Franciszek i raban w polityce

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Słowa Papieża poruszyły polityków z całego świata. Wzbudził oburzenie swoimi słowami i gestami. Wywołał niezrozumienie w mediach, również tych z przymiotnikiem "katolickie". Co Franciszek chce osiągnąć?

Pokój, uchodźcy, ekologia: Papież podnosił wielokrotnie te tematy na rozmaitych forach politycznych w 2015 roku. Dzięki temu często pojawiał się na pierwszych stronach gazet czy na ustach dyplomatów, polityków i dziennikarzy. Nieustannie pokazywał, jak duży wpływ ma na to, co dzieje się w polityce międzynarodowej.

Dwa przykłady medialne z 2015 roku: magazyn "Forbes" umieścił go na swojej liście najbardziej wpływowych osób na czwartym miejscu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że redaktorom tego czasopisma chodziło właśnie o rolę polityczną - Papież zajął miejsce tuż za Barackiem Obamą, Angelą Merkel i... Władimirem Putinem.

Franciszek był również głównym bohaterem miesięcznika "National Geographic". Co ciekawe, dystrybucji tego numeru w swoim kraju zabroniły wahhabickie władze Arabii Saudyjskiej. To nie przypadek. Jego działania z pewnością nie sprzyjają polityce łamania praw człowieka czy wspierania przemocy i wojny na Bliskim Wschodzie (tak jak robią to saudyjskie władze).

Na co dzień omijają nas spotkania Papieża z dyplomatami i światowymi przywódcami. W Polsce uwagę przyciągnęła jedynie wizyta prezydenta Dudy w Watykanie, ale kogo obchodzą spotkania na szczycie: z Obamą czy Putinem właśnie? Kto śledzi rozgrywki między Watykanem a Iranem lub Turcją? Rolę, jaką odgrywa papieska dyplomacja np. w konflikcie syryjskim, nie mówiąc już o takich peryferiach jak Republika Środkowoafrykańska czy Sri Lanka?

Z takiej perspektywy może wydawać się, że Franciszek nie ma nic do powiedzenia w światowej polityce. Albo, jeśli już, że jest po prostu jednym z graczy, którego można ustawić w rzędzie obok innych liderów. Jak wtedy jednak zrozumieć jego nietypowe zaangażowanie w takie sprawy jak ekologia czy imigracja?

Sądzę, że jego wystąpienia, starannie dobrane spotkania, rzeczywiście świadczą o tym, że Papież dobrze rozumie zasady gry politycznej. Więcej - wykorzystuje tę grę do swoich celów. Aby jednak zrozumieć, że nie jest on zwykłym graczem, warto zwrócić uwagę jak bardzo specyficzne (i z pewnością sprzeczne z interesami większości polityków) są te cele. Warto przyjrzeć się trzem kwestiom, które poruszał podczas spotkań politycznych:

1. Pokój

Franciszek nieustannie mówi o budowaniu mostów, szerzeniu dialogu, wyciąganiu ręki do tych, którzy są wykluczeni - również z politycznej gry. Jego pielgrzymka na Kubę, zaraz przed tym, gdy odwiedził światowe mocarstwo, które doprowadziło do izolacji reżimu braci Castro, była jednym wielkim gestem. A jednak - to jego wizycie towarzyszyło wznowienie stosunków dyplomatycznych między Waszyngtonem a Hawaną oraz próba zniesienia embarga narzuconego na Kubę przez ONZ. Franciszek nie obawiał się też osobistego spotkania z braćmi Castro.

W praktyce Papież nie boi się wyciągnąć w geście pokoju swoich rąk do tych, których - również wśród katolików - postrzega się jako wrogów. Taka sytacja miała miejsce między innymi podczas pobytu w Boliwii, gdzie Franciszek otrzymał od prezydenta nietypowy prezent: sierp i młot z przybitym do niego wizerunkiem Jezusa na krzyżu (oraz liście koki). Okazało się, że przyjął ten przedmiot z radością.

To są gesty, które zwracają uwagę całego świata na peryferie: tereny ogarnięte wojną, na kraje socjalistyczne, które są wykluczone i tym samym pozbawione możliwości uczestniczenia w polityce, czy po prostu regiony najuboższe, zapomniane.

Warto pomyśleć, czego możemy się spodziewać podczas planowanych podróży ojca świętego do Meksyku, Polski, czy możliwej podróży do Armenii (w 100-letnią rocznicę ludobójstwa i rzezi Ormian przez Turków).

2. Uchodźcy i imigracja

Papież od początku pontyfikatu postawił problem uchodźstwa i ofiar licznych wojen w centrum. Ma to znaczący wpływ na politykę, zarówno w sensie międzynarodowym, jak i lokalnym. Nie ma wątpliwości, że Franciszek odegrał znaczącą rolę w polityce europejskiej, gdy wysunął propozycję, by każda parafia przyjęła rodzinę uchodźców.

Tego samego możemy spodziewać się podczas jego pobytu w Meksyku, gdzie Franciszek ma odprawić Mszę transgraniczną (dokładnie na granicy USA i Meksyku).

