Czas kościelnej emancypacji

(fot. shutterstock.com)

Zmywam gary z siostrą zakonną. W ciemnej i ponurej kuchni w piwnicach wiejskiego klasztoru wymieniamy się historiami życia. Ona mówi, że urodziła się niedaleko stąd, a do zgromadzenia przyciągnął ją charyzmat misyjny, marzyła o wyjeździe do Afryki.

Nigdy nie pojechała, od kilkunastu lat gotuje w tym samym męskim domu zakonnym, w tej samej obskurnej piwnicy. Nie pamiętam, co jej odpowiedziałem, pewnie nic mądrego, bo i co tu powiedzieć.

Zmywaliśmy razem talerze dobrych parę lat temu. Siostra pracuje tam do dzisiaj.

DEON.PL POLECA

Podczas ostatniego synodu poświęconego młodzieży generał dominikanów powiedział, że 80% osób konsekrowanych (czyli należących do różnych zakonów, zgromadzeń i instytutów) to kobiety. I że powinno nam to dać do myślenia.

Przypomina mi się pewna ekonomiczna statystyka mówiąca, że 80% globalnego dochodu należy do 20% najbogatszych ludzi (nie wiem, czy te dane są prawdziwe, na pewno są przerażające). Realia tego świata są takie, że mniejszość posiada pełnię władzy i bogactwa, a cała reszta może się spokojnie zapracować na śmierć za miskę ryżu.

"Nie tak będzie między wami" - powiedział Jezus. Bo Kościół to coś więcej niż świat. Dlatego 80% osób konsekrowanych - kobiet, nie wybrało takiego życia po to, żeby służyć męskim dwudziestu procentom.

Ich wybór wynika z fascynacji Bogiem, a fascynacja ta nie zna podziału na płeć. Wszystkich nas łączy to samo dążenie i w nim wszyscy jesteśmy równi. "Nie ma już mężczyzny ani kobiety" - pisał św. Paweł do Galatów.

Niestety - ideał swoje, a rzeczywistość swoje. Kuchnie, pralnie i zakrystie wielu klasztorów i kurii biskupich stały się naturalnym środowiskiem, w którym siostry zakonne mają realizować swoje powołanie. Cicha armia na zapleczu.

Tylko czy powołanie kobiet różni się jakościowo od powołania mężczyzn? To niby Bóg wzywa młodych facetów do niesienia światu dobrej nowiny, nauczania tłumów i ewangelicznej działalności w skali makro, a młode dziewczyny do lepienia pierogów i zapalania świateł przed mszą? Nie sądzę. Nie ten Bóg, którego znamy z Biblii.

Oczywiście można snuć kato-romantyczne wywody o pięknej służbie, pokorze i głębi anonimowego poświęcenia. Najlepiej jeszcze powołać się na św. Teresę z Lisieux. Sorry, ale nie kupuję takiej gadki. Tym bardziej, gdy płynie z ust tych, którym siostry podają zupę do stołu, podczas gdy oni "powołani są do większych rzeczy".

Jasne, że pokorna służba ma wielką wartość. I jest jednym z najlepszych sposobów wprowadzania ewangelii w życie. Ale, po pierwsze: dotyczy to każdego z nas, nie tylko sióstr zakonnych, a po drugie: wcale nie stoi w sprzeczności z szerszym zaangażowaniem w Kościele. Ja też muszę w tym tygodniu zmyć w domu korytarz, który rozmiarem przypomina pas startowy na lotnisku, ale oprócz tego mogę pracować w duszpasterstwie akademickim, organizować projekt misyjny w Indiach i publikować na portalach katolickich. I jedno nie przeszkadza drugiemu.

Żeby było jasne - problem, choć realny i wymagający kopernikańskiego przewrotu w naszym zakonnym światku, nie dotyczy wszystkich sióstr. Takie stawianie sprawy byłoby absurdalnym i obraźliwym przegięciem. Wiele żeńskich zgromadzeń to komando Kościoła - idą tam, gdzie nikt inny się nie odważy. Pracują na granicach. Szukają Chrystusa w slumsach, fawelach i wszystkich rynsztokach tego świata.

