Czy kobiety w spodniach będą zbawione?

Fot. Depositphotos.com

Kobieta w spodniach to dla niektórych środowisk niemal wymysł szatana. Ma chodzić w "odpowiedniej sukience", bo tylko wtedy wygląda "godnie i pięknie". W tym samym czasie praca niemal zerowa jest wykonywana na mężczyznach i dla mężczyzn.

- Przepraszam, pan na mszę?
- Tak, proszę księdza. Coś się stało?
- Yyy, no, tego, tak, w sumie tak. Muszę panu zwrócić uwagę.
- Uwagę? Na co?
- Ma pan zbyt dopasowaną koszulę. Delikatnie mówiąc, widać panu, te, no, mięśnie. To może bardzo rozpraszać kobiety, które przyjdą na mszę. Niech pan na to założy jakiś luźny sweter, trochę się przykryje. Proszę pomyśleć o innych.
- Przecież to zwykła koszula jest, normalna, na niedzielę. Elegancka, nie prześwituje, długi rękaw ma.
- Ale ma pan ją tak wyzywająco włożoną do spodni, sam pan rozumie. I jeszcze ten pasek… To naprawdę w domu bożym tak nie wypada.
- Ale co nie wypada? Przecież koszula musi być w spodniach, a do spodni musi być pasek… Nie do końca rozumiem, o co księdzu chodzi.
- No, o skromność, skromność! I w dodatku jest pan w takich przykrótkich spodniach i widać panu kostki. Musi pan jeszcze założyć skarpetki. Długie. Żeby zasłoniły skórę.
- Ale ja jestem w sandałach…
- No właśnie! No właśnie! A sandały to już w ogóle jest sprawa na oddzielną rozmowę, proszę pana!
- Sandały? Ale dlaczego?
- Bo palce, palce widać. Nie wiem, czy pan rozumie – palce u stóp widać. No!
- No ale ten pan tam też ma sandały. A jest w środku. I ma koszulę w spodniach, taką jak ja!
- Ale ten pan jest stary.
- I ten chłopak też ma sandały. I spodnie za kolano tylko.
- Ale on to dzieciak jeszcze.
- A czemu ja nie mogę? Bo jestem młody?
- Bo panu palce widać, już mówiłem.
- I te palce to problem? Dla kogo?
- Oj, pan się w ogóle nie zna na kobiecej psychice, proszę pana. Tak, to jest problem. Pan nie ma pojęcia, jak takie palce potrafią rozproszyć nasze biedne siostry w Chrystusie. Dlatego tyle przypominamy o skarpetkach, rozumie pan. Nie dalej jak tydzień temu na ogłoszeniach o tym mówiłem, nie słyszał pan?
- Słyszałem, ale proszę księdza… skarpetki? Naprawdę? Do sandałów? Jest trzydzieści pięć stopni!
- Musi pan założyć.
- Ale nie mam!
- Ja jakichś pożyczę. W zakrystii leży kilka par na wszelki wypadek, pan podejdzie, kościelny panu da. I sweter, żeby okryć się jakoś chociaż trochę.
- Nie ma mowy! Nie będę zakładał ani swetra, ani skarpetek!
- No, to ja nie wiem, czy ja pana do kościoła mogę wpuścić. Panie się na pewno rozproszą. I potem pan będzie winny tych wszystkich nieczystych myśli. Chce pan taki ciężar na siebie brać? Nie lepiej się ubrać przyzwoicie, skromnie, jak Pan Bóg mężczyznom przykazał? Godny ma być strój męski, godny! A nie jakieś koszule i spodnie trzy czwarte, i odsłonięte kostki! I talia za bardzo podkreślona… I swetra nie chce pan założyć, najlepszy byłby taki długi, rozpinany, co zasłoni pośladki… No, chyba w przedsionku pan będzie stał. Albo pod chórem samym, za filarem. A do komunii pan idzie?
- Chciałbym.
- W takim stroju przez kościół… no dobrze, jakoś się pan przemknie boczną nawą. Wmiesza się w tłum, zasłonią pana i jakoś to się wszystko może uda. Tyle problemów z wami, mężczyznami… Tyle się mówi o godnym męskim stroju, spodnie szerokie, koszula szeroka z długim rękawem, luźny sweter na wierzch, cienki choćby, ale żeby był, pełne buty, żeby nie było widać stóp, a przynajmniej skarpetki, a wy ciągle swoje. I jak te nasze biedne kobiety mają się skupić na Panu Bogu? Ile ja się potem w spowiedzi nasłucham… Tyle nieczystych myśli… I to wszystko przez to, że się do kościoła nie potraficie przyzwoicie ubrać. Przez was grzeszą! No, wchodzi pan tu, zaraz za ten filar, i stara się nie pokazywać kobietom. Nie gorszyć! Trzeba myśleć o innych, zadbać o nich, o ich świętość, to jest wasz męski obowiązek. A na drugi raz proszę pamiętać! Naprawdę proszę! Bo drugiej szansy nie dam.

