Amoris Laetitia - trudna jest ta mowa, ale dla ludzi

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Papież nie ignoruje ludzi proszących o interpretację adhortacji. Jako właściwą wskazał tę dokonaną przez argentyńskich biskupów regionu Buenos Aires. "Nie ma innych interpretacji" - napisał.

Niemal natychmiast po opublikowaniu w kwietniu ubiegłego roku drugiej adhortacji papieża Franciszka, zatytułowanej "Amoris Laetitia", pojawiły się prośby i żądania dotyczące jej jednoznacznej interpretacji. Są one przez część mediów (także kościelnych w Polsce) skrupulatnie odnotowywane i kolportowane. W pierwszych dniach lutego można się było dowiedzieć np. że o autorytatywną interpretację przez Stolicę Apostolską adhortacji apostolskiej "Amoris laetitia" "zgodnie ze stałym nauczaniem i praktyką Kościoła" zaapelowali członkowie Międzynarodowego Bractwa Duchowieństwa Katolickiego. Co to za Bractwo? Ze wspomnianej informacji czytelnik dowiaduje się jedynie, że należy do niego ponad 1000 księży z Wielkiej Brytanii, Irlandii, Australii oraz USA.
Im bardziej rośnie liczba tego rodzaju wiadomości, tym bardziej przypomina mi się pewne wydarzenie opisane przez św. Mateusza Ewangelistę. W trzynastym rozdziale, zawierającym nauczanie w przypowieściach, niemal od razu uczniowie domagają się wyjaśnienia, dlaczego Jezus nie mówi do tłumów wprost, jasno i jednoznacznie, tylko ubiera swoje nauczanie w postać opowieści. Odpowiedź Chrystusa w pierwszej chwili brzmi szokująco: "Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją". Żeby nie było wątpliwości, w czym leży istota rzeczy, Jezus przywołuje proroka Izajasza. Mówi o ludzie, który będzie słuchał, ale nie zrozumie, będzie patrzył, ale nie zobaczy. I wskazuje przyczynę, dlaczego tak się dzieje: "Bo stwardniało serce tego ludu".
Przypomina mi się również sytuacja opisana w Ewangelii według św. Jana (w szóstym rozdziale), gdy wielu uczniów i słuchaczy mowy eucharystycznej Chrystusa reaguje oburzeniem i niezrozumieniem. Mówią "Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?". Na to Jezus: "To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem?".
Jezus wielokrotnie spotykał się z brakiem zrozumienia. Musiał się tłumaczyć, że nie łamie Prawa, lecz je właśnie całkowicie wypełnia, że nie czyni znaków mocą Belzebuba, ale "palcem Bożym". Nie spełniał bardzo wielu oczekiwań kierowanych pod Jego adresem. Między innymi dlatego nie wszystkim pozwalał poznać tajemnicę mesjańską. Nawet uczniowie otrzymywali jej poznanie w różnym stopniu.
Nie tylko w naszych czasach tkwi w wielu ludziach tęsknota za religią, która będzie prosta i łatwa w stosowaniu, w której wszystko będzie czarne lub białe, rozstrzygnięcia zero-jedynkowe, żadnych odcieni szarości, indywidualnego rozstrzygania poszczególnych sytuacji, rozeznawania. Religią traktowaną jak poradnik szczęśliwego i jak najlepszego życia. Dającą jasne wskazówki i rady "jak żyć?" w nawet najbardziej zawiłych przypadkach ludzkiej egzystencji. Religią pozwalającą bezpiecznie i pewnie poruszać się w otaczającej człowieka rzeczywistości, z pewnością, że wypełnia się wolę Boga. Wyznawcy Jezusa Chrystusa nieustannie zmagają się z pokusą, aby tej tęsknocie ulec. Aby stworzyć wygodny szablon, do którego da się wszystko i wszystkich przymierzyć, a następnie albo dopasować albo odrzucić.
Zmarły w 1109 roku św. Anzelm z Canterbury, biskup i doktor Kościoła, mawiał: "Nie pragnę wiedzieć, aby móc wierzyć, ale wierzę, aby móc rozumieć". Jego myśl znajduje zastosowanie nie tylko w odniesieniu do fundamentalnej kwestii wzajemnych relacji wiary i rozumu. Można ją również przywołać w sytuacjach tak bardzo praktycznych, jak czytanie i recepcja papieskich dokumentów. Adhortację apostolską papieża Franciszka "Amoris laetitia" trzeba czytać w świetle "wiary uprzedzającej rozum".
Papież nie ignoruje ludzi proszących o interpretację adhortacji. Jako właściwą wskazał tę dokonaną przez argentyńskich biskupów regionu Buenos Aires. "Nie ma innych interpretacji" - napisał. Zrobił to ze świadomością, że "droga przyjęcia, towarzyszenia, rozeznawania i włączania" jest męcząca. Jednak zwrócił uwagę, że chodzi o "duszpasterstwo bezpośrednie, do którego nie wystarczą środki programowe, organizacyjne czy prawne". To jest autorytatywna interpretacja jego drugiej adhortacji.
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Amoris Laetitia - trudna jest ta mowa, ale dla ludzi
Komentarze (86)
AZ
Andrzej Zduńczyk
12 lutego 2017, 06:05
Ks. Stopka pisze,że nie wszystko jest w Ewangelii czarno-białe. A co ze stwierdzeniem samego Chrtstusa:"niech mowa wasza będzie tak-tak,nie-nie".Zawsze miałem z tym problem,bo to właśnie klasyczne stwierdzenie "zero-jedynkowe"
11 lutego 2017, 10:34
Jesli chodzi o komunie dla osob bedacych w drugich zwiazkach,to ludzie w KK zmieniali zasady przystepowania do komunii.Miedzy 4 wiekiem,a 11 bywalo roznie.Tak mi sie wydaje opierajac sie na przekazach .Np  https://www.academia.edu/24435514/143._Kim_są_ci_którzy_dwa_razy_zawarli_małżeństwo_z_8._kanonu_Soboru_Nicejskiego_z_325_roku_Studia_Bobolanum_27_2016_z._1_185-204
12 lutego 2017, 07:24
Cóż - tradycyjne, ugruntowane nauczanie Kościołą zaczęto podważać w latach 60 XXw. Co dało wyjątkowe owoce - opustoszenie kościołów w cełej tzw. nowoczesnej, śiwatłej, podważajacej Tradycję Europie. Podważanie nierozerwalności małżeńśtwa jest przecież wprost podważaniem związku Chrystusa z Kościołem.
