Czy charyzmatycy jadą na emocjach?

(fot. shutterstock.com)

Słyszymy nieraz zarzut, że charyzmatycy jadą tylko na emocjach, a potem nic z ich modlitwy nie wynika poza tym, że było miło. Czy jest to zarzut prawdziwy? A może wynika on ze zwykłej zazdrości, że modlitwa charyzmatyczna przyciąga tak dużo ludzi do Kościoła?

Moim zdaniem z modlitwy charyzmatycznej wynika bardzo dużo. Jej owocami są nie tylko uzdrowienia i uwolnienia, ale także doświadczenie przemiany życia przez wiele osób. W świadectwach członków wspólnot charyzmatycznych słyszy się z reguły o przejściu takiej drogi jak opisana poniżej.

W młodości byli "tradycyjnymi katolikami" (przez co rozumieją wiarę jako teorię religijną bez doświadczenia). Po ukończeniu szkoły odwrócili się od Boga i Kościoła (od tej teorii). Później doświadczyli jakiegoś dramatu w życiu. Wielu szukało wtedy pomocy gdziekolwiek, byle nie w Kościele, ale ktoś ich zaprosił na spotkanie charyzmatyczne, które po czasie zaowocowało spowiedzią z wielu lat. Spotkanie charyzmatyczne jest w tych świadectwach momentem przełomowym życia. Ci ludzie mówią, że spotkali się z żywym Bogiem, jakiego wcześniej nie znali. Poznali Boga, który jest dobry i który ich kocha. To doświadczenie (często połączone z dużymi emocjami) spowodowało powrót do Kościoła.

DEON.PL POLECA

Charyzmatycy nie mają żadnego patentu na doświadczenie żywego Boga. Ja np. doświadczyłem Go po raz pierwszy na rekolekcjach ignacjańskich. Znam wiele osób, dla których przełomem była piesza pielgrzymka lub nawiedzenie sanktuarium. Niemniej charyzmatycy stwarzają przestrzeń w Kościele, gdzie człowiek pogubiony może z łatwością przyjść i doświadczyć Boga żywego. Tą okazją są różnego rodzaju uwielbienia, msze o uzdrowienie, seminaria, kursy, spontaniczność w modlitwie, słowo z mocą, wspólnota modlitwy, ale przede wszystkim wiejący Duch Święty, którego można doświadczyć. Wystarczy przyjść z otwartym sercem.

Niewątpliwie jest tak, że modlitwa charyzmatyczna bardzo angażuje nasze emocje. W duchowości to nic nowego. Święty Ignacy mocno podkreśla zaangażowanie uczuć w modlitwę. Jezuici przekładają to na medytację, a charyzmatycy również na inne formy modlitwy. Jednym to pasuje, drugim nie. Jeśli kogoś to karmi - niech z tego korzysta. Jeśli kogoś nie karmi - niech sobie znajdzie coś, co dla niego jest pożywieniem i niech nie narzeka, że komuś smakuje co innego.

Oczywiście można wejść na spotkanie modlitewne i powiedzieć: "jadą po emocjach". Podobnie można wejść na mszę, popatrzeć na księdza i powiedzieć: "kiepski teatr kostiumowy". Wszystko można obśmiać. W internecie jest wiele stron, gdzie wyśmiewa się czyjąś modlitwę. Wiemy, że ludzie tak robią, i to nie tylko ateiści.

Jednak tak jak dla księdza modlitwa przy ołtarzu nie jest jedyna (ksiądz musi praktykować modlitwę osobistą, bo stanie się pusty), tak też charyzmatycy poza spotkaniami, gdzie angażują emocje, modlą się w ciszy w domach, w rodzinach, na adoracji… Tam gdzie w parafiach są grupy charyzmatyczne, w te dni tygodnia, w których się one spotykają, księża mają ludzi na mszach świętych. Charyzmatycy bowiem przychodzą bardzo często przed spotkaniem modlitewnym na Eucharystię.

