Czy to z drobiazgowego przestrzegania przepisów Bóg nas będzie rozliczał?

Fot. jorisvo/depositphotos.com

Gdy tyle ważnych spraw rozgrywa się wokół nas, w tzw. katolickiej bańce rozpoczęliśmy debatę na temat łamania przez abp. Grzegorza Rysia przepisów liturgicznych. O normach liturgicznych też oczywiście rozmawiać trzeba, ale czy dziś jest to naprawdę najistotniejszy temat? Czy to z ich drobiazgowego przestrzegania Bóg będzie nas rozliczał?

Codziennie, z wielu stron, do każdego z nas dociera ogromna liczba informacji. Staramy się dokonywać jakiejś selekcji. Jedne informacje są ważne mniej, inne bardziej. Pod nasze preferencje dopasowują się algorytmy rządzące mediami społecznościowymi, treściami, którymi zasypują nas internetowe wyszukiwarki, itp. Sztuczna inteligencja pakuje nas w szufladki, umieszcza nas w określonych bańkach. Tworzy przy tym wrażenie, że poza tą jedną, konkretną bańką, nic już nie ma. Może i istnieje gdzieś obok jakaś cywilizacja, ale jej świat jest tak inny, że nie ma szans na jakiekolwiek porozumienie. Być może dlatego wiele osób woli życie w jednej bańce. Bo jest ono w niej czarno-białe, zerojedynkowe, proste i przyjemne. Niektórzy - w tym także i ja - próbują funkcjonować w przestrzeni między bańkami. Zaglądają to tu, to tam. Analizują, wyciągają wnioski, często bywają też zadziwieni...

Ostatnie tygodnie w tzw. bańce katolickiej - od razu zastrzegam, że jest ona w moim rozumieniu bardzo pojemna - były dość interesujące. Pojawiło się w niej mnóstwo ciekawych i godnych rozmowy tematów, które w moim przekonaniu, dotykają istoty chrześcijaństwa. Ale zamiast prowadzić debatę na temat sposobów na maksymalne ograniczenie w obrębie Kościoła ciężkich przestępstw seksualnych, zamiast głośno upominać się za ludźmi, którzy umierają na naszej wschodniej granicy, rozpoczęliśmy debatę na temat łamania przez abp. Grzegorza Rysia przepisów liturgicznych, a w tle cały czas jest obecna także problematyka mszy w tzw. rycie przedsoborowym, tradycyjnym czy też po prostu trydenckim.

DEON.PL POLECA

Przyznam od razu szczerze, że ani jednej, ani drugiej debaty do końca pojąć nie mogę. I podpadnę tu pewnie wielu liturgistom, teologom..., ale Chrystus w Wieczerniku mówiąc: „czyńcie to na Moją pamiątkę” nie zostawił zbyt wielu wskazówek, jak ta pamiątka ma wyglądać. Ograniczył je do łamania chleba i podania uczniom kielicha. I te dwa elementy są w liturgii od wieków stale obecne. Reszta to obudowa. Na przestrzeni wieków stworzona i udoskonalana przez ludzi. I oczywiście skodyfikowana w rozlicznych przepisach, rubrykach, grubych księgach... I mając w rękach te właśnie księgi, katolicki świat zaczął okładać po głowie łódzkiego metropolitę.

A z drugiej strony leży księga Ewangelii. Wcale nie taka gruba. A w niej słowa o tym, że każdemu kto skrzywdzi najmniejszego, kamień młyński uwiązać do szyi trzeba, że wszystko co uczynimy najmniejszym, uczynimy Chrystusowi. To tam napomnienia, by głodnych nakarmić, a spragnionych napoić i przybysza do domu przyjąć. To tam w przypowieściach zostawiona została nam prawdziwa i autentyczna nauka.

Wszak jako chrześcijanie wierzymy, że księgi Pisma Świętego powstały z inspiracji Boga. A mimo wszystko nie dyskutujemy o tych, którzy siedzą na granicy. Poza naprawdę nielicznymi głosami kilku hierarchów, paru księży, przytomniejszych świeckich nie słychać głosów oburzenia na tych, którzy usiłują tych ludzi odhumanizować i obrzydzić w oczach reszty społeczeństwa. W dobrej wierze przyjmujemy tezy o przestępcach, terrorystach, itp. Znów dajemy się wepchnąć w objęcia strachu.

