Czy Franciszek się pomylił?

Dariusz Piórkowski SJ

Kontrowersyjne słowa Papieża Franciszka na temat kryzysu małżeństwa wypowiedziane wczoraj w bazylice św. Jana na Lateranie, lotem błyskawicy obleciały agencje informacyjne.

Przytoczmy je w oryginalnej wersji: "Większość małżeństw sakramentalnych jest nieważna, bo ludzie mówią sobie "tak" na całe życie, ale nie wiedzą, co mówią - ocenił Franciszek. Ważniejsze od samego sakramentu małżeństwa - dodał - jest to, by "sukienka panny młodej zmieściła się w kościele" i "by restauracja była blisko".

DEON.PL POLECA

Papież rzeczywiście się zagalopował i, co zdarza się w wystąpieniach improwizowanych, odwołał się do uogólnienia. Podobnie dzieje się, gdy mówimy lub piszemy, że "wszyscy coś robią" lub "każdy człowiek". Albo w małżeńskich kłótniach: "Bo ty zawsze..., bo ty nigdy". Po jakimś czasie korygujemy wypowiedź. W nagraniu filmowym, w którym zarejestrowano odpowiedź Franciszka na jedno z pytań słuchaczy, padają słowa o "zdecydowanej większości" małżeństw, podczas gdy w oficjalnej wersji opublikowanej na stronie Watykanu tekst poprawiono. Słowo "większość" zostało zastąpione słowem "część". Wiadomo, że bardzo trudno zbadać i ocenić, ile ludzi z pełną świadomością i właściwą intencją przystępuje do małżeństwa czy innych sakramentów. Nie mamy żadnych badań ani wiarygodnych mierników ludzkich intencji. Nie będę więc obracać kota ogonem i udowadniać, że Papież czegoś nie powiedział. Bo powiedział.

Natomiast kierując się zasadą św. Ignacego Loyoli, która mówi, by starać się ocalić zdanie bliźniego, nawet jeśli jest nim Papież, spróbuję założyć dobrą intencję Franciszka, zwłaszcza jeśli wypowiada się "bez kartki". I zrozumieć ducha jego wypowiedzi. Przypuszczam, że gdyby dopytać Franciszka na bieżąco, co miał na myśli, ufam, że skorygowałby swoją wypowiedź.

O co więc chodziło Papieżowi, zważywszy szerszy kontekst jego wystąpienia? Franciszek spontanicznie odpowiada na pytanie uczestnika spotkania wokół adhortacji "Amoris laetitia", który pyta o przyczynę kryzysu małżeństwa. Papież w odpowiedzi zwraca uwagę na to, że coraz więcej osób oddycha kulturą "tymczasowości". Zmienia zdanie, gdy tylko pojawią się trudności lub nadarzy się inna ciekawsza propozycja. Tu, zdaniem Papieża, tkwi korzeń kryzysu wierności i łamania przyrzeczeń oraz ślubów. Nie tylko małżeńskich.

Po drugie, jeśli przeakcentuje się prawny aspekt w przyjmowaniu sakramentów, może dojść do tego, że będziemy zwracali uwagę tylko na "zewnętrzny" aspekt: wymogi formalne. I może być tak, że człowiek nie mając wiary, zrobi jednak wszystko co należy, by z jakichś powodów przyjąć taki czy inny sakrament. I wszyscy będą zadowoleni. On, że coś "otrzymał", ksiądz, który odnotował w statystykach kolejnego wiernego.

Na przykład, człowiek ochrzczony uważa się za ateistę, ale przyjmuje ślub w Kościele, bo robi to dla swojej narzeczonej. Spotkałem ostatnio takiego mężczyznę. Z prawnego punktu widzenia jest w porządku: ma metrykę chrztu, świadectwo bierzmowania, zrobiony kurs przedmałżeński. Na wszystkie pytania odpowiada jak należy. Ksiądz ślub błogosławi, ale czy ten sakrament jest ważny? Prawnie tak, bo musimy polegać na słowie i zapewnieniach narzeczonego, ale jego intencja jest inna od tego, co wypowiadają jego usta. Czy to jest w porządku?

Kodeks Prawa Kanonicznego wyraźnie precyzuje, że "do zaistnienia zgody małżeńskiej konieczne jest, aby strony wiedziały przynajmniej, że małżeństwo jest trwałym związkiem między mężczyzną i kobietą, skierowanym do zrodzenia potomstwa przez jakieś seksualne współdziałanie" (KPK, 1096). A więc wiedza jest warunkiem koniecznym do zaistnienia małżeństwa.

I tutaj pojawiają się problemy. Różne są warianty tej wiedzy lub niewiedzy, świadomości i nieświadomości. Najgorszy: Młodzi wiedząc, że należy tak a nie inaczej mówić, cedzą odpowiednie słowa, aby "dostać ślub", chociaż nie zgadzają się z tym, co mówią. Na przykład, nie chcą mieć dzieci, ale ponieważ jest to warunek otrzymania ślubu publicznie oznajmiają to, co trzeba, czyli że są otwarci na zrodzenie dzieci. Wszystko po to, aby zadośćuczynić prawu. Ale wtedy taki sakrament jest nieważny, bo nie ma w nich zgody co do istotnego przymiotu małżeństwa, jakim jest zgoda i otwartość na potomstwo. Jest to działanie z premedytacją, świadome. I prawnie wszystko przebiega jak należy.

Słowa są wypowiadane "zewnętrznie", by zadośćuczynić wymogom prawnym, ale nie "wewnętrznie", to znaczy, nie następuje wolne i świadome przyjęcie tego, co oznaczają albo człowiek nie rozumie, do czego się zobowiązuje i zupełnie nieumyślnie wyraża zgodę. Bo tak trzeba. I myślę, że szczególnie ten drugi przypadek ma na myśli Franciszek.

