Koronawirus, drenaż kropielnicy i zmarnowana szansa

fot. Deposit Photos

Zamiast przypomnieć narzędzia, jakimi dysponuje Kościół w kwestii chorób, weszliśmy w rolę inspekcji sanitarnej. Zatroszczyliśmy się o meliorację kropielnic i sprowadzenie Komunii świętej do rękoczynów.

Arabska legenda mówi, że Bóg zesłał na ziemię dżumę i kazał jej zabrać dziesięć tysięcy istnień ludzkich. Kiedy dżuma wróciła, okazało się, że liczba zmarłych sięgnęła pięćdziesięciu tysięcy.

– Dlaczego to zrobiłaś? – spytał z wyrzutem Najwyższy. – Przecież mówiłem ci o dziesięciu tysiącach.

– Ja wzięłam, jak kazałeś, Panie, dziesięć tysięcy – odparła dżuma. – Czterdzieści tysięcy zabrał strach.

Nikt go nie widział

To dokładnie tak jak z nieschodzącym z ekranów i szpalt mediów oraz ust zwykłych śmiertelników koronawirusem, który jest – przynajmniej na ojczystej ziemi – jak Yeti: wszyscy o nim mówią, ale nikt go nie widział.

Wraz ze sławą pojawiło się szerokie spektrum reakcji nie tylko epidemiologicznych, ale także politycznych i religijnych. Te ostatnie, sądząc z opinii niektórych komentatorów, wzbudziły dość energiczną krytykę. W większości przypadków dotyczyły one ograniczenia korzystania z praktyk religijnych. Za granicą zamykano kościoły, odwoływano sprawowanie kultu i szafowanie sakramentów. U nas wskazówki dotyczyły jedynie zachowań i postaw związanych z dłońmi.

Drenaż kropielnicy

Zachęcano do rezygnacji z kreślenia znaku krzyża wodą święconą zaczerpniętą z kropielnicy przy wejściu do kościoła. Gest ten przypomina wodę chrztu, obmyciem której zostaliśmy włączeni w Kościół. Nie jest obowiązkowy, raczej należy do sfery tradycji i dobrych obyczajów. Swoją drogą: przez cały rok w tej samej kropielnicy może zanurzyć końce palców każdy chory na cokolwiek, poprzedzający nas w wejściu do kościoła. I nigdy nie słyszałem, żeby ktoś zaraził się tą drogą. Tym bardziej że jadąc do kościoła autobusem, setki razy dotykamy klamek, barierek i uchwytów, które chwilę wcześniej mogły służyć za oparcie i podporę komukolwiek, bez względu na jego stan zdrowia.

Nieoznakowani

Zachęcano również do powstrzymania się od przekazywania sobie znaku pokoju poprzez uścisk dłoni. Według przepisów liturgicznych – przede wszystkim norm zawartych w Ogólnym Wprowadzeniu do Mszału Rzymskiego – przekazanie znaku pokoju nie jest „obowiązkowym” elementem liturgii Mszy św. Można go pominąć. Dokument nie precyzuje sposobu przekazania znaku pokoju. Historycznie i geograficznie mamy tutaj szeroką paletę gestów i zachowań – od pocałunku, poprzez uścisk dłoni aż do zwykłego skłonu. Przepisy nawołują, by czynić to zawsze ze skromnością, umiarem i jedynie w odniesieniu do najbliższych „sąsiadów”, bez przemieszczania się w kościele. Wnioski nasuwają się identyczne jak w przypadku kropielnicy z wodą święconą.

Do-ręczenie

Najwięcej kontrowersji wzbudziła kwestia Komunii świętej oraz zachęta, by przyjmować ją „na rękę” albo zrezygnować z niej w ogóle na rzecz komunii duchowej. Z własnego, liczącego ponad trzydzieści lat doświadczenia wiem, że Komunię rozdaje się nie tylko ze czcią i szacunkiem, ale również ze wszech miar ostrożnie. Nie pamiętam, czy wracałem kiedyś do ołtarza z – przepraszam za wyrażenie – uślinionymi palcami. Komunię można rozdać bez dotykania ust wiernych, nawet jeśli ci starają się zrobić wszystko, żeby tak nie było.

