Kard. Kasper: Synod ma pomóc w tym młodym

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
KAI / drr

"Zasadniczo powinniśmy mówić o tym, jak pomóc ludziom młodym urzeczywistniać małżeństwo przeżywane jako zamysł Boga, jak pomóc rodzinom, by były rzeczywiście Kościołami domowymi, jak krzewić piękno i świętość rodzin" - powiedział dziennikowi "Avvenire" kard. Walter Kasper.

Autor głównego referatu podczas lutowego konsystorza zaznaczył, że szaleństwem byłoby sprowadzanie Synodu do kwestii dotyczących dostępu do Eucharystii osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach.

Emerytowany przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan przypomniał, że tematem Synodu są wyzwania duszpasterskie dotyczące rodziny. Dodał, że sytuacja osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach jest jednym z tych wyzwań, choć nie jedynym i trzeba na tę kwestię spoglądać w szerszym kontekście. Głównym problemem jest pytanie "Co to jest rodzina", bowiem istnieje dzisiaj wiele koncepcji rodziny, które nie odpowiadają wizji chrześcijańskiej. Kard. Kasper zauważył, że są też wyzwania związane z imigracją, prześladowaniami i ubóstwem.

DEON.PL POLECA

Pytany o konsekwencje jego wystąpienia na konsystorzu kard. Kasper podkreślił, że składało się pono z pięciu części, a Ojciec Święty zachęcił go do postawienia pewnych pytań na temat dostępu do Eucharystii osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach. Zaznaczył, że bez tej papieskiej zachęty nie postawiłby tych pytań. Niemiecki emerytowany kardynał kurialny wyraźnie podkreśla nierozerwalność małżeństwa, zaznaczając, że możliwa jest zmiana dyscypliny w dopuszczaniu osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach do Eucharystii.

Kolejne pytanie dziennika katolików włoskich dotyczyło możliwości usprawnienia procesów o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Kard. Kasper opowiedział się za takim rozwiązaniem, zaznaczając, że nie sposób stwierdzić nieważności małżeństwa, które trwało wiele lat i gdzie narodziły się dzieci. Podkreślił też, że związków homoseksualnych nie można porównywać z małżeństwem. Jeśli związki takie są trwałe i przeżywane odpowiedzialnie, można je szanować, ale są czymś różnym niż rodzina.

Pytany o toczącą się obecnie dyskusję w Kościele kard. Kasper zaznaczył, że nie żyjemy w systemie totalitarnym i możliwa jest wymiana opinii, ale podobnie jak w przypadku dyskusji poprzedzającej i trwającej podczas II Soboru Watykańskiego, w ostateczności chodzi o osiągnięcie szerokiego konsensu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Kasper: Synod ma pomóc w tym młodym
Komentarze (56)
KK
kapitan kloss
28 października 2014, 18:05
Zlot szamanow i opowiadaczy bajek..... Coraz mniej naiwnych w kosciolach i coraz mniej kasy ,to trzeba usmiechac sie i probowac przyciagnac rozwodnokow i homo
W
Wojciech
3 października 2014, 12:44
"Zaznaczył, że bez tej papieskiej zachęty nie postawiłby tych pytań" ?  Zdaje się,  że kardynał zdążył już nawet odpowiedzieć na pytania, których nigdy nie powinien był postawić.  Tak więc ciekawe czy papież naprawdę wie w co wkręca go kolega Walter ? No i czy czy rzeczony kardynał ma dostęp do pieczęci papieskiej ? Może warto by to sprawdzić ? Wojna, którą rozpętuje przeciwko autorom książki o niezmiennym nauczaniu Chrystusa ( w tym, kard. Mullerowi) - a której osią jest zarzut o "spisku przeciwko papieżowi" dowodzi tego jak wrogie siły wobec Koscioła reprezentuje ten kardynał.  
P
Pik
3 października 2014, 12:48
A skąd wiesz co mysli papież? Chrzcząc uroczyście dziecko cudzołożnikó, któzy nie mają żadnych przeszkód żeby zawrzeć małżeństwo, pokazał po części co mysli na temat małżeństwa i grzechu cudzołóstwa. 
