Czy naprawdę potrzebujemy katechezy w szkole?

Michał Lewandowski

Można zrobić sprawdzian ze znajomości Biblii, kartkówkę z Dziesięciu Przykazań, dokładnie odpytać ze znajomości sakramentów, ale to wszystko jest niewiele warte, jeśli dla ucznia ma takie samo znaczenie jak budowa pantofelka, stosowanie przydawek czy wzór skróconego mnożenia.

Dyskusja nad obecnością katechezy w szkole powraca co jakiś czas. Tym razem poruszenie wywołały słowa bpa Rysia, które opublikowaliśmy jakiś czas temu na DEON.pl. Po liczbie komentarzy i udostępnień materiału można sądzić, że sprawa nie jest czytelnikom obojętna i budzi liczne kontrowersje wśród osób, które posyłają swoje dzieci na religię. Czy propozycja biskupa może wnieść nowe rozwiązanie w tej sprawie?

Problem z katechezą istnieje

DEON.PL POLECA

Nazwijmy rzeczy po imieniu: katecheza w szkole przeżywa poważny problem, który wymaga rzeczowego i spokojnego rozwiązania. Nie udawajmy, że chodzi tylko o pojedyncze przypadki, szkoły, które nie radzą sobie z zachowaniem uczniów, czy nieprzygotowanych nauczycieli. Wydaje się, że zawodzi cały system nauczania.

Doskonale pamiętam praktyki katechetyczne w szkole podstawowej i liceum, które musiałem odbyć jako student teologii. Teoria wyniesiona z wykładów szybko zderzyła się z praktyką, kiedy próbowałem pracować z klasą, która przyszła właśnie z dwugodzinnej lekcji wuefu. Poziom ich koncentracji i kreatywności był (co normalne w takim stanie) bliski zeru.

Moja pobieżna obserwacja lekcji prowadzonych w kilku szkołach nasuwała dość druzgocące wnioski: katecheza często sprowadza się do mało wymagającej lekcji, będącej przerywnikiem pomiędzy "poważnymi" przedmiotami, której czas wykorzystuje się do odrobienia zadania domowego lub przygotowania do nadchodzącego sprawdzianu.

W czasie katechezy powinienem być świadkiem Chrystusa, ewangelizować i realizować zagadnienia wyznaczone mi przez program nauczania. A to wszystko w środowisku rozkojarzonych nastolatków, którzy przygotowują się właśnie do sprawdzianu z biologii. Jakie mam szanse powodzenia?

Jasne, że są wspaniali nauczyciele i świetnie prowadzone lekcje. Zadajmy sobie jednak dwa pytania: czy w ogóle nie spotkaliśmy się z tym problemem i czy nie powinno nam zależeć na tym, żeby katecheza była prowadzona w jak najlepszy sposób?

Skąd bierze się problem?

Niestety krytyka obecności katechezy w szkole często spotyka się z odpowiedzią, w której przypomina się niechlubne czasy komunizmu i zakazu obecności religii w placówkach publicznych. Argument ten podpiera się słowami św. Jana Pawła II. "Katecheza wróciła do sal szkolnych (...). Osobiście bardzo się z tego cieszę. Równocześnie pragnę tu powtórzyć zwrot, którego często używam, bo odbija on żywą prawdę o każdej łasce: (...) jest wam to dane i równocześnie zadane" - mówił papież w czasie spotkania z katechetami we Wrocławiu w 1991 roku.

Tymczasem dane są bardzo niepokojące. Wiarygodny wskaźnik dominicantes, czyli osób przychodzących do kościoła w każdą niedzielę, od lat 90., kiedy religia wróciła do szkoły, systematycznie spada. Zapytajmy uczciwie: dlaczego szkolne lekcje religii nie są w stanie zatrzymać ludzi odpływających z niedzielnej mszy i dlaczego nie wychowuje nowych pokoleń w taki sposób, by była to obowiązkowa i stała praktyka?