Tak, drodzy czytelnicy, to fikcja. Śmieszna, głupia, absurdalna, dopóki w miejsce naszego bohatera w wyzywająco włożonej do spodni koszuli nie podstawimy… bohaterki. Wtedy ten dialog nabiera bolesnej realności. Łącznie z palcami u stóp. Dlaczego? Bo wciąż jest wiele osób w polskim Kościele, które – nieco upraszczając - uważają, że tylko kobieta w sukience może być zbawiona i jest to jedyny godny kobiecy strój. A nawet, że godność kobiety zależy od tego, w co jest ubrana.  

Spodnie są złe, ale tylko na kobietach

Może dlatego irytuje mnie coroczna akcja „załóż kieckę dla Maryi”. A nawet nie sama akcja - bo nie mam nic przeciwko temu, że jakaś grupa kobiet rzuca sobie takie wyzwanie i ma z tego powodu frajdę - tylko to, co za nią stoi, choć „sukienkowe” dziewczyny czasem sobie nawet z tego nie zdają sprawy. A stoją za tym trzy przekonania, które – podobnie, jak przy katoburzy z szafarkami nadzwyczajnymi – są oparte na mało ewangelicznym i bardzo tradycjonalistycznym podejściu do kobiet w ogóle, a w Kościele w szczególności. 

Pierwsze przekonanie jest takie, że spodnie są złe, bo są strojem męskim. I w związku z tym kobiety, które noszą spodnie w ogóle, a już nie daj Boże do Kościoła, są gorsze, a jedynym strojem, który „przystoi kobiecie”, jest sukienka i to w określonym fasonie. Popiera się to przekonanie dwoma argumentami. Jeden mówi, że kobieta nie może nosić stroju męskiego, bo tak mówi Pismo Święte. Co prawda Pismo Święte mówiło tak Izraelitom żyjącym w epoce, w której bazowy strój męski różnił się od kobiecego tym, że mężczyźni nosili coś na kształt spódnicy i chodzili z odsłoniętą klatą, a kobiety do podobnej spódnicy dokładały jeszcze coś na górę, by nie mieć odkrytych piersi. Nikt nie nosił spodni. Wymyśliło je, bardzo upraszczając, inne plemię, jeżdżące dużo konno, i wtedy spodnie zakładały zarówno kobiety, jak i mężczyźni, jako wygodny strój do konnej jazdy. Mówienie, że kobieta nie może chodzić w spodniach, bo tak mówi Pismo Święte, to interpretacyjne nadużycie.

Jeśli „argument” z Pisma do nas nie przemówi, może jakieś prywatne objawienie? I owszem, w kontekście kobiecych spodni krążą z dużą intensywnością słowa, które przypisuje się Maryi w objawieniu fatimskim. Maryja miała mówić o godnym stroju kobiecym. Sprawdzam – i to kolejny fake cytat: Maryja nic takiego nie mówiła, to Hiacynta w szpitalu, długo po zakończeniu objawień powiedziała: „Przyjdą takie mody, które bardzo będą obrażać naszego Zbawiciela.” Czy miała na myśli zwyczaje religijne, ubiór czy może trendy liturgiczne – nie wiadomo i nikt tego nie doprecyzował, ale interpretacja jest jedna: chodzi przede wszystkim o kobiety w spodniach, „nieskromnie ubrane”. Nawet, jeśli w wypowiedzi Hiacynty nie padło ani słowo „kobiety”, ani „spodnie”.

