Czy przyjęcie uchodźców to grzech?

(fot. shutterstock.com)

Boję się, nie potrafię, nie stać mnie, ale podziwiam tych, którzy pomagają uchodźcom. Myślałem tak do niedawna, dopóki mojego zaplanowanego dnia nie przerwała syryjska rodzina uciekająca przed wojną. Zgarnąłem ich z ulicy. Teraz mam "swoich" uchodźców.

Słuchałem opowiadanej przez nich historii, a każde niepozorne skrzypnięcie krzesła podrywało ich z miejsca. Po chwili znowu się uspokajali, uświadamiając sobie, że tu żadna kula ich nie dosięgnie.

“Bycie doskonałymi oznacza bycie miłosiernymi" - powiedział papież Franciszek, komentując Ewangelię (Łk 6,36-38). I choć każdemu z nas daleko do doskonałości, to wydaje się logiczne, że wierzący w Ewangelię mimo wielu swoich słabości i braku odwagi będzie zawsze podziwiał tych, którzy z poświęceniem służą potrzebującym.

Podziwiam osoby, które przyjęły obcych ludzi pod swój dach. Gdy pozna się jedną, poznaje się kolejnych dobrych samarytan. Nie mówią o tym głośno, bo w Polsce brakuje życzliwości dla biedy ludzi, różniących się od nas historią, kulturą, religią.

DEON.PL POLECA

- Czy mój proboszcz będzie ze mnie dumny, gdy powiem, że przyjęłam do domu rodzinę uchodźców? Sama nie wiem. Boję się mu o tym powiedzieć - zwierza mi się znajoma. Mówi o tym, jakby popełniła jakiś grzech. Czy to nie paradoks, że chrześcijanin musi ukrywać przed własnym pasterzem, że pomaga cierpiącemu Chrystusowi? Moja znajoma nie myśli źle o swoim proboszczu, choć nie rozumie jego retoryki zbliżonej do kręgów określonej partii politycznej.

W tym tygodniu zadzwoniła do mnie Marina z Brześcia. Pojechała tam, by zająć się grupą czeczeńskich dzieci, których polscy pogranicznicy nie chcą wpuścić na terytorium Polski. "To wbrew prawu międzynarodowemu" - krzyczy mi do ucha. Prosi o przesłanie flamastrów, bloków rysunkowych, kolorowanek. Bawi się z dziećmi na dworcu kolejowym, uczy je tańczyć i śpiewać. Przesłała mi krótki filmik, na którym wraz z podopiecznymi śpiewa na peronie "Konduktorze łaskawy, zawieź nas do Warszawy":

Drugim, jeszcze trudniejszym obliczem miłosierdzia jest postawa miłości względem tych, którzy są do nas wrogo nastawieni, niszczą nas lub kiedyś nas skrzywdzili. Nie zapomnę do dzisiaj słowa "przebaczam", jakie usłyszałem z ust czarnoskórego mieszkańca Republiki Środkowoafrykańskiej, któremu najemnicy zamordowali całą rodzinę. "Rok temu zabili moich bliskich na moich oczach. Dzisiaj wybaczam im, bo wiem, że nie ma innej drogi niż przebaczenie". Mam nadzieję, że usłyszę też kiedyś słowa przebaczenia wypowiedziane przez czeczeńskie dzieci, które odtrąciliśmy.

Ale i my jesteśmy poranieni, i my się boimy, i nam przychodzi z trudnością wybaczyć krzywdy, jakich doświadczyliśmy na przestrzeni wieków. W Modlitwie Pańskiej wyrażamy pragnienie, by Ojciec Niebieski tak odpuścił nam nasze winy, jak my odpuszczamy tym, którzy wobec nas zawinili. Deklarujemy, że chcemy takiego przebaczenia, jakie sami jesteśmy w stanie dać innym. Jeśli modlitwa Ojcze nasz nie jest odklepana, lecz głęboko przeżyta, odsłania naszą miernotę i potęguje nieosiągalne pragnienie stawania się doskonałymi, pełnymi miłosierdzia, przebaczającymi 77 razy.

Jednak nie wszyscy chrześcijanie mają tak wielkie aspiracje. Dla nich przebaczenie to brak roztropności, a bezwzględne miłosierdzie to rak toczący współczesny Kościół. Uważają, że złych należy traktować źle, a dobrych dobrze - głodzić niechcących pracować, a karmić ciężko pracujących. Uchodźców odsyłać tam, skąd przybyli, a zamykać drzwi domu przed cwaniakami, którzy chcieliby żyć naszym kosztem. Według takich ludzi każdy powinien dostać tyle miłości, na ile zasłużył. Czyżby naprawdę uważali, że zasługują na lepsze traktowanie niż dzieciobójcy, cudzołożnicy i złodzieje?

Aby uśpić własne sumienie, wystarczy zmienić język i każdego obcego nazwać terrorystą, a ewangeliczne słowa o przyjęciu go do domu skwitować frazą "wyrwane z kontekstu". Dla Boga nie ma obcych i swoich. Każdy człowiek jest obrazem Stworzyciela, Jego umiłowanym dzieckiem. Nawet jeśli jest terrorystą - nazistowskim czy islamskim - Bóg kocha go nie mniej niż świętego. To podstawowa prawda Ewangelii. Jezus Chrystus kocha nacjonalistę i terrorystę nie mniej niż własną matkę. Kto to pojmuje i tego nie przyjmuje stawia się poza Kościołem.