Jedna z przyczyn leży w tym, że katecheza w szkole stała się bardziej przekazem wiedzy niż wiary. To zresztą oczywiste, bo trudno jakkolwiek weryfikować czyjeś intencje i zaangażowanie w życie sakramentalne. Nie sprawdzają się tutaj nawet niesławne kartki z pieczątkami podbijanymi przy spowiedzi, bo zawsze można powiedzieć tylko to, co druga strona chce usłyszeć, i zyskać rzeczowy dowód na to, że uczestniczyło się w sakramencie pokuty.

Można zrobić sprawdzian ze znajomości Biblii, kartkówkę z Dziesięciu Przykazań, dokładnie odpytać ze znajomości sakramentów, ale to wszystko jest niewiele warte, jeśli dla ucznia ma takie samo znaczenie jak budowa pantofelka, stosowanie przydawek czy wzór skróconego mnożenia.

Recepta biskupa Rysia

Wypowiedź biskupa pochodziła z ubiegłorocznego Przystanku Jezus i była odpowiedzią na pytanie o religię w szkole. Mówił wtedy: "najważniejszym fragmentem katechezy jest ten, który przygotowuje człowieka do sakramentów: czyli do Eucharystii i do bierzmowania. Jestem przekonany, że ta katecheza nie powinna być w szkole. Ona się musi odbywać w środowisku, które jest środowiskiem wiary. Szkoła nie musi być środowiskiem wiary".

Zauważył również: "najpoważniejsza zmiana, jaka nas czeka, i ona się już dzieje gdzieniegdzie, ale nie powszechnie, polega na tym, żeby katechezę, która prowadzi do wtajemniczenia chrześcijańskiego, wyrwać ze szkoły i przenieść ją z powrotem do środowiska wiary, jakim jest parafia".

Według biskupa powinno się wyprowadzić ze szkoły ten element katechezy, w czasie którego dzieci i młodzież są bezpośrednio przygotowywane do sakramentów, i przenieść go do parafii. Byłoby to podejście rewolucyjne i nowatorskie względem obecnego, w którym całość nauczania religii i przygotowania do sakramentów odbywa się w murach szkoły. Przy czym obecność w kościele sprowadza się tylko do próby uroczystości przyjęcia sakramentu i samego wydarzenia.

Nie chodzi o to, że religia w szkole jest zła, ale że jest niewystarczająca. Jeśli ma być skuteczna, to nie może odbywać się w całości w środowisku, które ze swojej natury przeznaczone jest do przekazywania wiedzy. Tak jak państwowa oświata nie jest w stanie zastąpić rodziny w wychowaniu dziecka, tak szkoła nie może zastępować parafii w kształtowaniu jego wiary.

Nie wylewajmy dziecka z kąpielą i nie wyrzucajmy całkiem religii ze szkół. Zastanówmy się jednak, czy szkoła jest w stanie dać młodemu wierzącemu to, co przykład i obecność ludzi, którzy traktują serio swoją relację z Panem Bogiem i dają temu świadectwo.