Ciekaw jestem, czy ktoś przeprowadził kiedykolwiek badania dotyczące rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych na skutek przyjmowania Komunii świętej do ust. Zarażenie drogą kropelkową – jak w przypadku koronawirusa – następuje poprzez inhalację, a więc przyjęcie materiału chorobotwórczego do płuc. Zatem związek między rozprzestrzenianiem się choroby a Komunią może być dość wątły i czysto hipotetyczny. Sądzę, że gdyby był oczywisty, Polska, jako kraj stosunkowo dużej liczby wiernych przyjmujących Komunię świętą do ust, już dawno byłaby światowym potentatem w szerzeniu chorób zakaźnych. A jakoś nie jest.

Pozytywną stroną kościelnej reakcji na koronowirusa jest odgrzanie mocno dziś zarzuconej praktyki Komunii duchowej oraz sposobów jej przeżycia, dostępnych w zasadzie dla każdego człowieka wiary i w każdych okolicznościach. Warto jedynie pamiętać, że jest ona suplementacją sakramentalnej Eucharystii, a nie jej zamiennikiem.

Nawet dla dzieci

Zatroszczyliśmy się o meliorację kropielnic i sprowadzenie Komunii świętej do „rękoczynów”. Tymczasem sprawa koronawirusa była wyśmienitą okazją, by wygrzebać spod warstwy zapomnienia najbardziej niedoceniony sakrament – chorych. Okazją zmarnowaną. Nikt się nie zająknął Listem św. Jakuba: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana” (Jk 5,14). A szkoda.

Sakrament chorych jest dziś w odwrocie. Wciąż nazywa się „ostatnim namaszczeniem”. I tak się traktuje. To błąd. Do ostatniego soboru i jeszcze jakiś czas po nim pilnowano, by zaaplikować go wiernym w stanie agonalnym. Sobór optykę sakramentu chorych odkurzył, przywracając jej starożytny kontekst. Biskupi polscy podnieśli tę kwestię w dwóch dokumentach – z 1979 i 2017 roku, przypominając o stałym duszpasterstwie, z sakramentalnym namaszczeniem włącznie, wobec osób starszych, przewlekle chorych, ale także mierzących się z ciężką chorobą, poddawanych systematycznym terapiom. Przypomniano, że sakrament chorych mogą udzielać jedynie kapłani – nie diakoni ani – tym bardziej – nadzwyczajni szafarze Komunii. Natomiast – o czym pewnie wie tylko niewielu – sakrament ten można udzielić chorym dzieciom, nawet jeśli jeszcze nie były u pierwszej spowiedzi i Komunii, jeśli tylko „doszły do stanu używania rozumu” (ach, te określenia prawne), czyli rozumieją, przynajmniej na swój sposób, czym jest sakrament.

Sukces?

Sprawa koronawirusa była idealną okazją, żeby przypomnieć wagę sakramentu chorych. Okazją zmarnowaną. Nie udało mi się znaleźć ani jednej oficjalnej wypowiedzi Kościoła na ten temat, w kontekście zagrożenia ostatnich tygodni. Szkoda.

Sukces odnosi się wówczas, kiedy ktoś znajdzie się w odpowiednim miejscu i – co najważniejsze – zdaje sobie z tego sprawę. Chyba z powodu tego ostatniego czynnika Kościół nie odniósł sukcesu w sprawie sakramentu chorych. Dalej będzie jak dotąd. Nikt nie powie: Idziesz na operację? Przyjdź dzień wcześniej do kościoła, udzielę ci sakramentu chorych. Masz grypę? anemię? Tak samo.

Zamiast tego, podczas niezmiennie popularnych „Mszy z modlitwą o uzdrowienie” (ta pobożna nowomowa), problem cierpienia nadal ogarniać będziemy wszelkimi możliwymi sposobami, włącznie z aplikacją poświęconych i – na wszelki wypadek – egzorcyzmowanych (co jest herezją, bowiem egzorcyzmować można jedynie osoby, nie rzeczy) olejków zdrowia, szczęścia i pomyślności. Dla chorych zrobi się wszystko, z wyjątkiem... udzielania sakramentu chorych.