Bóg w raju nie sporządził dla Ewy sukienki za kolano

Drugie przekonanie jest chyba nawet gorsze od pierwszego, ponieważ zakłada, że godność kobiety wynika z jej stroju. I tu już grzejemy sobie ręce przy płomyczku herezji, gdyż czy jestem nago, czy w spodniach, czy w sukience, moja godność nie rośnie ani nie maleje, bo wynika z tego, że jestem stworzona przez Boga na Jego obraz i podobieństwo. Godność ludzka jest niezbywalna: mają ją nagie niemowlęta rodzące się z nagich łon swoich matek, mają ją nadzy więźniowie różnych reżimów, upokarzani odarciem z ubrania i nadzy ludzie, przykryci jedynie kołdrą, na oddziałach intensywnej terapii oraz niemal nadzy członkowie różnych plemion afrykańskich - i cała różnie ubrana reszta świata, w burkach, kimonach i garniturach. Gdyby nie grzech pierworodny, nagość byłaby naszym stanem bazowym; Bóg w raju nie sporządził dla Adama spodni, a dla Ewy sukienki o długości za kolano, ale odzienie, które miało chronić intymność, wystawioną na skutki grzechu.

I tu jest prawdziwe źródło całego zamieszania: piękne i dobre ludzkie ciało żyjące w świecie pełnym skutków rozmaitych grzechów i skłonności do wybierania tego, co złe, potrzebuje ochrony. I dlatego potrzebna jest brzmiąca niemodnie skromność oraz przyzwoitość. Ponieważ w naszej kulturze przez lata wytworzyło się przekonanie, że jedynym odpowiednim strojem dla kobiety jest suknia, a spodniowa rewolucja ostatniego stulecia pokazała, że niekoniecznie – wciąż niektórym trudno jest rozróżnić te dwie sprawy: fakt, że są pewne niepisane normy dotyczące odpowiedniego do okoliczności stroju i fakt, że jedynym odpowiednim wyborem dla kobiety musi być kiecka, „bo tak zawsze było”.

A dlaczego tak zawsze było?
Bo mężczyźni od czasów Adama mają kluczową słabość: pożądanie. Większości z nic trudno się powstrzymać przed patrzeniem na kobiece ciało i wyobrażaniem sobie tego, co mogłoby się wydarzyć, gdyby się tak intymnie spotkać. Gdy się do tej słabości dołoży brak umiejętności panowania nad sobą, mamy natychmiast okazję do wielu różnych nadużyć związanych także z przemocą. I choćby prawo było najdoskonalsze, jego przestrzeganie wynika z wolnej woli – a w spotkaniu jeden do jednego kaprys silniejszego wygrywa z wolą słabszego. Przemoc seksualna w potężnym stopniu dotyka przede wszystkim kobiet. Dlatego nie ma się co dziwić, że matki różnych epok, troszczące się o swoje córki, radziły im chować swoje fizyczne piękno, by uniknąć przeróżnych kłopotów. 

Nie kuś. Nie prowokuj. Nie pokazuj zbyt dużo, by nie zostało to zrozumiane jako propozycja. I potem: „Ona wyglądała, jakby chciała”. „Miała pani za krótką spódnicę”.

Jesteśmy piękne i godne tylko wtedy, gdy "nie kusimy"?  

Problem powstaje, gdy ze środków ostrożności chroniących przed nieopanowanym męskim pożądaniem robimy ciężar wkładany wyłącznie na ramiona kobiet. I to się właśnie kryje gdzieś głęboko, w sferze przekonań, które wychodzą na światło dzienne po godzinie rozmowy o tym, dlaczego kobiety w kościele, głównie „ładne i młode”, nie powinny „nosić spodni” -  przekonanie, że wyglądamy „pięknie i godnie” tylko wtedy, gdy nosimy ubranie, które nie pobudza męskich zmysłów i którym nie „kusimy” do seksualnych wyobrażeń. I to nad nami, kobietami, pracują inne kobiety, by nas zmusić do przyjęcia jedynej słusznej perspektywy – „do łokcia i za kolano”.

