Bóg zapomniał o Haiti?

Szpital "Naszych Małych Braci i Sióstr" (fot. PAP / EPA / Federico Gambarini)

Ogrom cierpień, jaki spotkał mieszkańców Haiti, przeraża i nasuwa stare, lecz wciąż aktualne, pytania, w tym pytanie o Boga, który – jak się wydaje – „nic nie robi”, „milczy”, kiedy ludzie niewinnie cierpią. Przypominają się słowa uciemiężonego psalmisty: „Kości we mnie się kruszą, gdy lżą mnie przeciwnicy, gdy cały dzień mówią do mnie: «Gdzie jest twój Bóg?»”.

Warto zauważyć, że cierpienie rzeczywiście wielu oddaliło od Boga, ale innych – przeciwnie – do Boga przybliżyło. Pierwsi w gniewie stwierdzili: Skoro takie rzeczy się dzieją, to nie wierzę w dobrego Boga. Ci drudzy zaś zaczynają dostrzegać, że ziemskie życie – choć jest ważne – nie jest absolutem, i otwierają się na nadzieję przekraczającą doczesny wymiar.

Bóg nie tłumaczy się z cierpienia niewinnych. Choć my – tak jak psalmista – mamy prawo pytać i krzyczeć. Odpowiedzią Boga na problem cierpienia jest nowe stworzenie, tak jak odpowiedzią Boga Ojca na mękę i śmierć Syna było zmartwychwstanie. W „Ostatniej Bitwie”, siódmym tomie „Opowieści z Narnii”, C.S. Lewis wspaniale opisuje owo nowe stworzenie. Lew Aslan (figura Jezusa) stwarza „nową ziemię i nowe niebo” tłumaczy bohaterom opowieści: „Naprawdę wydarzył się wypadek kolejowy. Wasz ojciec, wasza matka i wy wszyscy jesteście, jak to zwykliście nazywać w Krainie Cieni, umarli”. A Jednorożec woła: „Nareszcie wróciłem do domu! To jest moja prawdziwa ojczyzna! Do niej należę. To jest kraj, za którym tęskniłem przez całe życie, chociaż nie wiedziałem o tym aż do dziś. To dlatego kochaliśmy starą Narnię, że czasami przypomina tę. Briihiiii-hii! Dalej wzwyż, dalej w głąb”. Tak! Cokolwiek spotkałoby nas tutaj, w tym życiu, mamy przed sobą „prawdziwą ojczyznę”.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bóg zapomniał o Haiti?
Komentarze (52)
20 stycznia 2010, 23:12
A mnie sie wydaje , ze Bog nie patrzy na swiat ze swojego niebieskiego apartamentu zaopatrzonego w trojwymiarowy telewizor i albo lzy roni , albo zalamuje rece albo cierpliwie czeka , albo Go to co na Ziemi sie dzieje przestalo interesowac i kiebicuje teraz jakiejs innej planecie. Mnie sie wydaje , ze BOG STAL SIE CZLOWIEKIEM  i jest w pierwszej linii z tymi ktorzy mocuja sie ze zlem , z ludzkim cierpieniem , niszczeniem stworzonego przez Boga dla ludzi (!) swiata Skoro czlowiek ocenia Boga i chce Mu wystawic swiadectwo moralnosci ( a raczej NIE-moralnego prowadzenia sie ) to moze jest sens aby przyjrzec sie innej perspektywie , tej biblijnej , gdzie Bog ocenia czlowieka ....MIARA LUDZKA ! Bylem glodny , bylem spragniony , bylem uwieziony , chory , nagi... A GDZIE TY WOWCZAS BYLES ? CO ZROBILES DLA CZLOWIEKA ? Co ON  zrobil ? Wszystko -zycie swoje oddal...
