Bp Kussala: Kościół współtworzy nowy Sudan
- Kościół i rząd będą współpracowały przy tworzeniu nowego państwa - zapewnił w wywiadzie udzielonym KAI bp Edward Hiiboro Kussala, ordynariusz diecezji Tombura-Yambio w południowym Sudanie. 9 lipca Republika Południowego Sudanu ogłosi niepodległość, co jest pokłosiem styczniowego referendum nt. podziału Sudanu.
Bp Kussala przebywał w Polsce na zaproszenie Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”. Jak podkreślił nowe państwo będzie potrzebowało pilnej pomocy międzynarodowej, m.in. ze względu na ogromną liczbę uchodźców. Tylko w diecezji Tombura-Yambio ich liczbę szacuje się na ok. 300 tys.
Publikujemy treść wywiadu:
KAI: Za kilka dni Sudan południowy ogłosi niepodległość. Powstanie nowe państwo w Afryce - Republika Południowego Sudanu. Jakie w opinii Księdza Biskupa są szanse na pokój, w tym nowym kraju?
- Jesteśmy niezmierni szczęśliwi i podekscytowani faktem, że 9 lipca południowy Sudan uzyska niepodległość. To coś na co długo czekaliśmy, a ludzie w południowym Sudanie ciężko pracowali, by osiągnąć wolność. Nie patrzymy oczywiście na to wydarzenie jako na coś łatwego. W mojej opinii będzie to chwila radości i szczęścia. Jednocześnie mamy świadomość jakie wyzwania niesie niepodległość. Będzie to nowy kraj, a więc trzeba będzie w nim zbudować nowy system, znaleźć odpowiednich przywódców, którzy przecież wcześniej nie rządzili żadnym krajem. Więc ogromnym wyzwaniem będzie organizacja rządu, systemu politycznego, prawnego, systemu pomocy społecznej. Większość mieszkańców południowego Sudanu z deklaracją niepodległości wiąże ogromne oczekiwania. Sądzą, że natychmiast po 9 lipca wszystko się zmieni, że będzie dobrze, będą mieli bieżącą wodę, dobre drogi, dostęp do edukacji dla swoich dzieci, opiekę medyczną i wiele innych. Tymczasem nie jest to możliwe. Musi upłynąć trochę czasu, zanim tego typu sprawy zostaną załatwione. Rząd będzie musiał być zdolny odpowiedzieć na te oczekiwania. Jednocześnie nie będzie mógł być to rząd słaby, bo jeśli obywatelom nie dostarczy się tego, czego potrzebują, istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia aktów przemocy.
Innym obszarem troski jest północna część kraju, od której południowy Sudan się odłącza. Jako Kościół chcielibyśmy, aby był to pokojowy rozdział, przecież ludzie z północy i południa przez wieki tworzyli jedno państwo. Rozdzielenie nie może oznaczać końca wzajemnych kontaktów. Jesteśmy bardzo zatroskani doprowadzeniem do pokojowej koegzystencji pomiędzy tymi dwoma krajami ponieważ jeśli nie uda się tego osiągnąć, w żadnym z tych krajów nie zapanuje pokój. Jakkolwiek jesteśmy świadomi, że wciąż istnieją obszary, w których nieustannie dochodzi do konfliktów pomiędzy północą a południem, to jednocześnie apelujemy, wspieramy wysiłki i modlimy się, by tego typu konflikty nie były kontynuowane. Gdziekolwiek do nich dochodzi muszą się one zakończyć.
9 lipca, poza tym wszystkim, o czym już wspomniałem, jest przede wszystkim okazją do podziękowania Bogu. Kościół włożył wiele pracy i modlitwy w kwestię pokoju. Postrzegamy 9 lipca jako dar od Boga. Bóg obdarował nas, jako odpowiedź na nasze modlitwy. Chcielibyśmy postrzegać ten nowy kraj jako dar od Boga. Jego przyjęcie powinno nas skruszyć, wyzwolić życzliwość, przebaczenie, pomóc nam stać się ludem, który pracuje na rzecz pokoju. Tylko w ten sposób będziemy w pełni rozumieć, że był to Boży dar i że to Bóg dokonał tego cudu.
KAI: Widzi Ksiądz Biskup jakąś rolę Kościoła katolickiego w południowym Sudanie po ogłoszeniu niepodległości?
- Rola Kościoła katolickiego w budowaniu niepodległego państwa jest bardzo istotna. Przede wszystkim musimy się do tego przygotować duchowo, pomóc ludziom zrozumieć, że niepodległość jest darem od Boga. Wartości duchowe, chrześcijańskie powinny się stać częścią naszego postępowania. To jest nowy kraj i zdecydowanie potrzebujemy, aby nasza duchowość była zintensyfikowana. Te duchowe wartości muszą znaleźć swoje miejsca w naszym prawodawstwie, systemie politycznym, naszej pracy, podejściu do życia, drodze do przebaczenia i pojednania i pokoju w tym nowym kraju. Chrześcijańskie wartości po raz pierwszy mogą stać się tak ważne, gdy kraj uzyska niepodległość. W tym kontekście rola Kościoła jest bardzo ważna, ponieważ chcielibyśmy od początku pracować w oparciu o społeczne nauczanie Kościoła tak, by nasi liderzy polityczni wraz z nami mogli podjąć odpowiedzialność naród.
