Kard. Erdő: Szacunek tak, ale nie małżeństwo i Komunia św.

Kard. Erdő: Szacunek tak, ale nie małżeństwo i Komunia św.
(fot. Janez Jelen / CC BY-SA 3.0 / Wikimedia Commons)
KAI / slo

Miejsce w Kościele dla rozwiedzionych w ponownych związkach, ale nie Komunia św., szacunek dla osób homoseksualnych, ale nie małżeństwo - wynika z obszernej relacji kard. Petera Erdő, wprowadzającą w obrady XIV Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów nt. powołania i misji rodziny w Kościele i świecie współczesnym.

Węgierski hierarcha podkreślił, że towarzyszenie duszpasterskie nie może pozostawiać "wątpliwości co do prawdy o nierozerwalności małżeństwa, której uczył Jezus Chrystus".

Relator generalny Zgromadzenia wskazał najpierw na obserwowane w świecie przemiany antropologiczne, które w praktyce są "antropologicznym redukcjonizmem". Zgodnie z nim człowiek "w poszukiwaniu własnej wolności" chce być "niezależnym od jakichkolwiek więzi": religijnych, społecznych, związanych z "instytucjonalnymi formami życia".

Ta "ucieczka od instytucji" przejawia się m.in. we wzroście liczby par, które żyją ze sobą na stałe, ale nie chcą zawrzeć małżeństwa religijnego, ani nawet cywilnego. A gdy już dochodzi do ślubu, to młodych bardziej zajmują najdrobniejsze detale przyjęcia weselnego niż "prawdziwe znaczenie małżeństwa". Dochodzi do tego wyższy wiek pobierania się, wynikający z lęku ludzi młodych przed podjęciem odpowiedzialności i definitywnego zaangażowania, jakim jest małżeństwo i rodzina. Są one zresztą coraz bardziej niestabilne, o czym świadczy wzrost liczby rozwodów.

DEON.PL POLECA

Węgierski purpurat podkreślił nierozerwalność małżeństwa, które powinno być rozumiane nie jako "«jarzmo» nałożone na ludzi", ale jako "dar". Na mocy sakramentu małżeństwa "chrześcijańska rodzina staje się dobrem dla Kościoła", a jednocześnie sama czerpie korzyści z włączenia we wspólnotę kościelna, gdyż otrzymuje od niej pomoc w trudnościach i w zachowaniu związku małżeńskiego.

Tą samą troską - "miłosierną i realistyczną" - Kościół powinien otaczać wiernych, którzy żyją w małżeństwach cywilnych, a nie czują się gotowi do przyjęcia sakramentu małżeństwa. Potrzebna jest tu "zdrowa pedagogia", bo jeśli wspólnota kościelna okaże się gościnna wobec tych osób w całej różnorodności ich sytuacji życiowych i jasno ukaże im prawdę o małżeństwie, może "pomóc tym wiernym w podjęciu decyzji o zawarciu małżeństwa sakramentalnego" - zaznaczył relator Zgromadzenia.

Dodał, że obowiązkiem Kościoła jest zajęcie się także tymi, których sytuacja rodzinna nie pozwala na zawarcie ważnego małżeństwa, a tym bardziej sakramentalnego. Dotyczy to również osób, które po rozwodzie zawarły nowe związki cywilne. Ich włączenie w życie Kościoła "może dokonywać się w różny sposób", jednak nie poprzez "dopuszczenie do Eucharystii". Wymaga to "miłosiernego towarzyszenia duszpasterskiego, które jednak nie pozostawia wątpliwości co do prawdy o nierozerwalności małżeństwa, której uczył Jezus Chrystus".

Kard. Erdő zaznaczył, że "miłosierdzie Boże udziela grzesznikowi przebaczenia", ale zarazem "domaga się nawrócenia". Wyjaśnił, że to nie katastrofa pierwszego małżeństwa jest grzechem (gdyż jest możliwe, że obie strony nie są na równi temu winne), ale "współżycie w drugim związku" i to ono "uniemożliwia przyjmowanie Eucharystii".

Gdy chodzi o tzw. drogę pokuty, która miałaby niektórym spośród nich umożliwić przyjmowanie Komunii św., arcybiskup Ostrzyhomia-Budapesztu przywołał adhortację apostolską "Familiaris consortio" św. Jana Pawła II, w której wyrażenie to odnosi się do tych rozwiedzionych, żyjących w nowym związku we wstrzemięźliwości seksualnej. Tacy wierni mogą przystępować do sakramentów pokuty i Eucharystii.