Naiwnością byłoby twierdzić, że jego wizyta nie będzie miała wpływu choćby na przebieg wyborów w USA czy zmianę sympatii niektórych wyborców, którzy wahają się na kogo głosować (w przypadku, gdy jeden z najpopularniejszych obecnie kandydatów nawołuje do szczelnego zamknięcia granic).

3. Zmiany klimatyczne

Ani encyklika Laudato Si', ani inne wystąpienia Papieża nawołujące do walki ze zmianami klimatycznymi czy podjęciem większych działań mających na celu ochronę środowiska, nie są niczym nowym. Jego poprzednicy, przede wszystkim Jan Paweł II i Benedykt XVI, wielokrotnie mówili o niebezpieczeństwie wynikającym z braku troski o stworzenie.

Franciszek podkreślał ten fakt w kontekście nadmiernej indywidualnej konsumpcji dóbr czy uzależnienia od zakupów. Przede wszystkim jednak zwracał uwagę na potrzebę zjednoczenia politycznych sił w walce z globalnym problemem: "Kieruję naglące wezwanie, by ponowić dialog dotyczący sposobu, w jaki budujemy przyszłość naszej planety. Potrzebujemy konfrontacji, która nas wszystkich połączy, ponieważ wyzwanie ekologiczne i jego ludzkie korzenie dotyczą i dotykają nas wszystkich" (No. 14).

Wielu obserwatorów wskazuje, że zjazd klimatyczny COP 21 w Paryżu zawdzięcza swój sukces Franciszkowi i jego dyplomacji.

*  *  *

Nie ma wątpliwości, że działalność i wypowiedzi Papieża mają wymiar polityczny. W jaki sposób mamy rozumieć jego działania, których kilka nielicznych przykładów opisałem powyżej? Czy Papież - obok Putina, Obamy czy Merkel - jest po prostu jednym z politycznych graczy? Nie sądzę.

Hasłem 2016 roku będzie niewątpliwie miłosierdzie. To w tym kluczu Franciszek poruszał różnorodne problemy, które pojawiały się w jego licznych przemówieniach. Ojciec święty dotyka rozmaitych trudności z intencją poruszenia świata polityki, zrobienia "rabanu" - to oczywiste.

Robi to jednak w świetle Bożego Miłosierdzia, które pozwala przekroczyć jego własne partykularne interesy, czy interesy samego Kościoła (jako instytucji). I w tym świetle należy też odczytywać jego działania.

Zakończę słowami Papieża z jego noworocznej homilii, podsumowującej rok 2015:

"Prześledzenia dni minionego roku można dokonać albo jako wspomnienia faktów i wydarzeń, które prowadzą do chwil radości i cierpienia. Można też starać się zrozumieć, czy dostrzegliśmy obecność Boga, który czyni wszystko nowym i wspiera swoją pomocą. Jesteśmy wezwani, by sprawdzić, czy wydarzenia na świecie dokonały się zgodnie z wolą Boga, czy też daliśmy głównie posłuch ludzkim planom, często obciążonym interesami prywatnymi, niezaspokojonym pragnieniem władzy i bezinteresowną przemocą" - mówił Franciszek.

I dalej: "Jednakże dziś nasze oczy muszą skupić się w szczególności na znakach, jakie dał nam Bóg, aby namacalnie dotknąć mocy Jego miłości miłosiernej. Nie możemy zapominać, że wiele dni zostało naznaczonych przemocą, śmiercią, niewypowiedzianymi cierpieniami wielu niewinnych ludzi, uchodźców zmuszonych do opuszczenia ojczyzny, mężczyzn, kobiet i dzieci, bez stałego miejsca zamieszkania, pożywienia i utrzymania. A jednak, jak wiele wspaniałych aktów dobroci, miłości i solidarności wypełniło dni tego roku, chociaż nie stały się wiadomościami dzienników telewizyjnych! To co dobre, nie należy do najważniejszych bieżących wiadomości. Te znaki miłości nie mogą i nie powinny być przysłonięte przez arogancję zła. Dobro zawsze zwycięża, nawet jeśli w pewnym momencie może okazywać się słabsze i ukryte".

Franciszek nie jest graczem politycznym, religijnym czy narodowym. Z nikim nie musi walczyć, bo reprezentuje "drużynę", która gra na zupełnie innym boisku.

W trakcie jego pontyfikatu Kościół przestał się wreszcie "bronić", ale całkiem na serio wyszedł naprzeciw światu, do dobrze rozumianej ofensywy. Po to, by go naprawiać i dzielić się światłem Bożego Miłosierdzia. Czy podczas wizyty w Polsce znajdzie wśród nas sojuszników?