12 lutego 2017, 13:58
Trzymajmy sie faktow.W Ewangelii nie ma nic o komunii dla rozwodnikow.Zawsze to ludzie na podstawie Ewangelii ustalali doktryny.Jesli chodzi o dopuszczanie do komunii rozwodnikow  KK zmienial zdanie.Dopiero w 11 wieku Kosciol ulegl podzialowi.W Kosciele Prawoslawnym do dzisiaj istnieje mozliwosc zawarcia drugiego malzenstwa/niesakramentalnego/.Nikt nie podwaza nierozelwalnosci malzenstwa.Dyskusja jest o ewentualnym po rozeznaniu i odbyciu pokuty przystepowaniu do komunii.
12 lutego 2017, 15:08
Życie z inną osobą niż małżonek na wzór małżeńśki wprost zaprzecza nierozerwalności małzeństwa. Więc czemu uparcie powtarzasz, iz nikt nie podważa nierozerwalności małżeństwa.
M
m.reg
12 lutego 2017, 15:55
Ja podwazam?.Dla mnie jest nerozelwalne.Prosze przeczytac uwaznie artukul,ktory jest pod linkiem,ktory podalem.Byly dwa synody,najtezsze glowy KK obradowaly na temat rodzin katolickich.Wiekszosc 2/3 zaglosowala tak jak stanowi AL.Papiez przedstawil jedyna prawdziwa interpletacje /jest oficjalny Dogmat o Nieomylnosci Papieza/.Oczywiscie dal wybor biskupom,niech z tego korzystaja.Nikt nie prawa potepiac za korzystanie z oficjalnej nauki Papieza i KK..Krytykujac i oczerniajac katolikow w krajach ktore zastosowaly AL trzeba pamietac,ze w tych kosciolach jest tez kilkadziesiat tysiecy Polakow z rodzinami.Jak dzieli Pan na lepszych i gorszych katolikow dzieli Pan tez Polakow.Na tych podzialach przede wszystkim korzystaja wrogowie KK.Mozna sie roznic i dyskutowac/kulturalnie/ ale trzeba pamietac,ze faktow to nie zmieni.
12 lutego 2017, 16:41
Weogami Koscioła sa katolicy, którzy szukajac prawnych furtek żyją niezgodnie z wyznawana wiarą. Jak ktoś głosi iz uznaje nierozerwalnosć małżeńśtwa, ale swoim życiem temu jawnie zaprzecza, to przyczynia sie do upadku wiary innych. AL nie ma nic wspólnego z dogmatem o niemomylności Papieża, natomiast pokazuje jak dramatyczna jest sytuacja wiary w państwach, które odrzuciły tradycyjne nauczanie Kościoła. Wystarczy popatrzec, kto popiera odrzucenie nauczania o nierozerwalności małżeństw i popatrzeć na historię loklanego Kościoła, szczególnei od lat 60. Tak jak pisałem Belgia jest tym najciekawszym przykładem upadku katolików. Francja ma troche dłuzsza historię, Niemcy to wpływ protestanyzmu. Ciekawy jest casus Hiszpanii. Też kiedyś kraju katolickiego, gdzie dzis wielu uznaje sie za katolików niepraktykujących. Czyli defacto martwych. I naprawdę nie ma to nic wspólnego z partyjotyzmem.
M
m.reg
12 lutego 2017, 18:55
Wydaje mi sie,ze to przeciwnicy najnowszej adchortacji szukaja za wszelka cene uzasadnienia do swoich teorii.Ale absolutnie dla mnie nie sa wrogami.Proponuje poczekac kilka lat.My dyskutujemy o Europie,a trzeba tez pamietac o innych kontynentach.Tam jest bardzo duze poparcie dla reform Papieza Franciszka.Przede wszystkim niech sie wypowie polski episkopat.Wiem,ze w Polsce jest to trudne dlatego to tyle trwa.Tylko niech portale,gazety,dziennikarze w dyskusjach podaja rzetelne informacje.Mysle,ze wkrotce zapadnie jakas decyzja i trzeba ja bedzie uszanowac.
12 lutego 2017, 19:59
Dcyzje iż nierozerwalne małżeńśtwo jest jednak rozrywalne? Pewnie demokratycznie przegłosowane decyzje?
M
m.reg
10 lutego 2017, 18:25
Naprawde swietny artykul.Ukazuje jedyna prawdziwa interpletacje adchortacji AL oraz metody i sposoby krytyki.Merytorycznie ksiadz tlumaczy i uzasadnia forme w jakiej zostaly napisane pewne punkty adchortacji.Mozna się z tym zgadzac lub nie ale to jest fakt.Dlugo bardzo wielu czekalo na taka adchortacje.Tak naprawdę w kilku krajach od kilkunastu lat pozwalano na komunie dla par w drugich zwiazkach/np Austria/.Wiedzial o tym JP2 jego nastepca ale dopiero Papiez Franciszek mial odwage to uregulowac.Ma tez odwage jasno powiedziec stop gender,aborcji,parom homoseksualnym,korupcji.Co za to spotyka go w Polsce?.Fala hejtu,wieczna krytyka falszowanie wypowiedzi niedouczonych tzn katolickich prawicowych  dziennikarzy.Do tych z Panstwa,ktorzy widzicie cale zlo w zachodnim kosciele mam pytanie:Byliscie kiedys na mszy w Beneluxie,Francji,Hiszpani,Angli?Zapraszam,niczym prawie się nie rozni.Kazdy ksiadz mowi w 3 jezykach,spowiednicy w 6.Kto chce ma przygotowanie do komunii,malzenstwa.Tylko przymusu nie ma.Chcecie ksiedza rozbawic dajcie mu kartke po spowiedzi,zeby podpisal.Pozdrawiam i dziekuje autorowi za artykul.
MR
Maciej Roszkowski
10 lutego 2017, 19:10
Kilkanaście lat temu byłem, na jedynej Mszy w jedynym czynnym, kościele we Franeker, wielkości naszego Pułtuska, w Holandii. Było nas 14 osób,w tym mój kuzyn i ja. Czy coś się tam zmienilo0?
