Brak wizyty po kolędzie to przełom w mentalności księży

(fot. depositphotos.com)
nowacki.blog.deon.pl

Kolęda – wizyta księdza u parafian – była na pewno ostatnim bastionem „starego porządku” Kościoła w Polsce. Ksiądz pojawiający się w naszych domach raz do roku był już ugruntowaną tradycją i pewnego rodzaju symbolem naszego udziału w życiu Kościoła (tragiczne, ale tak było). Dziś jej nie ma.

Pandemia wirusa z koroną przewartościowała świat. Zmienia się na naszych oczach dosłownie wszystko. Jak na dłoni widać, że nie byliśmy przygotowani do pandemii, która wpłynęła na każdą dziedzinę ludzkiego życia. Teleporady lekarskie i wszechobecne maseczki stały się symbolem roku 2020 roku.

Kościół także, w miarę swoich możliwości, próbuje odnaleźć się w tym pandemicznym świecie. Wychodzi mu to raz lepiej, raz gorzej. Transmisje internetowe i wzmożona aktywność parafii w Internecie to na pewno symboliczne i pozytywne przejawy tych zmian. Lista umiejętności lub bezradności w dostosowaniu się do norm sanitarnych mogłaby być długa. Najgorsze jednak, że nie będzie kolędy… O zgrozo!

Ostatnio natknąłem się na artykuł p. Terlikowskiego, który jasno wskazywał, że obecna sytuacja w Kościele w Polsce oznacza koniec pewnej epoki (epoki Wyszyńskiego, Jana Pawła II i ks. Blachnickiego). Trzeba autorowi przyznać rację. Faktycznie obecne pokolenia dzieci i młodzieży te historyczne i wielkie dla Kościoła polskiego postacie wkładają już raczej między półki z podręcznikami do historii. Nie ma się co dziwić.

DEON.PL POLECA

Już moje pokolenie jest tym, które pamięta schorowanego św. Jana Pawła II, z pełnym bólu wyrazem twarzy, pozdrawiającym ludzi z okna papieskiego apartamentu. Gdyby nie formacja seminaryjna, pewnie jak większość moich znajomych, nie poznałbym wcale nauczania papieża Polaka i jego wpływu na Kościół i świat. Kard. Wyszyński, nawet dla wprawionych seminarzystów i księży XXI wieku jest też raczej symbolem obozu ducha w czasach bez ducha, czasach antyreligijnego komunizmu. Mało kto sięga do jego nauczania, a szkoda.

Ks. Blachnicki natomiast miał i owszem dobry program formacyjny, swego czasu przyciągał do Kościoła tłumy, a wielu z jego duchowych dzieci stanowi dziś w Kościele ogromne zaplecze duszpasterskie (cała formacja Oazy Rodzin), ale powiedzmy sobie szczerze, że 3 tygodniowe obozy religijne dla dzieci i młodzieży naszych czasów nie są już żadną atrakcją (w Egipicie all inclusive jakoś lepiej). Te czasy faktycznie minęły. Do tego pandemia, ograniczenia w ilości wiernych i utrudnienia w przeżywaniu wiary w sposób tradycyjny przeobraziły Kościół. Przeobraziły diametralnie i nawet mało bystry obserwator musi dojść do takich wniosków.

Jak w tym wszystkim odnaleźli się księża? MOCNO CHCĘ ZAZNACZYĆ, ŻE JEST TO MOJA SUBIEKTYWNA OCENA, poparta własną refleksją, kilkoma obserwacjami i dyskusjami z kolegami – duszpasterzami. Księża poradzili sobie słabo albo nie odnaleźli się w tym wcale. I wiem, że takim wnioskiem mogę zaraz podnieść wielkie larum w kręgach kościelnych, ale mam prawo do takiej oceny. Sam w początkach pandemii nie potrafiłem znaleźć dla siebie miejsca.

Święta wielkanocne, które z perspektywy kapłana, przyzwyczajonego do pełnego kościoła podczas Triduum, były w jakimś sensie przerażające (choć duchowo mnie ubogaciły) stały się symbolem tego czasu. Potem każdy próbował się odnaleźć w nowej rzeczywistości (jedni ograniczyli się do absolutnego minimum, inni udawali że kompletnie nic się nie zmieniło, a ambitniejsi próbowali swoich sił w Internecie, by jakoś mieć kontakt z parafianami). I choć jak wspomniałem transmisje internetowe i profile społecznościowe parafii w mediach są absolutnym pozytywem (łatwiejszy kontakt, nowoczesność) to nieodparcie mam wrażenie, że na tym koniec. Nic więcej. I kiedy już zacząłem myśleć, że nawet starsi kapłani jakoś sobie z nową rzeczywistością zaczynają radzić, przyzwyczajając się trochę do pustych ławek z uwagi na obostrzenia, nagle cios: NIE MA KOLĘDY! I wszystko runęło!

