Dlaczego Bóg pozwolił Kościołowi się podzielić?

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Pytań dotyczących przeszłości jest dużo i nie ma sensu udawać, że nie potrzebują one odpowiedzi. Przede wszystkim jest pytanie, co z tym bolesnym i gorszącym dla świata doświadczeniem podziału jako pełni dobrej woli uczniowie Jezusa zrobimy. Na czym się skupimy w następnych latach, dziesięcioleciach, stuleciach?

"Co Bóg chciał nam powiedzieć, dopuszczając do podziału chrześcijan w XI i XVI wieku?". To pytanie zadał katolicki biskup w ewangelickim kościele w homilii, którą wygłosił podczas nabożeństwa ekumenicznego w 500. rocznicę Reformacji. Być może jest to najważniejsze pytanie, które trzeba zadać i na które trzeba szukać odpowiedzi pół tysiąca lat po wydarzeniu, które znacząco wpłynęło na historię chrześcijaństwa i dzieje świata.

Cytowane wyżej pytanie można było usłyszeć w Kielcach 31 października br. Postawił je bp Jan Piotrowski, ordynariusz katolickiej diecezji. Nabożeństwo odprawiono w kościele Trójcy Świętej należącym do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Podobnych nabożeństw tego dnia odprawiono na całym świecie wiele. Także w Polsce. Centralne nabożeństwo na zakończenie obchodów pięćsetlecia Reformacji w naszym kraju zostało odprawione w Katowicach. Nie brakowało wśród jego uczestników wysokich rangą przedstawicieli Kościoła rzymskokatolickiego. Był prymas Polski abp Wojciech Polak, byli metropolita katowicki abp Wiktor Skworc, metropolita wrocławski abp Józef Kupny, biskup opolski Andrzej Czaja oraz bp Krzysztof Nitkiewicz, przewodniczący Rady KEP ds. Ekumenizmu. Co tam robili, skoro z ust innego polskiego hierarchy można było niedawno usłyszeć, że przy okazji tej rocznicy nie ma czego świętować?

DEON.PL POLECA

Poważny problem z 500. rocznicą Reformacji zaczął się dla niejednego katolika już w ubiegłym roku. Wtedy, gdy ogłoszono, że papież Franciszek pojawi się w szwedzkim Lund i weźmie udział we wspólnych luterańsko-katolickich obchodach pięćsetlecia Reformacji. Mimo wyraźnego niezrozumienia tej decyzji i jawnego oburzenia części wiernych, do wizyty doszło. Franciszek powiedział, że w kontekście wspólnego upamiętnienia wydarzeń z roku 1517, mamy nową szansę na uznanie wspólnie przebytej drogi, która w ciągu minionych pięćdziesięciu lat wyrażała się w dialogu ekumenicznym między Światową Federacją Luterańską a Kościołem katolickim. "Nie możemy pogodzić się z podziałem i dystansem, jaki rozdzielenie wytworzyło między nami. Możemy to naprawić w kluczowym momencie naszej historii, przezwyciężając spory i nieporozumienia, które często uniemożliwiały nam zrozumienie siebie nawzajem" - stwierdził Papież. Mówił też o spojrzeniu z miłością i szczerością w przeszłość, o uznaniu błędu i prośbie o przebaczenie. "Sam Bóg jest sędzią" - podkreślił, przypominając, że zaistniały wśród wyznawców Chrystusa podział daleki jest od pierwotnej intuicji ludu Bożego, który w sposób naturalny dąży do trwania w jedności.

Jezus przed męką, śmiercią i Zmartwychwstaniem modlił się gorąco za swoich wyznawców "aby stanowili jedno". Ta potrzeba jedności ma głębokie uzasadnienie: "Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś" (J 17,23). Mimo to Bóg dopuścił na nas, chrześcijan, doświadczenie podziału. Niesie ono wiele pytań. Np. pytań o bliższe i dalsze powody, o to, w jaki sposób postępowali później wobec siebie podzieleni wyznawcy Chrystusa, o krzywdy, ból i cierpienie, jakie na przestrzeni minionych pięciu wieków stały się udziałem tysięcy ludzi.