W podobny sposób niektórzy wierni rozumują w odniesieniu do sakramentu pojednania. Sam byłem kiedyś świadkiem takiej rozmowy. Otóż pewna pani skarżyła się drugiej pani, że z jakiejś racji nie otrzymała rozgrzeszenia. Na co usłyszała odpowiedź: "To idź do innego księdza, ale nie mów o tym grzechu i dostaniesz rozgrzeszenie". Co rzeczywiście może się powieść, ale spowiedź jest nieważna, a nawet świętokradcza, bo nie wystarczy tylko to, że kapłan wypowie formułę rozgrzeszenie i zapuka w konfesjonał. Liczy się jeszcze odpowiednia dyspozycja, szczerość i pokora penitenta. Prawnie wszystko gra, od strony duchowej doszło do nadużycia.

Jeszcze inny przykład. Tuż przed chrztem dziecka szafarz zadaje rodzicom i chrzestnym pytania. Między innymi poucza ich w ten sposób: "Prosząc o chrzest dla waszego dziecka, przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowało Boga i bliźniego, jak nas nauczył Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?"

Znam przynajmniej dwa przypadki, kiedy rodzice twierdząco odpowiedzieli na to pytanie, ale po chrzcie dziecka w ogóle nie pojawiali się w kościele przez lata, ani nie uczyli dzieci modlitwy. Oczywiście, w przeciwieństwie do małżeństwa, nie jest to warunek konieczny do ochrzczenia dziecka, chociaż wątpliwy będzie jego rozwój religijny. Niemniej, problem jest podobny: jedno się mówi, a co innego się robi. I często, niestety, nie ma tutaj złej woli, lecz zwykła ignorancja i nieświadomość.

Wydaje mi się, że Papieżowi w tej wypowiedzi chodzi też o to, by wychowywać młodych do bardziej świadomego przeżywania sakramentów, gdzie nacisk kładzie się także na wewnętrzny aspekt: odpowiednia intencja, rzeczywiste zrozumienie, co się tak naprawdę dzieje i do czego się zobowiązuję, gdy wypowiadam słowa takiej czy innej przysięgi. To bywa trudniejsze i nie wszystko da się tutaj sprawdzić.