Moim zdaniem właśnie brak klasycznie rozumianej wizyty duszpasterskiej jest przełomem: i w rzeczywistości Kościoła i w mentalności księży. Nie chodzi już o same skutki tak postawionej sprawy (dla jasności – innego wyjścia nie było). Chodzi o zmianę perspektywy na przyszłość. Kolęda – wizyta księdza u parafian – była na pewno ostatnim bastionem „starego porządku” Kościoła w Polsce. Ksiądz pojawiający się w naszych domach raz do roku był już ugruntowaną tradycją i pewnego rodzaju symbolem naszego udziału w życiu Kościoła (tragiczne, ale tak było). I wiem, że od lat ta kwestia ulegała zmianom, a ilość osób, które ochoczo i z entuzjazmem reagowała na „Przybieżeli do Betlejem” w swoich drzwiach, malała. Nie można jednak zaprzeczyć, że takim symbolem Kościoła wizyta duszpasterska była.

Boję się tylko, że nieco starszym kapłanom świat się zawalił lub zawali w lutym… i mogę się na nowo nie odnaleźć.

Dziś jej nie ma. I można się trudzić, zapraszając parafian na wspólną modlitwę do Kościoła (co jest piękne i wymowne, bo pokazuje, że o modlitwę tutaj chodzi), ale swoim zasięgiem już nie będzie tym samym. Problem jest. Bo nie przygotowaliśmy ludzi na taką zmianę i sami jako duchowni nie jesteśmy przygotowani. Przerażać powinien fakt, że ludzie nie mają w świadomości, że kolęda – czyli spotkanie z kapłanem – może odbyć się właśnie w formie wspólnej modlitwy w kościele (tak pięknej i potrzebnej).

Przeraża fakt, że wielu podchodzi do tematu jakby już go nie było (nie trzeba prasować obrusa i kupować świeczek oraz zastanawiać się czy woda święcona jest gazowana czy nie). Przeraża, bo nikt na to nie był gotowy. Ani z jednej ani z drugiej strony. Przeraża kapłanów, bo nagle styczeń stał się jakimś czasem biernym. Przeraża duszpasterzy, bo (powiedzmy wprost) pieniędzy będzie mniej, i to nie tylko tych w portfelu osobistym, ale i w puli parafialnej (jak wiele można było z tych kopertowych wpływów zrobić). Przeraża, bo – to chyba najtrudniejsze – skoro jeden raz mogło kolędy nie być, to po co wpuszczać księdza za rok.

Mam wrażenie, że większość parafii swoje diecezjalne wskazania biskupie zastosowała bez większej refleksji. I nie dlatego, że do tej refleksji nie jesteśmy zdolni, ale że boimy się wniosków. Nagle „ostatni bastion starego porządku” okazał się niepotrzebnym przeżytkiem (z małymi wyjątkami – i to chcę mocno podkreślić!)? Pytanie rzucam w świat. Może ktoś sobie na nie odpowie. Ja też próbuję. Pocieszenie budzi fakt, że wielu spośród moich młodych kapłańskich kolegów (mam tylko niecałe 6 lat kapłaństwa) już dawno wyzuło się ze złudzeń o wartości tych 3-minutowych spotkań (bo przecież na dłuższe spotkania czasu na prawdę nie było). I że w większości wszyscy myśleliśmy o tym, by podjąć jakąś próbę reorganizacji lub chociaż ulepszenia tego – potrzebnego jakże – spotkania. Boję się tylko, że nieco starszym kapłanom świat się zawalił lub zawali w lutym… i mogę się na nowo nie odnaleźć. I że odbiorcy tego wielkiego przedsięwzięcia duszpasterskiego już innej formy nie zaakceptują.

Luźna to refleksja. Może nie wnosząca wiele, a może ukazująca bardzo dużo. Sam nie wiem. Sam robię, co mogę, by odnaleźć siebie i innych w nowej rzeczywistości Kościoła. Raz wydaje mi się, że odnoszę sukces. Następnym razem widzę same porażki. Coś robić trzeba, bo fundament jest niezmienny – wiara w Chrystusa i otwarcie na Jego łaskę (nie ważne czy dla tłumów czy dla jednostek; czy z kolędą czy bez). Po ludzku po prostu trudniej…