Wiem: nie należy przerzucać na Pana Boga profilaktyki. Święty Loyola mówi jednak: myśl tak, jakby wszystko zależało od Boga, rób tak, jakby wszystko zależało od ciebie. I o to chodzi właśnie, że w kwestii koronawirusa i sakramentu chorych ani nie pomyśleliśmy, ani niczego nie zrobiliśmy. Szkoda.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Koronawirus, drenaż kropielnicy i zmarnowana szansa
Komentarze (34)
GS
~Gg S
11 marca 2020, 07:49
Zakażenie następuje nie tyle przez inhalację, co przez kontakt z błonami śluzowymi...
AK
~Anna Kamińska
10 marca 2020, 20:12
Czy dziś , gdy we Włoszech mamy 631 zgonów z powodu koronawirusa, autor nadal twierdzi, że to jak Yeti? Gdy otwieramy usta żeby przyjąć komunikant na ok 20 cm rozsiewamy swoje bakterie i wirusy , osiadają one na dłoniach księdza. Jestem lekarzem, być może już dziś jestem zakażona , ale bez objawów ( ok 20% ludzi tak przechodzi tę infekcję ). Nie chcę żeby przeze mnie się ktoś zaraził. Chciałabym , byśmy z szacunkiem nauczyli się przyjmować komunię na rękę .
MS
~Maria S
10 marca 2020, 22:36
To tak jakbyśmy nie wierzyli w Jej moc.. Nie jestem godna dotykać Eucharystii, nie wyobrażam sobie otrzymywania Komunii Świętej na dłoń. Nie jestem lekarzem, ale już dawno temu zaufałam. Bez strachu idę do Pana Boga - nie do pustki, ale do żywego Ciała Pana Jezusa. Po ludzku dostrzegłabym ryzyko. Ale Ołtarz nie należy do człowieka lecz do Pana Boga. Myślę, że Jezus ze smutkiem na nas patrzy jak brakuje nam wiary i przypominają mi się słowa o ziarnku gorczycy. Eucharystia czy woda święcona nigdy nie powinny wywoływać w nas strachu. Racjonalizm zostawmy przed wejściem do kościoła - na pewno przyda nam się na czas robienia zakupów. Zdrowia i wiary dla wszystkich Państwa!
AK
~Anna Kamińska
22 marca 2020, 17:49
Długo myślałam na Pani słowami. Nie rozumiem czym uwłaczam Eucharystii biorąc ją do rąk? Biorę z czcią i wiarą. Jezus przyniósł nam wiarę miłości. Krytykował Faryzeuszy, że bardziej zajmują się formą niż treścią. Mam kochać bliźnich, dbać o nich. To właśnie chcę robić. pozdrawiam. Anna
PR
Piotr Razum
10 marca 2020, 19:31
Niech mi ktoś wyjaśni, jak to jest, że Ksiądz dając komunię do ust ma zarazić koronawirusem a kładąc ją na rękę nie. Przecież kładąc na rękę do zarazków Księdza dodają się jeszcze nasze. Ja rozumiem, żeby wprowadzili nakaz dla Księży desynfekcji rąk, to w porządku, przed komunią, żel na rękę i dopiero udzielamy do ust, to ma sens, ale po co dodawać nasze własne zaraz, przecież my przed komunią mamy ręcę nie myte od przynajmniej 1h, które po drodze dotykały klamek, guzików, pieniędzy itd. Nie pojmuję tego.
10 marca 2020, 22:10
Moim zdaniem otwierając usta do komunii można mimowolnie rozpylić kropelki śliny na rękę kapłana. Nie ma to miejsca przy komunii na rękę. Kapłan może też niechcący dotknąć naszych ust. Co do dotykania pieniędzy to moim zdaniem kolejną kwestią którą należałoby czasowo zmienić jest przeniesieniu ofiary pieniężnej na czas po komunii świętej, bo faktycznie jak dotykamy pieniędzy to ręce nie są bardzo czyste. Co do klamek itp sugeruje się dotykanie ich wierzchem dłoni jeśli to jest możliwe. Oczywiście to wszystko nie musi nas ochronić przed wzajemnym zarażaniem się. Moim zdaniem byłoby jednak gestem dobrej woli względem tych, którym na skutek koronowirusa może stać się krzywda. Przecież szkół nie zamyka się po to, żeby ochronić dzieci, które generalnie przechodzą chorobę dość dobrze, ale tych wszystkich innych, które one mogą zarazić, np swoich rodziców, dziadków i babcie.