NM
nocny marek
20 stycznia 2010, 22:11
~bart No cóż, Bart nie robiłem wobec Ciebie osobistych wycieczek pouczająco-oceniających Ciebie, jak Ty wobec mnie.  Niestety pomyliłeś się. Nie buszuję po nocy dla buszowania, ale ponieważ nie mogę zasnąć. Jakbyś zapomniał o tym, że są ludzie, którzy nie śpią, by spokojnie spać mogli inni itp. (rzecz jasna nie dzień w dzień). Poza tym, to, że ktoś kto panuje nad emocjami (lepiej lub gorzej, ale panuje) i np. nie wypisuję tekstów pod ich wpływem nie oznacza, że nie przeżywa, że jest chłodny i nieczuły i jak sugerujesz gorszy od Ciebie. Wyobraź sobie, że lekarz poddaje się emocjom zamiast działać -> ratować życie osoby. {Już jako dziecko byłem świadkiem wypadku i widziałem ojca w akcji oraz reakcję innych ludzi w emocjach.. To nie oni życie człowieka uratowali, a tylko utrudniali...} Tak w ogóle, warto uważniej czytać , tak, aby zrozumieć czyjś przekaz. Nie ustawiać się na dzień dobry na nie (na tzw. „zjechanie”, żeby się poczuć lepiej; co jest złudne). P.S. Dzisiaj już zaraz idę spać Dobranoc :)
L
leszek
20 stycznia 2010, 21:00
tzn? co w nich jest nie tak? To że pytania zadajesz czasami trochę zadziornie to nie problem. Trochę gorzej, że stawiasz je w formie jakby zarzutu, pretensji, oskarżenia - ale to też pół biedy. Źle, czyli nie tak, jest jednak wtedy, gdy nie tylko stawiasz powierzchowne pytania/zarzuty ale i oczekujesz powierzchownych odpowiedzi, a odpowiedziom poważnie traktującym Twoje pytania, odpowiedziom jak najbardziej merytorycznym, przyczepiasz lekceważące łatki.
20 stycznia 2010, 20:04
tzn? co w nich jest nie tak?
L
leszek
20 stycznia 2010, 16:29
Nie jestem narwańcem. Po prostu zadaję sobie pytania. Nie powinienem? Ty nie tylko zadajesz pytania. Pytania jak najbardziej możesz zadawać, ale pytania można jednak różnie formułować...
20 stycznia 2010, 16:04
Nie jestem narwańcem. Po prostu zadaję sobie pytania. Nie powinienem?
L
leszek
20 stycznia 2010, 13:21
I szczerze drażnią mnie próby jakiejś językowej ekwilibrystyki, mające dowodzić, że Holocaust czy Haiti to jest jakiś wymiar boskiej miłości. Czy nie można po prostu przyznać, że nie potrafimy tego wytłumaczyć? bracie_robocie! Jakiej językowej ekwilibrystyki?!? Wiesz, szczerze powiem że mnie drażnią tacy narwańcy jak Ty... ale to niczego nie zmienia! Oczywiście że nie potrafimy wytłumaczyć! Gdybyśmy potrafili to nie byłoby problemu! Rzecz właśnie w tym, że nie potrafimy! No i w takim razie, albo uznasz że skoro nie potrafisz wytłumaczyć to znaczy że: -  albo Bóg nie jest wszechmocny (być może nawet wie i chce ale nie może), albo nie jest wszechwiedzący (być może chce i nawet mógłby ale nie wie co), albo zwyczajnie ma nas w nosie, - albo jednak i wie i może i chce i realizuje to, dając nam to co dla nas najlepsze, choć tego nie rozumiemy i nie widzimy w tym sensu...
L
leszek
20 stycznia 2010, 13:15
Więc albo pomimo że tego nie widzimy i nie rozumiemy, uznajemy że Bóg napewno wybrał dla nas najlepszy z wariantów, albo szczerze przyznajmy że zwyczajnie jesteśmy niewierzący w Bożą wszechmoc i/lub miłość... A Holocaust? Na czym polegać miał ten "najlepszy wariant"? Przepraszam, ale ja nie widzę Boga w Auschwitz. NIE WIEM, ale wierzę że Bóg jest wszechmogący i wszechwiedzący oraz nas kocha, więc skoro dopuscił coś takiego to musiałbyć to najlepszy z pozostałych wariantów... Mogę jedynie próbować kombinować i odgadywać dlaczego ten był najlepszy z mozliwych, ale NIE WIEM... To że nie wiem, wcale jednak nie oznacza że w takim razie nie był najlepszy. To że zamiast mieć pretensje i oskarżać Pana Boga, przyznaję że nie wiem, oznacza jedynie że w swojej namiastce pokory jednak uznaję że Bóg jest mądrzejszy niż ja...