Karol Wilczyński - redaktor DEON.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Franciszek i raban w polityce
Komentarze (76)
PP
Piotr Polmański
11 stycznia 2016, 21:03
Nareszcie Papież, który jest normalnym człowiekiem. Blisko, bardzo blisko każdego z nas. Pokazuje ludziom, że Kościół nie skupia się na aspektach negatywnych wiary, na zakazach, ale głosi każdemu człowiekowi coś dobrego, co może wpłynąć na życie każdego z nas. Kościół Franciszka jest Kościołem bezpośredniej , namacalnej wręcz bliskości. I choć zrazu brzmi to obco i dziwnie, ci którzy go tworzą, rozpoznają się wzajemnie po zapachu, smaku, dotyku
EG
ernest griffin
11 stycznia 2016, 21:18
Ale do tego trzeba mieć specjalnego nosa. Swój swego wyczuje, ręka ręke myje, my nie ruszamy waszych wy nie ruszacie naszych. Tak zdaje się u was jest wąskonosy...
TP
Tomasz Pierzchała
10 stycznia 2016, 00:54
"W trakcie jego pontyfikatu Kościół przestał się wreszcie "bronić", ale całkiem na serio wyszedł naprzeciw światu, do dobrze rozumianej ofensywy". Kluczowe są tu słowa "naprzeciw światu" rozumiane nie w sensie konfrontacyjnym lecz akceptującym i wspierającym. Kościół więc pod wodzą Franciszka miast bronić tego co zostało jeszcze do obrony rozpoczął ofensywę przeciwko samemu sobie, ku uciesze świata. Ja osobiście jestem jednak spokojny, gdyż Franciszek mając takich żołnierzy jak red.Wilczyński sukcesów "militarnych" z pewnością nie osiągnie.  
10 stycznia 2016, 00:58
"Naprzeciw światu" czyli naprzeciw drugiego człowieka, jego problemów, bolączek, z większym zrozumieniem. Chyba to oczywiste, natomiast komuś kto nie chce żeby inni tak właśnie odczytali słowa papieża Franciszka, jak chociażby Tobie, zależy żeby interpretować to inaczej, czyli tak jak napisałeś. zatem nie wprowadzaj ludzi w błąd, bo ludzie potrafią czytać:)
10 stycznia 2016, 10:10
Świecące pustkami Kościoły Europy Zachodniej próbowały takim samym "wychodzeniem do świata" zahamować swój upadek, a tymczasem im bardziej "wychodziły do świata", tym bardziej świeciły pustkami.
10 stycznia 2016, 10:58
A pan już od rana na posterunku zaszczepiania w świecie widma totalnej zagłady i beznadziei.
EG
ernest griffin
10 stycznia 2016, 11:07
Bez przesady, sekularyzacja to nie katastrofa tylko proces dziejowy.
10 stycznia 2016, 11:12
Bynajmniej - na posterunku wskazywania autodestrukcyjnej bezmyślności. Jeśli metoda nie tylko nie pomogła, ale zaszkodziła w skali państw, to czemu ma pomóć, jeśli zastosować ją w skali całego świata? Tak właśnie działa bezrozumne chciejstwo, zwane inaczej zaślepieniem - nie przyjmuje faktów do wiadomości, jeśli podważają świat wyobrażeń podżyrowanych obficie emocjami.
10 stycznia 2016, 11:12
Szklanka od połowy pusta, ale dla mnie do połowy pełna i ciągle przybywa dobrej, życiodajnej wody. Szklanka kiedyś będzie pełna, po brzegi, przyjdzie taki czas:)
10 stycznia 2016, 11:18
Ha, już jest pełna jak się dobrze rozejrzeć i to mnie cieszy:-))
10 stycznia 2016, 11:18
Znów Pani robi z Chrystusa i św. Jana głupców lub kłamców, bo Oni zapowiadaja coś całkowicie przeciwnego do "pełnej szklanki". Struga sobie Pani jakieś sprzeczne z posiadaną przez nas wiedzą pseudochrześcijaństwo, a zapewne nie tyle struga, co przejmuje je strugane przez rozmaitych krętaczy w rodzaju Deonu.
10 stycznia 2016, 11:20
Żyje pan widocznie w niewoli, skoro tak pan wszystko postrzega i dlatego widzi pan zniewolony świat. Nie wiem jak wygląda sytuacja w miejscu pana zamieszkania, być może to też ma wpływ na to co pan pisze, doskwiera panu brak wspólnoty. 
10 stycznia 2016, 11:26
Twierdząc, że będzie, czy już nawet rzekomo jest inaczej, niż mówią nam Chrystus, czy św. Jan wyraża Pani swoją pogardę wobec Ich słów. Manipulacyjne odwracania uwagi od "posłania" na rzecz "posłańca" w niczym nie zmienia faktu, że Pani stawia siebie powyżej Chrystusa i św. Jana.
10 stycznia 2016, 11:30
Proszę się liczyć ze słowami "A Królestwu Jego nie będzie końca" zabraknie szklanek na całym świecie :-):-)
10 stycznia 2016, 11:32
