Diabeł i polscy teolodzy

(fot. shutterstock.com)

Sporym echem odbił się prosty wpis na Facebooku wykonany przez ks. Grzegorza Strzelczyka, uważanego przez niektórych za jednego z najlepszych polskich teologów.

"Obecny czas to bez wątpienia teologicznie jeden z najbardziej dynamicznych i twórczych w historii Kościoła" - ogłosił niespełna miesiąc temu w portalu społecznościowym Kasper Mariusz Kaproń OFM. Do postawienia takiej tezy skłoniło go kilka książek, które właśnie dotarły do niego z Hiszpanii i Włoch. Czy Kościół katolicki w Polsce bierze udział w tym teologicznym dynamizmie i teologicznej twórczości?

Bp Andrzej Dziuba podsumowując VIII Kongres Teologów Polskich, który miał miejsce w 2010 roku w Poznaniu, wskazał na konieczność pogłębionej refleksji nad jakością dialogu teologii ze światem współczesnym. W relacji z obrad Kongresu, zamieszczonej przez Andrzeja Derdziuka OFMCap na łamach "Roczników Teologii Moralnej", można przeczytać, że teologia powinna mieć świadomość swej odpowiedzialności za nową ewangelizację kultury i winna otwierać się na dialog interdyscyplinarny. W telegramie do papieża Benedykta XVI uczestnicy napisali: "Podjęta przez teologów refleksja na temat sensu ludzkiej egzystencji dotyczyła istotnych pytań stawianych przez współczesnego człowieka: sensu cierpienia i śmierci, sensu ludzkiego pielgrzymowania, ludzkiego postępowania. Uczestnicy Kongresu wyrażają nadzieję, że owoce refleksji, dokonanej w świetle Bożego Objawienia, pomogą dzisiejszym chrześcijanom lepiej poznać prawdę o sobie samych oraz o Chrystusie, który jest pełnią sensu ludzkiego istnienia".

Jednak komentując poznańskie spotkanie kilkuset polskich teologów Sebastian Duda w tygodniku "Polityka" narzekał, że polska refleksja teologiczna - przynajmniej w akademickim wydaniu - wciąż zwykle pozostaje mało oryginalna i bardzo sklerykalizowana. Jego zdaniem od Zachodu w tej dziedzinie dzieli nas przepaść, a utyskiwanie na słabą jakość polskiej teologii uważa się zwykle w środowiskach klerykalnych za przesadę. Sugerował też, że w ogóle zainteresowanie teologią i pracami teologów jest w Polsce mizerne.

DEON.PL POLECA

No cóż. Daleko nam do sytuacji z Efezu z piątego stulecia, gdzie poważne teologiczne kwestie podczas soboru roztrząsały ponoć przekupki. Trzeba jednak zauważyć, że sporym echem odbił się prosty wpis na Facebooku wykonany przez ks. Grzegorza Strzelczyka, uważanego przez niektórych za jednego z najlepszych polskich teologów.

Zdaniem ks. Strzelczyka wielką porażką nauczania teologii w Polsce jest fakt, że część absolwentów tego kierunku (katechetów i księży) jest skłonna bardziej ufać domniemanym wyznaniom "ojca kłamstwa" przekazywanym przez egzorcystów, niż nauczaniu biskupa Rzymu. "Bekniemy (teologowie) za to w czyśćcu (zwłaszcza za bezczynność wobec tego zjawiska)" - zasugerował teolog, dodając (trudno powiedzieć, na ile poważnie, a na ile ironicznie), że jeśli tak dalej pójdzie, to oryginalnym wkładem polskiej teologii będzie włączenie diabła do listy źródeł teologicznych, i to powyżej nauczania zwyczajnego Magisterium.

Post ks. Strzelczyka mógł przejść niezauważony. Nie przeszedł. Czyli kogoś teologia i teolodzy interesują. To jest konstatacja optymistyczna.

Mniej optymistyczne jest odnotowane przez niego zjawisko oraz sugerowany rozwój wydarzeń. Gdy tego typu spostrzeżenia czyni np. publicysta, można skwitować je wzruszeniem ramion. Jednak jeśli mówi o nich, choćby tylko mimochodem, uznany teolog, trzeba się sprawie przyjrzeć.