Kobiety z charakterem, od których mężczyźni w sutannach, jeżdżący z napędem na cztery koła sporo by się mogli nauczyć. Sam nie wiem, czy znalazłbym odwagę potrzebną do ich pracy. Pewnie nie. A nie brakuje też sióstr, które mają lepsze wykształcenie i predyspozycje do głoszenia Słowa niż niejeden kaznodzieja od siedmiu boleści.

I tyle w temacie.

Na koniec trzeba powiedzieć, że problem sióstr zakonnych to tylko część dużo szerszego zagadnienia, jakim jest miejsce kobiet w Kościele. W tej kwestii potrzebny jest powiew świeżego powietrza i zmiana myślenia. Ale nowe myślenie musi odbywać się wspólnie. Grupa mężczyzn obradująca nad rolą kobiet nie jest rozwiązaniem problemu, tylko jego symptomem. Takim samym, jak protekcjonalne mówienie, że "kobiety też mogą dużo wnieść do Kościoła". No serio?

Nasza wartość dla wspólnoty wierzących wynika z tego, że potrafimy czytać Ewangelię i że mamy tę odrobinę odwagi i ambicji, by wprowadzać ją w życie - tak samo kobiety i mężczyźni. Dlatego Kościół, który nie docenia kobiet, skazuje się na duchową przeciętność.

Michał Zalewski - jezuita, absolwent filozofii na Uniwersytecie Śląskim oraz kulturoznawstwa na Akademii Ignatianum. Mieszka w Warszawie

