Aniołowie rozpraszający strach
Opowieści związane z narodzeniem Jezusa w Betlejem dotykają m.in. sprawy ludzkiego lęku. Kiedy anioł Gabriel ukazał się Maryi, ta zmieszała się na jego widok, lecz anioł ją uspokajał: "Nie bój się, Maryjo" (Łk 1,30). Także Józef, będąc w trudnej sytuacji, znajduje anielskie pocieszenie: "Nie bój się wziąć do siebie Maryi…" (Mt 1,29). W Betlejem anioł ukazał się pasterzom, którym powiedział: "Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką…" (Łk 2,10). W zdaniach tych użyty jest w oryginale m.in. grecki termin phóbos (lęk, strach, panika).
Czy z ewangelii wynika, że reakcja Józefa, Maryi, pasterzy była czymś niewłaściwym, że nie powinni odczuwać strachu? Nic podobnego! Strach jest normalną reakcją zdrowego człowieka w pewnych sytuacjach. Tylko psychopaci nie odczuwają strachu. Nie chodzi zatem o to, by się nie bać, ale by właściwie przeżyć doświadczenie lęku. Dojrzały człowiek po pierwszym momencie zaskoczenia będzie się starał zrozumieć, czy rzeczywiście coś mu zagraża, i czy ma rzeczywiste powody do obaw. Jeśli takie powody naprawdę istnieją, to chodzi o to, aby nie dać się sparaliżować lękowi, ale by umieć - nawet w dużym napięciu - działać racjonalnie i moralnie. Zdarza się przecież, że strach sprawia, iż popełniamy świństwa, a nawet zbrodnie. Herod pod wpływem strachu dokonał rzezi niemowląt.
Niektórzy proponują rozróżnienie na lęk i strach. Lęk byłby czymś irracjonalnym, chorobliwym, czysto subiektywnym. Strach natomiast byłby mniej lub bardziej adekwatną reakcją organizmu na realne zagrożenie. Jednak często strach i lęk są używane jako synonimy.
W książce "Między panem a plebanem" (Kraków 1995), która jest rozmową prowadzoną przez J. Żakowskiego między A. Michnikiem i ks. J. Tischnerem, ten ostatni krytycznie mówi o formacji w seminariach, że brak dobrej duchowości i wychowania do wolności. Tischner stwierdza: "Jedyne, co jest wspólne, to lęk. Sączenie lęku przed światem jest bardzo wyraźne. Wydaje mi się, że dziś jest go może nawet więcej niż za moich seminaryjnych lat, bo my się tak świata nie baliśmy. […] A z niewiedzy, słabych lektur, niezrozumienia świata bierze się później ta nieszczęsna metafizyka spisku". Moim zdaniem w tamtym czasie chory, a w dodatku groźny dla Polski, lęk był zdecydowanie gdzie indziej niż w seminariach.
W każdym razie tego rodzaju "tischnerowskie" opisy i rozróżnienia służą niektórym od lat, aby swoim oponentom przyprawiać gębę. Gębę zalęknionych i przestraszonych. Krytykujesz ideologię gejowską? To znaczy, że boisz się inności, że jesteś homofobem. Nie podobają ci się zideologizowani urzędnicy Unii Europejskiej? To dowód, że jesteś zamkniętym, zalęknionym eurofobem. Ba! jeśli dostrzegasz, że w życiu gospodarczo-politycznym kłębią się różne "mafie", to zaraz jakiś "znawca" Tischnera ci powie, że jesteś ofiarą "nieszczęsnej metafizyki spisku".
Tymczasem chodzi o to, aby być otwartym na rzeczywistość, czyli widzieć ją taką, jaka jest, i reagować adekwatnie do sytuacji. A adekwatną reakcją jest czasem strach, który jednak nie paraliżuje, ale pozwala zmobilizować się, by skonfrontować się z realnym zagrożeniem lub niebezpiecznym wyzwaniem. Niedostrzeganie realnych zagrożeń może wypływać z cynizmu lub głupoty. Święty Józef doświadczał niepewności i lęku, ale tym bardziej podejmował zadanie opiekowania się Maryją i Jezusem.
Szkołą przeżywania strachu w obliczu groźnej rzeczywistości jest Apokalipsa. Czytamy w niej o Smoku, który staje "przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby, skoro porodzi, pożreć jej dziecię" (Ap 12,4). Czytamy także o Bestii: "A cała ziemia w podziwie powiodła wzrokiem za Bestią; i pokłon oddali Smokowi, bo władzę dał Bestii. […] i nikt nie może kupić, ni sprzedać, kto nie ma znamienia - imienia Bestii" (Ap 13, 3-4, 17). Te wizje, a jeszcze bardziej ich urzeczywistnianie się, mogą napełniać zrozumiałym lękiem. Ale nie po to, byśmy mieli upaść na duchu; lecz - na odwrót - byśmy nawet wtedy, kiedy rozumną i przyzwoitą rzeczą jest lękać się i smucić, mieli jeszcze większą nadzieję, bo przecież ostatecznie przyszłość należy do Dziecięcia zrodzonego z Niewiasty.
Skomentuj artykuł