10 lutego 2017, 19:44
W Holandii jest mniej katolikow,ostatnio jak bylem w w holenderskim kosciele chyba ok 60 osob bylo,dalej na zachod /Belgia,Francja wybrzeze M.Polnocnego/ na polskich mszach od 30 do 100,w lokalnych kosciolach w malych miejscowosciach 100-150,w miastach 200-250,w turystycznych miastach wiecej.W Belgii glownie we Flandrii duzo jest procesji praktycznie na kazde wieksze swieto.80% szkol jest katolickich ale jest tam tzn nauka o religii,katechezy dzieci ucza sie w kosciolach.Poziom nauczania jest zawsze wyzszy w katolickiej szkole.Polacy,ktorych dzieci chodza do szkol z reguly wysylaja dzieci do pierwszej komunii i bierzmowania w jednym terminie jak lokalni/6 i 12 lat/.Przygotowaniem do sakramentow czesto zajmuja sie polscy ksieza.
MH
M H
10 lutego 2017, 21:17
No i oto właśnie chodzi :-) Elitarny kościół to jest to .... żadnego tam Janusza z wąsem, albo 'starej baby'
10 lutego 2017, 21:48
Dokładnie tak, wystarczy pojechać do krajów, gdzie kończy sie katolicyzm, aby zrozumieć jakie są efekty tzw. liberalizacji Kościoła. W krajch, w których praktycznei zniesiono już pojęcie grzechu katolików, chrześcijan ubywa. Po co komu tam Kościół? Natomiast przybywa tam tzw. europejskich buddystów i innego typu religii dalekiego wschodu. Mieszkania urządza sie patraać na zasady feng-shui, a ważne miejsce zajmuje w nich ołtarzyk z buddą. No i miejsce na jogę musi być. Taka jest tam praktyka dawnych chrześcijan. I AL nic już nie zmienia.
10 lutego 2017, 21:51
W Belgii aborcja i eutanazja są w pełni legalne i akceptowalne - to jest wyznacznik wiary i moralności "nowoczesnych", "otwartych" osób kończących tam "katolickie" szkoły.
10 lutego 2017, 22:02
Elitarny,byl Pan kiedys na Procesji Bozego Ciala w nieduzym miescie gdzie co roku jest kilkadziesiat tysiecy ludzi,trwa ponad 4h,odttwarzane wazniejsze sceny ze starego i nowego testamentu,aktorzy jezdza na wielbladach?Aktorzy przekazuja swoje role z pokolenia na pokolenie.Zapraszam,albo na youtube.
10 lutego 2017, 22:04
A co taki tradycyjny, kudowy teatrzyk ma wspólnego z rzeczywistą wiarą? Zresztą polskie tradycyjne procesje są bardziej naturalne, niż te odgrywane prze aktorów.
10 lutego 2017, 22:08
W Belgii jest sprawa skomplikowana,rzadza socjalisci z Walonii,a w kosciele katolickim na polnocy Belgii powszechnie jest krytykowana eutanazja i aborcja.Ma Pan racje jest zupelnie legalna ale nie ma marszow rownosci itp.Tutaj gdyby partia obiecala walke z abotcja, a po wyborach nie dotrzymala slowa bylby to jej koniec.
10 lutego 2017, 22:18
To nie ludowy teatrzyk tylko procesja w ktorej uczestnicza prawie wszyscy duchowni z biskupem na czele,ktory blogoslawi wynoszana raz w roku z Bazyliki Krwi Panskiej relikwia.Dlatego to wydarzenie nazywa sie nie ludowy teatrzyk tylko: Procesja Krwi Panskiej.
10 lutego 2017, 22:35
Jeżli taka procesja nie niesie za sobą jakis owoców, choćby wzrostu powołań, to znaczy iz jest pustym teatrzykiem.
10 lutego 2017, 22:37
Jakoś nie słychać tych protestów garstki katolików w danym katolickim kraju. Belgia to jest doskonały przykład spustoszenia poczynionego przez tzw. liberalnych, otwartych katolików.  
M
m.reg
10 lutego 2017, 23:02
To przekazuje wiare i tradycje z pokolenia na pokolenie.Z rozmowy z belgijskim ksiedzem wynika,ze w ciagu ostatnich lat przybylo wiernych,zarowno mlodszych jak i starszych.Francuski ksiadz to samo mi powiedzial.Ja nie porownuje krajow zachodnich do Polski.Skoro jednak tutaj mieszkam i zyje,staram sie jezdzic,zwiedzac,rozmawiac jesli tylko mam wolne.Napewno mieli np w Belgii kryzys w 2010.Teraz to sie odbudowuje powoli.Tu jest inna mentalnosc troszke inne zwyczaje,reszta to samo.Nie ma podzialow.Wchodzisz do Kosciola na msze wita Cie Proboszcz,czasem Biskup pyta co slychac,po mszy zegna osobiscie.Jest bardzo duzo Polakow nie wszyscy maja mozliwosc w polskiej mszy uczestniczyc.Procesja to byl przyklad zreszta Swiety JP2 tez byl gosciem kiedys.
10 lutego 2017, 23:44
Napisalem Panu kto rzadzi w Belgii, wiec jesli Pan chce poczytac o protestach niech szuka Pan w katolickich gazetach/ w oryginale/,zeby niczego nie przekrecac.Czemu wprowadza Pan jakies swoje pojecia typu:liberalny,otwarty,katolik.Gdzie Pan znalazl taka definicje?.Jest katolik,ateista itp.Dyskusja i tak wyszla po za temat artykulu wiec zanim Pan poobraza wszystkich,ktorzy maja inne zdanie niz Pan moze ja zakonczymy?.Pozdrawiam Pana i zycze milej nocy.
11 lutego 2017, 06:33
Katolicy w Belgii byli pionierami wprowadzania zmian i budowanai tzw. otwartego Kościoła. Z kraju o tradycjii katolickiej stał się ten kraj wyjątkowo ateistyczny, otwarty na takie nowinki jak aborcja, eutanazja, tzw. małżeńśtwa jednopłciowe etc. To wszystko za zgodą żyjących tam katolików, bo ponad połowa mieszkańców tego kraju dekalruje sie jako katolicy. Do tego dochodzi wyjątkowo wyraźny brak zwiazku deklaracji wairy z praktykami religijnymi, czyli np. udziałem we Mszach św. Tak kończy liberalny katolicyzm, zapoczatkowany w Belgii w latach 60. AL niczego juz nie tutaj zmieni.
