Abel - ofiara przemocy

Rodzina jest ogromną wartością i chronienie jej trwałości, pozytywnego obrazu, znaczenia dla rozwoju człowieka zasługuje na szacunek. Dobrze, że w czasach procesów indywidualizacji, deinstytucjonalizacji oraz kryzysu więzi społecznych jest taka siła jak Kościół katolicki, która uparcie broni jej istnienia. Obrona rodziny może się jednak odbywać kosztem jej członków. Bóg zawsze staje po stronie słabych, odrzuconych, pogardzanych, niewinnych i bezbronnych - nie tylko nienarodzonych ale przede wszystkim żywych. Tak, jak po śmierci Abla bez wahania ukarał Kaina, na którego spada wina za pierwszy, archetypiczny akt przemocy w rodzinie.

Niedawno znów wróciła na medialną "tapetę" sprawa ratyfikacji "Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej". W dniach 25 listopada - 6 grudnia trwała coroczna akcja "16 dni przeciwko przemocy ze względu na płeć", a temat podkręciła jeszcze Amnesty International kampanią z budzącym kontrowersje plakatem ukazującym mężczyznę sprzątającego mopem krew z podłogi. W ramach "wzmożenia aktywności" w tym obszarze i ja wzięłam udział w dyskusji 8 grudnia w Radiowej Jedynce - z red. Markiem Modrzejewskim, nadkom. Wandą Mende z policji i znaną feministką Wandą Nowicką. Było rzeczowo, spokojnie, kulturalnie, treściwie i konkretnie, choć iskrzyło bo z szefową Centrum Kobiet mamy zupełnie rozbieżne poglądy. W najśmielszych snach nie przypuszczałam jednak, że już po kilku dniach od "ścierania się" na antenie z feministką trafię na tekst katolicki, który wywoła u mnie jeszcze większy sprzeciw. Po lekturze "Wpływy kaduka" Franciszka Kucharczaka ["Gość Niedzielny" z 14 grudnia 2014 roku] mam wrażenie, że coś jest z nami katolikami nie tak, skoro domagamy się empatii wobec naszych "uczuć religijnych" a sami bez skrupułów ranimy uczucia tych, z którymi nam nie po drodze, a co najgorsze - także osób potrzebujących pomocy, słabych i cierpiących.

Kucharczak oburza się z powodu "publicznego robienia z mężczyzn zwyrodnialców". Ja też twierdzę (publicznie), że feministki mają tendencję do utożsamiania mężczyzn z biblijnym Kainem sugerując jednocześnie, że Abel była kobietą. Po pierwsze, mają jednak pewne powody - realnie istniejące fakty, które potem zostały obudowane ideologicznym programem. Autor na zasadzie "wet za wet" robi z feministek idiotki, zarzucając im babskie histeryzowanie. Z tym lepiej uważać - to broń obosieczna. Przyganiał kocioł garnkowi. Reakcje z pogranicza histerii są równie mocne po kościelnej stronie - wystarczy tylko wspomnieć o "gender". Widać to nawet w jego tekście. Kucharczak demonstruje paniczny lęk przed zniewieściałoścą: mężczyzna z plakatu AI to "wylizany picuś" a oskarżonym o przemoc psychiczną grozi rzekomo kastracja, deseksualizacja i przymusowa zmiana płci: "Trzeba więc ratyfikować tę gender-konwencję, a wtedy wszystko się zmieni. Jak tylko mężczyzna podniesie na kobietę głos, zaraz go zapuszkują, jeśli wyjdzie z pudła, to jako przykładna kobieta". Gdyby autor przestał koncentrować się na swoim poczuciu krzywdy i niesprawiedliwości, mógłby zobaczyć, że to nie "normalni mężczyźni" najbardziej wymagają współczucia. Mają kochające rodziny, wspólnoty, dają sobie radę. Mają wszystko to, czego brakuje faktycznym ofiarom przemocy, tej prywatnej, ze strony najbliższych. Przemoc jest uprzedmiotowieniem osoby, czynem niemoralnym, przestępstwem, złem a z punktu widzenia nauki Kościoła - grzechem przeciwko V przykazaniu oraz miłości Boga i bliźniego. Koncentracja na swoim poczuciu krzywdy owocuje narcyzmem obronnym, którego nie da się pogodzić z Ewangelią. Jezus, mężczyzna, ofiara przemocy jest w tym tekście nieobecny.

Po drugie, lekceważący, miejscami szyderczy ton nie przystoi katolikom. Kucharczak pyta: "Kto ośmiela się robić takie kampanie?" Nie ma wątpliwości, bez wahania odpowiada sam sobie, a przy tym czytelnikom: "osoby zakompleksione, z obsesją na punkcie mężczyzn", "może miały fatalnych ojców, może widziały, jak tata krzywdzi mamę", te, które "nie mają normalnego oglądu rzeczywistości". Odkąd świat dzieli się na pewnych swojej wartości katolików, normalnych, racjonalnych, wychowanych w porządnych rodzinach i nie-katolicką patologię? Czy autor choć przez chwilę zastanowił się jak odbiorą jego słowa ofiary przemocy czytając o sobie? Nie abstrakcyjny wróg ideowy tylko konkretne czytelniczki, z ich uczuciami, doświadczeniami i historią życia?

DEON.PL POLECA

Abel nie była kobietą, co nie zmienia faktu, że przemoc domowa w największym stopniu dotyczy płci żeńskiej a problem dostrzegli:

1. św. Jan Paweł II, który w encyklice poświęconej rodzinie "Familiaris Consortio"; napisał: "nieobecność ojca powoduje zachwianie równowagi psychicznej i moralnej oraz znaczne trudności w stosunkach rodzinnych, podobnie, jak w okolicznościach przeciwnych, przytłaczająca obecność ojca, zwłaszcza tam, gdzie występuje już zjawisko tzw. "machizmu", czyli nadużywanie przewagi uprawnień męskich, które upokarzają kobietę i nie pozwalają na rozwój zdrowych stosunków rodzinnych." [25]. [podkr. MB]

2. papież Franciszek - w 8 punkcie Relatio z ostatniego Synodu poświęconego rodzinie; czytamy: "Godność kobiety nadal potrzebuje obrony i upowszechniania. W wielu bowiem kontekstach kobieta jest obiektem dyskryminacji, często nawet dar macierzyństwa ulega penalizacji, nie jest zaś przedstawiany jako wartość. Nie należy zapominać o rosnących zjawiskach przemocy, której ofiarami padają kobiety, czasami niestety w łonie rodzin [...]"

Papieże widzą problem podnoszony przez feministki. Nie traktują go jako zagrożenia, które trzeba zwalczyć, co wydaje się być typowe dla polskiej debaty publicznej ale realny problem społeczny do rozwiązania. Są histerykami? Ulegli lewackiej modzie lub wpływom tego świata?