OW
~osoba wierząca
10 marca 2020, 16:31
JUTRO, 11 MARCA 2020 ROKU O GODZINIE 20.00 CAŁA POLSKA -OSOBY WIERZĄCE, KTÓRE O TYM WIEDZĄ, DOWIEDZĄ SIĘ - ODMAWIA ROZANIEC - TAJEMNICĘ CHWALEBNĄ A NASTĘPNIE KORONKĘ DO MIŁOSIERDZIA BOZEGO . Myslę, ze w intencji chorych na tą chorobę oraz o oddalenie tej choroby. Moze ktos wie cos więcej - jednak przekazujcie tą informację. zjednoczmy się wszyscy!!!!
WK
~Wojtek K
9 marca 2020, 19:46
Uważam, że wzbudzanie dyskusji z biskupami jest teraz nie na miejscu. Zajmijmy się modlitwą, a ewentualne uwagi zachowajmy na czas kiedy nie będzie zagrożenia życia wśród bardzo dużej liczy wiernych.
JF
~Jan Fischer
10 marca 2020, 01:04
Nie widze problemu w dyskusji z biskupami, a raczej z wytykaniem im blednych decyzji. Taka uwaga powinna ich zmobilizowac do intensywniejszego myslenia kategoria wiary a nie czysto ludzkimi kryteriami. Uwagi ks. Pedziwiatra sa konkretne, bez jakiegokolwiek ublizania. Przypomne, ze sw. Cyprian krytykowal papieza Korneliusza - dzis wpominamy tych swietych w ten sam dzien, sw. Katarzyna Sienenska krytykowala papieza Grzegorza XI i zmotywowala go do powrotu na Watykan. Jak to sw. Pawel pisal: Napominaj w pore i nie wpore.
WS
~Wiesław Słowiokwski
9 marca 2020, 16:40
Witam ! Dla mnie dywagacje na temat komunia święta do ust czy na rękę są co najmniej dziwne, przecież wierzymy że przyjmujemy ciało Chrystusa więc czemu mielibyśmy się obawiać że w Jego ciele mogą być jakiekolwiek wirusy które mogłyby nam zaszkodzić, czy on nie ma mocy która leczy wszystkie choroby
ŁM
~Łukasz Majerczyk
10 marca 2020, 23:01
Niesamowite! Wielu chorych przyjmuje Komunię Święta ale uzdrowionych jest niewielki procent. Gdyby sama Eucharystia leczyła z chorób nie mielibyśmy chorych katolików.
JF
~Joanna Frąckowiak
9 marca 2020, 15:34
Ksiądz jest jak odczytuję pedantem i to się chwali...lecz nie wszyscy tacy...wiele wiele razy w ciągu ponad 30 lat zdarzyło się, że podczas komunii ksiądz zahaczył o moje zęby,wargę lub widziałam błyszcząca ślinę na palcach podających komunię. Wirusy przenikają przez śluzòwkę i są przenoszone z wydzielinami więc może to moment , żeby zacząć dbać o zdrowie...poza tym biblijne "bierzcie i jedzcie" odnosi się do znaku łamania i spożywania chleba. Jezus uczniów nie karmił własnoręcznie...
KW
~Katarzyna Wencel
9 marca 2020, 13:24
Bóg zapłać za słowa o sakramencie chorych. Jako lekarz z trzydziestoletnim stażem, ale i pacjent wiem jakie ogromne znaczenie ma ten sakrament.
AC
~Antoni Czapiewski
9 marca 2020, 04:00
Jestem ciekaw na jakiej podstawie autor stawia pewnik, że nikt do tej pory nie zaraził się od wody z kropielnicy? Czy robił jakieś badania? W mojej parafii na wsi, przy kościele są toalety gdzie praktycznie nie ma wody. Ludzie idą za potrzebą i potem wchodzą do kościoła maczając ręce w kropielnicy. Czy mają czyste? Wątpię bardzo! Chciałbym, aby ktoś zbadał w kropielnicy ilość bakterii kałowych, żeby mieć jakiś obraz. Może właśnie tam jest źródło niektórych chorób? Co do Komunii świętej. Nasz wikary podaje Komunię tak szybko i niechlujnie jakby cukierki rozdawał. Już nieraz czułem wilgotne jego palce na swoich wargach. Czy to jest przyjemne? Nie! I dobrze byłoby, żeby autor chciał to rozumieć i miał jakąś empatię do ludzi, którzy tak to odczuwają.
