Janusz Poniewierski apeluje do ludzi, którzy chcą odejść lub odeszli z Kościoła

(fot. cathopic.com)
"Znak" / tl / ml

"Przez lata wtłukiwano nam katechizmową prawdę, że Kościół tworzą nie tylko osoby duchowne, ale że jesteśmy nim my wszyscy. Pora to wreszcie naprawdę usłyszeć" - pisze Janusz Poniewierski.

Na łamach miesięcznika "Znak" Janusz Poniewierski, nawiązując do obecnych kryzysów w Kościele, napisał list skierowany do katolików. W tej osobistej odezwie, napisanej w stylu “Listów starego diabła do młodego" C.S.Lewisa, autor wyzywa każdego, aby zawalczył o swoją obecność we wspólnocie Kościoła.

Autor nawiązuje do filmu braci Sekielskich, który, jego zdaniem, mógł wprowadzić niejednego katolika w stan duchowego przygnębienia. Sam zresztą stwierdza, że jemu samemu niedaleko było od duchowej depresji. Poniewierski sugeruje, że świadomość tego, iż w Kościele, który niejednokrotnie określa się jako "matkę", dochodziło do tuszowania tak obrzydliwego grzechu, niejednego mogłaby złamać.

"Domyślam się zatem, że decydującą rolę w porzuceniu przez Ciebie Kościoła (pojmowanego przede wszystkim jako instytucja) odegrał sposób, w jaki jego hierarchia reagowała na zło popełniane przez osoby duchowne. Podejrzewam, że - widząc cały system tuszowania pedofilii - "poczułeś w końcu wstręt, odrazę i niepohamowaną złość" - pisze autor w swoim felietonie na łamach miesięcznika "Znak".

DEON.PL POLECA

Brak reakcji ze strony hierarchii, zdaniem autora, może powodować rozgoryczenie i budzić chęć rezygnacji. Jak sugeruje Poniewierski, będąc blisko instytucjonalnego Kościoła, w człowieku może narastać niechęć, a wspomniany film prowadzi do przelania czary goryczy. Autor stwierdza nawet, że nadszedł moment bezsilności, w którym zrozumiał, iż nie jest on do niczego takiemu Kościołowi potrzebny (oczywiście "poza poprawianiem statystyk i byciem potencjalnym klientem tego specyficznego «zakładu usług» w branży duchowości").

"Pomimo to - inaczej niż Ty - nie zamierzam z Kościoła odchodzić. Chcę w nim pozostać, bo głęboko wierzę, że - bez względu na grzechy popełniane przez jego «funkcjonariuszy» i obecne w wielu jego strukturach - wciąż jest on wybraną i kochaną «oblubienicą» Chrystusa" - pisze Poniewierski sugerując, że wszystkie te uczucia i przemyślenia mogą, ale nie muszą, prowadzić do rezygnacji z obecności w Kościele.

Autor, nawiązując do słów ks. Tomáša Halíka, przypomina fragment z Ewangelii w którym Jezus, będąc na brzegu, mówi uczniom, aby mimo dotychczasowych porażek jeszcze raz zarzucili sieć. Wskazuje, że pewnie towarzyszył im ogromny, wewnętrzny opór, może nawet złość na niezrozumienie sytuacji. Jednakże, mimo rozsądnych argumentów przeciw, na słowa Mistrza postanawiają spróbować jeszcze raz.

"Czuję się dzisiaj jak ten galilejski rybak. Patrząc po ludzku, myślę, że nie warto w tym Kościele pozostać, ale skoro Ty, Panie, o to prosisz…" - pisze autor.

To oparcie się pokusie duchowej emigracji (autor nawiązuje do swoich doświadczeń z czasów schyłku PRL-u) łączy się zdaniem autora z chęcią do włączenia się (u boku papieża Franciszka) do walki o wiarygodność Kościoła. Do przełożenia zasad z Katechizmu na praktykę.

"Przez lata wtłukiwano nam katechizmową prawdę, że Kościół tworzą nie tylko osoby duchowne, ale że jesteśmy nim my wszyscy. Pora to wreszcie naprawdę usłyszeć" - zauważa Poniewierski.

Poniewierski wzywa do tego, aby wziąć słowa Katechizmu na poważnie. Zdaniem autora felietonu czas uświadomić sobie, iż każdy z nas ma swoje miejsce w Kościele, a nasze zaangażowanie to sprawa najwyższej wagi. Kościół po prostu za dużo straci bez naszej aktywnej obecności.

"Kościół - lud Boży, za który swe życie oddał Jezus Chrystus - to sprawa zbyt poważna, abyśmy mieli ją pozostawić w rękach samych tylko księży i biskupów. Proszę, przemyśl to raz jeszcze. I wróć do nas! Kościół bez Ciebie - bez Twojej prawości i bezkompromisowości - jest dużo uboższy" - pisze na zakończenie swojego tekstu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Janusz Poniewierski apeluje do ludzi, którzy chcą odejść lub odeszli z Kościoła
Komentarze (1)
JM
Jerzy Matejko
9 lipca 2019, 18:14
A co jeśli wierzę w zupełnie innego Boga niż biskupi w Polsce ? Biskupi to następcy apostołów. I to oni nauczaja. Tymczasem nauczają w opozycji do Papieża Franciszka i tego co jest oczywistością w Ewangelii. Godzą się na pogardę wobec innych, szukają światowego blichtru, wygody, wręcz komfortu. Politycznego poparcia. Mówi się o złu pedofilii a biskupi nie prznają się do winy, nie rozwiązują problemów. Uważają że to atak z zewnątrz.