Są osoby, które potrzebują zaangażowania uczuć w czasie modlitwy wspólnej. Ja do takich należę. Takich osób jest coraz więcej i będzie coraz więcej, bo nasza codzienność angażuje dużo uczuć. Chaos życia powoduje też zamieszanie w naszych uczuciach. Kiedy je angażujemy podczas modlitwy, ulegają one porządkowaniu.

Gdzie to porządkowanie uczuć widać? Jakie są owoce modlitwy charyzmatycznej?

Na mszach o uzdrowienie jest więcej spowiedzi niż w uroczystości parafialne. To jest konkretny owoc. Modlitwy charyzmatyczne trwają dłużej niż wiele innych w kościele. Trwają na tyle długo, że wielu księży w parafii nie bierze w nich udziału. Są po prostu za długie. Czy zatem takie pragnienie przebywania z Bogiem u ludzi świeckich nie jest wymiernym owocem modlitwy charyzmatycznej? Na rekolekcjach parafialnych po trzech godzinach modlitwy bardzo często proszę ludzi, aby już opuścili kościół, bo musimy kończyć. Wówczas jest śmiech, bo do tej pory słyszeli prośby, żeby jeszcze na pieśni nie wychodzić. A teraz słyszą odwrotnie.

Większość osób we wspólnotach charyzmatycznych trwa w ciągłej łasce uświęcającej. Dołączyłem się kiedyś do pogrzebu, bo był to pogrzeb osoby ze wspólnoty. Ksiądz z parafii poprosił mnie, abym w kaplicy cmentarnej zapytał, ile osób idzie do Komunii. Powiedziałem mu, że nie zapytam, bo i tak się nie doliczę. Myślał, że żartuję, ale zgodził się konsekrować wszystkie komunikanty, które miał. A miał ok. 40 sztuk. Do komunii przystąpiło dużo więcej osób. Ostatnie komunikanty dzieliłem na szesnaście, bo ludzie z dworu wchodzili do kaplicy i ciągle wydawało się, że to już ostatnie osoby, a kolejka do Komunii się nie zmniejszała. Prosiłem, aby ludzie sami brali z pateny Ciało Chrystusa, bo kawałeczki hostii były tak małe, że nie byłem w stanie położyć ich ani na języku, ani na ręku. To są konkretne owoce modlitwy charyzmatycznej. One się przekładają na życie.

Młodzi we wspólnotach charyzmatycznych żyją w czystości do ślubu. Podejmują decyzję o wielodzietności. Modlitwa małżeńska jest dla nich czymś normalnym. Mając małe dzieci, są zaangażowani w ewangelizację. Jak człowiek słyszy, że Bóg go wzywa do posługi, to idzie za tym słowem. A charyzmatycy mają osobiste doświadczenie, że słyszą Boga. W zakonach widzimy, jak wiele powołań jest dzisiaj właśnie z ruchów charyzmatycznych. Nic dziwnego, bo gromadzą one ludzi, którzy doświadczają żywego Boga. Nie trzeba im udowadniać, że Bóg jest. Oni Go spotykają w swojej codzienności.