W Kościele katolickim w Polsce czasy, gdy mnożono zarzuty, że księża w ogóle nie mówią o szatanie, minęły. Dziś wielu sięga po ten temat w swoich wystąpieniach. Interesują się nim również w niemałej grupie wierni świeccy. Zdarza się, że to zainteresowanie, zarówno u duchownych, jak i u świeckich, przeradza się w fascynację złem, jego potęgą, a także możliwościami zapanowania nad nim przez człowieka. Na użytek takich działań upowszechniane są teologiczne koncepcje mające czasem bardzo niewiele wspólnego z nauczaniem Kościoła. Jak zauważył ks. Strzelczyk, tego rodzaju aktywność spotyka się z - łagodnie mówiąc - niewystarczającą reakcją ze strony rodzimych teologów różnego szczebla i rangi. Efektem jest chaos w sercach i umysłach wiernych. Gorzej, skutkiem bywa kompletne pomieszanie wiary w prawdy głoszone przez Kościół i w magię.

Jezus nie pozwalał złym duchom mówić, choć wiedziały, kim jest. Nie dopuszczał, by to one dawały o Nim świadectwo. Szatan chętnie mówi o Bogu, mieszając prawdę i kłamstwo. Pierwszych ludzi zwiódł właśnie ten sposób i doprowadził ich do grzechu. Od wieków kontynuuje tę taktykę wobec wiernych Kościoła. Od kogo, jak nie od teologów wierni mają oczekiwać pomocy, żeby nie dać się oszukać?

