Bóg nigdy nie motywuje nas do nawrócenia groźbą i karą
Kiedy zapominamy o Bożej miłości, z wielką łatwością przychodzi nam obwinianie i kajanie siebie, które skutecznie nas zniewala, wpędza w poczucie winy, a nawet we frustrację.
Spotkanie z policją finansową na rzymskim lotnisku Ciampino przed dwoma laty nie należało do najprzyjemniejszych. W sobotni lutowy poranek wracaliśmy z ministrantami z kilkudniowego pobytu w Wiecznym Mieście, kiedy policjanci postanowili zatrzymać mnie w celu zweryfikowania informacji, jakobym nielegalnie przewoził znaczną ilość gotówki. Panowie nie słuchali tłumaczenia, że mam przy sobie niewielką sumę pieniędzy. Nie byli też skłonni uwierzyć, że jestem autentycznym księdzem. By to zweryfikować, zadali mi proste – wydawałoby się – pytanie: „O czym jest dzisiejsza Ewangelia?”.
Liturgia Słowa prowadziła nas wczoraj przez trzy góry. Opowiadanie o Abrahamie i Izaaku to historia wydarzeń, jakie zadziały się na pagórku w krainie Moria. Dalej wraz z Jezusem i Jego uczniami przenosimy się na „wysoką górę” zwaną górą Przemienienia. Oba te wzniesienia prowadzą nas jednak na jerozolimskie wzgórze zwane Golgotą. To tam szaleńcza miłość Boga do Abrahama, Jakuba i Izaaka oraz wszystkich potomków Adama, do każdej i każdego z nas ukazała się w sposób najpełniejszy. Wydarzenie Przemienienia na górze Tabor jest zapowiedzią tego, co wkrótce się wydarzy: fałszywe oskarżenia, męka, ofiara, krzyż i śmierć Jezusa. Wielki Post to czas szczególnej odnowy naszej pamięci o tych wydarzeniach. Po co? Po to, byśmy mogli znów przypomnieć sobie o „miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8,39).
Św. Paweł w drugim czytaniu chciał nam o tej Bożej miłości wczoraj przypomnieć. Świadomość tego, że „Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami” (Rz 8,34) łatwo bowiem utracić i nietrudno o niej zapomnieć. Zły sięga w tym celu po niewybredne metody: oskarżenia (Rz 8,33) i osąd (Rz 8,34), utrapienia, ucisk i prześladowanie, głód i nagość, niebezpieczeństwo i miecz (Rz 8,35) – owszem „śmierć” („zabijają nas przez cały dzień”; Rz 8,36). To wszystko tylko w jednym celu: by nas oddzielić od miłości Boga objawionej w Jezusie. Odciągnąć nas od Niego: groźbą lub obietnicą; poniżeniem lub pokusą; prześladowaniem lub przekupstwem; śmiercią lub powabami życia. Wszystko po to, byśmy uwierzyli, że On nas nie kocha!
Wielki Post i wszystkie związane z tym czasem duchowe praktyki mają służyć naszemu nawróceniu. „Nawrócenia nie da się odłożyć na później. Choć byśmy mieli tysiące spraw, musimy złapać tę jedną chwilę” (abp Grzegorz Ryś). Nawrócić się to uwierzyć na nowo, że Bóg kocha nas naprawdę i bez względu na to, jacy jesteśmy. Dopiero gdy doświadczymy Bożej miłości i rzeczywiście w nią uwierzymy, zrodzi się w nas szczera potrzeba odpowiedzi na tę miłość naszą miłością, co w konsekwencji zaowocuje przemianą życia – staniemy się po prostu świętsi. To dla nas przesłanie pełne nadziei. Bóg nigdy nie motywuje nas do nawrócenia groźbą i karą, lecz pełną delikatności i czułości miłością, za którą wszyscy przecież tak bardzo tęsknimy.
Nawrócić się to uwierzyć na nowo, że Bóg kocha nas naprawdę i bez względu na to, jacy jesteśmy.
Pomyłka policjantów na rzymskim lotnisku Ciampino i fałszywe wobec mnie oskarżenia mogły mnie wiele kosztować. Nawet utratę wolności. Analogicznie bywa w naszym życiu duchowym: kiedy zapominamy o Bożej miłości, z wielką łatwością przychodzi nam obwinianie i kajanie siebie, które skutecznie nas zniewala, wpędza w poczucie winy, a nawet we frustrację. Dopiero Boża miłość wyzwala nas i pozwala nam dojść do przekonania, o którym mówi św. Paweł: „Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” (Rz 8,31b). Podobnie wydarzenie Przemienienia na górze Tabor, gdzie Jezus objawił uczniom swoje Synostwo Boże, ma nam przypomnieć Bożą wszechmoc i miłość, doświadczenia których tak bardzo przecież potrzebujemy.
Pewnie jesteście ciekawi, czy znałem odpowiedź na pytanie o Ewangelię dnia, jakie zadali mi policjanci na rzymskim lotnisku. Ponieważ z hotelu wyjeżdżaliśmy w godzinach porannych, zwyczajnie nie zdążyłem jeszcze zapoznać się ze Słowem Bożym. Odpowiedzi zatem nie znałem. Doskonale znali ją natomiast panowie policjanci, którzy – jak się okazało – każdy dzień rozpoczynali od Eucharystii. Ewangelią dnia była wówczas właśnie ta mówiąca o Przemienieniu na Górze Tabor. Nieznajomość Ewangelii może mieć poważne konsekwencje.
Skomentuj artykuł