Pytań dotyczących przeszłości jest dużo i nie ma sensu udawać, że nie potrzebują one odpowiedzi. Ale są też inne pytania. Pytania dotyczące teraźniejszości i przyszłości. Przede wszystkim jest pytanie, co z tym bolesnym i gorszącym dla świata doświadczeniem podziału jako pełni dobrej woli uczniowie Jezusa zrobimy. Na czym się skupimy w następnych latach, dziesięcioleciach, stuleciach? Będziemy rozdzierać czy zszywać? Rozdrapywać rany, czy je leczyć? Skoncentrujemy się na rozpaczy czy postawimy na nadzieję?

W podpisanej 31 października br. wspólnej deklaracji Światowej Federacji Luterańskiej i Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan jest prośba o przebaczenie naszych upadków i niepowodzeń, tych wszystkich działań, którymi to, my chrześcijanie, oszpeciliśmy Ciało Chrystusa i wzajemnie siebie szkalowaliśmy w czasie 500 lat od początku Reformy do dnia dzisiejszego. Jest też w niej mowa o tym, że "choć nie można zmienić przeszłości, to jej wpływ na nas dzisiaj może zostać przekształcony, stając się impulsem do wzrastającej komunii i znakiem nadziei dla świata, który musi przezwyciężyć podziały i atomizację".

Komentując w prywatnej rozmowie rocznicę Reformacji ktoś zauważył, że chrześcijanie muszą się teraz uczyć ze sobą rozmawiać. Być może o to chodziło Bogu, gdy dopuszczał na wyznawców Jezusa Chrystusa doświadczenie podziału

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego Bóg pozwolił Kościołowi się podzielić?
Komentarze (15)
E
editivacsse
9 listopada 2017, 12:01
"Dlaczego Bóg pozwolił Kościołowi się podzielić?" - pytania z cyklu: dlaczego Bóg pozwolił na coś... towarzyszą nam wszystkim w życiu najczęściej gdy coś nas przerasta albo rzadziej gdy czymś jesteśmy pozytywnie zaskoczeni, zawsze odpowiedzi przychodzą z czasem gdy mamy pewną perspektywę na ocenę tych zdarzeń, patrząc z perspektywy "dlaczego nastąpił rozdział w kościele Chrystusowym" można dojść do wielu odpowiedzi, które najczęściej będą mimo wszystko dzielić i zaogniać kilkusetletni konflikt racji, więc może lepiej byłoby postawić sobie co Bóg dobrego wyprowadził z tego rozłamu i tu zaczyna się temat z wyższej półki, najczęstsze spory między protestantami a katolikami na różnych forach dyskusyjnych dotyczą: kapłan - pastor, kościół - zbór, eucharystia - wieczerza, tradycja - nauczanie, wszyscy zapominają o bogactwie  duchowości naszego chrześcijaństwa, cała mistyka  Kościoła Katolickiego czy przebudzenia ewangelikalne i pentekostalne w protestantyźmie, tylko to wymagało by aby zanim zacznie obrzucać się stereotypami zasięgnąć trochę wiedzy, poczytać, i tym samym na pewno ubogacić się i zobaczyć jak tchnie Duch Święty w każdym kościele, dla niego nie ma ludzkich ograniczeń, jest jak krew, która zawsze znajdzie sobie obieg w ciele...
6 listopada 2017, 09:28
W 325 roku cesarz Konstantyn zaprosił do Nicei część biskupów, którzy już wcześniej kolaborowali z władzą, w celu powołania nowej religii. Nowa religia rzymska zastąpiła pogańską religię rzymską. Niektórzy pytają kiedy powstał Kościół Rzymsko-Katolicki. Wygląda na to, że za datę powstania można uznać 325 rok. Rok ten to także początek odłaczenia się kupionych przez władzę biskupów od wiary chrześcijańskiej, odejście od prawd biblijnych oraz nauk bożych na rzecz nauk ludzkich zwanych tradycją. A zatem w ujęciu historycznym pierwszymi "wielkimi" heretykami byli nie Luter czy Kalwin w XVI wieku, ale Euzebiusz z Cezarei i Atanazy z Aleksandrii już w IV wieku. Pomimo licznych prześladowań, które zaczęły się już w IV wieku, przetrwała jednak prawdziwa wiara (proszę jej nie nazywać religią) chrystusowa i trwa do dzisiaj. Nie jest ona wynikiem reformacji, nie jest jakimś nurtem protestantyzu, jest starsza od tzw. religii chrześcijańskich. Trwa wśród biblijnie, ewangelicznie wierzących chrześcijan od czasów apostolskich.   
