Do dzisiaj w niektórych diecezjach są w parafiach cenniki

(fot. Lia Mendoza / cathopic.com)

W pewnej parafii, w której pochowałem moją babcię, taca była zbierana dwa razy na pogrzebie: podczas mszy i na cmentarzu. Za pogrzeb należało zapłacić z góry. Inaczej nie ma mowy o pochówku. Jaka to jest skala? Wciąż są takie diecezje, gdzie istnieją przynajmniej nieformalne cenniki.

Ks. Daniel Wachowiak zżyma się na letnich katolików, którzy zaczynają traktować sakramenty jak usługi kościelne. Pisze w "DoRzeczy":

DEON.PL POLECA


"Śmiem twierdzić, że tak jak bywa w niemieckim Kościele, gdzie wierni płacąc podatki na Kościół, niezależnie od swej duchowej kondycji często wymagają obsługi, tak podobnie dzieje się już w Polsce. Oto sakramenty i inne katolickie obrzędy są traktowane jedynie przedmiotowo. Dzieje się tak na podobieństwo towarów w sklepie. Klient płaci, klient wymaga"

Tak, pretensjonalność pojawia się wśród ochrzczonych. Nie zaprzeczę. Sam się z nią stykam. Wpływ kultury konsumpcyjnej również robi swoje. I oczywiście, też jestem przeciwny traktowaniu sakramentów jak targu i należności.

Ale niestety, nie jest to tylko wina osób świeckich czy nielicznej grupki pazernych księży - jak sugeruje ks. Wachowiak. To jest mentalność ukształtowana przez dziesięciolecia. I to w parafiach, i to przez księży. Do dzisiaj w niektórych diecezjach są w parafiach cenniki.

W pewnej parafii, w której pochowałem moją babcię, taca była zbierana dwa razy na pogrzebie: podczas mszy i na cmentarzu. Za pogrzeb należało zapłacić z góry. Inaczej nie ma mowy o pochówku. Podobnie było ze ślubem mojej kuzynki w tej samej diecezji. To było całkiem niedawno. Niestety, podobnie jak kiedyś zbierzemy smutne owoce kiepskiego radzenia sobie ze skandalami pedofilskimi w Kościele, tak obecnie również kosztujemy "owoce" długoletniego kształtowania świadomości przez księży. Nie twierdzę, że wszystkich. Jaka to jest skala? Nie wiem. Nikt takich badań nie robi. Ale wciąż są takie diecezje, gdzie istnieją przynajmniej nieformalne cenniki.

Po drugie, na ile w kazaniach, katechezach pokazujemy darmowość daru Bożego, tego, co nazywamy łaską. Jak kiedyś odpowiedziałem Pani na pytanie: "Ile kosztuje msza św. ", "dobrowolna ofiara", to ona odparła: "to znaczy, ile". "Łaska na pstrym koniu jeździ" - i tak jest często postrzegana w codzienności.

Po trzecie, czy w katechezach i kazaniach nie wymaga się, aby ludzie chodzili do kościoła, przyjmowali sakramenty, nawet jeśli są w praktyce niewierzący? Wiele osób ma wyryte w sercu, że sakramenty trzeba przyjąć - żeby nie pójść do piekła, zaliczyć, odhaczyć. Czy takie postrzeganie sakramentów to tylko wina osób świeckich? Nie. Gdzie jest pogłębiająca katecheza dla dorosłych w naszych parafiach? Bardzo często cała wiara sprowadza się do aktów religijnych, które trzeba spełnić, jakby Bóg ich wymagał. I tyle. A jaki to ma związek z życiem, z moralnością? Często żaden. Po prostu trzeba zaliczyć. Ten związek sakramentów z życiem moralnym jest niestety niewyraźny w głowach wielu wiernych. Czy to tylko ich wina? Wątpię. Czy jako księża sami często do tego nie wychowywaliśmy wiernych i nie zatrzymaliśmy ich na poziomie wiary dziecinnej, bo więcej to "dla ludzi za trudne"? Nic nie wymyślam. Do dzisiaj słyszę takie określenia.

Wiem, że łatwiej jest wszystko uprościć. To świat winny, to ludzie świeccy winni. Tak, każdy ponosi część swojej odpowiedzialności. Ale w kwestiach wiary katecheta, ksiądz, parafia odgrywa przecież ogromną rolę we wdrażaniu w wiarę. I czasem trzeba się także szerzej rozejrzeć i bić we własne piersi.