Michał Lewandowski - redaktor DEON.pl, publicysta, teolog. Prowadzi autorskiego bloga "teolog na manowcach".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy naprawdę potrzebujemy katechezy w szkole?
Komentarze (28)
A
Agnieszka
29 września 2016, 04:33
Katecheza (a a raczej lekcja religii rzymsko-katolickiej) w szkole wiele daje - jeśli autor nie wierzy niech się uda do krajów gdzie jej nie ma i poróna poziom wiedzy religijnej w społeczeństwie. Inna rzecz - jaki jest poziom tej lekcji religii - to zawsze można ulepszyć. Natomiast oprócz tego katecheza parafialna - przygotowująca do sakramentów. (Np w Ekwadorze jest 6 lat katechezy parafialnej - Inicjacja, Spowiedź, Eucharystia a później Rok Biblijny, rok Credo i rok katechezy przygotowujacej stricte do Bierzmowania). Ale przez brak lekcji religii w szkole - i na dobrych podręcznikach opartej...widać ogromną róznicę w życiu religijnm i wplywie religii na życie codzienne. Naprawdę zachecam do zapoznania sie z sytuacją krajów gdzie w szkole już o Bogu się nie mówi...
MR
Maciej Roszkowski
25 września 2016, 12:58
Problemem nie jest miejsce katechezy tylko jej poziom. Ne jest to wyłącznie poroblem nauczania religi. Edukują trzy środowiska - rodzina, szkoła i grupa rówieśnicza. Mam na codzień  do czynienia z młodzieżą szkolną. Wiadomości z historii, poziom języka, zakres zainteresowań najczęściej  jest fatalny, o kulturze osobistej nie mówiąc. To dziedziczą w rodzinie, pokolenie dzisjszych rodziców, to dzieci "demokracji i postępu", i nadmiaru możliwości. Jak wychowuje dzisiejsza rodzina, najczęście zapracowana, skupiona na poziomie materialnym, jak rodzice religijnie formują dzieci ? Jak często w rodzinie porusza się sprawy światopoglądowe, po prostu rozmawia? Ostatnio w szkole katolickiej, z którą mam  bliski kontakt mamusia stwierdziłą, żę 9 letnia córka nie będzie chodziła na religię, bo "światopogląd już sobie wybrała".  Zapytaliśmy jedynie, czy męża też już sobie wybrała? Radykalnie rośnie ta grupa rodziców dla których źródłem wiedzy o śwecie i rozrywki są najtandetniejsze programy TV, świątynią supermarket. Szkołą ogranicza się do wpajania umiejętności, bo podobno to jest najważniejsze we "współczesnym świecie". Wychowaniem się nie zajmuje, bo "od tego jest rodzina". Satysfakcja z wysokiego poziomu w testach PISA jest błędna bo one nie mierzą wiedzy i umiejętności społecznych, tylko umiejętność rozwiązywania testów. Grupa rówieśnicza jest  "targetem" dla komercji, poronionych ideologii, najordynarniejszych programów TV (MTV, program "Szpital" w TVN), pornografii w internecie. Wobec tego najczęściej liczą się ciuchy, sex "komóry". Taki świat im stworzyliśmy i przez brak starań o nich i  protestów dla wynaturzeń dzisiejszego świata tworzymy.
WDR .
25 września 2016, 17:07
+ Bardzo dużo w tym prawdy, ale to nie jest cały obraz. ps. Mam w rodzinie katechetkę. Powiedziała, że jak dostaje nową klasę to potrzebuje ok. 3 m-cy, żeby ich "ustawić". Kiedyś, w najgorszych wypadkach, 1 m-c.
25 września 2016, 11:39