Remigiusz Recław SJ - wieloletni dyrektor Ośrodka Odnowy w Duchu Świętym w Łodzi, asystent kościelny dwumiesięcznika "Szum z nieba"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy charyzmatycy jadą na emocjach?
Komentarze (36)
Michael Tav
18 lipca 2016, 19:22
Ciekawe, aż 9 osób się z tym nie zgadza, nie wiedziałem, że czytają to androidy
Michael Tav
16 lipca 2016, 10:15
Tylko martwe ciało nie ma emocji i tylko martwy duch nie wyraża ich wobec Boga
Fala Kwiat
15 lipca 2016, 21:55
W pełni się zgadzam z o. R.R. Uważam że dużo mówimy o emocjach etc. ale zapominamy, że właśnie we wspólnocie uczymy się byc dla innych a nie sami dla siebie. Możemy się modlić godzinami, skupiać wyłącznie na sobie, może naprawdę nic nie  wypływać  z naszej modlitwy,  i wtedy wpaść w pułakę własnej religijności, trzeba rozeznawać swoją drogę i słuchać Boga w ciszy, gdzie nas poprowadzi, jak Chce abyśmy posługiwali drugiemu człowiekowi, być lepszą żoną czy mężem, sąsiadem, pracownikiem etc.... 
RJ
Robert Jankowski
14 lipca 2016, 21:19
Jednym z negatywnych owoców ruchów charyzmatycznych są coraz liczniejsze sekty protestanckie wyrosły ze wspólnot, które porzuciły Kościół
K
krystyna
14 lipca 2016, 09:42
Dziękuję za ten artykuł! Święta prawda! Ja też spotkałam Pana Jezusa na Fundamencie rekolekcji ignacjańskich.Od tego czasu wiele w swoim życiu zmieniłam i , chociaż, jak pewnie większość z nas, miewam wiele problemów (mam 5-ro dorosłych dzieci, i 5-wnucząt,narazie!?), to czuję się osobą kochaną i spełnioną. Żyję ,,pełną piersią" ale nie boję się też umrzeć.I tego życzę wszystkim!  Krystyna
M
Michał
14 lipca 2016, 01:45
Czym byłaby miłość bez emocji?
13 lipca 2016, 22:03
Z dwojga zlego już lepiej jechać na emocjach niż na dragach i fajkach :-)
13 lipca 2016, 18:28
Jako uzupełnienie proponuję mój komentarz na profilu fejsbukowym o. Remigiusza Recława pod zalinkowanym przez niego niniejszym artykułem.
13 lipca 2016, 18:53
Mamy oto Kościół ponuraków i Kościół wesołków.Tak się jednak składa,iż wesołków owa wesołkowatość czasami ponosi i wrzuca w ramiona innych, równie wesołych tyle że niekatolickich. Ja osobiście wolę zostać smutnym katolikiem,niż wesołkowatym heretykiem. Ale gdzież bym tam śmiał koledze cokolwiek narzucać. Śmiej się Rafale,śmiej...  
13 lipca 2016, 19:10
No nie zrozumiałeś mojego wpisu fejsbukowego. Nikt nie neguje chwil powagi. Charyzmatycy potrafią w głębokiej ciszy adorować Najświętszy Sakrament, kontemplować w rozważaniach Pisma św., milczeć przez tydzień na rekolekcjach ignacjańskich,  itd. Tyle tylko, że w swoich praktykach nie zatrzymują się tylko i wyłącznie na śmierci Jezusa, ale cieszą się, że On śmierć pokonał, dla naszego zbawienia. Czy to jest powód do smutku, czy radości?
13 lipca 2016, 19:10
No nie zrozumiałeś mojego wpisu fejsbukowego. Nikt nie neguje chwil powagi. Charyzmatycy potrafią w głębokiej ciszy adorować Najświętszy Sakrament, kontemplować w rozważaniach Pisma św., milczeć przez tydzień na rekolekcjach ignacjańskich,  itd. Tyle tylko, że w swoich praktykach nie zatrzymują się tylko i wyłącznie na śmierci Jezusa, ale cieszą się, że On śmierć pokonał, dla naszego zbawienia. Czy to jest powód do smutku, czy radości?
13 lipca 2016, 21:36