Tekst ukazał się na blogu nowacki.blog.deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Brak wizyty po kolędzie to przełom w mentalności księży
Komentarze (46)
MK
~Maatylda Kostrzewska
8 stycznia 2021, 13:35
Ależ "kolęda" właśnie trwa ! Nasz (formalnie) proboszcz organizuje takie mikrospotkania kolędowe na jakieś 350-150 osób (jak przyjdą co co, przyjmowali księdza) przed ..bramą osiedla nap przykład (miejsce wystarczające do przejechania samochodu i zaparkowania dwóch po bokach). Mają być świece i kolędy. I.. zachowany odstęp w ramach rygoru sanitarnego :)). Potem księża będą chodzić uliczkami osiedlowymi błogosławić domy i mieszkania, a potem chętni (prawie 100 numerów domów) będą mogli zaprosić księdza do domu (brr! nawet nie chcę myśleć, jeśli choć jedna osoba z tego grona jest zarażona koroną). Pecunia non olet. Bo tylko o to, i o uaktualnienie w notatkach parafialnych poufnych danych osobowych parafian chodziło we wszystkich kolędach, w których brałam udział.
JO
~Janek O
7 stycznia 2021, 23:39
Czekałam na Chrystusa. Jedźcie do Egiptu na all inclusive, bo Jezus nie ma ręki ani nogi podniesionej na proszących o niego.
UP
~Ula Poziomka
7 stycznia 2021, 23:36
Jakim zakresie, jaki przewiduje procedura leczenia danego schorzenia i konkretna potrzeba zdiagnozowania choroby. Lekarz kierujący zobowiązany jest do dołączenia kompletu badań diagnostycznych, uzasadnionych. Amen.
MS
~Monika Sokołowska
6 stycznia 2021, 22:25
Wspolczuję jeśli ksiądz podsumowanie wizyty duszpasterskiej sprowadza do 3 minut. Dla mnie to była wdpolna modlitwa z kapłanem błogosławieństwo dla rodziny na nsdchodzacy rok. Czekałam na Chrystusa w osobie kapłana a nie urzędnika Kościoła.
MX
~Mateusz xxx
8 stycznia 2021, 10:23
Sacerdos alter Christus
AW
~ania waliszko
8 lutego 2021, 23:34
ten chłopczyk ma 6 lat kapłaństwa - niemowlak, a w swym mniemaniu mędrzec
BK
Beata K-M
6 stycznia 2021, 19:44
Kolęda od dawna, zawsze w pośpiechu, kompletny brak czasu na jakąś rozmowę. Kiedyś nawet z księdzem umówiliśmy się, że na rozmowę przyjdzie już po kolędach. No i w marcu, umówionego dnia przyszedł na kolację. Krótko wspólnie się pomodliliśmy. Ksiądz posiedział ponad godzinę, porozmawialiśmy bez pośpiechu i na lżejsze tematy i te poważniejsze nurtujące nas jak i dotyczące spraw parafii. To była prawdziwa wizyta duszpasterska.
~Marcin Łuksiński
6 stycznia 2021, 18:29
Opinia autora jest przerażająco płytka. Szkoda, bo to prawdziwy problem. Jestem z diecezji opolskiej gdzie księża nie przyjmują ofiar na kolędzie. Zawsze było pobożne i piękne spotkanie. Nawet moi znajomi, którzy do kościoła nie chodzą żałują że kolędy nie ma. Ja też żałuję bo dla nas jako młodych małżonków było to ważne. Ważne jest to, że księża nas znali, kiedy spotykali na ulicy to „zagadali”. Obraz Kościoła autora jest nieprawdziwy. W wiernych i kapłanach jest wiara. A tak na marginesie: w mojej parafii księża stawali na głowie, żeby każdy otrzymał sakramenty. Wikary nawet zaryzykował zdrowie żeby udzielić sakramentów umierającemu. Potem był na kawrantannie. Podsumowując: portal ten odrywa się od rzeczywistości. Pozdrawiam
MM
~Monika Monika
6 stycznia 2021, 16:54
dlaczego Kościół w każdej parafii nie ma powszechnej propozycji dla dorosłych? nie chodzi o wspólnoty, wielkie zaangażowanie itp., ale takie spotkania otwarte dla każdego, po 20 minut, gdzie by tłumaczył, w co wierzymy?! wygodnictwo wielu księży zabija polski Kościół, byle odprawić mszę i zamknąć się na plebanii, wreszcie spokój:(( ta uwaga o Blachnickim (ten od Oazy) doskonale pokazuje sposób myślenia współczesnych księży: może to i było fajne, może przyciągało tłumy, no ale przy tym trzeba było się napracować, więc sobie odpuszczamy, my tu tylko odprawiamy nabożeństwo i nara! jedźcie do Egiptu na all inclusive i nie zawracajcie nam głowy
KS
~Konrad Sznajder
6 stycznia 2021, 18:33