Jedynym, choć niewystarczającym usprawiedliwieniem wrogich postaw względem naszych osobistych nieprzyjaciół lub wyimaginowanych wrogów są nasze wewnętrzne zranienia. To lęk i niepewność sprawiają, że ludzie napinają muskuły i podnoszą głos, że szukają winnych i tworzą ideologie dzielące ludzi na dobrych i złych. To ludzie słabi bezczeszczą groby tych, którzy według nich byli źli, a dbają o mogiły poległych za słuszną w ich mniemaniu sprawę. Jakże mali i słabi jesteśmy. Oby ta świadomość uchroniła nas przed zatraceniem i otworzyła nasze serca na Boże miłosierdzie.

Wojciech Żmudziński SJ - dyrektor Centrum Kształcenia Liderów i Wychowawców im. Pedro Arrupe, redaktor naczelny kwartalnika o wychowaniu i przywództwie "Być dla innych"

socjusz przełożonego Prowincji Wielko­polsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, współpracownik portalu DEON.pl oraz Jezuici.pl. Opublikował między innymi: Niebo jest w nas; Miłość większa od wiary; Pogromcy zamętu; Ro­dzice dodający skrzydeł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy przyjęcie uchodźców to grzech?
Komentarze (47)
Z
Zbyszek
12 października 2016, 18:12
Pan Andrzej K. powiedział mądrą rzecz: "Mamy problem z komunikacją bo widać, że gdyby odłożyc silne emocje na bok, to powinniśmy jedni drugich łatwo zrozumieć". Ja proponuję byśmy wypisali wątpliwości i zaczęli je nie zbywać czy twierdzić że ich nie ma ale zastanawiać się jak zminimalizować ryzyka. Moja (szybka) lista: 1. Brak kontroli nad potencjalnymi terrorystami 2. Nieskłonność do integracji 3. Prymitywne czy wręcz przestępcze zachowania 4. Uchodźcy relokowani do Polski będą z niej uciekać do Niemiec. Ci - będą ich bezwzględnie deportować do Polski - co robić z tymi ludżmi 5. Związane z 4.: frustracja uchodźców - w Niemczech to mają kokosy, a w Polsce jest słabo 6. Frustracja Polaków - za co ci ludzie dostają pieniądze
Z
Zbyszek
12 października 2016, 18:14
Pytanie jest jak zminimalizować te zagrożenia a nie dyskutować czy one są i jaką jestem świnią że mogę je sugerować. Pan Bóg po to nam dał rozum żebyśmy z wyprzedzeniem przygotowywali się na nadchodzące wydarzenia
AK
Andrzej K.
13 października 2016, 16:44
Dziękują za tę inicjatywę. Spróbujmy. "Nieskłonność do integracji" -- czy jest Pan w stanie pokazać opierając się na niepodszytych emocjami statystykach jaka część ludzi przybywających z okolic Syrii jest nieskłonna do integracji? Czyli nie pojedyncze artykuły, że jest tam jakiś bogaty człowiek w jakims mieście, co nie chce pracować i denerwuje sąsiada. Tylko przekrój na cały kraj, jak Niemcy. Bez opinii w stylu "przecież wiadomo że oni wszyscy kradną" tylko konkretne liczby, albo jeśli to niemożliwe to jakiś substytut, którego nie dałoby sie łatwo oskarżyć, że jest "podszyty uproszczeniami, emocjami".
Z
Zbyszek
13 października 2016, 22:05
Dziękuję za pytanie. Syryjczycy dopiero przybyli do Europy i są wciąż w sytuacji tymczasowej. Czy chcą się uczyć języka, czy chcą włączyć się do społeczeństw europejskich - za wcześnie o tym mówić. Po drugie - Syryjczycy to największa część imigrantów, ale nie wszyscy. Jednak doświadczenia z przybyszami z krajów muzułmańskich wskazują wyraźne zagrożenie jak i jego źródło. Oto raport na temat sytuacji w Szwecji: https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstream/10593/10097/1/63-78.pdf Proszę zwrócić uwagę na następujące fragmenty: "Żądając równości ekonomicznej i przywilejów kulturowych, Muzułmanie zamykają się przy tym w agresywnym izolacjonizmie. Jednocześnie czują się wykorzystywani ekonomicznie, z uwagi na to, że pozbawieni są dostępu do wysoko płatnych zawodów (i nie ma dla nich znaczenia, iż dzieje się tak z powodu braku kompetencji językowych i zawodowych)" "Trzeba jednak stwierdzić, że przedstawiciele mniejszości muzułmańskiej bardzo rzadko dobrze władają językiem szwedzkim. Wynika to po pierwsze z faktu, iż nie mają oni aspiracji w tym zakresie, po drugie – ponieważ jest to język bardzo dla nich trudny (badania wykazują, iż potrzeba pięć lat intensywnej nauki, aby swobodnie posługiwać się szwedzkim w klasie szkolnej)" "ponad 60 procent synów i córek Irakijczyków, Irańczyków, Turków, czy Syryjczyków nie kończy szkoły podstawowej i bardzo słabo mówi po szwedzku" "trzeba dodać, że obecnie prawie 50 procent muzułmańskich przybyszów pozostaje bezrobotnymi. W muzułmańskiej dzielnicy Malmö – Rosengård ponad 80 procent mężczyzn nie trudni się żadną pracą" Co ciekawe - Autorka pokazuje również jak do tej sytuacji przyczyniły się ideologiczne pomysły Szwedów. Bardzo mi one współbrzmią z poglądami zwolenników przyjmowania uchodźców w Polsce. DLatego bardziej się boję ich ideologii niż imigrantów.