T
tom
20 stycznia 2010, 13:15
Ja nie teoretyzuję, To, co stało się na Haiti, podobnie jak Holocaust - jest faktem. Wierząc w istnienie Boga muszę zadawać sobie takie pytania. Chyba że alternatywą ma być bezkrytyczne podejście do wiary, cechujące masowy i powierzchowny katolicyzm w Polsce. Mam podobne watplwosci jak brat_robot. Tez mam wrazenie, ze wiele osob z zalozenia wychodzi ze Bóg jest dobry bo tak wypada myśleć, ale może się myle. Ja mam trudności z wiara w dobrego Boga i w jego miłość patrzac no zło, które dopuszcza. Nie wiem czy lepiej wbrew sobie uwielbiać Boga czy powiedzieć wprost, ze nie wierze ze jest dobry.   PS. Fabian Błaszkiewicz SJ w rekolekcjach "Żródło Prawdziwej Siły" przestrzega przed wiarą w Boga "na ślepo". 
B
bart
20 stycznia 2010, 12:27
~leszek: to chyba nie na temat, cieszę się jednak, że odkryłeś cel bożych planów, no i że zechciałeś się tą wiedzą podzielić. ~mOcna: moje drogi nie są waszymi drogami... może Bogu chodziło tu z grubsza o to że Jego eschatologiczne plany są enigmą. A propos ludzie wielkiej wiary również mają często klapki na oczach, ale wtedy jest to naiwny i nieszkodliwy fanatyzm - więc nie masz się czym martwić. Oremus. ~nocny Marek:..., tak mój wpis jest emocjonalny, ale gdy myślę o cierpieniach świata i gdy modlę się za ofiary z Haiti, to cały jestem emocją. Gratuluję Ci emocjonalnego chłodu. Ergo, zamiast buszować - jak przystało na nocnego marka - po nocy lepiej się przespać ~minimax: przeczytaj ponownie artykulik O. Kowalczyka: tytuł zapowiada głębokie, ważkie treści, tym bardziej że pisze go człowiek błyskotliwy, inteligentny no i ksiądz. Tymczasem treść to naiwna kompilacja domysłów i pomysłów. I o to mi w moim komentarzu chodziło. Widzisz minimax, absolutnie nie chodzi mi o to, by epatować mądrością i nie roszczę sobie pretensji, by moje uwagi były uważane za jedynie słuszne. Zauważ przegląd ludzkich rozmyślań na temat Boga, zła i cierpienia byłby tym samym co przegląd dziejów teologii, filozofii, religii i literatury. Wiemy to bez jałowych wywodów autora. Słowem ze wszech miar odniesiemy korzyść duchową zastanawiając się np. nad leibnizowską metafizyką zła. I ze wszech miar ztraciliśmy czas na czytanie tego artykułu. No ale zwiódł nas tytuł! Ergo zamiast się obruszać i pouczać innych spróbuj tak: minimum - słów, maximum milczenia!
E
Esperanza
20 stycznia 2010, 11:43
Nie zapomniał, na pewno. Gdybyśmy sobie uświadomili ile osób ginie co sekunda, co minuta na całym świecie, w różnych zakątkach świata, często w straszliwych okolicznościach, torturowani, gwałceni, zmuszani do przemocy, umierający z głodu, zimna, od zanieczyszczonej wody, chorób, ...bardzo często są to dzieci, ludzie słabi, bezbronni. Ilu jest więzionych, molestowanych, zmuszanych do prostytucji. Ile ludzi, nawet w Polsce, jest bez środków na leki, na leczenie! Ilu ludzi można by było uratować dając im tylko odpowiedni lek! Ile ginie na jezdniach na całym świecie! Ile co chwila gnie zwierząt w masarniach, zjadanych przez inne zwierzęta. Ile upada ścinanych drzew, niszczeje domów zabytaków. Ile ludzi jest wyrzucanych na bruk, bezdomnych, bez mozliwości nauki...I jakby tak ich wszystkich zebrać w jedno miejsce..... Przeraża nas jak coś się dzieje w jednym miejscu, kraju, mieście. I wtedy zadajemy sobie TO pytanie. A przecież rozgrywają się dramaty codziennie, tylko w sposób rozproszony, mało medialny. Bóg nie zapomniał. Bo tak obiecał. Że będzie z nami do końca świata. On tam jest w ratownikach, misjonarzach, w ludziach dobrej woli. Gdy Jezus konał na Krzyżu, w straszliwych męczarniach też wydawał się opuszczony. A nie był sam. To jest dla nas trudne i niepojęte. Jedyne co mozemy zrobić to zaufać Jemu. I modlić się za świat. Mieć nadzieję.