Po trzecie. Jednostronność i ideologiczna perspektywa feministek prowadzi do błędnej diagnozy problemu, a co za tym idzie, źle dobranych lekarstw i nieskutecznego leczenia. Każdy, kto choć trochę zna się na mechanizmie przemocy wie, że wpływają na nią różne czynniki: biologiczne, osobowościowe, środowiskowe, kulturowe itd.. Główny błąd Konwencji i podobnych projektów polega na tym, że przemoc wywodzona jest ze struktury społecznej opartej na nierównościach płci. Przemoc rzeczywiście jest działaniem, które zakłada nierówność sił, wyraźną przewagę jednej ze stron. Jest to jeden z czynników sprzyjających "nadużywaniu uprawień", jak to ujął papież Polak. Policja i psychologowie wiedzą jednak, że przemoc często jest następstwem agresji, a ta - w języku fachowym - bazuje na równości sił! Wywołuje ją konflikt, rywalizacja - zrównanie pozycji, zmiany strukturalne nie mają więc na nią wpływu. Do krytyki Konwencji wystarczy stanąć pokornie w prawdzie, odwołać się do profesjonalnej, rzetelnej wiedzy i wiarygodnych badań.

W tekście Kucharczaka nie znajdziemy nawet próby zrozumienia problemu. Zamiast tego mamy jego ostentacyjne bagatelizowanie. Pomocą służą tendencyjnie wybrane dane z badań. To katolicki "strzał w kolano". Stawia ruch feministyczny w uprzywilejowanej sytuacji, gdyż ten też manipuluje danymi, ale postronny obserwator wybacza gdyż stoją za tym dobre intencje, chęć pomocy. A nie obrona status quo, urażona duma czy inne uczucia mniej lub bardziej religijne.

W Polsce liczba ofiar przemocy zgłoszonych na policję wynosi 86.797, z czego 58.310 to kobiety, 9.233 - mężczyźni a 19.254 dzieci płci obojga poniżej 18 r.ż.. To tzw. twarde dane za 2013 rok, oczywiście zaniżone w stosunku do stanu faktycznego. Wynika z nich, że ok 10 proc. ofiar to mężczyźni, a patrząc z perspektywy Konwencji, która w Art. 3 do definicji "kobiety" dodaje "dziewczęta poniżej 18 roku życia.", ofiar płci męskiej może być ok. 20 proc.. Mało tego - najprawdopodobniej jest to najbardziej niedoszacowana grupa, gdyż wstyd i obawa przed ośmieszeniem nie pozwalają ofiarom męskim szukać pomocy. Dodajmy, że według badań CBOS z 2012 roku ("Przemoc i konflikty w domu") na przemoc kobiet wobec mężczyzn istnieje większe przyzwolenie społeczne, niż odwrotnie. Konwencja jest więc nie do przyjęcia przede wszystkim z tego powodu, że marginalizuje dużą grupę ofiar przemocy, wykluczając ją z kręgu walki o godność i prawa człowieka. Znane z wrażliwości językowej feministki forsują dokument, w którym ofiara jest płci żeńskiej, sprawca - męskiej. Strukturalnie i językowo mężczyzna jako ofiara przemocy nie ma racji bytu i przykrywanie tego listkami figowymi tych i owych zapisów niczego nie zmienia. Preferowanie jednych ofiar kosztem innych to działanie antyhumanistyczne.

Kucharczak broni mężczyzn - ale bynajmniej nie tych, którzy są ofiarami przemocy w rodzinie! Podobnie jak feministki odnosi się tylko do jednej formy przemocy, wobec kobiet. Tę uważa za sztucznie rozdmuchaną i mało istotną: "W Polsce mamy najniższy wskaźnik domowej przemocy fizycznej i seksualnej w całej UE." Więc po co w ogóle o tym mówić? Jest super! Nie podał źródła rewelacji ale jest łatwe do znalezienia. 7 marca br. Gość Niedzielny podał informację: "W Polsce najmniej przemocy wobec kobiet" powołując się na wyniki badań Agencji Praw Podstawowych (European Union for Fundamental Rights). Faktycznie z badań tych wynika, że w Polsce przemocy doświadcza 19 proc. kobiet, podczas gdy średnia unijna wynosi 33 proc. a kraje skandynawskie mają przemoc na poziomie ok. 50 proc.. Już to powinno dać do myślenia, chyba, że mamy do czynienia z kolejnym cudem nad Wisłą. Tych danych nie potwierdzają ani polskie badania, ani wyniki z badań Eurobarometru. Zamiast próbować dociec prawdy część katolickich mediów podchwyciła te akurat wyniki jako argument za nieistnieniem problemu. Niektóre komentarze są tak absurdalne, że jako katoliczkę bierze mnie rozpacz. Na przykład 18 października dr Joanna Banasiuk z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris w "Rozmowach Niedokończonych" w Radiu Maryja stwierdziła: "Eurobarometr działa trochę tak, jak CBOS czyli są pytania: czy zna pan/pani jakąś osobę, która doświadczyła przemocy. Wyniki Unijnej Agencji Praw Podstawowych, które mówią o tym, że Polska jest krajem o najniższym wskaźniku przemocy wobec kobiet są efektem badań na grupie kobiet, które były bezpośrednio pytane. Wyniki tych badań nie są oparte na raportach policyjnych. Tam była kobieta, która rozmawiała z osobą przeprowadzającą wywiad i to są miarodajne wyniki badań." Banasiuk jest prawniczką, specjalizuje się... w prawie autorskim. Wypowiadając się w mediach wypadałoby przyswoić sobie chociaż podstawową wiedzę na temat zjawiska i badania jego skali. Jej wypowiedź jest bowiem kuriozalna. Socjologowie doskonale wiedzą, że na bezpośrednie pytanie o sprawy drażliwe respondenci z zasady nie odpowiadają szczerze. W raportach z badań zaznacza się to więc informacja jest łatwa do znalezienia. Eurobarometr nie działa jak CBOS tylko taka jest poprawna metodologia badania. Przykład - cytat z raportu z badań z 2009 roku przeprowadzonych przez Instytut Psychologii PAN "Przemoc w rodzinie wobec osób starszych i niepełnosprawnych":

"W badaniach sondażowych zadawanie pytań wprost o przemoc w rodzinie obarczone jest znacznym błędem (działanie potrzeby aprobaty społecznej, zachowania dobrego mniemania o sobie itp.). Wobec tego celowe wydaje się stosowanie wskaźnikow inferencyjnych - pośrednio informujących o społecznej akceptacji różnych form przemocy, czy rodzajach usprawiedliwień różnych form przemocy, a także obojętności wobec niej." [podkr. MB]

Na stronie Agencji Praw podstawowych znajdują się wyniki badań, opis metodologii a także narzędzie tj. kwestionariusz z pytaniami. Jest tak skonstruowany, że w kraju, w którym nie ma rzeczowej debaty publicznej na temat przemocy, świadomość problemu jest niska a kwestia gender kojarzy się jak najgorzej, wspomniany "znaczny błąd" zamienił się... w bardzo znaczny. Najczęstszymi rodzajami przemocy fizycznej są według respondentek "popychanie lub odpychanie", co dla wielu Polek mogło nie być w ogóle rzeczą wartą uwagi. Z kolei na pytanie "nie wprost", o postrzeganie przez kobiety częstotliwości występowania przemocy wobec kobiet, Polki odpowiedziały: jest ona bardzo powszechna - 16 proc.; dość powszechna - 45 proc.; niezbyt powszechna - 25 proc.; rzadka - 4 proc. i nie mam zdania aż 9 proc.. Łącznie 61 proc. respondentek uznało, że przemoc wobec kobiet jest powszechnym zjawiskiem. Jak łatwo się domyślić w krajach uwrażliwionych na kwestię przemocy psychicznej czy seksualnej procent ten był wyższy, co pokazuje większe wyczulenie nawet na drobiazgi.