KB
~Konstancja Bronte
8 marca 2020, 22:44
Bardzo dobry tekst! Nie ukrywam, że mnie osobiście dodatkowo boli brak modlitwy o powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa. Zakładam, że suplikacje byłyby już za przestarzałe, ale szkoda, że w ramach modlitwy wiernych przynajmniej się o to nie modlimy... To przykre biorąc pod uwagę rozmiar działania. Może ktoś już gdzieś słyszał... Mnie się jeszcze nie zdarzyło słyszeć...
TS
~Tomasz Szydlo
8 marca 2020, 17:42
Kilka dni temu widziałem jak pewna kobieta po przyjęciu komunii na rękę otrzepała ręce uderzając jedna o drugą, tak jakby chciała strząsnąć z dłoni coś, co na niej pozostało. Mam nadzieję, źe to tylko nieświadomy gest.
JF
~Jan Fiszer
10 marca 2020, 01:12
W Polsce mamy na szczescie sporo producentow komunikantow, ktore malo sie krusza. Ale to byla wlasnie okazja, by wytlumaczyc ludziom, ze jesli przyjmuja komunie sw. na reke (sporo jezdzi zagranice i dostosowuje do tamtych zwyczajow), to powinni sprawdzac, czy na tych rekach nie ma drobinek Ciala Panskiego, by wtedy je jezykiem spozyc. Tej okazji nie wykorzystali biskupi, a ksieza, ktorzy sie do ich zalecen dostosowali, tez nie pomysleli.
~Artur Żmij
8 marca 2020, 11:35
Co to za argument, że autor nigdy nie słyszał o zarażeniu się czymkolwiek za pośrednictwem kropielnicy? Człowiek po prostu się zaraża w którymś momencie, ale przecież lekarz POZ nie prowadzi potem śledztwa, czy wirus czy inny zarazek został wzięty z kropielnicy czy z poręczy w autobusie. Pewnie dlatego, że stwierdzenie tego jest po prostu niemożliwe... Moja znajoma od lat nie korzysta z kropielnic z tego właśnie powodu i żadna epidemia na świecie nie wpłynęła na tą decyzję.
PM
~Piotr Makowiec
9 marca 2020, 08:12
Wężu precz z mych oczu, przestań jad sączyć, znamy cię aż za dobrze. Tylko tobie przeszkadza woda święcona, tylko tobie nie w smak przyjmowanie Chrystusa przez ludzi. Gdyby nie Sakramenty Święte już panował byś nad światem, a tym czasem twoja walka z dobrem wciąż trwa.
JA
Jan Antoni
8 marca 2020, 11:21
Sensowny jest ten tekst. I - jak dla mnie - gruntownie katolicki. Dzięki, Czcigodny Autorze!
JF
~Jan Fiszer
10 marca 2020, 01:14
Biskupi powinni go wziac jako doradce.
GT
~Grzegorz Trąbka
8 marca 2020, 04:12
A Ja mam propozycję ci co wierzą w to że Bóg uchroni przed wirusami niech jadą tam do tych Włoch i Niemczech w miejsca epidemii będą sobie żyć w dostatku gdyż jak zakładają przeżyją a nie będą zarażać swoich sąsiadów w Polsce
II
~Iks Igrek
9 marca 2020, 00:26
To, że Bóg Cię uchroni od wypadku nie oznacza, że masz chodzić środkiem autostrady. Mylisz pojęcia... Pan Bóg chroni Cię od wypadku dając Ci w darze mądry umysł, który Ci podpowiada "Nie chodź na czerwonym świetle", "przestrzegaj przepisów ruchu drogowego", "rozglądaj się", itp...
PK
~Paweł Kokoszka
9 marca 2020, 02:20
Czego go minus ujecie? Przecież prawdę powiedział Kto wierzy ten przeżyje a jeśli się ktoś myli to zarazi swoją rodzinę dzieci i sąsiadów przez to ze poszedł do kościoła i przebywał kilkanaście minut z zarażonymi osobami Powiecie że w pracy i wszędzie też się idzie zarazić no tak ale jeść trzeba pracować się musi na podatki a ci co minusują zapewne mają internet wiec msze mogą oglądnąć wraz ze swoją rodziną na ekranie przecież Moc Pana Boga niema ograniczeń do powiedzmy 1 kilometra