Zgadzam się. Przepędzić kler, a parafie oddać w ręce świeckich. I będzie na pewno o wiele lepiej.
MX
~Mateusz xxx
6 stycznia 2021, 21:43
@~Konrad Sznajder. Proponuję przepisać się do protestantów.
KS
Konrad Schneider
7 stycznia 2021, 08:01
Zeby bylo jasne: ja i Konrad Sznajder to dwie rozne osoby!
KS
Konrad Schneider
7 stycznia 2021, 21:54
Jerzy 2: Dzieki!
KP
~KrzysTof Pachole
6 stycznia 2021, 08:54
Przerażajace jest to co autora przeraża. Agonia współczesnej formy duszpasterstwa rozpoczęła się właśnie gdy nakaz misyjny Jezusa „idźcie i głoście” został zamieniony przez hierarchie na „siedźcie i konserwujcie”. Uczyniono z kościoła sakralnego McDonalda- przyjeżdżasz i masz. Jestem przekonany, ze kosciol w Polsce się nie odbuduje jeżeli kapłani codziennie nie będą dosłownie pukać do drzwi tych kosciol opuścili. Na to trzeba jednak nowego pokolenia duszpasterzy uformowanych poza zamkniętymi seminariami. Ludzi dojrzałych, wziętych z ludu a nie z „przedszkola”.
B-
~Bono -
11 stycznia 2021, 00:04
''Jestem przekonany, ze kosciol w Polsce się nie odbuduje jeżeli kapłani codziennie nie będą dosłownie pukać do drzwi tych kosciol opuścili. '' No a niby po co kler ma się wysilać... Chrzty są, śluby są, pogrzeby są, intencje są /niby teraz trochę mniej, ale jednak/ - ogólnie mówiąc KASA leci, więc ksieża są SYCI. Nie liczę na to, że kościół się odbuduje - raczej uwazam, że ta obecna OBŁUDA, CHCIWOŚĆ i KŁAMSTWO kleru, to wszystko powinno się najpierw i to możliwie jak najszybciej ZAWALIĆ. Dopiero wtedy można mówić o odbudowie czegokolwiek.
PF
~Paweł Frąckowiak
6 stycznia 2021, 07:38
kolęda to nie 6 minut ale np 30-60 jak sobie duszpasterze ułożyli, i taka miała wartość takiej będzie brakowało, Pozdrawiam wszystkich ceniących normalność bez internetu-jakie tu się tworzą relacje z Bogiem i ludźmi/
TK
Taki Kwiatek
6 stycznia 2021, 19:47
??? co ty piszesz. Nawet w małym 4 -piętrowym bloku jest co najmniej 24 mieszkania x 60 min to pełna doba. Wizyty duszpasterskie ze względów oczywistych (tak tak ludzie nadal chodzą do pracy) odbywają się popołudniami czyli ksiądz ma jakieś 4 max 5 godzin dzinnie na wizyty. Czyli jeden mały blok na 4 dni .... wizyta duszpasterska jakby się zaczęła na osiedlu w styczniu 2021 to by się pewnie skończyła w okolicach Nowego Roku. Pozdrawiam @Paweł Frąckowiak który jak widać nie korzysta z internetu
RE
~Rafał E.
6 stycznia 2021, 04:25
Może w tej sytuacji spróbować wirtualna kolędę używając Zoom albo innych narzędzi powszechnie używanych obecnie w firmach i szkołach, albo nawet przez telefon? Parafia mogłaby zorganizować na swojej stronie wirtualny kalendarz z możliwością rezerwacji czasu z księdzem. To jedna z możliwości utrzymania kontaktu z parafianami bez wpadania w niepotrzebną nostalgię - są przecież różne możliwości dotarcia do wiernych, głównie młodzieży i ludzi w wieku pracującym. Trzeba tylko chcieć a nie biadolić. Ten czas to szansa na rozpoczęcie nowej formy duszpasterstwa i przekierowanie się na ewangelizację świadectwem i dzieleniem się Ewangelią z przypomnieniem o roli Eucharystii, refleksja nad Pismem Świętym, wspólnym krótkim różańcem, a nie wpatrywaniem się w autorytety i użalanie nad byłymi czasami. Dwa razy do tego samego potoku się wejść nie da - woda płynie strumieniem i to silniejszym niż nam się wszystkim wydaje.
MW
~Michał Węglarz
6 stycznia 2021, 04:12
Zło zawsze zwycięża.
JY
~john yossarian
5 stycznia 2021, 22:55
Jeśli nastąpi jakiś przełom w mentalności polskich księży, to chwała Bogu. Bo dziś ta mentalność to: "Umiłowani w Chrystusie Panu bracia i siostry! Chciejmy pochylić się i, jakże przedziwnie, ubogacić..."
AS
~Antoni Szwed
5 stycznia 2021, 21:18