AK
Andrzej K.
13 października 2016, 23:49
Dziękuję za materiał. Nic na to nie odpowiem, bo chcę najpierw przeczytać.
DS
Dariusz Siodłak
12 października 2016, 09:07
Marcin Luter głosił w swoich kazaniach, że rozum to kurwa.Jak widać ksiądz Żmujdziński przyswoił sobie tę myśl. Czytam jezuicki portal i widzę, że według ojców redaktorów dobry katolik to taki który wyzbył się rozumu, codziennie zapieprza do roboty a cały dochód przeznacza na utrzymanie leniwych wyznawców proroka. [url]http://www.pch24.pl/niemcy--uchodzca-z-syrii-ma-4-zony-i-23-dzieci--wszystkich-utrzymuja-podatnicy,46601,i.html[/url]
WDR .
12 października 2016, 04:45
Skoro pozwalamy na przerwanie życia w łonie matki i nazywamy to kompromisem to tak samo musimy podejść do kwestii uchodzców/emigrantów. Niekontrolowany napływ w sytuacji kiedy przez granicę, wraz z emigrantami, mogą przedostać się terroryści (i nie chodzi mi tylko o wybuchy, ale także ataki na kobiety) można porównać do przypadku zagrożenia życia matki. Analogicznie, w tej sytuacji, mimo ogólnej zasady, że należy pomagać, musimy mieć prawo do odmowy. Parafrazując: "nie zmuszajmy społeczeństwa do heroicznej postawy". Jest przecież wiele innych rzeczy, które możemy zrobić by im pomóc: modlitwa, dary pieniężne, stała pomoc, nacisk na polityków na rozwiązanie konfliktu.
AK
Andrzej K.
12 października 2016, 10:07
Zgadzam się. Istnieje duże podobieństwo tych dwóch sytuacji, i uczestnicy sporu (z obu stron) nie mają żadnego problemu, żeby błyskawicznie zająć przeciwne stanowisko. Wygląda, że dwie grupy katolików sa uwrażliwione na inne rzeczy. Mamy problem z komunikacją bo widać, że gdyby odłożyc silne emocje na bok, to powinniśmy jedni drugich łatwo zrozumieć.
Oriana Bianka
12 października 2016, 12:00
Nie powinno być takiej sprzeczności, bo życie każdego człowieka jest ważne i należy je chronić. W większości przypadków urodzenie dziecka nie wymaga heroizmu, podobnie jak i udzielenie pomocy uchodźcy, bo w większości uchodźcy nie są groźnymi przestępcami, lecz nieszczęsnymi ludźmi uciekającymi przed wojną, a wśród nich są również dzieci narodzone i mające się dopiero urodzić.
AK
Andrzej K.
12 października 2016, 13:10
Tego rodzaju spory nie kręcą się wokół kwestii "jak ja mam ochronić czyjeś życie". W tej materii zapewne każdy po cichu wywiązuje się z zadania. Kłótnie kręcą się wokół kwestii "jak ja mam zmusić Ciebie, żebyś ochronił czyjeś życie".
Z
Zbyszek
12 października 2016, 18:07
Miło mi się drugi raz zgodzić - emocje teraz wyłączają rozum, co nie prowadzi do niczego dobrego (co widać po wielu wypowiedziach OBU stron). Zacznijmy wreszcie rozmawiać! Trzeba zobaczyć czemu ludzie się boją uchodźców i nie zbywać tego nieświadomością. Edukacja (propaganda?) nie wydaje mi się kluczowym pomysłem. Zderzmy się z problemami i znajdźmy na nie dobre (wystarczająco dobre) rozwiązania a wtedy będzie łatwiej :)
DS
Dariusz Siodłak
11 października 2016, 23:14
Czy dobry pasterz wpuszcza wszystkie krowy na jedno pastwistko ?
11 października 2016, 21:49
"Jezus Chrystus kocha nacjonalistę i terrorystę nie mniej niż własną matkę" Wszyscy nacjonaliści łkają ze wzruszenia. Czcigodny ojcze, po co szukać tak daleko? O modernistach ojciec zapomniał? Nawet ich Pan Jezus obdarza miłością. Można było przecież napisać np. "modernistę i sodomitę"
KJ
k jar
11 października 2016, 19:23