Natomiast bardzo trudno zgodzić się z tym, że w tak przewrotny sposób i nieświadomie postępuje większość narzeczonych, którzy przystępują do sakramentu małżeństwa. Takie rzeczy, niestety, zdarzają się, ale nie znamy żadnych miarodajnych liczb. Raczej trzeba zakładać, że należą do mniejszości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy Franciszek się pomylił?
Komentarze (70)
T
tomaszz
30 czerwca 2016, 10:33
Prawda jest taka, że nie ma jednej normy, którą można by sprawiedliwie osądzić wszystkich ludzi i Kościół jest nieomylny dlatego że dąży do poznania całej prawdy. Bo przecież żaden człowiek nie może objąć Boga swoim rozumem, Kościół nie jest posiadaczem całej prawdy, Kościół ją poznaje i odkrywa. A całą prawdę poznajemy kiedy przyjmujemy Ducha Świętego, i to nie jednorazowo ale w każdej chwili na nowo mówiąc Mu "TAK - Ty mnie poprowadź, Ty mnie poucz, bo ja nic nie rozumiem, i nic nie umiem bez Ciebie" Duchu Święty objaw nam Prawdę bo my sami nic nie wiemy i nic nie rozumiemy. Każdy człowiek jest "indywidualnym przypadkiem" i osądzając człowieka zawsze trzeba się zapytać Ducha Świętego o prawdę o tym człowieku. Pokazali nam to przecież święci jak np. o. Pio. Miał dar poznania prawdy o drugim człowieku. I to nie żadne normu mu to objawiły ale Duch Święty. Dlatego twórzmy normy ale rozumiejmy że one zawsze będą bewnym uproszczeniem i ograniczeniem dla pełnej prawdy, którą objawić może tylko Duch Święty. Osądzając człowieka tylko na podstawie norm zawsze go krzywdzimy.
TZ
Tomek Z
30 czerwca 2016, 09:59
A moim zdaniem papież może mieć rację. Z moich znajomych sporo jest takich, którzy otwarcie przyznają, że co prawda mówią "aż do śmierci cię nie opuszczę", ale przecież w życiu może być różnie i spokojnie są sobie w stanie wyobrazić sytuację, że z jakichś powodów odchodzą od męża/żony. Owszem przyznają, że nie chcieliby tego, ale gdyby on/ona okazał się złym człowiekiem to przecież nie będą siebie nim zamęczać. Wtedy można spróbować ułożyć sobie życie z kimś innym. Uważam że niestety takie myślenie jest bardzo powszechne. Ludzie nie rozumieją na czym polega prawdziwa wierność. A jest to niestety element konieczny do ważności małżeństwa. PS Bóg nawet tych którzy tego nie rozumieją w chwili zawierania małżeństwa potrafi doprowadzić do pełniejszej prawdy, także tego... nie ograniczajmy Ducha Świętego! :)
22 czerwca 2016, 22:37
To co ja widze u wielu uzytkownikow tutaj to postawa bliska tradycjonalistom i osobom nieuznajacym SVII. Osoby te sa pelne wiedzy, intelektu, krytykuja caly Kosciol i wiedza lepiej nawet jak powinno wygladac chrzescijanstwo- tak jakby chrzescijanstwo mozna by bylo sobie do kieszeni schowac (przyklad @nickname). Dla mnie tacy ludzi to odrealnieni od historii i od samego chrzescijanstwa smutni intelektualisci, bez wiary i umiejetnosci czytania rzeczywistosci. Nie wiem czy juz zapomnieli ze jest tez Bog ktory prowadzi cala historie swiata, moze w ogole o tym nie wiedza a moze zwyczajnie w to nie wierza. Ludzie bez wiary, jeszcze chwila a zaczna poprawiac samego Pana Boga (po biskupach, kardynalach i papiezach przyjdzie kolej i na Boga). Trzebaby sie pomodlic, wszyscy na koncu jestesmy biedaczkami..
22 czerwca 2016, 22:27
A mnie sie artykul podoba w tym akurat przypadku, podaje on konkretne przyklady, z zycia wziete, logicznie spojne i uargumentowane. Niestety, problemem niektorych uzytkownikow deona.pl jest brak autorefleksji, autoobserwacji i autokrytycyzmu. Ci wlasnie rozczarowawszy sie niektorymi artykolami na deonie, potepiaja teraz w czambul wszystko co leci. Badzmy ze soba szczerzy, jak ci sie nie podoba jeden z drugim, to po kiego grzyba tu jeszcze jestes? Zmien portal i czesc.
QQ
q q
20 czerwca 2016, 01:29
@ Rafał Borowski Żadna reglamentacja nic nie da jeśli Kościół sam siebie i ludzi (wiernych) nie będzie traktował poważnie. A traktować poważnie, to dziś uznać nieocenzurowaną fałszywym miłosierdziem naukę 2 tys. lat Kk, potwierdzoną i uświęconą rzeczą całych pokoleń świętych i męczenników, doktorów Kościoła, papieży i zweryfikowaną św. Tradycją w uznaniu godności człowieka zdolnego w prawdzie do podejmowania wolnych decyzji i ponoszenia jej skutków. Temu służy cała nauka o moralności sięgająca Sokratesa, Arystotelesa i św. Tomasza podająca ostateczne racje i praktyczne wskazania - jak wzrastać w (zapomnianych zupełnie) cnotach. Temu służy całościowe odczytanie Pisma Św. z prawem naturalnym, Dekalogiem i Ewangelią. Jeśli Kk będzie nauczał i traktował sam siebie jako bezładne zbiorowisko bezwolnych idiotów, bez godności i charakteru, niezdolnych do wolności, która wyraża się w decyzjach (wyborze dobra albo zła), wręcz uciekających od wolności (decyzji) w tymczasowe przyjemności, w emocjonalny, duchowy i fizyczny egoizm i ostatecznie nihilizm, i nie będzie nauczał czym jest prawda, kłamstwo, dobro, zło jako przewodnik-pasterz w wyborze między nimi - to jaka będzie realna wiara tego Kościoła ? To, co to będzie za Kościół ? - Na pewno nie Chrystusowy. Polecam po rozwagę:  Idea fałszywego miłosierdzia istotą apokaliptycznego zwiedzenia [url]https://www.youtube.com/watch?v=an6wQcG390M[/url]
21 czerwca 2016, 08:21