Chcąc nie chcąc ujawniłeś motywy swej charyzmatycznej tożsamości:Kościół Rzymskokatolicki przez wieki błądził bowiem "zatrzymywał się wyłącznie na śmierci Jezusa".Potem przyszli charyzmatycy (drogą wprawdzie pokrętną bo od heretyyków) i zrobili z tym porządek.Dziś tylko oni żyją pełnią wiary i doświadczenia, pozostali zaś albo ich nie rozumieją , albo też uparcie trwają przy błędnych praktykach  
14 lipca 2016, 07:29
„Mało tego, ożywieni Duchem Św. charyzmatycy często są również dużo aktywniejsi w tych tradycyjnych formach.” Praktyki religijne to jest drobiazg w stosunku do normalnego życia, do którego posłani są świeccy. Jak charyzmatycy realizują swoje powołanie w małżeństwie, co jest ważniejsze spotkanie w grupie, czy dbanie o swoje małżeństwo, pracę, dzieci. Co wybierasz, czym żyjesz? „Druga sprawa, to nie bazujemy na emocjach, tylko głębsze przeżycia duchowe, żywsze, autentyczne przeżywanie wiary nie są sztucznie blokowane” Rafale – oglądając film z łódzkiego kościoła i występu formacji tanecznej podczas Mszy św widać dokładnie jak emocje są reżyserowane. Autentyczne emocje możesz zobaczyć na stadionie  piłkarskim, a nie tam, gdzie ludzie są zachęcani do klaskania, gdzie oprawa (muzyka, światła) takie emocje wyzwalają. Dokładnie takie same emocje zobaczysz na każdym koncercie disco polo czy innej muzyki rozrywkowej. „Jak można sobie wyobrazić naturalne spotkanie z drogą osobą, podziwiać ją, uwielbiać, stojąc jak kłoda, z miną zastygłą w kamień” Mimo wszystko spotykasz się jednak z Bogiem, Kimś kto nie jest Tobie równy. Wystarczy popatrzeć na kanon spotkań z przełożonym, czy tylko z jakąś starszą nobliwą ciotką, aby to zrozumieć.  Jeżeli w Twoim życie takie  tańce , pląsy itp. oddają szacunek drugiej osobie to ok, ale ciekawe, czy tak zachowujesz się idąc do jakiegoś urzędu. Cały czas nie przez przypadek pytam się o przełożenie charyzmatyków w normalnym świeckim życiu.
14 lipca 2016, 10:29
Problemem nie jest radośc ze Zmartwychwstania, problemem jest brak umiarkowania w wyrażaniu tej radości. Problemem jest konkretne codzienne, szare i pełne krzyża życie w wierze. Ciekawe która postawa jest uczciwsza - wyrazanie emocji, jakie się aktualnie przeżywa, czy też wyrażanie emocji jakie oczekuje wspólnota? Jeżli uważasz, iż brak okazywania zewnętrznej pustej radości przez ludzi utrudzonych swym życiem jest zatrzymaniem się na śmierci Jezusa, to bardzo sie mylisz. Zastanawie mnie przy tym, kto wam takie głupoty opowiada. Wystarczy bowiem przyjać Błogosławieństwa, aby wiedzieć jak bardzo to jest błędny poglad.
MF
Michał Furmanek
13 lipca 2016, 16:39
Był pewien człowiek, który również bardzo żarliwie bronił swojego sposobu wiary: Dz 9,1-6 Ten sam człowiek pisał potem: 1 Kor 12,7-11 Skoro wierzymy w jednego Boga i (choć w różny sposób - czy w cichości, czy podczas spotkań pełnych śpiewu) doświadczamy działania jednego Ducha, to czy wszelka niezgoda nie jest podszeptem tego, którego nikt z nas nie chciałby słuchać? Jezus nie uczył, że "moja modlitwa jest najmojsza", ale mówił "Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali" J 13,34-35 Należę do wspólnoty charyzmatycznej, kocham adorację Boga w ciszy, staram się czytać Pismo Święte, byłem na Mszy w rycie trydenckim i zarówno w spotkaniach pełnych radości, śpiewu i tańców, jak i w tych chwilach kontemplacji doświadczyłem Boga tak samo, więc nie rozumiem, dlaczego jedni drugim skaczą do gardeł tylko dlatego, że ktoś modli się inaczej.
