Antypapieska histeria
Coraz częściej otrzymuję od znajomych księży niepokojące sygnały o narastającej niechęci do papieża Franciszka. Chciałbym się mylić, ale "królicza histeria" - na czele z niesmacznym atakiem Rafała Ziemkiewicza - może być tylko wierzchołkiem góry lodowej.
Czy jest możliwe, aby Polacy, którzy tak bardzo kochali "swojego" papieża, stanęli w opozycji do Franciszka? Czy jedno z najbardziej katolickich społeczeństw (przynajmniej na papierze) stanie się największym przeciwnikiem obecnego pontyfikatu? Brzmi abstrakcyjnie i mam nadzieję, że nic takiego się nie wydarzy, ale nie jest to niestety obawa wyssana z palca.
Zachowanie części konserwatywnych, prawicowych publicystów jest przykładem, który potwierdza tę tezę. Najpierw niektórzy rzucili się na papieża za to, że powiedział, iż katolik nie jest królikiem i nie musi mieć ośmiorga dzieci. Problem w tym, że atak na Franciszka został przepuszczony na podstawie informacji zawartych w nierzetelnych relacjach dziennikarskich. Biorąc pod uwagę jak często ci sami publicyści i ich środowiska zwracają uwagę na to, że "wrogie Kościołowi media" manipulują słowami papieża i wybiórczo wykorzystują je do swoich ideologicznych wojenek, sytuacja jest dość zabawna.
Najdalej w wyrażaniu swojego oburzenia posunął się Rafał Ziemkiewicz, który na Twitterze napisał: "Papież idiota. Straszne". Początkowo miałem nadzieję, że po upublicznieniu pełnego zapisu wypowiedzi Franciszka, prawicowy publicysta zachowa się podobnie do Tomasza Terlikowskiego. Ten ostatni miał przynajmniej na tyle przyzwoitości, żeby przyznać się do błędu i złagodzić swoją pierwotną opinię.
Niestety tak się nie stało. Ziemkiewicz poszedł za ciosem. We wpisie na Facebooku napisał: "Są dwie możliwości. Albo kardynał Bergoglio zwyczajnie nie dorósł do roli następcy wielkich papieży Piusów i swego poprzednika Benedykta - albo jest świadomym realizatorem i uwieńczeniem « długiego marszu lewicy przez instytucję» , kreacją masonerii bądź innych sił zainteresowanych zniszczeniem Kościoła. Wybieram tę mniej straszną możliwość i zakładam, że po prostu nie umie przewidzieć medialnego żywota, jaki nadawany jest jego « luzackim» bonmotom".
Odnoszę wrażenie, że ataki te nie są przypadkowe. Nie raz słyszałem już od znajomych księży, którzy podróżują po Polsce, że spotykają duchownych żywiących nadzieję - wyrażaną na razie w prywatnych rozmowach - że obecny pontyfikat jest tylko wypadkiem przy pracy. Kiedy Franciszek odejdzie, wszystko wróci do normy. Znowu zapanuje święty spokój.
Czytam te wszystkie komentarze oburzonych na papieża i słucham historii o księżach z utęsknieniem wypatrujących nowej władzy w Kościele, która przestanie głośno mówić o wykroczeniach i zaniedbaniach w naszej wspólnocie, i do głowy przychodzi mi jedna myśl - oby Franciszek żył i kierował Kościołem jak najdłużej.
Jednym z najważniejszych owoców działania Ducha Świętego jest pokazywanie nam prawdy o nas samych. Patrząc na opór, na jaki natrafia Franciszek, rodzi się we mnie głębokie przekonanie, że właśnie coś takiego dzieje się na naszych oczach. Duch działa, a papież jest Mu posłuszny. Jeśli tak się dzieje, możemy być pewni, że będzie mu coraz trudniej. Bo prawda - szczególnie ta najtrudniejsza i najmniej przyjemna - zawsze budzi sprzeciw. Najlepszą rzeczą, którą możemy teraz zrobić, nie jest wchodzenie w polemiki i awanturowanie się z ludźmi atakującymi Franciszka, ale jeszcze intensywniejsza modlitwa w intencji naszego papieża.
Piotr Żyłka - publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek. Jego projekty można znaleźć na blogu autorskim
Skomentuj artykuł