Kościół traktuje ludzi poważnie, tyle ze wielu ludzi oczekuje ram prawnych, jasnej wskazówki, przepisu jak maja postępować. Wielu nie chce wolności, nie chce podjac ryzyka życia z własnym sumieniem, wolą jasny i czytelny przepis podany przez księdza. Stad zresztą wielkie rozczarowanie małzeństwem, bo wileu wierzyło, iz sakrament jest taką magią, i że będzie super, miło i bezboleśnie. Bo tak opowiadał ksiądz, bo takie usłyszeli świadectwa od katolików. A receptą na kryzysy małżeńskie czy rodzinne miała być modlitwa, ale one nie zadziała. Ani na małzonka, ani na dzieci. Co gorsza okazuje się, iż nawet rygorystyczne przestrzeganei tego co głosża ksieża nie daje efektów. A wrecz przynosi rozczarowanie, skoro tych błądzących obejmuje się miłosierdziem.
QQ
q q
22 czerwca 2016, 12:54
 Czy można traktować ludzi poważnie nie ucząc ich wolności, a utwierdzając w niewolnictwie ? A kto to powiedział: "Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" ?  Czy Bóg nie dał jasnych wskazówek i ram prawnych, a Kk przez 2 tys. lat nie wypracował najdoskonalszej nauki i PRAKTYKI doskonalenia cnót, sumień i tym samym wolności ? Czy doprawdy nie widzisz korelacji czasowej obecnej tragicznej sytuacji w Kk z pogłębiającym się zaniechaniem Kk w nauczaniu i praktyce rozróżniania dobra od zła, prawdy od kłamstwa i tym samym zaniechania kształtowania prawych sumień ? Czy modlitwa może być skuteczna bez codziennego elementarnego wysiłku przestrzegania praw Bożych, Dekalogu i tym samym fundamentu ewangelicznej miłości ?
19 czerwca 2016, 19:54
Przyznam, że przydałaby się pewna reglamentacja sakramentu małżeństwa. Udzielanie obecnie ślubów w kościele jest gorszym procederem, niż działania akwizytorskich firm z kruczkami małym drukiem (konsekwencje). Musisz wziąć ślub kościelny, presja nie tylko duchownych, ale też, a może przede wszystkim otoczenia. A po iluś latach: mamy Cię, jesteś pozamiatany do śmierci, swojej lub współmałżonka, jeśli chcesz w pełni uczestniczyć w życiu Kościoła…  Biorą dwudziestoparoletnie dzieciaki ślub, piękne fotki, a potem odlatują kolorowe motylki i nastaje brutalna proza dnia codziennego, mamy co mamy… Należy przestać szastać tym sakramentem.
21 czerwca 2016, 08:12
Dwudziestoparolenie dzieciaki? To ile lat trzeba mieć wg Ciebie, aby być dorosłym? Problem nie leży w reglamentowaniu, ale takim nauczaniu, aby para stojąca przed ołtarzem miała pełną świadomośc nieodwołalnosci tego co czynią. A to jest trudne w środowisku akceptujacym, czy wręcz polecajacym rozwody, to jest trudne dla osób wychowanych w patologii rozwodu swoich rodziców. Ale tez jest trudne, bo np. rozpoczynajac współżycie trzeba mieć przekonanie, iż z daną osobą chce sie spedzic całe życie. Ze gdy pojawi sie dziecko przed slubem, nie będzie wymuszonego obowiazku małżeństwa, lecz dobrowolna przyspieszona obopólna chęć jego zawarcia. Tylko weź to teraz wytłumacz 18-latkom zauroczonym światem.
21 czerwca 2016, 08:46
Można być dorosłym mając lat 18, a można być dzieciakiem, mając nie tylko 20 parę lat, ale i 30 i 40 parę lat… Nawiązuję do rosnącej liczby coraz mniej dojrzałych ludzi, nie potrafiących brać odpowiedzialności za swoje słowa, czyny, decyzje. Nie zauważyłeś jeszcze tego współczesnego trendu? „Problem nie leży w reglamentowaniu, ale takim nauczaniu, aby para stojąca przed ołtarzem miała pełną świadomośc nieodwołalnosci tego co czynią.”. Przecież to jedna z form reglamentowania.
21 czerwca 2016, 09:16
Jak byłem młody, to dla pokolenia moich rodziców nasze ówczesne zachowania były niedojrzałe, a standardem było utyskiwanie "jaka ta młodzież ...." I pouczanie w stylu "za moich czasów". Teraz moje pokolenie narzeka jaka młodzież niedorzała i opowiada jak to "było wspaniele" za naszych czasów. Natomiast jeżeli jest obecnie jakiś problem, to jest to problem nadopiekuńczych rodziców. Ale to inna dyskusja. Nauczanie, a dokłądnie katecheza majaca także cel nauczania do życia w małżeństwie katolickim to nie jest reglamentacja. To jest obowiązek Kościoła, który obecnie jest na uboczu dyskusji o niedojrzałej młodzieży.
JR
J. R. S
18 czerwca 2016, 15:59
Ksiądz myli, zdaje się, za papieżem, brak świadomości z lekceważeniem, a to są dwie różne kwestie. "Wiem, że jest na zawsze, ale nie przejmuję się tym, ani o tym nie myślę, bo jest mi aktualnie dobrze". A jak zaczną się trudności, to wtedy swoje lekceważenie nazywam niewiedzą, bo tak jest wygodnie. Zresztą nie wszystko da się przewidzieć. Po to są kursy, żeby informować. Dla świadomości wystarczy poinformować. Nie wierzę, że kiedy myśli się o ślubie nie myśli się "na zawsze". Tym właśnie małżestwo, między innymi, różni się od życia w cudzołóstwie. Co więcej tutaj jest problem pojęcia "świadomie", gdyż to znaczy coś zupełnie innego, niż obecnie często, pod wpływem materialistycznych teorii Freuda et consortes, się błędnie uważa. Według tych teorii zawsze występują jakieś podświadome motywy czy dążenia. Te teorie to zamach na nauczanie Kościoła, świadomość grzechu i wolną wolę. W rozumieniu kościoła świadomość to coś innego niż "bycie świadomym podświadomych dążeń". Jeśli ktoś nie jest świadom, że cudzołóstwo, kradzież, nierząd, czyny homoseksualne etc są grzeszne, bo nigdy o tym nie słyszał czy błędne sumienie milczało, to wystarczy poinformować tę osobę i już wymóg świadomości został spełniony. Nie była świadoma, jest świadoma (a przynajmniej może być, jeśli nie ma złej woli).
19 czerwca 2016, 07:25
Zakląda sie w Kościele iż słowa i gesty są zgodne z wewnętrzna wolą. Ale moze być tak, iż z jednej strony człowiek publicznie, na głos ślubuje wiernosć i ze nie opuści aż do śmierci, a z drugiej zakłada wewnętrznie (w tym samym czasie) możliwośc rozwodu, jak coś wyjdzie nie tak. Albo "łowienie męża/żony", bo staropanieństwo czy starokawalerstwo dokucza. Czy ślubowanie miłości jest aby prawdziwe wtedy? O popularnej obecnie rozbieżności pomiędzy jednym z przymiotów małżeńskich, czyli posiadaniem dzieci, a równoczesnym ich wykluczaniem przez antykoncepcje nie warto nawet wspominać. Tak samo, jak o naciskach na zawarcie małżeństwa w wypadku ciąży.