To jest to trzecie przekonanie, które stoi za wszystkimi dialogami, w których kobieta jest przez kogoś karcona za to, że ma: odsłonięte ramiona, odsłonięte łydki, sandały i widoczne palce u stóp, jakikolwiek dekolt. A co, jeśli jakiegoś mężczyznę obecnego na mszy podniecają nadgarstki albo szyja, albo uszy? Czy na końcu tego nie ma przypadkiem burki? Logicznie rzecz biorąc, jest „najgodniejsza”, bo nie widać w niej literalnie nic z kobiecego ciała.   

To jest praca, którą trzeba wykonać z mężczyznami

W tym samym czasie praca niemal zerowa jest wykonywana na mężczyznach i dla mężczyzn. „Oni tak mają”, kobiety muszą się dostosować, seks jest tematem tabu i pożądanie też. Nie ma kazań dla mężczyzn o tym, co robić, by „nie patrzeć pożądliwie”; nie ma grup wsparcia, by ogarnąć swoją słabość, nie ma mówienia, że to mężczyźni mają największy problem z erotyką, pornografią, patrzeniem na kobietę jak na obiekt seksualny.   

I teraz dwa zastrzeżenia, żeby oszczędzić czas hejterom. Pierwsze: tak, jestem zdania, że ubiór należy dopasować do okoliczności. Inaczej ubieram się do pracy, inaczej na działkę, inaczej na wesele, inaczej w góry, inaczej na plażę, a inaczej na mszę. Istnieją ubrania nieodpowiednie na daną okazję, istnieją też ubrania przekraczające pewne granice. Ale w 2023 roku nie są nimi spodnie na kobiecym, za przeproszeniem, tyłku.

Drugie: tak, jestem zdania, że w relacjach międzyludzkich ważne jest zrozumienie, współczucie, wsparcie i miłosierdzie. I jeśli wiem, że gdybym założyła do kościoła bluzkę z bardzo dużym dekoltem, mając jednocześnie "atrakcyjny" biust i z tego powodu część facetów miałaby mieć kłopot ze skupieniem się na mszy, to wybiorę inną bluzkę. Ale to moja dobra wola, moje zrozumienie, moje wyczucie okoliczności i moja pomoc w ich słabości – a nie mój ciężki obowiązek, którego nie dotrzymanie prowadzi mnie wprost do piekła. Ja sama chcę to zrobić, bo tak mi podpowiada miłość bliźniego: ale nie chcę być tłuczona po głowie argumentami, że TYLKO w sukience (bez dekoltu, do łokcia, do kolan) wyglądam „godnie i pięknie” i podobam się Bogu na tyle wystarczająco, bym mogła wejść do kościoła na mszę. I pół biedy dekolt, za spodnie dopiero Bóg mnie skarze!

Jezus w Ewangelii mówi jasno: „Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie.”. Nie ma tam gwiazdki i dopowiedzenia: „no, chyba, że była nieodpowiednio ubrana – to wtedy ona bierze na siebie twój grzech, a ty zostaw oczy w spokoju”. Ten werset Ewangelii to konkretne wezwanie do męskiego nawrócenia: jeśli, drogi mężczyzno, masz ze swoją słabością taki problem, który prowadzi do grzechu, radykalnie go przepracuj. I nie zwalaj winy za to, co masz w sercu i głowie, na odsłonięte ramiona i kobiece spodnie. 