Szkoda kolędy. To jednak była okazja (krótka bo krótka...) do rozmowy z księdzem. Oczywiście, księża i świeccy boją się zarazy, są wystraszeni, ogarnięci lękiem, który zresztą każdego dnia jest podsycany przez mass-media. Ale może nie należało w ogóle rezygnować z kolędy, lecz iść do tych, którzy się nie boją i zapraszają do swoich domów. Jest rzeczą bardzo niedobrą ta coraz większa atomizacja społeczeństwa, unikanie siebie, no bo się zarazimy, brak rozmów, to rzeczywiście jest bardzo przykre. Ale może właśnie dlatego, na ile sytuacja pozwala, warto już teraz zabiegać o powrót do rozmów (nie tylko telefonicznych), do spotkań choćby w małych grupkach, do rozmów na tematy bieżące, także takie, które zaskakują nas w Kościele (w państwie). Trzeba na ile się da wskrzeszać kontakty z żywymi ludźmi, nie pozostając przy martwych ekranach. Księża mają ogromną rolę do odegrania, są wręcz niezbędni. Ten ponury okres wcześniej czy później minie; żadna postać zła nie zadamawia się na stałe.
EM
~Elżbieta Marta
5 stycznia 2021, 21:10
Kiedyś byłam we Włoszech w kościele i zauważyłam że ksiądz po mszy św wyszedł przed kościół i witał się z ludzmi, nawet takimi przypadkowymi jak ja i zagadywał, a moim kościele niektórzy księża nie poznają ludzi na ulicy czy przed szkołą, nie pozdrawiają, nie patrzą na ludzi , odwracają wzrok, przechodzą obojętnie choć od wielu lat są w tej parafii i przyjmują na intencje mszalne czy podają Komunię św., To po co mi taka kolędowa wizyta parominutowa, gdzie są te same pytania , a ksiądz po krótkiej modlitwie i pokropieniu wodą św wychodzi do kolejnego mieszkania . I znowu będzie potem udawał że nie zna. I znowu potem będzie udawał że nie widzi lub czekał na moje pierwsze pozdrowienie ,a i tak odpowie tylko grzecznościowo Brakuje mi księdza który był raz ale zapamiętał i kłaniał się z daleka ale przenieśli go zaledwie zaledwie po 2 latach do innej parafii.
AE
~Anna Elżbieta
6 stycznia 2021, 13:13
Tak, to prawda. Mój dawny proboszcz w dawnej parafii wręcz kipiał energią, radością i Bożym duchem. Znał nas wszystkich, witał po Mszy św. przed kościołem, znał nasze rodziny. Na pewno pomógł mu jego temperament, charakter. Nie każdemu jest łatwo otwierać sie na ludzi. Oprócz więzi z Bogiem musi być serdeczna więź księdza z ludźmi. Jesteśmy rodziną skupiona przy Chrystusie. Może w seminariach powinni tego uczyć? To znaczy mam nadzieję, że uczą.
TL
Teresa L.
7 stycznia 2021, 10:20
Podoba mi się ta wizja. Chciałam dodać, ze nie każdy kapłan jest ekstrawertykiem i nie wymagajmy tego od wszystkich.
B-
~Bono -
31 stycznia 2021, 00:14
To fakt że zagranicą księża inaczej podchodzą do świeckich , wynika to z ilości wierzących jacy zostali w kościołach. Tam księza nauczyli się szanować świeckich, a u nas stosuje się metodę duszpasterską pt. ''spęd''. Tzn wszyscy się chrzczą, wszyscy się bierzmują, wszyscy biorą ślub... z przyzwyczajenia. A jak ktoś np. chce się wypisać z religi, zrezygnować z bierzmowania albo nawet wypisać z KK, to od razu wielkie oburzenie i KOŚCIELNA MILICJA wkracza do akcji! Zachowanie niektórych księży jest żałosne, wystarczy obejrzeć co działo się w jednej z kancelarii parafial. w kaliszu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że zamiast wierzyć w Boga i Go naśladować, księża bardziej wierzą w swoją posługę bo ona daje im poczucie ''władzy nad duszami''.
B-
~Bono -
31 stycznia 2021, 17:08
Pozwolę sobie nie zgodzić się z Twoją opinią @Teresa L. Skoro ksiądz nie chce albo nie potrafi nawiązać kontaktu z ludźmi to NIE POWINIEN ZOSTAĆ KSIĘDZEM. Przecież oni już w seminarium wiedzą na co się piszą. I albo wypełniają potem swoje zadanie TAK JAK JEZUS, czyli budując relacje z ludźmi, albo DO WIDZENIA! Jak ktoś uważa że ma powołanie, a z ludźmi mu nie po drodze, to niech sobie wybierze święcenia w jakimś zakonie kontemplacyjnym. W Kościele opcji jest sporo. Mam wrażenie, że mamy jakąś społecznie skrzywioną mentalność notorycznych usprawiedliwiaczy, że jak już ksiądz czy biskup, to trzeba się z nim obchodzić jak z jajkiem. Przecież to nie przedszkolaki, tylko DOROŚLI LUDZIE , niech w końcu wezmą odpowiedzialność za siebie i za swoje zachowanie!
