Kard. Nycz podczas procesji Bożego Ciała: miłość Chrystusa jest dla wszystkich

(fot. PAP/Jakub Kamiński)
KAI / sz

Miłość Chrystusa nie jest zastrzeżona dla nielicznych, ale jest przeznaczona dla wszystkich - mówił kard. Nycz w kazaniu podczas centralnej procesji Bożego Ciała w Warszawie. "Śpiewając suplikacje, przepraszamy dzisiaj także za grzechy pochodzące z wnętrza Kościoła, za nasze grzechy osłabiające siłę naszego świadectwa dawanego Chrystusowi wobec współczesnego świata, do którego jesteśmy posłani" - powiedział kardynał.

Tradycyjnie przy każdym z czterech ołtarzy podczas procesji Bożego Ciała odśpiewano Ewangelię, a przy czwartym metropolita warszawski, przewodniczący uroczystościom, wygłosił kazanie.

Przywołując słowa Jezusa "Oto ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata", metropolita warszawski stwierdził, że znajdują one potwierdzenie w Eucharystii.

DEON.PL POLECA

Kard. Nycz wskazał, że w uroczystość Bożego Ciała ukazywana jest tajemnica wieczernika z Wielkiego Czwartku, by ją adorować i medytować. "Przenajświętszy Sakrament jest niesiony w procesji miast i wiosek dla pokazania, że zmartwychwstały Chrystus idzie pośród nas i prowadzi ku Królestwu Niebieskiemu. Dziś otwarcie ukazujemy to, co Jezus ofiarował nam w zaciszu Wieczernika, bowiem miłość Chrystusa nie jest zastrzeżona dla nielicznych, ale jest przeznaczona dla wszystkich".

- Gdybyśmy naszą relację z Panem Jezusem ograniczyli tylko do Mszy świętej, mogłoby nam grozić zapomnienie o Jego obecności w pozostałym czasie i przestrzeni. I wtedy osłabłaby nasza zdolność postrzegania obecności Chrystusa wśród nas, z nami, obecności konkretnej i bliskiej w naszych domach, otoczeniu, obecności niczym bijącego serca wioski, miasta, kraju - mówił hierarcha. Kaznodzieja zaznaczył, że Eucharystia - sakrament miłości - powinna przenikać całe codzienne życie.

Omawiając przygotowane na procesję ołtarze, na których zaprezentowano nastawy ołtarzowe warszawskich świątyń, kunsztownie przygotowane dla eucharystycznego Chrystusa, wskazał, że "symbolicznie wyniesiono je na zewnątrz by zapraszały do wnętrza tych kościołów".

- Kościoła - Domu Bożego - nie da się poznać tylko patrząc na niego z zewnątrz, nawet gdyby miał najpiękniejszą architekturę. Trzeba wejść do środka. Nie inaczej jest z Kościołem, którym my jesteśmy, z Kościołem Jezusa Chrystusa. Wielu ludzi próbuje go poznawać, oceniać, mówić, patrząc tylko z zewnątrz. Żeby dotknąć najważniejszego, duchowego wymiaru istoty Kościoła, trzeba wejść do głębi. Trzeba wejść do środka, aby ten Kościół nam się objawił, a wtedy wchodzimy najgłębiej, kiedy wiarą dotykamy tajemnicy Eucharystii - mówił kard. Nycz.

Nawiązując do ołtarza przygotowanego na Placu Piłsudskiego, metropolita warszawski przywołał pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II oraz pogrzeb kard. Wyszyńskiego, wskazując na to, że w tych wydarzeniach naród i polski Kościół doświadczyły jedności, o którą dziś trzeba prosić. Wezwał również do modlitwy o rychła beatyfikację Prymasa Tysiąclecia.

- Człowieka nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie - mówił przywołując nauczanie Jana Pawła II.

Nawiązując do wyśpiewywanych podczas procesji Bożego Ciała suplikacji, kard. Nycz podkreślił, że wobec Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie "chcemy w ten sposób przeprosić, przebłagać Pana Boga, za grzechy profanacji Najświętszego Sakramentu, profanacji Mszy świętej, parodii procesji Bożego Ciała - te wydarzenia miały miejsce na ulicach naszych miast, także naszego".