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy kobiety w spodniach będą zbawione?
Komentarze (32)
AB
~Abel Babacki
13 czerwca 2023, 23:26
Trochę się ślizgając po temacie: kobieta w sukience / spódnicy potrafi być (nawet jak są długie) dużo bardziej atrakcyjna wizualnie niż w spodniach ;) Wiem że to subiektywne, ale z paroma innymi mężczyznami o tym rozmawiałem i cześć ma podobnie, zatem mniemam, że cześć księży może mieć podobne preferencje i stąd takie apele :D
PD
Piotr Dybcio
12 czerwca 2023, 22:40
Prawda, jak zwykle leży... tam gdzie leży. Ja nie wiem gdzie, musiałbym dużo pomyśleć, porozmawiać z kobietami, może innymi mężczyznami (tak nawiasem, czy Pani przed napisaniem tego tekstu rozmawiała o tych kwestiach z mężem? Choć już widzę siebie jak odpowiadam mojej żonie na pytanie czy "dostrzegam" inne kobiety). Ale ja nie o tym. Nazwanie odwieczną słabością coś jest jednym z najpierwotniejszych instynktów, bez którego naszego gatunku dawno by nie było jest z punktu widzenia nauk przyrodniczych... hm, ciekawe.
SK
~Solomon Kane
12 czerwca 2023, 21:39
Akurat długie spodnie to bardzo przyzwoity i fajny strój dla pani i pana .
TT
Tom Tom
12 czerwca 2023, 12:40
A "miniówki"? Ale takie naprawdę "mini-mini". Czy też wszystko byłoby takie proste, śmieszne, niemal sarkastyczne (argument z Księgi Rodzaju? serio???). Z tego, co widzę w kościele, to głównie kobiety się oburzają, gdy jakaś (z reguły młoda i ładna) przyjdzie zbyt wyzywająco ubrana. I to one zerkają na swoich "chłopów", czy aby się "tej-tam-bezwstydnej" nie gapi na nogi, czy inną część ciała. Argument przemocowy rzucony przez Autorkę przy tej okazji, to już zupełne "pojechanie po bandzie" - ten sam kaliber, co u adwersarzy "spodnie = potępienie". Natura mężczyzny i kobiety jest zupełnie inna (choć współczesny feminizm i pokrewne ruchy starają się to usilnie nam wybić z głów). Między innymi w sferze seksu, gdzie mężczyzna jest przede wszystkim wzrokowcem, i to właśnie ten zmysł jest u niego "głównym włącznikiem" w tych kwestiach. Kobieta w kościele może oczywiście nie brać tego pod uwagę, powiedzieć za Autorką "To nie moja sprawa, niech się leczy". To ma nawet swoją nazwę: egoizm.
GW
~Gocha Wójcik
12 czerwca 2023, 19:50
Tak, uważam, że to zdrowy egoizm. Bo niby dlaczego jako kobieta mam się usilnie zastanawiać, czy przypadkiem strojem, spojrzeniem i tonem głosu nie przeszkadzam mężczyznom w przeżywaniu Liturgii. Czy wchodząc do kościoła mam się czuć odpowiedzialna za myśli wszystkich uczestników mszy? Przecież to absurd. Problem rozwiązuje się sam, gdy patrzymy na stół słowa Bożego oraz ołtarz, a nie na czyjeś spodnie czy bluzkę. Każdy ma wybór, na co patrzy i jednocześnie odpowiada za "obsługę" emocji, które w wyniku tego spojrzenia się zrodzą. Poza tym Autorka wyraźnie zaznaczyła, że nie chodzi o skrajności w doborze stroju - proszę uważnie czytać.
DK
~Daria K.
13 czerwca 2023, 20:37
Rozumiem z Pana komentarza, że łatwiej obowiązkiem obarczyć kogoś innego niż samemu wziąć się do pracy nad sobą. Jeżeli inne panie oceniają i ganią kobietę za strój to one mają ful do roboty że swoją psychiką. A i sama kobieta, która założy specjalnie jakiś strój wytrych, żeby zbierać spojrzenia innych też ma co ze sobą robić. Wniosek taki, że każdy ma się zająć sobą, a nie używać innych do usprawnienia własnych upadków.