Wyniki te należy uwzględniać w rozmowach na temat przeciwdziałania przemocy ale zawsze w połączeniu z wiarygodnymi danymi z innych źródeł. Oszacowanie skali zjawiska nie jest łatwe i im więcej mamy danych, tym lepiej. Powoływanie się na jedne wyniki z pomijaniem innych bo akurat pasują do tezy jest kompromitujące dla mediów, niezależnie od tego, czy robią to media lewicowe, prawicowe czy religijne. Tu nawet nie chodzi o godność kobiety ale o godność wszystkich osób słabszych wykorzystywanych przez silnych. Opór wobec ideologii nie może się przerodzić w opór wobec prawdy tylko dlatego, że upominają się o nią osoby niechętne Kościołowi. To byłoby sprzeczne z esencją Ewangelii.

Katolicyzm, wbrew temu, co mówią feministki, nie jest czynnikiem proprzemocowym. Nigdy nie dawał Kaina za wzór. Ma natomiast problem z empatią, co nie dotyczy tylko ofiar przemocy. Dowodem jest choćby tekst Jolanty Szymańskiej "Ja-sierota". Przypadkiem był reakcją na publikację w tym samym tygodniku, który nie jest pod tym względem ani lepszy, ani gorszy od innych mediów. Kluczem jest wrażliwość konkretnego dziennikarza.