W dawnych wiekach - w całkiem odmiennej niż dziś świadomości społecznej - o Polsce mówiono, że jest przedmurzem chrześcijaństwa (antemurale christianitatis), zawsze wierna (semper fidelis), że jest osłoną chrześcijaństwa (propugnaculum christianitatis). Nasze męstwo, obrona cywilizacji łacińskiej słusznie zostały zapisane na kartach historii. Z drugiej strony nasi praprzodkowie w okresie Rzeczypospolitej Obojga Narodów znani byli z tolerancji religijnej. O naszym kraju wprost mówiono, że jest „rajem dla innowierców”. I choć potem - chociażby w okresie II wojny światowej - bywało różnie, to jednak były w tamtych Polakach ogromne pokłady dobra. Dziś też są. Tylko trzeba je wygrzebać spod gruzów i kamieni. Trzeba wyciągnąć spod nich Ewangelię.

O normach liturgicznych też oczywiście rozmawiać trzeba, ale czy dziś jest to naprawdę najistotniejszy temat? Czy to z ich drobiazgowego przestrzegania Bóg będzie nas rozliczał? Jestem przekonany o tym, że ważniejsze będzie dla Niego zupełnie coś innego.

Na początek jesieni, w dniach 23-30 września 2021 r., mamy dla was rabat do 40 proc. na publikacje WAM i MANDO oraz 15 proc. na książki innych wydawców. Wpisz kod: JESIEN21D

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy to z drobiazgowego przestrzegania przepisów Bóg nas będzie rozliczał?
Komentarze (8)
MZ
~M Z
4 października 2021, 01:07
Szanowny Autorze, to chyba dobrze, że prowadzimy dialog. Że rozmawiamy o tym, co ma dla nas znaczenie. Oczywiście, że kwestie migrantów, pedofilii, pustoszejących kościołów, żenującego poziomu intelektualnego części kapłanów, i wiele, wiele innych problemów wydawać się może Autorowi ważniejsza. Ale z drugiej strony - przywołując słowa Soboru Watykańskiego II - Msza święta jest źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego. Trudno, żebyśmy ją ignorowali, to chyba dobrze, że o niej rozmawiamy. I dobrze, że zwracamy uwagę naszym kapłanom, a nawet biskupom - również na to, że porządek liturgii to nie jest kwestia ich widzimisię, tylko własność Kościoła, włączająca ich w ofiarę składaną przez naszego Pana Jego Ojcu. I nikt - ksiądz, biskup, papież - nie może uznać samowolnie, że odprawi sobie tylko pół Mszy świętej. Albo że sobie coś pominie, coś przerobi, coś doimprowizuje. Bardzo dobrze, że ks. arcybiskup Ryś przeprosił - wyraźnie w odróżnieniu od pana Redaktora zrozumiał swój błąd.
KW
~ka we
30 września 2021, 21:34
Gdybyśmy nie rozmawiali już o niczym innym a tylko o nadużyciach seksualnych, gdyby ten temat stał się jedynym w Kościele, to zło (będące u źródeł również tego problemu) zatriumfowałoby podwójnie. Cieszmy się że chcemy rozmawiać również o liturgii i że ona również ma dla nas znaczenie. Jedynie poziom naszych rozmów pozostawia wiele do życzenia.
KK
~kosopiec kosopiec
30 września 2021, 17:32
cenzorze - bawisz się nieładnie
AK
~asia Kozłowska
30 września 2021, 11:18
Doskonały artykuł ! Nic dodać nic ująć :-)
AP
~Adrian Paszkowski
30 września 2021, 10:49
Cóż, nie pierwsza osoba nie docenia o nie rozumie liturgii...
WC
~Wojciech Chajec
30 września 2021, 10:15
Artykuł w rodzaju "biurokracja a uchodźcy". Nie lubię biurokracji. Ale czuję dysonans, gdy celebrans kłania się przed ołtarzem, ale jednocześnie ignoruje fakt, że stoi tyłem do tabernakulum z Najświętszym Sakramentem - są kościoły, gdzie tak to jest urządzone. Przepisy liturgiczne powinny zapobiegać takim dysonansom. Co do migrantów: w siedemnastym wieku, u granic Rzeczypospolitej byli migranci islamscy zorganizowani w potężną armię. Czy też należało się wtedy nad nimi pochylić z troską i otworzyć granice? Wtedy była moda na wojenne wyprawy zaborcze i łupieżcze. Mam obawy, że obecnie też mogą się takie przydarzyć.
JR
~J R
30 września 2021, 07:22
Jak jeszcze raz powołasz się Autorze na jakiekolwiek prawo wypomną ci tę hipokryzję
AB
~Artur Burdzy
29 września 2021, 22:21
Jest tyle innych ważnych spraw, a Pan znowu o abp. Rysiu