OF
~Ola Fasola
13 czerwca 2023, 21:07
Skąd czerpie Pan wiedzę na temat tego, jaka jest natura mężczyzn i kobiet? Można poprosić jakieś źródła?
E3
edoro 333
13 czerwca 2023, 23:37
Brawo!!
E3
edoro 333
13 czerwca 2023, 23:38
Brawo Gocha!!
IG
~Irek Girek
14 czerwca 2023, 00:22
A jak w ramach zdrowego egoizmu przyjdę do kościoła nieumyty i śmierdzący i stanę obok Pani to też skupi się Pani ołtarzu?
KP
~katolik pomniejszego płazu
14 czerwca 2023, 00:52
@ Gocha wójcik - nie, nie zaznaczyła. broni spodni do upadłego bo "istnieją też ubrania przekraczające pewne granice. Ale w 2023 roku nie są nimi spodnie na kobiecym, za przeproszeniem, tyłku"
ŁM
~Łukasz M
14 czerwca 2023, 12:09
Myślę że z życia, nie trzeba lepszych źródeł.
AM
~Alicja M.M.
14 czerwca 2023, 12:23
A czy wyobraża sobie Pan farmaceutę, pracownika banku, fryzjera, stomatologa (kogokolwiek, kto pracuje z klientem „jeden na jeden”) narzekającego, że nie może w skupieniu wykonywać pracy, bo ma klientkę np. z odsłoniętymi łydkami? Albo zmieniając nieco temat: czy nauczyciel (płci dowolnej!) o cholerycznym temperamencie ma prawo do wybuchu niekontrolowanej złości na lekcji i jego temperament go usprawiedliwia? Wszyscy mamy rozmaite uwarunkowania naturalne, które w jednych sytuacjach pomagają, w innych przeszkadzają. I tak, musimy sami nad tym pracować.
GW
~Gocha Wójcik
14 czerwca 2023, 16:57
@~katolik pomniejszego płazu, pisałam o innych skrajnościach (wspomnianych przez Autorkę), spodni bronić nie trzeba, bo spodnie bronią się same :) @~Irek Girek, nie ma to jak sprytne rozmywanie tematu za pomocą dygresji, no nie? Jeśli nie będę mogła skupić się na ołtarzu, nie zwalę winy na Pana w wersji nieumytej, brudnej czy półnagiej, Biorę to na klatę i albo wytrwale siedzę obok, albo w przypadku silnych mdłości delikatnie, zupełnie dyskretnie się odsuwam. I naprawdę, nie robię w tym wypadku sceny, że zepsuł mi Pan godzinę mojego cennego czasu na liturgii. Bo gdy zaczniemy się wzajemnie obrzucać winą, jak w scenie kuszenia w raju, nic Chrystusowego w nas nie zostanie.
JW
~Jan Wroncki
12 czerwca 2023, 10:21
Tekst Pani przypomniał zdarzenie sprzed ca dwóch dekad. Gościliśmy grono profesorskie, osiem osób, sami zaangażowani katolicy świeccy, średnia wieku 80+. Rozmowa zeszła na tzw. Parady Wolności. Sążnista krytyka, nie tylko „eventu” ale i samych uczestników parad. Główny zarzut – ekshibicjonizm postaw. Zadałem więc pytanie: - „Cóż państwo powiedzieliby widząc kilkudziesięciu facetów w sukienkach, do tego każdy z biżuterią, jakieś łańcuszki, pierścionki?” Odpowiedzi padły różne, nasycone ekspresją: - „Transwestyci, Queerparade, zboczeńcy” itd. Idąc za ciosem dodaję: - „A do tego każdy ma na głowie różową czapeczkę!” Tu chór wybrzmiał unisono: - „Wariaci!” Pokazałem więc ekran tabletu, na którym uroczo pozowali do zdjęcia przedstawiciele KEP „zebrani na –eście -ędziesiątym zebraniu plenarnym”. Kurtyna. A wyrazu twarzy naszych szanownych gości nie da się zapomnieć. Ukłony i serdeczności!
JK
~Jan Kocoń
11 czerwca 2023, 17:46
Może ktoś kiedyś przyjdzie nagi do kościoła i powie ludziom: "Nie powinniście mnie oceniać. To wy macie problem, a nie ja"
DK
~Daria K.
13 czerwca 2023, 20:40
Czyli wyolbrzymiać problem, aby jakoś przechylić argument na swoją stronę... No bo innych argumentów brak. To bardzo znana metoda manipulacyjna. Gratuluję jej zastosowania. Omal dałam się przekonać.