Ależ się Ojciec chwali! Patrzcie nie jestem grzesznikiem, przyjąłem uchodźców. Nie podejrzewam nawet, że zrobił to Ojciec sam, gdyż jako zakonnik, jezuita zrobił to Ojciec jako przedstawiciel swego zakonu i zakon z całym jego bogactwem za nim stoi. Nic Ojcu nie zagraża, czy przyjmie, czy nie uchodźców. To tylko kaprys serca. Miłosierdzie zaczyna się dopiero, gdy wiąże się z tym utrata życia, wytrącenie z równowagi codzienności. Jestem w sytuacji granicznej i wybieram dobro na rzecz bliźniego. Pamięta Ojciec ubogą wdowę z Sarepy, która miała tylko garść mąki i trochę oliwy, a jednak narażając życie swojego syna zrobiła podpłomyk dla proroka Eliasza. Uwierzyła wbrew rozsądkowi, że nie pozostanie bez Bożej opieki. Ja przypominam sobie rozmowę z pewnym starszym gospodarzem z podwarszawskiego Brwinowa, który opowiadał, jak przyjmował powstańców w 1944 roku. Straszna bieda, jedna krowa i ponad 30 osób, które u niego w stodole nocowały, zmarznięci, głodni, bródni. Jeszcze do tego studnia mu wyschła i trzeba było iść po wodę kilka kilometrów. Otworzył tę stodołę choć się potwornie bał Niemców i jeszcze większej biedy. Uchodźcy to dziś biznes, medialne flesze, kampanie społeczne, itd. Ich tragiczny los nie jest napewno udziałem tych, którzy dotarli do Europy. Dostają pomoc medyczną, socjalną, dach nad głową, często kosztem miejscowych. Moja siostra w Goerlitz nie mogła zaszczepić syna, bo pierwszeństwo mają dzieci uchodźców. Są w gorszej zdrowotnej sytuacji. Ale to nie są pojedyńcze osoby, to tłumy ludzi. Ani oni nie znajdują się w sytuacji granicznej, ani my - to tylko exodus za lepszym życiem. Tragedie przeżywają mieszkańcy Aleppo i inncyh syryjskich miast. Tam dokonuje się miłosierdzie i czymś takim można się ewentualnie chwalić.
Z
Zbyszek
11 października 2016, 17:45
Szukam też informacji o tych dzieciach cekających na granicy i... nigdzie ich nie można znaleźć. Proszę o wskazanie źródeł. Przy okazji - jakie są powody dla których azyl ma być udzielony w Poslce a nie na Białorusi? Rozumiem pomoc, ale nie rozumiem przebierania pośród pomagających. Chyba że grożą im tam jakieś sankcje - proszę o wskazanie przykładów
MW
malgorzata wisniewska
14 października 2016, 20:23
Niezbyt grzeczne to co piszesz, wiem z innego źródła w internecie,  że akurat Ojciec wie, zajrzyj na stronę centrum arrupe, nie zarzucaj komuś klamstwa, manipulacji bez wiedzy.Zdanie typu niech pomogą inni a nie my pozostawiam bez komentarza, prawo do wypowiadania się na ten temat ma Ojciec większe , niż ja i Ty, on pomaga, my nie.
Z
ZbyszekMichal
15 października 2016, 15:18
Proszę wybaczyć - dopiero teraz odkryłem Pański wpis. Do pytań o źródła proszę się przyzwyczaić. Staram się je zadawać neutralnie. W tekście nigdzie nie zawarłem oskarżenia o kłamstwo. To jest Pański wniosek, dodam - nieuprawniony. Powoływanie się na ważne fakty wymaga ich dobrego udokumentowania albo gotowości do przedstawienia dowodów na żądanie. Nie przedstawił ich Autor, Pan również odesłał do portalu zamiast podać link. Proszę to uczynić Czy mam prawo o czymś mówić czy nie o tym decydować będę ja, a napewno nie Pan. I nie pisałem by inni pomogli a my nie - sens był zupełnie inny. Jeśli coś będzie niejasne - służę pomocą
MW
malgorzata wisniewska
15 października 2016, 16:52
Serce, czy rozum, rozum , czy serce, co pierwsze, jednak dla chrzescijanina wiadomo co powinno być pierwsze, zapoznając się z Pańskimi powyższymi wpisami, trafia się na wylistowane ryzyka , więc pytanie jest następujące: 1. Pomagamy i robimy porządną analizę ryzyka, wskazując środki kontroli i  sposoby obniżenia ryzyk, ktore są przez Pana wskazane i jak najbardziej słuszne ,  czy 2. Ponieważ są ryzyka, pomocy nie bedzie. Mamy wybór,  wybór nr 2 jest wygodny i nie wymagający,  wybór  rozwiązania nr 1 jest ryzykowny, wymagający rozumu i odpowiedzi jak to zrobić, a nie czy zrobić. 
MW
malgorzata wisniewska
15 października 2016, 16:55
I jeszcze jedno, jak wybieram 1, to analizuje, dyskutuje,  działam,  jak wybieram 2 to żadna z powyższych czynności nie ma sensu.
Z
Zbyszek
15 października 2016, 18:03
1. Dylemat czy kierowac sie sercem czy rozumem jest fałszywy. Serce bez rozumu to głupota a rozum bez serca to brak sensu 2. To na czym mi zależy to jest porządna analiza ryzyka i działanie. Proszę pomóc w tej pracy - listę moich obaw zamieściłem. Rozwiązań jeszcze nie widzę  3. Wciąż nie mam potwierdzenia problemów z dziećmi czeczenskimi. Na podanej stronie nie znalazłem. Jeszcze raz wzywam do nie bycia gołosłownym