QQ
q q
19 czerwca 2016, 15:43
"Zakląda sie w Kościele iż słowa i gesty są zgodne z wewnętrzna wolą". W porządku przyrodzonym, naturalnym, ludzkim, gdzie człowiek nie jest jakimś czystym duchem ale jednością materialno-duchową, nie ma innej możliwości, i to nie tylko w Kościele, ale w każdej racjonalnej (czyli ludzkiej) aktywności człowieka (warunek podstawowy każdej ludzkiej cywilizacji). Na intencjach, przeświadczeniach rozbieżnych z czynami, rozbieżnych czynach z wolą, człowiek może zbudować tylko chaos - zbudować nic się nie da, w tym Kościoła również. Tylko Bóg ma wgląd w serce, sumienie i intencje człowieka. Kontestowanie powyższego w próbie sankcjonowania rozbieżności woli człowieka z jego czynami w budowaniu Kościoła, już jest buntem przeciw Bogu. Dla nas z racji, że jesteśmy tylko ludźmi z przyrodzonej konieczności wiążące musi być to, co wyrażone w słowach, czynach i gestach - tym bardziej uroczystych wobec samego Boga ("intencjami piekło jest wybrukowane").
21 czerwca 2016, 08:27
Co do zasady domniemuje się, iż czyny są zgodne z wolą. Stąd brak weryfikacji i stąd prosta metoda oczukania Kościoła. Oczywiście takie oszustwo jest bezsensem w świetle wiary, ale może mieć sens  gdy ważan jest cąła otoczka ślubu kościelnego. Co za problem wziać ślub w kościele bez wiary, ale dlatego, iz narzeczona tak chce (trzeba spełniac jej kaprysy), czy rodzina wymusza choćby finansowo.
DI
Daniel i Marta
18 czerwca 2016, 15:05
i to ma polemizować z tym co mówi papież Franciszek? Wyjaśni proszę, bo nie rozumiem....
JR
J. R. S
18 czerwca 2016, 16:01
A ja rozumiem i myślę większość z nas, którzy to czytamy i wyrażamy naszymi ocenami.
DP
Danuta Pawłowska
18 czerwca 2016, 14:03
Św. Jan Paweł II powiedział: ,,Stąd, znad Bałtyku, proszę was, wszyscy moi rodacy, synowie i córki wspólnej Ojczyzny, abyście nie pozwolili rozbić tego naczynia, które zawiera Bożą prawdę i Boże prawo. Proszę, abyście nie pozwolili go zniszczyć. Abyście sklejali je z powrotem, jeśli popękało. Abyście nigdy nie zapominali: „Jam jest Pan, Bóg twój, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną!” — Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremno. — Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. — Czcij ojca twego i twoją matkę. — Nie zabijaj. — Nie cudzołóż. — Nie kradnij. — Nie mów fałszywego świadectwa. — Nie pożądaj żony bliźniego twego. — Nie pożądaj żadnej rzeczy, która jego jest”. Oto Dekalog: dziesięć słów. Od tych dziesięciu prostych słów zależy przyszłość człowieka i społeczeństw. Przyszłość narodu, państwa, Europy, świata. „Słowa Twoje, Panie, są prawdą. Uświęć nas w prawdzie” (por. J 17, 17). [url]http://mateusz.pl/jp99/pp/1991/pp19910601c.htm[/url]
DI
Daniel i Marta
18 czerwca 2016, 15:07
i to ma polemizować z tym co mówi papież Franciszek? Wyjaśni proszę, bo nie rozumiem....
20 czerwca 2016, 20:00
Zapomniałeś o: "Nie uczynisz sobie rzeźby ani podobizny wszystkich rzeczy, które są na niebie w górze i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i służył. Bom ja jest Pan, Bóg twój, Bóg zawistny, który dochodzę nieprawości ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą, 10a czynię miłosierdzie na wiele tysięcy miłującym mię i strzegącym przykazań moich." Modliłeś się przed obrazami ... prawda? 
20 czerwca 2016, 20:18
A jest w ogóle możliwym w/g ciebie uczynić rzeźbę albo podobiznę rzeczy które są na niebie w górze itd? A słowa za pomocą ktorych ludzie się porozumiewaja żeby coś opisać, przekazać drugiemu to jest podobizna czy nie, jak myślisz? Ja uważam, że chodzi o to żeby na tym nie poprzestawać i nie zatrzymywac się tylko wnikać głębiej czyli w swoje wnetrze. Przecież ty też używajac słów czynisz podobiznę pewnie tylko tobie wiadomo czego, ale też coś chcesz przedstawiac zatem dobrze robisz czy źle?
20 czerwca 2016, 20:44
A zastanawiałeś się kiedykolwiek dlaczego żydzi i muzułmanie nie robią obrazów i rzeźb Boga? Bo chyba wiesz, że wywodzą się z tej samej podstawy religijnej. Katolicyzm to przykazanie ... wykreślił. Interes to interes. 
20 czerwca 2016, 20:50
Ja się pytam o coś innego: czy jest w ogóle możliwe zrobienie takiej podobizny czy rzeźby Boga. Widziałeś gdzieś taką rzeźbę albo podobiznę? Jeśli tak to powiedz gdzie.
20 czerwca 2016, 21:01
No dobrze, a zdjęcia przyrody to jest w/g ciebie podobizna Boga czy nie?  Ludzie fotografują przecież naturę, tu też w galerii zdjęć na deonie pojawiaja się fotografie kwiatów, zwierząt, ludzi. Czy ludzie dobrze robią że fotografuja czy źle i będą za to ukarani? A jak ktos maluje obraz zachodzącego słońca nad morzem albo lasu to dobrze robi czy źle?:)
20 czerwca 2016, 21:06
A zastanawiałeś się kiedykolwiek dlaczego zydzi i muzułmanie nie robią obrazow i rzeźb Boga? Myślisz, ze nie ma wśród  nich zapalonych fotografów  czy malarzy  natury albo rzeźbiarzy ludzkich postaci? A muzyka a poezja?
20 czerwca 2016, 21:27
A czy dobroć, uprzejmość, życzliwość, pokora, miłość, przyjaźń, radość, łaskawość, wierność, skromność, wstrzemięźliwość, czystość to są obrazy Boga czy nie?
21 czerwca 2016, 08:03
"czy jest w ogóle możliwe zrobienie takiej podobizny czy rzeźby Boga" A co to ma znaczenie w myśl zasad Twojej religii? Podobno Bóg dał Wam 10 przykazań. Kościół rzymskokatolicki jedno z tych przykazań w gruncie rzeczy wykreślił. Kościół postepuje niezgodnie z tym przykazaniem jednocześnie mówiąc, że wola Boga jest w jego działaniu najważniejsza. Czysta hipokryzja. A jeśli pytasz o moje zdanie to nie można zrobić podobizny czegoś czego nie było i nie ma.  