Przecież to pan tu przyszedl żeby manilpulować i mącić a nie ja. Więc co ma pan pisac? Pisze pan zatem, ze ja mącę a naczelna mąciwoda to pan we własnej osobie.
TP
Tomasz Pierzchała
10 stycznia 2016, 11:58
Drobna korekta - to nie słowa Franciszka lecz Jego wiernego żołnierza red.Wilczyńskiego, który jak widać dzieli Kościół na ten niedobry - broniący się i ten dobry -atakujący. To nic innego tylko ideologia i jako ideologia może być przedmiotem krytyki tym bardziej,gdy słowa te pisze osoba mieniąca się być katolikiem. Jako,iż ideologia ta sięga jeszcze czasów V2 przypomnę dostosowując się do owej przed i po - konwencji ,iż Nasz Pan Jezus Chrystus był jak najbardziej przedsoborowy i nie zmieni tego niczyje nowochciejstwo. Ciebie zaś Amelio Mel zapewniam ,iż ani przez chwilę nie było moją intencją zawrócić Cię z drogi uroczego,acz wysoce naiwnego optymizmu.
10 stycznia 2016, 12:43
Wekslowanie dyskusji z zagadnienia na dyskutanta jest manipulacyjną sztuczką erystyczną określaną mianem ad hominem, a Pani ucieka od dyskusji o wyborze pomiędzy slowamił Chrystusa, a Pani cukierkowatymi chciejstwami na rzecz dyskutowania o mojej osobie. Dokonując wyboru cukierkowatych chciejstw nad słowa Chrystusa okazuje Pani słowom Chrystusa lekceważenie. Jest to działanie o charakterze pychy. Przypisywanie mi zmyślonych intrencji jest natomiast oszczerstwem. Pycha, lekceważenie dla słów Chrystusa, oszczerstwo, a ledwie jest południe.
10 stycznia 2016, 12:46
Na tamtym, a nie tym świecie, a mówimy o sytuacji na tym świecie. Nie na temat.
10 stycznia 2016, 17:07
Na tamtym ale tutaj, teraz. Pan myśli pewnie o locie w kosmos, nie trzeba lecieć w kosmos:) gdyby tak było niewielu byłoby stać na taką wyprawę a tymczasem stać kazdego bo tamten świat ma być tutaj, teraz.:)
10 stycznia 2016, 17:19
Wszystko przebiega zgodnie z planem, pan mi będzie wmawiał naiwność, cukierkowatoiść - przyznaję, sama jestem pod wrazeniem moich komentarzy, niewątpliwie zawierają dużą dozę uroku, trudno się oprzeć nawet mi samej - tymczasem moja naiwność jeżeli już tak to nazywać wyrasta z ufności, a nie z głupoty. Papież wzywa ludzi do nawrócenia serca. Czlowiek naiwny, dziecko pełne ufności do Ojca, to jest mądrość a nie głupota czy naiwność w takim rozumieniu jak pan to rozumie, nie są mi potrezbne zapisy soborów do czegokolwiek. Pana zadaniem jest natomiast ośmieszyć takie myślenie jak moje, bo dobrze pan wie, ze to jedyna droga, ale widocznie panu zalezy żeby takich luddzi było jak najmniej. Mnie natomiast zależy żeby było ich jak najwięcej:)
10 stycznia 2016, 17:29
To nie jest cukierkowate chciejstwo a wiara i ufność, że Królestwu Jego nie będzie końca. Nie odstąpię od tych słów choćby mnie pan czy kto inny przetoczyli po gołym trotuarze.
TP
Tomasz Pierzchała
10 stycznia 2016, 17:49
Do nawrócenia serca Kościół w ślad za Zbawicielem wzywa od Swego założenia. Problem polega na tym,iż Franciszek jako zastępca Chrystusa na ziemi winien utwierdzać braci w wierze, czego niestety nie czyni,bądź czyni w stopniu wysoce niewystarczającym w tych trudnych dla Kościoła czasach. Kościół cierpi dziś na deficyt ojcostwa.
10 stycznia 2016, 18:01
Zgadza się, od samego początku Kościól wzywa do nawrócenia, ale człowiek niewiele się zmienił jak widać przez cale wieki, jak zapewne wiesz po sobie ulega pokusom: łatwego życia, wygody, bogactwa, przyjemności, żądzy  władzy  i czego tylko chce. Takiemu człowiekowi słowo nawrócenie nic nie mówi, ma wszystko czego zatem ktoś go poucza. Do czasu aż znajdzie się na zakręcie życiowym co jak świat długi i szeroki nie omija nikogo -  królow, władców, papieży, a nie tylko zwyczajnych ludzi. Człowiek wtedy stara się znaleźć coś, co mu przyniesie ulgę, na czym się oprze i często znajduje coś co jest krótkotrwałe. Sa też przypadki, tak jak  pewien czlowiek który był już tak zdesperowany że stwierdził iż Boga nie ma, wyszedł przed dom i krzyczał: Boże, jeśli istniejesz to niech mnie teraz strzeli piorun!. A Bóg milczał, piorun go nie strzelił co utwierdziło tego czlowieka  w przekonaniu, że Boga faktycznie nie ma. Bo Bóg jest zakryty, jest Bogiem wszystkich ale nie wszystkim się odkrywa, z pewnością nie tym co szydzą i żartują, ze to bujda dla naiwnych.
