Czy terapia psychologiczna sprzeciwia się modlitwie?

Fot. Depositphotos.com

„Ksiądz katolicki nie powinien reklamować terapii psychologicznej. Dla wierzącego terapią jest Biblia, Spowiedź i Najświętszy Sakrament” – tak mój wpis na X skomentował jeden z użytkowników tego portalu. Część internautów zgodziła się z tym stwierdzeniem. Ich zdaniem terapia jest wyrazem braku zaufania do Boga, a nawet Jego zdradą. Czy rzeczywiście poszukiwanie pomocy psychologicznej sprzeciwia się w jakiś sposób modlitwie?

Odpowiedź na tytułowe pytanie jest w mojej opinii jednoznacznie negatywna. Terapia w żaden sposób nie sprzeciwia się modlitwie. Wręcz przeciwnie – obie te rzeczywistości wspierają się nawzajem i mają ze sobą wiele wspólnego.

Lęk przed terapią może być niezrozumieniem modlitwy

Myślę, że lęk przed terapią pochodzi w wielu przypadkach po prostu z niezrozumienia tego, czym jest modlitwa. Już samo przybliżenie zjawiska modlitwy może być dla wielu osób uwalniające od lęku przed skorzystaniem z pomocy psychologicznej.

Bywa, że instrumentalizujemy modlitwę, traktując ją jak magiczny obrzęd, który ma na celu uzyskanie określonych korzyści – zdrowia, pomyślności, pocieszenia czy uwolnienia od kłopotów. Jeśli w taki redukcyjny sposób podchodzimy do modlitwy, to nic dziwnego, że psychoterapia może jawić się nam jako okazanie Bogu braku zaufania. Błędne poczucie, że pomocy dla siebie szukamy poza Bogiem, może rodzić wyrzuty sumienia.

Tymczasem modlitwa to nie wizyta w urzędzie, podczas której celem jest uzyskanie określonych benefitów. To nie audiencja u władcy, u którego liczymy na uzyskanie konkretnej łaski. To także nie kawa z szefem, od którego chcemy uzyskać podwyżkę.

Modlitwa to zarówno moja osobista, jak i wspólnotowa relacja z Bogiem. Jedną z najlepszych jej definicji stworzyła św. Teresa od Jezusa: „modlitwa jest niczym innym, jak głębokim związkiem przyjaźni, w którym rozmawiamy sam na sam z Bogiem, wiedząc, że On nas kocha”.

Modlitwa jest więc całym naszym życiem, poszukiwaniem Boga od narodzin aż po grób, naszym oddechem, wsłuchiwaniem się w Boże Słowo, które prowadzi nas przez zawirowania życia. Modlitwa jest trwaniem w uścisku z przyjacielem, gdy często nie potrzeba żadnych słów. Wreszcie jest ona darem, a więc działaniem Boga, na które jedynie odpowiadamy. Modlitwa jest właściwie synonimem życia chrześcijańskiego (por. KKK 2745).

DEON.PL POLECA

Psychoterapia i modlitwa wzajemnie się uzupełniają

Niedawno wróciłem do „Wyznań” św. Augustyna, które w młodości były dla mnie niezwykle ważną lekturą. Znalazłem w nich takie oto zdanie o Bogu: „On jest wszędzie tam, gdzie odczuwamy smak prawdy. Przebywa w samej głębinie naszego serca”.

Już w IV w. Kościół doskonale rozumiał, że poznając samego siebie, poznajemy Boga, który w nas mieszka, ponieważ jesteśmy stworzeni na Jego podobieństwo. Terapia to właśnie poznawanie samego siebie, docieranie do motywów, które nami kierują, próba rozkodowania mechanizmów obronnych wypracowanych w ciągu życia. Celem tych działań jest pokonanie trapiących nas trudności i lęków.

To właśnie dlatego terapia tak dobrze wspomaga życie duchowe. Dzięki niej dowiadujemy się więcej o sobie, docieramy do prawdy, do swojego serca, a w konsekwencji także do Niego.

Jej celem jest nie tylko pokonanie naszych lęków, ale także odblokowanie potencjału, który w nas drzemie – zbudowanie motywacji do rozwoju. Terapia jest więc znakomitą pomocą w otwieraniu się na Boga, który chce, abyśmy żyli pełnią pragnień zaszczepionych w nas przez Ducha Świętego.

Przeciwstawianie sobie terapii i modlitwy jest więc absurdalne. To tak jakby przeciwstawiać sobie pierwsze i drugie danie – oba uzupełniają się, karmią nas i wzmacniają. Nie wyobrażam sobie dobrego niedzielnego obiadu, gdy nie ma jednego z nich.

Biblia zachęca do korzystania z osiągnięć medycyny

Również Pismo Święte utwierdza nas w przekonaniu, że należy korzystać z usług lekarzy. W Księdze Mądrości Syracha znajdujemy taką zachętę: „Czcij lekarza czcią należną z powodu jego posług, albowiem i Jego stworzył Pan (…). Pan stworzył z ziemi lekarstwa, a człowiek mądry nie będzie nimi gardził (…). Dzięki nim się leczy i ból usuwa, z nich aptekarz sporządza leki (…). Synu, w chorobie swej nie odwracaj się od Pana, ale módl się do Niego, a On cię uleczy. Usuń przewrotność – wyprostuj ręce i oczyść serce z wszelkiego grzechu! Ofiaruj kadzidło, złóż ofiarę dziękczynną z najczystszej mąki, i hojne dary, na jakie cię tylko stać. Potem sprowadź lekarza, bo jego też stworzył Pan, nie odsuwaj się od niego, albowiem jest on ci potrzebny. Jest czas, kiedy w ich rękach jest wyjście z choroby” (Syr 38, 1-13). Także sam Jezus potwierdza, że lekarze są potrzebni. Ewangelista Marek zanotował Jego słowa: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” (Mk 2,17).