21 czerwca 2016, 08:05
Ale o czym Ty mnie przekonujesz? O tym, że nie przestrzegasz 2-go przykazania i wykonujesz gimnastykę katolicka by udowodnić, że wcale nie trzeba? Twój Bóg dał Ci przykazanie, które masz gdzieś.  Co tu więcej tłumaczyć. 
21 czerwca 2016, 08:10
No i fikołek i przewrót przez plecy. Gimnastykujesz się jak katolik złapany za rękę któą kradł. Twój wymyślony Bóg dał Ci nakaz którego nie przestrzegasz. W swojej świątyni masz mnóstwo obrazów i rzeźb przedstawiających Boga. Ty klekasz przed takimi i innymi obrazami np. na Jasnej Górze i się modlisz. To wbrew przykazaniom ..... ale katolik ma  gębę pełną frazesów: "Abyście nigdy nie zapominali" Sam natomiast zapominasz (albo nie wiesz) o jednym z nich. To się nazywa hipokryzja. 
21 czerwca 2016, 08:13
Żydzi byli prostym i okrutnym plemeniem wędrującym. Czy Ty myslisz, że Żyd kilka tys. lat temu zastanawiał się nad poezją?  Na razie chyba nie odpowiedziałeś na pytanie czy modlisz się przed obrazami.
21 czerwca 2016, 08:35
Skoro nie mozna zrobić podobizny czegoś czego w/g ciebie nie bylo i nie ma to po co drazysz temat?
21 czerwca 2016, 08:43
Co ty kolego taki napastliwy? Tu nie ma gimnastyki bo wszystko jest odbiciem Boga mało tego, Bóg sam uczynił dla ludzi swoje podobizny w postaci wszystkiego i wszystkich co nas otacza, w dodatku "wszystko było dobre" i jest nadal :-) Szok dla ciebie? Dlaczego zatem ktos nie moze namalowac obrazu św. Tereski?
21 czerwca 2016, 08:45
Ale o czy nie wiem? Na sile chcesz mnie ubrać w zaciasne buty bo sam w takich chodzisz?
21 czerwca 2016, 08:47
Bo wykazuję hipokryzję katolików, któzy z premedytacją nie przestrzegają 2-go przykazania, ale uważają, że 10 rzykazań jest bardzo ważne. Tych dwóch postaw nie da się pogodzić.   Katolicy uważają że Bóg istnieje i że dał 10 przykazań. Ja pisze o nich i o ich hipokryzji.
21 czerwca 2016, 08:48
Nie nauczono cię w domu rozmawiac z ludźmi ze taki napastliwy jesteś? Straszne. Skoro wszystko co mnie otacza jest obrazem Boga to w pewnym sensie mozna powiedzieć że skoro otaczają mnie same obrazy modlę się ale nie przed obrazami ale wsrod obrazów:-) Niepojęte?
21 czerwca 2016, 08:49
Bo mu Bóg zabronił modlic się do cielca. To przecież wierzenia katolików. Czyżbyś dostrzegł, że oszukujesz swojego Boga mając gdzieś jego przykazanie?
21 czerwca 2016, 08:51
Ja nie wierzę w nakazy nieistniejącego Boga. Ty chyba przeciwnie. Więc to Twoje buty są ciasne więc postanowiłeś je zmienić na wygodniejsze. Jednocześnie mając gdzieś część przykazań.
21 czerwca 2016, 08:57
Mówisz że nie wierzysz a ja odnoszę wrażenie ze jesteś jakimś wojującym katolikiem tylko nie chcesz się przyznać. I ta napastliwość w rozmowie z drugim człowiekiem mocno zniechęca do jakiejkolwiek rozmowy. Coś ci powiem, kiedyś ludzie chodzili nago ubrani jedynie w skóry zwierzęce które pozyskiwali ze zjedzonych zwierząt, wydawali mało zrozumiale dźwięki, zachowywali się tez czasem podobnie do zwierząt. To się zmieniło, ludzie odchodzą od jedzenia mięsa, wolą torby płócienne jak sie chca z kims dogadać to probuja to robić, pewnie dawniej potraktowali by go dzidą. Jak widzę zatrzymaleś się w tamtych czasach bo caly czas dźgasz mnie jakimś ostrym narzędziem, wyluzuj.
21 czerwca 2016, 08:59
Zachowujesz się jak przesłuchujacy skazanego w więzieniu, takie sceny to tylko w filmach.
B
Bazyli
21 czerwca 2016, 10:44
Modlisz się wśród obrazów, które Twój Bóg zabronił czynić. Nie przestrzegasz więc 2-go przykazania. Nie wiem czy to jest napastliwe stwierdzenie. To po prostu stwierdzenie faktu. A, że pewnie się z tym źle czujesz ... nic na to nie poradzę. Warto zdawać sobie sprawę. Katolicy zwykle nie wiedzą o tym przykazaniu. Swiadczy to ich miernej znajomości własnej religii.  Na Jasnej Górze, gdy otwierają obraz wszyscy klączą i sie modlą .... uważasz, że to nie jest modlitwa do obrazu? Oczywiście znam odpowiedź na to pytanie. Klęczą i biją pokłony zupełnie przypadkowo. 
21 czerwca 2016, 10:51
Nie wiem, czemu katolik w sytuacji gdy dowiaduje się, że łamie 2-gie przykazanie nie powie .... masz rację, wszystkie obrazy w kościołach powinny zostać zdjęte albo zakryte. Zamiast tego idą w zaparte i zaczynają gimnastykę katolicką typu: no ale przecież nie chodzi zupłenie o to tylko o coś innego; a co w tym złego; nie do obrazu a obo; nie do świętego ale przez świętego itd. itd.
21 czerwca 2016, 11:32
Wojujesz, wojujesz ale chyba już się sam w tym pogubiłeś bo w kółko to samo.
21 czerwca 2016, 12:41
Po pierwsze katolik nie łamie I Przykazania Dekalogu, po drugie śmieszne jest, jak ateista opowiada co maja robić katolicy, bo ma jakąś swoja prywatna wizję tego co jast napisane w Piśmie. 
22 czerwca 2016, 23:57
Nie, czemu miałbym się pogubić? Wskazuję jedynie katolickie wybiórcze podejście do wiary. 
22 czerwca 2016, 23:59
Myślisz, że katolicy zdają sobie sprawę, że 2 przykazanie zostało wykreślone przez kościół? Czyli można wykreślać wszystko co nie pasuje, skoro mozna wykreślić coś tak podstawowego jak przykazania. 
23 czerwca 2016, 00:06
Zabawne, że mówisz o "zatrzymywaniu się" a jednocześnie stosujesz się do nakazów zapisanych przez ludzi tysiące lat temu . Myslisz, że ich poglądy etyczne są tymi które pasują do obecnego świata, mimo, że co nieco się zmieniło? 
23 czerwca 2016, 08:55