JZ
~Jan Zatroskany
5 stycznia 2021, 19:23
W mojej parafii proboszcz, nie umie się uwolnić od kolędy (a raczej myślenia kolędowego)......Biskup zalecił brak kolędy, zalecał Msze .... co by tu i wpadł na "znakomite" :) "salomonowe" wręcz rozwiązanie Znaczy zrezygnował z kolędy - a jakże - zrobił Msze, po 7 ulic na jedną Mszę. Co powoduje totalne złamanie przepisów o ilości..... i bezsens przeżywania tego typu uroczystości w tłumie. Ulica jedna jest jeszcze jakąś wspólnotą ale 7 ulic.... Totalne nie wyczucie wręcz okazji do pobycia z ludźmi którzy stanowią jakąś wspólnotę A po drugie to ewidentne pójście na łatwiznę - wcześniej chodził 2miesiące po 8 godzin powiedzmy - a teraz "załatwi " w tydzień. Można ? Można ...... Po prostu ręce opadają.
JL
Jerzy Liwski
5 stycznia 2021, 16:14
U mnie w parafii (i drugiej pobliskiej) co roku kolęda jest gorsza niż pandemia - dlaczego? Ze względu na kolędę w obu kościołach zawieszana była msza wieczorna, czyli pozostawała tylko 7 rano i koniec. Kolęda była też zawsze wytłumaczeniem dla księdza, dlaczego nie może być na spotkaniu wspólnoty itp. Dla tych księży, których znam jedyna korzyść z kolędy, to była korzyść finansowa i to jedyne mobilizowało ich do podjęcia trudu. A dla mnie? Większość wizyt księży to surrealistyczne, absurdalne sceny. Duża parafia, księża do pomocy, nieznający dobrze ani parafii ani zaangażowanych w funkcjonowanie parafii. Próby rozmowy kończące się zawsze tym, że nie ma czasu, trzeba lecieć dalej etc. Ja osobiście cieszę się, że nie ma u nas kolędy. Jedno absurdalne, nic nie wnoszące do życia wydarzenie mniej.
MN
~Maria N.
6 stycznia 2021, 16:57
1. Mieszkam w dużym mieście i mam dostęp do kościołów, w których zarówno rano, jak i po południu jest po parę mszy. Mam więc lepszą sytuację od Pana. Rozumiem też, że może Pana denerwować pośpiech księży. Kiedyś i u nas była taka wizyta duszpasterska: bardzo młody ksiądz, chyba święcony w tym roku co kolęda, przyszedł nie wyłączywszy smartfona, który mu zadzwonił. Ksiądz przeprosił co prawda, ale powiedział, że to właśnie zadzwonił do niego kolega-ksiądz z kościoła akademickiego, z prośbą o pomoc na spotkaniu ze studentami. Obaj księża byli zresztą umówieni (w czasie wizyt duszpasterskich!!!) - tak przynajmniej zrozumiałam. Kiedy próbowałam księdzu kolędowemu zwrócić uwagę, że jego wizyta odbywa się w pośpiechu, potraktował mnie arogancko i wyszedł. Zrobiło nam się z mężem smutno, tym bardziej, ze nie jesteśmy osobami młodymi. To był czas urzędowo zarezerwowany dla nas, nie dla studentów i to z innego kościoła. Wrażenia sąsiadów po błyskawicznej kolędzie były identyczne.
MN
~Maria N.
6 stycznia 2021, 17:13
2. Ale następnym razem na wizytę duszpasterską przyszedł nasz proboszcz. Był niezwykle uprzejmy, niewiele mówił, za to z uwagą słuchał. Trochę mi było wstyd, bo mówiliśmy z mężem 20 min. a może i pół godziny. Czekały przecież inne osoby do odwiedzenia. Na koniec ksiądz powiedział kilka bardzo ciepłych zdań i pożegnał się. Gdy zamknęliśmy za nim drzwi, uświadomiłam sobie, że o czymś zapomniałam. Wyszłam na klatkę za księdzem z kopertą w dłoni, a on w oddali uśmiechnął się: "Nie trzeba". Po jakimś czasie zadzwonili do nas sąsiedzi z superlatywami na temat proboszcza, też go zagadali i mieli prawie taką sama przygodę z kopertą. Opisałam fakt autentyczny. Zresztą nasz proboszcz jest taki. Zamawiałam msze za dusze mamy i ojca. Chciałam zapłacić podwójnie, za dwie osoby. Proboszcz wziął tylko jeden banknot...
AA
~Ania Aneczka
5 stycznia 2021, 15:56
Przepraszam bardzo jeśli komuś naprawdę zależy na poznaniu Parafian i na wspólnej modlitwie poświęci więcej czasu albo może nawet i to jest najważniejsze rozłoży ta wizytę nie na miesiąc ale może na CAŁY ROK. Tak na CAŁY ROK. Na czym faktycznie zależy duszpasterzom pod czas tych wizyt jak i parafianom? Może niech każdy szczerze odpowie w swoim sercu. Czy zależy na poznaniu, na modlitwie czy tylko na odbębnieniu "obowiązku" no i zebraniu kasy. Tylko proszę tak szczerze a nie to co wypada powiedzieć..
