Dziecko rodzi matkę

Jednym z argumentów używanych przez osoby wspierające aborcję jest stwierdzenie, że dziecko jest w organizmie matki Obcym. Wielu z nas zapewne pamięta słynną scenę z "Ósmego pasażera Nostromo", w której z brzucha jednego z astronautów nagle wyskakuje przerażający mały stwór. Skojarzenie tego obrazu z ciążą nadaje jej posmak horroru. Niektórzy uważają, że kobieta nosi w sobie pasożyta, który odbiera jej siły i żyje jej kosztem.

Grając na takim lub podobnym skojarzeniu ruch proaborcyjny sugeruje, że ciąża jest przede wszystkim stratą dla matki. W związku z tym, jeśli nie jest to chciane dziecko, należy je zabić. Podobnie należy postąpić, jeśli matka jest chora, gdyż rozwój dziecka dodatkowo obciąża jej organizm. Tymczasem badania naukowców ze Stanford University wykazały, że to fałszywy i krzywdzący dla dziecka obraz.

DEON.PL POLECA

W październiku 2011 roku na amerykańskim rynku ukazało się ciekawe opracowanie tych badań, dotyczące procesów zachodzących w czasie ciąży w organizmie matki a także relacji pomiędzy jej ciałem a ciałem jej rozwijającego się dziecka. Autorką książki jest Jena Pinctott, a publikacja nosi tytuł "Czy smakosze czekolady mają słodsze dzieci? Zadziwiająca prawda naukowa o ciąży" (Do Chocolate Lovers Have Sweeter Children? The Suprising Science of Pregnancy).

Do tej pory wiedzieliśmy, że organizm matki karmi i leczy organizm dziecka. Nowe odkrycia zaskakują. Podczas badań okazało się, że w krwiobiegu matek noszących dzieci płci męskiej pojawiają się także komórki z chromosomem Y, charakterystycznym dla mężczyzn. To naprowadziło badaczy na tezę, że przepływ krwi odbywa się w obu kierunkach. Dalsze badania potwierdziły ten fakt.

Jest to o tyle istotne, że w krwi dziecka, a zwłaszcza w łożysku rozwijającego się maleństwa, produkowane są komórki macierzyste o najwyższym poziomie plastyczności, czyli mogące się przekształcić w dowolną komórkę ciała. Przenikając do organizmu matki, kierują się one w te miejsca, w których dochodzi do uszkodzeń (stwierdzono ich leczącą obecność m.in. w wątrobie, sercu i mózgu) i tam stymulują procesy regeneracyjne. Przenikając tam, specjalizują się i stają się komórkami matki, lecząc uszkodzenia np. tarczycy, bądź wspomnianej już wątroby.

Co więcej, ten zastrzyk życiodajnych komórek macierzystych pozostaje w organizmie matki przez długi czas po porodzie, wspomagając żywotność jej organizmu. Jeny Pinctott, następująco podsumowuje opisane przez siebie odkrycia: "Długo po porodzie my, matki, wciąż nosimy w sobie nasze dzieci. Nasze dzieci stają się częścią nas, jak my częścią ich".

Tym samym natura wyposaża kobiety w możliwość przejścia naturalnej "terapii komórkami macierzystymi". Może się ona odbyć bez konieczności płacenia setek tysięcy dolarów i to za materiał genetyczny, którego zastosowanie jest ryzykowne medycznie i zdecydowanie nieetyczne, gdy są to komórki pobierane od embrionów lub abortowanych płodów.