Po drugie rola Kościoła jest ważna ze względu na jego ogromne zaangażowanie w sferze społecznej, jak choćby na polu edukacji. Muszę podkreślić, że analfabetyzmem w Sudanie dotkniętych jest ponad 95 proc. obywateli a bezrobocie przekracza 90 proc. To ogromne wyzwanie. Dlatego Kościół będzie zaangażowany w promocję edukacji i inne działania społeczne. Musimy chodzić od drzwi do drzwi i prosić naszych przyjaciół, braci i siostry, o pomoc w udźwignięciu tej wielkiej odpowiedzialności.
KAI: Mówi ksiądz biskup o wymiarze duchowym i społecznym a co z politycznym? Czy Kościół w Sudanie powinien uczestniczyć np. w tworzeniu nowego rządu lub innych instytucji państwowych?
- Sądzę, że tak. Przez wiele lat Kościół odgrywał bardzo ważną rolę w społeczeństwie obywatelskim, co oznaczało wspomaganie działań władz, szczególnie w procesie pokojowym. Chcemy blisko współpracować z naszym rządem, pracować ręka w rękę na rzecz dobra wspólnego. Oczywiście nie będzie to łatwe. Kościół nie może być ściśle związany z rządem, są obszary, w których możemy się nie zgadzać ale będziemy podkreślać, że w nowej konstytucji powinno być uwzględnione fundamentalne prawo człowieka do życia. Wydaje mi się, że Kościół i rząd będą musiały współpracować, bo jesteśmy częścią tej samej wspólnoty. Wszyscy jesteśmy skupieni na osobie ludzkiej, będziemy pracować na jej rzecz, więc musimy osiągnąć porozumienie, znaleźć sposoby na owocną współpracę.
KAI: Wielu komentatorów obawia się, że po ogłoszeniu niepodległości Republika Południowego Sudanu pogrąży się w chaosie, co skutkować może ponownym wybuchem wojny domowej. Podziela Ksiądz Biskup tego typu obawy?
- Nie sądzę, aby ziściły się tego typu smutne scenariusze mówiące o tym, że Sudan południowy nie będzie umiał sam o siebie zadbać, zarządzać, co skutkować będzie ponownym wybuchem wojny domowej jak w Somalii czy Rwandzie. Jestem jednak pewien, że zorganizowanie nowego kraju zabierze nieco czasu, pojawi się wiele różnych punktów widzenia, co w konsekwencji może doprowadzić do nieporozumień. Jeśli jednak dojdzie do wojny to będzie to konflikt przyniesiony na teren Sudanu południowego z zewnątrz. Nie sądzę, by obywatele chcieli nowej wojny domowej. Mogą pojawić się różne pomysły na zorganizowanie kraju, zatem konieczna będzie dyskusja na ten temat i w tym widzę rolę Kościoła. Jak dotąd z satysfakcją zauważam, że rząd wsłuchuje się w nasz głos, a my nie przestajemy zwracać uwagę, że wojna nie jest żadnym rozwiązaniem. Chyba wszyscy wiemy, po tylu latach konfliktu, w wyniku którego zginęły miliony osób, że wojna nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Przy tej okazji chciałbym zauważyć, że po 9 lipca Republika Południowego Sudanu będzie jednym z niewielu krajów w Afryce z tak wysoką liczbą chrześcijan. Jednocześnie jednak już trwają rozmowy na temat właściwej ochrony praw mniejszości religijnych, by zapewniając im odpowiednie prawa, można było współpracować na rzecz dobra wspólnego, chroniąc w ten sposób kraj przed powrotem do eskalacji przemocy.
KAI: Aktualnie w Sudanie setki tysięcy uchodźców żyją w tymczasowych obozach. Jak Kościół stara się pomagać tym osobom?
- W mojej diecezji przebywa od 250 do 300 tys. osób, które musiały opuścić swoje domy. Potrzebują oni natychmiastowej pomocy, pożywienia, domu, opieki społecznej, edukacji. Podobna sytuacja jest w innych stanach Sudanu, co jest wynikiem konfliktu o granicę pomiędzy północą i południem. Wiele osób uciekło z północy na południe do diecezji Wau, Rumbek i Malakal, które znajdują się przy granicy z Sudanem północnym, szukając pomocy humanitarnej.
