Chrześcijański fotoradar
Najpierw ustalmy fakty. Czy umyślna jazda z prędkością większą niż dozwolona to wykroczenie moralne?
"Pragniemy przypomnieć, że każde świadome przekroczenie przepisów ruchu drogowego, a więc narażanie na niebezpieczeństwo życia własnego lub innych ludzi jest grzechem przeciwko piątemu przykazaniu Bożemu" - napisali biskupi diecezji leżących na terenie województwa śląskiego 6 lutego 2011 roku. Przypomnieli też wykładnię Katechizmu Kościoła Katolickiego mówiącą, że "Ci, którzy w stanie nietrzeźwym lub na skutek nadmiernego upodobania do szybkości zagrażają bezpieczeństwu drugiego człowieka i swemu własnemu - na drogach, na morzu lub w powietrzu - ponoszą poważną winę" (KKK 2290)".
Mam więc w związku z tym gorącą prośbę do tych, którzy mają inne zdanie na ten temat, by w żadnym wypadku nie naklejali na swoje samochody znaków ryby, oznaczających przywiązanie do wartości chrześcijańskich. Natomiast tych, którzy już je mają naklejone, by je zdjęli. Tak będzie uczciwie. Nie zgadzasz się z nauczaniem katolickim? OK, twoja sprawa, tylko proszę, nie obnoś się po ulicach ze znakiem, którego nie rozumiesz i którego symbolikę dewaluujesz, regularnie łamiąc przepisy.
Wystarczy zajrzeć na Wikipedię, by szybko pojąć dlaczego i w jakich okolicznościach ryba stała się znakiem rozpoznawczym chrześcijan. Używano go w czasach prześladowań, gdy przyznawanie się do Chrystusa groziło śmiercią.
Wielu z tych, którzy w katakumbach potajemnie gromadzili się pod tym znakiem, później oddało życie za swoją wiarę. Dlatego dziś taka manifestacja to poważna sprawa. Oznacza nie tylko związek z Nauczycielem ale też szacunek i cześć oddawaną tym męczennikom. Czy godzi się więc pod tym znakiem świadomie postępować sprzecznie z tym, co oznacza?
A jeśli ktoś czuje, że ten znak jest dla niego ważny, że przypomina mu stale o chrześcijańskiej tożsamości, a nawet sprawia, że czasem zdejmie nogę z gazu czy też nie wyprzedzi na trzeciego? Świetnie, to bardzo fajna sprawa. Tylko w takim przypadku wypadałoby przekleić rybę z tyłu samochodu do jego wnętrza, gdzieś na widoczne miejsce, żeby często wpadała w oko. Wtedy dla innych - w razie przekroczenia przepisów - nie będzie antyświadectwem, a dla samego kierowcy chrześcijańskim fotoradarem.
Skomentuj artykuł