"Jakie moralne prawo mają księża, żeby zabraniać katechetom strajku w imię Ewangelii?"
"Mam na imię Anna i zastanawiam się, czy to, że jestem żoną katechety, jest błogosławieństwem, czy przekleństwem" - czytamy w liście przesłanym do "Tygodnika Powszechnego", który redakcja czasopisma umieściła online.
Autorka listu z bólem podkreśla, że w perspektywie strajku nauczycieli czuje się jak osoba należąca do "gorszego sortu Kościoła", ponieważ sam Kościół instytucjonalny "mówi, że katechetom nie wolno strajkować, gdyż reprezentują biskupa, a głoszenie Ewangelii jest niezależne od dóbr materialnych". Jej zdaniem przez takie słowa przebija hipokryzja, brak wrażliwości na "godność rodziny" i warunki życia większości Polaków.
"Czasami myślę, że księża zamieszkują rzeczywistość, której nie ma. Są mieszkańcami utopijnej krainy, zamknięci w szklanej kuli, z dala od realiów. To, na co ja pracuję, oni najczęściej mają zapewnione - przysłowiowy wikt i opierunek, dach nad głową" - pisze pani Anna, którą przeraża egocentryzm kapłanów. Obserwuje, że wielu z księży, których spotyka "kręcą się wokół ogona własnych potrzeb i kaprysów". "Nie imponujecie nam władzą, majątkiem czy poklaskiem, ale skromnością, prawdą, życiem w służbie dla innych. Takim życiem, w którym widać Jezusa. Miłością do Boga i bliźnich" - zaznacza autorka, jednocześnie podkreślając, że jeśli spotyka księży kierujących się wyżej wymienionymi, cenionymi postawami, to bywają oni wykluczani przez innych kapłanów.
"Gdy księża spotykają się z kierowanym pod ich adresem zarzutem życia w luksusie, zwykle używają argumentu, że za pracę (ich pracę) należy się godziwe wynagrodzenie (…). Niestety, nie dotyczy on świeckich katechetów. Dedukując jednak, skoro niektóre kurie zabraniając strajku używają argumentu, że świecki katecheta reprezentuje biskupa, to dlaczego tak dotkliwie różnicują sytuację finansową w stosunku do samych siebie?" - pyta pani Anna i zaraz zwraca uwagę na rażącą dysproporcję w wynagrodzeniach otrzymywanych za tę samą pracę przez księży i świeckich. Dotyczy to m.in. głoszenia rekolekcji.
Jako żona świeckiego katechety, styka się z wysoką konkurencją zawodową, której doświadcza jej mąż. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że "proboszczowie posyłają księży do szkół, żeby szkoły opłacały im ZUS". Problematyczne bywa czasem nawet samo zatrudnienie, ponieważ zdarza się, że "wygryzają" z pracy kształconych na katechetów świeckich nauczycieli, czego doświadczył jej mąż. Autorka listu do "Tygodnika" przytacza sytuację, gdy utracił on zatrudnienie, ponieważ… posiada rodzinę.
"Jakie moralne prawo mają księża, żeby zabraniać katechetom strajku w imię Ewangelii?" - dopytuje. "Proszę, zejdźcie z tronów i zapraszam do życia zwykłej rodziny. Zapraszam do mnie, poobserwujcie, jak wygląda życie tych, którzy w Kościele stanowią większość. Życie świeckich. Zobaczcie, jak to jest, gdy w tym miesiącu całą pensję oddałam na leczenie i spłatę hipotecznego kredytu. Nie mam prawa chcieć, by mój mąż zarabiał więcej?" - pyta żona katechety.
Skomentuj artykuł