20 stycznia 2010, 11:41
 Chyba że alternatywą ma być bezkrytyczne podejście do wiary, cechujące masowy i powierzchowny katolicyzm w Polsce. Bynajmniej nie zachęcam do powierzchowności. Zachęcam do wyzwolenia się z pytań typu "a może Bóg jest zegarmistrzem, który przestał się zajmować światem?". Wyzwolenia poprzez poznawanie Osoby Boga.
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
20 stycznia 2010, 10:50
Niewatpliwie jest istotna roznica miedzy tragedia spowodowana wyborami zlego czlowieka, a tragedia wywolana silami natury. "Chata" dotyczy tego pierwszego przypadku, ale w pewnej mierze mozna ja odniesc do drugiego. Moj cytat z "Chaty" nie jest "wyjasnieniem" tragedii na Haiti (ktoz moglby byc tak przemadrzaly, zeby wyjasniac...), ale zacheta do refleksji, no i do lektury ksiazki.
20 stycznia 2010, 10:42
A może jest zegarmistrzem, który wprawił w ruch świat i przestał się nim zajmować. A może czas najwyższy skończyć z teoretyzowaniem i zacząć Go osobiście poznawać? Ja nie teoretyzuję, To, co stało się na Haiti, podobnie jak Holocaust - jest faktem. Wierząc w istnienie Boga muszę zadawać sobie takie pytania. Chyba że alternatywą ma być bezkrytyczne podejście do wiary, cechujące masowy i powierzchowny katolicyzm w Polsce.
20 stycznia 2010, 10:39
A może jest zegarmistrzem, który wprawił w ruch świat i przestał się nim zajmować. A może czas najwyższy skończyć z teoretyzowaniem i zacząć Go osobiście poznawać?
20 stycznia 2010, 10:37
myślę że z miłością Boga do ludzi jest jak z miłością matki do syna urodziła go - dała życie ale później nie za bardzo ma wpływ na to co się dzieje zawsze syn może iść do matki i się wypłakać , wyżalić , przytulić ale nigdy nie powinien mieć do niej żalu że np go z pracy wywalili lub dziecko mu zachorowało. uważam że Bóg nie ma wpływu na jakieś trzęsienia ziemi w tym czy w innym miejscu ani choroby czy wypadki samochodowe , jest bardziej matką niż palcem przeznaczenia. A może jest zegarmistrzem, który wprawił w ruch świat i przestał się nim zajmować.
20 stycznia 2010, 10:15
myślę że z miłością Boga do ludzi jest jak z miłością matki do syna urodziła go - dała życie ale później nie za bardzo ma wpływ na to co się dzieje zawsze syn może iść do matki i się wypłakać , wyżalić , przytulić ale nigdy nie powinien mieć do niej żalu że np go z pracy wywalili lub dziecko mu zachorowało. uważam że Bóg nie ma wpływu na jakieś trzęsienia ziemi w tym czy w innym miejscu ani choroby czy wypadki samochodowe , jest bardziej matką niż palcem przeznaczenia.
20 stycznia 2010, 10:08
I szczerze drażnią mnie próby jakiejś językowej ekwilibrystyki, mające dowodzić, że Holocaust czy Haiti to jest jakiś wymiar boskiej miłości. Czy nie można po prostu przyznać, że nie potrafimy tego wytłumaczyć?
20 stycznia 2010, 10:03
Więc albo pomimo że tego nie widzimy i nie rozumiemy, uznajemy że Bóg napewno wybrał dla nas najlepszy z wariantów, albo szczerze przyznajmy że zwyczajnie jesteśmy niewierzący w Bożą wszechmoc i/lub miłość... A Holocaust? Na czym polegać miał ten "najlepszy wariant"? Przepraszam, ale ja nie widzę Boga w Auschwitz.