Prawo kaduka oznacza działanie bezprawne. Może zamiast krążenia wokół prawa trzeba po prostu okazać serce? Chrystus nie był typem twardziela. Był charyzmatycznym, czułym, zdecydowanym Barankiem-Pasterzem, który dobrem zwyciężył zło. Mężczyźni autentycznie chodzący Jego drogami nigdy nie wstydzili się wrażliwości. Sfera publiczna to dobre miejsce, aby ją dzisiaj okazać. Tylko tak można pracować nad odbudowaniem zaufania niektórych kobiet do mężczyzn - ktoś musi zacząć.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Abel - ofiara przemocy
Komentarze (58)
J
Jan
7 lutego 2015, 16:30
Dlaczego Pani uważa, że Jezus zabrania parodiowania języka swoich oponentów?
M
magdah
19 grudnia 2014, 04:45
Ja jednak neguje pani artykuł, przyznaje,że … nie czytałam wiec nie porównuje Kucharczaka…ale widać jawne niezrozumienie, że przemoc jest w RODZINIE I Kain I Abel byli dziećmi swoich rodziców, co się stalo, że jeden z nich „zwariował".  Czy daje Pani odpowiedz ?…Bezwzględu kogo dotyczy przemoc mówimy o dysfunkcyjnej rodzinie, małżeństwiei  rodzicielstwie. Przypadki „przemocy w rodzinie” związane są z problemami uzależnień (alkohol, pornografia, toksyczna matka lub oboje rodziców własną, lub współmałżonka) problemami ekonomicznymi rodziny (jak facet nie ma, za co płacić rachunku za wodę nie mówiąc już o presji społecznej w której coraz nachalniej lansuje się dobrobyt, który dla wielu rodzin w Polsce nie istnieje! A musza obok niego „dawać rade”) I zwykłego braku wiary…gdzie Bóg został wyparty z myślenia człowieka trudno jest znieść trudności życia jak wymienione wyżej, wszytki inne grzechy człowieka, które są w naszej grzesznej naturze I wszytki rodzinne konflikty wynikłe z tego i innych czynników niszczą rodzinę jako całość. Ja nieusprawiedliwiam ani żon, ani mężów, którzy przed ołtarzem przyrzekali czy w chorobie (fizycznej,depresji tez…) w biedzie (czyli 10 lat po ślubie I dalej mieszkając u teściów,którzy są toksyczni, bez wakacji na Karaibach) będzie miłość…a jest dysfunkcja, która rodzi przemoc. Nie usprawiedliwiam sióstr i braci(mowie tu o dorosłych), rodziców,teściów, przyjaciół, którzy stoją obok problemu i milczą! Zamiast dyskutować o feministkach o testosteronie, lewakach, spoleczej nierówności, itd… może pani cos o PORNOGRAFII napisze. Ja osobiście uważam, że jest to najgroźniejszy element cywilizacji kształtujący(zniekształcający) rodziny. Albo jak wychowywać młode pokolenie, (I uświadamiać średnie I stare pokolenie), które musi być świadome politycznie tak, aby mogło samo kształtować ekonomie swojego kraju! A nie klepać biedę albo emigrować za chlebem!
MB
Małgorzata Bilska
19 grudnia 2014, 00:04
Gwoli przypomnienia - tekst jest solidnie uargumentowany i dłuższy niż zwykle. Mimo braku nawyku w tej rubryce warto doczytać do końca DRUGIEJ STRONY bo ma DWIE. Niczym 2 braci albo 2 strony medalu. Pozdawiam MB
A
an
18 grudnia 2014, 21:59
Widzę wiele krytyki dla artykułu... ja się z nim zgadzam. I nie tylko dlatego, że doświadczałam przemocy. Lata mi zajęło otrząśnięcie się z tego wszystkiego. Duża to zasługa pewnego księdza, któremu właśnie empatii nie brakuje. Z artykułem zgadzam się również dlatego, że teksty Pana Kucharczaka irytowały mnie do tego stopnia, że m.in. z tego powodu przestałam być czytelniczką GN. Nie znoszę, gdy katolik przywdziewa ton "wszechwiedzącego". Mnie to odpycha... Sądzę, że tak jak w przypadku alkoholizmu, człowieka dotkniętego przemocą - zrozumie - drugi dotknięty przemocą. Teoretycy trochę się pomądrzą i na tym poprzestaną. Nie udzielą pomocy.
O
oli
18 grudnia 2014, 22:12
Czy lekarz musi być chory by zrozumieć chorego?
A
an
18 grudnia 2014, 22:51
Nie, nie musi, ale popatrz ile dobrego robią grupy wsparcia różnego typu. One jednoczą ludzi z podobnymi doświadczeniami.
O
oli
18 grudnia 2014, 23:08
Prawda, wiele dobrego, zgadzam się. Grupy wsparcia bez mądrych najlepiej chrześcijańskich psychologów czy mądrych kapłanów jak przykładowo ksiądz Kudlak mogłyby nie wystarczyć by wyjść z traumatycznych doświadczeń. Mnie osobiście pomógł mądry psycholog chrześcijański, przed którym mogłem się otworzyć. Nie wolno w sobie trzymać złości, żalu.
A
an
18 grudnia 2014, 23:39
To jasne...psycholog - tak, ale nie pseudofilozofujący znawca wszystkiego. Ksiądz-psycholog w jednym (jak np. G. Kudlak) lub ten, którego jak sądzę sprowadził mi Najwyższy: połączenie kapłana i terapeuty. Bardzo cenię sobie ich obydwu. 
L
leszek
18 grudnia 2014, 21:37
Nie ma powodów, aby Polska nie miała ratyfikować tej Konwencji. Ma wrażenie, że większośc głosów przeciwko pochodzi od osób, które nawet tej Konwencji nie przeczytały, albo przeczytał z 48 stron tektu wyłącznie jeden czy dwa akapity. Do tych akapitów się doczepia jakiś dżenderyzm czy feminizm i dalej się fantazjuje, jak to za pomocą tej Konwencji próbuje się przemycić zamach na nasze narodowe klejnoty i świętości. Zaś wypowiedź publicysty z Gościa Niedzielnego to czysta zgroza. Zaprzeczanie rzeczywistości posługując się dętymi statystykami to chyba nagłupsza rzecz, jaką można zrobić.
P
pit
18 grudnia 2014, 10:15
Przemoc psychiczna istnieje. Nie obchodzą mnie wyniki badań. Obserwuję rzeczywistość dookoła - dzięki temu wiem, co się dzieje naprawdę (nie wykluczam, że jest coś, czego nie widzę, to natomiast jest już przekazywane z innego źródła i zawsze może być skażone błędem). Wyczulam was. Patrzcie na 'realne' problemy wokół Was, zgodnie z WASZYM sumieniem. Wracając do przemocy psychicznej. Ona jest. Z moich obserwacji wynika, że kobiety wiodą w tym prym. W patologii każdy wykorzystuje to, co umie najlepiej, a więc na ogół: mężczyzna swoją siłę fizyczną, kobieta lepsze poruszanie się w sferze emocji. Życzę Papieżom (oraz wszystkim duszpasterzom), żeby zawsze ujmowali problem całościowo, a nie 'puszczali oko' do tych, którym w danym czasie warto to robić...ponieważ np. taka jest światowa tendencja. Jestem mężczyzna. Doświadczałem przemocy od strony obydwóch płci (fizycznej i psychicznej), tak jak dyskryminacji ze względu na moją płeć. Trochę przykro, że nie znajduję sprawiedliwości w postaci jasno postawionej sprawy np. przez Papieży (zaznaczanie, że to jedna płeć szczególnie jest poszkodowana, wywołuje u mnie smutek, złość). Być może są inne teksty bardziej obiektywne, oprócz tych cytowanych tutaj. Tak niewiele, a tyle spokoju wlałoby się w duszę. Konkluzja. To co się dzieje, zwłaszcza dziś, na świecie to nie jest walka między płciami (ani narodami, rasami, religiami itp.) To jest walka dobra ze złem. z Bogiem
18 grudnia 2014, 10:46
Piszesz to, abyśmy Ci współczuli?
MB
Małgorzata Bilska
18 grudnia 2014, 11:01