- To są grzechy niejako z zewnątrz Kościoła, ale śpiewając suplikacje, przepraszamy dzisiaj także za grzechy pochodzące z wnętrza Kościoła, za nasze grzechy osłabiające siłę naszego świadectwa dawanego Chrystusowi wobec współczesnego świata, do którego jesteśmy posłani. Niech więc te odśpiewane dziś suplikacje, a także dziękczynne Te Deum, postawi nas w pokorze wobec Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. Trwanie przy Jezusie jest jednym z najbardziej autentycznych doświadczeń naszego bycia Kościołem - mówił hierarcha.

Mottem tegorocznych obchodów Bożego Ciała w Warszawie była obietnica Jezusa "A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 18, 20). Ołtarze nawiązujące do tego wersetu zaprojektował architekt Stanisław Sołtyk.

Tło Najświętszego Sakramentu przy trzech pierwszych ołtarzach stanowiły wielkoformatowe reprodukcje nastaw ołtarzowych z trzech zabytkowych kościołów, przy których zatrzymała się procesja: kościoła św. Anny, kościoła św. Józefa i kościoła sióstr wizytek.

Czwarty ołtarz na placu Piłsudskiego wkomponowano w krzyż upamiętniający I pielgrzymkę Jana Pawła II w 1979 r.

Najświętszy Sakrament niesiono w zabytkowej monstrancji z bazyliki Świętego Krzyża, a nad nim niesiono baldachim z parafii archikatedralnej. Z archikatedry do pierwszego ołtarza monstrancję niósł bp Piotr Jarecki, do drugiego ołtarza - bp Rafał Markowski, do trzeciego ołtarza bp Michał Janocha, a do czwartego ołtarza biskup polowy Józef Guzdek, idący w asyście generalskiej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Nycz podczas procesji Bożego Ciała: miłość Chrystusa jest dla wszystkich
Komentarze (3)
20 czerwca 2019, 23:09
"Powiedział", "odśpiewano", "podkreślił", "stwierdził", "wskazał", "zaprezentowano". No i co z tego?
KN
Krzysiek Niepiekło
20 czerwca 2019, 19:18
"""Miłość Chrystusa nie jest zastrzeżona dla nielicznych, ale jest przeznaczona dla wszystkich - mówił kard. Nycz w kazaniu podczas centralnej procesji Bożego Ciała w Warszawie."""" Krew Chrystusa też jest dla wszyskich, a nie tylko dla tych, którym biskup pozwoli.
IC
Iwona czaplicka
20 czerwca 2019, 18:48
Swieto ktorego nienawidzialam jako dziecko. Najpierw przygotowania - wielogodzinne dreptanie "w noge", mamrotanie czegos bezsensownego i synchroniczne rzucanie - najpierw "na sucho". Potem przynosilo sie jakies zielsko.  W swieto trzeba bylo przyniesc kwiatki. Dla miejskiego dziecka raczej trudne. Nikt nie mial ogrodka. Mialy to byc kwiatki z kwiaciarni, ale sprzedawcy wiedzieli o co chodzi i ceny nawet odpadkow byly wysokie. Wiec na wierzch koszyczka sypalo sie te kwiaciarniane, a pod spodem koniczyna i stokrotki z trawnika. Dochodzilo sprytne wyciaganie tego smiecia spod spodu, i rzucanie tak zeby nikt nie widzial. Problem taki, ze wszystkie dziewczynki tak robily i po przejsciu zostawaly te trawnikowe smieci. Awantura. Rewizje koszyczkow. Kazano byc na bialo, w strojach komunijnych.W tym roku gdy byla komunia i w nastepnym. Tylko ze nikt juz nie mial strojow -czasy takie ze dawalo sie innym dzieciom lub sprzedawalo. Najgorzej z butami - noga rosla, a poza tym kto i po co trzymal biale buty? Zdatne do krotkiego stania w czasie komunii, a nie kilkugodzinnego marszu. Ja mialam afere za brazowe sandaly. Katolicyzm uczy obludy tak sprawnie ze komunisci mogli by sie uczyc. To jedna z przyczyn ze ja sie nie nadaje - nie mogla bym tak zyc.