Kierowcy tirów utknęli w Londynie. Pomaga im polski ksiądz

(fot. PAP/EPA/VICKIE FLORES; Facebook / Bartek Rajewski)
facebook.com / Bartek Rajewski /df

Kościół powinien, a nawet musi się tymi ludźmi zainteresować. Wyrażam moją dyspozycyjność i gotowość do współpracy - pisze ks. Bartek Rajewski.

Głośno się zastanawiam i głośno pytam, jak wygląda sytuacja polskich kierowców ciężarówek i busów w Dover? Może ktoś z moich znajomych ma jakieś informacje? Może czyjś ojciec / wujek. brat / dziadek tam teraz jest? Media informują o setkach a nawet tysiącach ludzi. Kościół powinien, a nawet musi się tymi ludźmi zainteresować. Są jak owce bez pasterza. Jezus zapewne by tam poszedł. Czy istnieje możliwość. żeby dostać się do tych ludzi? Boże Narodzenie tuż tuż. Na pewno ktoś będący w takiej sytuacji potrzebuje rozmowy, może spowiedzi... Czy istnieje możliwość zorganizowania Mszy św. polowej? Wyrażam moją dyspozycyjność i gotowość do współpracy.

AKTUALIZACJA:

1. Polskie piekarnie z Londynu przygotują suchy prowiant. Oferują również transport.

DEON.PL POLECA

2. Ruch na granicy został wznowiony.

3. Pojedziemy w czwartek po 10 rano z tymi darami, by przekazać je tym kierowcom, którzy nie zdążą wyjechać.

4. Będzie też dwóch księży, gdyby ktoś chciał skorzystać z naszej posługi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kierowcy tirów utknęli w Londynie. Pomaga im polski ksiądz
Komentarze (1)
MK
~Matylda Kostrzewska
28 grudnia 2020, 21:12
Już mówię: znana mi blisko rodzina żyjąca z oraz w tej branży na co dzień WYŚMIAŁA spektakularną troskę na pokaz władz polskich i żołnierzy oraz innych wolontariuszy w świetle kamer "dowożących żywność dla kierowców tirów". Przestoje w tej branży to codzienność. Dziś Londyn, jutro krańce Rosji. Parę dób przestoju na granicy czy gdzieś tam w drodze to raczej norma. Zapas żywności na parę dni w kabinie to też norma. Niezbyt przyjemny zawód ...niedojechania na Święta to po prostu taki zawód.