W
WDR
3 października 2014, 16:13
Myśle, że trzeba jednak docenić to, że nie ukrywa się ze swoimi poglądami przez co wiemy za czym lobbuje.
M
marecki
3 października 2014, 11:32
Zlot szamanow i opowiadaczy bajek
3 października 2014, 09:09
Popatrzcie na owoce Kościoła na zachodzie, gdzie nawet zniknely konfesjonały z kościołów, aby nie razić ludzi pojęciem grzechu. W dodatku warto pamiętać o tym, czym kard. Kasper sie zajmował i jaki zwiazek z jego propozycjami mają protestanci. Na moje oko widac "piekne" owoce dialogowania.
Jadwiga Krywult
3 października 2014, 08:06
Kard. Kasper opowiedział się za takim rozwiązaniem, zaznaczając, że nie sposób stwierdzić nieważności małżeństwa, które trwało wiele lat i gdzie narodziły się dzieci. Dla sądów biskupich to chyba nie problem, wystarczy, że przecinek był krzywo postawiony i małżeństwo nieważne.
3 października 2014, 08:40
Skoro Kościół jest Pani zdaniem tak powszechnie przeżarty zepsuciem i patologiami, to czego Pani właściwie w Nim szuka? Bramy Piekielne Go przemogły, Chrystus kłamał, dupa zbita.
2 października 2014, 23:43
> składało się pono z pięciu części Chyba powino być 'ono', a nie 'pono' (czyli tak mocno kolowialne, aż gwarowe 'podobno'). Ta wiadomość ulegnie samozniszczeniu za pięć, cztery, trzy, ....
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
2 października 2014, 14:37
Pytany o konsekwencje jego wystąpienia na konsystorzu kard. Kasper podkreślił, że składało się pono z pięciu części, a Ojciec Święty zachęcił go do postawienia pewnych pytań na temat dostępu do Eucharystii osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach. Zaznaczył, że bez tej papieskiej zachęty nie postawiłby tych pytań. Ciekawa informacja zza kulis. Niemiecki emerytowany kardynał kurialny wyraźnie podkreśla nierozerwalność małżeństwa, zaznaczając, że możliwa jest zmiana dyscypliny w dopuszczaniu osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach do Eucharystii. To zdanie jest wewnętrznie sprzeczne. Albo nierozerwalność i dostępność Eucharystii dla żyjących w sakramentalnym związku, albo brak dostępu po rozerwaniu i wstąpieniu w nowy, niesakramentalny związek, co jest równoznaczne z systematycznym cudzołóstwem, jeśli rozerwane małżeństwo było ważnie zawarte. Tertium non datur. U Boga trzeciej (możliwości) nie ma.
M
Mir
2 października 2014, 18:41
Czy uważa pani, że Jezus nie zaprosiłby takich ludzi do stołu?
H
H
2 października 2014, 22:01
To jest zupełne nieporozumienie. Celem chrześcijan jest sam Bóg. Królestwo Boże zaczyna się już tu na ziemi, a uczestniczymy w nim poprzez osobistą świętość i sakramenty, a nie poprzez jakieś czysto zewnętrzne ryty, czy coś w rodzaju przynależności partyjnej. Kto żyje w grzechu śmiertelnym, ten zrywa jedność z Bogiem i sam siebie z tego Królestwa wyklucza.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
2 października 2014, 22:03
Pan Jezus może mocą swojej krwi wylanej za nas Krzyżu oczyścić człowieka z każdego grzechu. Ale przeczytaj sobie Izajasza, Jeremiasza ... to się dowiesz jak jest przez Boga traktowane bałwochwalstwo i jak było karane. Była to dla Boga największa obrzydliwość - zdrada i cudzołóstwo Izraela z bożkami. Powie ktoś: to było w ST. Bóg się nie zmienia. Grzech jest ten sam. Tylko daje nam nowe szanse. Tą szansą jest wiara w Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Na pewno nie deptanie Jego Ciała wydanego na ukrzyżowanie.