OF
~Ola Fasola
13 czerwca 2023, 21:12
Proszę nie sprowadzać treści artykułu do absurdu. Autorka wskazuje, że uznaje normy, jeśli chodzi o ubiór, natomiast uważa, że niektóre zasady w kwestii stroju kobiet mogą być przesadne. Jeśli czyjś wygląd nas rozprasza (z jakiegokolwiek powodu), to można odwrócić wzrok. Dorosły człowiek nie powinien mieć z tym problemu.
KP
~katolik pomniejszego płazu
11 czerwca 2023, 15:30
no ciekawe. a jak stwierdzić, że strój jest jeszcze przyzwoity albo, że już nie jest? może by się dało obronić bikini w kościele, bo czemu i nie, skoro na plaży można. a winni będą mężczyźni, że się gapią. niech oczy sobie wydłubią, a nie zabraniają w samej bieliźnie do kościoła chodzić
DK
~Daria K.
13 czerwca 2023, 20:41
Kolejny Pan/Pani, którzy wolą obwinić innych niż wziąć się do pracy nad sobą
KP
~katolik pomniejszego płazu
14 czerwca 2023, 00:49
@ szanowna Pani, jeśli ktoś obwinia, to autorka tekstu. obwinia mężczyzn. ja nie mam problemu ze spodniami, jeśli jest zachowany umiar, ale tu się wylewa dziecka z kąpielą - "w 2023 roku nie są nimi (strojami przekraczającymi granice) spodnie na kobiecym, za przeproszeniem, tyłku" - owszem, mogą być i absolutnie nie zgadzam się z konstatacją, że tylko od widzimisię nosicielki spodni zależy, czy powinna je założyć czy nie, a jeśli założy, to zdejmuje z siebie odpowidzialność za nieskromne myśli mężczyzn.
PR
~Ppp Rrr
11 czerwca 2023, 06:48
Niektórzy nie zauważają, że czas płynie - KIEDYŚ faktycznie tak było, że kobiety powinno nosić luźne suknie i zasłonięte włosy. Siostra mojego ojca (lat 90) kiedyś bardzo źle wyraziła się o przypadkowo zobaczonej w TV Maryli Rodowicz - właśnie z powodu włosów. A co do "kuszenia" - to jest trochę, jak z przechodzeniem po pasach. Pieszy ma w prawdzie pierwszeństwo, ale profilaktycznie, we własnym interesie, powinien jednak zwolnic i się rozejrzeć. Za wypadek winy będzie kierowca, ale ucierpi pieszy. Pozdrawiam.
BB
~Bar Bara
10 czerwca 2023, 23:40
Opinia mężczyzny o kobiecie, świadczy o mężczyźnie. Opinia kobiety o mężczyźnie, świadczy o mężczyźnie.
MK
~Małgorzata Kania
10 czerwca 2023, 20:45
Brawo, dziękuję za ten tekst. Skoro ja nie mam żadnego problemu z patrzeniem na innych bez podtekstu erotycznego, to tego samego wręcz oczekuję wobrc siebie, bez względu na to, jak jestem ubrana. Bo nigdy celem mojego stroju nie jest kuszenie czy uwodzenie, a jeśli komuś powstają w głowie tego typu urojenia, to ma problem ze swoją moralnością, nie z moim ubiorem...
IG
~Irek Girek
12 czerwca 2023, 07:48
Tak nas (mężczyzn) Bóg stworzył, że patrzymy na kobiety pożądliwie, to nie jest tak, że możesz patrzeć na głęboki dekolt z ładną zawartością bez żadnych emocji. Z drugiej strony nie chce mi się wierzyć, że ubieranie szpilek i mini spódniczki jest podyktowane "wygodą". Więc albo będziemy się wzajemnie szanować i Wy - kobiety - będziecie się ubierać tak, żebyśmy mogli się skupić na ołtarzu albo wprowadźmy, niegłupi zresztą, podział na strefy męskie i kobiece - wtedy Panie mogą się ubierać jak będą chciały.
DK
~Daria K.
13 czerwca 2023, 20:46