10 stycznia 2016, 19:10
sorry ja tylko na chwilke pytam z ciekawosci : 1/ gola pania po trotuarze ????? 2/ czy po zamiecionym chodniku ???? w pierwszym przypadku wchodze w to ;P ps. prosze sie nie gniewac oczywiscie zartowalem ;-)
10 stycznia 2016, 21:17
Na tym świecie mamy zapowiedziane prześladowania, Antychrysta i Armageddon. Nie przypominam sobie zapowiedzenia okresu wiekuistej pomyślności na tym świecie w Piśmie. Może mi Pani wskazać źródła na jakich opiera swoje przekonanie o przyobiecanym nam pokoju na tym świecie?
10 stycznia 2016, 21:39
<a href="http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=269">Mt 24</a>;4-14 4 Na to Jezus im odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. 5 Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem Mesjaszem3. I wielu w błąd wprowadzą. 6 Będziecie słyszeć o wojnach i o pogłoskach wojennych; uważajcie, nie trwóżcie się tym. To musi się stać, ale to jeszcze nie koniec! 7 Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będzie głód i zaraza, a miejscami trzęsienia ziemi. 8 Lecz to wszystko jest dopiero początkiem boleści. Prześladowanie uczniów4 9 Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów, z powodu mego imienia. 10 Wówczas wielu zachwieje się w wierze; będą się wzajemnie wydawać i jedni drugich nienawidzić. 11 Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; 12 a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. 13 Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. 14 A ta Ewangelia o królestwie będzie głoszona po całej ziemi, na świadectwo wszystkim narodom. I wtedy nadejdzie koniec.
10 stycznia 2016, 22:19
Zna pan zapewne te słowa z Apokalipsy św. Jana: Zaiste, przyjdę niebawem.
10 stycznia 2016, 22:44
Prosze o wyjaśnieine związku, bo go nie dostrzegam.
10 stycznia 2016, 22:49
A kto wypowiada te słowa? proszę pomyśleć. Polecam "Porozmawiajmy o Apokalipsie" O. Augustyn Jankowski OSB
10 stycznia 2016, 22:52
Nikt mnie nie goli po trotuarze.
10 stycznia 2016, 23:10
Myślę: czekamy już 2000 lat na owo "niebawem", "nikt nie zna dnia ani godziny", do momentu paruzji żadnego "pokoju" nie ma w zapowiedziach, natomiast są zapowiedziane prześladowania, wojny, Antychryst, Armageddon. Pani sobie uzurpuje wiedzę o momencie końca świata?
10 stycznia 2016, 23:20
2000 lat to nie jest znowu długo:) Zacytuję fragm,ent ze wspomnianej książki: "Jednym z tytułów, które można w Apokalipsie przypisać Jezusowi , to ho erchomenos - Ten, który przychodzi, ciągle przychodzi, ciągle się zbliża, a my idziemy ciągle naprzeciw mówiąc :"Przyjdź!". Tak wygląda w świetle tej ostatniej Księgi Objawienia obecna rzeczywistość Kościoła na tym świecie". "
10 stycznia 2016, 23:26
W jaki sposób to zaprzecza zapowiedziom prześladowań, Antychrysta, Armagedonu, wojen? Pani upiera się przy stanowisku, że gładko przejdziemy ku jakiemuś pokojowi, który owszem nadejdzie - ale dopiero po paruzji, a nie przed. Przed wieści są mało "pokojowe". Potwierdza Pani, że słowa w Mt 24, 4-14 są prawdziwe, czy Pani im zaprzecza? Na razie próbuje Pani jakimś ściemnianiem poudawać, że te słowa (i inne zapowiedzi niefajnych rzeczy z Pisma) nie mają żadnej wagi.
11 stycznia 2016, 00:11
Jak ma pan w życiu jakieś trudne zadanie to czym pan się pociesza, co daje panu siłę żeby przetrwać trudny czas, co pana mobilizuje do działania?
11 stycznia 2016, 07:10
Nie na temat. Skoro Pani siłę do przetrwania daje samooszukiwanie się, zamiast prawdy to co Pani ów fakt mówi? Pani mataczenia są bardzo wymowne i bynajmniej mnie nie dziwią, ponieważ oparcie teletubisiowatego radościzmu na najzwyklejszym zafałszowaniu przesłania Pisma nie jest dla mnie zaskoczeniem. Służy Pani Ojcu Kłamstwa. Przestanie mu Pani służyć, kiedy zamiast zamącającego ściemniania zacznie Pani uprawiać mowę "tak-tak, nie-nie".
11 stycznia 2016, 08:12
Bóg rządzi wszystkim co się dzieje, nie ma niczego co byłoby nie na temat, więc i to co ja piszę jest na temat. Uważa pan, że dla odmiany pana skrajny pesymizm jest w czymś lepszy od mojego optymizmu?