M
Mir
3 października 2014, 01:40
Chyba nie zostałem zrozumiany odpowiednio. Kard. Kasper mówi o konkretnych przypadkach: kiedy powrót jest praktycznie niemożliwy, kiedy z nowego związku są np. dzieci. Osierocić je? Czy raczej próbować odbudować swoją wieź z Bogiem? A co gdy nowe związki starają się żyć dobrze, może czasem są nawet dojrzalsze od tych sakramentalnych, gdy Ci ludzie naprawdę się starają?
K
ka
3 października 2014, 07:49
Wszyscy cudzołożnicy zasłaniają się dziećmi z nowego zwiazku. To każdy, kto zdradza najlepiej by postarał się jak naszybciej o dzieci - wtedy już może żyć z nowym partnerem a stary na śmietnik. Dzieci ważniejsze. Gdzie to napisano?
Jadwiga Krywult
3 października 2014, 07:55
Nie musi 'osierocać' dzieci. wystarczy, że zrezygnuje z seksu i nie trzeba będzie ceregieli z komunią duchową, głaskania po główce w duszpasterstwach cudzołożników itp.
3 października 2014, 08:42
Przecież to czystej wody retoryka zamkniętersów: wystarczy, żeby grzesznicy wyrzekli się grzechu i mają drzwi do Kościoła otwarte.
M
Meggi
3 października 2014, 08:56
Na pierwzym miejscu jest małzonek. Zawsze, bo to nim łączy człowieka sakrament święty. Dzieci sa dopiero na miejcach dalszych.
P
Pik
3 października 2014, 08:58
Ktos kto notorycznie cudzołoży nie jest ani dojrzalszy, ani się nie stara. GRZECH CIĘZKI to największe zło. Widac u Pana retorykę jak u lewaków. Oni tez usiłują dowieść że "rodziny" homo (czyli np. z dwoma tatusiami) są dobre dla dzieci, bo w nich jest miłość i dobo, a w rodzinach normalnych to samo zło, przemoc i niewiadomo co jeszcze.
M
Mir
3 października 2014, 10:20
Polecam przeczytać książkę kard. Kaspera "Miłosierdzie"
M
Mir
3 października 2014, 10:38
Ja ani słowem nie mówiłem o związkach "homo" ani o tym, że w sakramentalnych związkach jest sama patologia. Rozwód, separacja to już jest dramat i porażka, z którą ludzie muszą żyć, to już jest ich krzyż. I jeśli nawet popełnili grzech żyjąc w nowym związku to nie ma dla nich nadziei? Jeśli chcą wychowywać swoje dzieci w wierze, nie musi to im wychodzić gorzej niż w związkach sakramentalnych, zdani są do bycia na marginesie? Czy Kościół może sobie pozwolić na stratę tych ludzi w dzisiejszych czasach, gdy 30-40% małżeństw się rozpada, z nowych związków są też dzieci? 
P
Pik
3 października 2014, 11:21
Miłosierdziem to Wy sobie wycieracie buźki na prawo i lewo. Polecam przypomniec sobie podstawy wiary chrześcijańskiej: o sakramentach, o grzechu i o tym, że miłosierdzie nie jest jedynym przymiotem Boga.
P
Pik
3 października 2014, 11:25
Nie mówię, że mówiłes o homo, ale to jest dokładnie ta sama retoryka. Niczym się nie różni. Tylko zamiast homo-cudzołozników są hetero-cudzołożnicy. Nadzie4ja jest dla każdego: nawrócenie, żal za grzechy, postanowuienie porawy, szczera spowiedź i zerwanie z grzechem.  Ludzie, którzy na codzień żyją (i chcą żyć!) w grzechu ciężkim nie są w stanie wychowac dzieci w wierze. Człowiek, albo wierzy, albo nie wierzy. Nie można sobie wybierac co mi pasuje, a co nie.   Kościół przede wszystkim nie może sobie pozwolić na zmienianie praw Bozych. To nie Kościół rezygnuje z tych ludzi i ich traci, to oni rezygnują z Kościoła i odwracają się plecami do Boga.
