Ekumenizm czasu wojny

fot. Mykhaylo Palinchak / Depositphotos

W wojnie na Ukrainie walczą chrześcijanie z chrześcijanami, a nawet prawosławni z prawosławnymi. Czy w takiej sytuacji jest czas i miejsce na ekumenizm?

Dwa lata temu, pod koniec maja 2020 r., papież Franciszek w liście do kard. Kurta Kocha, Przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, napisał, że w kwestii ekumenizmu podziela "zdrową niecierpliwość tych, którzy czasami uważają, że moglibyśmy i powinniśmy uczynić więcej". Był to list rocznicowy, związany z ćwierćwieczem podpisania przez św. Jana Pawła II encykliki "Ut unum sint". Franciszek powtórzył też w zadane przez Papieża Polaka pytanie, dotyczące długości drogi, jaką musimy jeszcze przebyć do pełnej jedności wyznawców Jezusa Chrystusa. Dziś nabiera ono nowej wymowy.

Na początku maja br. w wywiadzie dla jednej z niemieckich stacji radiowych kard. Koch przypomniał, że w Radzie, na czele której stoi od dwunastu lat, są dwa wydziały - Wschód i Zachód. Jest to związane z różnymi podziałami, do których doszło w dziejach chrześcijaństwa. Według kard. Kocha prowadzone przez nie dialogi ekumeniczne bardzo się od siebie różnią. "Dziś, oczywiście, główny nacisk kładzie się na dialog z prawosławiem, które znajduje się w bardzo trudnej sytuacji z powodu wojny na Ukrainie" - przyznał.

Czy w obecnej sytuacji dialog ekumeniczny jest w ogóle możliwy? Czy ma jakikolwiek sens? Pod koniec marca br. Światowa Rada Kościołów potępiła rosyjską inwazję na Ukrainę i zaapelowała o natychmiastowe zaprzestanie przemocy. Część jej członków domagała się także wydalenia z rady Patriarchatu Moskiewskiego i jego zwierzchnika. Swoje stanowisko uzasadniali wskazując, że działania Cyryla stoją w sprzeczności z misją tej organizacji i zagrażają jedności chrześcijan, a jego poparcie dla wojny rozpętanej przez Władimira Putina kompromituje jego samego i Rosyjski Kościół Prawosławny.

Kilka tygodni później kard. Koch mówił, że sytuacja, w której tak straszliwa wojna jest sankcjonowana nawet religijnie przez moskiewskiego patriarchę, "musi wstrząsnąć każdym ekumenicznym sercem". Stwierdził też, że cieszy się z odwołania przez papieża Franciszka zaplanowanego na czerwiec spotkania z patriarchą Cyrylem. Jego zdaniem, prawdopodobnie spotkałoby się ono z niezrozumieniem. "Niemniej jednak dialog musi być kontynuowany" - dorzucił pospiesznie przewodniczący Papieskiej Rady do spraw Popierania Jedności Chrześcijan.

Choć z docierających z frontu komunikatów wynika, że wśród żołnierzy rosyjskiego agresora na Ukrainie nie brakuje wyznawców islamu, to jednak w wojnie za naszą wschodnią granicą walczą w znacznej części chrześcijanie z chrześcijanami, a nawet prawosławni z prawosławnymi. Jest to tym bardziej szokujące, że - jak przypomniał kard. Koch - rosyjski patriarchat zawsze twierdził, że trzeba bronić chrześcijan, przeciwstawiać się ich prześladowaniom.

Dziś tamte deklaracje weryfikują takie wydarzenia, jak dwukrotny atak Rosjan na Ławrę Świętogórską w obwodzie donieckim. Jak przypomniały media, jest ona jednym z trzech dużych męskich monastyrów znajdujących się na Ukrainie. Podlega Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego. Atak nastąpił zaledwie kilka dni po tym, jak ogłosiła ona "pełną samodzielność i niezależność" od Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, a także potępiła stanowisko moskiewskiego patriarchy Cyryla odnośnie wojny na Ukrainie. Czy te wydarzenia mają ze sobą jakiś związek? Trudno uniknąć takiego pytania.

Podczas ubiegłotygodniowej wizyty w Polsce, związanej z przyznaniem mu tytułu doctora honoris causa przez Uniwersytet Opolski, kard. Kurt Koch, wygłosił wykład odpowiadający na pytanie "W jakim miejscu jest dziś ekumenizm?". Przyznał, że  głęboko zakorzenione napięcia w światowym prawosławiu, zwłaszcza między prawosławnym Patriarchatem Moskiewskim a Ekumenicznym Patriarchatem Konstantynopola w kwestii autokefalii Kościoła prawosławnego w Ukrainie, kładą się cieniem na dialogu prawosławno-katolickim. "Napięcia te pogłębiła jeszcze straszliwa wojna Rosji z Ukrainą i niezrozumiała aprobata tej wojny przez rosyjskiego patriarchę prawosławnego Cyryla" - powiedział.

W tym samym czasie pojawiły się w mediach sugestie, że VII Kongres Przywódców Religii Światowych i Tradycyjnych, który odbędzie się we wrześniu w Kazachstanie, może być miejscem spotkania papieża Franciszka z patriarchą moskiewskim Cyrylem. Ukazały się też informacje, że pod presją Węgier Cyryl został usunięty z listy osób objętych unijnymi sankcjami związanymi z rosyjską agresją na Ukrainę.

Pojawiło się coś jeszcze - odpowiedź Franciszka na pytanie, które 4 czerwca publicznie zadał mu Sachar, mały uchodźca z Ukrainy. Chłopiec zapytał Papieża o przyjazd do jego kraju dla ratowania wszystkich dzieci, które teraz tam cierpią. "Chciałbym pojechać na Ukrainę, tylko muszę poczekać na odpowiedni moment, bo nie jest łatwo podjąć decyzję, która może przynieść całemu światu więcej szkody niż pożytku" - usłyszał malec w odpowiedzi. "Muszę poszukać odpowiedniego momentu, aby to zrobić" - dodał Franciszek.

Choć stanowisko Papieża w kwestii wizyty w Ukrainie powszechnie interpretowane jest w kluczu politycznym, to jednak warto zwrócić uwagę, że ma ona ogromne znaczenie również dla ekumenizmu. Także w tej sferze Stolica Apostolska wyraźnie obawia się, że obecność Franciszka na ukraińskiej ziemi mogłaby przynieść więcej szkody niż pożytku. Kard. Koch powiedział w Opolu, że nie ma "absolutnie żadnej alternatywy dla ekumenizmu". Już wcześniej dawał do zrozumienia, że nigdy nie wolno przerywać dialogu, bo tylko w ten sposób można przedstawić własne stanowisko. Nawet w czasie brutalnej, niesprawiedliwej, przerażającej wojny.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ekumenizm czasu wojny
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.