13 lipca 2016, 18:20
Ruchy charyzmatyczne i to zarówno te źródłowe - heretyckie jak i naśladujące je katolickie rodziły się z kontestacji.Zwyczajnie nie leżała im rzeczywistość macierzystych konfesji.Szukały czegoś więcej.Tym czymś stało się doświadczenie, zastrzyk zdrowych emocji mających jakoby pobudzić zgnuśniałe indywidua.Pal licho protestanckie wyznania, ale jeśli ktoś tańczy prze Najświętszym Sakramentem to  nie czci Boga,lecz schlebia własnym potrzebom.Kościół nie jest luźnym zrzeszeniem rozmaitych grupek modlących się jak im się podoba.Pamiętać bowiem trzeba o zasadzie lex orandi lex credendi, a czystość wiary jest rzeczą nadrzędną.
MF
Michał Furmanek
15 lipca 2016, 00:39
Też Cię kocham stos, niech Bóg Cię błogosławi, prowadzi i strzeże +
K
Karolina
13 lipca 2016, 15:04
Kiedy moralnym jest godzenie się na nieutylizowanie ludzi w ogóle po to by uniknąć zutylizowania w pierwszej kolejności tych najwartościowszych?
13 lipca 2016, 14:14
Jakie to wspaniałe czytać spory ile diabłów zmieści się na łebku od szpilki. Albo te spory jak lepiej się modlić, kicjając czy kłekając, a może piekąc mufinki? Rozważania Boga żyweg, i Boga martweg i Boga sennego i Boga olaboga!  Jednym słowem poważni ludzie roważają o niczym.
13 lipca 2016, 13:05
"Oczywiście można wejść na spotkanie modlitewne i powiedzieć: "jadą po emocjach". Podobnie można wejść na mszę, popatrzeć na księdza i powiedzieć: "kiepski teatr kostiumowy"." Bez wątpienia przedstawienia prezentowane w jednym z łódzkich kościołów, gdzie wyreżyserowany spektakl z udzielmy formacji taneczno-muzycznej, kiepskich teatralnych światełek czy estradowych laserków na 100% przebija „kiepski teatr kostiumowy” zwykłej, nudnej i oklepanej Mszy św. Pozostaje jedynie pytanie, czy największy z Cudów, jakie jesteśmy w stanie w naszym ziemskim życiu doświadczyć za darmo i codzinnie wymaga hałasu, tych decybeli emocjonalnego sacropolo. Czy dla wielu "zwykły moment przeistoczenia" jest tak słabą emocją, iż muszą uczestniczyć w jakże nowoczesnym przedstawieniu. I pytanie co dalej, skoro na starcie tak wielkie emocje są angażowane, co gdy taki nowoczesny teatrzyk się znudzi. Poszukiwanie kolejnych emocji?
S
stos
13 lipca 2016, 10:54
"W młodości byli tradycyjnymi katolikami" (wyznawali Boga martwego), dziś zaś są odnowicielami w tańcu (wyznają Boga żywego) tak gorliwymi,iż za namową ich wodzireja biorą w dłonie konsekrowaną hostię. Odnowiciele, to ludzie, którzy nie potrafią w pokorze czekać aż Pan przyjdzie, dlatego też opychają się duchowymi cukierkami. Są to ludzie, którzy nie potrafią nieść uciążliwego balastu ludzkiej natury więc uciekają w znieczulające doznania. Znacznie jednak gorsi są ci ,którzy ich na tę drogę pchają- ideolodzy odnowy, czerpiący pełną garścią z heretyckiego odjazdu by w istocie napluć na Kościół Święty  , który jakoby stał się domem Boga martwego.Każą więc dmuchać w tego fantoma by go ożywić i cieszyć się nowym. Jako alternatywę proponuję ciche trwanie wraz z Maryją pod Krzyżem Chrystusowym.To jest droga do Bożego Serca.Długa droga pod górę w spiekocie dnia.Co wartościowe musi bowiem kosztować.