11 lutego 2017, 06:35
CO oznacza bycie katolikiem? Na ile wiara przekałda sie na życie , na wybory polityczne, na udział w praktykahc religijnych. W Polsce też za kilka lat ksiądz proboszcz będzia witał wiernych przed kościołem, bo tych wiernych będzie garstka. Tak jest w Belgii dziś. Tylko czy tak ma wyglądać faktycznie Kościół katolicki, czyli powszechny?
11 lutego 2017, 09:21
Kościół Rzymskokatolicki nigdy nie dopuszczał osób będących w stanie grzechu ciężkiego do komunii świętej. Jeśli tak czyni się w wymienionych przez kolegę krajach to jest to dowód,iż mamy tu do czynienia z herezją, jeśli nie apostazją. Smutne zaś a nawet tragiczne jest to,że natępcy św.Piotra nad faktem tym przechodzili do porządku dziennego,zaś papież Franciszek tę zgubną dla dusz i obrażającą Boga praktykę jak wiele na to wskazuje zalegalizował. Wypada więc pogratulować koledze dobrego samopoczucia i życzyć dalej ściskania ręki księżowskiej lub biskupiej. Proszę jednak baczyć czy to aby nie ręka heretyka.   
11 lutego 2017, 10:28
Pisze Pan opierajac sie na informacjach z internetu mijajac sie z prawda.Mieszkam nie daleko tego malego kraju,bywam tam bardzo czesto mam znajomych i na tym bazuje.Prosze przyjechac zobaczyc.To co pisza w gazetach ma taka czasem wartosc jak Panska opinia o Belgi.Ja piszac o Angli,Francji,Belgii czy Holandi pisze o faktach.Belgie przypadkowo podalem ale opierajac sie na faktach.Znam kilku Hiszpanow i rozmawiajac z nimi wydaje sie ,ze tam jest gorzej niz np w Belgi czy Francji.
12 lutego 2017, 07:26
Jakie są statystyki uczestnictwa w praktykach religjnych w Belgii? Te publicznie podawane przez tamtejszy Kościół? Katolik niepraktykujacy jest martwym w swej wierze.
12 lutego 2017, 14:10
Nie wiem jakie sa statystyki,dyskusja jest o AL,pytalem osobiscie ksiedza holenderskiego,belgijskiego i francuskiego o AL Papieza Franciszka.Dlatego twierdze,ze we Francji,Belgi,Holandi jak rowniez w Hiszpani i Porugali,czesciowo w Angli i we Wloszech adchortacja AL jest popierana przez episkopaty lub poszczegolnych biskupow.
12 lutego 2017, 15:05
Widzis z przykłąd Belgii pokazuje dokładnie jak wyglada upadek katolicyzmu. Z kraju katolickiego Belgia jest dziś juz ateistyczna. 5% uczestnictwo w niedzielnej Mszy św (przed "reformami" był to ponad 42%) jasno pokazuje do czego prowadzi pomysł reformatorów. AL to już tylko ostatni akord na drodze upadku.
M
mapgat1980
10 lutego 2017, 14:51
​W świetle wiary uprzedzającej rozum, jako stały czytelnik portalu Deon.pl, życzyłbym Deon'owi większe otwarcie (!) na pluralizm poglądów w Kościele, np. dotyczacy ludzi Kościoła. Sentire cum Ecclesia to nie bezkrytyczne słuchanie wyłącznie Papieża, gdyż Papież to nie cały Kościół (tu dzięki Bogu nie działa zasada Ludwika XIV), o czym mam wrazenie redaktorzy piszacy dla Deonu zapominaja. Poza tym kreujecie wbrew pozorom dosc fundamentalny typ Kosciola "otwartego", otwartego czysto teoretycznie na dialog tak dlugo, jak zgadza sie z Waszym (zachodnim) rozumieniem otwartosci. Troche to paranoiczne, na tle innych mediow katolickich w Polsce. Rozumiem mechanizm, takze od strony "marketingowej" takiego podzialu "rynku czytelniczego"; ale nie rozumiem, jak mialoby sie to z nauczaniem Kosciola.    
MH
M H
10 lutego 2017, 15:46
Na tym polega paradoks środowisk tzw. kościoła 'otwartego'. Środowiska te zazwyczaj otwarte na siebie i sobie podobnych. Ale niech tylko ktoś zaprezentuje pogląd trochę inny od 'matuzalemów' z Krakowa, reakcja będzie szybka i gwałtowna
Oriana Bianka
10 lutego 2017, 01:08
"Wierzę, aby zrozumieć" - bo przecież wiara nie pozbawia człowieka rozumu, tylko w świetle wiary rozumie on inaczej. Bóg jest wsparciem dla każdego, kto tego szuka i może pomóc rozwiązać najbardziej zawikłane sytuacje ludzkie. Na tym chyba polega zaufanie do Boga. Myślę, że ludziom w trudnej sytuacji trzeba pomóc się odnaleźć w prawdzie i chyba papieżowi Franciszkowi o to chodzi.
10 lutego 2017, 06:54
Odnaleźć się w prawdzie u boku drugiego, trzeciego małzonka?  A może jedynie uzyskac kościelne potwierdzenie, iż rozwód i zycie u boku innego człowiek aniż małzonek to dobro?
O
Oriana
11 lutego 2017, 01:20
Pamiętasz, Tomaszu przypowieść o synu marnotrawnym? To co Ty podajesz za słuszne przypomina postawę syna, który stosował się do przyjętych norm, został z ojcem na gospodarstwie i pracował. Drugi syn opuścił dom, roztrwonił majątek powierzony mu przez ojca prowadząc hulaszczy tryb życia. A gdy zrozumiał swój apadek i nędzę,i postanowił powrócić sktruszony do ojca. Ojciec przyjał go z radością, a miłośc ojca pozwoliła synowi odzyskać utraconą godność.  Dlaczego Jezus opowiedział tę przypowieść? Chyba nie po to, żeby zachęcić innych synów i córek do podobnych zachowań? Jeśli papież Franciszek chce, aby ludzie, którzy pobładzili i zrozumieli swój błąd, mogli powrócic na łono Kościoła, to postępuje podobnie do Ojca syna marnotrawnego, którego powrót skruszonego syna bardzo ucieszył.  
