Kard. R. Sarah: potrzebujemy ducha Wandei, aby przeciwstawić się ateizmowi

(fot. youtube.com)
KAI/ ed

- Chrześcijanie potrzebują dziś ducha Wandei, aby przeciwstawić się ateizmowi i walczyć dla Boga - powiedział kard. Robert Sarah, prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.

12 sierpnia przewodniczył on Eucharystii rozpoczynającej obchody 700-lecia diecezji Luçon, która obejmuje dziś obszar francuskiego departamentu Wandei. Jest on znany przede wszystkim z tzw. wojen wandejskich, czyli powstań w obronie wiary i króla toczonych pod koniec XVIII w.

Jedyna wolność, za którą warto umierać

DEON.PL POLECA

W homilii gość z Watykanu wezwał do brania przykładu z postawy wandejskich powstańców i męczenników, którzy porzucili wszystko nie w obronie własnych interesów, lecz dla Boga. "A dziś któż powstanie, by [walczyć] dla Boga? Któż ośmieli się zmierzyć ze współczesnymi prześladowcami Kościoła? Któż się odważy, nie mając innej broni jak różaniec i Najświętsze Serce, przeciwstawić się współczesnym kolumnom śmierci, którymi są relatywizm, obojętność i pogarda dla Boga? Któż powie, że jedyną wolnością, za którą warto umierać, jest wolność wiary?" - pytał kardynał. Podkreślił że tak jak wandejscy powstańcy jesteśmy dziś wezwani do świadectwa. "A to oznacza męczeństwo" - dodał kaznodzieja.

Przypomniał, że dziś chrześcijanie na Wschodzie i w Afryce umierają za swą wiarę, zgładzeni przez kolumny prześladowczego islamizmu. Zdaniem pochodzącego z Gwinei kardynała od męczenników Wandei powinniśmy się uczyć przede wszystkim odwagi. "Kiedy chodzi o Boga, nie może być żadnego kompromisu. Część Boga nie podlega dyskusji! I trzeba tu zacząć od naszego osobistego życia, od modlitwy i adoracji. Nadszedł, bracia, czas, by sprzeciwić się praktycznemu ateizmowi, który tłumi w nas życie. Módlmy się w rodzinach, dajmy Bogu pierwsze miejsce! Rodzina rozmodlona jest rodziną żywą!" - przekonywał szef watykańskiej dykasterii.

Armia Serca Jezusa

Podkreślił, że od męczenników wandejskich winniśmy się również nauczyć miłości do kapłanów i kapłaństwa oraz przebaczenia i miłosierdzia. "Umiejmy stawiać czoło nienawiści bez urazy, bez animozji. Bądźmy armią Serca Jezusa i tak jak On chciejmy być pełni łagodności!" - zaapelował kard. Sarah.

Zauważył ponadto, że Wandejczycy są też wzorem bezinteresowności i wspaniałomyślności. Ich postawa jest o tyle ważna, że dziś żyjemy w dobie dyktatury pieniądza, interesów, bogactwa. A tylko miłość bezinteresowna może pokonać nienawiść do Boga i ludzi, która stoi u podstaw wszelkiej rewolucji. "Wandejczycy nauczyli nas stawiać opór wszystkim rewolucjom. Pokazali, że w obliczu piekielnych kolumn, nazistowskich obozów zagłady, komunistycznych gułagów czy islamskiego barbarzyństwa istnieje tylko jedna odpowiedź. Jest nią dar z siebie" - podkreślił mówca.

Afryka stawi opór, jak Wandea

Zwrócił też uwagę, że dziś ideologowie rewolucji chcą unicestwić rodzinę. "Ideologia gender, pogarda dla płodności i wierności to nowe slogany tej rewolucji. Rodziny stały się Wandeą, którą trzeba zgładzić. Jej unicestwienie zostało systematycznie zaplanowane, tak jak to było z Wandeą". Nowych rewolucjonistów przeraża jednak wielkoduszność rodzin wielodzietnych. "Szydzą z rodzin chrześcijańskich, ponieważ ucieleśniają one wszystko to, czego oni nienawidzą. Są gotowi skierować przeciw Afryce nowe kolumny śmierci, aby wywierać presję na rodziny i narzucić im sterylizację, aborcję i antykoncepcję. Afryka stawi jednak opór, tak jak Wandea" - zapewnił afrykański purpurat.

Na zakończenie podkreślił, że nadszedł czas na nowe powstanie wandejskie. Musi się ono dokonać w sercu każdej rodziny, każdego chrześcijanina i każdego człowieka dobrej woli.

Wojny wandejskie

Wojny wandejskie to w istocie powstanie rojalistyczne, które wybuchło 10 marca 1793 roku, w departamencie Wandea w zachodniej Francji, w okresie rewolucji francuskiej i towarzysząca mu akcja pacyfikacyjna w celu stłumienia go. Bezpośrednią przyczyną wybuchu był dekret Zgromadzenia Narodowego z lutego 1793, powołujący pod broń 300 tys. mężczyzn w wieku od 18 do 40 lat tuż przed rozpoczęciem prac wiosennych w polu. Wandea i okolice miały dać prawie 178 tys. poborowych. Ważną przyczyną było też stopniowe zastępowanie księży odmawiających ślubowania na Konstytucję cywilną kleru przez duchownych "konstytucyjnych", co tamtejsze społeczeństwo odebrało jako zamach na wolność Kościoła.

Powstanie w Wandei objęło nie tylko departament Vendée, ale także część departamentów: Deux-Sèvres, Maine i Loara i Loara Atlantycka. Działania zbrojne trwały formalnie do 29 marca 1796. W wyniku wojen wandejskich zginęło kilkaset tysięcy, może nawet 600 tys., choć najczęściej wymienia się liczbę ok. 300 tys. Przy tym najwyżej jedna trzecia z nich zginęła bezpośrednio w wyniku walk, a znacznie więcej wymordowały władze rewolucyjne w formie represji popowstaniowych, niektórzy mówią nawet o pierwszym ludobójstwie w historii. Zajmowały się tam specjalne oddziały, przysłane z Paryża, zwane "kolumnami piekielnymi", do których nawiązywał obecnie kard. Sarah.

Ludzie ginęli w najokrutniejszy sposób, m.in. przez spalenie i utopienie. Do dzisiaj nie są znane dokładne liczby dotyczące tamtych wydarzeń, a dzieje Wandei stanowią nadal trudny temat dla historiografii francuskiej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kard. R. Sarah: potrzebujemy ducha Wandei, aby przeciwstawić się ateizmowi
Komentarze (1)
14 sierpnia 2017, 12:41
Zaś dziwka, spadkobierczyni rewolucjonistów nawet się o męczennikach nie zająknie tylko sprzedaje się na łożu świeckości państwa.