Być jak siostra Cristina

Być jak siostra Cristina
Piotr Żyłka

W sieci furorę robi występ włoskiej siostry zakonnej, która wzięła udział w muzycznym show Voice of Italy. To jest bardzo dobry kazus, który warto przeanalizować i zastanowić się, czego my możemy się nauczyć od tej przesympatycznej zakonnicy.

>> Zobacz: Ta zakonnica po prostu zmiażdżyła system

Kiedy skończyłem oglądać ten materiał, pomyślałem, że właśnie takiej postawy potrzebujemy w Kościele jak najwięcej. Często jest w nas pokusa, żeby patrzeć na świat z pozycji tych lepszych, mądrzejszych i świętszych. A na media to już w ogóle. Oczywiście można tak podchodzić do rzeczywistości, ale z punktu widzenia naszej misji ewangelizacyjnej (do której wszyscy jesteśmy zobowiązani) nie ma to najmniejszego sensu.

DEON.PL POLECA

Cóż z tego, że będziemy rozdzierać szaty i mówić, że programy telewizyjne są coraz słabsze i w ogóle wszystko upada na dno? Czy w ten sposób przyciągniemy kogokolwiek do Kościoła? Raczej nie. Co najwyżej utwierdzimy ludzi w przekonaniu, że jesteśmy jakimś skansenem, który obawia się wszystkiego co nowe.

Siostra Cristina Scuccia postanowiła zrobić coś zupełnie odwrotnego. Zamiast narzekać, oceniać i krytykować, z uśmiechem na ustach poszła do muzycznego show. Śmiem twierdzić, że jej występ zrobił więcej dobrego i może przynieść więcej ewangelicznych owoców, niż kilkadziesiąt moralizatorskich kazań księży, którzy w otaczającej nas rzeczywistości widzą mnóstwo zagrożeń i przekonują nas, że musimy się bronić przed wrogiem, który stoi u bram.

Bardzo potrzebujemy dziś świadków radosnych. Nie dlatego, żeby przyciągać ludzi do Kościoła za pomocą jakichś tanich chwytów. Niektórzy złośliwie określają taki sposób działania "pluszowym katolicyzmem". Posłuchajmy jednak i popatrzmy na papieża Franciszka. On wielokrotnie zachęcał i wciąż zachęca nas do odważnego i radosnego niesienia nadziei światu.

Dobrze zdefiniował to nasze zadanie w wywiadzie udzielonym dla "Kontaktu" ojciec Kasper Mariusz Kaproń Ofm: "My, chrześcijanie, jesteśmy ludźmi, którzy mają nadzieję nawet wbrew nadziei. Naszym zadaniem jest być widzialnym znakiem tego, że można zmienić aktualny porządek, czyniąc świat bardziej ludzkim (...)Za przekazywaną treścią musi iść czytelność znaku. I właśnie ona stanowi najlepsze potwierdzenie nauczania. Nie można mówić o ubóstwie, nie będąc ubogim. Nie można mówić o radości, nie ciesząc się".

Tej radości nam dziś w Kościele zdecydowanie brakuje. Nawet jeśli jest ona w nas, w naszym codziennym, "świeckim" życiu, to często jest w nas równocześnie jakieś dziwne przekonanie, że w sferze wiary musimy zachować jakąś nienaturalną powagę i być strasznymi sztywniakami. To jest wizja nieprawdziwa i szkodliwa. Jan Bosko miał rację mówiąc, że diabeł boi się ludzi radosnych. Trzymajmy się tej myśli.

Weźmy przykład z siostry Cristiny. Ona realizując swoją pasję, wykonała równocześnie kawał doskonałej roboty. A zapytana przez jurorów, jak na jej udział w programie zareaguje Watykan, odpowiedziała: "Na pewno zadzwoni do mnie papież Franciszek. On nas zaprasza do wyjścia, do ewangelizacji. Bóg nic nie zabiera, ale daje Ci jeszcze więcej, dlatego tu jestem".

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek. Jego projekty można znaleźć na blogu autorskim

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Być jak siostra Cristina
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.