I
iwcia_r
5 stycznia 2021, 14:25
Ja ze swojej strony mam nadzieję, ze brak kolędy w tym roku będzie skutkował tym, że już więcej nie będzie podejmowanej tego typu inicjatywy, chyba, że na zaproszenia parafian. Osobiście działam w centrum duszpasterskim w moim mieście, ale nie jest ono w mojej parafii zamieszkania, z którą przyznaję, nie mam żadnej więzi ani emocjonalnej ani chyba nawet administracyjnej (nie jest to parafia mojego chrztu). Dopóki chodziłam do szkoły na katechezę, fajnie było, jak przyszedł ksiądz katecheta - przynajmniej była to wizyta osoby znajomej, z którą ma się jakąś więź (choćby relacja uczeń-nauczyciel). Teraz, przyznaję, wizyty te są dość krótkie i oficjalne, oczywiście zawsze z komentarzem, że nie chodzę do kościoła, masą dociekliwo-niewygodnych pytań i nieprzyjemnym zaskoczeniem, że wybieram inny Kościół w centrum miasta. No właśnie: Kościół a nie kościół.
AM
~Andrzej Mackiewicz
5 stycznia 2021, 12:28
"że odnoszę SUKCES". Subiektywnie nie lubię tego słowa, zwłaszcza w znaczeniu "pozytywnym" wypowiadane przez .. duchownego. Wolałbym, jak już (przykład tylko): (ziemskie/ludzkie) powidzenie. Za dużo duszpasterzy głoszących "ewangelię sukcesu" ... TAK , można (roztropnie) rozpatrywać czy dane "powodzenie" jest dobrym (ewangelicznych, kryteria z NT) owocem ...
MN
~Maria N.
5 stycznia 2021, 11:49
To jest spojrzenie na Kościół w czasie pandemii z perspektywy bardzo młodego księdza i w ogóle młodego człowieka. Proszę mi wybaczyć, ale ja w tym tekście widzę smutek, brak nadziei i chęć pogodzenia się z takim stanem rzeczy. I to nie starszym kapłanom mógł się świat zawalić, ale właśnie młodym. Starsi kapłani nie takie krzyże już w życiu przeszli, żeby mieli z tego powodu rozpaczać. Zetknęłam się w swoim życiu jeszcze z kapłanami, których już nie ma a którzy pełnili swoją posługę w czasie Powstania Warszawskiego. To dopiero była apokalipsa! Pandemia, miejmy nadzieję, dzięki szczepieniom minie i wiele rzeczy może wrócić do normy. Chyba, że z seminariów będą wychodzić takie kasandry, które nie chcą, żeby trwała dalej tradycja kolęda. Proszę też pamiętać, że Kościół to nie tylko młodzi księża i w ogóle młodzi roszczeniowi ludzie, ale rodziny, dzieci, osoby w średnim wieku, starsze oraz całkiem sędziwe, które bardzo chcą, żeby tradycyjna kolęda kiedyś wróciła.
AR
Awdotia Romanowa
6 stycznia 2021, 15:38
Młodzi nie znaczy roszczeniowi. Jako 40latka obserwuję, że to starsze pokolenie jest bardziej roszczeniowe. A największym ich pragnieniem (roszczeniem) jest, aby pozostało wszystko po staremu. Jak świat światem, każde nowe pokolenie zmieniało zastaną rzeczywistość. W dziedzinie religijnych przyzwyczajeń i nawyków też tak jest.
MN
~Maria N.
7 stycznia 2021, 09:37
Szanowna Pani! Proszę spojrzeć w górę - mówię o roszczeniowości w Kościele, a nie w ogóle. Roszczeniowość często zależy od charakteru a nie od wieku człowieka. W Kościele jest jednak sporo roszczeniowych młodych ludzi, o czym świadczą chociażby niektóre artykuły na Deonie, pisane przez pewne osoby za poprzedniej redakcji. Jedna z tych osób zrobiła nawet awanturę w swojej parafii, bo tak to trzeba nazwać, a nie miała nawet 30-tki. Młody ksiądz chodzący po kolędzie ma możliwość zobaczyć, że Kościołem są także starsi niechodzący ludzie, których jedynym „roszczeniem” wobec innych osób w Kościele jest to, aby ktoś wykonał wobec nich miłosierny uczynek co do ciała: umycie, nakarmienie i uczynek co duszy (to na pewno zadanie księdza): rozmowa, zrozumienie, umówienie się na sakrament. A co do Pani wieku, to poczekajmy jeszcze 20, 30 lat... Zobaczymy co wtedy będzie Pani mówić.
SM
Sylwester Mrozik
5 stycznia 2021, 11:01
