4 najważniejsze wydarzenia podczas podróży do Meksyku
Wczoraj zakończyła się podróż Franciszka do Meksyku. Jeśli nie śledziłeś tego, co działo się w czasie ostatniego tygodnia, to przygotowaliśmy dla Ciebie krótki spis najistotniejszych zdarzeń, które miały miejsce w Meksyku.
1. Spotkanie Franciszka i Cyryla
Choć faktycznie to spotkanie odbyło się w drodze do Meksyku, na lotnisku w Hawanie (Kuba), to pokazało, że ta pielgrzymka będzie miała przełomowy charakter.
Dwie rzeczy z tego spotkania warto zapamiętać: po pierwsze - powitanie, po drugie - podpisanie deklaracji.
Gdy Franciszek zobaczył Cyryla, uścisnął go i powiedział wyraźnie: "jesteśmy braćmi". Choć wielu komentatorów wskazywało, że Papież dał się "ograć" Cyrylowi (powtarzając często opinię o całkowitej zależności patriarchy Moskwy od Władimira Putina), to jednak Franciszek zrobił coś dotąd niemożliwego. Było to pierwsze w historii spotkanie patriarchy Moskwy i biskupa Rzymu. Choć próbowali, to za pontyfikatu Benedykta XVI i Jana Pawła II nie doszło do takiego spotkania.
Po drugie - deklaracja. "Świadomi wielu przeszkód, które pozostają do przezwyciężenia, mamy nadzieję, że nasze spotkanie wniesie wkład do odnowy tej jedności, chcianej przez Boga, o którą modlił się Chrystus" - napisali we wspólnie podpisanym dokumencie Cyryl i Franciszek, nazywając jednocześnie to spotkanie "braterskim". Choć wielu miało wątpliwości, co do brzmienia niektórych punktów (np. tych dotyczących Ukrainy), to nie trzeba zapominać, że ta deklaracja jest wynikiem 50-letnich zabiegów wielu kapłanów i dyplomatów.
Warto zapamiętać również tę niezwykłą spontaniczność Franciszka, która będzie mu towarzyszyć podczas całej podróży do Meksyku i która dobrze opisuje jego sposób działania w skostniałym świecie dyplomacji.
2. Spotkanie Franciszka i Matki Bożej z Guadalupe
Wśród entuzjazmu oraz festiwalu barw i dźwięków uderzyła cisza. Franciszek prosił o sam na sam z Madonną z Guadalupe. Chciał na Nią popatrzeć, ale chciał też, by Ona spojrzała na niego. I zostało mu to dane. Dostał ok. 20 min ciszy przed Jej wizerunkiem.
Obrazem "nienamalowanym ręką ludzką". Podarowanym przez Madonnę ubogiemu Indianinowi. Badania naukowe wykazały, że w źrenicach owej Metyski zachowały się wizerunki osób, które pierwsze ujrzały Jej obraz: kobiety z dzieckiem, Indianina i biskupa.
Papież chyba ciągle o tym pamięta. Wzajemne spoglądanie, widzenie, dostrzeganie przeplatało się przez wszystkie spotkania. Franciszek zachęcał: "Patrzmy na Madonnę z wielkim spokojem, aby usłyszeć, jak Ona mówi do nas: «Co ci jest dziecko moje, najmniejsze? Co zasmuca twoje serce? Czy tutaj to nie jestem ja, ja która mam ten honor, by być twoją matką?»".
Tak jak kiedyś do Elżbiety, tak i tutaj przybiegła do biednych Indian, by mówić w ich języku, do rodziców czy dziadków młodych ludzi zabranych im przez "handlarzy śmierci". Papież smuci się tym, że tak dużo młodych ginie. Emigrują, są zabijani, wyzyskiwani aż do śmierci, często zbyt biedni, by móc się rozwinąć. Nadzieja (narodu) bywa niszczona. Sama dzietność nie wystarczy.
W Chiapas papież ogłosił instrukcję wprowadzającą rdzenne języki do liturgii. Madonna patrzy i mówi w języku swoich dzieci. Chce być matką, u której nie tyle załatwia się interesy, co po prostu czuje się jak w swojskim domu. Tak Ją widzi (i kontempluje) Franciszek.
3. Spotkanie Franciszka z księżmi
Wielu księży może być niezadowolonych z tego, że papież poleciał do Meksyku. A zwłaszcza ze spotkania, jakie miało miejsce w ubiegły wtorek w Morelia. Padły tam słowa, które dla wielu będą bardzo niewygodne i z którymi albo trzeba będzie się pogodzić, albo wymyślić kolejną mniej lub bardziej subtelną wymówkę. Co takiego powiedział papież?