Wyolbrzymia Pan problem. Mieszkałam w wielu miejscach. W tym 18 lat w stolicy. Zawsze chodziłam na mszę niedzielna i czasami codziennie i może że 3 razy widziałam panią w szpilkach i mini. To nie jest nagminny problem. A jeżeli w Pana parafii jest to proszę pójść do innej. A jeżeli ogólnie byłby to nagminny problem jaka jest to świetna okazja do pracy nad sobą, do przepracowania tego jak widzę pożądanie i dlaczego czasem łatwiej powiedzieć: Bóg mnie takiego stworzył.
IG
~Irek Girek
14 czerwca 2023, 00:13
Ja też mieszkałem w różnych miejscach. Latem na niedzielną mszę świętą co najmniej połowa kobiet przychodzi w super wygodnych szpilkach i zawsze wyłapuję co najmniej kilka mini i prześwitujących kiecek, być może bardziej wpadają mi w oczy niż Pani. Pracuję nad sobą całe życie i nawet nie ma Pani pojęcia jak ciężko. To może zrozumieć tylko inny, szczególnie żonaty facet. NIE JESTEŚMY TACY SAMI.
GW
~Gocha Wójcik
14 czerwca 2023, 23:49
Błąd logiczny - Bóg Pana takiego nie stworzył, o czym wyraźnie mówi poemat o stworzeniu świata i upadku pierwszych ludzi w Księdze Rodzaju. Oczywiście, jako osoby wypowiadające Bogu posłuszeństwo (efekt grzechu pierworodnego) mamy skłonność do nieczystości, ale to nie jest Boży zamysł. A to, że Pan "wyłapuje co najmniej kilka mini i prześwitujących kiecek" i zlicza Pan kobiety w szpilkach, świadczy o tym, że w kościele zwyczajnie się Pan rozgląda. Jest to tłumaczenie podobne do tego, jakim się wykręcali Adam z Ewą po zjedzeniu owocu z drzewa poznania dobra i zła.
E3
edoro 333
10 czerwca 2023, 16:35
Jak Pani mówi, "niektóre środowiska" w kościele głoszą takie dziwne poglądy, ale kto by się tym przejmował? To taki folklor
AK
~Adam Kowal
10 czerwca 2023, 14:04
Z pozoru piękne hasła w kościele o kobiecości, podkreślaniu ubiorem jej miejsca w szeregu, wzorowaniu roli kobiety na wzór Maryji wynika przede wszystkim z chęci utrzymania statusu Quo mężczyzn. Jak można by było stwierdzić że kobieta jest osobą równą w każdym aspekcie mężczyźnie, skoro tradycyjnym mężczyzną potrzeba kucharki, sprzątaczki, zdyscyplinowanej żony, która będzie POSŁUSZNA decyzji męża, bo to on ma głównie prawo decydować bo tak podobno został namaszczony na pana i przewodnika rodziny. Wyobraźcie sobie Szanowni Państwo, że ksiądz zamiast służącej mu gospodyni w sobotę bierze do ręki wiadro i mopa i sprząta po sobie plebanię, albo o zgrozo - sam sobie pierze ubrania - przecież do tego "powołane" są inne osoby... a księdzu to nie przystoi ;) o wykorzystaniu sióstr zakonnych do bezpłatnej ciężkiej pracy nie wspominając... A molestowane i gwałcone siostry zakonne o czym pisze nawet L’Osservatore Romano - to czym kusił - chyba opuszkami palców?! Czy to kiedyś się skończy?
DM
~Danka Milej
13 czerwca 2023, 20:51
Mamy 2023 r. i myślałam, że już wszystkie plebanie uporały się z niepotrzebnymi etatami, jakimi są panie gotujące, sprzątające i piorące. Żaden z księży mieszkających razem na plebani nie ma 1 lub 2 dzieci płaczących przy nogach podczas gotowania i sprzątania to jaki problem zrobić coś samemu. Przecież to są zwykle czynności ogarniające przestrzeń, w której żyją. Nic wielkiego. A uczące pokory i wyrozumiałości także do samego siebie.
ZZ
~Zxy Zxy
10 czerwca 2023, 10:12
Z wczoraj z mojej parafii : zbiórka Maryjek godzinę przed Mszą z procesją.Siostra zakonna odesłała dziewczynki ( które miały nieść figury na procesji ) do domu z nakazem przebrania spodni na spódnice ( było zimno i lało ).Rozkaz wykonano.