Hierarcha zwrócił też uwagę na osoby żyjące w separacji lub rozwiedzione, które nie zawarły nowych związków. Kościół może ich wspierać "na drodze przebaczenia i - o ile to możliwe - pojednania". Przede wszystkim wspólnota kościelna musi troszczyć się o dzieci, które są "ofiarami tych sytuacji", a także zachęcać współmałżonków, którzy zostali sami po rozpadzie związku, do trwania w wierze i prowadzenia życia chrześcijańskiego. W tym celu konieczne jest istnienie ośrodków, przynajmniej na szczeblu diecezjalnym, które mogłyby im pomagać w sytuacjach kryzysowych.

Oprócz zapewnienia wsparcia duchowego, potrzebne są struktury materialnego wspierania rodzin szczególnie dotkniętych ubóstwem, bezrobociem, brakiem opieki zdrowotnej, ofiar lichwy, wojen i prześladowań.

W kwestii osób homoseksualnych kardynał zauważył, że temat ten nie dotyczy bezpośrednio rodziny, ale może mieć wpływ na jej życie. Przypomniał, że każda osoba winna być szanowana bez względu na swe skłonności seksualne i wyraził życzenie, by programy duszpasterskie objęły szczególną uwagą takie osoby i rodziny, w których one żyją. Zarazem jednak "nie istnieje żadna podstawa do upodabniania lub wyprowadzania analogii, choćby odległych, między związkami homoseksualnymi i planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny".

Należy przyjąć osoby homoseksualne z "szacunkiem i delikatnością", unikając wobec nich "niesłusznej dyskryminacji". Ale "nie do przyjęcia jest wywieranie presji na pasterzy Kościoła w tej dziedzinie przez instytucje międzynarodowe, które warunkują pomoc finansową dla krajów ubogich od wprowadzenia praw, ustanawiających «małżeństwa» osób tej samej płci" - podkreślił relator generalny.

W relacji wprowadzającej w obrady Synodu znalazło się też potępienie "wykorzystywania i przemocy" wobec ciała kobiet, co w krajach rozwijających się przekłada się na "przymusowe aborcje i sterylizacje", w innych zaś na "negatywne skutki praktyk związanych z prokreacją", takich jak "wynajmowanie" macic i gamet, wynikające "z pragnienia posiadania dziecka za wszelką cenę".

Według węgierskiego purpurata wszystko to ma związek z niedojrzałością i kruchością uczuciową, będącymi efektem braku wychowania w rodzinie, "kiedy rodzice nie mają czasu dla dzieci albo się rozwodzą". Dzieci nie widząc przykładu dorosłych, odnoszą się jedynie do zachowań swoich rówieśników, a wtedy ich dojrzałość uczuciowa nie rozwija się. W tym kontekście należy umieścić pornografię i komercjalizację ciała, którym sprzyja "wypaczone" korzystanie z internetu.

- Kryzysy małżeństwa destabilizują rodzinę i osłabiają więzi międzypokoleniowe - zdiagnozował kard. Erdő. Przyczyną może tu być "indywidualistyczna wizja prokreacji", której konsekwencją jest znaczny spadek dzietności. Przypomniał, że "otwartość na życie jest wewnętrznym wymogiem miłości małżeńskiej" i rodzenie nowego życia nie sprowadza się do indywidualnego lub małżeńskiego projektu. Wezwał do większego upowszechniania dokumentów Magisterium Kościoła, które "promują kulturę życia w obliczu coraz bardziej powszechnej kultury śmierci".

W sprawie odpowiedzialnego rodzicielstwa odesłał do treści encykliki "Humanae vitae" bł. Pawła VI, "która podkreśla potrzebę respektowania godności osoby w moralnej ocenie metod regulacji poczęć". Dodał, że Magisterium Kościoła zachęca do adopcji dzieci, osieroconych i opuszczonych, których przyjęcie jako własnych dzieci jest "szczególną formą apostolstwa rodziny".

Obowiązkiem rodziny jest nie tylko przyjęcie rodzącego się życia, ale także troska o jego ostatnią fazę. W obliczu dramatu aborcji Kościół "potwierdza nienaruszalność ludzkiego życia", "służy radą kobietom w ciąży, wspiera małoletnie matki, opiekuje się porzuconymi dziećmi i towarzyszy wszystkim, którzy dopuścili się aborcji i uświadomili sobie swój błąd". Podobnie "potwierdza prawo do naturalnej śmierci", która pozwala uniknąć zarówno uporczywej terapii, jak i eutanazji - stwierdził relator generalny Zgromadzenia.

Zawierzając obrady Synodu Świętej Rodzinie z Nazaretu, wezwał całą wspólnotę Kościoła do przebudzenia, by stawić czoło wyzwaniom stojącym dziś przed rodziną, a także modlił się o "światło Ducha Świętego", aby wskazał On, jakie konkretne kroki trzeba w tym celu podjąć.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Erdő: Szacunek tak, ale nie małżeństwo i Komunia św.
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.