Katoliczki maszerowały razem ze zwolenniczkami aborcji
Niedawne Marsze Kobiet, będące odpowiedzią środowisk feministycznych na inaugurację prezydentury przez Donalda Trumpa, dzielą opinię publiczną. Co ciekawe zdania samych reprezentantek środowisk pro-life także są podzielone.
Z jednej strony słychać głosy wyraźnego sprzeciwu. Siostrzenica Martina Luthera Kinga, Alveda King, w wywiadzie udzielonym telewizji Fox News w mocnych słowach skrytykowała maszerujących, podkreślając, że wyraźnie proaborcyjny przekaz manifestantek zaprzepaścił potencjał walki o prawa kobiet. Nawiązała także do faktu odmowy zaproszenia do wspólnej organizacji Marszy organizacji feministycznych reprezentujących środowiska pro-life.
"Nie rozumiem dlaczego, jeśli mówimy o siostrzeństwie, mamy pominąć i odrzucić wszystkie dzieci w łonach matek, a także matki, które zostały zranione przez aborcję" - podkreśla King, która sama w przeszłości dokonała aborcji, a przez lata zmagała się z bólem i traumą.
Marsze Kobiet miały miejsce w Stanach Zjednoczonych krótko po prezydenckiej inauguracji Donalda Trumpa. Początkowe deklaracje głosiły, że marsze miały za zadanie wspierać kobiety oraz inne grupy marginalizowane, jak także poruszać "odważne tematy" publiczne. Na początku stycznia organizatorzy ogłosili szereg postulatów, wśród których znalazły się "otwarty dostęp do bezpiecznej, legalnej i przystępnej aborcji oraz kontroli narodzin".
Lista organizatorów obejmowała ponad sto stowarzyszeń, lecz zostały z nich wykluczone ruchy pro-life. To jednak nie powstrzymało kobiet od wzięcia w nich udziału, ani też od promowania własnych poglądów.
"Od kiedy mamy być do czegokolwiek zapraszane?" - mówi dla Catholic News Agency Destiny Herndon de la Rosa, przewodnicząca New Wave Feminists. "Jeśli nie czujesz, że zrobiono dla ciebie miejsce na manifestacji, to sam je sobie zrób" - dodaje.
Reagan Barklage ze Students for Life of America mówi, że czuła wyraźny opór wobec uczestniczek marszy o poglądach antyaborcyjnych. Pomimo tego podkreśla, że przekaz pro-life musiał wybrzmieć na Marszu Kobiet: "Chciałyśmy być partnerkami w tym przedsięwzięciu zanim okazało się, że tematyka około aborcyjna będzie stanowiła część agendy".
Gdy odebrano im status współorganizatorów, waga uczestnictwa środowisk antyaborcyjnych była tym mocniejsza. Barklage podkreśla, że chciała reprezentować kobiety, które zostały zdradzone przez aborcję i te, które nie mają głosu, bo nie dane im było się urodzić.
Frontline of the Women's MarchThis Saturday, Students for Life was on the frontline of the Women’s March on Washington. We were there to speak up for the women betrayed and preborn women killed by Planned Parenthood.
Opublikowany przez Students for Life of America na 25 styczeń 2017
Do marszy w wielu amerykańskich miastach dołączyły także zakonnice, jak podaje globalsistersreport.org. "Nie możemy pozostawać podzielone" mówi siostra Irma Dillard ze zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa (RSCJ). Przybyła do Waszyngtonu z San Francisco aby reprezentować tych, którym służy od kilkudziesięciu lat - osoby starsze i ubogie. "Jak możemy cokolwiek zmienić, jeśli nie siądziemy razem do stołu?" - mówi reporterom NCR. Wiele z zakonnic podkreślało, że są przeciwniczkami aborcji, lecz do uczestnictwa w marszach skłoniły je problemy nierówności społecznych i niesprawiedliwości.
Photos of various Women's Marches on Jan. 21, 2017, taken by contributors from Global Sisters Report and the National Catholic Reporter. All of our coverage: http://globalsistersreport.org/node/44556.
Opublikowany przez Global Sisters Report na 21 styczeń 2017
88-letnia siostra Cathy Cahur z Cincinnati maszerowała w San Francisco, gdzie od wielu lat pracuje z osobami uzależnionymi. Jej zdaniem Marsz Kobiet wiązał się z wartościami reprezentowanymi przez jej zgromadzenie, którymi są świadczenie o pełnej miłości obecności Boga poprzez sprawiedliwe działanie oraz dzielenie się tym co mamy z ludźmi, którzy są w potrzebie. Jak zaznacza w rozmowie z Global Sisters Report: "Chodzi o dbanie o całe stworzenie. Będę maszerować by dać świadectwo o pełnej życia i nadziei Dobrej Nowinie."
"Jezus jadał z grzesznikami i celnikami. Z ludźmi, których religijne autorytety nie uznawały w tamtym czasie. Jedynym sposobem by znaleźć wspólny język, jest bycie razem. Chciałam towarzyszyć tym, którzy walczą o te same wartości co ja - godność, szacunek i uczciwość" - podkreśla siostra Anne Curtis.
Skomentuj artykuł