11 lutego 2017, 06:44
Jak byłem młody, to ksieża na katechezach szkolnych tłumaczyli, iż drogą katolika jest dążaenie do swietości. Dzis takich ludzi, którzy pragna świętości dla siebie i innych nazywa sie starszymi synami . Dzis lepiej być tym młodszym sysnem, wytarzanym w szambie grzechów, bo przecież miłosierdzie.... Tyle tylko, czy taki ma byc program życia katolika? Tarzanie się w grzechach i porzucenie własnej drogi swiętości? Każdy upada, ale dziś zamiast "prysznica" spowiedzi wielu woli nadal tarzać sie w grzechach i żąda na to przyzwolenia. AL jest takim przyzwoelniem, bo przecież nie zmiena faktu życia w grzechu (zwąć go nieuregulowana sytuacją).
O
Oriana
11 lutego 2017, 10:51
Przeczytałeś adhorację „Amoris laetitia”, Tomaszu? Bo mam wrażenie, że nie wiesz o czym ona jest. Adhoracja jest poświęcona rodzinie, katolickiej rodzinie, mówi o pięknie sakramentalnego małżeństwa, o budowaniu miłości w małżeństwie, o macierzyństwie. Największe poruszenie wywołały kwestie poruszone w rozdziale VIII:  zatytułowanym „Towarzyszyć, rozpoznać i włączyć to, co kruche”, dotyczącym sytuacji osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach ora związkach nieformalnych. Papieżowi chodzi o to, aby rozeznac sytuacje tych osób indywidualnie. W przypadku osób żyjących w zwiazkach nieformalnych podjać "próbę przekształcenia ich w możliwość podążania ku pełni małżeństwa i rodziny w świetle Ewangelii." W sprawie osób rozwiedzionych lub żyjących w nowych zwiazkach: "Zachęcam wiernych, którzy żyją w sytuacjach skomplikowanych, aby z ufnością podchodzili do rozmowy ze swoimi duszpasterzami oraz osobami świeckimi oddanymi Panu. Nie zawsze znajdą u nich potwierdzenie swoich własnych idei i pragnień, ale na pewno otrzymają światło, które im pozwoli lepiej zrozumieć to, co się dzieje, i będą mogli odkryć drogę dojrzewania osobistego. Zachęcam też duszpasterzy, aby słuchali z miłością i spokojem, ze szczerym pragnieniem, aby dojść do sedna dramatu osób i zrozumieć ich punkt widzenia, aby im pomóc żyć lepiej i rozpoznać swoje miejsce w Kościele" AL nie jest przyzwoleniem na życie w grzechu, tak jak Ty piszesz, wprost preciwnie.
12 lutego 2017, 15:12
Oriano - nie widzisz błedu logicznego w rozumowaniu, iż małżeństwo jest nierozerwalne, ale jedncoześnie po okresie "rozeznania" dajemy prawo do rozerwania tego sakramentalnei zawartego małżeńśtwa? Bo jak to ma wygladać - ktos pośłubia sakramentalnai drgugą osbę, rozwodzi sie z nia cywilnie, pośłubia inna osobe cywilnie i co dalej? Czy pierwszy związek sakramentalny jako nierozwiązany trwa nadal? Jak tak to mamy swoista bigamie, jak nie to uznajemy prawo do rozerwania małżeństwa sakramnetalnego przez sąd cywilny. A może jest inaczej? Może AL znosi prawa logiki?
MH
M H
9 lutego 2017, 20:55
AL - jakie będą owoce ? Jakie będą owoce tego pontyfikatu  ?
9 lutego 2017, 21:09
W oytaniu TRWOGA czy NADZIEJA?
MH
M H
9 lutego 2017, 22:40
Trwogę i strach oddajmy naszemu Panu, żyjmy nadzieją... "Łaska Pana Jezusa ze wszystkimi!"
9 lutego 2017, 22:41
Jakie owoce - nikt juz nie bedzie wierzył w nierozerwalność małżeństwa katolickeigo. Coż - plaga rozwodów i życia w cudzołóstwie stanei się katolicką normą.
.A
. Anakin
9 lutego 2017, 19:01
"Amoris Laetitia" - ze względu na zatwardziałośc serc waszych to napisałem. F.
9 lutego 2017, 22:42
Jaka zatwardziałość serc? Teraz bozkiem jest szczeście, doczesne szczescie.
9 lutego 2017, 23:26
Czyli coś w miarę rzeczywistego a nie wymyślony zabobon. Dobry kierunek.
10 lutego 2017, 06:49
Doczesne szczęście to coś oczywistego? A może to tylko taki erzac faktycznego szcześcia. Ale może zdefiniujesz co dla Ciebie oznacza byc szczęśliwym?
MR
Maciej Roszkowski
10 lutego 2017, 19:38
To chyba proste - wełna nie wełna, byle kicha była pełna.
.A
. Anakin
9 lutego 2017, 19:00
Nie ma innej interpretacji? Czy to znaczy, że mamy jakąs nową doktryne o nieomylności episkopatu Argentyny? Tak sie tylko pytam, bo chyba niemieccy biskupi na marne się trudzili. Ich interpretacja nie wejdzie do Magisterium.
MR
Maciej Roszkowski
9 lutego 2017, 18:58
Powtórzę po raz pewnie dwudziesty - "kto pojął rozwiedzioną cudzołoży". Kto to powiedział? Czy kapłani, biskupi maja prawo rozgrzeszać   w swoim imieniu?
9 lutego 2017, 21:17
Najpierw spróbuj zrozumieć - dlaczego Bóg nie pokarał króla Dawida za uwiedzenie żony Uriasza (CUDZOŁOŻNIK!) i po śmierci jej męża (na życzenie Dawida) NADAL błogosławił Dawidowi i jego potomkom (aż do Jezusa!)?! Może Bóg jest większy, niż Ci się wydaje?
9 lutego 2017, 22:36
Wszystko przyjmujesz od króla Davida? Sposób, w jaki obszedl problem cudzołóstwa też?