MW
malgorzata wisniewska
15 października 2016, 20:22
No rozumiem, że wybieramy opcję pierwszą , czyli jestesmy na tak, chcemy pomóc,  rozumiem też , nie bardzo wiem jakiego potwierdzenia Pan oczekuje, nie mam powodu nie wierzyć , ani słowom Ojca, ani zamieszczonemu filmowi, ani też Marice przywołanej przez Ojca, nie bardzo wiem kto ma te dzieci uwiarygodnic - prasa, telewizja? Pytanie postawione przez Ojca jest inne, i przekaz też jest inny, nie będę oceniać ludzi , ktorzy pomagają uchodźcom, calkiem możliwe , że te wszystkie ryzyka , o których Pan pisze rozważyli, ja tego nie wiem, a przynajmniej przyjeli je i będą się starali je zminimalizować,  nie zamierzam z góry tutaj rozwiązywać wszystkich problemów jak by się ich nie minimalizowalo one i tak będą,  każde działanie  jest mniej lub bardziej ryzykowne. Co do serca i rozumu, owszem, muszą istnieć obok siebie, ale konieczny jest odruch serca najpierw, żeby zechciec tych rozumnych rozwiązań szukać,  Ojciec Zmudzinski z racji , że pomaga , tym odruchem się wykazał,  a ponieważ jest mądrym i dobrym człowiekiem to wiem, że pomagał będzie z rozumem, proszę się nie martwić on to umie. Goloslowni to jesteśmy my- Pan i ja, bo ja ich nie podaje, a Pan się ich domaga od innych, samemu nic nie proponując i nie robiąc.  Jeżeli,  chce mi Pan powiedzieć,  że ja też nic nie robię,  to powiem , owszem, to prawda, ale przynajmniej nie przeszkadza mi, że inni to robią - i chyba o to chodziło Ojcu Zmudzinskiemu, komu przeszkadza pomoc innych uchodźcom i dlaczego? 
Z
Zbyszek
15 października 2016, 23:11
Hmmm... Widzę że dyskusja z Panem jest bezprzedmiotowa - unika Pan faktów. Brak źródeł podważa wiarygodność Pana jak i o. Żmudzińskiego. Pańska narracja wskazuje na brak cnoty roztropności - potwierdza to tezę że mało kto po Waszej stronie cokolwiek przewiduje. Kłopot w tym że puste kazania pogłębiają przepaść. Nie chcecie rozmawiać. Panskie odpowiedzi są doskonałym przykładem fikcji dialogu. Jeśli chcielibyście rozmawiać - byście brali pod uwagę obawy drugiej strony a nie w ten (skandalicznie bezrefleksyjny) sposób je próbowali uciszyć.  Wskazał Pan dwie opcje radzenia sobie z kryzysem imigracyjnym. Jest jeszcze trzecia - my nie jesteśmy obojętni wobec przybyszów, postrzegamy ich i Wasz obóz jako zagrożenie. Dla naszych córek i żon, dla naszych wnuków. Nawet papież którego tylu z Was uwielbia mówi o konieczności znalezienia "równowagi między podwójnym obowiązkiem moralnym ochrony praw swoich obywateli oraz zapewnienia pomocy i gościnności imigrantom”, ale Wy próbuejecie manipulować i mówiąc obcesowo "wcisnąć nam kit". Trzecia droga to obrona. I ta na tę chwilę wydaje się najlepsza. Chce Pan przekonać mnie do innego podejścia - najpierw poda Pan źródło z którym rzekomo Pan się zapoznał, potem - nie bicie piany ale rzeczowa dyskusja o zgłoszonych przeze mnie wątpliwościach.  Bardzo rozczarowany Pańskimi odpowiedziami ZbyszekMichał
MW
malgorzata wisniewska
16 października 2016, 09:44
A dlaczego nie pyta Pan Mariki przebywającej z dziećmi skąd miała źródło , jakie to ma znaczenie? jest z nimi, dzięki niej świat jest odrobinę lepszy, dzieki tej kropli w morzu potrzeb i tylko tyle, wyciaga Pan póki co armaty typu , że jestesmy bezrefleksyjni itp. tekst Ojca Zmudzinskiego naprawdę stawia inny problem, niż Pan. Dlaczego to Panu tak strasznie przeszkadza i uwiera? Ojciec nie poszukuje w nim rozwiazania kryzysu, on tylko pyta, czy będzie nam przeszkadzać , że inni ludzie pomogą,  na tyle na ile mogą? Pozdrawiam serdecznie , życząc milej niedzieli, dyskusja faktycznie jest bezprzedmiotowa, bo Pan już wydał o nas swoją opinię. Armaty już były , teraz rozumiem , że polecą bomby atomowe na temat mój i Ojca Zmudzinskiego, bo nie reprezentujemy Pańskiego poglądu na sprawę,  pytanie jest jedno, czy jeżeli ktokolwiek będzie chciał pomóc w ramach kropli w  morzu potrzeb, będzie to Panu przeszkadzać i dlaczego? W tekście Ojca nie ma ani prostych rozwiązań,    dlaczego Pan to odebrał jako atak na siebie, dlaczego ten tekst  wzbudził w Panu obawy, nie wiem. Jeszcze raz, nie pomagam, nie usprawiedliwiam się , nie przeszkadza mi inne zdanie na ten temat i to , że inni pomagają. 