Wpis ukazał się na Facebooku na profilu Dariusza Piórkowskiego SJ

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Do dzisiaj w niektórych diecezjach są w parafiach cenniki
Komentarze (25)
JL
Jerzy Liwski
4 października 2020, 23:08
Jeżeli się mylę, proszę mnie poprawić, ale jeden ksiądz mówił mi, że zwyczajowo ofiary za msze, pogrzeby, śluby należy do księdza, który mszę odprawia, nie idzie na kościół, ani na jego utrzymanie tylko do prywatnej kieszeni odprawiającego. Jak jest szanowni księża?
TT
~Teribelka Teribelka
2 października 2020, 06:17
napięcie między materialnością a stroną duchową w Kościele jest faktem - księża potrzebują coś zjeść, kościoły, jako budynki potrzebują ogrzewania, utrzymania, remontu... nawet w Kościele pierwotnym, który nie miał jeszcze własnych budynków, jak podają Dzieje Apostolskie, ludzie sprzedawali majątki i pieniądze składali u stóp Apostołów (por. Dz 4, 34-35), a działo się tak, bo niektórzy po nawróceniu byli na utrzymaniu Wspólnoty - musieli rzucić pracę, jeśli była sprzeczna z wiarą - może wrócimy do tego modelu - wierzący będą mniejszością, Kościół nie będzie miał budynków, życie zgodne z wiarą będzie (już zaczyna być) sprzeczne z konsumpcyjnym i nastawionym na zysk modelem życia (praca w niedzielę, nieetyczne cele)
JJ
~Jan Józek
1 października 2020, 20:20
Najpierw to biskupi muszą sami zrezygnować z cenników czyli haraczy jakie nakładają na parafie , bo czy proboszcz ma czy nie ma musi swoje odprowadzić do kurii. Prawda panowie purpuraci?
TM
~Tomek Mazurek
3 października 2020, 13:04
Zgadzam się. Przykład powinien dać papież Franciszek rezygnując z archaicznego zwyczaju, którym jest świętopietrze.
ML
~M L
1 października 2020, 20:07
Mentalnosc niektorych ksiezy w takich sprawach ma rzeczywiscie czasami daleko do idealu. Znajomy np. niedawno temu chcial dac w jednym z kosciolow blisko naszej miejscowosci (chodzi o klasztor i dosyc znane polskie miejsce pielgrzymek) na 3 msze - dwie za swoja zmarla mame i jedna za sasiada, ktory zmarl w wieku 49 lat - co prawda byl alkoholikiem, ale nie awanturowal sie i czesto sam od siebie robil rozne rzeczy kolo domu, za co dostawal kilka zlotych a ze nie mial wiele znajomych i osob, ktore by o nim wspomnieli, to chcial przynajmniej dac na msze. Poszedl wiec do kosciola ze 100 zl wyciagnietymi z bankomatu i na miejscu zostal wyproszony, ze na 3 msze dac nie moze, bo oplata wynosi 50 zl i ze zaakceptuja maksymalnie dwie.
TM
~Tomek Mazurek
3 października 2020, 13:04
50 złotych to mało. Ja daję już od dawna 100 zł.
MK
~Matylda Kostrzewska
1 października 2020, 18:36
Czyli zdaniem większości wypowiadających się tutaj , "sakramenty" i inne usługi to tylko odpłatne usługi ? Jak można w ogóle dopuścić do siebie (szczególnie, jak się jest księdzem) myśl, że którykolwiek z sakramentów może nie być za darmo ?! I jak mamy zreformować Kościół katolicki, skoro w interesie księży jest instytucja "zamawianych mszy" , itp.? I j bym bardzo chciała zobaczyć fakturę za e.e. w mojej parafii. I chętnie taką fakturę w części zapłacę. W tym problem, że nie o fakturę za prąd chodzi w tych zbiórkach...
AM
~Alicja M.M.
2 października 2020, 15:53
Myślę, że to, co Pani proponuje, to bardzo sensowny model (choć pewnie niektórzy orzekną, w ramach przygany, że protestancki): odpowiedzialność finansowa parafian za sprawy bytowe (prąd i wszystkie inne materialne potrzeby), natomiast sprawy duchowe... nawet głupio napisać "za darmo" bo w naszych czasach i to określenie zaczęło mieć konotacje marketingowe. .Ale żeby tak było, potrzebna jest rzeczywista wspólnota. W skali lokalnej (bardzo, bardzo lokalnej) to się zdarza...
KS
~Konrad Sznajder
3 października 2020, 13:07
Ja w czasie pandemii oglądałem nabożeństwa protestanckie. I się zdławiłem. Bo pastor nawoływał do składnia wypominków za zmarłych oraz do składania przy tej okazji ofiar pieniężnych.
AC
~Anna Ciurka
1 października 2020, 16:46