9 lutego 2017, 22:45
Aby głosić Prawdę trzeba mieć dużo cywilnej odwagi aż do granicy śmieci. A to nie jest jak widac popularne wśród katolików, takze kapłanów. Lepiej jest sie przypodobać ludowi.
TK
Ter Ka
10 lutego 2017, 02:00
To może tak: przeczytaj sobie warunki, kiedy małżeństwo jest ważnie zawarte, rozejrzyj sie dokoła i sam określ, ile procent nowożeńców je spełnia. Nic dziwnego, że się potem rozwodzą. Myślę, że te ważnie zawarte rzadko sie rozpadają. I nie zagraża im AL. A mnóstwo ludzi jest poza Kościołem tylko dlatego, że mieli nieszczęście zawrzeć takie quasi - małżeństwo (małzeństwo w oczach ludzi ale nie Boga) i teraz ludzie bronią im wstępu do sakramentów. Ludzie, nie Bóg. Bo Bóg widzi serce człowieka.
TK
Ter Ka
10 lutego 2017, 02:01
Franciszek ma taką odwagę właśnie. Dlatego jest atakowany.
10 lutego 2017, 06:46
Wiesz, każde tłumaczenie może być dobre. "Nie udało" sie małzeństwo - znaczy niewaznei zawarte. Tylko to jest bzdurą. Założenie iż dorosly człowiek nei wie co robi zawierajac małzeńśtwo przeczy rozsądkowi, a załozenie iz nei jest zdolny do zawarcia małzeńśtwa upada, gdy zawiera drugi zwązek. No i oczywiście aby faktycznei małzeńśtwo uznano na niewaznie zawarte wymagana jest forma prawna, a nie własne widzimisię małżonków.
10 lutego 2017, 06:46
Sądza po kulcie Papieża Francisza, to jest zdecydowanei inaczej.
10 lutego 2017, 09:40
Nie chodzi o to, jak problem cudzołóstwa obszedł król Dawid...Liczy się - co z tym zrobił Bóg! Bo ludie - Tobie podobni - chcieliby Boga obarczyć małością człowieka i żądają, by przyjąć ich oceny jako Boskie!
10 lutego 2017, 09:43
Założenie iż dorosly człowiek nei wie co robi zawierajac małzeńśtwo przeczy rozsądkowi... - a masz Ty kontakty z dzisiejszymi "dorosłymi"? Ter chyba widzi szerzej...
MR
Maciej Roszkowski
10 lutego 2017, 12:16
Z ostatnim zdaniem zgoda, ale nie ryzykujmy jawnej sprzeczności z Jego słowami. Możemy się potem zdziwić.
10 lutego 2017, 15:26
Można pójść dalej i podważać każdą decyzję dorosłego człowieka zakładajać iz nei wie co czyni. Co doprowadza nas do absurdu, ale skoro wielu dziś opowiada, iz dorosły, mający pełnie wladz umysłowych człowiek nie wie, co oznacza zawrzeć nierozerwalny zwiazek małżeński, to czemu nei podważać np. jego decyzji w pracy zawodowej czy dokonywanych wyborów? I tak, mam kontakt ze starymi i dzisiejszymi dorosłymi (a nie "dorosłymi" jak piszesz). I nie ma żadnych różnic - my byliśmy przygotowani do małżeńśtwa, tak jak byli przygotowani nasi rodzice, dziadkowie ani nasze dzieci. Szukanie dziś usprawiedliwień dla postaw hedonistycznych tylko robi krzywdę.
10 lutego 2017, 15:28
Moze warto przyjąć całośc opowieści o królu Dawidzie, a nei szukac pasujących fragmentów. A całość jest jednoznacza. Czy więc naprawdę radzisz postępować jak król Dawid?
MR
Maciej Roszkowski
10 lutego 2017, 18:55
Dostępu do sakramentów bronią  lub umożliwiają nie ludzie, ale wierność nauczaniu Chrystusa.
9 lutego 2017, 17:23
Rodzi się proste pytanie, czy istnieją jakiekolwiek warunki, aby człowiek sam rozwiazał swoje ważnie zawarte sakramentalnie małżeństwo? Czy nauczana od wieków prawda o nierozerwalności małżeństwa katolickiego jest już nieprawdą? Bo karkołomne jest dowodzenie w jednym dokumencie kośicelnym o nierozerwalności małzeństwa katolików i równocześnie uznanie, iż istnieją przesłanki, aby takowe małżeństwo rozerwać. I stąd pojawia sie ta zbędna zresztą dyskusja. Szczególnie w sytuacji zdawałoby sie jasnej i oczywistej dla katolików - patrz casus Jana Chrzciciela.
9 lutego 2017, 15:55
Oj zapełnią się kaplice FSSPX, oj zapełnią..., a wy z tą swoją mętną nauką zostaniecie sami....
9 lutego 2017, 21:02
Taaa...miliony katolików czekają, żeby tylko oderwać się od Rzymu. W jakim świecie obracasz się, Eleazar, sądząc, że zwyczajny "niedzielny" katolik jest tak rewolucyjnie nastawiony do papieskiego nauczania? Większość nie próbuje nawt poczytać  - z komentarzami - Pisma Św....
10 lutego 2017, 07:29
Sądzisz po pełnych (inaczej) kościołach w postepowej, nowoczesnej  Europie.
10 lutego 2017, 09:51
TomaszL - zaprzeczysz, że w Polsce: Większość nie próbuje nawt poczytać  - z komentarzami - Pisma Św...??
10 lutego 2017, 10:19
FSSPX nie jest oderwane od Rzymu. 
10 lutego 2017, 15:30
Nie wiem, o jakich komentaraczh piszesz, bo np. do tej pory komentarz do cudzołóstwa był jednoznaczy i nic w polskich przekładach Bibli sie nie zmieniło, choć wielu chyba te fragmeny czyta obecnie inczej, niz do tej pory.
9 lutego 2017, 14:57
"Nie pragnę wiedzieć, aby móc wierzyć, ale wierzę, aby móc rozumieć". Czlowiek któremu do zrozumienia świata wystarczy że w coś wierzy ... jest nie tylko ślepcem, ale też głupcem. A ja nie lubię głupców a przede wszystkim nie słucham głupców. Po co słuchać człowieka który niczego nie wiem.