L
leszek
20 stycznia 2010, 07:48
Otóż myślę, że nie jest celem Boga uchronienie nas od nieszczęść tu na ziemi, ale doprowadzenie nas do pełni miłości. Bóg zapewne mógłby wybrać różne sposoby działania. Wierzę, że wybrał najlepszy ze sposobów. Tym sposobem nie jest osłonięcie nas od trudności, ale przejście wraz z nami przez te trudności - Bóg wszedł w naszą rzeczywistość, stając się człowiekiem i przechodząc przez śmierć i zmartwychwstanie. Dlaczego ta droga jest najlepsza? Być może każda inna oznaczałaby w ostatecznym sensie odebranie nam wolnosci decydowania. A tym samym pozbawiłaby nas miłości. m0cna, uważam że najlepiej to ujęłaś. To jest kwestia wiary! Ludzie małej wiary patrzą z klapkami na oczach, widząc tylko doczesność i na jej podstawie wydając osądy, kompletnie nie biorąc pod uwagę wieczności. Myślę że dobrze odnosi się do tego List do Kościoła w Laodycei z Apokalipsy św. Jana Ap3,14-22: 14 Aniołowi Kościoła w Laodycei napisz: To mówi Amen, Świadek wierny i prawdomówny, Początek stworzenia Bożego: 15 Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! 16 A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust. 17 Ty bowiem mówisz: Jestem bogaty, i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny i ślepy, i nagi. 18 Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział. 19 Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się! 20 Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. 21 Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie. 22 Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów. Tego typu sytuacje pokazują ile napradę warta jest nasza wiara. Każdy latwo deklaruje że wierzy w Boga, a nawet wierzy Bogu, wierzy że Bóg jest Wszechwiedzący i Wszechmogący i że jest Miłością. Ale większość tym co robi wręcz zaprzecza temu. Przecież jeżeli Bóg jest Wszechwiedzący to wie co jest dla nas najlepsze,wie lepiej niż my sami! I skoro jest Wszechmogący to może nam dać to co dla nas najlepsze! A skoro jest Miłością, to nie tylko wie co jest dla nas najlepsze, i może nam dać to co jest dla nas najlepsze, ale także DAJE NAM to co dla nas najlepsze! Więc albo pomimo że tego nie widzimy i nie rozumiemy, uznajemy że Bóg napewno wybrał dla nas najlepszy z wariantów, albo szczerze przyznajmy że zwyczajnie jesteśmy niewierzący w Bożą wszechmoc i/lub miłość...
NM
nocny marek
20 stycznia 2010, 04:38
~ bart,  Twój wpis odebrałem, jako nadto emocjonalny, na gorąco pisany... Czy czytałeś powieść Williama Younga „Chata”?
M
minimax
20 stycznia 2010, 00:09
- bart - może lepiej przeczytać dwa razy swój post, zanim się go opublikuje? Albo dać komuś do przeczytania? To, im więcej razy użyjesz słów "idiota", "głupoty", "beznadziejny" - nie sprawi, że uwierzymy, iż mamy w Twej osobie mamy do czynienia z nieskończoną Mądrością...
B
bart
19 stycznia 2010, 22:38
Ojcze Darku! Ostatni przkład, więcej niż hybiony, kompletnie nic nie wyjaśnia, argumentacja beznadziejna (no chyba, że ktoś jest idiotą), no... i ta postawna murzynka jako Bóg???? Kwestia którą Ojciec poruszył dotyczy teodycei. Polecam finalnąscenę rozmowy Hioba z Bogiem..... wobec takiego cierpienia wypada nam przyłożyć "palec do ust" - no właśnie może lepiej milczć niż pisać głupoty?
Martino
19 stycznia 2010, 22:00
Przechodząc kiedyś przez miasto pewen święty spotkał dziewczynkę w podartym ubranku, która prosiła o jałmużnę. Zwrócił się wtedy do Boga: - Panie, dlaczego pozwalasz na coś takiego? Proszę Cię, zrób coś! Wieczorem zobaczył w dzienniku TV mordujących się ludzi, oczy konających dzieci i ich biedne wycieńczone ciała. I znów zwrócił się do Boga: - Panie, zobacz ile biedy! Zrób coś! Nocą święty człowiek usłyszał głos Pana, który mówił: - Zrobiłem już coś. Stworzyłem Ciebie! (Bruno Ferrero) 
T
teresa
19 stycznia 2010, 20:40
  Śmierć jest częścią naszej egzystencji,boimy się, uciekamy przed nią , ale jednocześnie zastawiamy jej drzwi wypisując na nich C, M , B. Nikogo już nie porusza widok umierających, trupów, zapłakanych matek ,czy zagubionych dzieci. Tak musi być, norma, mieli pecha, fajnie,że u nas nie trzęsie. Dzięki mediom tragedia ludzka staje sie suchą informacją  o losach innych. Boże, nie pozwól nam wszystkim zapomnieć,że życie jest piękne; spraw,aby pomoc dotarła na czas i przekonaj dr Housa,że istniejesz ,żyjesz w każdym embrionie i czekasz na swe po-wtórne urodziny.
