Biskupi przepraszają za masakrę

Biskupi przepraszają za masakrę
(fot. Catholic Church England and Wales / flickr.com)

W uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, na zakończenie Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, we wszystkich rwandyjskich kościołach odczytany został list biskupów, w którym proszą oni o przebaczenie za wszelkie grzechy popełnione w 1994 r. przez katolików, a także za te późniejsze.

Jak podało Radio Watykańskie, pod dokumentem, napisanym w lokalnym języku kinyarwanda, podpisali się wszyscy biskupi Rwandy. "Jubileuszowa prośba o przebaczenie wybrzmiała wczoraj szczególnie mocno w tych kościołach, które były sceną krwawych masakr, a także w sanktuarium maryjnym w Kibeho. Właśnie w tym miejscu w swoich objawieniach Matka Słowa nawoływała Rwandyjczyków do pokuty, modlitwy i nawrócenia, przestrzegając, że w przeciwnym wypadku kraj ten spłynie krwią niewinnych ludzi" - skomentowała watykańska rozgłośnia.

Co się działo w Rwandzie w 1994? Doszło do ludobójstwa na niebywałą skalę. W ciągu około stu dni, od pierwszych dni kwietnia do lipca, zamordowano, według różnych szacunków, od 800 tys. do ponad miliona ludzi. Masakry na osobach pochodzenia Tutsi dokonywały bojówki Hutu. Dziś, z perspektywy czasu, tamte wydarzenia są uważane za jedną z największych porażek społeczności międzynarodowej, w tym ONZ, która mimo informacji dostępnych przed wybuchem tragedii, a także mimo przynoszonych przez media relacji w czasie jej trwania, nie podjęła praktycznie żadnej skutecznej interwencji, aby jej zapobiec i ja przerwać.

DEON.PL POLECA

Bardzo wcześnie pojawiły się pytania o rolę, jaką odegrał i stanowisko, jakie wobec strasznych wydarzeń zajął Kościół katolicki. Pojawiły się zarzuty, dotyczące tego, co Kościół robił, a czego nie robił przed masakrą, podczas jej trwania, a także po jej zakończeniu. Niektóre sięgały bardzo wysoko (np. dwa lata temu brytyjski dziennik "The Guardian" napisał: "Watykan nie dostrzega duchownych oskarżonych o morderstwa, bo nie chce stawić czoła kwestii współudziału Kościoła w wydarzeniach z 1994 roku").

Rwandyjski episkopat już raz przepraszał za łamanie Bożych przykazań przez tamtejszych katolików. Miało to miejsce przy okazji Wielkiego Jubileuszu Roku 2000. Teraz, na zakończenie Roku Miłosierdzia, biskupi napisali list, w którym, wg Radia Watykańskiego, "wybrzmiewa indywidualne przeproszenie za ludobójstwo, ponieważ, jak czytamy w dokumencie, zbrodni tej dopuścił się nie Kościół jako taki, ale jego poszczególne dzieci". To istotne podkreślenie.

Rwandyjscy biskupi zdecydowanie potępiają się też propagowanie ideologii podziałów plemiennych. To ona, ich zdaniem, doprowadziła do wybuchu ludobójstwa, do śmierci miliona ludzi i do wyniszczenia tkanki społecznej. Dlaczego więc przepraszają? Ponieważ rozpowszechniania tej ideologii dopuścili się również katolicy.

Ks. Jan Kracik wiele lat temu zwrócił uwagę, że przepraszanie po latach, a nawet po wiekach, pod koniec XX stulecia zyskało na tyle szerokie zrozumienie, że sięgnęli po nie zarówno przywódcy różnych wspólnot wyznaniowych, jak i politycy — i to bez odwoływania się do poczucia winy zbiorowej czy dziedzicznej.

Św. Jan Paweł II w opublikowanym w roku 1994 liście apostolskim "Tertio millennio adveniente", wezwał chrześcijan przed rozpoczęciem trzeciego tysiąclecia do rozliczenia się z dwóch tysięcy lat historii. Chodziło o dokonanie ze skruchą rachunku sumienia, obejmującego m. in. takie fakty z przeszłości, jak przyzwalanie "na stosowanie w obronie prawdy metod nacechowanych nietolerancją, a nawet przemocą". Papież stwierdził, że choć istnieją nieraz okoliczności łagodzące, to jednak "nie zwalniają Kościoła od obowiązku wyrażania głębokiego ubolewania z powodu słabości licznych swoich synów, którzy zniekształcili jego oblicze".

Nasz rodak na Stolicy Piotrowej nie tylko zachęcał wyznawców Chrystusa do uderzania się w piersi i posypywania głów popiłem, ale w związku z obchodami Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 sam wielokrotnie pokornie kierował słowo "przepraszam" w różne strony. Robił to tak często i z takim zaangażowaniem, że część katolików była tym zaniepokojona i w niektórych środowiskach pojawiły się apele "Dość przepraszania w imieniu Kościoła".

Negatywnych reakcji nie brak również dzisiaj, gdy o przepraszaniu wspomina papież Franciszek. Nie tylko wtedy, gdy zauważa, że chrześcijanie powinni przeprosić homoseksualistów, za sposób, w jaki ich niejednokrotnie traktowali. Także wtedy, gdy przeprasza uchodźców za to, że są wyznawcy Jezusa, którzy zamykają przed nimi drzwi, ubogich i bezdomnych za to, że niektórzy chrześcijanie odwracają od nich wzrok lub prosi o wybaczenie ofiary molestowania seksualnego przez księży.

Samo przepraszanie i uznawanie, że są w Kościele ludzie, którzy czynią zło zasłaniając się jego powagą, autorytetem, a niejednokrotnie nadużywają w tym celu jego nauczania, że w wielu sytuacjach bierność i milczenie całej wspólnoty mogło być i było traktowane jako zgoda na czynienie zła, a nawet jego akceptacja, że brak zdecydowanej reakcji i stanowczego, jednoznacznego sprzeciwu dawał złoczyńcom poczucie bezkarności, a czasami złudzenie działania w zgodzie z Ewangelią lub w imieniu Kościoła, nie wystarcza. Trzeba czegoś więcej.

Rachunek sumienia, uznanie zła, wyznanie go i prośba o jego wybaczenie, to za mało. Elementem "duszpasterskiego nawrócenia", do którego wzywa Kościół papież Franciszek, powinna być analiza i wyciąganie wniosków na przyszłość. Nie teoretycznych, pozostających w sferze nieosiągalnych idei i niespełnionych oczekiwań. Trzeba konsekwentnych działań zmieniających sytuację na lepsze. Działań zapobiegających sytuacjom, w których Kościół "jako taki", jako wspólnota wierzących w Jezusa Chrystusa i jako instytucja, identyfikowany jest ze złem, popełnianym przez jego członków. Tylko wtedy przebaczenie, o które prosili i proszą papieże, biskupi, księża, wierni, będzie owocne.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Biskupi przepraszają za masakrę
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.