6 listopada 2017, 12:20
Znalazł się znawca a zero rozumu i wiary a już św. Paweł, poszedł do pogan a wcześniej św. Piotr i inni. No, ale przecie, ci "ewangeliczni" nigdy nie pójdą do pogan, bo musieli by się strasznie wysilić. No tak, iść do pogan, to do różnych narodów i kultur i najpierw trzeba z takimi ludzmi pobyć kilka, ładnych dobrych lat, poznać ich kulturę, nauczyć się ich języka, zacząć im pomagać materialnie i duchowo a potem dopiero głosić ewangelię miłości. Żaden "ewangelikalny" tak nie zrobi, gdyż to była by dla niego strata czasu, dlatego oni chodzą tylko i wyłącznie do tych, którym tradycyjna wiara się znudziła, czyli są oni strasznie wygodni a nawet leniwi. Bo takowym nie chodzi o nawracanie i szerzenie ewangelii w śród pogan (np. tzw. tubylców, "prymitywnych"), ale o "łudzenie siebie i innych". To jest problem, ale oni są święcie przekonani, że są "nauczycielami wiary" a tymczasem są tylko "papugami" a więc powtarzają frazesy, proste i banalne. Dlatego też nienawidzą wysiłku i poświęcenia, jak prawdziwi apostołowie, którzy nie bali się kochać a nawet oddać swoje życiu dla Chrystusa i blizniego. Różnica między prawdziwymi apostołami a "agresywnymi prozelitami" jest wyrazna, bo apostołowie głoszą ewangelię miłości a ci drudzy "ewangelię sukcesu", która jest zwiedzeniem, niestety ta ostatnia jest bardziej popularna w krajach rozwiniętych.
6 listopada 2017, 12:40
Prawdziwe oblicze misjonarzam Podobną historię napisał o sobie Janusz  występujący pod nickiem misjonarz. Typowym dla siebie słownictwem ‘’ a co ja nie mogę, wszystko mogę ‘’ opisał jak pobił własnego ojca i doprowadził do utraty pracy swojego kolegę z tejże pracy, który miał go nazywać gejem. To są jego wypowiedzi: ''Proszę sobie uważać, bo jak mnie kolega w pracy tak obraził, to doniosłem przełożonej a ona odpowiedziała tylko "dobrze" a mój koleganiedługo potem, wyleciał z roboty.  No co, ja to nie umiem się bronić ? Ano właśnie, umiem, i będę się bronił - amen.'' ''...znowu doszło do kłótni między rodzicami i mój ojciec zaczął wyzywać, wobec mnie moją mamę. Nie wytrzymałem i dostał tak mocno "po pysku", że aż upadł, normalnie nie mógł wstać. Mimo upływu czasu człowiek ten dalej podtrzymuje swoje czyny uważając je za dobre. Celowo obstawia się obrazkami świętych czy nawet samego Jezusa Chrystusa i cytuje różne modlitwy celem zakrycia kim naprawdę jest. Mimo ostrych słów od różnych osób aby zaprzestał ohydnych swoich wypowiedzi ( w większości cynicznych) ten dalej ubliża osobom piszącym na tym forum.  Osoba ta jest bardzo niebezpieczna co świadczy o jego słownictwie i czynach względem własnego ojca czy też innych ludzi. Bez żadnych zahamowań określa twarz swojego ojca jako ‘’pysk’’ a brak możliwości podniesienia się jego ojca po pobiciu przez niego określa dobrze mu tak. ( sam osobiście to opisał) Bez żadnych zahamowań doprowadza podstępem do zwolnienia kolegi z pracy za to, że ten nazwał go gejem .nie patrząc za co ten człowiek ma żyć. A nazwał go właściwie bo sam dostarczył mu dowodów poprzez swoje słownictwo i inne charakterystyczne cechy określające gejów. Teraz znowu zaczyna swoje gierki w swoim stylu .afiszując się obrazkami świętych i cytatami z Pisma.  Miał się dobrowolnie zgłosić na policję za pobicie własnego ojca ale jak widać nie zrobił tego i zaczyna od nowa paskudzić forum.