A
Andrzej
3 października 2014, 11:41
Zaprasza i bardzo kocha ! Zaprasza do stołu Słowa Bożego, a po zerwaniu z grzechem również do Komunii Świętej. Nikt też nie mówi o tym, że ktoś będzie potepiony z powodu życia w związku niesakramentalnym ... o tym decyduje Bóg ! Kościół jednak nie może likwidować, zmieniać ani "ulepszać" Przykazań Bożych, bo to są przykazania BOŻE ! Osobiście uważam również, że dopuszczenie do Komunii św. w tym przypadku zachęciło by (przynajmniej niektórych) do zakończenia swojego małżeństwa  - bez walki o nie ! ... i jeszcze jedno : czy ktoś sobie zdaje sprawę z tego, jak wpłynie to na wszystkich tych, którzy żyją w  wierności do swojego małżonka i  na jego nawrócenie ?
M
Mir
3 października 2014, 12:18
A co z sensus fidei? Z Twoją retoryką np. św. Augustyn miałby "pod górę" we współczesnym kościele. Poza tym podam inny przykład: w ostatnich latach ponad dwukrotnie wzrosła liczba rozwodów wśród ludzi po 50-ce, 60-ce - dzieci już odchowane, są nawet wnuki często, a oni decydują się na rozejście. Nie chodzi im raczej o sferę seksualną, często nawet nie wchodzą w nowe związki.
GW
głos większości
3 października 2014, 12:28
Według Ciebie Kosicół ma ulec presji, bo aż 30-40% ludzi się rozwodzi? A jak za parę lat tylko 30% będzie chciało zawrzeć Sakrament Małżeńśtwa - to może Kosciół go zlikwiduje, bo też pójdzie za głosem wiekszości? Kościół to nie parlament.
M
Mir
3 października 2014, 12:29
A może w Kościele nie funkcjonuje zawsze dobrze przygotowanie do małżeństwa? Może wielu w danym momencie nie jest gotowych do zawarcia sakramentalnego małżeństwa?Co raz więcej ludzi jest z takich rozbitych rodzin, gdzie wiara była na marginesie, bo oni czuli się na marginesie...A może powinien stać się gettem? Przed tym akurat przestrzegał  BXVI. Czy nie potrzeba raczej spojrzenia miłosierdzia i zrozumienia dla tych, którzy rozeznają swój błąd, chcą się do niego przyznać, ale próbować żyć dobrze, w zgodzie z Bogiem i samym sobą?
P
Pik
3 października 2014, 12:30
Nie chrzań. Św. Augustyn po nawróceniu oddalił kobietę, z którą był długie lata, której był wierny, która kochał, ale z która nie mógł zawrzeć związku małżeńskiego.
P
Pik
3 października 2014, 12:39
Miłosierdzie to nie wpychanie człowieka do przepaści, tylko miłośc, której zalezy na człowieku.  Jak ktos rozezna błąd, przyznaje sie do niego i chce żyć w zgodnie z Bogiem i sobą to ma taka możliwość - ZERWANIE Z GRZECHEM, czyli zaprzestanie uprawiania seksu z człowiekiem nie będacym jego małzonkiem. Przestań powoływac się na św. Augustyna i Benedykta XVI. Nic nie rozumiesz z ich nauk. ŻAden z nich nie dawał nigdy przyzwolenia na grzech. 
M
Mir
3 października 2014, 12:45
"Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, nad śnieg wybieleją" Iz 1,18
P
Pik
3 października 2014, 12:49
Nie kompromituj się!
M
Mir
3 października 2014, 12:52
Ale jest pierwszym, a na pewno jednym z pierwszych. Jest istotą Boga, Który dał nam swego Syna, więcej pozwolił go Ukrzyżować, po to aby świat był przez Niego zbawiony, bo tak umiłował świat. Poza tym np. na sądzie ostatecznym Mt 25, będziemy sądzeni wg uczynków miłosierdzia. 