 jezuita, absolwent filozofii na Uniwersytecie Śląskim oraz kulturoznawstwa na Akademii Ignatianum. Mieszka w Warszawie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czas kościelnej emancypacji
Komentarze (35)
GW
~Gość w drodze
17 listopada 2019, 23:12
I jeszcze jedno - miejsce kobiet w Kościele, to także problem kościelnych układów. To, że zdolne dziewczyny obciąża się pracami poniżej ich możliwości, wcale nie oznacza, że w ten sposób ćwiczy się je w pokorze. Tylko zwyczajnie - w Kościele także o pozycji decydują układy. I nie ma to nic wspólnego z płcią. A zatem może zamiast wypisywać dyrdymały o równości kobiet i mężczyzn w Kościele, lepiej warto coś napisać o sprawiedliwym traktowaniu kobiet i mężczyzn, a także przyznawaniu urzędów kościelnych ze względu na zasługi, a nie układy.
GW
~Gość w drodze
17 listopada 2019, 23:05
Innymi słowy mycie naczyń, czyli czynność przypisana kobietom jest mniej wartościowa od tego, co robią mężczyźni. Czy dobrze rozumiem? Zatem tok rozumowania w tym artykule jest następujący - to co robią mężczyźni jest bardziej wartościowe i zaszczytne od tego, co robią kobiety. A zatem w imię równości kobiety powinny mieć prawo robić to, co mężczyźni. Hm... i dalej rozumiem, że mycie podłogi przez mężczyznę jest formą jego równości wobec kobiet. Czy zatem Ksiądz Biskup i Dyrektor Zarządu firmy też powinni myć podłogi, tak w imię równości wobec kobiet, a panie wykonujące prace porządkowe powinny podejmować od czasu do czasu strategiczne decyzje? Uważam, że Autor wpisu nie rozeznaje dwóch rzeczy -ról związanych z płcią oraz ról wynikających z funkcji społecznej. Pokora wcale nie oznacza, że szef będzie schodził do poziomu pracownika gospodarczego - choć wielu szefów poza ten poziom faktycznie nie wykracza. Natomiast, pokora jest zgodą na siebie, także na swoje predyspozycje i talenty.
Anna Żebrowska
7 listopada 2018, 09:35
Dziękuję za miły artykuł. Też byłam kiedyś siostrą zakonną, której całe dnie upływały na pracach domowych - gotowanie, zmywanie, sprzątanie, ogród itd. Wiem, jak to jest. Nie wiedziałam, że siostry to 80% osób konsekrowanych. To skandal, że nie mają głosu w Kościele (zob. ostatni synod). Najwyższy czas to zmienić. Mnóstwo sióstr ma wyższe wykształcenie, i to lepsze niż większość księży (absolwentów tylko teologii), a muszą skakać wokół nich jak sługi uniżone. Cóż za marnotrawstwo ich potencjału. A zakony męskie stać na zmywarki.
ZZ
Zyg zyk
7 listopada 2018, 07:46
Leninowi marzyły się kucharki rządzące państwem. Katopostępakom marza się kucharki rządzące Kościołem.
6 listopada 2018, 22:19
Bardzo interesujący artykuł i trafne spostrzeżenia autora, niesłusznie i chyba "schematycznie" krytykowanego. Czy "normalna kobieta" to ta, która myje gary w domu - jak twierdzi jeden z krytykantów? U mnie w rodzinie od kilku pokoleń obowiązki te dzielono między kobietami i mężczyznami. Jestem bardzo autorowi wdzięczna już za któryś z kolei artykuł tak naprawdę dotyczący wykluczenia. Wierzę, że autor ceni wielu księży i zakonników i słowa w artykule nie wynikają z zawiści, lecz raczej z  cennej wnikliwości.
Andrzej Ak
5 listopada 2018, 19:46
Dużo racji odnajduję w tym artykule. Pewnego razu po wspaniałej Mszy przed świątynią Pan Jezus pokazał mnie wartość człowieka Jego "Oczami". Wówczas to poraz pierwszy pośród dostojnych gości bodajże z Biskupem i całej świty ujrzałem skromną przeciętną siostrę, która najwyraźniej została zaproszona aby usługiwać. To właśnie tamtą siostrę Pan Jezus nazwał ukochaną Córką. Musiałem to widzenie przez jakiś czas przetrawić aby pojąć iż pośród tamtych wszystkich dostojników najwartościowszą była tamta Siostra. Dzisiaj już wiem iż w tamtym wymiarze większość z tam zebranych pod Świątynią prawdopodobnie wogóle nie trafi do Wymiaru Pana Jezusa. Po co więc służą? Pan kiedyś powiedział to Ci co sami sobie służą i chcą aby im służono. No i tacy nie wchodzą do Nieba. Kolejna grupa zebranych pod Świątynią to ci, którzy będą długo czekać na swoją klolej zanim przekroczą Bramy Nieba.  