@ pit Dał Pan autentyczne świadectwo, świadectwo prawdzie i dziękuję za to. Bycie mężczyzną to odwaga zmierzenia się ze swoimi słąbościami a nie przechwalanie się "skórą nosorożca", której nic nie ruszy. Pozdrawiam
P
pit
18 grudnia 2014, 11:39
Piszę to, bo jest we mnie chęć walki. O co walczę? Przeczytaj uważnie, co piszę, a dowiesz się. Cieszy mnie Twoje pytanie Tomaszu. Widzę, że również jesteś czynnym uczestnikiem tego, co się dzieje. Współczucie, litość...czy ktoś tego potrzebuje? Możliwe, chociaż ja bardziej potrzebuję zrozumienia. Wiem, do czego zmierzają takie pytania, rozumiem, że je zadajesz. Możemy się mylić, ale ważne, żebyśmy walczyli w imię tego, w co wierzymy. Szukajmy Boga i walczmy, a jestem pewien, że po jakimś czasie będziemy walczyć ramię w ramię w tej samej sprawie, nawet, jeśli teraz wydaje się, że jesteśmy po dwóch stronach barykady.
18 grudnia 2014, 11:47
To jednostkowe świadectwo stanowi dla mnie ilustrację zjawiska silnie obecnego w życiu społecznym. Generalnie przemoc nie ma płci - natomiast grupy nacisku wykorzystują stereotypy by realizować swoje cele, uznając przemoc za obszar działania mężczyzn. Im bardziej wyrafinowana przemoc tym większa "ciemna liczba". ------------------------------------- Przy czym, ze względu na budowę fizyczną a zapewne i  zarobkowanie, przemoc fizyczna mężczyzn wobec kobiet jest częstsza niż kobiet wobec mężczyzn.
17 grudnia 2014, 14:20
Ostatnio słuchałem wywiadu z panią Agnieszką Romaszewską. Ona jako dziecko była w pewnym momencie zaskoczona faktem, że życie rodzin innych dziewczynek nie toczy się wokół polityki. Niektóre osoby wydają się zaskoczone, że życie rodzinne nie toczy się jako znęcanie się ojca nad matką (z przerwami na znęcanie się nad dziećmi). Pytanie czy to przekonanie wyniosły z domy uważa Pani za brak empati nieprzystojący katolikowi. Teraz takie osoby mówią najlepsze są związki, w których można zawsze uciec najlepiej z kobieta z kobietą, bo kobieta nie bije... Wydaje się, że papieże i feministki widzą inny problem. Wspólny jest tylko jeden z objawów - przemoc ze strony mężczyzny. Wspólna nie jest też recepta: z jednej strony redefinicja rodziny - z drugiej wezwanie do nawrócenia sprawcy przemocy i tych którzy go w jego postawie wspierają. -------------------- Po raz kolejny widzę tez argument typu: Nie mówmy dzieciem, że źle jest mieć matkę i matkę, (czy matkę i konkubenta matki) - bo może być im przykro.  Nie mówmy dzieciem, że najlepszym jest rodzina oparta o nierozerwalne małżeństwo - czemu winne są sieroty, czy dzieci porzucone, nie mówmy więc  że najlepiej jest by byli tata i mama.
17 grudnia 2014, 13:06
„Co Abla to  był to raczej akt agresji ale ponieważ mamy tam nierówny układ sił, starszy syn pierworodny i młodszy, na pewno mniej silny, to jest jakoś na granicy.” To ze Abel był młodszy nie oznacza, iż był słabszy. Nie ma żadnych biblijnych przesłanek, aby tak twierdzić, więc z tą siła to tylko wymysł pod pewna tezę. Nie był to tez żaden akt agresji. Akt agresji to kolejna współczesna nowomowa.  Dokładnie taka samą nowomową jest tzw. przemoc psychiczna. Niezdefiniowana, nadmuchana do granic niemożliwości wydmuszka, mieszcząca dokładnie wszystko, co ktoś sobie ubzdura. I na deser – środowiska katolickie w zdecydowanej większości zachowują się zdroworozsądkowo i nie poddają się presji rozhisteryzowanych bab płci obojga, dyskutujących o własnych wyobrażeniach przemocy w rodzinie. Szczególnie tej niewidocznej. Piszę bab płci obojga, bo jeśli jakiś mężczyzna chodzi i opowiada o przemocy, której rzekomo doświadczył np. ze strony zony czy kolegów z pracy to znaczy, że daleko mu do mężczyzny.
18 grudnia 2014, 10:10
jeśli jakiś mężczyzna chodzi i opowiada o przemocy, której rzekomo doświadczył np. (...) kolegów z pracy to znaczy, że daleko mu do mężczyzny. A skąd Ty się Tomaszu urwałeś? I co wiesz o tym co koledzy z pracy czy wojska potrafia zrobić. Czy możesz wyjaśnić swoje stanowisko?
18 grudnia 2014, 10:45
"A skąd Ty się Tomaszu urwałeś? I co wiesz o tym co koledzy z pracy czy wojska potrafia zrobić." Widzisz, skoro komuś nie pasuje środowisko, zawsze może odejść. I nie pisz, że ktoś musi pracować w danym miejscu, bo od lat 50 nie ma nakazów miejsca pracy, a od lat 90 nie ma obowiazku pracy. Wojsko też obecnie nie jest obowiązkowe....
18 grudnia 2014, 11:16
małżeństwo, rodzina, też? Tomaszu. Dziękuję, że wyjasniłeś o co Ci chodzi. Sądzę, że wypisujesz  coraz większe bzdury. Szkoda mi czasu by je komentować. Pozdrawiam.
MB
Małgorzata Bilska
17 grudnia 2014, 11:43
@ Tomasz L Zgoda, że dobrze jest wyznaczyć granice, co jest przemocą, a co nie. Tylko to nie jest proste bo przemoc fizyczna zostawia ślady i można zrobić obdukcję a psychiczna śladów widocznych nie zostawia. Przykład trudności - mobbing w pracy. Nie zabija ale można terrorem psychicznym doprowadzić do samobósjtwa lub załamania nerwowego. Podobnie jest z przemocą rówieśniczą. Co Abla to  był to raczej akt agresji ale ponieważ mamy tam nierówny układ sił, starszy syn pierworodny i młodszy, na pewno mniej silny, to jest jakoś na granicy. Na co dzień terminów używa się zamiennie. To jest b trudny problem, tylko trzeba o nim rozmawiać, żeby go rozwiązywać, skutecznie pomagać, szybko reagować. Tymczasem w Polsce za komuny to był temat tabu i nie publikowany rzetelnych badań bo patologie społeczne miały prawo bytu tylko we wrogim imperialistycznym kapitaliźmie. A teraz mamy tabu dwojakie - środowiska katolickie nie chcą uznać faktu przemocy w rodzinie bo bronią rodziny a feministki tabuizują przemoc kobiet, bo im nie pasuje do ideologii. Ale to Kościół głosi prawdę i szacunek dla słabszych, to on ma święty obowiązek stawać po stronie Abla i innych. Inaczej sprzeniewierza się Bogu.
MB
Małgorzata Bilska
17 grudnia 2014, 12:19
@ ech przecież dokładnie o tym piszę w tekście. Tylko trzeba doczytać do końca a koniec jest na s. 2, bo tekst jest dłuższy niż to, co tu widać. Równolegle do "czytaj dalej" jest 1 i 2, trzeba kliknać 2. Dane z badań dot przemocy wobec mężczyzn itd.. Tak to nie pogadamy :-)
T
tak
18 grudnia 2014, 11:27
Nie zauważyłem, żeby KK i ludzie wierzący byli za przemocą w rodzinie, więc nie są dla mnie jasne intencje Autorki. Czy rzeczywiście uważa Pani, że my katolicy jesteśmy za przemocą w rodzinie tzn. znęcaniem się nad żonami, mężami lub dziećmi? Co na to przykazanie miłości bliźniego zaraz po Bogu? Jeżeli nie zdefiniuje Pani co, przynajmniej Pani, rozumie przez przemoc, artykuł jest niejasny i mało przekonywujący. Wydaje mi się, że w  warstwie meta wszyscy są przeciwko przemocy , problem jak zwykle w szczegółach.
E
ech:)
17 grudnia 2014, 11:10