P
Pik
3 października 2014, 12:57
Kompromitujesz się coraz bardziej. Według Twojej logiki to pierwszym, który wejdzie do Królestwa Niebieskiego powienien być łotr, którzy bliźnił Jezusowi na krzyżu. Powtarzam Ci jeszcze raz: miłosierdzie to nie wpychanie człowieka do przepaści, ale pomoc żeby zawerócił ze złej drogi.
M
Mir
3 października 2014, 13:06
A kto tu daje przyzwolenie na grzech? W żadnym momencie nie pochwaliłem takiego postępowania. Nauczanie św. Augustyna i BXVI znam. To raczej Ty sprowadzasz wszystko do seksu...spróbuj zobaczyć człowieka!
M
Mir
3 października 2014, 13:11
Nie chodziło mi o parlament czy demokrację w Kościele. Chcę tylko pokazać zmiany, jakie dokonują się w społeczeństwach w bardzo szybkim tempie, na które Kościół musi mieć odpowiedź...najlepiej ewangeliczną :) inaczej zdany jest na porażkę. W nowej ewangelizacji trzeba wrócić do istoty, do sedna, a jest nim Jezus Chrystus - odpowiedź Boga dla ludzkości. A potem żyć Nim, naśladować Go, upodabniać się do Niego...
M
Mir
3 października 2014, 13:16
Oddalił z dzieckiem...czyli naraził na cudzołóstwo, ile znaczyła wówczas panna z dzieckiem? Przerysowuję, ale tak też można na to patrzeć.
M
Mir
3 października 2014, 13:20
Być może przyjdą czasy, że Kościół będzie musiał być kreatywną mniejszością, nie może też z drugiej strony stać się zamkniętym gettem. BXVI
P
Pik
3 października 2014, 13:23
Plecisz. Adeodat został z Augustynek i razem z nim przyjął chrzest. Skąd Ty się urawłes? Przerażenie ogarna jak się Ciebie czyta :(
P
Pik
3 października 2014, 13:26
Przestań cytować Benedykata XVI, bo kompletnie nic nie rozumiesz z jego nauk. 
M
Mir
3 października 2014, 15:26
No wreszcie jakiś poważny i w miarę rozsądny głos, dzięki Andrzej. To jest problem...trzeba umieć to zrobić: jednych nie zgorszyć, drugich nie odrzucić!
M
Mir
3 października 2014, 15:44
Masz rację, został z Augustynem, który podziwiał jego intelekt, a jednocześnie nazywał "dzieckiem mojego grzechu". Kobieta zamknęła się w klasztorze i to jest heroizm godny wielkiej pochwały. Ale czy można dziś zmuszać ludzi do niego, każdy jest do niego zdolny? Każdy jest zdolny przyjąć tą Łaskę?
M
Mir
3 października 2014, 15:48
Trwaj sobie w świecie kodeksów i norm...tylko nie wiem, czy to jest Kościół Jezusa Chrystusa?
M
Mir
3 października 2014, 16:19
"...grzesznicy(publiczni) i prostytutki wejdą przed wami do Królestwa Bożego", bo uwierzyli... to z ostatniej niedzieli :)
M
Mir
3 października 2014, 16:23
"O nikim, my na ziemi, nie możemy powiedzieć, że został potępiony" J. Ratzinger, Życie wieczne  
T
tak
3 października 2014, 20:53
A co z dziećmi z poprzedniego małżeństwa?
T
tak
3 października 2014, 20:55
Czyżby kardynał Kasper był dla Ciebie większym autorytetem niż sam Bóg?
M
Mir
3 października 2014, 23:27
kard. Kasper, którego miałem okazję poznać to jest człowiek Boży, który czyta znaki czasu, bo jak mówił BXVI jako kard. Ratzinger: Kościół to pielgrzymująca wspólnota wiary. Znaczy rzeczywistość dynamiczna, która ulega ciągłym zmianom. Naszym wzorem i punktem odniesienia jest Chrystus.