A gdy już Je przekroczą na wieczność to będą buty pucować, właśnie takim jak tamta Siostra. Bardzo niewielka ilość ludzi tam zebranych została już powołana przez Pana Jezusa do służby, obdarowana różnymi Charyzmatami i opieczętowana na dni końca tego świata. I tak właśnie wygląda prawdziwy obraz Kościoła Jezusowago w Kościele Instytucjonalnym. Czy się to komuś podoba czy nie, tak będzie. Chyba że ktoś przemyśli swoje powołanie i zacznie szukać Boga tam gdzie on jest, z pokorą, miłością i troską o innych ludzi, bo taki jest nasz Pan.
4 listopada 2018, 17:42
Szkoda, że taki mądry jezuita zapomniał, że patronką misji jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus, która nigdy nie była na misjach, a chciała bardzo. Pan Bóg prowadzi różnymi drogami. Może czczigodny Brat jest jeszcze bardzo młody i nie spotkał się księżmi, którzy sami gotują, zmywają i sprzątają bo nie stać ich, aby zatrudnić kogoś na stałe. A jeśli już zatrudnią, to bardzo często są pomówienia. A napęd na cztery ???!!! - żal bratu, jak ktoś ma trudno dostępne kościoły dojazdowe to niech ma, na misjach też mają auta napędem na cztery koła. A poza tym: Kiedy Jan Vianney, późniejszy proboszcz z Ars, w czasie końcowych egzaminów w seminarium nie potrafił zadowolić swoimi odpowiedziami wymagających egzaminatorów, sytuacja była więcej niż napięta. W końcu jeden z profesorów westchnął rozpaczliwie: – Mój Boże, cóż taki osioł potrafi zrobić w duszpasterstwie? – Jeżeli Samson oślą szczęką potrafił rozgromić tysiąc Filistynów, cóż dopiero może Bóg zdziałać, gdy ma do dyspozycji całego osła – odpowiedział nieśmiało egzaminowany. Trochę pokory. Znam paru takich księży osłów, którzy są, czy też byli wspaniałymi duszpasterzami i wielu "uczonych", którzy im do pięt nie dorastali. Pozdrawiam
MM
Marco M
4 listopada 2018, 16:39
Czyli siostra wstąpiła do zakonu aby realizować swoje marzenia, a tutaj się okazało, że w zakonie trzeba służyć. I to nie koniecznie tak jak sobie siostra wymarzyła. Tylko tak jak służą miliony normalnych kobiet w swoich rodzinach - zmywaniem garów. "Podczas ostatniego synodu poświęconego młodzieży generał dominikanów powiedział, że 80% osób konsekrowanych (czyli należących do różnych zakonów, zgromadzeń i instytutów) to kobiety." I nie zstanowił autora fakt, że choć mężczyźni mają rzekomo w w Kościele tak cudownie i mogą tak wiele, a kobiety są tak okrutnie "dyskryminowane", to z jakieś powodu mężczyźni nie garną się do zakonów i jest ich 5-ciokrotnie mniej? Może wypadałoby w końcu przestać rozczulać się nad sytuacją kobiet w Kościele i zastanowić się dlaczego to mężczyźni nie potrafią się w nim odnaleźć? I to zarówno duchowni konsekrowani jak i świeccy. Dlaczego Kościół stał się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat tak niemęski i dlaczego katolik stał się synonimem zniewieściałego faceta? Chrystus taki nie był.
KJ
Katarzyna Jarkiewicz
4 listopada 2018, 12:43
Jestem ks. Michałem totalnie rozczarowana. Nie tylko jako księdzem, ale jako mężczyzną. Facet zmywał gary z siostrą zakonną i wie,ze robi to cały czas, gdy tymczasem on smęci na DEON-ie artykuł o emancypacji "zastanówmy się nad tym wspólnie". No bez jaj - zamiast pojechać, zaproponować wspólne dzieło, np.wspomniany projekt misyjny w Indiach, to wylewa krokodyle łzy nad klawiaturą, jak to niesprawiedliwie Kościół obchodzi się z kobietami. Panowie, parafrazujać znane powiedzenie "Wam kury szczać prowadzić, a nie ewangelizację robić"
BB
Bartek Brzóska
4 listopada 2018, 14:21
Pani Katarzyno nie rozumiem, dlaczego odbiera Pani ks. Michałowi możliwość podzielenia się czymś, co jest dla niego ważne i co go boli, równocześnie mówiąc, że ma coś zmienić. Moim zdaniem to, że dzieli się tym z innymi chrześcijanami jest właśnie świadectwem odwagi i otwartości na zmianę. Jednak zmiana nie jest taka łatwa jak może się (być może) Pani wydawać. Dlatego ks. Michał pisze na końcu, że to co przedstawia jest w pewnien sposób symboliczne, bo zmiany wymaga instytucja kościelna jako całość...  Jeśli źle Panią zrozumiałem, to przepraszam, ale na przyszłość proszę, żeby oceniając taką, czy inną wypowiedź najpierw starać się uratować wypowiedź bliźniego, a nie potępiać go.  