Autorem jednej z Ewangelii i Dziejów Apostolskich mógł być lekarz, którego tradycja zapamiętała pod imieniem Łukasz. Św. Paweł nazywa go „umiłowanym lekarzem” (Kol 4,14) a Kościół uznał go za patrona służby zdrowia. W napisanych przez Łukasza tekstach pojawia się wiele specjalistycznych terminów medycznych znanych z dzieł Hipokratesa i Galena. Tam, gdzie pozostali Ewangeliści używają terminów potocznych, Łukasz posługuje się fachowymi określeniami medycznymi. Co ciekawe, opuszcza on w swojej Ewangelii nieprzychylne opinie dotyczące lekarzy, których nie brak np. u Marka.

Wreszcie w Biblii sam Bóg przedstawiany jest jako lekarz. Zwraca się On do narodu wybranego: „Ja Pan, chcę być twoim lekarzem” (Wj 15,26). W innym miejscu odwołuje się do procesu leczenia: „Oto (…) uleczę i uzdrowię ich oraz objawię im obfity pokój i bezpieczeństwo” (Jer 33, 6). Psalmista wysławia Boga za to, że „leczy złamanych na duchu i przewiązuje ich rany” (Ps 147, 1-3). Natomiast prorok Ozeasz wzywa do nawrócenia słowami: „Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę przewiąże” (Oz 6,1).

Gdy psuje się samochód, jedziesz do mechanika

Do korzystania z usług lekarzy zachęca nas także zdrowy rozsądek. Wystarczy pomyśleć, co robię, gdy psuje się mój samochód. Czy udaję się wtedy do kościoła, aby modlić się o jego „naprawienie”, czy raczej szukam warsztatu? Co się dzieje, gdy zaczyna boleć ząb? Wybieram się do dentysty, czy padam na kolana i błagam, by ból cudownie zniknął?

Zaprowadzenie zepsutego samochodu do mechanika czy skorzystanie z pomocy dentysty raczej nie wydaje nam się wyrazem braku zaufania do Boga… Dlaczego zatem pomoc psychoterapeuty czy psychiatry miałaby nią być? To oczywiste, że gdy pojawiają się objawy depresji, udajemy się po pomoc do specjalisty. Szukanie pomocy psychoterapeuty wcale nie musi oznaczać, że nie ufam Bogu.

Święty Tomasz uważał, że łaska buduje na naturze. Zapewne wielu współczesnych katolików powiedziałoby, że za bardzo psychologizuje… Tymczasem on doskonale rozumiał słowa św. Pawła: „Bóg z tymi którzy Go miłują współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28). W tym kontekście terapia, walka o zdrowie, jest wyrazem miłości do samego siebie i do naszych bliskich – staje się współpracą z łaską i pełnieniem woli Bożej.

Nie warto popadać w skrajności

Podobnie jak w wielu innych sytuacjach, także tutaj gubi nas popadanie w skrajności. Jedną z nich jest fideizm, czyli przeakcentowanie roli wiary, gdy liczymy, że Bóg wszystko zrobi za nas. O tej skrajności pisałem wyżej. Możliwa jest wszak druga skrajność – psychologizacja, czyli sprowadzanie wszystkiego, a szczególnie tego, co wiąże się z życiem duchowym, do poziomu natury i emocji, konfliktów wewnętrznych czy mechanizmów obronnych. Jak wszystkie skrajności, także ta nie prowadzi do niczego dobrego, a często może być wyrazem braku wiary.

Nie ma żadnej racjonalnej przesłanki, by stawiać psychologię jako naukę w konflikcie z wiarą rozumianą jaka relacja do Boga. Kto to robi, albo nie rozumie, czym jest psychologia jako nauka, albo może mieć niedojrzałe, mechaniczne i magiczne spojrzenie na wiarę i modlitwę, duchowość i naturę człowieka.

Absolwent filologii polskiej i dziennikarstwa. Przez wiele lat był redaktorem lokalnych mediów częstochowskich i Radia Jasna Góra. W 2015 r. wstąpił do Towarzystwa Jezusowego i już jako jezuita pracował w Radiu Watykańskim. Obecnie współautor Podcastu Jezuickiego. Jego pasją i najlepszym sposobem na relaks jest literatura i jazda na rowerze.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czy terapia psychologiczna sprzeciwia się modlitwie?
Komentarze (2)
ŁR
~Łukasz Ruda
31 października 2024, 11:08
Brawa za potrzebny temat i mądry tekst. Warto temat systematycznie rozwinąć: można wyjść od antycznych i chrześcijańskich źródeł psychologii, potem przez epokę herezji (tu by było sporo Freuda i Sartre'a) aż do dojrzałej i racjonalnej syntezy, która z tego co zauważyłem ostatnio pięknie się w Kościele rozwija.
JB
~Joanna Bazyluk
31 października 2024, 09:14
Dla mnie ważnym momentem albo raczej procesem na tej drodze było dojście do przekonania, że człowiek to nie tylko ciało i dusza, ale też psychika. Trzy sfery, nie dwie. Wzajemnie na siebie wpływające. Bo jeśli nie uznamy psychiki jako osobnej sfery, to rzeczywiście może rodzić się poważna trudność z "leczeniem duszy u terapeuty". Pytanie tylko, czy nie za mało mówi się w głoszeniu o tym, że psychika istnieje, że jest ważna, że trzeba o nią dbać,że wpływa ona na nasze przeżywanie wiary, na obraz Boga, na to jak budujemy relacje, nawet na to, jak rozumiemy Ewangelię.