11 stycznia 2016, 10:13
Ja nie prezentuję pesymizmu, a Pani "optymizm" wiedzie Panią do pychy fałszowania eksplicite udzielonych nam informacji. Pani nie słucha Boga, tylko swoich słodkich kłamstewek, przez co umieszcza Pani siebie ponad Bogiem.
11 stycznia 2016, 14:50
I przy tym optymizmie mam zamiar pozostać do końca mych dni:)
11 stycznia 2016, 18:16
Czym Pani będzie ustawicznie traktować Boga jako półgłówka, któremu nie należy dowierzać, który może coś tam palnąć bez sensu, którego trzeba "szminkować", bo sam to głupi mówi tak, że "do ludzi nie trafi", a Pani (i reszta poprawiaczy Pana Boga) wie przecież lepiej jak ma być. Obojętnie w jakie słodkie słowa sobie Pani tego nie ubierze i jako kolorowo nie zracjonalizuje to jest zwykła pycha, argonacja i pogarda - traktowanie Boga jak małe dziecko, które trzeba poprawiać.
11 stycznia 2016, 21:02
Daję panu prawo i do takiej interpretacji, w końcu jest pan wolnym człowiekiem, pomieścimy się wszyscy w odwiecznym  planie Bożym:)
11 stycznia 2016, 21:33
Pani nie ma mocy udzielić mi prawa do czegokolwiek, ale to truizm. Co do planu Bożego - właśnie Pani przyznaje, że Pani plan Boga ma gdzieś, bo nie słucha wszystkich słów Boga, tylko wybiera sobie te, które Pani pasują. Co więcej - jest gotowa w pysze zaprzeczać, że pewne słowa w ogóle padły (sic!).
11 stycznia 2016, 21:43
Mam moc udzielić panu prawo do pisania sama pisząc, jeśli przestanę pisać, pan przestanie komentować więc tym samym pana komentarze zależą od moich wpisów, czym dowodzę swojej mocy udzielenia panu prawa do pisania.:)
11 stycznia 2016, 22:35
Jestem pod wrażeniem riposty i tym optymistycznym akcentem zakańczam ze swojej strony wątek.
10 stycznia 2016, 00:46
Ja nie nie mam zamiaru się z panem ani poklepywać ani poznawać, więc spokojnie:)
10 stycznia 2016, 00:45
Wzajemne poklepywanie się po plecach nie jest - wbrew Pani wyobrażeniom - "pozytywną dyskusją". "Demaskowanie" nie jest - wbrew Pani wyobrażeniom - poznawaniem.
10 stycznia 2016, 00:06
Mnie specjalnie nawet nie dziwi pana obecnosć na tym portalu. Nie od dzis w internecie zwłaszcza na portalach katolickich pojawiają się osoby, których celem jest rozbijanie wszelkich pozytywnych dyskusji, robienie tzw. dymu, mącenie. I pan robi to doskonale, jak i kilka innych osób. Ja w całkiem innym dla odmiany miejscu w sieci piszę o was:)
9 stycznia 2016, 23:30
Nie mogę obiecać, że zdołam się zawsze powstrzymać od zaregowania, szczególnie na najbardziej rażące przypadki, ale zgadzam się, że ciągnięcie nieskutecznej komunikacji ma nikły sens.
9 stycznia 2016, 23:16
Mam dla pana radę - proszę nie czytać moich wypowiedzi, tak będzie dla pana lepiej.
9 stycznia 2016, 23:13
Realizm to jest poznanie stanu faktycznego rzeczywistości i reagowanie wedle owego poznania, a nie wypośrodkowanie pomiędzy bezrozumnym optymizmem i równie bezrozumnym pesymizmem. Pani nie wtpisuje żadnych "mądrych rzeczy", tylko manifestuje czcze chciejstwa. Nie Pani jedna oczywiście - taką generalnie mentalność propaguje Deon i to jest jego najpoważniejszy wkład w polepszanie sytuacji zła wobec dobra na tym świecie. Nie zależy mi na tym, żeby coś ośmieszyć, a żeby zrozumieć konsekwencje szkodliwości działań o charakterze manifestowania czczych chciejstw.
9 stycznia 2016, 22:40
Wypośrodkowany realizm podpowiada panu widzieć we wszystkim zagrożenie. W tym co ja piszę także, ja piszę mądre rzeczy,  a panu zależy żeby to ośmieszyć. 
9 stycznia 2016, 21:54
Pomiędzy infantylnym optymizmem, a równie bezrozumnym czarnowdzitwem jest realizm polegający na rozpoznawaniu sytuacji i działaniu adekwatnym do niej. Pani stojąc na stanowisku naiwnego optymizmu przypisuje mi niepoprawnie stanowisko bezrozumnego czarnowidztwa, podczas gdy ja apeluję o ów wypośrodkowany realizm. Uprawiając naiwny optymizm niechronnie popada Pani w opisane przeze mnie powyżej traktowanie Chrystusa jako kłamcę lub głupca, co dowodzi bezrozumności zajmowanego przez Panią stanowiska. Zrozumienie sytuacji, a reakcja emocjonalna na sytuację to dwie różne sprawy, które w Pani retoryce funkcjonują jako niepodzielna jedność, stąd niepoprawne rozpoznania i wnioski. Wszyscy wiemy, że umrzemy, a jednak ta myśl nie musi na nas sprowadzać permanentnego czarnowidztwa, a tak bzdurną implikację konstruuje Pani w przypadku dotarcia do swiadomości innych nieprzyjemnych faktów.