Marcin Kaczmarczyk
13 lipca 2016, 12:30
Masz swoją sprawdzoną przestrzeń do modlitwy, to przy niej trwaj i nie obrzydzaj innym przestrzeni, która w żadnym punkcie nie koliduje z nauką Kościoła, a jest jej niekwestionowanym plusem. ​Jezus też był charyzmatykiem.
13 lipca 2016, 12:45
Kiedyś była pewna dobra zasada: nie wypowiadam się, bo się nie znam. Dzisiaj coraz częściej jest: nie znam się, ale się wypowiem. Stos, nic się nie znasz na duchowości charyzmatyków, ale do krytyki jesteś pierwszy. A poza tym, czy ktoś Ci broni praktykować wiarę tak, jak czujesz najlepiej, jak napisał Marcin?
13 lipca 2016, 13:06
Co to jest duchowość charyzmatyków?
13 lipca 2016, 13:16
Sposób, w jaki przeżywają i praktykują swoją wiarę charyzmatycy.
13 lipca 2016, 13:25
To jak na codzień, w normalnym świeckim życiu praktykują swoją wiarę charymatycy i jak ich praktykowanie wiary rózni sie od codzinnego praktykownia wiary przez niecharyzmatyków?
13 lipca 2016, 13:35
To nie wiesz tego? Co w takim razie komentujesz, nieznane? Tak, czy inaczej przeczytaj uważnie artykuł oraz skorzystaj z Googla. Nie będę za Ciebie odrabiał pracy domowej.
13 lipca 2016, 14:02
Jest tylko jedne problem - co moderator jakiejś grupy, czy jakiś ksiądz zajmujacy sie odnową, to inne pomysły na tzw. duchowość. W dodatku większosc to takie ogólniki czy hasłowosć. I jak się zada pytanie, o odniesienie tej duchowosci do realnego życia, to przeważnie tez padaja puste ogólniki. A czy komentuję nieznane - mozemy porozmawiać o darach choćby jezyków, czy uzdrawiania. Ale tych realnych, obecnych w codzinnym zyciu, a nie tych wynikających z emocji wspólnotego spotkania. Bo przecież wszyscy znamy efekt placebo, czy też wpływ sugesii oraz parę opisanych naukowo efektów psychologicznych.
13 lipca 2016, 15:17
Wiesz,ja jestem jedynie ciemnym tradsem,wznoszącym STOSY.  
13 lipca 2016, 15:21
Obrzydzanie? Nie,katolickie upomnienie.
Marcin Kaczmarczyk
14 lipca 2016, 07:51
Ale przed czym upominasz? Przed czym ostrzegasz? Przed twoimi braćmi w tej samej wierze, którzy modląc się modlą się inaczej niż ty? Przed tym że ktoś robi coś inaczej niż ty? Piszesz pogardliwie o członkach tego samego Kościoła. Zwroty typu odnowiciele, wodzirej są w tym przypadku językiem pogardy. Stawiasz się wyżej od innych z jedyną słuszną drogą modlitwy. Zadnych argumentów z Twojej strony. Tylko emocjonalny wywód na zasadzie zdaje mi się, widzi mi się, śniło mi się. ​Pozdrawiam
Marcin Kaczmarczyk
14 lipca 2016, 07:51
Ale przed czym upominasz? Przed czym ostrzegasz? Przed twoimi braćmi w tej samej wierze, którzy modląc się modlą się inaczej niż ty? Przed tym że ktoś robi coś inaczej niż ty? Piszesz pogardliwie o członkach tego samego Kościoła. Zwroty typu odnowiciele, wodzirej są w tym przypadku językiem pogardy. Stawiasz się wyżej od innych z jedyną słuszną drogą modlitwy. Zadnych argumentów z Twojej strony. Tylko emocjonalny wywód na zasadzie zdaje mi się, widzi mi się, śniło mi się. ​Pozdrawiam
14 lipca 2016, 08:50