W mojej parafii ogłoszono ,,dzień modlitw" dla każdej ulicy. Danego dnia samemu przygotujemy wszystko co trzeba na stole, sami się pomodlimy i ,,pokropimy" mieszkanie. Nasuwa się pytanie po co w ogóle ksiądz podczas wizyty duszpasterskiej ? Żeby pokazać zeszyt od religii ? Żeby ponarzekać na młodych (starsi) lub na Kościół (młodsi) ? No bo przecież nie po to żeby porozmawiać o rozterkach duchowych (za mało czasu).
MN
~Maria N.
5 stycznia 2021, 14:31
M.in. po to, żeby starsza osoba niechodząca, która nie ma rodziny, albo o której rodzina zapomniała, miała przynajmniej raz na rok kontakt z żywym kapłanem (a nie tylko tym z telewizji) i aby mogła poprosić o sakrament. Starsze, ale także i młodsze schorowane osoby to także Kościół. Również po to, aby ludzie w średnim wieku mogli przynajmniej raz na rok porozmawiać z księdzem o Panu Bogu, bo poza kolędą mają ograniczoną styczność z duszpasterzami, którzy po parafiach najczęściej zajmują się głównie młodzieżą. Ale także i po to, aby młodzi wikariusze (bo to oni z reguły chodzą po kolędzie) uczyli się pokory widząc po domach chorych, słabych, niedołężnych, tym którym coś nie wyszło itd. oraz żeby pamiętali, że Kościół to nie tylko młodzi.
PK
~Piotr Kowalczyk
6 stycznia 2021, 10:29
Nie od tego jest kolęda (moim zdaniem: w obecnych czasach totalny przeżytek i jedynie "skok na kasę"). Te wszystkie rzeczy, które Pani opisała, Kościół robi w innej formie: od tego są odwiedziny chorych z sakramentem chorych i wiatykiem. Jest 365 dni w roku, by zaprosić swojego proboszcza (lub wikariusza) na obiad lub kolację, porozmawiać, popytać, pokrytykować. Kolęda w obecnej formie - Ojcze Nasz, pokropienie mieszkania, koperta, 3 minuty i kolejne mieszkanie - to totalna fikcja i zgorszenie.
AR
Awdotia Romanowa
6 stycznia 2021, 15:42
A księża to oprócz kolędy nie mają okazji odwiedzić tych starszych i schorowanych? Jest na to cały rok. Chyba że organizacja zbiórki na kostkę przed plebanią ważniejsza. I święcenie włazów kanalizacji.
MX
~Mateusz xxx
6 stycznia 2021, 21:41
@Awdotia Romanowa. A czy Pani odwiedza tych starszych i schorowanych w swojej parafii? Chyba, że pielęgnowanie własnego mieszkania i wydawanie na ciuchy i kosmetyki dla siebie jest dla Pani ważniejsze.
MN
~Maria N.
7 stycznia 2021, 09:40
@~Piotr Kowalczyk. Oczywiście, że te wszystkie rzeczy Kościół robi w innej formie. Tylko, że po parafiach jest sporo ludzi starszych, którzy może dawno nie byli u spowiedzi i sami z siebie nie odważą się, aby przyjść do Pana Jezusa z całym bagażem swojego życia, jeśli ich ktoś do tego nie zachęci (kolęda stwarza taką okazję). Niektórzy są mało mobilni np. na wózkach. I taki ksiądz, który spyta się: „Czy przyjmie pani/pan kapłana z wizytą” może dużo dobrego zrobić. Osobiście znam takie przypadki. Kolęda może dać wiele do myślenia, tak jak obecność kapelana w szpitalu. Wszystko oczywiście zależy od kapłana, od jego podejścia do drugiego człowieka, od tego czy zwraca się do niego z szacunkiem. A jeśli chodzi o te obiady i kolacje, to księża raczej nie chcą z takich okazji przychodzić. Nie każda osoba ma też warunki, żeby takie poczęstunki urządzać. 365 dni w roku – dobry pomysł, nie wiem jak na to patrzą proboszczowie.
MX
~Mateusz xxx
7 stycznia 2021, 16:11
@Jerzy 2. Ale ta pani napisała: "organizacja zbiórki na kostkę przed plebanią ważniejsza" i nie udowodniła, że w jakimś kościele taką zbiórkę przeprowadzono. Antyklerykalizm ile wlezie!
MX
~Mateusz xxx
8 stycznia 2021, 10:29
@Jerzy 2. Nie tłumacz się człowieku, bo Twoja nienawiść do księży świadczy o Tobie i o tym , kim jesteś.
KS
Konrad Schneider
5 stycznia 2021, 10:59
Odwaznie to Ksiadz napisal. Ciekaw jestem teraz reakcji kolegow... ;-)
EA
~Ewa Adam
5 stycznia 2021, 10:58
"Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie4, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. 24 Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie»."(J.4,23-24).