Za niewłaściwy wniosek przyczynowo-skutkowy uważam, że po przywróceniu katechezy do szkół spadła ilość osób chodzących do kościoła, ponieważ to się przecież zbiegło z upadkiem komunizmu i otwarciem się Polski na Zachód. A z Zachodu to do nas przyszła żywa wiara, kościoły pękające w szwach? Czyli według mnie, gdyby katecheza pozostała w salkach przyparafialnych i tak by spadła liczba osób chodzących do kościoła, w związku z wydarzeniami sprzed ćwierćwiecza. Tak naprawdę nikt nie może wiedzieć, czy mniej, czy może nawet bardziej? Jeśli jest coś źle, to należy przede wszystkim popracować nad programem katechezy, bo jakoś tak nie chce mi się wierzyć, że sama zmiana miejsca jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmieni otumanionych hałasem świata, multum jego atrakcji, rozkrzyczanych, rozpuszczonych dzieciaków w wielomilionową armię chodzących apostołów. Niemniej ciekawy jestem eksperymentu – za WDR. Nie wiem jak WDR, ale ja zupełnie na poważnie. Żeby na próbę w jednej diecezji część z katechezy związaną z bezpośrednim przygotowaniem do sakramentów przenieść do parafii, zgodnie z niegłupią sugestią bpa Grzegorza Rysia. Potem ocenić, czy będzie miało to lepszy owoc, niż to, co się praktykuje dotychczas. Jak się nie podda czegoś rzeczywistej praktyce, to nawet opasłe tomy wyłącznie teoretycznych rozważań nad aspektem katechezy w szkole nie będą warte funta kłaków.
A Gabriel
25 września 2016, 16:31
Ja proponuję inny eksperyment wszystkim dla których katecheza jest ważna, przeprośmy Pana Boga za wszystkie zaniedbania i powierzmy katechezę Bogu w modlitwie. Niech to będzie nieustający maraton modlitewny, niech katecheci i wszyscy odpowiedzialni za to dzieło proszą Boga o pomoc. Rzeczywistości nie zmienimy
WDR .
25 września 2016, 16:59
Ja też na poważnie. Więcej... zawęziłbym to do parafii w jednym mieście, miasteczku i wsi (choć można przyjąć różne kryteria). Całkowicie zgadzam się z tym co napisałeś na początku: obarczanie winą katechizacji w szkole za spadek liczby wiernych jest sporym nadużyciem. Szczególnie, że tę teze bardzo często lansują osoby, których potocznie nazywa się lewakami. Trudno uwierzyć, że chcą pomóc w katechizacji.
Jack French
25 września 2016, 00:34
Naprawdę potrzebujemy katechezy w szkole.
WDR .
24 września 2016, 07:32
W takim razie czekam na pilotażowy program w archidiecezji krakowskiej.
S
Stefan
23 września 2016, 22:17
Zwracam uwagę, że bp Ryś nie powiedział, że katechezę ze szkół trzeba wycofać. Powiedział, że oprócz religii w szkole potrzebujemy katechezy przy parafii, która przygotowuje do sakramentów. Oznacza to, że np. młodzież nie powinna być przygotowywana do bierzmowania tylko w ramach szkolnej religii, ale uczestniczyć w spotkaniach przy parafii. 
A Gabriel
24 września 2016, 09:06
Nie mam przed oczami tego artykułu ale było tam wyraźnie napisane o wyprowadzeniu katechezy ze szkoły na czas przygotowania do sakramentów, bo szkoła nie jest środowiskiem wiary. Nie wiem czy można mówić że szkoła nie jest środowiskiem wiary, mnie takie określenie bardzo się nie podoba, chyba że autor uważa, że w szkole nie ma ludzi wirzących co nie jest prawdą.
23 września 2016, 21:30
Jakby kto nie wiedział, to całe "autorowe" mielenie językiem to nic innego a jedynie pokłosie posoborowego wykopywania Naszego Pana Jezusa Chrystusa ze sfery publicznej. Nie dziwi więc,iż liberał bp Ryś widziałby Chrystusa najchętniej w zamniętych enklawach prywatności,aż do ludzkiego serca włącznie (środowisko wiary). Kłania się kapitulancka deklaracja o wolności religijnej i likwidacja państwa katolickiego.   
T
the4netoo
23 września 2016, 18:35