HT
~Hanna Tuhar
8 marca 2020, 00:47
Jako lekarz stwierdzam,że bardziej higieniczne jest przyjmowanie komunii na rękę i nie korzystanie z kropielnic, zwłaszcza w sezonie Infekcyjnym. Jest to po prostu rozsądne a z rozumu i nauki powinniśmy korzystać! Wirusy szerzą się nie tylko drogą kropelkową, ale także przez kontakt bezpośredni: dotyk, pocałunek...a co do koronawirusa to tak prawdopodobnie też jest. Więc powinniśmy zachęcać do ostrożności. Mówienie, że Komunia podawana do ust jest bardziej higieniczna Niż do ręki, jest nie w porządku!
DJ
~Danuta Jagodzińska
8 marca 2020, 14:24
p. doktor zanim dotrze petent do Kościoła dotyka klamek itd, itp. Uważam ,że może mieć już zainfekowane dłonie i sam się zarazi brudnymi łapkami.
WS
~Wojciech Sobolski
7 marca 2020, 19:27
Cóż za mądry kapłan, świetny tekst! To chyba jakiś cud, że znalazł się na Deonie!
KW
~Kasia We
7 marca 2020, 13:22
Dziękuję za rozsądne spojrzenie na sprawę. Z doświadczenia rodzica, który walczył kiedyś o sterylne ręce w kościele by podać niemowlęciu smoczek do buzi - stwierdzam że jednak komunia na rękę niesie dużo większe ryzyko roznoszenia bakterii. Mimowolnie rękami dotykamy wszystkiego - również oprychanych ławek - ustami nie...
MR
~Ma Rek
7 marca 2020, 11:48
Tekst otwierający oczy na pewne aspekty sprawy. Odważny. Nietuzinkowy. Ale rzeczywistość pewnie i tak bardziej złożona...
AS
~Antoni Szwed
7 marca 2020, 10:37
Bóg zapłać Księdzu Jackowi Pędziwiatrowi za świadectwo wiary i zdrowego rozsądku, jakże rzadkich obecnie. Wszyscy mówią o maskach, myciach rąk, wszelakich higienach, które oczywiście są potrzebne, ale sugerują, że tylko ludzkie zabiegi się liczą. Jeśli my ludzie zrobimy wszystko, co w naszej mocy, to wirusa pokonamy. A Bóg? A po co Bóg? Sami sobie damy rady. Niestety w obecnym Kościele takie pogańskie myślenie zdaje się zwyciężać. Możemy przyjmować sakramenty, ale nie wierzymy w ich moc. Są bo są, bo tak się przyzwyczailiśmy. Być może ktoś kiedyś powie, a może skończmy z tą tradycją, przecież ona nic nikomu nie daje. No i skończą. Zupełnie wyciszą Boga w Kościele. Być może o to chodzi różnym osobom z zewnątrz i wewnątrz Kościoła.
WG
W Gedymin
9 marca 2020, 08:27
A Wanda Błońska nie tylko modliła się, ale i leczyła. A ojciec Marian Żelazek. "Pogańscy" misjonarze proszą o lekarstwa i środki opatrunkowe, a nie poprzestają na prośbach o modlitwę.
JF
~Jan Fiszer
10 marca 2020, 01:22
@Antoni Szwed: "A Bóg? A po co Bóg? Sami sobie damy rady." - Jesli twierdzisz, ze "po co ... Bog", to po co sakramenty? Ja bardziej holduje zasadzie: Rob wszystko, jakby wszystko zalezalo od ciebie. Modl sie do Boga, jakby wszystko zalezalo od niego.
WG
W Gedymin
10 marca 2020, 07:18
Te "plusy" i "minusy" dobitnie potwierdzają słowa A Szweda "świadectwo wiary i zdrowego rozsądku, jakże rzadkich obecnie"
AM
~Andrzej Mackiewicz
7 marca 2020, 10:32
O to mniej więcej idzie ... . Nie o to czy powinno być podejscie "A" czy "B" (a przy okazji mój - mój "wybór" jest najlepszy (bo ... mój)). Oba podejścia, "A" oraz "B" , a wszystko z umiarem i harmonią ... A o tym, że z należnym szacunkiem do drugiego człowieka i z obserwacją własnej pokory (a raczej przejawów ... jej ... braku) to może nie będę już wspominał bo to ... za trudne (mylę się ?).