Bóg zmaterializowany

fot. Irina Murza

Bóg jest sensem rzeczywistości tego świata, to znaczy, że ten świat ma więcej przed sobą niż za sobą. Na rozwoju świata zyskuje więc nie tylko człowiek, lecz także Bóg. Przecież to my jesteśmy szczęściem i - niestety - również nieszczęściem Boga.

Bóg jest niezmienny, Stworzyciel, Pierwszy Poruszyciel, Przyczyna Przyczyn, Niewidzialny i Wszechmogący - to wszystko i wszystko inne, co tylko można o Bogu pomyśleć i powiedzieć, jest prawdą.

Takim Bogiem, zupełnie innym, a więc w ostatecznym rozrachunku jak najdokładniej oddzielonym od nas i wszystkiego pozostałego świata, można się zachwycać, takiego Boga można adorować, wzywać na pomoc, przepraszać, błagać o litość, ale nie kochać.

Bóg, który jest obok, który jest ponad czy nawet wewnątrz rzeczywistości, będzie zawsze niewiarygodny. Nawet wtedy, gdy powołując się na swoją wszechmoc, zapewnia człowieka o swojej miłości. Można wprost powiedzieć, że im więcej tych zapewnień i wyznań, tym mniejsza wiarygodność. Miłość bowiem wymaga nie tylko bycia, ale przede wszystkim współżycia.

Świetnie to widać na przykładzie zaślubin. Kościelne ich rozumienie jest takie, że przebiegają one w dwu etapach. Pierwszy etap w kościele, drugi w domu, w sypialni. Na dobrą sprawę trzeba by dodać jeszcze jeden etap, narzeczeństwo, jako że miłość jest fundamentem dla takiego związku. Podobnie rzecz ma się z Bogiem. Same słowa, zapewnienia nie wystarczą, jeśli chce się być wiarygodnym - trzeba z tymi, którym wyznaje się miłość, po prostu zamieszkać pod jednym dachem. Zamieszkać nie jako gość, ale domownik, by dzielić z pozostałymi domownikami ich dole i niedole.

Żona, mąż, matka, ojciec, dziecko mają to do siebie, że nie mogą być domownikami tylko trochę. Przez ileś godzin, na jakiś czas. Nie można być tylko trochę żoną, tylko trochę ojcem, bo takie "tylko trochę" to po prostu zdrada. Jeśli tak, to domownikiem nigdy niemożna przestać być, jest się nim stale, na wieki. Owszem, wraz z upływem czasu to bycie się zmienia, na przykład z dziecka wyrasta dorosły, ale to tym bardziej nas udomawia, jeszcze bardziej wiąże z pozostałymi.

Podobnie rzecz ma się z Bogiem. Wierzymy, że Bóg stał się człowiekiem. Mówiąc inaczej, Bóg się wcielił. To znaczy, że stał się jednym z ludzi, jednym z nas. Urodziła Go kobieta, raczkował jak każde niemowlę, jako podrostek miał odwagę powiedzieć rodzicom "nie", zarabiał pieniądze na swoje i rodziny utrzymanie, był sąsiadem, wreszcie nauczycielem, prorokiem i Mesjaszem.

A potem - potem trzeba było czekać aż trzy stulecia, by usłyszeć, że jest prawdziwym człowiekiem i jednocześnie prawdziwym Bogiem. Na tym jednak nie koniec, żadna przecież wypowiedź nie jest wypowiedzią obowiązującą raz na zawsze. Mowa ludzka jest mało pojemna, zbyt ciasno jest w naszych słowach, by zmieścić tam prawdę o człowieku, a cóż dopiero o Bogu. Dlatego wszystko przed nami. Dogmaty nie zamykają nas przecież w tym, co już wiemy, ale otwierają nas na to, co jest do poznania.

Bóg Biblii, stając się człowiekiem, zamieszkał z nami, a więc udowodnił, że nie rzuca słów na wiatr. Skoro tak, skoro to Bóg jest sensem rzeczywistości tego świata, to znaczy, że ten świat ma więcej przed sobą niż za sobą. Na rozwoju świata zyskuje więc nie tylko człowiek, lecz także Bóg.

Przecież to my jesteśmy szczęściem i - niestety - również nieszczęściem Boga.

jezuita, poeta i publicysta, absolwent KUL, wykładowca homiletyki w Collegium Bobolanum Papieskiego Wydziału Teologicznego. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Autor wielu książek, w tym kilku tomów poetyckich