TK
Ter Ka
10 lutego 2017, 02:04
Wiara w Boga (nie w coś) daje zrozumienie, Ducha Prawdy. Dlatego prawdziwie wierzący widzą więcej.
10 lutego 2017, 07:32
Najpierw trzeba stanąć w prawdzie. O sobie, swoim małżeństwie, swoim życiu. Bez usprawiedliwania siebie i bez bajdurzenia o np. nieważnie zawartym małżeństwie, gdy jest się w kolejnym zwiazku (i żyje na wzór małżeństwa) .
FF
Franciszek2 Franciszek2
9 lutego 2017, 13:58
Ależ oczywiście że papież nie ignoruje osób proszących o interpretację adhortacji. Odpowiada na łamach dzienników snując opowieści nt. "faryzeuszy", lub wpada ot tak z wizytą do suwerennego zakonu rycerzy Maltańskich, własnie gdzie urzęduje jeden z autorów dubii,  kardynał Burke...A ilu zostało "ratzingerian", księże Stopko ? Cóż rewolucja miłości wymaga ofiar , jak każda rewolucja...    Cóż możemy znaleźć podstawę obrony małżeństwa : "Niech wasza mowa będzie :tak,tak:nie,nie (MT 5, 37) . A z którego fragmentu pochodzi papieskie przekonanie o braku  alternatywy : "albo-albo" ?
TK
Ter Ka
10 lutego 2017, 02:14
Bo tylko Bóg zna serce człowieka. Kościół zna tylko jego "papiery" w kancelarii kościelnej. Franciszek chce przyprowadzić ludzi do Boga. Tych, którym z takim zapałem bronicie do Niego dostepu.
10 lutego 2017, 07:35
Przez tyle lat, jak żyje to nie widziałem, aby ktoś komuś bronił dostępu do Boga. Ale widzziełm naprwdę wielu, co szukają tłumaczeń, czemu do Boga nie przychodzą. Nikt przed wejsciem do koscioła nie weryfikuje papierów, więc czemu ludzie mający problem z własną wiernością małżeńską nie przychodza do kościołów?
K
Karolína
9 lutego 2017, 13:57
Gość Niedzielny zszedł już poniżej poziomu mułu. http://gosc.pl/doc/3691041.Zabijaja-dla-pizzy Gdzie wy macie prawa człowieka?
9 lutego 2017, 10:26
Artykuł nie dość,że zakłamuje rzeczywistość to sugeruje ,iż  właściwa interpretacja Al ma być sprzeczna z niezmienną nauką Kościoła. Proszę porównać podręcznik teologii wydane do lat 50-tych XX w. z tymi późniejszymi.Wniosek jest jeden-te późniejsze przestały być zrozumiałe. Dlaczego?Dlatego,że przy ich pisaniu zaczęto mieszać różne myśli filozoficzne odchodząc od św.Tomasza z Akwinu. Nie trzeba było zresztą adepta teologii,żeby pojąć papieskie encykliki,które nie dość,że były krótkie,to były też równocześnie zrozumiałe i miały czytelny przekaz.Tak zachowywał się przez wieki Kościół nauczający prowadząc wiernych do Nieba.Na tej zaś drodze nie mogło być miejsca na niejednoznaczności, niedopowiedzenia,interpretacje,chodziło bowiem o rzecz nie do przecenienia - o zbawienie dusz. Dziś ks.Stopka mówi nam,iż ta droga nie jest Jezusowa - trzeba nam przypowieści. Wyjątkowa to bezczelność i przewrotność-podpierać się autorytetem Naszego Pana by faktycznie uderzyć w Jego Świętą Oblubienicę -Kościół Rzymskokatolicki. Do czego bowiem prowadzi ów język Al? Prowadzi do herezji. Biskupi argentyńscy w swym rozeznawaniu doszli bowiem do wniosku,iż cudzołożnicy( w stanie grzechu ciężkiego) pod pewnymi warunkami mogą przyjmować Ciało Pańskie. Papież Franciszek uznał to postępowanie za wzorcowe. Dziś więc powstała kwestia innego rodzaju. Czy papież Franciszek jest heretykiem materialnym? A jeśli tak to czy nie powinien zdjęty z Urzędu?   
9 lutego 2017, 15:31
Drogi stos. Mamy rozumieć, że do XIIIw. świat żył w błędzie, bo nie dane było mu poznać "myśli Tomasza z Akwinu"? A czy wiesz, że i ta myśl jest nie bez wad. Owo "niezmienne nauczanie Kościoła", które trzeba zawsze brać w cudzysłów zmieniało się bardzo często na przestrzeni wieków. Tak jak Żydom zmieniała się "niezmienna Tora". Istota pozostaje ta sama. Życie, małżeństwo, mecieżyństwo... jest święte. Ale ludzie nie są. A mamy zrobić wszystko by ich do świetości doprowadzić. "Tak zachowywał się przez wieki Kościół nauczający prowadząc wiernych do Nieba." "Nie trzeba było zresztą adepta teologii,żeby pojąć papieskie encykliki,które nie dość,że były krótkie,to były też równocześnie zrozumiałe i miały czytelny przekaz." Zgadzam się, papież JP II w Familiaris Consorcio pisze o tym samym o czym Fraciszek ws. towarzyszenia ludzim w "sytuacjach nieregularnych" i by znajdować dla nich pomoc. Nie bij więc piany na czystej wodzie. Gdyż "Wyjątkowa to bezczelność i przewrotność-podpierać się autorytetem Naszego Pana by faktycznie uderzyć w Jego Świętą Oblubienicę - Kościół Rzymskokatolicki."
