Kard. Dziwisz o notatkach JP2: "Musiałem wydać"

Zobacz galerię
fot. Marcin Łukasz Makowski
Marcin Łukasz Makowski / DEON.pl

W siedzibie krakowskiej Kurii odbyła się długo oczekiwana konferencja prasowa zorganizowana wokół książki z osobistymi notatkami Jana Pawła II: "Jestem bardzo w rękach Bożych". Choć w testamencie papież zawarł prośbę o spalenie prywatnych zapisków, kard. Dziwisz zdecydował o ich publikacji. Czy podczas konferencji rozwiał narosłe wątpliwości?

Spotkanie na Franciszkańskiej 3 zapowiedziane zostało jako to, które wyjaśni intencje kardynała Stanisława Dziwisza stojące za wydaniem zapisków Jana Pawła II prowadzonych przez niego przed oraz w trakcie pontyfikatu.

Konferencja rozpoczęła się od podziękowań kardynała, które złożył na ręce prezesa wydawnictwa "Znak", Henryka Woźniakowskiego. Ten natomiast, wyrażając życzenie, aby książki nigdy nie zabrakło, podarował symboliczny pierwszy egzemplarz na ręce metropolity krakowskiego.

Podczas konferencji prasowej fragmenty publikacji czytał Krzysztof Globisz, dziennikarze zobaczyli także krótki film, ukazujący kulisy powstawania "Jestem bardzo w rękach Bożych. Notatki osobiste 1962-2003 r.".

"Te notatki to nie jest łatwa lektura, to dzieło wymagające" - powiedział kardynał, zaznaczając, że wiele z nich pisane było również z wstawkami w językach obcych. "To nie jest powieść, to medytacja" - dodał.

Jeszcze przed pytaniami ze strony dziennikarzy kardynał przyznał: "Co trzeba było zniszczyć, zostało zniszczone", wskazując na fakt, że są to zapiski z rekolekcji, a nie korespondencja prywatna. Podkreślił również ich wagę w procesie kanonizacji.

"W tych zapisach papież ujawnił cząstkę swojej duszy, swojego spotkania z Bogiem, swojej kontemplacji. Nie jest to książka łatwa, ale zawiera świadectwo modlitwy i całkowitego zawierzenia swojego życia Bogu". "To również przygotowanie do ostatecznego spotkania się z Bogiem, do śmierci" - dodał Henryk Woźniakowski.

Prezes Znaku podziękował kardynałowi za to, że przekazał te teksty akurat do jego wydawnictwa. "To marzenie każdego wydawcy móc wnieść coś tak ważnego do kultury duchowej" - powiedział.

Jak tłumaczył były sekretarz Jana Pawła II - nie są to jedyne niepublikowane materiały, które zostały po papieżu, reszta "stopniowo ujrzy światło dzienne".

Na pytanie o ewentualną cenzurę odparł natomiast, że jej nie było. "To osobiste materiały pisane w kalendarzach, bez przeznaczenia do publikacji. Papież pisał to dla siebie, wracał do nich" - wyjaśnił, prowokując jednocześnie pytania dziennikarzy o charakter publikowanych materiałów. "Czy są to medytacje, czy prywatne zapiski? Przecież te papież polecił spalić" - pytano.

Skan notatek papieża. Fot. materiały prasowe.

"Papież wiedział komu zaufał i komu przekazał swoją spuściznę" - odpowiedział kardynał, po czym dodał: "Gdybym to spalił to byłaby zbrodnia".

Najwięcej wątpliwości budził jednak sam proces wydawniczy książki, która ukazała się w wydawnictwie "Znak", ponieważ metropolita krakowski miał wobec wydawnictwa "dług wdzięczności".

Niestety niejasna pozostała również sprawa zysków ze sprzedaży "Jestem bardzo w rękach bożych". Kardynał powiedział, że "nikt na książce nie chce się dorobić", a wydawnictwo przekazało już pewną sumę na Centrum Jana Pawła II. Jak wynikało z kontekstu wypowiedzi, poza ową sumą, dochód z publikacji i przekładów notatek papieskich nie zostanie spożytkowany na cele społeczne. Już teraz szykowane są natomiast przekłady na języki obce.

Henryk Woźniakowski odparł również, że fragment testamentu, mówiący o spaleniu notatek osobistych, pochodził z 1979 r.. Wielu dziennikarzy kwestionowało tę wypowiedź twierdząc, że papież swoją ostatnią wolę autoryzował, wobec czego nie może być mowy o kwestionowaniu jej zapisów nawet dzisiaj.