Wyniki tych badań obalają też wspomniany na początku argument ruchu popierającego aborcję, iż dziecko jest "pasożytem", który wysysa energię ze swojej "nosicielki". Wprost przeciwnie - jest dawcą nowych sił i odnowy organizmu. Każde z dzieci zostawia w matce kolejną "porcję" komórek macierzystych, tym samym zapewniając jej łatwiejsze radzenie sobie z chorobami w przyszłości i szybszy powrót do zdrowia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dziecko rodzi matkę
Komentarze (24)
.
.
7 stycznia 2012, 18:28
Bardzo podoba mi się określenie "dziecko rodzi matkę". Jest niesamowite! Myślę, że jest to prawda nawet w szerszym kontekście niż komórki macierzyste. Mnie również :-) 
MR
Maciej Roszkowski
7 stycznia 2012, 17:14
 Nie tylko my wychowujemy dzieci, one maja na nas wielki wpływ, rozwijają nas uczą odpowiedzilaności, w wieku dorosłym bywają łacznikiem ze współczesnością za którą nie zawsze już nadążąmy. Bardzo wiele uczę sie od swoich dzieci. 
D
df
7 stycznia 2012, 16:38
Bardzo podoba mi się określenie "dziecko rodzi matkę". Jest niesamowite! Myślę, że jest to prawda nawet w szerszym kontekście niż komórki macierzyste.
A
Anna
7 stycznia 2012, 16:29
Anno, te informacje są Ci niepotrzebne, a ja nadal będę broniła nienarodzonych dzieci. Z Bogiem! Ogniem i mieczem?
A
Anna
7 stycznia 2012, 16:28
Jest wiele przypadków, kiedy to skierowana na aborcję matka z powodu "rzekomej" choroby płodu - po modlitwie i wołaniu o pomoc do Boga! ale to nie jest warunek, ale to może byc warunek, albo cud ! - okazuje się..., że dziecko rodzi się zdrowe w 100 %. Jest wiele przypadków, że matka chora - rodzi swoje dziecko - i okazuje się, że wyzdrowiała (dzięki dziecku). Możesz przytoczyć, choćby 3 takie przykłady?
ZD
zdrowe dziecko; zdrowa matka
7 stycznia 2012, 10:52
Jest wiele przypadków, kiedy to skierowana na aborcję matka z powodu "rzekomej" choroby płodu - po modlitwie i wołaniu o pomoc do Boga! ale to nie jest warunek, ale to może byc warunek, albo cud ! - okazuje się..., że dziecko rodzi się zdrowe w 100 %. Jest wiele przypadków, że matka chora - rodzi swoje dziecko - i okazuje się, że wyzdrowiała (dzięki dziecku).
I
Ika
7 stycznia 2012, 08:21
O ile mi wiadomo krew dziecka miesza sie z krwia matki dopiero w czasie porodu. Wtedy gdy dziecko ma np grupe krwi Rh+ a matka Rh- - po porodze dopiero wytwarzaja sie przeciwciała ( które moga uśmiercic nastepne dziecko z Rh+), pierwszej ciazy to jakoś nigdy nie zagraza. 
:
:-)
7 stycznia 2012, 06:06
"Wyniki tych badań obalają też wspomniany na początku argument ruchu popierającego aborcję, iż dziecko jest "pasożytem", który wysysa energię ze swojej "nosicielki". Wprost przeciwnie - jest dawcą nowych sił i odnowy organizmu. Każde z dzieci zostawia w matce kolejną "porcję" komórek macierzystych, tym samym zapewniając jej łatwiejsze radzenie sobie z chorobami w przyszłości i szybszy powrót do zdrowia". To teraz jasne, dlaczego kobiety żyją dłużej niż mężczyźni. ;) nie od dopiero teraz wiadomo... :-)
.
.
7 stycznia 2012, 06:03
Przepraszam, trochę mnie poniosło. Argument o dziecku jako pasożycie pojawia się często w USA, jest to określenie dziecka jako kogoś, kto narusza autonomię matki, w związku z czym ma ona prawo bronić się przed intruzem, zabijając go. W USA jest to wręcz jeden z koronnych argumentów, na polskich forach dyskusyjnych też się z nim spotkałam - polecam wrzucenie w google frazy: "niechciana ciąża dziecko pasożyt". Pełne wyjaśnienie na początku zalinkowanego przez mnie w komentarzu poniżej tekstu.
A
Anna
7 stycznia 2012, 03:23
W programie z zeszłego roku "Między niebem a ziemią" bierze udział jakaś "ważna" pani, która uważa (i o tym mówi właśnie), że powinno się abortować dzieci z zespołem Downa - siedzi naprzeciwko dziecka z zespołem Downa. A prowadzący nic na to, zamiast zareagować i powiedzieć jej np. "żeby patrząc w oczy temu dziecku - powiedziała to jeszcze raz" ! Tak, to byłaby przepiękna lekcja sławetnego "chrześcijańskiego miłosierdzia", ile dzieci z Zespołem Downa Drogie Niebo wychowałaś/eś? Ilu pomogłaś/eś? Znasz kogoś borykającego się z tą chorobą?
