Biskup zawiesił "obowiązkowych chrzestnych"
Dwa lata temu podczas odwiedzin kolędowych trafiłem do nowo przybyłej na teren parafii wielodzietnej rodziny o mocno skomplikowanej historii. Okazało się, że dwoje z kilkorga dzieci nie jest ochrzczonych. Starsze z nich miało siedem lat. Argument, jaki usłyszałem na uzasadnienie sytuacji, w pierwszej chwili wziąłem za żart.
"Nie umiemy w rodzinie ani wśród znajomych znaleźć nikogo, kto mógłby być chrzestnym". To nie była próba zręcznego wykręcenia się od odpowiedzialności za zaniedbanie. Faktycznie nikt, spośród tych, których brali pod uwagę, nie spełniał stawianych przez Kodeks Prawa Kanonicznego warunków. Dopiero po dłuższych dociekaniach udało się ustalić, że jednak mają w rodzinie kogoś, kto może być chrzestnym, ale żywili błędne przekonanie, że łączy ich zbyt bliski stopień pokrewieństwa.
Od tego czasu wielokrotnie przekonałem się, że znalezienie odpowiednich kandydatów na chrzestnych sprawia niejednym młodym rodzicom poważny problem. Jakby tego było mało, raz po raz podczas spowiedzi przyszłych rodziców chrzestnych odkrywałem, że latami nie chodzili do spowiedzi i nie uczestniczyli w niedzielnej Mszy św.
W pamięć zapadła mi też rozmowa z młodą nauczycielką, która odrzuciła propozycję zostania matką chrzestną najmłodszej córki jej najlepszej przyjaciółki. Pokazując wydrukowany z internetu fragment Kodeksu Prawa Kanonicznego mówiła: "Tu jest napisane, że mam «pomagać, żeby ochrzczony prowadził życie chrześcijańskie odpowiadające przyjętemu sakramentowi i wypełniał wiernie złączone z nim obowiązki» (kan. 872). Przecież to nierealne w dzisiejszych czasach! Jaki mogę mieć wpływ na to, jak to dziecko zostanie wychowane i jakie będzie prowadzić życie? Nawet w odniesieniu do córeczki najlepszej przyjaciółki?". Stwierdziła bardzo mocno, że nie chce być "fasadową chrzestną", bo to byłoby nieuczciwe wobec Boga, Kościoła, a także wobec przyjaciółki i jej dziecka.
Adam P. Błyszcz CR w miesięczniku "W drodze" (5/2015) zamieścił tekst, w którym szukał odpowiedzi "Do czego służą rodzice chrzestni". Przedstawił w nim sytuację z punktu widzenia proboszcza, opisując m. in. dylematy związane z wystawianiem zaświadczeń, czy ktoś może czy nie może być chrzestnym. Stwierdził, że w większości kandydaci na chrzestnych "są obojętni na wymagania Kościoła dotyczące ich funkcji, traktują je wręcz jako niepotrzebne zawracanie głowy" i nie wahają się kłamać, aby konieczny papierek w kancelarii parafialnej zdobyć.
Ks. Błyszcz przypomniał też, że według Katechizmu Kościoła Katolickiego (KKK 1255) są trzy wyznaczniki roli chrzestnego: głęboka wiara, zdolność i gotowość do pomocy chrześniakowi na drodze życia chrześcijańskiego oraz fakt, że "bycie chrzestnym to również sprawowanie urzędu kościelnego, co oznacza, że na temat chrzestnego ma coś do powiedzenia nie tylko zainteresowana rodzina, ale i Kościół". Doprecyzował również, że wskazywana przez Katechizm "głęboka wiara" to coś więcej niż przekonanie, że po śmierci coś jest i że nad nami Ktoś jest, "ale w znaczeniu chrystologicznym, że nasze zbawienie zależy od więzi z Jezusem Chrystusem".
Wśród księży, ale też coraz częściej wśród świeckich, można usłyszeć pełne niepokoju głosy dotyczące postępującej dewaluacji funkcji chrzestnych w dzisiejszej rzeczywistości Kościoła i wskazujące, że trzeba poszukać jakiegoś rozwiązania niedobrej sytuacji.
Warto mieć świadomość, że problem dotyczy nie tylko Kościoła w Polsce. O. Kasper Mariusz Kaproń Ofm zwrócił kilka dni temu uwagę na decyzję biskupa Gianfranco Todisco, ordynariusza włoskiej diecezji Melfi-Rapolla-Venosa. "Kierując się poważnymi racjami, wprowadził na terenie swojej diecezji, na trzyletni okres próby, prawo zawieszające obowiązek asystencji rodziców chrzestnych w czasie sakramentu chrztu" - streścił istotę sprawy o. Kaproń. Ich obowiązki ma odtąd pełnić cała lokalna wspólnota Kościoła.
Rodzi się pytanie, czy jest to sposób na rozwiązanie problemu czy też próba ucieczki przed nim w sferę czegoś w rodzaju odpowiedzialności zbiorowej. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi wyraźnie o chrzestnych, że "Ich misja jest prawdziwą funkcją eklezjalną (officium)" i dodaje, że cała wspólnota eklezjalna ponosi częściowo odpowiedzialność za rozwój i zachowywanie łaski otrzymanej na chrzcie. Tymczasowe postanowienie biskupa diecezji Melfi-Rapolla-Venosa jest równocześnie próbą rezygnacji z istniejącej w Kościele od pierwszych wieków funkcji oraz rozszerzeniem odpowiedzialności wspólnoty.
Może zamiast poświęcać chrzestnych na rzecz pragmatyki duszpasterskiej podjąć m. in. w ramach katechezy dzieci, młodzieży, ale również dorosłych, trud uświadomienia katolikom, że jest to jedno z ważnych zadań, które mogą podjąć w życiu i ich do niego z dużym wyprzedzeniem przygotowywać?
ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI
Skomentuj artykuł