Kain i Abel to byli zwyczajni bracia. Pewnie gdy dorastali byli jak inni chłopcy, bawili się, bili, rywalizowali, i wspólnie kroczyli przez życie. Ot Bracia. Jeden z nich mbył może zdolniejszy, może bardziej pracowity. Nie wiadomo. Może miał milsze usposobienie i był bardziej lubiany. Fakt jest faktem, że do serca drugiego wkradła się zawiść i z czasem pożądanie i nienawiść. Ale czy to była przemoc domowa? Nigdzie o tym nie wyczytałam. Chyba tytuł nie bardzo trafiony. wszyscy wciąż drążą temat narerzucony przez wściekłe feministki, - przemoc wobec kobiet. To woda na ich młyn. Dlaczego nikt nie zadaje sobie trudu, by pisać kontra - przemoc wobec mężczyzn. A jest ona równie częsta jak ta pierwsza. Zwłaszcza w dzisiejszej dobie, gdzie nagonkę prowadzi się bezpardonowo. Jakże często to kobieta "wyciera mopem krew swojej rodziny" Przykładem na to są same wściekłe feministki. Problem przemocy wobec mężczyżn jest zamiatany pod dywan nawet przez nich samych, bo jest to dla nich temat wstydliwy bardziej niż dla maltretowanych kobiet. Bo utarło się że facet może oberwać tylko od faceta. Jak bardzo przez całe lata mężczyźni byli bez praw wobec wyłączności ojcostwa. Matka mogła pić, bić dziecko, i gzić się na oczach dziecka, zostawiać je bez opieki, glodzić, a i tak to ona dostawała prawa.  Przestańmy wreszcie gloryfikować słabą płeć, bo już od dawna ten slogan jest nieaktualny. Przestańmy promować chore hasła feministek. jesli chcemy zwalczać naprawdę przemoc, to musi to być  w równym stopniu objęte prawę dla dzieci, kobiet i mężczyz. Agresorem jest nie tylko mężczyzna.
17 grudnia 2014, 13:12
"Problem przemocy wobec mężczyżn jest zamiatany pod dywan nawet przez nich samych, bo jest to dla nich temat wstydliwy bardziej niż dla maltretowanych kobiet." Mężczyzna albo walczy i byc może zginie, albo na zimno kalkulując zyski i straty odchodzi.  Baba w męskim ciele będzie łazić i opowiadać o swoich "krzywdach". Rolą meżczyzny była i jest ochrona słabszych (dzieci, żony, rodziców). Jak taki "meżczyzna" skarzacy sie na rzkomą przemoc ("zona mnie bije", albo lepiej "zona mnie terroryzuje psychicznie") jest w stanie podołać faktycznym zagożeniom.  Kiedyś takie niby meskie okazy eliminowaly wojny, czy fizyczna konieczność przetrwania, teraz stają się "bohaterami we własnym mniemaniu".
MB
Małgorzata Bilska
17 grudnia 2014, 14:28
@ TomaszL To co pan pisze to po prostu efekt wymieszania tradycji i religii chrześcijańskiej. Chrześcijaństwo nigdy nie dawało za wzór macho, twardzieli i zabijaków, to wpływy kultury pogańskiej. Jezus sam był ofiarą przemocy i jako taki jak widzę nie zasłużył sobie na Pana szacunek. 
17 grudnia 2014, 14:35
Tu trochę się z Panią nie zgodzę. ;-) Chrzęscijaństwo daje z wzró twardzieli :-) Mężczyna na zimno kalkulując, zostaje gdy ma przegrać. Jeśli widzi, że wygrywa odchodzi.
17 grudnia 2014, 15:08
"Chrześcijaństwo nigdy nie dawało za wzór macho, twardzieli i zabijaków," św. Paweł (d. Szaweł) - niezłomny głosiciel Parawdy - ścięty. św. Jan Chrciciel - ściety ..... bł. Jerzy - śmierc męczeńska Czy to nie sa wystarczające przykłady chrześcijańskich macho, twardzieli i jednak zabijaków (choć oczywiscie w innym niz pogańskie znaczeniu). Czy któryś się publicznie skarzył na sój los, latał po sądach, poradniach pomocy rodzinie czy do psychologa? O Największym z nich nie wspominajac, bo Ten zakazal nawet stanięcia w swojej obronie.  Mężczyzna ze swej natury (nie pogańskiej, a chrześciajńskiej) nie rozczula sie nad sobą, nie skarzy na los etc, nie biega i nie utyskuje.  Nawet nie zastanawia sie, czy jest aby przypadkiem ofiarą przemocy, bo nie ma w jego słowniku takiego pojecia, jak bycie ofiarą. Ten cały pomysł na bycie ofiarą przemocy domowej w wydaniu męskim wynika wprost z damskiego, uczuciowego postrzegania swiata. 
MB
Małgorzata Bilska
17 grudnia 2014, 15:22
TomaszL pan zupełnie miesza porządki. Czym innym jest ofiara z życia dla Boga, wolny wybór, a czym innym jest bycie ofiarą z bezsilności. Ludzka godność stoi na wolności. Chrystus padł ofiarą bicia, opluwania, niesłusznych oskarżeń, szykan, upokorzenień, zawstydzania a na koniec przybicia do krzyża i śmierci. Nie odpowiedział złem za zło bo miał tyle siły i przyjął wolę Boga. Przemoc stoi na upokorzeniu, stopniowym pozbawianiu woli i bezradności a kobiety potrafią być naprawę okrutne - najnowszy przykład niejaka 18-letnia Zuzanna. Jezus i święci nadają godność wszystkim krzywdzonych, których pan wyszydza i wyśmiewa jako niemężczyzn, mięczaków, którzy sami sobie winni. To jest właśnie wpływ tego świata i wartości pogańskich, nie tym stoi Ewangelia. I proszę nie mylić ludzkiej zdolności do empatii z naiwnym emocjonalizmem. Śmiem twierdzić, że to męskie reakcje krytyczne wobec ofiar są emocjonalne, wynikają ze złości i strachu przed zniewieścieniem. To też uczucia, poza kontrolą. Pozdrawiam
E
exactly
17 grudnia 2014, 15:41
przykłady świętych zupełnie nie trafione, całkowity brak logiki
17 grudnia 2014, 15:48
"Chrystus padł ofiarą bicia, opluwania, niesłusznych oskarżeń, szykan, upokorzenień, zawstydzania a na koniec przybicia do krzyża i śmierci. Nie odpowiedział złem za zło bo miał tyle siły i przyjął wolę Boga." Dokładnie tak, proszę jednak wskazać, w którym miejscu Jezus opowiadął innym o swojej krzydzie, o tym iz padł ofiara przemocy (i to realnej, a nie tej domowej). Bo o ile wiem, to nawet nie pozwolił płakac nad sobą (stacja VIII Drogi Krzyżowej). Czy wiec tak zachowują sie "mężczyźni" utyskujący nad swoim losem ofiary przemocy domowej, biegajacym po poradniach czy tylko mediach?  "Śmiem twierdzić, że to męskie reakcje krytyczne wobec ofiar są emocjonalne, wynikają ze złości i strachu przed zniewieścieniem." Może co najwyżej strach zniewieściałych meżczyzn, bo normalnie męzczyzna nie przejmuje sie opiniami na swój temat...
17 grudnia 2014, 15:52
"przykłady świętych zupełnie nie trafione, całkowity brak logiki" Wszyscy padki ofiarą przemocy. Namacalnej, fizycznej, byli prześladowani i zgineli smiercia męczeńską. Zaden nigdzie z tego powodu nie chodził i sie nikomu nie skarżył. A teraz modne, rzekomo chrześcijanskie (bo chrześciaństwo podobno nie propaguje twardzieli) jest biegania i opowiadanie "że żona bije".  
E
ech:)
18 grudnia 2014, 07:53
I właśnie o tym pisałam :) Mężczyźni. podobno mężczyźni (ci prawdziwi) nie płaczą itd, itp. Bajki. Bajki. Może własnie dlatego tak wami szargają wsciekłe feministki, bo wiedzą, że za nic w świecie sie nie przyznacie - w większości. Zapytajcie się ich męzów, (jesli ich mają). Też powiedzą, że to oni są maczo.  A swoja drogą zawsze mnie nurtuje pytanie. Jak to sie będzie odnosić do związków homo. No bo jeśli lesbijki to sa dwie kobiety -  a kobiety to ofiary nawet jesli jedna zpartnerek chodzi w sincach. Więc przemocy tam nie ma, nawet jesli, agresol gra wtym teatrzyku rolę męską, a wspodniach jest przypinany przecinek. A geje - jak tam to bedzie się miało tam jest dwóch agresorów i rzadnej ofiary, bo biją tylko faceci, nawet jesli jeden odgrywa w tym teatrzyku rolę damską. Więc tez nie może być mowy o kacie i ofierze. Hmm Czy ktoś się zastanawiał jak będa ich sądzić? Jako kobiety, czy jako mężczyzn. Może tak jak w Szwecji ( np w szkole)napiszą kobieta/ dziewczynka pomimo, że ma siusiaka i bedzie chodzić do damskiej toalety. A może zacznijmy tworzyć już toalety równościowe. Przydałyby się, bo niektóre panie, mają kłopot tam gdzie brak pisuarów. 
