Kardynał: rozumiem sprzeciw wobec bluźnierczej sztuki
Praski arcybiskup i prymas Czech, kardynał Dominik Duka wyraził zrozumienie dla osób protestujących przeciwko wystawieniu w sobotę w teatrze w Brnie sztuki "Nasza przemoc i wasza przemoc", w której Jezus gwałci muzułmańską kobietę - poinformował we wtorek dziennik "Lidove Noviny".
"Odczuwam wdzięczność dla kilku tysięcy osób, które sprzeciwiły się w petycji wystawieniu bluźnierczej sztuki teatralnej w Brnie. Wyrażam uznanie, że znaleźli się także ludzie, którzy przeszli do czynu, zaskarżyli sztukę w sądzie i żądali jej wycofania z programu teatru. Trzeba ponadto dostrzec, że niektórzy z widzów okazali niezgodę na skandaliczną treść także podczas samego spektaklu, nie bacząc na swe ewentualne kłopoty" - napisał kardynał Duka na Facebooku.
"Finansowane z funduszy publicznych wystawienie sztuki obrażającej chrześcijaństwo, ale także muzułmanów, nie ma nic wspólnego z wolnością artystycznej wypowiedzi. Chodzi o zwykłe nadużycie wolności, brak szacunku i lekceważenie tego, co czują inni" - dodał arcybiskup.
"Nasza przemoc i wasza przemoc" została wystawiona w ramach odbywającego się w Brnie festiwalu "Świat Teatru 2018". Jak podkreślają "Lidove Noviny", żaden inny czeski duchowny nie wypowiedział się na temat reżyserowanego przez Chorwata Olivera Frljicia spektaklu tak stanowczo jak kardynał Duka.
"Jezus jest Synem Bożym, który głosi miłość do wszystkich ludzi. To, co przedstawia się w tej sztuce, to wizualne konotacje z osobą Chrystusa, ale ja go tutaj jako wierzący nie rozpoznaję. Dla mnie ta sztuka jest czymś, co mnie absolutnie nie dotyczy" - powiedział "Lidovym Novinom" dominikanin Benedikt Mohelnik, kierujący katedrą teologii fundamentalnej i dogmatycznej na wydziale teologii katolickiej Uniwersytetu Karola w Pradze. Sam protest na deskach teatru uważa za coś, co jest w warunkach demokratycznych dopuszczalne.
Jako bardzo niestosowne ocenia natomiast postępowanie demonstrantów katolicki historyk literatury Martin Putna. W tym kontekście mówił "Lidovym Novinom" o faszystach, którzy bronili wartości chrześcijańskich. "Przez lata zajmowałem się międzywojennymi powiązaniami europejskich faszystów z częścią europejskiego chrześcijaństwa, ta historia jest naprawdę okropna. A dziś jacyś samozwańcy zaczynają nam mówić, że bronią porządku. Najpierw werbalnie, potem z kijami" - cytuje Putnę gazeta.
Przewodniczący centralnego zarządu gmin muzułmańskich w Czechach Muneeb Alrawi wyraził zrozumienie dla protestów mających formę artykułów w prasie czy spokojnych wystąpień publicznych. "Ale nie jestem za fizyczną ingerencją, ja bym na scenę nie wchodził. Prowadzi to tylko do starć. A to nie powinno się wydarzać" - powiedział "Lidovym Novinom".
"Dla nas Jezus ma taką samą wartość jak prorok Mahomet, mamy dla niego taki sam szacunek. Dlatego uraża nas to, że Jezus jest tam przedstawiony w negatywnej roli. To do niego nie pasuje. Gdyby jednak wykorzystano tam jako gwałciciela chrześcijanina lub muzułmanina, nie przeszkadzałoby to nam" - zaznaczył.
Skomentuj artykuł