"Jaką pokusę możemy mieć ciągle na nowo w obliczu tej rzeczywistości, która jak się zdaje stała się nienaruszalnym systemem? Sądzę, że moglibyśmy ją podsumować słowem: rezygnacja. W obliczu tej rzeczywistości może nas pokonać jedno z ulubionych oręży diabła - rezygnacja. Rezygnacja, która nas paraliżuje i nie pozwala nam nie tylko chodzić, ale także przemierzyć drogę; rezygnacja, która nie tylko nas przeraża, ale okopuje nas w naszych "zakrystiach" i pozornym bezpieczeństwie; rezygnacja, która uniemożliwia nam nie tylko przepowiadanie, ale wysławianie. Rezygnacja, która uniemożliwia nam nie tylko planowanie, ale również podjęcie ryzyka i przemianę rzeczywistości".
To bardzo mocne słowa. Rezygnacja z przepowiadania i podjęcia ryzyka zmiany świata to ulubiona broń diabła. Ilu księży słysząc, że świat poza zakrystią to tylko liberalne i lewicowe, wrogie Kościołowi media, upadek zachodniej cywilizacji, islam, uchodźcy, masoni, po początkowym gniewie po latach zareagowało rezygnacją i zgorzknieniem?
Zamknięciem się w codziennych rytuałach i bezpiecznych obowiązkach, które nie wymagają działania poza uporządkowanym światem.
Do zmiany właśnie tego nawołuje Franciszek. Odważnego wyjścia w kierunku czekających na nas wyzwań i przezwyciężenia przyzwyczajeń które mamy. To nie jest zadanie tylko dla duchownych.
4. Spotkanie Franciszka z imigrantami
Ciudad Juárez w Chihuahua ze względu na stopień przestępczości nazwane zostało "miastem śmierci". Wychodząc na te peryferie, Papież ukazuje nam, że słowa Ewangelii to nie pięknie brzmiąca teoria, ale konkretne zadanie. On naprawdę wychodzi w poszukiwaniu owiec, które poginęły, i szuka ich w miejscach, które nie cieszą się dobrą opinią.
Tutaj nie teoretyzuje się nad problemem związanym z migracją, tutaj problem ten jest rzeczywistością żywą. Nie są to liczby, lecz konkretne twarze Gwatemalczyków, Salwadorczyków, Honduran, Meksykan... którzy uciekając przed nędzą, brakiem szans na przyszłość dla swoich dzieci, przed wyzyskiem bogatych latyfundystów, przed zemstą handlarzy narkotykami. Decydują się wyruszyć w niebezpieczną podróż, śniąc o tym, do czego mieszkańcy Europy lub Stanów Zjednoczonych już się przyzwyczaili i nad czym nawet się nie zastanawiają: dom i obraz dzieci wychodzących do szkoły.
W Ciudad Juárez Papież mówił o problemie humanitarnym, jakim jest migracja w kontekście miłosierdzia Bożego. "Miłosierdzie zawsze przepędza nikczemność, traktując bardzo poważnie istotę ludzką. Odwołuje się zawsze do uśpionej i znieczulonej dobroci każdej osoby. Zamiast zniszczyć, jak często my usiłujemy lub chcemy działać, miłosierdzie zbliża się do każdej sytuacji".
Biskup San Cristóbal de Las Casas w Chiapas, Felipe Arizmendi Esquivel zapowiedział, że jego diecezja wybuduje dwa ośrodki dla imigrantów. Ma to upamiętnić pobyt Franciszka w tym mieście. Decyzja o inwestycji służącej imigrantom wiąże się też z trwającym obecnie w Kościele Rokiem Miłosierdzia: "Nie możemy pozostawać obojętni na krzywdę dziejącą się naszym bliźnim" - powiedział biskup San Cristóbal de Las Casas. Na terenie tej diecezji działają już trzy domy dla migrantów z krajów Ameryki Łacińskiej, udających się do USA. Teraz powstaną kolejne dwa. W placówkach tych mogą otrzymać oni nocleg, posiłek, a niekiedy również wsparcie prawników.
W takich miejscach Ewangelia nie jest teorią, nie jest przedmiotem teoretycznych rozważań, nie jest tematem rekolekcyjnych ćwiczeń, ale jest konkretnym słowem.
Skomentuj artykuł