4 listopada 2018, 16:21
Z tekstu raczej wynika, że ks. Michał nie jest przełożonym owej siostry, że on w przeciwieństwie do niej poza "piwnicą i korytarzem" ma możliwość realizować się także na inne sposoby - a ta siostra właśnie tego czasu, ani możliwości, nie ma. Poświeciła młodość, bo chciała być misjonarką a skończyła jako kucharka. System zakonny może być opresyjny. Umyj okna, korytarz ma lśnić, ugotować wyprać, wyprasować... "że co, woli Bożej siostra nie spełni"? Ponad to, w polskim kontekście siostry zakonne są stygmatyzowane – po części z powodu reguły zakonnej, po części z zakresu obowiązków. Nie chodzi tu o jakieś „światowe uciechy”, ale o dostęp do takich form rekreacji jak sport, basen, rower, kino, co jakiś czas obiad na mieście. Księża jak mają „dzień wolny”, ściągają koloratkę, wsiadają w samochód i już. Siostra nie ściągnie welonu bo nie może, i nie wsiądzie w samochód – bo nie ma, nie pojedzie na basen - bo nie wypada i nie pójdzie ze znajomą do restauracji - bo nie dostanie pieniędzy / pozwolenia. Natomiast wymaga się od niej dyspozycyjności i pracy 24/7, wyrzeczenia się własnego zdania, znoszenia upokorzenia, bardzo często bez możliwości rozwijania kompetencji zawodowych czy ludzkich pasji, które też stanowią o naszym człowieczeństwie. Problem nie jest w tym, że „sama chciała, niech ma”, ale w tym, że nie może być tak, że 80% zasuwa za 20% i wszyscy udają, że jest wspaniale.
KJ
Katarzyna Jarkiewicz
4 listopada 2018, 17:43
Dawno Pan w zakonie żeńskim nie był nawet w odwiedziny.Zakonnice są przemęczone (to głowny powód odejść z zakonu wg CFZ), bo jest ich coraz mniej: muszą wykonywać nie tylko prace zawodowe (z czegoś zakony muszą się utrzymywać nawet kontemplacyjne), ale także wszystkie inne funkcje w domu zakonnym. Problemem nie jest mycie garów czy podłogi,ale mentalność,która określa zakres i formę pracy kobiet w zakonie(wbrew mniemaniu to zakonnice mają problem z tym, aby wyjść poza schemat własnej reguły, a nie kapelani czy inni księża współpracujący z nimi). Dominuje "mateczkowanie" i taka kobieca zazdrość o pozycję i wpływy: te "ludzkie" cechy ograniczają możliwości zmian, bo czai się za nimi myśl: co my z tego będziemy mieli? czy nie będą od nas więcej wymagać? mamy już swoje schematy i lepiej by było,aby ich nie zmieniano. Wbrew mniemaniu: zakonnice w Polsce chodzą i na basen, i na siłownię, prowadzą samochody, chodzą do kina, teatru, spotykają się na kawie z wspólpracownikami obu płci. Nie przesadzajmy- problemy godnościowe są obecne w zakonach (np. wielokrotnie zmiana planów przełożonych wobec siostry w zakresie jej posług,co skutkuje m.in. zmianą studiów np. z prawniczych na pedagogiczne - przykład mojej studentki), ale napewno nie dotyczą kwestii czasu wolnego
KJ
Katarzyna Jarkiewicz
4 listopada 2018, 17:51
Zmiana jest banalnie prosta i dlatego niewykonalna,gdyż Kościół funkcjonuje jak zegarek: każdy mechanizm jest zaprogramowany na określoną działalność i działa zgodnie z programem. Potrzeba jedynie,aby zegarmistrz go inaczej nakręcił, wtedy będzie zmiana. Jojczenie ks. Michała odbieram jednoznacznie: facet jedynie chce napisać atrakcyjny artykuł, nie obchodzi go rzeczywista zmiana trybu pracy zegara Kościoła,gdyż inaczej by prosił zegarmistrza o inne nakręcenie zegara. Bo kto prosi, będzie mu dane
ZZ
Zyg zyk
4 listopada 2018, 20:26
A Pan to wszystko skąd wie? Z prymitywnych streotypów, którymi rezonuje Deon?
TK
Ter Ka
5 listopada 2018, 02:41
Wystarczy Dzienniczek siostry Faustyny poczytać. Święta i starała się znosić pokornie, ale też miała zastrzeżenia.
TK
Ter Ka
5 listopada 2018, 02:44