18 grudnia 2014, 09:35
"Mężczyźni. podobno mężczyźni (ci prawdziwi) nie płaczą itd, itp. Bajki. Bajki." Nie wiem, co sie kryje pod itd. itp.,  Płacz (a także inne okazywanie emocji) w sytuacjach trudnych, wymagajacych podjecia szybkich decyzji oraz konkretnego działania jest zły i przeszkadza. Placz jest też uznawany jako oznaka bezsilności, stąd o ile mężczyźni płaczą, robią to w ukryciu. Zresztą kazde publiczne okazywanie uczuć, rozstrząsanie na kawałki problemów (szczególnie emocjonalnych) jest marnowaniem czasu i energii.
17 grudnia 2014, 10:18
I jeszcze jedno, to ze Kain zabił Abla, nei oznacza oczywiście iz Abel był jakąs ofiarą współcześnei rozumianej przemocy domowej.  Próba naciągania przez Autorkę zdarzeń biblijnych jest wysoce nieuprawniona.
W
wanda
17 grudnia 2014, 10:14
Jestem kobietą i powiem szczerze nie podoba mi się Pani artykuł, jest bardzo tendencyjny. To co ja obserwuję to rosnąca agresja wśród kobiet, nawet kilkunastoletnich dziewczynek. Wg profesora Janusza Czapińskiego wyrosło nam pokolenie złych dziewcząt. Piją, palą, klną, nie mają oporów, by swoje konflikty rozładowywać za pomocą pięści. A tu jeszcze wiecej na ten temat: http://psych.uw.edu.pl/mikk/teksty/2012%20-%20Czy%20dziewczeta%20staja%20sie%20coraz%20bardziej%20agresywne%20-%20toeplitz,%20winiewski.pdf
A
Arthus
17 grudnia 2014, 10:00
Danych o samobójstwach nie znalazłem, a są bardzo istotne i porażające. Mówią o sytuacji mężczyzn w Polsce - proporcja samobójstw mężczyzn do samobójstw kobiet jest 7/1, przy  średniej światowej ok. 2/1, czyli 3.5x większa. To są twarde dane, których feministki i genderystki nie mogą zbyć oskarżając o brak świadomości połowę społeczeństwa. Przypomnijmy też, że w Polsce brakuje miliona mężczyzn(!!!), bo wyjechali za pracą. Wystarczy przejść się do jakiegoś klubu, żeby zobaczyć tabuny młodych kobiet i ledwie paru mężczyzn. Te dane są jednoznaczne i niezależne od rzekomego 'braku świadomości'. A czy jest fair, żeby tak wszystkim kobietom zarzucić brak świadomości? Oczywiście feministki i gendoerystki wiedzą wszystko 'najlepiej', lepiej od Kościoła, który rzekomo histeryzuje, lepiej od polskich kobiet, które rzekomo nie są świadome swojej sytuacji, lepiej od mężczyzn, którzy są oczywiście skażenie grzechem pierworodnym bycia mężczyznami. Mnie się to kojarzy z sowieckim sposobem myślenia - w komunizmie uważał, że świadomość zależy od klasy społecznej - i z rasizmem, który odmawiał pełni ludzkiej świadomości ludziom ze względu na kolor skóry itp. Ideologiczne nastawienie polega na ignorowaniu danych w imię przyjętej ideologii i zbywaniu rzeczowych argumentów ideologicznymi pseudo argumentami. Przed ideologicznym fanatyzmem trzeba się bronić, bronić społeczeństwa i samego/samej siebie, bo skutki są straszliwe. Tak się też zastanawiam, czym się różni Więź, gdzie pracuje autorka, bliski jej Znak, powiązany Obłudnik Powszechny od Newsweeka, Nie czy jakiś pisemek skrajnych feministek, ruchów queer itp? To samo nastawienie, podobna ideologia, te same argumenty, tylko może język mniej agresywny.
.
.
17 grudnia 2014, 10:07
A o czym twoim zdaniem mają swiadczyć te dane dotyczące samobóstw ?
A
Arthus
17 grudnia 2014, 12:08
Dane o samobójstwach mężczyzn, o ich masowych wyjazdach świadczą o ich sytuacji w społeczeństwie, rodzinie, na rynku pracy, ... Tu widać, że jest bardzo źle i bez forsowanej ustawy.
17 grudnia 2014, 09:11
Warto sobie zdefiniować na ostro granicę pomiedzy przemocą, a jej brakiem. Rozmyte granice definicji przemocy w rodzinie powoduje, iz dochodzi do jej patologicznego wyolbrzymiania i stąd zapewne te 50% w Skandynawii. Co gorsza - wskaźnik 50% uzmysławia iż życie w rodzinie jest niebezpieczne i że jedynym bezpiecznym modelem życia jest życie samotne, co oczywiscie przeczy zdrowemu rozsądkowi. I jeszcze jedno, z tą przemocą jest dokładnie tak samo, jak z kapitalizmem. Dla wielu jest zły, bo są zbyt słabi i leniwi, aby żyć samodzielnie, więc wola przyjąć role ofiar (przemocy, czy ekonomicznych) i ze swej bezradności zrobić celowo motto swego życia. A ze gładko gadaja i bazuja na tzw. społecznym współczuciu, to maja posłuch.
A
an
18 grudnia 2014, 22:04
A o syndromie sztokholmskim słyszałeś? 
M
Marcus
17 grudnia 2014, 08:59
A pewnie neidługo będzie kolejny artykuł jak szczęśliwe jest dziecko wychowane w rodzinie lesbijek....bez przemocy...i w dodatku wykształcone w prestiżowej uczelni....
Z
Zz
18 grudnia 2014, 20:55
A dlaczego nie, nic złego w tym nie widzę.
M
Marcus
17 grudnia 2014, 08:52
Widzę, że bolą Was artykuły z "Gościa..." Najpierw młoda niby uczona, próbuje obalić życiowe prawdy, a teraz trochę starsza snuje swoje przemyślenia. Powoływanie się na badania nie ma sensu bo to pokazały chociażby ostatnie wybory. Europa zachodnia, która ewidentnie odcina się od chrześcijańskich korzeni ma bardzo dużo "za uszami" w tej kwestii. Właśnie to u nich gdzie nie ma Boga w codziennym życiu dochodzi do patologii rodzinnych i nie tylko. Słyszeliście, żeby w mediach redaktorzy narzekali, że w Unii jest głód, brak pracy i jest złe rządzenie. Narzeka się na ludzi, że walczą o swoje prawa i wychodzą na ulicę (przedstawia się ich jako bandytów, mówiąc że chcą podpalić Polskę itd itp.) To co naprawdę jest złe w Unii to jest mocno zaniżane w statystykach, żeby nie było wstydu przed resztą świata. Pewnie w Polsce jest znikomy procent tego typu zdarzeń ale zawyża się wyniki żeby nie odbiegały od reszty. Załóżmy że w Unii jest statystycznie 60% tego typu przypadków a w Polsce 6%. Wtedy ktoś mógłby się zastanowić "Jak oni to robią że jest tak mało?" i przyjechałby do Polski na zwiady. A tutaj naród ostatnim płucem (ale jednak) wzdycha się do Boga, chwali Boga w różnorakich procesjach i stawia krzyż na Giewoncie. Tylko że widok krzyża w Unii jest nie do zaakceptowania i taki kraj jak Polska nie może być wzorem, więc dalej dopowiedzcie sobie sami...
.
.
17 grudnia 2014, 10:09
Rozumiem że wszystkie artykuły z Gościa są niepodważalne i mówią jedyną i słuszną prawdę a kto to kwestionuje jest twoim wrogiem ?
P
Pytajnik
16 grudnia 2014, 16:27