Jadwiga
19 stycznia 2010, 20:30
"Coś zdarzyło się dawno temu w Haiti, i ludzie może nie chcą o tym mówić. Zebrali się razem i zawarli pakt z diabłem(...) No tak. Radze wiec kazdemu aby sobie przypomniał jaki pakt mogli zawrzec jego przodkowie i z kim. Jako ze Bóg karze wg S.Testamentu do któregos tam pokolenia za grzechy ojców. Ale bea zartów - do mOcnej, ja nie twioerdze ze zawsze cierpienie nie uszlachetnia. Twierdze ze w przypadkach jakie JA ZNAM osobiscie cierpienie wywołało tylko nienawisc i chorobe psychiczna. Ludzie sa rózni, biologicznie nie jestesmy tacy sami, roznie reagujemy na bol i na stres. Wiec nie mozna sie do nikogo porównywac, jako ze dana osoba mogła miec inny organizm i inna reakcje.
D
drazliwy
19 stycznia 2010, 17:33
Słynny chrześcijański kaznodzieja Pat Robertson uznał, że katastrofalne trzęsienie ziemi, jakie ostatnio nawiedziło Haiti, to skutki ,"paktu z diabłem" zawartego przez miejscową ludność pod koniec XVIII wieku. Robertson, założyciel Amerykańskiego Centrum Prawa i Sprawiedliwości, w rozmowie telewizyjnej w programie CBS opowiadał, że kiedy Haitańczycy byli pod panowaniem Francuzów, postanowili osiągnąć niepodległość za wszelka cenę. "Coś zdarzyło się dawno temu w Haiti, i ludzie może nie chcą o tym mówić. Zebrali się razem i zawarli pakt z diabłem. Powiedzieli: Będziemy ci służyć, jeśli uwolnisz nas od Francuzów. To prawdziwa historia" - mówił wielebny zauważając, że diabeł dotrzymał słowa, ale od tego czasu kraj ten nawiedzały kolejne katastrofy. Do zawarcia rzekomego paktu z diabłem miało dojść 14 sierpnia 1791 roku, kiedy przywódcy niewolników na karaibskiej wyspie rozpoczęli walkę o niepodległość, zakończoną sukcesem w 1804 roku. <a href="http://henrykp53.pardon.pl/dyskusja/2280766/duchowny_haiti_spotkala_kara_za_pakt_z_diablem">henrykp53.pardon.pl/dyskusja/2280766/duchowny_haiti_spotkala_kara_za_pakt_z_diablem</a>
Grażyna Urbaniak
19 stycznia 2010, 15:13
Bo nikt cię nie ciągnie do nieba na siłę, choć zaproszenie dostają wszyscy.
19 stycznia 2010, 15:10
Niestety, niebo jest elitarnym klubem, i do którego Bóg wpuszcza pod pewnymi warunkami. Ale to twój wolny wybór czy chcesz je spełnic. Ok, rozumiem. Ale w takim razie po co te wszystkie tezy o wolnej woli?
Grażyna Urbaniak
19 stycznia 2010, 15:04
Niestety, niebo jest elitarnym klubem, i do którego Bóg wpuszcza pod pewnymi warunkami. Ale to twój wolny wybór czy chcesz je spełnic.
19 stycznia 2010, 15:01
Wolna wola oznacza, że Bóg nas do niczego nie przymusza. To nie znaczy, że wszystko nam wolno, bo jednak czegoś od nas oczekuje. Nasz wybór, czy spełnimy te oczekiwania. Spójrzmy na to logicznie: wolna wola to możliwość swobodnego wyboru między alternatywami, które są nam dostępne. Co to za wolna wola, kiedy odrzucenie posłuszeństwa Bogu (i ew. nakazów jego Kościoła) oznacza wybór potępienia (wiecznej śmierci?). Instynkt samozachowawczy wymaga kurczowego trzymania się nakazów wiary - to jest próba przetrwania a nie żadna wolna wola. Co to za wolność, kiedy alternatywą dla posłuszeństwa jest śmierć?
Krzysztof Pachocki
19 stycznia 2010, 14:59
Salome, ale dlaczego w biednym Haiti? Czy to akurat współczesna Sodoma i Gomora? Są chyba gorsze miejsca na świecie, bardziej zepsute. Trudno to pojąć. Brat robot ma rację, nie wygląda to najlepiej.