Witam! Dziwi mnie bardzo czepianie się katechezy w szkole ze strony ludzi wierzących. Konkluzja jest taka wyrwijmy katechezę ze złej szkoły i przenieśmy do parafii, a tam katecheza zwali wszystkich z nóg. Zdziwił mnie też głos w tej kwestii Biskupa Rysia, którego bardzo szanuję. Jak mam to rozumieć, nowa ewangelizacja polega właśnie na tym by Chrystusa zanieść wszędzie tam gdzie go brak, a tu się chce zrobić coś odwrotnego. Do tych którzy chcą powrotu katechezy do parafii kilka uwag pod rozwagę. Nie koniecznie ci co chodzą na katechezę do szkoły przyjdą do "salki katechetycznej" tłumów bym się nie spodziewał. Katecheza w szkole dla większości uczniów jest niestety jedynym kontaktem ze Słowem Bożym. Już widzę oczami wyobraźni Pana Jezusa jak w synagodze czeka aż celnicy, cudołożnice, złodzieje...grzesznicy ciągną by go słuchać. Tyle lat walczono o katechezę w szkole, a teraz takie głosy z serca Kościoła, nie rozumię? Co stoi na przeszkodzie zorganizować dodatkowe katechezy dla przyjmujących sakramenty w parafii, kto broni, po co robić zamieszanie, jakby mało było reform w szkole. Katecheza jak każdze dzieło w kościele potrzebuje modlitwy i troski, zatroszczmy się o katechezę i powierzmy Duchowi Świętemu, nie uciekajmy ze szkoły z podkulonym ogonem. Autorowi artykułu chciałbym zwrócić uwagę by nie patrzył na katechezę przez swoją nie udaną praktykę ale raczej przez Ewangelię i słowa Jezusa: "Idzcie i nauczajcie..." z naciskiem na słowo idzcie. Pozdrawiam
K
Krzysiek
23 września 2016, 14:04
Problem tkwi znacznie głębiej a mianowicie w polskiej państwowej szkole, która już dawno przestała być miejscem dobrej edukacji. Szkola bardzo często tłamsi talenty, każąc się uczyć chemii wyjątkowemu sportowcowi albo matematyki urodzonemu poecie. Powiecie, że taka edukacja jest wszechstronna i daje dziecku solidną bazę do przyszłego rozwoju? Patrząc na poziom zadłużenia obywateli RP, sytuację na rynku pracy, poziom przedsiębiorczości i świadomość polityczną,ekonomiczną, ekologiczną, zdrowotną Polaków to mogę w pelni stwierdzić, że szkola dała dupy na całej linii. Zajęcia religii w szkole również są dalekie od ideału, ale skoro j.polski, matma, j.obcy, historia, geogriafia i w-f leżą to trudno aby religia się jakoś wybitnie odróżniała. Skoro już przymus szkolny istnieje to jako obywatel RP i uczciwy podatnik mam prawo oczekiwać, aby religia była w szkole. Pracować powinno się nad lepszym przygotowaniem kadry katechetów i ich czynnym udziąłu w życiu szkoły. Poprowadzenie zajęć 2 razy w tygodniu to o dużo za mało.
23 września 2016, 16:16
Religia w szkole to najbardziej lightowy przedmiot. Nie można traktować poważnie opowiastek o dziadku z brodą albo o aniołkach. 
KJ
k jar
23 września 2016, 12:02
Pomimo katechezy w szkole ignorancja religijna postępuje. Widzę to dobrze na uczelni: studenci nie wiedzą, jakie mamy osoby Trójcy św., mylą wniebowstąpienie z wniebowzięciem Maryi, nie potrafią wymienić żadnego sanktuarium w Polsce, nie znają odłamów chrześcijaństwa, nie wiedzą kto to jest prymas, itp. itd. Religia w szkole musi być, ale czy katecheza. Tutaj uważam, że wtajemniczenie chrześcijańskie winno odbywać się na parafii i w łączności z nią od najmłodszych lat (im wcześniej tym lepiej) aż do starości - brakuje zupełnie formacji dorosłych. Religia w szkole to poprostu wymóg wiedzy na temat istotnych dla zrozumienia świata prawideł doktryny nie tylko zresztą chrześcijańskiej. To powinien przechodzić każdy niezaleznie od wyznania, bo jeśli ktoś dojrzale chce wybrać lub zrezygnować z wyznawania wiary to musi ją znać.