"Po pierwsze katolik nie łamie I Przykazania Dekalogu" He he he. Modli sie do świętego, albo do Maryji, albo klęka przed obrazem itd. itd.    ale oczywiscie nie łamie "Ni bedziesz miał Bogów cudzych .... itd." Nie wcale, nie łamie. To przecież nie modlitwa tylko nazwijmy to inaczej np. bodlitwa i juz jest ok. gimnastyka katolicka to coś bardzo zabawnego.
23 czerwca 2016, 09:43
No więc tlumaczę ci po raz setny: dawniej ludzie chodzili nago, przyodziani jedynie w skóry zwierząt, które wcześniej zjadali. Porozuwiewali się często za pomoca maczugi lub kamienia. Obecnie wolą często gęsto sałatę i mają smartfony, są wśród nich także katolicy. Myślisz, że zostaną potępieni za nieposluszeństwo? Wyjdx z domu, poznaj ludzi, porozmawiaj a nie tkwisz w swoim zamkniętym świecie sprzed 2000 lat.
23 czerwca 2016, 17:23
I to mnie dziwi, że są wśród nas katolicy któzy wierzą w mitologię plemion żydowskich. Dziwacy.
DI
Daniel i Marta
18 czerwca 2016, 09:45
Żałosne jest z Waszej Deońskiej strony, ciągłe krytyczne interpretacje tego, co mówi papież. Ciągłe poczucie, że On nie wie co mówi, a my oświceni Jezuici, musimy go prostować. Do tego warsztat dziennikarski na najniższym brukowym poziomie: gonicie za sensacją jak inne media. Dla zainteresowanych: obejrzałem w oryginalne ponad 30 min rozmowy uczestników z Papieżem w ramach kongresu diececji rzymskiej. I tak: wszystkie kontrowersyjne wg tutejszych dziennikarzy, wypowiedzi papieża, dotyczyły opisania konretnej społeczności wiejskiej, zamieszkałej w płn. Argientynie. Tamtejsze rodziny, żyją w zabobonnym przeświadczeniu, że jak się zawrze sakrament, to coś złego się wydarzy. I tak trwają przez dziesiątki lat w związku, w rodzinach, by na starość się pobierać. Papież powiedział, że trzeba z tym walczyć a potem dodał właśnie te "kontrowersyjne" kwestie.  Wyrwanie pojedyńczych zdań, bez podania o czym tak naprawdę mówił papież, jest naprawdę podłe z Waszej strony! Co wy pismaki deońskie chcecie tym uzyskać?
Dariusz Piórkowski SJ
18 czerwca 2016, 10:17
Zamiast obrażać i manipulować, co jest szczególnie łatwe, jeśli się pisze anonimowo i nie pokazuje twarzy, proszę dokładnie czytać tekst i wypowiedź Papieża i tutaj piszących "pismaków".  Papież odniósł się do pytania jednego z uczestników, który pytał o kryzys małżeństwa. I Papież zaczął od tezy, że żyjemy w kulturze tymczasowości. Nie dotyczy to tylko Argentyny.  Każdy może wyczytać, co chce, jeśli nakłada własne poglądy na to, co czyta.
DI
Daniel i Marta
18 czerwca 2016, 13:26
Przykład papieża dotyczył bardzo ścieśle przez niego określonej społeczności. Ich zabobon skrytykował (oczywiście tego też nie przytoczycie) a potem pochwalił ich wierność (bo czemu nie miałby tego robić). Jednym słowem, czepiacie i się robicie sensację.... 
20 czerwca 2016, 20:03
"Każdy może wyczytać, co chce, jeśli nakłada własne poglądy na to, co czyta." I to jest problem czytania Biblii przez wierzących. 
RB
Robert Biedroń
18 czerwca 2016, 02:52
Ojczulek złoty przemilcza ważniejszy fragment!!! "powiem wam, że w tych konkubinatach widziałem dużo wierności. I jestem przekonany, że jest to prawdziwe małżeństwo. Mają one łaskę właściwą małżeństwu, właśnie ze względu na zachowywaną wierność" Amen!!!
18 czerwca 2016, 01:39
Uwielbiam jak w imię poprawności ideologicznej trzeba wytłumaczyć papieża z jego własnych słów, bo "źle powiedział". Czym sie różni założenie autora, że małżeństwa nieważne nalezą do mniejszości, od tego co powiedział papież, że są wiekszością? Zwłaszcza, że jak sam pisze Dariusz Piórkowski "nie znamy żadnych miarodajnych liczb". Skoro nie znamy miarodajnych liczb to skąd ten "kryzys małżeństwa" o którym wiemy, że jest?
Dariusz Piórkowski SJ
18 czerwca 2016, 08:21
Różnic jest wiele: - mniejszość oznacza, że jest ich mniej, a nie więcej - mniejszość oznacza, że sporo małżeństw jest ważnych i szczęśliwych - mniejszość - bo w sądach biskupich tylko pewna grupa małżeństw stara się o stwierdzenie nieważności - nie mamy miarodajnych liczb co do tego, jaką intencję mają ludzie przy zawieraniu małżeństw, bo tego nigdy nie da się zbadać. - o kryzysie małżeństwa wnioskujemy na podstawie liczby rozwodów (patrz: statystyki GUS), ci, którzy pracują w parafiach lub przygotowują do małżeństwa na kursach widzą, jak bardzo zrytualizowało się podejście do małżeństwa, z nieproporcjonalnej ilości czasu i energii poświęcanej na materialną i zewnętrzną stronę małżeństwa, a nie na przygotowanie wewnętrzne. Widzimy to też na rekolekcjach i wieczorach dla narzeczonych.
S
stos
17 czerwca 2016, 21:49
Papa chciał zaszokować a skończyło się jak zwykle. Obserwujemy wyraźny kryzys autorytetu papieża, trudno bowiem przejść do porządku dziennego nad stałym prostowaniem wypowiedzi Franciszka.Nie to jest jednak najważniejsze.Daremnie szukać w wypowiedziach Franciszka odesłania do stałego elementu natury ludzkiej jakim jest skłonność do grzechu.Bez odesłania do grzechu stałe mielenie ziarna miłosierdzia jest jedynie instrumentalnym traktowaniem Boga 
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
17 czerwca 2016, 23:12
Gratuluję, utrafiłeś w samo sedno. Prostowanie mija się z celem, bo za chwilę inna wypowiedź będzie deprecjonować albo jakąś prawdę wiary, albo sakrament nie przystający do praktyki i czasów. Jest to bowiem już stała praktyka, zmierzająca do niwelowania zbyt ostrych wymagań naszej wiary w porównaniu z innymi religiami. Działanie naczelnika Watykanu wyraźnie zmierza do stałego dialogu międzyreligijnego i wyraźnych ustępstw wobec innych religii w celu wspólnego, ale głównie politycznego działania! Nie ma tu najmniejszej troski o zbawienie kogokolwiek, a wyłącznie o sprawy tego świata.