11 października 2016, 17:14
Kto to pojmuje i tego nie przyjmuje stawia się poza Kościołem... Bezgraniczna pogarda i pycha autora jest już groteskowa:)..A kim pan jest żeby oceniać postawe innych tylko dlatego że sa roztropni, odpowiedzialni,rozsądni i po prostu nie sa zaślepionymi fanatykami?:)... Że myslą o dobru swoich bliskich i ojczyzny? Że nie ulegaja lewackiej retoryce mającej na celu-za pomoca emigrantów - przemodelowanie społeczenstw Europy:)... Kim ty siebie czynisz człwieku...  I jeszcze jaka szkoda, że papież - niby taki miłosierny - jest tak wyprany z wszelkich ludzkich odruchów wobec niektórych bardzo konkretnych osób... Mam na mysli niektórych duchownych....
MW
malgorzata wisniewska
14 października 2016, 20:28
Nikogo z siebie nie czyni, jest chrzescijaninem ufającym Bogu, pomagającym konkretnym ludziom, a kim Ty jesteś , zeby go oceniać? Podzielił się z nami swoją refleksją,  za co dziękuje , to mnie zmusiło do smutnej refleksji,  że nic dla nich nie robię, dobrze, że Ojciec im pomaga, jest dla nich bratem, takim nie pytającym o narodowość i wyznanie tylko bratem.
JM
Jan Młynarczyk
11 października 2016, 16:59
Staram się, ale trudno mi zrozumieć motywacje tych chrześcijan, którzy krytykują osoby zajmujące się uchodźcami (przybyszami). Przecież nikt niechętnych nie zmusza do udzielania gościny. Pragnąłbym jednak, aby wtedy, gdy wreszcie władze RP umożliwią mi zaproszenie rodziny uchodźców do mojego domu, moi współparafianie nie podłożyli ognia lub nie pobili moich gości. Wierzę jednak, że to tylko czcze obawy. Doświadczenie mówi mi, że gdy ludzie zobaczą prawdziwego, żywego człowieka w potrzebie, nie odwrócą się od niego. Również autorzy komentarzy poniżej.
Z
Zbyszek
11 października 2016, 17:27
Jeśli będzie Pan już gościł uchodźców proszę dać znać - pomożemy na miarę swoich możliwości. Zastanawia tylko ta paranoja jaką można znaleźć w Pańskich słowach i niezrozumienie tego o czym tu się pisze. Proszę odnieście się do tego co zamieściłem poniżej. Może mało kto ze strony Waszych przeciwników chce rozmawiać, ale ja tak. To co, rozpoczniemy dialog? W końcu zależy Wam na pomocy uchodźcom, ale pogardą nie uzyskacie wsparcia...
JM
Jan Młynarczyk
12 października 2016, 10:59
Drogi ZbyszkuMichale. Naprawdę trzeba złej woli, żeby w moim wpisie dostrzec pogardę. Obawę przed atakami na obcych (mają przecież miejsce), żal i pretensję do rządu z powodu zaniechań - tak, ale pogardę? Poza tym co to za podział My-Wy. Ja piszę tu wyłącznie w swoim imieniu. To ja JanM chcę zaprosić uchodźców do mojego domu, nie jakaś organizacja czy grupa. Swoją drogą dziękuję za propozycję wsparcia.
AK
Andrzej K.
12 października 2016, 14:38
Nie starajmy się dzielić ludzi na dwie grupy: My i Wy, bo budujemy fałszywy obraz we własnej głowie, że są dwa typy ludzi. No i wiadomo: "My" są lepsi, a "Wy" gorsi. A potem już dajemy sie ponieść temu złudzeniu.
Z
Zbyszek
13 października 2016, 00:03
Proszę o wybaczenie - skrót myślowy z mojej winy. Jednocześnie pisałem do Pana (uwaga o paranoi :) ) jak i do Was jako grupie wyrażającej odmienne poglądy, która bardzo często charakteryzuje się pogardą wobec inaczej myślących. Za zamieszanie przepraszam :)
Z
Zbyszek
13 października 2016, 00:10
2/2 Nie widzę żadnej chęci porozumienia ani po stronie mi bliższego obozu ani naszych ... przeciwników (celowo używam tego określenia bo taka jest sytuacja). Brak dialogu prowadzi do walki i w niej opowiadam się po stronie mi bliższej. Czy można inaczej - nie widzę żadnej konkretnej alternatywy do starcia dwóch obozów. Jeśli ma Pan taką - słucham z prawdziwym zainteresowaniem :)
Z
Zbyszek
13 października 2016, 00:11
1/2 Rozumiem intencje nie dzielenia ludzi - podział formuje wrogość i chęć zwalczenia drugiej strony. Jednak sądzę że mamy tu już doczynienia z silną polaryzacją, z faktycznym powstaniem dwóch obozów (nie jest to więc złudzenie). Z praktycznego punktu widzenia istotne jest pytanie kto przeforsuje swoje zdanie.