W tym kontekście trudny do zrozumienia jest również fragment, który znalazł się w materiałach promujących książkę przekazanych po konferencji. Czytamy w nich: "Notatki Papieża miały zostać spalone - teraz są głównym dokumentem w procesie kanonizacyjnym". Zdanie to wyraźnie kontrastuje ze stanowiskiem kardynała, zapewniających że wszystko co miało być spalone, spłonęło.

Dziennikarze pytali także o brak przypisów do tekstu, na który składa się wiele zdań wyrwanych z kontekstu, trudnych do interpretacji dla osób, które nie znają kontekstu historycznego i chwili, w jakiej były pisane. "Chcieliśmy pozostawić tekst bez ingerencji, tak jak pisał go papież" - wyjasnił prezez wydawnictwa "Znak".

Jak zapowiedział kardynał, oryginały kalendarzy trafią w przyszłości do archiwum Centrum Jana Pawła II.

Na konferencji obecni byli m.in. bp Grzegorz Ryś, ks. Adam Boniecki oraz o. Paweł Kozacki OP. Ksiązka trafi na półki sklepowe 5 lutego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Dziwisz o notatkach JP2: "Musiałem wydać"
Komentarze (22)
KD
kto dziś słucha papieży ????
25 stycznia 2014, 13:03
 Na pytanie o ewentualną cenzurę odparł natomiast, że jej nie było. "Papież wiedział komu zaufał i komu przekazał swoją spuściznę" - odpowiedział kardynał, po czym dodał: "Gdybym to spalił to byłaby zbrodnia". Najwięcej wątpliwości budził jednak sam proces wydawniczy książki, która ukazała się w wydawnictwie "Znak", ponieważ metropolita krakowski miał wobec wydawnictwa "dług wdzięczności". Długi wdzięczności to zawsze bardzo tajemnicze stwierdzenie. Nikt się dziś nie bije o prawdę. A przecież każdy śmiertelnik stanie w PRAWDZIE przed BOGIEM. Gdzie się podziała bojaźń Boża ? Czy tylko poprawność polityka się liczy??? Cytuję dr Alice von Hildebrand, to może zbyt ogólne, ale prawdziwe. "Przywiązanie do życia ziemskiego, materialnego - nie jest chrześcijańską cnotą. Dzisiaj, gdy Piotr, który trzyma klucze, mówi jasno, że chce aby pewne rzeczy zostały poprawione, jego żądania są bezceremonialnie ignorowane. [...] Jaki sens ma posiadanie autorytetu władzy, jeśli nie jest ona używana? Takie rzeczy nie zdarzały się w czasie pontyfikatu Piusa XI, który odebrał kardynalskie insygnia, ponieważ kardynał ośmielił się kwestionować decyzję papieską. Pius XI był prawdziwym przywódcą. Autorytet może być nadużywany, ale kiedy autorytet nie jest już autorytetem, innego rodzaju rak niszczy Kościół. Wszyscy znamy biskupów, którzy z pewnością nie żyją życiem, do jakiego zostali powołani. Rzym ma świadomość tego. Ale ci biskupi wiedzą również, że mogą dalej zaniedbywać powierzoną im odpowiedzialność, ponieważ zdają sobie sprawę, że nie będą zdegradowani.
KA
kochacie ale nie słuchacie-JP
25 stycznia 2014, 12:44
Mimo wielu wątpliwości, wykazania przez polskich historyków nieścisłości, przemilczeń, manipulacji dokumentami, wydawnictwo "ZNAK" zdecydowało się opublikować książkę Jana T. Grossa "Złote żniwa",  która swymi kłamstwami skrzywdziła wielu ludzi. "ZNAK" wydając książkę  Jana Grossa znanego, więcej, bo słynącego z oczerniania Kościoła, Polaków  wydaje notatki osobiste Jana Pawła II. Kard. St-aw Dziwisz za bardzo rozporządza swoją znajomoscią z Janem Pawłem II, mówi o Nim bardzo dużo i chętnie ale  JANA PAWŁA II  wcale nie słucha i Jego wartości i pragnień nie przenosi na kościół krakowski, przykre i smutne. Nie broni konkretów nauczania JP II, np.najważniejszej sprawy kapłaństwa czyli Listu Eucharystycznego Jana Pawła II do kapłanów w sprawie Eucharystii, solidarności ze światem pracy, które tak leżała na sercu JP II, a które są przemilczane. Uważam, że prawdziwym przyjacielem posłusznym, cichym ale bardzo odważnym  a przy tym skromnym oraz  l o j a l n y m  jest abp Kazimierz Mokrzycki sekretarz JP II. Również i "ZNAK" wydał książkę abp. Mieczysława Mokrzyckiego i Brygidy Grysiak pt. „Miejsce dla każdego. Opowieść o świętości Jana Pawła II”.