Dla Kościoła była to i jest bardzo trudna sytuacja. W mojej diecezji staramy się pomagać uchodźcom dzięki wsparciu ze strony sieci Caritas. Otrzymujemy pomoc od Caritas Niemiec, Austrii, Wielkiej Brytanii czy Belgii. Wsparcie to wciąż jest potrzebne, ponieważ liczba uchodźców wzrasta a ich potrzeby są bardzo różne. W niektórych miejscach potrzebny jest dostęp do bieżącej wody, gdzie indziej do opieki medycznej, jedzenia czy nawet tymczasowego schronienia. Wielu kapłanów pracujących w mojej diecezji żyje w bardzo trudnej sytuacji, więc nawet będąc w Polsce wciąż się o nich martwię. To jedna z tych kwestii, której rozwiązania będzie się musiał podjąć nowy twór jakim będzie Republika Południowego Sudanu. Tym bardziej, że wśród uchodźców są także obywatele Ugandy, gdzie wybuchło powstanie, jak również Konga, Republiki Środkowej Afryki. Wśród uchodźców są zarówno wierzący jak i niewierzący, muzułmanie jak i chrześcijanie. Wszyscy w jednakowy sposób mogą liczyć na naszą pomoc.
KAI: Jakie zdaniem Księdza Biskupa są szanse na pojednanie pomiędzy północą a południem Sudanu, albo przynajmniej na jakąś pokojową koegzystencję?
- Będziemy musieli rozpocząć pracę nad tą kwestią natychmiast po ogłoszeniu deklaracji niepodległości. Jeśli chcemy żyć w pokoju zarówno Kościół katolicki, inne wyznania, jak również rząd i całe społeczeństwo musimy się zaangażować w dialog pomiędzy północą a południem. To samo wyzwanie stoi przed samymi południowymi Sudańczykami, ponieważ wciąż stanowimy dwie grupy, różne etnicznie, musimy się zatem nauczyć współpracować. Kolejną kwestią będzie pojednanie z naszymi sąsiadami. Jesteśmy przecież krajem śródlądowym, nie mamy dostępu do portów morskich, zatem będziemy potrzebowali na to zgodny innych krajów, by móc prowadzić import czy eksport. Musimy być w lepszych stosunkach z naszymi sąsiadami.
KAI: Jaka jest obecnie sytuacja chrześcijan w Sudanie, na ile - jeśli w ogóle - uległa ona w ostatnim czasie poprawie?
- W południowym Sudanie nie dochodzi obecnie do prześladowań. Na północy pojawiają się jednak obawy o sytuację chrześcijan po podziale kraju. Wiele północnosudańskich diecezji obawia się kłopotów i utrudnień, które mogą nastąpić. Modlimy się za nich, apelując jednocześnie do tamtejszego rządu o poszanowanie praw chrześcijan, którzy stanowią mniejszość w tej części kraju.
KAI: Ksiądz Biskup wiele podróżuje po świecie apelując o pomoc dla Sudanu, dla nowopowstającego kraju. Co Polacy, Kościół w Polsce może dla was zrobić?
- Chcę przede wszystkim zaapelować do wspólnoty międzynarodowej, chrześcijan jak również wszystkich ludzi dobrej woli, aby nam pomogli. W odniesieniu do istniejących obozów dla uchodźców pilną potrzebą jest nie tylko zapewnienie im pożywienia ale również nasion i narzędzi, by w ten sposób mogli zatroszczyć się o siebie. Sam byłem uchodźcą więc wiem co to znaczy. Gdy miałem zaledwie dwa miesiąca moja matka została zabita. Wraz z babcią uciekliśmy do Republiki Konga, gdzie dorastałem jako uchodźca. Dopiero w wieku dorosłym powróciłem do Sudanu. Najlepszą rzeczą jaką możemy zrobić jest ukazanie jakie skutki niesie ze sobą wojna, wtedy nikt nie będzie chciał doprowadzić do takiego zniszczenia.
Podróżuję więc prosząc ludzi dobrej woli o pomoc. Niektórych kwestii nie rozwiążemy sami, dlatego potrzebujemy pomocy ze strony innych. W naszych zmaganiach o niepodległość bardzo pomocna była Unia Europejska, której wsparcie wciąż trwa. Jesteśmy wdzięczni wspólnocie europejskiej za to, co robi dla Sudanu. Również rząd Stanów Zjednoczonych, jak i inne międzynarodowe organy chętnie z nami współpracowały i współpracują.
Z podobnym apelem chciałbym się zwrócić do wierzących w Polsce. Wiem, że wasza historia jest nieco podobna do naszej. W przeszłości wiele wycierpieliście ale teraz z odwagą zapisujecie nową kartę waszej państwowości. Chcielibyśmy was w tym naśladować, zamiast zajmować się tylko przeszłością musimy iść do przodu. Proszę zatem Polaków o modlitwę za nas ale i o podzielenie się swoją wiedzą, by ten nowy kraj w Afryce mógł zyskać potrzebne mu umiejętności. Chętnie dowiemy się od was jak wy poradziliście sobie z waszymi problemami. Ale przede wszystkim proszę o modlitwę za nas, abyśmy pokonali strach i wątpliwości czające się w ludzkich umysłach, abyśmy byli zdolni osiągnąć prawdziwy pokój i pojednanie.
Skomentuj artykuł