"Reakcje z pogranicza histerii są równie mocne po kościelnej stronie - wystarczy tylko wspomnieć o "gender"." Nie ma to, jak przywalić Kościołowi zarzucając mu histerię. Wtedy od razu spychamy go na pozycję 'histeryka' i nie potrzeba rzeczowej dyskusji. A może tak zastąpimy nazwę ideologii na "komunizm"? No tak, wielu nie będzie to przeszkadzać. To zamieńmy na "faszyzm", a jak to jest mało, to na "nazizm". Wtedy zobaczymy, a przecież nazizm to przeszłość. Tak się też zastanawiam, jak można się podawać za dziennikarkę katolicką, i nie widzieć problemu w ideologii "gender". Wystarczy zajrzeć przecież do Ks. Rodzaju 1.27.
MB
Małgorzata Bilska
16 grudnia 2014, 15:13
@ dlatego ją krytykuję. Tylko trzeba przeczytać cały tekst tj obie strony :-) Różnica między mną a Franciszkiem Kucharczakiem polega na tym, że ja krytykuję z perspektywy troski o każdego Abla a on - o swoje uczucia i tzw normalnych :-). A to różnica dość zasadnicza.
W
WDR
16 grudnia 2014, 16:59
Sam nie raz i nie dwa krytykowałem komentatorów z działu Na ostrzu pióra za perspektywę jaką wybrali, ale trzeba jednak uczciwie przyznać, że autor ma prawo wybrać taką perspektywę jaką chce. "Faktycznie z badań tych wynika, że w Polsce przemocy doświadcza 19 proc. kobiet, podczas gdy średnia unijna wynosi 33 proc. a kraje skandynawskie mają przemoc na poziomie ok. 50 proc. (...) W badaniach sondażowych zadawanie pytań wprost o przemoc w rodzinie obarczone jest znacznym błędem" To oznacza nie tylko wzrost punktów procentowych dla Polski (jak rozumiem uważa Pani, że Polki nie mają wiedzy i samoświadomości) czy średniej unijnej, ale też wynik dla krajów skandynawskich, który i tak jest już na dramatycznie wysokim poziomie. Przerażające co sie dzieje na północy Europy. "Zamiast próbować dociec prawdy część katolickich mediów podchwyciła te akurat wyniki jako argument za nieistnieniem problemu." Taka moda. Prezydent nie widzi problemu z wyborami, bo według badań "tylko" 30% obywateli uważa je za sfałszowane (przy frekwencji wyborczej 47%). ps. <a href="http://gosc.pl/doc/2276444.Wplywy-kaduka">link do artykułu Kucharczaka z Gościa Niedzielnego</a>
D
den
16 grudnia 2014, 13:46
Wszystko pięknie i ładnie tylko, że akurat "Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej" prócz samej nazwy i w kluczowych miejscach sloganowej i niejasnej treści otwiera oczywistą furtkę dla ideologicznej dyktatury gender. Art. 12 Wskazuje, że przemoc wobec kobiet jest systemowa, zaś jej źródłem są religia, tradycja i kultura i zobowiązuje sygnatariuszy do walki z dorobkiem cywilizacyjnym, traktowanym jako zagrożenie i źródło przemocy. Wprowadza też definicję płci jako "społecznie skonstruowane role, zachowania i cechy, które dane społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet i mężczyzn" (art. 3), przy czym całkowicie pomija naturalne biologiczne różnice pomiędzy kobietą i mężczyzną i zakłada, że płeć można wybierać. Szczególnie niebezpieczne jest nałożenie na sygnatariuszy obowiązku edukacji (art. 14) i promowania m.in. "niestereotypowych ról płci", a więc homoseksualizmu i transseksualizmu. 
MB
Małgorzata Bilska
16 grudnia 2014, 12:52
UWAGA. Wyjątkowo w tej rubryce tekst ma 2 strony. Fakty i dane zajęły więcej miejsca niż zwykle, ale mam nadzieję, że dzięki temu ktoś z nich skorzysta. Pozdrawiam
MB
Małgorzata Bilska
16 grudnia 2014, 12:23
[url]http://www.polskieradio.pl/7/1691/Artykul/1313719,Przemoc-wobec-kobiet-Rosnie-liczba-niebieskich-kart[/url] - link z audycją do odsłuchania. Nie jestem ani ze Znaku, ani z Tygodnika, ani z Więzi. Tym samym jak rozumiem deon to też skrajna lewica, coś ciasnawo się robi po tej stronie :-). Przemocą zajmuję się zawodowo.  
16 grudnia 2014, 12:10
Dziękuję za ten potrzebny głos, to nic że dla niektórych pod prąd.
P
Pyt
16 grudnia 2014, 16:30
Kościół zawsze musi płynąć pod prąd ducha tego świata, czy to 'wspaniały' komunizm, czy eugenika, czy nazizm.
P
Pytajnik
16 grudnia 2014, 11:50
""W ramach "wzmożenia aktywności" .. i ja wzięłam udział w dyskusji .. i znaną feministką Wandą Nowicką. Było rzeczowo, spokojnie, kulturalnie, treściwie i konkretnie ... " Nie ma to jak spotkać się w swoim gronie. Jak widać, katolewicy ze Znaku, TP, Demona bliżej do skrajnej lewicy i feministek pokroju Wandy Nowickiej, niż do nauczania Kk. Przypomnijmy jednak, że pan Kucharczak skrytykował spot, który w języku nazywa się szowinistycznym, a dokładnie żeńsko-feministyczny. Chodziło o oskarżanie mężczyzn jako mężczyzn, czyli płci. Tu nawet własne kategorie skrajnie lewicowego feminizmu zostały naruszone. Tak mnie też interesuje, dlaczego do studiów radiowych i telewizyjnych przy dyskusjach o takich sprawach zaprasza się tylko skrajną lewicę typu Palikota, Nowickiej, ludzi ze Znaku, TPi Więzi? Czemu nie np. kogoś ze Stowarzyszenia kobiet katolickich lub organizacji rodzicielskich??? A może zaprosić kogoś z ojców walczących o swoje prawa. Czy większość już zupełnie została pozbawiona prawa głosu??? Czy teylko jedna wizja, jedna skrajna ideologia ma być prezentowana???
16 grudnia 2014, 12:08
Może uczciwiej było  by poszerzyć cytat o ,,Było rzeczowo, spokojnie, kulturalnie, treściwie i konkretnie, choć iskrzyło bo z szefową Centrum Kobiet mamy zupełnie rozbieżne poglądy. "; ale pewnie to nie pasowałoby do  założonej z góry tezy? Jeżeli fakty nie pasują tym gorzej dla faktów :)
P
Pytajnik
16 grudnia 2014, 16:21
Nie sądzę, bo tutaj chodzi o pewne skrzywienie. Nowicka jest żoną ... no właśnie. Ona sama nie tylko jest w partii Palikota ale, jak ustaliła Joanna Najman, była opłacana przez przemysł aborcyjny. Potwierdził to sąd uniewinniając panią Najman. Takie dyskusje nie trącą obiektywizmem, jak ta sprzed roku u dominikanów na Freta. Pani Bliska doskonale wiedziała, z kim zasiada do rozmowy. Oczywiście jako 'dziennikarka katolicka' musiała zgłosić jakieś 'ale', ale to 'ale' było 'tak ale'. Dziennikarze doskonale wiedzą, kogo zaprosić, a kogo nie. I zapraszają doborowe grono. Jakoś nigdy nie zapraszają do dyskusji np. kobiet katolickich. Jest też ogromny problem krzywdy mężczyz przez sądy w sprawach rozwodowych, w których orzekają kobiety. Zresztą jakie może być porozumienie pomiędzy chrześcijaństwem a ideologią gender skrajnym feminizmem, ale też rasizmem itp?
MR
Maciej Roszkowski
16 grudnia 2014, 20:58
Zatem skrajny feminizm, gender, rasizm itp na Madagaskar! i Wykląć ze stopni katedry!
MR
Maciej Roszkowski
16 grudnia 2014, 20:59
A co z tymi ludźmi? W ogień piekielny! najlepiej juz tu na Ziemi! Od razu!
A
an
18 grudnia 2014, 22:16
Chyba zapomniałeś o najbardziej zainteresowanych - poniżanych, bitych i gwałconych. Gadanie...teoretyzowanie...Czekałeś kiedyś z malutkimi dziećmi ukryty na zimnym nieogrzewanym stychu na przyjazd policji - 2 godz.?