M
Maria
25 stycznia 2014, 11:31
Wrocmy do madrosci naszych przodkow - wola zmarlego - rzecz swieta. Maria
M
Magdalena
23 stycznia 2014, 11:10
Jeśli kardynał Dziwisz zdaje sobie sprawę, że żył blisko Świętego, to powinien zaufać jemu, a nie sobie, tzn przyjąć za pewnik, że wola Świętego jest zgodna z wolą Boga i w pokorze wypełnić ją.
K
kate
23 stycznia 2014, 10:32
Uważam, że kardynał Dziwisz zawłaszcza osobę Jana Pawła II i robi to dla własnego interesu. Jest człowiekiem ideowo pustym i to najgorsze, że jest pasterzem mojej diecezji, która potrzebuje, tak jak i cały Kościół w Polsce biskupów duchowo wyrobionych, otwartych na poruszenia Ducha Św. Nie widzę tego w osobie Kardynała. Przeznaczenie pieniędzy ze sprzedaży tej książki na Centrum Jana Pawła II jest dodatkowo oburzajace, bo budowla ta wyrasta na osobistą światynię Kardynała (zobaczcie te obrazy z wizerunkami biskupów, którzy jakoby towarzyszą Janowi Pawłowi II, a wybijają się na tych obrazach na plan pierwszy!), a nie sanktuarium św. Jana Pawła II, gdzie prości ludzie przychodzą powierzać Bogu za wstawiennictwem Papieża swoje troski i duchowe rozterki.
Ł
Łukasz
23 stycznia 2014, 09:33
Złamano ostanią wolę Jana Pawła II.  Jest to bulwersujące. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.
M
Monika
23 stycznia 2014, 08:49
Wymoderujcie - proszę - poniższą pyskówkę, bo odwraca od sedna tematu.
P
Pit
23 stycznia 2014, 08:25
Hańba jezuici deonowi prowadzący deon za takie komentarze bez moderacji i za artykuł tego dziennikarzyny. Czytelnicy sięgnijcie do źródeł a nie do manipulacji kard. Dziwiszem i Ojcem Świętym.  ...Ty chyba jesteś jakimś byłym jezuitą, który nie mógł robić co chciał, tylko to co ci kazano. Wywalono cię z zakonu, bo się nie nadawałeś a teraz opluwasz zakon.
P
Pit
23 stycznia 2014, 08:20
Nie wiem czy przypadkiem nie dałem się wciągnąć w telewizyjną manipulację. Na konferencji nie byłem a to co w telewizji, na którymś kanale usłyszałem, zmroziło mnie do samych paznokci. Kard. Dziwisz stwierdził, że ma zobowiązania w stosunku do ZNAKu, po za tym prezes przekazał już jakąś kwotę na budowę Centrum JPII. No to jest bardzo ważny powód na niewypełnienie testamentu JPII. Dla mnie to brzmi jak ochydna łapówa a Dziwisz występuje w roli handlarza. Poza tym co to za zobowiązania, ile tej kasy zostało przekazane? Przecież to nie jest jego prywatna sprawa. Wszystko powinno być ujawnione i przezroczyste. Skandaliczne zachowanie Dziwisza pogłębia rozpad Kościoła. Nawet jeżeli te zapiski były ważnym dowodem w kanonizacji, to na tym powinno sie poprzestać. Nie wszystko musi ujrzeć światło dzienne. Ale nie Dziwisz ma gdzieś testamet JPII. Za wszelką cenę trzeba ratować budrzet diecezji. Wpuścił Kaczyńskich na Wawel, teraz sprzeniewieża się woli zmarłego. 
D
dobrylibero
22 stycznia 2014, 18:55
Cała dyskusja publiczna wokół tego jeszcze bardziej pogłębia zło, którego źródłem jest niestety kard. Dziwisz. Chrześcijanin powinien być przejrzysty i jednoznaczny. "Niech wasza mowa będzie tak, tak, nie, nie". Dziwisz tym relatywizowaniem słów JPII, które w testamencie są jasne i nie pozostawiają miejsca na alternatywne interpretacje, sieje zgorszenie. Nie zgodzę się też ze słowami ~M, że może papież tak napisał, bo był pokornym człowiekiem. To by był rodzaj jakiejś fałszywej pokory albo mizdrzenia się, o które JPII bym nigdy nie posądzał. Poza tym nie nam