T
tomek
4 stycznia 2015, 16:08
Trochę późno, ale nie mogę nie odpowiedzieć: "który czyta znaki czasu" - polecam poczytać ks. Segura "Odpowiedzi na zarzuty ducha czasu czynione Kościołowi Katolickiemu i Jego urządzeniom, a stawione przed sąd wiary i rozumu" zanim zacznie Pan głosić protestanckie herezje.
M
Melisa
2 października 2014, 14:34
"możliwa jest zmiana dyscypliny w dopuszczaniu osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach do Eucharystii." Niech mi ktoś to wyjaśni, bo za nic nie kapuję: w jaki sposób ludzie z GRZECHEM CIĘŻKIM, którzy mają zamiar nadal grzeszyc i nie mają zamiaru się poprawić mogliby być dopuszczeni do Komunii? Dlaczego tylko cudzołożników tak preferować? Czy z innymi CIĘŻKIMI GRZECHAMI i bez decyzji o poprawie, tez będzie mozna przyjmowac Komunię?
I
Iaan
2 października 2014, 14:49
Pytanie jest zasadne, ale nie wiem czy zna Pani (jeśli pomyliłem płeć, to przepraszam) osoby, które po rozwodzie się nawróciły. Ja znam takie osoby. I co wówczas? Bóg mówi : wiesz, ty to już jesteś po rozwodzie, więc nie za bardzo jestem tobą zainteresowany (więc nie będziesz miał w Kościele przestrzeni do wzrastania)?  W wypowiedzi jest jasno słowo : MOŻLIWA jest, pewnie dlatego że ogólnie wszystko jest możliwe, coś co wydaje nam się katolickie, też było kiedyś wprowadzone, ale wątpię żeby synod miał odwagę wchodzić tak głęboko w kwestie teologii moralnej. Więc, spokojnie.  Synod zaś będzie (módlmy się o to!) świetną przestrzenią do wypracowania konkretnych metod duszpasterstwa rozwiedzionych (które na razie są nieliczne, bo księża nie za bardzo wiedzą jak mają właściwie postąpić z rozwdonikiem, który np. został zewangelizowany, przyjął Jezusa jako Pana w swoim życiu). Może się pojawi więcej takich wspólnot. Założę się że takie osoby są często o wiele bardziej oddane Bogu w życiu, niż przeciętny, pobożny tradycyjnie wierzący. Więc to jest główne zadanie Synodu dotyczące spraw osób rozwiedzionych. 
Jadwiga Krywult
2 października 2014, 14:54
Założę się że takie osoby są często o wiele bardziej oddane Bogu w życiu, niż przeciętny, pobożny tradycyjnie wierzący. Jasne, są oddane Bogu, tylko seks jest dla nich ważniejszy od Boga.
M
Melisa
2 października 2014, 15:01
Czy jak ktoś jest gangsterem, a potem się nawróci, to może nadal utrzymywac się z gangsterki i przystepowac do Komunii? ogólnie wszystko jest możliwe, coś co wydaje nam się katolickie, też było kiedyś wprowadzone Zmiana przykazań nie jest możliwa, a wprowadził je Bóg i tylko On mógłby je zmienić, ale tego nie zrobi, bo Bóg jest niezmienny i Jego prawo też.
T
trep
2 października 2014, 18:32
Brakuje ci go - nie ? Widać.
K
ka
2 października 2014, 18:49
Osoby, które się nawróciły po rozwodzie, zawsze mogły przyjmować Komunię świętą.
H
H
2 października 2014, 21:48
Nie ma jak wulgarny przytyk. Zawsze odniesie skutek.
2 października 2014, 23:52
Przecież cały otwartyzm jest skierowany na dialogowanie z tymi, dla których inne rzeczy sa ważniejsze od Boga, więc albo dezaprobata dla postawy coś jest ważniejsze od Boga, albo otwartyzm. Wycinkowa dezaprobata akurat dla postawy sex jest dla mnie ważniejszy od Boga z równoczesną otwartością na dialog z postawami inne rzeczy, niż akurat sex są dla mnie ważniejsze od Boga to sexofobia.