11 października 2016, 13:37
"W Modlitwie Pańskiej wyrażamy pragnienie, by Ojciec Niebieski tak odpuścił nam nasze winy, jak my odpuszczamy tym, którzy wobec nas zawinili. Deklarujemy, że chcemy takiego przebaczenia, jakie sami jesteśmy w stanie dać innym. Jeśli modlitwa Ojcze nasz nie jest odklepana, lecz głęboko przeżyta, odsłania naszą miernotę i potęguje nieosiągalne pragnienie stawania się doskonałymi, pełnymi miłosierdzia, przebaczającymi 77 razy" Bardzo słuszna uwaga. Ale mam pytanie, czy zawsze i każdemu O. Wojciechu tak głosisz. Czy zdradzanonym małżonkom też?  Czy zgwałconej kobiecie, która ma pecha i jest w ciaży z gwałcicielem też? No i w tym kontescie oznaczaja ostatnio tak modne słowa nie tylko o rozpozaniu, ale też o nie ocenaniniu. Kim ja jestem, aby oenaiać? Takze tych, co nie chcą imigrantów. Ale może tu już inna miara obowiazuje?
11 października 2016, 13:19
Stawiam pytanie Autorowi: Czy to grzech przyjąć tysiące uchodźców, będąc prawie pewnym (na podstawie tego, co dziś widzimy w Europie Zachodniej, głównie w Niemczech), że: większość z nich i tak wyjedzie do Niemiec, że trzeba im będzie zapewnić z budżetu państwa takie utrzymanie, którego nie dostają i nie dostaną współrodacy, często biedni, i że zabraknie w ten sposób dla tych, obok nas, że potencjalnie godzimy się z możliwością zamachów terrorystycznych, w czasie których zginą nasi ludzie, sąsiedzi, dzieci, młodzież, itp., że nie będą sie asymilować, ale tworzyć getta i domagać się praw szariatu, że kobiety będą molestowane, gwałcone, poniżane, itd, itp. Jeśli Autor odpowie, że to nie grzech, to wtedy można ich przyjąć. Tylko nie biorę za to odpowiedzialności, i jako katolik mówię takiemu rozwiązaniu zdecydowane "nie". Odnośnie do tych biednych dzieci z Czeczeni. Skąd się tam wzięły, same na polskiej granicy?  Czy to Autora i tej pani nie zastanawia? Czy trzeba być aż tak nierozganiętym, by odkryć, że to nowa metoda przemytników? Najpierw dzieci, a potem przecież trzeba przyjąć rodziców, bo jak inaczej. A potem dziadków, wujków, ciotki, itp. I na koniec, proszę nie robić ze mnie zimnego i okrutnego katolika, który nie chce pomagać, nie lubi uchodźców, itp. Wypraszam to sobie. To nie tak. I Autor na pewno to wie. Poniżanie i pomawianie własnych Rodaków o takie rzyczy nie licuje ze stanem kapłańskim i zakonnym. 
Z
Zbyszek
11 października 2016, 12:39
Nigdy w artykułach zamieszczanych na Deonie nie pojawiają się próby zrozumienia sprzeciwu wobec przyjmowania uchodźców. Dlaczego ludzie, którzy wyznają Chrystusa nie chcą pomagać? Trwa cały czas jedynie propagandowy nacisk, w którym piętnuje się nas jako hipokrytów i faryzeuszy. Dialog ograniczony jest do rozwodników, ludzi dotkniętych nieszczęściem homoseksualzimu itp..
11 października 2016, 12:51
Może dlatego, że jest to jedyne "religijne" miejce w polskim internecie, gdzie się pojawia "inny" punkt widzenia. Nie chodzi tylko o uchodźców. Po co powtarzać to, co, jest gdzie indziej. Jeśli Ci to nie odpowiada, to nie wchodź, nie czytaj, nie komentuj. Nie będziesz się musiał denerowować.
Z
Zbyszek
11 października 2016, 13:01
Czy rozumie Pan słowo "dialog"? Dla mnie wartością nie jest "nie denerwowanie się", wartością jest sensowne rozwiązanie
11 października 2016, 13:12
Bo może jesteście hipokrytami i faryzeuszami (to ostatnie wg. rozumienia katolików, którzy nie wiedzą co powtarzają).
11 października 2016, 13:13
A jekie jest wg. Pana sansowne rozwiązanie ... słuchamy z uwagą.
Z
Zbyszek
11 października 2016, 13:29