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Diabeł i polscy teolodzy
Komentarze (12)
Agamemnon Agamemnon
15 kwietnia 2018, 01:18
z nauczaniem Kościoła. Nauka Kościoła czy znaczy to samo co nauka Chrystusa przekazywana przez instytucję Kościoła?
atanazy atanazy
5 kwietnia 2018, 07:44
Skoro mowa tu  jest o diable, pozwolę sobie przypomnieć wypowiedź Franciszka, z któtkim komentarzem na koniec. Franciszek: (...) „A czym jest dla nas krzyż?” – zadał pytanie Franciszek. „Owszem, jest znakiem chrześcijan, jest symbolem chrześcijan, i żegnamy się znakiem krzyża, ale nie zawsze robimy to dobrze, niekiedy robimy to byle jak... ponieważ nie mamy tej wiary w krzyż”, wskazał Papież. Krzyż, zresztą, stwierdził, „dla niektórych osób jest oznaką przynależności: 'Tak, noszę krzyż, aby pokazać, że jestem chrześcijaninem'”. I „w porządku”, jednak „nie tylko jako odznaka, jakby chodziło o jakąś drużynę, emblemat jakiejś drużyny”; ale, powiedział Franciszek, „jako pamięć o Tym, który stał się grzechem, który siebie uczynił diabłem, wężem dla nas; uniżył się aż po całkowite unicestwienie siebie”. (zob. http://www.osservatoreromano.va/pl/news/w-znaku-krzyza , https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/homilie/swmarta_04042017.html ). Komentarz: Św. Ambroży z Mediolanu, Doktor Kościoła, pisał o Chrystusie jako o "Wężu dobrym", ale ani on, ani nikt inny nie widział w Panu naszym "diabła". Zob. Kobielus, Krzyż Chrystusa. Od znaku i figury do symbolu i metafory, Warszawa 2000, s. 41.
atanazy atanazy
5 kwietnia 2018, 07:49
z krótkim*
4 kwietnia 2018, 00:08
O.generał Sosa diabła traktuje jako konstrukt mający symbolizować zło.Według Scalfariego Papież stwierdził,że piekła nie ma.Watykan temu zaprzeczył,ale całośc wygląda na to jakby ktos chciał sądować wytrzymałość katolików na rewelacje swych pasterzy, w tym wypadku na istnienie złego ducha. W tym kontekście symptomatyczny jest Nowy rytuał egzorcyzmów z 1999 r.,który nader oszczędnie wyraża się o diable używając następujących okresleń: w formule podstawowej: wróg zbawienia, książę tego świata, zwodziciel rodzaju ludzkiego – oraz alternatywnej: najbardziej nieczysty duch, nieprzyjaciel wiary, wróg rodzaju ludzkiego, sprawca śmierci, ojciec kłamstwa, korzeń zła, kusiciel ludzi, przyczyna bólu, smok złowrogi. Stary rytuał z 1614 r ich natomiast nie skąpi: wróg wiary, nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego, sprawca śmierci, złodziej życia, przyczyna niesprawiedliwości, powód wszelkiego zła i wszelkich przywar, kusiciel ludzi, zdrajca ludów, podżegacz do zazdrości, przyczyna skąpstwa, niszczyciel ładu, przyczyna bólu i smutku, duch nieczysty, obrzydliwy robak, zuchwały smok, najstarszy wróg ludzkości, zaprzysięgły nieprzyjaciel ludzi, który zaćmiewa i otępia umysły, napełnia je przerażeniem i przytłacza strachem, wąż starożytny, przestępca, kusiciel pełen kłamstw i oszustw, wróg cnoty, prześladowca niewinnych, odrażający twór, książę przeklętych morderców, ojciec lubieżności, podjudzacz do świętokradztwa, potwór, zaprzeczenie pobożności, przywódca potępionych, opiekun herezji, wynalazca wszelkiej nieczystości, przeklęty Warto tez wiedzieć,iż Stary Rytuał wspominał o konieczności uzyskania odpowiedzi na pewne pytania: o liczbę złych duchów, ich imiona, czas, kiedy rozpoczęło się opętanie, jego przyczynę etc. Nowy Rytuał na ten temat milczy. Jeżeli więc ktoś za coś beknie to z pewnością ci w diabła niewierzący i ową wiarę tak czy inaczej przekazujący bowiem jak powiedział Jan Paweł II:Ten kto nie wierzy w diabła , nie wierzy w Ewangelię   
WM
Wojciech Muszyński
4 kwietnia 2018, 12:38
"...jak powiedział Jan Paweł II:Ten kto nie wierzy w diabła , nie wierzy w Ewangelię" Pytanie, czy Jan Paweł II naprawdę tak powiedział? Wypowiedź znamy tylko z cytatu podanego przez ks. Gabriela Amortha, który także osobiście tego nie słyszał a opowiedział mu o tym inny ksiądz. Niezwykle popularne jest ostatnio podawanie cytatów z JP II, których nikt nie jest w stanie zweryfikować. Co więcej często opinie JP II są przekręcane przez osoby, które chcą w ten sposób dodać "mocy" swoim wypowiedziom.
4 kwietnia 2018, 12:51
Czy powiedział, czy też nie zdanie to jest (a przynajmniej powinno być) dla katolika tak oczywiste,że nie trzeba wzmacniać go siłą autorytetu.
M
Mieszko
3 kwietnia 2018, 17:52