A
Anna
7 stycznia 2012, 03:19
Też nigdy nie słyszałam takiego argumentu. A słyszałam ich sporo Cieszę się, że nie jestem tu sama...
A
Anna
7 stycznia 2012, 03:17
cóż - te komórki i tak pochodzą od ebrionów... otóż to!
A
Anna
7 stycznia 2012, 03:16
Do braku wiedzy, dodam jeszcze tylko brak elementarnych zasad kultury, jako osoba pisząca i wykształcona dodam od siebie, że Pani nomen omen "płód" felietonem nie jest na pewno. Życzę więcej opanowania i merytoryki a mniej zacietrzewienia oraz staranniejszych i poprawnych w formie i treści "dzieł". Z noworocznym pozdrowieniem, Anna P.S. Widziałam Wielki Kanion oraz bliźniaczy Smotrić i mogę Panią zapewnić, że istnieją. Czytałam i pisałam felietony więc mogę również zapewnić, że to co Pani stworzyła felietonem nie jest, ale czegóż się spodziewać po autorze, który "twór" dopasowuje do definicji z ... wikipedii :).
K
kaj
6 stycznia 2012, 23:09
cóż - te komórki i tak pochodzą od ebrionów...
EW
Elżbieta Wiater
6 stycznia 2012, 22:28
Przepraszam, trochę mnie poniosło. Argument o dziecku jako pasożycie pojawia się często w USA, jest to określenie dziecka jako kogoś, kto narusza autonomię matki, w związku z czym ma ona prawo bronić się przed intruzem, zabijając go. W USA jest to wręcz jeden z koronnych argumentów, na polskich forach dyskusyjnych też się z nim spotkałam - polecam wrzucenie w google frazy: "niechciana ciąża dziecko pasożyt". Pełne wyjaśnienie na początku zalinkowanego przez mnie w komentarzu poniżej tekstu.
EW
Elżbieta Wiater
6 stycznia 2012, 22:11
NIGDY, PRZENIGDY nie słyszałam o argumencie proaborcyjnym na który powołuje się autorka. Poza tym przy tak poważnej kwestii, należy badania przedstawić a nie powoływać się na źródła, nie podając cytatów, liczb, nr. stron czy ustępu, roku wydania i nazwy wydawnictwa. ZERO MERYTORYKI, DUŻO ROZCHWIANYCH EMOCJI. Ten materiał nic nie wnosi, pseudonaukowy bełkot. Pani Anno, to że pani nie słyszała tego argumentu, nie oznacza, ze nie jest on używany. Ja też nigdy nie widziałam Wielkiego Kanionu, co nie neguje jego istnienia.  Co do emocjonalności i pseudonaukowości - tekst ten jest felietonem, a do specyfiki tego gatunku dziennikarskiego należy osobiste odniesienie oraz brak detalicznych informacji. Pod tekstem umieszczony jest link do portalu, na którym znajduje się tekst źródłowy - zapraszam do jego lektury (dokładny link: http://www.lifesitenews.com/news/unborn-child-just-a-parasite-cutting-edge-science-shows-fetal-cells-heal-mo ). 
MG
Malwina Grabowska
6 stycznia 2012, 21:16
Też nigdy nie słyszałam takiego argumentu. A słyszałam ich sporo
A
Anna
6 stycznia 2012, 20:58
 NIGDY, PRZENIGDY nie słyszałam o argumencie proaborcyjnym na który powołuje się autorka. Poza tym przy tak poważnej kwestii, należy badania przedstawić a nie powoływać się na źródła, nie podając cytatów, liczb, nr. stron czy ustępu, roku wydania i nazwy wydawnictwa. ZERO MERYTORYKI, DUŻO ROZCHWIANYCH EMOCJI. Ten materiał nic nie wnosi, pseudonaukowy bełkot.
W
wujek
6 stycznia 2012, 20:23
Do mężczyzny Kto wie, czy dzieci nie przedłużają życia mamie. Może masz rację.
M
mężczyzna
6 stycznia 2012, 20:11
"Wyniki tych badań obalają też wspomniany na początku argument ruchu popierającego aborcję, iż dziecko jest "pasożytem", który wysysa energię ze swojej "nosicielki". Wprost przeciwnie - jest dawcą nowych sił i odnowy organizmu. Każde z dzieci zostawia w matce kolejną "porcję" komórek macierzystych, tym samym zapewniając jej łatwiejsze radzenie sobie z chorobami w przyszłości i szybszy powrót do zdrowia". To teraz jasne, dlaczego kobiety żyją dłużej niż mężczyźni. ;)
J
ja1
6 stycznia 2012, 14:01
Wanda Twoje zycie to najcenniejszy dar jaki masz od Boga ;)
J
ja1
6 stycznia 2012, 14:00
każdy z nas był kiedys dzieckiem :)
W
wanda
6 stycznia 2012, 13:35
Żle zrozumiałam autorkę.Przepraszam .
W
wanda
6 stycznia 2012, 12:29
Ale po co to na siłę przedłużanie życia na ziemi?Czy Świętym zależało na tym?