23 września 2016, 13:40
Katechezy w parafii, ale której?  Dzisiaj dzieci chodzą często do szkół nie związanych miejscem zamieszkania. Katechezy o których godzinach, bo duże szkoły maja lekcje od rana do późnego popoludia I kto ma dzieci prowadzić do salekj kiedy rodzice pracuja 
KJ
k jar
23 września 2016, 14:08
Katecheza odbywa sie w parafii, w której się mieszka. Tak przeciez jest i dzisiaj, gdy przygotowuje się do komunii czy młodzież do bierzmowania. Oprócz religii w szkole chodzi się na przygotowanie do komunii czy bierzmowania na parafie (w każdym razie tak jest w Krakowie), więc w tym zakresie całość katechezy winna być na parafii miejsac zamieszkania. Co do godzin - w moich czasach się to odbywało po lekcjach, dziś może być nawet w sobotę. Dzieci i młodzież sama szła, nikt ją nie przyprowadzał, a że teraz rodzice wszędzie wożą, to jak woża na zajęcia judo, to i na katechezę mogą. Chyba, ze ich to nie obchodzi wogóle, ale wtedy to trudno mówić, ze są katolikami.
23 września 2016, 14:59
Widzisz obecny pomysł, czyli to iz dziecko chodzi na religia do szkoły, a komunię ma przykmować w swoej parafi jest najglupszym ,a jki udało sie wymyśleć. Przerabialiśmy to z moimi dziecmi, na całe szczeście udało sie załatwić, iż I Komunie dzieci przyjęły w parafii szkoły. Choć to kosztowało nas wozenie ich na dodatkowe katechezy. Szkoła poza paraią nie byłą naszą fanaberią lecz konieczności. Oczywiscie można zaproponować katechezy w soboty, ale kto na nei przyjdzie? Realnie patrząc dzieci beą chodzic w krtakę - nauczysz ich czegokolwiek, czy nakaząesz 100% obecnosć? Co z dziećmi z rozbitych domów, gdzie np. niektóre weekendy spedzają u ojca w innym mieście, czy odległej dzielnicy. Tak wiec katecheza w trakcie szkoły podstawoej albo będzie w szkole, albo spora częśc dzieci nie bedzie na nią uczęśzcząć, albo będzie pryzmuszona bo I Komunia św. Czy o to ma chodzić? A o młodzieży zadałem pytanie poniżej. Bo wiem jak było kiedyś i wiem iż teraz jest na pewno lepiej. A ze wymaga to wysiłku. ps. znajomi wykłądowcy na uczelniach opowiadają podobne historie co do przygotowanai studentow I roku. Tak wiec nei jest problemem religa, lecz szkoła w całości. A to inna dyskusja.
23 września 2016, 16:15
W szkole jeśłi już to religioznawstwo. Cieszy mnie, że mlodzi ludzie daruja sobie wierzania w mitologie.
KJ
k jar
24 września 2016, 10:52
Ja rozumiem, że Kościół chce ratować katechezę i wobec słabości szkoły, która jest ewidentna i niestety uważam, że będzie postępować, chce "wyprowadzenia" z niej chrzęścijańskiego wtajemniczenia na parafie. Super, gdy szkoła jest powiązana z parafią. Znam to, bo moja siostra posyła syna do takiej szkoły w Lwówku Śląskim. Szkoła na terenie parafii franciszkańskiej, dzieci w budynku parafialnym, cały czas bracia z dziećmi. Wtedy ok katecheza na parafii, ale gdy np. na moim osiedlu w Krakowie jest szkoła podstawowa dla prawie dwóch dzielnic, bo inne polikwidowano, to to są spędy, kombinaty przerobu edukacyjnego. Jak tam uczyć i do tego katechezy? Dobrze, ze katecheza na parafii, bo i komunia jest inna. W mojej parafii była dla 10 dzieci, a byłam i w takiej parafii, gdzie była dla dwójki dzieci. Super impreza była później. Byłam na takiej komunii też, gdzie dzieci klasami przyjmowały. Tragedia. Tylko w jednym wypadku