Diabeł rzeczywiście jest potężny.Niedawno ukarał Meksyk serią tręsień ziemi za jego oddanie Matce Bożej z Guadalupe. [url]https://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,6184,dlaczego-papiez-uwaza-ze-diabel-karze-meksyk.html[/url]
3 kwietnia 2018, 18:39
Diabeł jest TYLKO stworzeniem. Jest aniołem. Upadłym. Jest potężny, prawda, ale tylko wtedy, gdy my chcemy mu się przeciwstawiać własnymi siłami. A przeciw mocy Bożej diabeł nie może NIC.
3 kwietnia 2018, 14:03
"Od kogo, jak nie od teologów wierni mają oczekiwać pomocy, żeby nie dać się oszukać?" Według mnie - przede wszystkim od swoich duszpasterzy, żyjących tym, co głoszą. Cóż, kiedy tylko niewielu z nich głosi kerygmat, niewielu homilie. O różnych sprawach można się dowiedzieć z ambony, ale o słowie o Bogu (teologii) - nadzwyczaj rzadko. I nie chodzi o wykłady akademickie, tylko o ponowna katechezę, dostosowaną do dorosłych. Bogu dzięki, że są tacy wspaniali kapłani, którzy niestrudzenie głoszą Słowo i że można posłuchać jesli nie z ambony (mam takie szczęście), to na Youtube, ale przecież nie wszyscy do internetu dostęp mają. Nikt nie będzie u diabła szukał słów o Bogu, jeśli będą głoszone tak, jak za czasów owych przekupek, o których Ksiądz napisał. A tak - diabeł sobie poczyna, jak może, najczęściej mieszając prawdę z kłamstwem. I potem taka mieszanka jest nam serwowana choćby przez TVP pod postacią filmów - jak ten "Zabić Jezusa" przed kilku dniami. Film tak naprawdę odarty z prawdy biblijnej, z niemal wszystkiego, co Boże. Czy ktoś kompetentny z redakcji katolickiej TVP go obejrzał, zanim go wyemitowano? I tą drogą się sączy pozór wiedzy o Słowie. Szkoda to wielka, bo Jezus staje się albo nad-człowiekiem, albo bajką. Takich przykładów jest więcej. W ten Trzeci Dzień Świąt (wszak trwa Oktawa Zmartwychwstania) życzę Wszystkim - sobie też - żeby Słowo Boże i nauka o Nim docierało do nas jak najczęściej i w niezfałszowanej postaci. Bo jesteśmy czyści tylko dzięki Słowu, które Jezus wypowiada do nas. Sam to powiedział.
TB
Tru Badur
3 kwietnia 2018, 13:33
"Od kogo, jak nie od teologów wierni mają oczekiwać pomocy, żeby nie dać się oszukać?" Szanowny księże redaktorze, wierni (ja) nie oczekują od teologów takiej pomocy! Bo dostaliby schizofrenii albo rozdwojenia jaźni. Jeden teolog mówi tak, ale drugi zupełnie przeciwnie (litościwie nie chcę wspominać o skrajnościach). Dowodem powyższy artykuł pt.:"Nie słuchajcie ks. dr Strzelczyka. Słuchajcie mnie!". Kto oszukuje? Wierni nie "oczekują pomocy" w postaci teologicznych wywodów. Wierni oczekują od Was, szanowni teologowie świadectwa! Oszustwo nie polega na tym, że jeden teolog mówi "bardziej o Bogu" a drugi "bardziej o szatanie", tylko na tym, że to co mówi, nie zawsze zgadza się z tym jak żyje. Żeby nie dać się oszukać szatanowi, trzeba znać Pismo Św. (przykład dał Pan Jezus kuszony na pustyni) a nie debaty teologów.
3 kwietnia 2018, 14:09
Pewnie, że nie chodzi o słuchanie debat teologicznych. O Słowie Bożym nie tyle należy debatować, ile Nim żyć. Ale jednak teologia się przydaje, choćby po to, żeby dotrzeć do Słowa Bożego takiego, jakim je zapisano. Wystarczy porównac niektóre tłumaczenia, żeby zobaczyć, ile w nich szukania ludzkiej "poprawności", wygładzania, a czasem po prostu - zwykłych błędów. Nawet zaskakujących. Czasem żeby zrozumieć, trzeba znać kontekst, historyczny, kulturowy, językowy właśnie. Wtedy Słowo staje otworem. Osobiście dlatego bardzo lubię słuchać głoszenia ks. abpa Grzegorza Rysia czy o. Augustyna Pelanowskiego (z pewnością jest ich więcej, ale to właśnie moje słuchanie i jego motywacja). Wiem, że głoszą Słowo i - nie jest to truizmem - głoszą z mocą. I wtedy ja też chcę Nim żyć.
TB
Tru Badur
3 kwietnia 2018, 17:58
O to właśnie chodzi! Chwała Bogu za apb. Rysia. On właśnie powtarza (w zrozumiały sposób) to, co w Biblii mówi Bóg a nie "opowiada" o Bogu, to co mu się wydaje albo akurat pasuje do sytuacji. Teologia, kontekst historyczny, itp., to wszystko ważne. Ale żeby "żyć słowem", to wystarczy usłyszeć (i zastosować): "Nie kradnij, nie cudzołóż, czcij ojca i matkę, miłuj nieprzyjaciół, wybaczaj 77 razy, nakarm głodnego, miłuj Pana Boga swego całym sercem, duszą i umysłem, itp., itd. Do tego niepotrzebny kontekst historyczny. Ludzie umieli żyć Słowem zanim powstał internet i youtube.