takie rzeczy rozsądzać - to są interpretacje, a słowa z testamentu są zawsze sformułowane precyzyjnie - to jest dokument - nie należy szukać jakiegoś siódmego dna. Zresztą w jego ostatniej woli widzę również głęboko teologiczny zamysł. Po prostu nie chciał stawać się przedmiotem żadnego kultu i czci - a wszelkie takie gadżeciki, pamiątki osobiste tylko go napędzają. Pamiętać o kimś wspaniałym to kontynuować jego dzieło, a nie kolekcjonować pamiąteczki. JPII był świadkiem wiary w Jezusa i jego świadectwo życia powinno tylko na Jezusa kierować, nie na niego samego. Bardzo niemoralne zachowanie kard. Dziwisza, jako kapłana, jako współpracownika, jako przyjaciela.
E
Ewa
22 stycznia 2014, 18:24
Wola zmarlego KAZDEGO czlowieka winna byc uszanowana. W przeciwnym razie tworzy sie jakies dziwne niemoralne prawo, że ci co przezyli wiedzą lepiej.
AC
Anna Cepeniuk
22 stycznia 2014, 18:16
Jak by ktoś chciał wiedzieć co na ten temat sądzi O. Paweł Kozacki obecny na konferencji, to polecam: http://dominikanie.pl/blogi/pawel_kozacki_op/
AC
Anna Cepeniuk
22 stycznia 2014, 17:32
"Papież wiedział komu zaufał i komu przekazał swoją spuściznę" - odpowiedział kardynał, Dlatego wyraźnie napisał..." by spalić !! Dla mnie to raczej anty-świadectwo przyjaźni i zaufania..... Porażka
M
M.
22 stycznia 2014, 17:30
PS: założę sie jeszcze, że zaraz tabloidy i "jedyne szłuszne postepowe media" podchwycą zdanie o tym, że co miało zostać spalone, zostało spalone... Dla wyobrazni niektórych ludzi to będzie jak smaczna pożywka.
M
M.
22 stycznia 2014, 17:22
A może było tak, że papież napisał to zdanie o notatkach w swojej skromności... Nie powinniśmy zapominać, że to był skromny, pełen pokory człowiek i na pewno nie planował sobie za życia jak ma potem być "rozsławiany"....  Szkoda tylko, że materiały nie są ogólnodostępne... Przecież mogli je opublikować w internecie, a wydać ewentualnie w eleganckiej formie dla tych, co lubią mieć łąden wydania w biblioteczce....
Alicja Snaczke
22 stycznia 2014, 16:39
Nie rozumiem deyzji kard. Dziwisza, i nie chcę nawet wczytywać się w jego uzasadnienie: "Musiałem wydać". Jest to zamach na wolę człowieka, który o swoich przywatnych zapiskach zdecydował: "spalić". Czy tak ma wyglądać przygotowanie do kanonizacji Jana Pawła II? Wiele pytań jeszcze masuwa mi się, ale  przemilczę.
W
Wyczulony
22 stycznia 2014, 16:14
PREZEZ ?? Żeby na takim portalu jak deon, takie błędy się pojawiały... WSTYD
A
ajajaj
22 stycznia 2014, 15:58
Słabe te tłumaczenia. JP2 w testamencie wyraźnie napisał co ma się stać z tymi notatkami, a stało się zupełnie inaczej. Żal! ( i niestety pasują mi do tej sytuacji słowa - "jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze")
W
wierzacy
22 stycznia 2014, 15:43
Ja jej po prostu nie kupię, i sam uszanuję wolę JPII! ;)
M
marex
22 stycznia 2014, 15:39
Ale skoro miało to wpłyt też na proces kanonizacji, to dlaczego nie mieliby ujawnić? Choć rzeczywiście jest to sprawa kontrowersyjna, bo papież nie chciał ujawnienia. Skoro miałoto na celu przyniesienie dobra, no to ...  To trochę tak, jakby zmarły w woli oświadczył, że nie chce mieć sekcji zwłok, ale sytuacja tego wymaga, aby zbadać co było powodem śmierci.
A
Agnieszka
22 stycznia 2014, 15:22
Nie rozumiem tego, JPII zostawił świtu spore przesłanie w formie różnych książek, encyklik i innych dokumentów. I skoro sam stwierdził, że to wystarczy, to nikt nie ma prawa tego kwestionować. To niemoralne, pokazywanie, że wola zmarłego nie ma żadnego znaczenia, bo żyjący wiedzą lepiej. Nihil novi sub sole.
JM
Jerzy Malinowski
22 stycznia 2014, 14:51
.nie musiał wydać. Wolę zmarłego należało uszanować.