem, który jest formą korupcji. A przed końcowym błogosławieństwem przestrzegł swych słuchaczy, zwłaszcza młodych, aby nie uważali, że jego słowa są skierowane do innych, podczas gdy w rzeczywistości każdy ma je brać do siebie.

Po wystąpieniu papieża nadal trwał festiwal młodzieńczej radości pośród śpiewów i tańców. Na koniec Franciszek otrzymał od małej dziewczynki skrzypce wykonane przez ubogich z surowców wtórnych.

Po spotkaniu na Stadionie im. Leona Condou Ojciec Święty udał się do katedry pw. Matki Bożej Wniebowziętej gdzie odprawił nieszpory z udziałem biskupów, kapłanów, diakonów, osób konsekrowanych, seminarzystów i ruchów katolickich.

Wezwany przez Boga nie chełpi się, nie szuka uznania...

Wchodzącego do szczelnie wypełnionej świątyni Ojca Świętego powitali oklaskami i okrzykami zgromadzeni tam duchowni, osoby zakonne, seminarzyści i członkowie ruchów świeckich, po czym w imieniu stołecznej archidiecezji uczynił to jej arcypasterz abp Edmundo Ponziano Valenzuela Mellid SDB, a w imieniu zebranych - przewodniczący Konferencji Zakonów i Żeńskich Paragwaju o. Alberto Luna.

Po odczytaniu fragmentów Pisma Świętego głos zabrał papież. - Jakże pięknie jest odmawiać wspólnie Nieszpory. Jakże nie marzyć z Kościołem, który odzwierciedla i powtarza harmonię głosów i śpiewu w życiu codziennym? - rozpoczął swe kazanie.

Przypomniał następnie, że katedra ta jest znakiem Kościoła i każdego z nas. - Często zewnętrzne i wewnętrzne burze zmuszały do porzucania tego, co zbudowano i do rozpoczynania od nowa, zawsze jednak z nadzieją pokładaną w Bogu; i jeśli spoglądamy na ten budynek, to bez wątpienia nie zwiódł on Paragwajczyków, gdyż Bóg nigdy nie zawodzi i dlatego wielbimy Go z wdzięcznością - powiedział Ojciec Święty.

Zaznaczył, że modlitwa liturgiczna, jej struktura i rytmiczność "pragnie wyrazić cały Kościół - oblubienicę Chrystusa, który chce się upodobnić do swego Pana". Podkreślił, ze duchowni są tymi, którzy walczą, zmagają się, bronią wartości każdego życia ludzkiego od chwili narodzin aż po czas, gdy lat jest coraz więcej, a sił coraz mniej. - Modlitwa jest odbiciem miłości, jaką odczuwamy do Boga, do innych, do świata stworzonego; przykazanie miłości jest najlepszą drogą upodobnienia się ucznia-misjonarza do Jezusa - powiedział Franciszek.

Zaznaczył, że przylgnięcie do Jezusa nadaje głębię powołaniu chrześcijańskiemu. - Piękno wspólnoty kościelnej rodzi się z przylgnięcia każdego jej członka do osoby Jezusa, ukazując «pełnię powołania» w bogactwie harmonijnej różnorodności - stwierdził papież.

Podkreślił, że zawsze jest dobrze wzrastać w świadomości pracy apostolskiej we wspólnocie i zachęcił wszystkich kapłanów, zakonników i zakonnice, świeckich i seminarzystów do angażowania się w tę współpracę kościelną, szczególnie wokół planów duszpasterskich diecezji i misji kontynentalnej, współpracując z całą gotowością dla dobra wspólnego.

Franciszek zwrócił uwagę, że wszyscy mamy ograniczenia i nikt nie może naśladować w całej pełni Jezusa Chrystusa. W tym kontekście zauważył, że "wezwany przez Boga nie chełpi się, nie szuka uznania czy chwilowych oklasków, nie czuje, że awansował, ani nie odnosi się do innych tak, jakby stał na wyższym stopniu".

Nawiązując do Listu do Hebrajczyków, w którym św. Paweł piesze: "udoskonalił nas Wielki Pasterz owiec", papież zwrócił uwagę, że to zakłada uznanie, że "każdy konsekrowany wzoruje się na Tym, który w swym życiu ziemskim, «wśród próśb i błagań, z potężnym wołaniem i łzami», osiągnął doskonałość, gdy cierpiąc, poznał, co oznaczało posłuszeństwo". "I to również jest częścią naszego powołania" - dodał Franciszek i wezwał wszystkich, aby Pan pozwolił poprzez życie konsekrowane uczynić wielkie rzeczy w Paragwaju.

Po kazaniu odśpiewano na dwa głosy Magnificat, odmówiono Modlitwę Wiernych, a na zakończenie Ojciec Święty udzielił wszystkim błogosławieństwa żegnany pieśnią i oklaskami opuścił katedrę, odjeżdżając do nuncjatury.

Z córkami pierwszej szefowej

W drugim dniu wizyty Franciszek spotkał się też z Aną Maríą i Mabel Careaga Ballestrino, córkami Esther Ballestrino, Paragwajki, która w 1953 r. była szefową młodego Jorge Mario Bergoglio podczas jego pierwszej pracy w laboratorium chemicznym. - Nauczyła mnie myśleć - przyznał przed kilku laty w książce "Jezuita".

Esther Ballestrino de Careaga, zwana Teresą (1918-1977) sympatyzowała z komunizmem. Była jedną z założycielek ruchu Matek z Placu Majowego, który poszukiwał więźniów politycznych zaginionych (a następnie mordowanych) podczas dyktatury wojskowej w Argentynie. W 1977 r. sama została porwana przez funkcjonariuszy policji politycznej i słuch o niej zaginął. Została zamordowana, a część jej szczątków zidentyfikowano dopiero w 2005 r.

Gdy papież dowiedział się, że jej córki stoją w tłumie pod nuncjaturą, wyszedł do nich na zewnątrz, by się z nimi spotkać. Podarowały mu starą fotografię, na której 17-letni Bergoglio znajduje się wraz z pracownikami laboratorium. - Nie wierzę własnym oczom, to wasza matka i ja! - powiedział Franciszek, po czym z imienia i nazwiska wymienił wszystkie osoby znajdujące się na zdjęciu.

Dzisiaj w trzecim dniu wizyty apostolskiej w Paragwaju i zarazem kończącym 8-dniową podróż zagraniczną do Ameryki Łacińskiej Franciszek złoży przed południem wizytę mieszkańcom dzielnicy Bañado Norte, odprawi Msza św. i odmówi modlitwę Anioł Pański w parku Ñu Guazú, spotka się i zje obiad z biskupami Paragwaju w ośrodku kulturalnym nuncjatury apostolskiej oraz przed odlotem do Rzymu spotka się z młodzieżą na bulwarze Costanera nad rzeką Paragwaj.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jak wyglądał drugi dzień papieża w Paragwaju
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.