6 listopada 2017, 13:52
Wiesz o czym piszesz? Bo chyba jakoś nie na temat.
6 listopada 2017, 20:35
Chrześcijaństwo nie jest żadną religią. To żywa relacja z Ojcem. Nie potrzebuje żadnej liturgii, kapłanów i kultu. W 325r powstało przedsiębiorstwo usługowe świadczące usługi religijne dla ludności. Dla niepoznaki nazwane Kościołem Katolickim. Oczywiście jak każde przedsiębiorstwo nastawione na zysk. Jezus Chrystus nie przyniósł tutaj żadnej religii, wszystkie religie są fałszywe gdyż operują obrazami Boga. A tego czynić nie wolno. Ojciec 1 jest rzeczywistością abstrakcyjną i posługuje się abstrakcjami. Tak..., zwierzę ludzkie jest próbą, nieudolną próbą zredukowania rzeczywistości abstrakcyjnej ID pochodzącego z innego świata do rzeczywistości obrazowej tego świata. Jezus Nazarejczyk wiedział to wszystko od Ojca. Abstrakcyjny Duch ucieleśnia się w nieistnieniu. Masakra, wiem, że to brzmi jak brednie ale przecież Ojciec nie ma żadnej drugiej strony. Z całym szacunkiem dla pana Ratzingera ale Eros nie jest drugą stroną Agape tak jak Ciemność nie jest drugą stroną Światłości. Ojciec nie ma żadnego rewersu. Jest tylko miłością, tylko światłością. Nie ma żadnej Ewy. Luter napisał, że Bóg stworzył Adama i Ewę gdyż Adam i Ewa są tymi, którzy nadają mu imię. Bez Adama i Ewy Bóg nie wiedziałby sam kim jest. Błąd... Ojciec 1 wypowiada samego siebie w Adamie i rzeczywiście przegląda się w nim jak w lustrze. Więc skoro widzi swoje oblicze to jak ma zobaczyć plecy? No wypadałoby aby ktoś potrzymał mu drugie lusterko. Ale skoro jest ostateczną transcendencją to nie ma nikogo takiego. Luter pomyślał, że skoro nie mógł spojrzeć na swoje plecy poza sobą to ujrzy je w modelu rzeczywistości wewnątrz siebie. Błąd... Ciemność nie zawiera żadnej informacji o Ojcu gdyż jest ciemnością. Ewa ma w sobie Nic z Adama bo tak jak Adam jest Istnieniem tak Ewa jest nieistnieniem. Nie Istnieją żadne "plecy Ojca", na które mógłby sobie popatrzeć. Ciemność nie jest rewersem Światłości, ciemność jest NIC. Matematycznie wygenerowana rzeczywistość. Wykrystalizowana, wyrenderowana w ciemności jak odbicie świata w tafli ciemnego jeziora. Odbicie lustrzane dające obraz Pozorny i Odwrócony. Odwrócony od Ojca... Odwrócony od Miłości. Czemu JHWH daje nam Prawo? A może nie zna miłości? Może Prawo to obraz odwrócony i pozorny? Ja znam te odpowiedzi i wy też je poznacie. Umrzecie i wtedy je poznacie bo musicie dowiedzieć się jaki był wasz wybór. I pomiędzy czym wybieracie. Tutaj w kolektywnej świadomości Ewy nie możecie tego pojąć bo Ewa nie pozwala na to abyście rozważali rzeczywistość Ojca 1. Ale Paweł z Tarsu, Loyola oni wiedzieli, że aby poznać 1 trzeba umrzeć dla ciała. Umrzeć dla Ewy. Od Ewy płynie pożądanie a od Ojca płynie miłość. Nuda...
6 listopada 2017, 23:12
Dokładnie wiem, to riposta do bezmyślnych zarzutów, że "katolicyzm przerobił prawdziwą wiarę i połączył elementy pogańskie z Chrześcijańskimi". Są to bezmyślne i bezpodstawne zarzuty, wyssane z palca, i najczęściej takowe "ssania", mają ci co wogóle nie znają prawdziwej historii a swoją wiedzę czerpią z plotek i zasłyszanych opinii, a obecnie z "google". To wielki problem, bo takowe plotki szerzą się, jak przysłowiowe grzyby po deszczu i to jest wielki problem a nawet poważny, gdyż na podstawie takich oszczerstw i plotek może kiedyś wybuchnąć krwawe prześladowanie Chrześcijan.