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bóg zmaterializowany
Komentarze (30)
AS
~Antoni Szwed
23 grudnia 2020, 21:58
"A potem - potem trzeba było czekać aż trzy stulecia, by usłyszeć, że jest prawdziwym człowiekiem i jednocześnie prawdziwym Bogiem. Na tym jednak nie koniec, żadna przecież wypowiedź nie jest wypowiedzią obowiązującą raz na zawsze." Brzmi to cokolwiek dziwnie. Czyżby o. Oszajca mniemał, że orzeczenia pierwszych soborów, iż Jezus Chrystus jest PRAWDZIWYM BOGIEM I PRAWDZIWYM CZŁOWIEKIEM mogą być w Kościele podważone? Czyżby ktoś myślał już o tym, aby Syna Bożego pozbawić prawdziwej Boskiej Natury lub prawdziwej ludzkiej natury? Czyżby już jacyś przemądrzali teologowie majstrowali przy tej fundamentalnej prawdzie naszej wiary? No, no, jacyś duchowni, jak widać, zaczynają się nadmiernie rozwijać.
AW
~ania waliszko
23 grudnia 2020, 16:26
wywody niskiej jakości
MK
~Maksymilian Kozłowski
24 grudnia 2020, 00:36
Bardzo Pania prosze o wywody "wysokiej jakosci". Jestem ciekawy, co Pani napisze. Z gory dziekuje i pozdrawiam
4 stycznia 2016, 14:25
"Bóg jest sensem rzeczywistości tego świata ...." Zastanawiam się, czy przypadkiem niewolnik nie myślał tak o swoim Panie (jakiś czas temu).  "Pan jest sensem rzeczywistości tego świata ...." Ktoś kto nie dostrzega wartości w swoim istnieniu może właśnie powiedzieć cos takiego.
TP
Tomasz Pierzchała
3 stycznia 2016, 13:35
To co pisze o.Oszajca winny moim zdaniem ocenić kompetentne władze Kościelne.Nigdy nie byłem zwolennikiem teologii Rahnera i Teilharda de Chardin  nie jestem też admiratorem prywatnych poglądów o.Oszajcy. Ze swej strony przypomnę słowa Chrystusa Pana: "Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli"
Oriana Bianka
3 stycznia 2016, 15:17
Karmelu, jeśli czujemy, że Bóg jest obecny wśród nas i w nas, to i wierzymy, nie ma więc sprzeczności z "Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli".
TP
Tomasz Pierzchała
3 stycznia 2016, 16:10
Chrześcijaństwo nie jest religią "czucia" lecz Krzyża. 
Oriana Bianka
3 stycznia 2016, 16:22
Chrześcijaństwo jest religią miłości, a szczytem tej miłości jest krzyżowa ofiara. Czy można wierzyć Jezosowi nie kochając Go? 
jazmig jazmig
3 stycznia 2016, 18:10
Ja nie kocham swojego lekarza, ale wierzę mu, gdy mówi, jakie mam brać leki.
Oriana Bianka
3 stycznia 2016, 19:30
No właśnie, bierzesz leki, bo sama wiara w lekarza nie uzdrowiłaby Cię. 
TP
Tomasz Pierzchała
3 stycznia 2016, 19:46
Jest w życiu duchowym taki okres , który nazywa się ciemną nocą. Żadnych podpórek, czyste ogołocenie, samotność. Cóż wtedy zostaje? Jak myślisz?  
Oriana Bianka
3 stycznia 2016, 20:41
Po nocy nastaje dzień, który będzie inny niż wszystkie poprzednie, bo w człowieku, który przeszedł przez taki stan nastąpiła przemiana: po dezintegracji, zagubieniu, cierpieniu - następuje integracja i spokój, ale człowiek nie jest już tym samym człowiekiem - utracił poprzednie życie, ale zyskał nowe. Proszę, podziel się Ty swoim doświadczeniem. Myślę, że każde doświadczenie jest inne i że nie ma dwóch jednakich nocy.
3 stycznia 2016, 23:27
Jest Oszajca, jest Oko , jest również dyżurny TVN ks.Sowa. Im wszystkim powinno sie zabronoic wystepow publicznych!!
TP
Tomasz Pierzchała
4 stycznia 2016, 11:22
Nie ma dwu jednakich nocy,lecz jest jeden Bóg, który je sprawia i kładzie im kres.
Oriana Bianka
4 stycznia 2016, 11:29
Oczywiście. Ale nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytanie: Czy można wierzyć Jezosowi nie kochając Go? 
TP
Tomasz Pierzchała
4 stycznia 2016, 16:39
A co wg Ciebie oznacza kochać Jezusa?
4 stycznia 2016, 17:00
I bierz te lekarstwa, bierz
Oriana Bianka
4 stycznia 2016, 17:24
Jeśli kochałeś kiedykolwiek, to powinieneś wiedzieć. Bez miłości nic nie ma sensu, dlatego w przykazaniu miłości zawiera się wszystko.
A
Anulka
4 stycznia 2016, 19:31