9 stycznia 2016, 21:01
A pan jak zwykle prowokuje, tylko nie wiem po co? Przecież życie toczy się każdego dnia, w każdym ułamku sekundy, jak zatem radzi pan sobie ze zwyczajym życiem widząc wszystko w kategoraich totalnej zagłady?
M
Milosc
9 stycznia 2016, 19:52
Papież jako przedstawiciel najbogatszego państwa świata Watykanu, mając tak ogromną władzę oprócz wypowiadania gładkich słów o pokoju nie zrobił niczego, by on na świecie zapanował. Czemu zatem miały służyć Jego rozmowy z innymi możnymi? Ano czemuś innemu. Wystarczy nie zaprzeczać temu, co obserwujemy. Toczy się III wojna światowa, której papież sprzyja. Uchodźcy, a tak naprawdę imigranci zostali celowo wprowadzeni przez rozgrywających, by eskalować konflikty między ludźmi. Po wykonaniu planu tj. rozpętaniu konfliktu, papież nawoływał, by każda parafia w Polsce przyjęła "uchodźców" i wiadomym jest, że tylko kwestią czasu byłoby przyjmować kolejne fale przybyszów - ich rodziny. O tym jak przywódcy UE wspierają ten proces czytamy w szeregach sankcji grożących państwom za niedostosowanie się. Sankcje zawsze pojawiają się, gdy interes jest zagrożony. To stary mechanizm działania. Światem rządzi elita najbogatszych ludzi, jest ich rzekomo ok. 2 tys. i to oni decydują o tym kiedy i gdzie co zostaje wprowadzone. Tych potentatów nie widzimy w mediach. Nazywa się też ich różnie - Tajnym Rządem, Komisją Trójstronną, Radą do spraw Międzynarodowych, Żydomasonerią, iluminatami itp. Ci, którzy są nam medialnie znani są wykonawcami ich strategii. Papież zdaje sobie sprawę z tego, że mentalności ludzi nie da się z dnia na dzień zmienić nawet podając im narzędzia ku temu. Budzenie się jest procesem, a nie każdy jest na niego gotowy. Pokój zapanuje dopiero kiedy zdamy sobie sprawę, że tylko my jesteśmy za niego odpowiedzialni. Jest nas ponad 7 mld. i tylko my możemy powiedzieć wojnie i konfliktom "nie" i wybrać żyć w pokoju.
9 stycznia 2016, 19:55
Obserwujemy  walkę o władzę w polityce - te wszelkie rozgrywki to tak naprawdę iluzja, gdyż potentatom obojętne jest kto będzie wykonywał ich strategię działania. To my musimy zrozumieć, że bój ma się toczyć medialnie, by ludzie tymi konfliktami żyli i dawali się w nie wciągać wychodząc na ulice. To tylko rozgrywki, nie pozwólmy sobie robić wody z mózgu i niszczyć siebie wzajemnie własnymi rękoma. Politycy, którzy nie służą społeczeństwu, które reprezentują muszą odejść i prędzej czy później to się stanie, gdyż ich działania są widoczne i z dnia na dzień coraz więcej spraw wychodzi na światło dzienne. Naszą rolą jest zachować spokój i działać rozważnie i w harmonii z własnym sercem, samemu panując nad sobą i swoimi emocjami, a będąc odpowiedzialnymi dziećmi Bożymi nie godzić się na wprowadzanie globalnej kontroli nad nami. Religie stworzyły podziały między ludźmi i nie sprawdziły się - nie da się temu dalej zaprzeczać. Jesteśmy powiązani ze Źródłem i nie potrzeba żadnych pośredników, by się do Niego zwrócić. Ba, nie potrzeba wychodzić z domu czy z ciała by być z Bogiem Jedno. Dlaczego? Bo jedyną "religią" Chrystusa była miłość i to my nią jesteśmy.
9 stycznia 2016, 20:02
Bezwarunkowa miłość do siebie, do drugiego, do zwierząt, roślin, natury. Nie potrzeba obciążać nas żadnymi kosztami za zmiany w klimacie, bo nasza planeta żyje miliardy lat i przechodzi cykle ochładzania i ocieplania. Po prostu dbajmy o naturę, bo ona nam służy i żyje z nami w symbiozie. Istnieją źródła wolnej energii (Tesla), o których wiedza była długo blokowana, a ich wykorzystywanie również obarczane unijnymi sankcjami. Ale są ludzie, którzy działają i nad nimi pracują. Możemy być spokojni i nie dawać sobie wmawiać, że ktoś lepiej za nasze pieniądze zadba o nas, bo my sami potrafimy mając po prostu darmowy dostęp do wiedzy i do tego co jest w naturze. Ona jest samowystarczalna i odnawialna. My również jesteśmy jej częścią.  Nie wiem czemu miałoby dalej służyć utrzymywanie Watykanu (czy Izraela). Rozmontowanie go plus przesunięcie wydatków na przemysł zbrojeniowy na autentyczne niesienie pomocy ludziom pozwoliłoby prowadzić wspaniałe i wysokiej jakości życie oddając się pasji i płynącej z niej radości bez potrzeby zmagania się o przetrwanie. Bo Dobra Nowina jest dostępna za darmo i możemy stosować ją w swoim życiu. Ona już się wypełnia - na naszych oczach i dzięki nam wszystkim upadają ograniczające nas dotąd systemy. To wspaniała Apokalipsa. Zaufajmy jej procesowi.