Zwyczajnie,charyzmatykom nie ufam.Dlaczego?Bo korzenie swe mają w heretyckim ruchu zielonoświątkowym, bo czynią z Kościoła świątynię Boga martwego podczas gdy sami uzurpują sobie prawo do wyznawania Boga żywego, bo mają się za tych co Pana Boga za nogi złapali co w rezultacie prowadzi ich nierzadko do opuszczenia Kościoła. Piszesz o pogardzie.Tu jest właśnie pogarda - wobec tego co było, wobec Tradycji , pogarda w poczuciu lepszości.Ja nie używam swoich form modlitwy, używam tych, które używali moi przodkowie, bo wiem,że były one katolickie,nie tworzę swojego i nie mówię:patrzcie i podziwiajcie!
Marcin Kaczmarczyk
14 lipca 2016, 11:12
1. Ruchy charyzmatyczne są oficjalnie zatwierdzone przez Kościół Katolicki, w którym i ja i ty jesteś więc twoje heretyckie wątpliwości powinny być rozwiane decyzja Kościoła. ​2. Kto mówi że w ruchach charyzmatycznych jest Bóg żywy a gdzie indziej jest martwy? Chyba tylko ty. Ja w ruchach charyzmatycznych nie spotkałem się z takimi stwierdzeniami. ​3. Kto ma poczucie lepszości? Konkretnie. Piszesz o swoich wymysłach, które rodzą Ci się w głowie bez przykałdów, bez argumentów. Jedynie wylewasz swoje widzi mi się. ​Idąc twoim tokiem myślenia, to Kościół zatwierdził oficjalnie ruchy, które nim gardzą? Ciekawe, aczkolwiek uważam że głupie. 4. Kto stwierdza "patrzcie i podziwiajcie"? Konkretnie. Może to twój wymysł, biorący się z braku akceptacji tego co ustanowił Kościół Katolicki. ​To że coś Ci się nie podoba, nie znaczy że jest złe. Brak zaufania nie jest argumentem. ​Pozdrawiam
S
stos
14 lipca 2016, 14:53
1.Dziękuję za faktyczne potwierdzenie,iż katolickie ruchy charyzmatyczne pochodzą od heretyckich ruchów zielonoświątkowych, 2.Skoro jest Bóg żywy,którego odnowiciele nie znaleźli w Kościele to  widocznie wegetuje tam Bóg martwy, 3.Skoro wyznają Boga żywego to w sposób oczywisty mają się za lepszych od pozostałego bydełka,które utknęło w gąszczu suchych i martwych formułek, 4.Odsyłam do wodzireja i jego grupy tanecznej, choć na mnie co muszę przyznać wrażenia nie zrobili . Na koniec drobna dygresja. Kościół posoborowy zrobił się bardzo pojemny przygarniając w duchu tzw odnowy wiele rozmaitych owieczek (szkoda tylko,że tym wiernym Tradycji zaserwował kopa).Problem w tym,że z odnowicielami ma niejakie kłopoty bo Mu co jakiś czas nawiewają (ciekawe bo realizują w praktyce swe ekumeniczne nastawienie, co dziś przecież jest na topie). I jeszcze jedno- nie zamierzam kolegi przekonywać, ja jedynie wznoszę STOSY...
Marcin Kaczmarczyk
14 lipca 2016, 19:14
1. Nigdzie nie potwierdzam że ruchy charyzmatyczne pochodzą z ruchów zielonoświątkowych. Problem z czytaniem? 2. To Pana wniosek i widzi mi się, a nie fakt. 3. Pod tym punktem pełna pogarda z Pana strony. Nie ma sensu dyskutować. Znowu Pana widzi mi się a nie fakt. "Skoro wyznają Boga żywego to w sposób oczywisty mają się za lepszych od pozostałego bydełka,które utknęło w gąszczu suchych i martwych formułe" - Kto tak powiedział? Ktoś z ruchów charyzmatycznych? Czy Pan? 4. Nie znam wodzireja i grupy tanecznej.  Kościół jest jeden. Nie ma kościoła posoborowego i przedsoborowego, to wymysł jątrzących propogandę i podziały. Wznosi Pan jedynie swoje emocje nad klawiaturę. Niech Pan podaje fakty i argumenty a nie snuje mętne emocjolnale wywody o tym co się Panu zdaje.