QQ
q q
17 czerwca 2016, 19:53
Zatem czy ks. Piórkowski pisząc to wszystko ma pełną świadomość tego, co czyni ? Przecież "słowa są wypowiadane "zewnętrznie", by zadośćuczynić wymogom prawnym [różne mogą być wymogi - p.a.], ale nie "wewnętrznie", to znaczy, nie ma umyślnego przyjęcia tego, co oznaczają albo człowiek nie rozumie tego, do czego się zobowiązuje [co napisał - p.a] i zupełnie nieumyślnie wyraża zgodę [akceptuje to - p.a]. Bo tak trzeba". Np. kiedy pisze: "... kierując się zasadą św. Ignacego Loyoli, która mówi, by starać się ocalić zdanie bliźniego, nawet jeśli jest nim Papież, spróbuję założyć jego dobrą intencję...". Nawet u Papieża dobre intencję ? No, no... "Papież w odpowiedzi zwraca uwagę na to, że coraz więcej osób oddycha kulturą "tymczasowości". Zmienia zdanie, gdy tylko pojawią się trudności lub nadarzy się inna ciekawsza propozycja. Tu, zdaniem Papieża, tkwi korzeń kryzysu wierności i łamania przyrzeczeń oraz ślubów. Nie tylko małżeńskich". I stąd procesualna "tymczasowość" prawdy i etyki sytuacyjnej, uzależnionej (zrelatywizowanej) od czasu i miejsca "tymczasowej kultury" w "Amoris laetitia". To jest zaiste wybitnie skuteczny sposób, "by wychowywać młodych do bardziej świadomego przeżywania sakramentów...". Albo kościół, jak to robi od 2 tys. lat, będzie kształtował ludzi odpowiedzialnych za słowa i czyny, czyli będzie traktował człowieka poważnie wskazując dobro i zło (prawo naturalne, Dekalog, Ewangelia), by był w stanie, i by mu dopomóc świadomie i odpowiedzialnie, podejmować nie tylko uroczyste, ale codzienne wolne decyzje - albo w sposób nieunikniony musi traktować ludzi (Kościół, sam siebie) jak tymczasowe, płynne, bo nieustannie zmieniające się (etyka sytuacyjna) zbiorowisko nieświadomych swojej ludzkiej godności przygłupów powodowanych coraz bardziej instynktami, hedonizmem, egoizmem i ostatecznie nihilizmem (czego pragnie upadły anioł). Albo, albo...
17 czerwca 2016, 17:53
Czekałem z utęsknieniem na tłumaczenie słów Papieża:) Czytałem też dyskusje i tutaj i na FB i pełne oburzenia wypowiedzi dot. słów Papieża. Ale to oczywiście Papież ma racje. Bo tajemnicą poliszynela, skrywana bardzo głęboko w naszym Kościele jest postawa wielu wiernych wobec Sakramentów. Chrzest, bo tak wypada, bo ….. (dowolna argumentacja). Cyrk wokół I Komunii Św. , sakrament odejścia (zwany kiedyś Bierzmowaniem). No i ślub kościelny. Pomijam oczywistości, czyli to co powiedział Papież, pomijam dyskusyjna „wolną”  zgodę wypowiedzianą pod przymusem ciąży. Dochodzi przecież cała ta magia ślubu, to marzenie o byciu księżniczką, czy księciem, te magiczne chwile. Ale też wiara w magię samego Sakramentu. Bo wielu uważa, iż sam Sakrament to taki magiczny moment, gwarantujący piękne, szczęśliwe, bezbolesne małżeństwo aż do grobowej deski.  To tez jest problem w Kościele, szczególnie widoczny poprzez wyidealizowane, płytkie, infantylne świadectw małżeństw katolickich. Niestety życie jest zupełnie inne. I o tym warto mówić narzeczonym przed ślubem.
18 czerwca 2016, 01:41
Zgadzam sie w pełni.
WDR .
18 czerwca 2016, 02:48
Niestety, w krajach bardziej od nas postępowych sakrament odejścia to już I Komunia Św.
DS
Dariusz Siodłak
17 czerwca 2016, 15:44
Franciszek2 A który pasterz polskiego kościoła przyzna oficjalnie, że król jest nagi ?
DS
Dariusz Siodłak
17 czerwca 2016, 15:41
Jeżeli Franciszek się nie pomylił ( i przyjmujemy,że małżeństwo jest sakramentem) to konsekwentnie musimy zadać pytanie: jaki procent kapłanów (też sakrament) zostało ważnie wyświęconych ? Przecież większość z nich nie wiedziała co mówi, niektórzy koniunkturalnie kłamali...Czy mszę świętą, w której ostatnio uczestniczyłem sprawował kapłan ? Czy w konfesjonale siedział ksiądz ? Istnieje też możliwość, że Kościół nigdy nie wierzył,a dziś przyznaje ustami biskupa Rzymu, że małżeństwo to sakrament.Kłamiąc nam prosto w twarz traktował "sakrament małżeństwa" jako wygodne narzędzie zamordyzmu.
AT
Anna Tumialis
17 czerwca 2016, 23:17
to nie do końca tak- kapłani zauwaz są bardzomdługo formowani do bycia tym kim są.i o tym również mówil Synod-że w przypadku przygotowania do małżeństwa jest on rażąco krótki
18 czerwca 2016, 01:54
Kapłani, tak, są długo przygotowywani. Problem w tym, że raczej zbyt wcześnie. Młode chłopaki, nie znający życia, nieuksztaltowani osobowościowo. Wychodzą potem bezpośrednio po seminarium na ambonę i pouczają starszych od siebie jak mają żyć.
JR
J. R. S
18 czerwca 2016, 16:03
Niech cię nikt nie lekceważy ze względu na twój młody wiek - pisze św. Paweł w liście do swojego współpracownika. Trochę pokory! Cóż mi za różnica czy napomina mnie młodszy czy starszy? Najważniejsza jest prawda. Byłoby głupotą nie przyjmować od kogoś wyzwalającej prawdy tylko dlatego, że jest młody.
FF
Franciszek2 Franciszek2
17 czerwca 2016, 15:35
Czekamy na pasterzy Koscioła,  a nie na komentatorów...
PG
Pawel G
17 czerwca 2016, 21:53
Niektórzy biskupi już zabrali głos, np. bp Wątroba i bp Ryś. Ale niestety nie był to głos w obronie wiary, moralności i ludu Bożego. Przeciwnie, był to głos za AL i za jej ustaleniami: http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2645.html Ale może się otrząsną?! Oby! Bo postulaty Bergoglio będą szły coraz dalej: usunięcie Kurii Rzymskiej, zniesienie celibatu, może kapłaństwo kobiet, "katolickie " "homo-małżeństwa", ... Kiedyś trzeba będzie powiedzieć non possumus, albo ... wpaść do czeluści.
18 czerwca 2016, 01:45
Blady strach padł na "poprawnych" w wierze.