Grażyna Urbaniak
19 stycznia 2010, 14:56
Wolna wola oznacza, że Bóg nas do niczego nie przymusza. To nie znaczy, że wszystko nam wolno, bo jednak czegoś od nas oczekuje. Nasz wybór, czy spełnimy te oczekiwania.
19 stycznia 2010, 14:52
Nie twierdze, że jest dobrodusznym staruszkiem. Raczej kimś, wobec kogo nie mamy zbyt wiele do powiedzenia. To nie wygląda najlepiej zważywszy na to, że mowiąc o wierze co chwilę przez wszystkie przypadki odmieniamy słowo "wolna wola".
Grażyna Urbaniak
19 stycznia 2010, 14:47
Bracie - Bog jest - i bynajmniej nie jest dobrodusznym staruszkiem. Plagi egipskie były jego dziełem.
19 stycznia 2010, 14:45
Czy Bóg zapomniał o Haiti? A może Go po prostu nie ma?
19 stycznia 2010, 14:24
mOcna Z moich obserwacji tragedie i cierpienia NIGDY nie doprowadzały do rozwoju osobowości i miłości. Jadwigo, A czy to wielkie poruszenie jakie wywołała katastrofa na Haiti, pomoc jaka płynie ze świata, modlitwa tak obficie wznoszona za haitańczyków - czy to wszystko nie jest wielką manifestacją miłości? W obliczu nieszczęścia często jest tak, że zapominamy o animozjach, pretensjach, obiektywizujemy nasze osobiste "dramaty" i solidarnie pędzimy na ratunek.
OS
odwiedzający stronę
19 stycznia 2010, 14:15
Wielkie cierpienie wymaga wielkiego ducha wewnątrz, gdy go brak cierpienie wzrasta...
Krzysztof Pachocki
19 stycznia 2010, 14:02
Jadwigo, zgodziłbym się z Tobą, gdyby nie historie ludzi, którzy przeżyli wojnę, obozy, Holocoust, starcili wszystko, a potrafili potem żyć i kochać. Nie pojmuję tego, ale to są fakty. Zgadzam się jednak, że wielkie cierpienie wcale nie uszlachetnia, tylko niszczy.
A
Aura
19 stycznia 2010, 14:01
,Jan Paweł II wobec zamachu
Jurek
19 stycznia 2010, 13:56
Ojciec Maksymilian Kolbe - świadek cierpienia i świadek Miłości
Jadwiga
19 stycznia 2010, 13:48
mOcna Z moich obserwacji tragedie i cierpienia NIGDY nie doprowadzały do rozwoju osobowości i miłości. Wprost przeciwnie, doprowadzały do psychoz, nienawiści, zamkniecia sie w sobie itp. Ktos kto nigdy nie widział naprawde cierpiacych tylko taki potrafi powiedziec ze doprowadzaja do otwarcia, zmian zachowan  i miłosci.
M
mc
19 stycznia 2010, 12:50
"Żaden człowiek nie ma prawa do tego by nie zostać zmiażdżony"
19 stycznia 2010, 12:00
Jadwiga, trudne pytania. Z lekkim wahaniem, odpowiem, tak jak to teraz widzę. Ale to chyba jedno z tych pytań, z którymi i tak się każdy sam zmaga całe życie. Otóż myślę, że nie jest celem Boga uchronienie nas od nieszczęść tu na ziemi, ale doprowadzenie nas do pełni miłości. Bóg zapewne mógłby wybrać różne sposoby działania. Wierzę, że wybrał najlepszy ze sposobów. Tym sposobem nie jest osłonięcie nas od trudności, ale przejście wraz z nami przez te trudności - Bóg wszedł w naszą rzeczywistość, stając się człowiekiem i przechodząc przez śmierć i zmartwychwstanie. Dlaczego ta droga jest najlepsza? Być może każda inna oznaczałaby w ostatecznym sensie odebranie nam wolnosci decydowania. A tym samym pozbawiłaby nas miłości.