Celem przyjęcia uchodźców w Polsce powinna być ich integracja (czyli przyjęcie obowiązujących u nas wartości) jak i usamodzielnienie. Oznacza to ograniczoną pomoc państwa i stawianie pewnych wymogów wobec przybyszów (np poznanie języka itp).. Powinno być też zaostrzone prawo w stosunku do łamiących je cudzoziemców - np deportacje do krajów pochodzenia w przypadku próby nielegalnego dostania się do Niemiec (ten kierunek jest najbardziej prawdopodobny), zamieszki etc.. Państwo - jak ponoć robi (ła?) to Holandia nie powinno godzić się na tworzenie gett. Osobną sprawą jest sama pomoc (nauka języka, miejsca pracy) - tego nie powinno robić państwo lecz organizacje nonprofit (np przykościelne). Na tym - zamiast propagandzie - powinni skupić się zwolennicy przyjmowania uchodźców. Jeśli dobrze to poprowadzicie - istnieje szansa że powtórzy się sytuacja jaka miała miejsce w przypadku schronisk dla chorych na AIDS: początkowy lęk ziknął. Wymagać to będzie od Was troski nie tylko o przybyszów, ale i o Polaków - np nie ukrywanie przestępstw swoich podoopiecznych jak ma to miejsce na Zachodzie, a także na tym portalu
Z
Zbyszek
11 października 2016, 13:30
Odpowiedź godna miłosiernego samarytanina...
Z
Zbyszek
11 października 2016, 17:27
Szanowny Panie Bazyli, czemu Pan milczy?
AK
Andrzej K.
12 października 2016, 10:35
Panie ZbyszekMichal, jestem wdzięczny, że Pan to napisał. Na Deonie ludzie prezentują przeciwne stanowisko w komentarzach, ale w zdecydowanej większości przypadków te komentarze zawierają tyle inwektywów, wulgaryzmów i pogardy, że trudno jest wyłuskiwać z nich racjonalną argumentację. Pierwsze wrażenie, jak się przychodzi na Deon, jest takie, że ktoś w artykule opisuje jak rozumie miłosierdzie (byćmoże błędnie), a w komentarzach fala osobistych argumentów, oskarżająca autora albo portal o jedno z: "lewak", "infantylizm", "zdrajca", ... . Dziękuję za wyważony emocjonalnie wpis. Myślę, że gdyby opisał Pan swoje stanowisko w czytelny sposób, to Deon nie odmówiłby publikacji.
Z
Zbyszek
11 października 2016, 12:38
cd By ułatwić zadanie chciałbym przedstawić czemu ja jestem przeciwnikiem prezentowanej tu koncepcji otwarcia polskich granic. Głównym powodem nie jest to kto chce wejść, ale kto najgłośniej krzyczy by wpuszczać. Uchodźcy / imigranci będą napływać, bo w niektórych krajach Europy widzą dla siebie przyszłość (nie wnikając w szczegóły - łatwo ich zrozumieć). Dysproporcje są na tyle duże, że ten ruch jest nieunikniony. Mamy w stosunku do nich dwa obowiązki - pomóc teraz i zatroszczyć się o ich przyszłość. Dziś dużo się mówi o pierwszym, drugie pomijając. Niby to zrozumiałe, bo w końcu skoro tyle osób naraz próbuje się dostać trzeba najpierw zająć się sprawami pilnymi. Zaraz, zaraz, przecież do Polski chcą się dostać garstki ludzi?! Pewnie niedługo się to zmieni (np za sprawą EU która zmusi nas do przyjęcia uchodźców), ale skoro sprawa pilna prawie nie istnieje to czemu NIKT nie myśli o tym co będzie później? Dlaczego Autor nigdy nie pisał o tym jak się przygotować na nadchodzącą falę?
11 października 2016, 12:38
Kiedys, dawno temu zdefiniowano cnoty chrzescijańskie. Wśród nich np. roztropność, sprawiedliwość, ale też umiarkowanie. Może warto rozwinać je wokół tzw. kryzysu emigracyjnego. I zastanowić sie jak pomagać roztropnie, sprawiedliwie. Bez zbędnych emocji, z udziałem rozumnego myślenia.
Z
Zbyszek
11 października 2016, 12:38
cd A przecież już mamy wystarczającą wiedzę o problemach: - muzułmanie nie integrują się ze społeczeństwami-gospodarzami - zachowania kryminalne (od gwałtów po zwykłe kradzieże w sklepach "bo nie wiedzą co to własność prywatna") są nagminne - ludzie ci się nie kształcą, nie poznają języka kraju w którym mieszkają (vide Czeczeni w Polsce - jasne sposób uczenia słabiutki, ale i motywacji ze strony Czeczenów żadnej) - wreszcie - choć nie tak wielkie jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać - zagrożenie terroryzmem
Z
ZbyszekMichal
11 października 2016, 12:37
cd. Można znaleźć jeszcze kilka spraw, ale to co najważniejsze to to że miłość nie oznaca tylko pierwszego odruchu serca ale oznacza także stawianie wymagań. To ostatnie oznacza że państwo polskie musi być zdolne do szybkiego wyciągania konsekwencji wobec łamiących prawo. W przeciwnym razie stanie się to co w Niemczech, Szwecji, Wielkiej Brytanii - idelogia multikulti narzuci cenzurę i autocenzurę. Ofiarami będą padać nasi bliscy! Nie boję się uchodźców - boję się was, głosicieli półprawd, unikających myślenia. Boję się że jak przyjdzie co do czego będziecie zagłuszać prawdę swoją ideologią!