No przecież ta opisana siostra nie jest podwładną autora a on nie może o niej decydować tylko jej przełożeni. Poza tym to tylko przykład na pewne ogólne zjawisko.
ZZ
Zyg zyk
5 listopada 2018, 06:52
Z "mania zastrzeżeń" nie wynika pochwała rewolucyjnego rozpieprznika, który stręczy Deon i którym rezonują co mniej inteligentne jego czytelniczki.
ZZ
Zyg zyk
5 listopada 2018, 07:07
A jako dowód występowania tego zjawiska obecnie przytoczy Pani "Dzienniczek" św. Faustyny opisującej problemy sprzed wieku?
5 listopada 2018, 19:44
W sumie dawno nie byłem. W ubiegłym tygodniu.
5 listopada 2018, 19:45
Z doświadczenia.
5 listopada 2018, 19:45
i nie wszystko.
ZZ
Zyg zyk
6 listopada 2018, 05:25
Albo Cogito albo apoteoza subiektywizmu. "Z doświadczenia" to łykający "Kler" "wiedzą", że w Kościele to same pedofile, chlejusy i pazerne chytrusy.
6 listopada 2018, 19:10
Jak chcesz dyskutować, to podaj konkrety zamiast mieszać mnie z błotem. Ani to ładnie, ani nie masz do tego specjalnego prawa. Znam życie sióstr zakonnych na tyle, by móc coś o tym napisać, nawet jeśli jest to jakiś "wycinek" większej całości. Manifestowanie faktu, że sobie nie radzisz z "Klerem" zostaw na inny wątek.
ZZ
Zyg zyk
7 listopada 2018, 07:39
Jeśli Cogito to onus probandi, a nie argumentum ad ignorantiam (oraz nieudolny ad vercundiam). Ja dla przykładu znam pisaninę na Deonie i komcie zwolenników owej pisaniny na tyle, żeby stwierdzić, że to banda napompowanych lewackim bełkotem ignorantów. Skoro Pan się na swoje "znawstwo" powołuje, to i mi wolno, a skoro Pan się uznania na mocy znawstwa słuszności swojego stanowiska domaga, to i mojemu stanowisku się ono na mocy Pańskich domagań należy.
Oriana Bianka
4 listopada 2018, 09:58
Kobiety stanowią 80% osób kosekrowanych i nie mają prawa głosu w sprawach decyzyjnych Kościoła Katolickiego, Kościół przypomina feudalną strukturę hierarchiczną, w której kobiety są na dole tej struktury. Bardzo to niesprawiedliwe i źle świadczy o tych, którzy ten system podtrzymują.
ZZ
Zyg zyk
4 listopada 2018, 10:55
Czy Jezus mówił o Królestwie Niebieskim czy o Republice Niebieskiej?
4 listopada 2018, 16:23
...
JK
Jacek K
4 listopada 2018, 21:43
Dzisiejszym czytaniu, w Ewangelii Marka masz odpowiedź czym jest to Królestwo. (Mk 12,28b-34)
ZZ
Zyg zyk
5 listopada 2018, 06:55
Czytanie coś wspomina o ugłaskiwaniu roszczeniowo nastwionego plebsu spełnianiem jego chciejstw?
JK
Jacek K
5 listopada 2018, 07:27
Tak. Masz uszy, a nie słyszysz?
ZZ
Zyg zyk
5 listopada 2018, 07:37
To polecenie wydane plebsowi jest spełnieniam plebsu chciejstw? Od kiedy?
ZZ
Zyg zyk
4 listopada 2018, 09:22
Szerzenie podziałów jako metoda walki z podziałami. Kiedy Jezuici się udławią swoim rewolucjonizmem, bo że rewolucja zje własne dzieci to pewne.
TK
Ter Ka
5 listopada 2018, 02:47
No jasne: baby do garów, mężczyźni do rządzenia i osądzania a kto mysli inaczej to na stos najlepiej by było. "Szerzenie podziałów" - świetne demagogiczne określenie na niewygodną opinię.
ZZ
Zyg zyk
5 listopada 2018, 06:58
Nie jest prawdą, że z wykpiwania babskiego rewolucjonizmu wynika gonienie bab go garów. Podobnie głupawymi domniemaniami są meżczyźni do rządzenia i gonienie inaczej myślących na stos. (NB roszczeniowość nie jest "innym myśleniem", bo nie jest myśleniem, a roszczeniowością właśnie). Stręczenie określenia "szerzenie podziałów" to domena lewactwa i zgadzam się, że lewactwo operuje nim manipulacyjnie.
MM
Marco M
5 listopada 2018, 15:06
Nie "mężczyźni do rządzenia", ale kardynałowie i biskupi do rządzenia. To Chrystus na przywódców Kościoła wybrał 12 mężczyzn. To z Jego decyzją walczysz. Ja jako świecki mężczyzna nie mama wpływu na żadne Kościelne decyzje i w żaden sposób mnie to nie boli. Wcale się do rządzenia nie wyrywam. Przecież 99% katolików nie ma wpływu na żadne decyzje wewnątrz Kościoła i, z wyjątkiem grupki rozwrzeszczanych kobiet, wszyscy to z pokorą przyjmują. Jeśli ktoś patrzy na Kościół jako na miejsce realizacji własnych ambicji to i tak mentalnie jest poza Kościołem.