była to udana impreza: na Mydlnikach w Krakowie proboszcz zarządził osobne tylko dla rodziców i dzieci oraz chrzestnych msze św., komunię dzieci przyjmowały z rodzicami i chrzestnymi, i choć były całe klasy, to dzieci siedziały z rodzicami w ławkach. Co do rozbitych domów: pracujac w szkole prywatnej byłam na komunii dzieci z tej szkoły i oczywiście rodzice byli, i chrześni, ale to była tragedia: ŻADEN rodzic nie przystąpił do komuni św., z chrzestnych garstka. Ksiądz prawie, ze się nie osunął na ziemie. Więc jest problem i nie przeczę, ze dla tych z rozwiedzionych rodziców, którzy chcą dziecko wychowywać po chrześcijańsku może być problem organizować mu katechezę, ale taki sam problem jest też z innymi sprawami, np. w którym rejonie dziecko ma chodzić do szkoły przy naprzemiennej opiece rodziców.
23 września 2016, 09:25
Jest bardzo proste pytanie - jak wielu młodych ludzi przychodziło na katecheze w latach 80, czyli tuż przez wejściem religii do szkół. Szczególnie tych młodych ze szkół średnich.
23 września 2016, 09:51
Duże miasto na Śląsku. Koniec lat 80 tych. Na koniec 8 klasy bierzmowanie. 300 osób. We wrześniu katecheza klas 1 szkół srednich w tej samej parafii. Regularnie ok. 100-120 osób. sprawa dośc jasna za komuny nie było wcale lepiej. Do salek przychodziła mniejszośc. Więc nic nowego. A może nawet lepiej bo jednak wiekszosc objęta jest jakąs ,lepsza czy gorsza forma przekazu religijnego 
FF
Franciszek2 Franciszek2
23 września 2016, 11:29
Żaden z Panów "prochu nie wąchał", w szkole nie był, nie uczył, nie wyłączając pewnie bp-a Rysia. I tacy mędrkowie biorą sie za katechezę. Katecheza dzisiaj to jest pierwszy front walki, jak go zlikwidujecie, pardon,  przeniesiecie w "środowisko wiary", trzeba się będzie mierzyć z problemami, o których wielu teologom sie nie śniło. Więcej szacunku do katechetów - albo proszę do gimbazy...      
FF
Franciszek2 Franciszek2
23 września 2016, 11:31
Nie miało być do TomaszaL tylko do autora art.,
KJ
k jar
23 września 2016, 14:18
Tylko powiedzmy sobie szczerze - przekaz ten jest niespójny, bo to ani przekaz wiedzy, ani przekaz doświadczenia religijnego. Mamy nauczania, ale jakbyśmy go nie mieli. Problem niestety jest z dorosłymi: oni są niewierzący, a chcą żeby dzieci chodziły na katechezę w szkole. Ignorancja religijna w domu, niespójny przekaz wiary w szkole i mamy młodzież, która nawet gdyby chciała, to braki w formacji ma ogromne. Tacy wierzący następnie zakładają rodziny i problem rozwolnienia postępuje. Moja studentka 20-letnia powiedziała mi na zajęciach z polskiej obrzedowosci, że ona dopiero na tych zajeciach się dowiedziała, ze istnieją inne kolędy niż Bóg się rodzi i Dzisiaj w Betlejem. W jej domu tylko te się śpiewa, a do kościoła jako wierząca chodzi okazjonalnie kilka razy w ciągu roku.
23 września 2016, 15:02
Moje koleżnki wykładajace na uczelniach też opowiadaja o poziomie studentów. A nie są to kierunki zwiazane z religia. Przekaz religijny w domach rodzinnych nie zmienił sie od wielu lat, teraz dzieci i młodzież ma choć nikłą szanse czegoś sie dowiedzieć, bo naprawde u schyłku lat 80 nieliczni uczęszczali na religię po 8 klasie podstawówki.
23 września 2016, 16:12
młodzi ludzie z wiekiem mądrzeją i porzucają mitologię
23 września 2016, 16:13
KAtolików w Polsce jest bardzo mało. Tylko niektórzy ludzie wciąż niepotrzebnie określaja się jako katolicy