I jeżeli chce się pozostać w relacji pacjent - lekarz, to wystarczy. Jeżeli jednak chce się relacji bliskiej, codziennej to bez miłości ciężko.
TP
Tomasz Pierzchała
4 stycznia 2016, 19:37
"Jeśli kto chce być Moim uczniem, niech się zaprze samego siebie, weźmie swój krzyż i Mnie naśladuje". Ot cała prawda o miłości - tej wymagającej , niekiedy wyrzeczenia się stworzenia, wszystkiego co posiadamy dla miłości Boga. To wąska ścieżka a nie jasna i przestronna polana.
Oriana Bianka
4 stycznia 2016, 21:48
Czy Bóg nie pozwala Ci wyjść na jasną polanę, czy Ty sam? Miłość nie ogranicza, ufa, daje wolność. Chyba to Ty sam wybrałęś tę wąską ścieżkę, albo wydaje Ci się że jest wąska, rozejrzyj się - czyż nie ma tam pięknych widoków i przyjaznych ludzi :-)
TP
Tomasz Pierzchała
5 stycznia 2016, 23:44
Malujesz miłość barwami emocji.Tak się jednak składa,iż miłość do Boga maluje się głównie cierpieniem.Krzyż jest drogą miłości czy to nam się podoba czy nie. 
Oriana Bianka
3 stycznia 2016, 13:07
Bóg jest zawsze z nami i zawsze jest naszym szczęściem. My jesteśmy Jego szczęściem, a czasami nieszczęściem: będąc szczęściem Boga przynosimy również szczęście i dobro innym ludziom, a wtedy gdy jesteśmy Jego nieszczęściem, przeważnie krzywdzimy i sprawiamy ból innym.
PG
Pawel G
3 stycznia 2016, 11:18
"Na rozwoju świata zyskuje więc nie tylko człowiek, lecz także Bóg." To jest czysty protestantyzm. To luter uważał Boga, za byt niedoskonały. Co więcej, uważał, że zło jest w Bogu - biedny heretyk. To się potem ciągnęło przez całą klasyczną filozofię niemiecką, aż wylądowało u jezuitów, na Gregorianum i dalej. Polecam bardzo ciekawy wykład ks. prof. Guza na temat Lutra, jego wpływu na teologię i filozofię niemiecką: https://www.youtube.com/watch?v=p_9riVAHoZ4
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
3 stycznia 2016, 10:42
Wierzymy, że Bóg stał się człowiekiem. Mówiąc inaczej, Bóg się wcielił. Nie pamiętam autora, ale w pewnym rozważaniu o Bożym Narodzeniu zostało użyte. dobrze określające i uściślające to wydarzenie, określenie: "Bóg się wczłowieczył". Przez swoje wczłowieczenie uzmysłowił nam z całą wyrazistością nasze pochodzenie od Boga Stwórcy, nasze ciążenie ku Bogu. Jezus jest Prawdą o obecnym (częściowym, zdegradowanym przez grzech) i przyszłym (pełnym) przebóstwieniu ludzkiej istoty. Przebóstwienie jest przewidziane przez Boga dla każdej ludzkiej istoty, chyba, że ona sama się tego wyrzeknie.
LS
le sz
6 stycznia 2016, 16:22
[...] dobrze określające i uściślające to wydarzenie, określenie: "Bóg się wczłowieczył". [...] --- Nieprawda, to określenie nie określa i nie uściśla ale sugeruje i wręcz wprowadza w błąd. Wczłowieczenie sugeruje bowiem że Bóg wszedł w człowieka, że był sobie Jezus z Nazaretu i wszedł w Niego Bóg, i teraz Bóg sobie siedzi w środku Jezusa, a to nieprawda.
8 stycznia 2016, 00:29
Na temat Jezusa pierwsi chrześcijanie mieli różne zdania. Np. że jest jedynie rodzjem zjawy, albo że nie był człowiekiem. Dopiero w IV w. jedna z opcjii zdobyła przewagę i właśnie w tą opcję wierzysz, 
jazmig jazmig
3 stycznia 2016, 10:30
Niby dlaczego jesteśmy nieszczęściem Boga? To On nas zaplanował i stworzył, dał nam wolną wolę, dopuścił, aby szatan nas mógł zwodzić... To wszystko dzieje się za Jego wiedzą i wolą. Wiadomo również, że ten świat zostanie unicestwiony oraz, że odbędzie się sąd nad ludźmi. Tu nie ma żadnego nieszczęścia, to nie są rzeczy przez Stwórcę nieprzewidziane, ale wręcz przeciwnie, przewidziane są od dawna.
A
Anulka
3 stycznia 2016, 18:39
Kiedy patrzysz jak się stacza ktoś, kogo kochasz i możesz przewidzieć, wiesz nawet, że zakończy się to katastrofą - to jest to nieszczęście. Bo kochasz. Prawda?
3 stycznia 2016, 09:04
Jestem szczęściem Boga, i dobrze wiem kiedy bywam Jego nieszczęściem, ale ponieważ zawsze jestem jednak Jego szcześciem to daje mi to siłę i odwagę na przezwyciężanie i poprawianie momentów kiedy bywam nieszczęściem.