Jurek
19 stycznia 2010, 11:04
Jadwigo, ani Ty ani ja nie znajdziemy odpowiedzi na te pytania. Może kiedy znajdziemy się TAM zakrzykniemy pełni zdumienia i radości - to moja Ojczyzna, za którą tak bardzo tęskniłem. Ale niestety z perspektywy ziemi nie jest to takie proste. Dla mnie takie wydarzenia jak ta tragedia na Haiti, ale i mniejsze których nie brakuje wokół nas są okazją do spojrzenia na moje własne życie. Przekonują mnie słowa, że gdyby Bóg cały czas interweniował w nasze ludzie życie nie byłoby miejsca na miłość i bylibyśmy tylko jakimiś robakami na tej ziemi.
Jadwiga
19 stycznia 2010, 10:17
mOcna Chodziło mi o to, że gdy przyjmiemy cytowane słowa „Nikt nie wie, przed jakimi okropieństwami uratowałam świat, bo ludzie nie widzą tego, co się nie wydarzyło. [...] Gdybym tak po prostu mogła odwołać wszystkie wasze decyzje, świat, który znasz, przestałby istnieć, a miłość straciłaby znaczenie." Jezeli ppstac w tym cytacie przemawia jako Bóg to zapytuje - dlaczego przed innymi okropienstwami ratuje a inne dopuszcza? Czy ma tylko ograniczoną władzę? I niektórym nie da zapobiec? Nie, bo jest Wszechmocny. Zatem dlaczego niektóre dopuszcza? Wg jakiego klucza zginęły tysiace niewinnych dzieci na Haiti? Piszesz ze decysją ludzką było zasiedlenie  tych terenów. Zwaz jednak ze sda to ludzie biedni, którzy sie tam urodzili i nie mieli wyboru.
19 stycznia 2010, 08:29
Czy decyzją ludzką było trzęsienie ziemi, którego Bóg nie odwołał??? Trzęsienie ziemi było wynikiem ruchu płyt tektonicznych. Decyzją ludzi było zasiedlenie tych terenów.
Jadwiga
19 stycznia 2010, 06:52
"Bóg Ojciec, występujący w książce jako postawna murzynka, na jedno z pytań Macka o zło odpowiada: „Nikt nie wie, przed jakimi okropieństwami uratowałam świat, bo ludzie nie widzą tego, co się nie wydarzyło. [...] Gdybym tak po prostu mogła odwołać wszystkie wasze decyzje, świat, który znasz, przestałby istnieć, a miłość straciłaby znaczenie." Czy decyzją ludzką było trzęsienie ziemi, którego Bóg nie odwołał???
T
tom
18 stycznia 2010, 23:35
Przykładowo w wypadku autokaru z dziećmi nie Bóg zawinił a brawura kierowcy... Czyja brawura doprowadziła do trzęsienia ziemi?
U
uczen
18 stycznia 2010, 23:04
Oto Pan  pustoszy ziemie, niszczy ja i przewraca jej powierzchnie,a mieszkancow jej rozprasza.I bedzie dotkniety jak lud tak kaplan, jak sluga, tak jego pan, jak sluzaca,tak jej  pani,jak nabywca,tak sprzedawca, jak pozyczke dajacy, tak bioracy ja, jak wierzyciel, tak jego dluznik.    Okropnie spustoszona bedzie ziemia i bezgranicznie rozdrapana bo Pan   wydal taki wyrok.  Ksiega Izajasza  24,1-3 i dalej....                                                                   
A
ann
18 stycznia 2010, 22:57
Łatwiej byłoby zrozumieć gdyby było trochę sprawiedliwiej tzn.- każdy dostałaby trochę cierpienia i trochę dobrego, ale jak widać sprawiedliwość Boska jest jakaś inna, niezrozumiała dla ludzi (a może tylko dla mnie?). Przykro dostawać od Boga tylko cierpienie. nawet nie chodzi o to, że życie jest wtedy trudniejsze, ale ten żal- dlaczego jestem gorszym, niekochanym dzieckiem?
Z
zyzzia
18 stycznia 2010, 19:54
Hmm.. bardzo fajny artykuł i bardzo bym chciała żeby ludzie widzieli w złych rzeczach także dobra strone.albo umieli wyciągać oczywiste wnioski.. Przykładowo w wypadku autokaru z dziećmi nie Bóg zawinił a brawura kierowcy... takich sytuacji jest tysiące. Polecam do tej książki film " ZNAKI" z Melem Gipsonem.. Gra on głownego bohatera -pastora który w tragicznym wypadku traci żone, syn cierpi na astme.... on sam traci wiare w Boga którego tak miłował.. Finału nie bede zdradzać ale polecam do głębszej analizy :)