Czego chce od nas Papież?
Przesłanie wyłaniające się z jednej z pierwszych homilii Benedykta XVI jest jasne i stanowcze - tylko Chrystus jest drogą, tylko oparcie całego swojego życia na Nim ma sens, a my - wierzący - tylko w Nim powinniśmy pokładać swoją nadzieję.
To już siedem lat od momentu wyboru kard. Josepha Ratzingera na Stolicę Piotrową. W tym czasie Papież zrobił wiele bardzo ważnych i doniosłych rzeczy - poczynając od napisania trzech encyklik i dwóch wspaniałych tomów "Jezusa z Nazaretu", przez wydanie kolejnych adhortacji apostolskich i listów motu proprio, po 23 zagraniczne podróże apostolskie.
Oczywiście w krótkim tekście nie da się przeanalizować i ocenić całego papieskiego dorobku, dlatego dziś chciałbym wrócić do homilii, którą Benedykt XVI wygłosił 24 kwietnia 2005 roku, podczas Mszy z okazji inauguracji jego pontyfikatu, by przypomnieć, jakie cele postawił Papież przed wierzącymi żyjącymi w XXI wieku.
Kiedy czytam tę homilię w siedem lat po jej pierwotnym wygłoszeniu, przede wszystkim zwraca uwagę nacisk, jaki Papież kładzie na sposób, w jaki powinniśmy rozumieć władzę i na różnicę pomiędzy naszymi oczekiwaniami względem Pana Boga, a sposobem Jego działania.
Współcześnie władza kojarzy się głównie z siłą, z możliwością forsowania decyzji, zdobywania coraz większych wpływów i skutecznym realizowaniem interesów. Nie ważne jakim kosztem, nie ważne czy z poszanowaniem wartości i godności człowieka, ważne, by skutecznie. Wartością najwyższą jest postęp (cokolwiek dziś oznacza to słowo). Benedykt XVI takiemu pojmowaniu władzy przeciwstawia miłość i zaznacza, że tylko ona niesie odkupienie. Tak naprawdę miłość (czyli de facto Bóg, który sam jest miłością) jest prawdziwą, dającą dobre owoce władzą.
Papież stara się też nam wytłumaczyć, że Bóg nie działa w sposób doraźny, a Jego "sposób myślenia" jest inny od ludzkiego. Często w naszych głowach rodzi się pytanie, dlaczego Stwórca nie interweniuje, widząc całe zło, którego jest tak wiele na tym świecie. Ojciec Święty daje nam taką odpowiedź: "Ileż razy pragnęlibyśmy, aby Bóg wyraźniej objawił swoją potęgę. Aby uderzył z mocą, pokonał zło i stworzył lepszy świat (…) My cierpimy z powodu cierpliwości Boga. A jednak wszyscy potrzebujemy Jego cierpliwości. Bóg, który stał się Barankiem, mówi nam, że świat zostaje zbawiony przez Ukrzyżowanego, a nie przez tych, którzy krzyżują. Cierpliwość Boga odkupia świat, a niecierpliwość ludzi go niszczy".
W dzisiejszych czasach szczególnie ludzie młodzi są pełni obaw o swoją przyszłość. Młody katolik patrzy na otaczającą go rzeczywistość i zastanawia się, czy przypadkiem przestrzegając wszystkich moralnych zasad i słuchając nauczania Kościoła o wolności, prawdziwym szczęściu, szanowaniu drugiego człowieka, o wartości rodziny i niepopadaniu w konsumpcjonizm, nie wychodzi na zwykłego frajera. Ten młody katolik obserwuje swoich rówieśników, którzy, nie oglądając się na te wszystkie zasady i nauki, pną się w górę po kolejnych szczeblach kariery, szybciej osiągają stawiane sobie cele i zadaje sobie pytania: Czy naprawdę warto? Czy nie pójść na skróty? Czy to wszystko ma sens? I nie ma w tym nic dziwnego. Wszyscy przecież chcemy być szczęśliwi, chcemy być ludźmi sukcesu, chcemy mieć pełną kontrolę nad swoim życiem i nad naszym rozwojem.
Benedykt XVI, chcąc odpowiedzieć na te wszystkie pytania i wątpliwości współczesnego człowieka, nawiązuje do słów, które wypowiedział na początku swojego pontyfikatu Jan Paweł II. Rozwijając jego myśl mówi: "Czyż my wszyscy nie lękamy się w pewien sposób, że jeśli pozwolimy Chrystusowi w pełni wejść do naszego wnętrza, jeśli całkowicie otworzymy się na Niego - to On może nam zabrać jakąś część naszego życia? Czyż nie boimy się zrezygnować z czegoś, co jest wielkie, jedyne, co sprawia, że życie jest tak piękne? Czy nie dręczy nas obawa, że to nas skrępuje i pozbawi wolności? I znowu Papież (Jan Paweł II - przyp. red.) chciał powiedzieć: Nie! Kto pozwala wejść Chrystusowi, nie traci niczego, niczego - absolutnie niczego z tych rzeczy, dzięki którym życie jest wolne, piękne i wielkie. Nie! - tylko dzięki tej przyjaźni otwierają się na oścież bramy życia. Tylko dzięki tej przyjaźni wyzwala się naprawdę wielki potencjał człowieczeństwa. Tylko dzięki tej przyjaźni doświadczamy tego, co jest piękne, i tego, co wyzwala. Dlatego chciałbym dzisiaj, czerpiąc z doświadczenia mojego długiego życia, z wielką mocą i z głębokim przekonaniem powiedzieć wam, młodzi przyjaciele: nie lękajcie się Chrystusa! On niczego nie odbiera, a daje wszystko. Kto oddaje się Jemu, otrzymuje stokroć więcej. Tak - otwórzcie, na oścież otwórzcie drzwi Chrystusowi - a znajdziecie prawdziwe życie".
Przesłanie wyłaniające się z jednej z pierwszych homilii Benedykta XVI jest jasne i stanowcze - tylko Chrystus jest drogą, tylko oparcie całego swojego życia na Nim ma sens, a my - wierzący - tylko w Nim powinniśmy pokładać swoją nadzieję. Nie we władzy, nie w pozornej wolności, ale właśnie w Nim.
Niby powinno to być dla nas wszystkich oczywiste, ale oczywistości mają to do siebie, że bardzo trzeba o nich przypominać.
Skomentuj artykuł