7 listopada 2017, 08:44
Wiele praktyk i dogmatów nie znajduje potwierdzenia w naukach apostolskich, a weszło do Kościoła z pogaństwa. Kardynał J. H. Newman przyznał to pisząc, że "świątynie, kadzidło, świece, ofiary, woda święcona, święta, procesje, błogosławienie pól, szaty kapłańskie, habity, rzeźby i obrazy mają pogańskie korzenie". A zatem polemizujesz z kardynałem Twojego Kościoła, nie ze mną.
7 listopada 2017, 12:15
Nie prawda, wszystko ma swoje uzasadnienie, nawet historyczne a nauczanie kościoła zawsze było apostolskie, chociaż często przekręcane przez herezje, których nie brakowało od pierwszych wieków. Natomiast inna sprawa z tzw. "tradycją" i zgodzę się, że takowa może być traktowana zabobonnie o czem wspomina KKK, ale nie będę przytaczał, proszę się wysilić i poszukać :-). Pomimo wszystko wolę taką wiarę, prostą i nawet zawierającą elementy zabobonne (co jest maryginalne), od dziwactw a zwłaszcza tzw. "fundamentalistów biblijnych", co to dosłownie tłumaczą niemal wszystko, albo interpretują po swojemu, bo np. "jest napisane": będą brać węże do rąk, wypiją coś zatrutego a nic się im nie stanie, kłaść będą ręcę i ci (a nawet niektórzy twierdzą, że zwierzęta), odzyskają zdrowie, będą chuchać i dmuchać na kogoś i uzdrowią duchowo, głosić ewangelię wszelkiemu stworzeniu (w tym zwierzętom) i oczywiście będą wiedzieć kiedy Chrystus przyjdzie ponownie na ziemię", etc,etc, etc. Takich dziwactw jest nieskończenie wiele i to poważnych i niebezpiecznych, co zupełnie ma się w sprzeczności do prostego pokropienia wodą święconą. To ostatnie jest bardzo skuteczne, na złe duchy i nawet mogę to wypraktykować :-). Gdy następnym razem przyjdą do mnie św. Jehowy, to ich pokropię, zobaczymy, jak będą uciekać od moich drzwi :-) :-) :-) a powiedzenie, że "diabeł boi się wody święconej" jest jak najbardziej praktyczne co można udowodnić, wykorzystując ową wodę do odpędzania, np. braci odłączonyc - agresywnych prozelitów :-) :-) :-). Noo, ale akurat na tym blogu, mogę tego użyć, to użyję tego poniżej :-) W imie Ojca i Syna i Ducha Świętego, uciekajcie od nas duchy oskarżycielskie i sekciarskie, amen.
7 listopada 2017, 12:47
:-) Chyba nie jestem oskarżycielskim i sekciarskim duchem, bo nadal tu jestem :-) Ale tak na serio to rozmowa dotyczyła KRK i jego niebiblijnych dogmatów.  Też uważam, że poza religią rzymską, istnieje bardzo wiele innych religii czy też nawet pozareligijnych wspólnot, które są zwiedzione. NOW Church, Ruch Wiary, ewangelia sukcesu itp. Niestety można je mnożyć, co nie uprawnia do nie mówienia o odstępstwie od wiary Apostołów, która dokonała się w Kościele Rzymsko-Katolickim.