Cenniki są bo biskupi na to pozwalają, jakby zabrani się za tylki tych pazernych to może tak by nie było, ale po co jak potem jest co odpalić biskupowi?
Michał Śmierczyński
1 października 2020, 14:33
To nie można tej kwestii ujednolicić we wszystkich diecezjach w Polsce ? Przypominam że są parafianie ubożsi i bogatsi.
KJ
~Krzysztof Jaw
1 października 2020, 12:37
Nie ma nic złego w cennikach. To eliminuje nieporozumienia. Ważne aby tylko były one weryfikowane przez kogoś z kurii aby nie dochodziło do nadużyć. A co do tego, że księża tak wychowali pokolenia wiernych, że traktują sakrament jak zwykłą usługę to już inna sprawa. Teraz to ciężko będzie zmienić.
P
Piotr ~
1 października 2020, 22:54
Cennik tylko utwierdza mentalność: "płacę za usługę", więc to nie jest dobry kierunek.
JL
Jerzy Liwski
1 października 2020, 12:11
Jest rozwiązanie, o którym często mówię, bardzo proste - o dziwo jeszcze nigdy żaden ksiądz się ze mną nie zgodził. Otóż umieszczamy w kościele puszkę, do której wrzuca się ofiarę (za mszę, za ślub, za chrzest, za pogrzeb). Koniec i kropka. Wrzucasz tyle ile chcesz/możesz - prawdziwa ofiara. Dlaczego nikt się na takie rozwiązanie nie chce zgodzić, co w nim jest niewłaściwego?
MB
Markus Balonowski
1 października 2020, 14:33
Rozwiązanie super, ale wymaga ...odwagi ...także ...hmm ;)
JL
Jerzy Liwski
1 października 2020, 18:38
@ Markus. Czego się boi ksiądz. Jednego. Braku pieniędzy... Resztę każdy może dopowiedzieć sobie sam.
AC
~Anna Ciurka
1 października 2020, 20:51
Proboszcz się by zgodził, wikary nie, bo proboszcz skosił by całą kase :D
RL
~Robert Lichman
1 października 2020, 21:46
Hmm. Tylko jest jeden problem. Jeśli chodzi o ofiarę na utrzymanie duchownego to mogło by to przejść. Tylko, że parafie zatrudniają organistę, kościelnego na umowy o pracę (tak jest w mojej parafii) i z puszek by się ich nie utrzymało.
P
Piotr ~
1 października 2020, 22:51
Popieram pomysł i nawet słyszałem o księdzu, który go zastosował, puszka za drzwiami kancelarii, anonimowo można było wrzucić po wyjściu, kto ile chciał. Już nie można, ponieważ proboszczom sąsiednich parafii się to nie podobało. Nie pamiętam jakim sposobem, ale musiał zrezygnować z tego pomysłu. Myślę, że jeśli parafianie wrzucaliby mało, to w końcu zauważyliby, że w kościele zimno, organisty nie ma i albo by się zreflektowali, albo mieliby nędzną parafię. A do tego przydałaby się jeszcze transparentność finansowa parafii.
KS
~Konrad Sznajder
3 października 2020, 13:09
Proszę pozdrowić syna kapłana-wikariusza.
MK
~Marce Kwiecień
1 października 2020, 11:14
O. Dariusz to zakonnik. Za nic nie płaci. ZUS opłaca mu z pewnością fundusz kościelny. Jeśli nie jest proboszczem lub wikariuszem nie płaci nawet podatków do skarbówki. Co łaska dla ludzi najczęściej 90% oznacza jak najmniej. Gdyby nie cenniki te nieformalne parafia by się nie miała z czego utrzymać. Jak przychodzi rachunek za prąd czy skarbówka wysyła pismo do księdza ile ma podatku to można zapłacić co łaska ?? Weźcie się za pisanie normalnych artykułów !
MB
Markus Balonowski
1 października 2020, 14:36
Ale w tym rzecz aby ludzie brali odpowiedzialność - szczególnie finansową- za parafię. A jak nie to sprzedać część obiektów skoro (nie)wierni nie chcą utrzymać :)
WK
~wlodek kowalczyk
1 października 2020, 10:30
Kiedy kilkadziesiąt lat temu chrzciłem syna obowiązywał w mojej parafii cennik. Chrzest "kosztował" 500zł. Moja rodzina strasznie się na to zżymała: jak można? Pazerność! Nie wypada! Itp. W podobnym czasie siostra chrzciła syna u siebie, gdzie cennika nie było, tylko składało się ofiarę "co łaska". Właściwie to "co łaska, ale nie mniej niż... Bo co ludzie powiedzą?". Ona za chrzest zapłaciła... 2000zł. Wolę uczciwy cennik, niż takie "co łaska".
MK
~Marian K.
3 października 2020, 13:12
E... Taka bajka z palca wyssana.
TN
~Tomasz Niemirowski
1 października 2020, 09:20
Cenniki powinny być. Skalkulowane tak, aby księża żyli na poziomie przeciętnej rodziny.