9 lutego 2017, 18:08
Kolego Cogito, faktem jest ,że w myśli filozoficznej na służbie nauczania Kościoła nie spotkało nas nic lepszego ponad myśl Akwinaty, co nie zmienia faktu,iż takiego bajzlu i pustosłowia jaki zapanował w okolicach SV2 w teologii nie było od założenia Kościoła. Zastanawia mnie co innego -Pańskie rozumienie niezmiennego nauczania Kościoła a raczej cudzysłów w jaki Pan je stawia. Wygląda na ,iż z Pańskiego cudzysłowia niczym Afrodyta z piany wyłania się daleko bardziej szpetna,choć nie mniej uwodzicielska jędza modernizmu. Skąd ten wniosek? Ano stąd,iż w centrum nauczania Kościoła stawia Pan nie Niezmiennego Boga lecz słabego człowieka do którego to Kościół(a może Bóg!) winien się dostosować. Przyjmując takie założenie nie ma nic stałego, wszystko zaś ma dostosować się jakoś do ludzkich potrzeb. Nie na darmo, już Jan Paweł II pisał w Redempor Hominis,że poprzez Wcielenie Chrystus objawił człowiekowi człowieka ( nie Boga!). I to jest w tym wzystkim najważniejsze. Od SV2 w nauczaniu wielu hierarchów Kościoła nastąpiła faktycznie zmiana, co dotychczas było nie do pomyślenia (dopuszczono jedynie pogłębienie rozumienia). Zmiana zaś nie jest katolicka. Co to oznacza proszę samemu przemedytować(cogito).
9 lutego 2017, 19:34
(2) Dzisiaj nikt nie mówi, że reformy nie były problematyczne. Były. Ale jak popatrzę na poprzednie 24 sobory… I Watykański formalnie dalej trwa, bo nikt go nie zamknął, Trydent (z przerwą na Bolonię) trwał 18 lat, podczas soboru w Ferrarze było 3 prawnie wybranych Papieży. Pierwszych 5 soborów natomiast nic nie przebije w ilości incydentów – trzeba by powiedzieć rozrób – jakie miały miejsce. O tym kto zostawał ogłoszony heretykiem decydowało czy dopłynął na czas… czy przypadkiem 50 lat po śmierci uczeń tego kogoś nie głosił herezji – wtedy zza grobu i nauczyciela wrzucano do piekła… Tak właśnie przed ostatnie 2000 lat powstaje „niezmienna nauka Kościoła”. I choć trochę przerysowuję, to uznaję, że dzięki wierze, w tym całym ludzkim bałaganie Bóg pisze historię naszego zbawienia. Chce nas zbawić i robi to nieustannie, mimo tego, że mu przeszkadzamy. Franciszek nie podważył ani słowa z tego do czego, jako Kościół, doszliśmy -> nauczenia PVI, JPII i BXVI. Kiedy JPII pisał „Człowiek drogą Kościoła” wszyscy bili brawo. Kiedy Franciszek wprowadza to w życie, Ci sami ludzie (księża) pytają się, czy nauczanie papieża jest obowiązujące.
9 lutego 2017, 19:34
(1) Złą konsekwencją Soboru było to, że zaczęto (chciano) go interpretować jako dogmatyczny. A był przecież pastoralny. Czy to wina Soboru? Dokumenty same w sobie są raczej bez zarzutu. Czy to raczej wina ludzi którzy ten sobór współtworzyli i później interpretowali? A kto interpretował? No właśnie Ci hierarchowie, ta elita Kościoła wyrosła na najlepszym ponoć (odnowionym przez Leona XIII) neotomizmie. Skoro ten najlepszy z możliwych systemów wychował takie dzieci, to przepraszam ale coś tu jest nie tak. Wszyscy byli tak szkoleni, więc nie ma, że ktoś jakąś dywersję wprowadził. Wszyscy tłuki (w Polsce do lat 70.) traktaty z teologii po łacinie na egzaminach. Nie rozumieli co tłukli ale nie szkodzi, to przecież była zdrowa nauka. No i nic dziwnego, że jak w „Gnoju” Kuczoka, kiedy się zawaliło to pozostała tylko „dziura”. No, ale zawsze można popatrzeć na dziurę. I powiedzieć – co złego to nie my – UFO, Rosjanie, masoni, moderniści… przyszli w nocy, perfidnie podkopali i się zawaliło.
9 lutego 2017, 20:39
Widzę,że koledze ów tomizm ością w gardle stoi.Gotów jest nawet kolega czynić go nie dość,że głównym winnym otwarcia soborowej zapadni (wolność religijna i ekumenizm)  to jeszcze umysłowego ograniczenia alumnów. Co zaś się tyczy soborów, to prawie wszystkie miały dwa podstawowe przymioty:były dogmatyczne i potępiały herezje. I chwała Panu Bogu i Kościołowi za to. Wszystkie oprócz jednego... Czy więc był to sobór...? P.S. Co zaś się tyczy powodów umysłowej degerngolady radzę pochylić się nad Pascendi Dominici Gregis. Plecam kolegę wstawiennictwu św.Piusa X. 
10 lutego 2017, 00:05
Cóż, tomizm studiowany w oderwaniu od Tomasza prędzej czy pózniej staje w gardle. Co do wykształcenia to z jednej strony mamy w połowie XX w. wysyp doskonałych teologów (tutaj pewnie nasze gusta pewnie się różnią), było wiecej księży więc i zdolnych księży było wiecej, z drugiej kryzys tożsamości kapłanów - nie wiem czy z powodów intelektualnych, czy duchowych... To, ze "niewiele rozumieli" to opinia samych starszych księży, którzy uczciwie mówią jak wygladała ich formacja. Ale to osobny wątek. Ty masz pewnie ze 120 lat i lepiej pamiętasz jak było. Brzydko sie bawisz używając "wstawiennictwa" w tak narzucający się sposób. Nie polecam się takiej "modlitwie".
TK
Ter Ka
10 lutego 2017, 02:10
Masz rację, Cogito. Nigdy nie zrozumiem, jak wysiłki, by zbłąkane owce przywrócić na łono Kościoła mogą zostać zinterpretowane jako uderzanie w Kościół.
10 lutego 2017, 09:21
Z perspektywy czasu wypada żałować,że tępienie "kloaki wszelkiej herezji" nie było cały czas konsekwentnie praktykowane. Trucizna modernizmu przeniknęła do wnętrza Kościoła, infekując teologię potem zaś doktrynę i liturgię. Z perspektywy Kościoła słuchającego doprawdy nie wymagam by kapłan był tytanem intelektu, wymagam zaś by przekazywał mi niezainfekowaną wiarę katolicką i to kapłani czasów minionych czynili(niech Bóg im za to wynagrodzi). Przykład proboszcza z Ars jest nader wymowny.    
10 lutego 2017, 09:22
Rozumiem,iż masz na myśli Kościół Rzymskokatolicki?