8 listopada 2017, 22:49
Bzdura, totalna, chociaż się zgodzę, że mogły istnieć pojedyncze przypadki odstępstw. Ok. to pytanie, proszę wymienić podstawowe herezje pierwszych wieków. Zna je pan ? Uważam, że nie, bo gdyby je pan poznał, to by się nagle okazało, że większość tych "biblijnych", je głosi, ale nie trzeba daleko szukać, wystarczy przyjrzeć się pewnym komentarzom niejakiego "jan777". No właśnie, ale jego to się nie ruszy, za to będzie się czepiać pierdół. Co do apologetyki, to mogę zacząć ją czynić i jestem na 100 % pewny, że jej pan nie wytrzyma :-), ale mogę coś zacytować :-) - "" - pogarda z jaką wyraża się pan o kapłanach Kościoła świadczy tylko o tym, jak daleko jest pan od pojmowania tego, czego on naucza... Skoro Kościół to ludzie, to również kapłani, tym bardziej, że Jezus nie kierował wszystkich słów do ludzi, lecz część adresował TYLKO do wybranej grupy uczniów w kontekście ich szczególnego posłannictwa. W Nowym Testamencie, Jezus Chrystus - Arcykapłan założył swój Kościół, którego "bramy piekielne go nie przemogą" (Mt 16:18), a w nim ustanowił hierarchiczne kapłaństwo. W tym celu powołał Apostołów jako pierwszych kapłanów (Łk 6:13), przygotowując ich odpowiednio do pełnienia obowiązków kapłańskich - specjalne posłannictwo w odróżnieniu od innych wiernych. Apostołowie i ich następcy otrzymali od Jezusa - Boga - Człowieka pełnomocnictwo do pełnienia świętych czynności (Łk 22:20; J 20:21), a do tego potrzebne dary Ducha Świętego (J 20:22; Dz 2:1-4). Otrzymali oni władzę do sprawowania sakramentów św. (Mt 28:18-19; Łk 22:19; J 22:23), do nauczania (Mt 28:18) oraz do kierowania Kościołem (Łk 10:16; Mt 18:17-18). Otrzymaną władzę Apostołowie przekazali biskupom i prezbiterom przez modlitwę i nałożenie na nich rąk."
8 listopada 2017, 22:54
To tylko próbka, ale jest bezprzeczną sprawą, że byli: apostołowie, nauczyciele, biskupi i kapłani a więc była chierarchia, a już św. Piotr miał władzą "wiązania i rozwiązywania", również na ziemi. To pytanie a w pańskim zborze, czy jak to tam zwał, jest: prezbiter i biskup ? Jest kto ma władzę "związywaniai rozwiązywania" ? Odpowiem :-), no pewnie "w/g widzimi się pastora", co to powtarza, jak papuga a jak mu się zechce to może nawet takie bzdury gadać - cytuję "jeżeli twoje dziecko jest, chore, ma grypę, przeziębienie i żyga, to nie jest wymówka aby nie przyjść na nabożeństwo". Takie chore myślenie, maja chorzy ludzie a paranoicy też do nich należą i przypomnę tylko - "paranoja" - to podejrzewanie innych ludzi z urojonych przyczyny. Kończąć, proszę najpierw wyleczyć swoje urojenia paranoidalne a potem pogadamy.
Z
ZbyszekMichal
6 listopada 2017, 00:09
Podziały, wojny są dramatem dzielącym chrześcijan. Są obrazą ofiary Chrystusa na Golgocie. Ponowne zjednoczenie jest tym co by dało silny sygnał światu, pokazało by czym jest miłość. Prosiłbym jednak o wyjaśnienie dwóch kwestii: 1. Z kim powinnismy się zjednoczyć? Liczbę denominacji protestanckich szacuje się już na dziesiątki tysiecy. Wiele z nich (zwlaszcza wymienione tu stare odmiany) to umierające wspólnoty a te najbardziej dynamiczne nie chcą rozmawiać . Na czym ma polegać zjednoczenie? Różnice doktrynalne są na tyle duże (od kwestii nierozerwalności małżeństwa, przez akceptację patologii seksualnych po różne podejście do nauki) ze nie bardzo jest jak je pogodzić
WB
Wiesław Borowski
5 listopada 2017, 23:09
A siedmiu aniołów, mających siedem trąb, przygotowało się, aby zatrąbić... I trzeci anioł zatrąbił: i spadła z nieba wielka gwiazda, płonąca jak pochodnia, a spadła na trzecią część rzek i na źródła wód. 11 A imię gwiazdy zowie się Piołun. I trzecia część wód stała się piołunem, i wielu ludzi pomarło od wód, bo stały się gorzkie.
Zbigniew Ściubak
5 listopada 2017, 16:27
Może kluczowa jest percepcja. Jeśli 'dostrzegamy' podział, to 'jest' podział. Jeśli dostrzegamy 'razem' to jest 'razem'. Potem z tego postrzegania biorą się postawy, czyny, działania, rzeczywistość...