9 stycznia 2016, 22:14
'Nie wiem czemu miałoby dalej służyć utrzymywanie Watykanu (czy Izraela). Rozmontowanie go plus przesunięcie wydatków na przemysł zbrojeniowy na autentyczne niesienie pomocy ludziom pozwoliłoby prowadzić wspaniałe i wysokiej jakości życie oddając się pasji i płynącej z niej radości bez potrzeby zmagania się o przetrwanie.' jakze pieeeeeekny szatanski pomysl  :-) gratuluje ci Milosc brawo !!!!!!!  :-) ale przeciez skoro blizszy ci Budda i Dalajlama to moze.... figurke pierwszego kopnij w d... :-) a drugiego popros niech ci ryb nalowi albo rozmnozy :-) nie bedziesz musiala zmagac sie przede wszystkim ze soba :-) i bedziesz miala 'wysokiej jakosci zycie' sic! papieza i Watykan zostaw w spokoju (prosilem wiele razy) toz to nie TWOJ papiez wiec czego sie go czepiasz ?????? pisz lepiej wszystko o Dalajlamie : czy nie ma lupiezu co je a czego nie je w jakich butach chodzi ile kasy ma a ile nie ma i na co wydaje itp....okay ?????????? oj Milosc Milosc ...... zly cie zniewolil :-(  
10 stycznia 2016, 01:01
Cóż mam Ci odpowiedzieć Londynczyku. To prawda, nikt nie jest moim papieżem ani moim nieomylnym guru. Tylko ja sama mogę połączyć się ze Źródłem i wspólnie z Nim wypełniać radość życia. Chciałabym przekazać Ci jedną wiadomość - przyjmuj zmiany z wdzięcznością, ponieważ one zachodzą dla Twojego dobra. Widzisz szatańskie pomysły i "złego" na zewnątrz, a nadeszła pora, by  przyjrzeć się temu, co masz w sobie i to uzdrowić zrozumieniem siebie i drugiego. Wtedy zobaczysz całą Prawdę Objawioną. Niech ten film będzie dla Ciebie inspiracją. https://vimeo.com/23405171 Pięknej niedzieli. :-)
10 stycznia 2016, 18:37
dziekuje za film i zyczenia zawsze bylas mila doceniam to :-) dla ciebie takze wszystkiego co dobre aby ten rok byl lepszy od poprzedniego i pozwolil ci nie tylko 'otworzyc' ale i 'przejrzec' na oczy :-)
9 stycznia 2016, 14:53
Pani zarzuca w takim razie Chrystusowi kłamstwo, czy ograniczenia umysłowe, skoro pytany o przyszłość świata kreśli ją w ciemnych barwach? Czy księga "Apokalipsy św. Jana" to tylko metaforyczna przenośnia, czy szkic prawdziwych wydarzeń czekających świat?
E
ernest_griffin
9 stycznia 2016, 12:53
Przez niektórych papież jest uważany za komunistę i rzeczywiście wiele razy pośrednio potwierdzał te przypuszczenia. Jego aktywna rola w polityce międzynarodowej poprzez zajmowanie wyraźnych stanowisk w najważniejszych aktualnie problemach światowych jest próbą urzeczywistnienia określonych celów doktrynalnych neomaltuzjańskiej teorii trwałego rozwoju, której jest wyznawcą i propagatorem. Można zatem, bez cienia przesady, wszystkie wyżej wymienione w artykule działania papież Franciszka rozumieć jako próby budowania nowego globalnego porządku światowego pod nazwą - trwały i zrównoważony rozwój lub ekorozwój. Dla wszystkich zainteresowanych zsyntetyzowaną wykładnią doktryny papieża Franciszka polecam, dostępne na youtube wykłady Lesława Michnowskiego, w których dość obszernie prezentuje on program papieża i środowisk skupionych wokół koncepcji trwałego rozwoju. Nawiasem mówiąc jest to wykładnia przychylna papieżowi gdzie prelegent nie uchyla się od odpowiedzi na niewygodne pytania i oskarżenia o aktywną rolę papieża w budowania NWO (New World Order)
EG
ernest griffin
9 stycznia 2016, 11:25
Po pierwsze: autor ma nikłe pojęcie o mechanizmach działania polityki i dyplomacji, dając tego dowód przytaczaniem z nadmiernym entuzjazmem pełnych zachwytu opisów zewnętrznych gestów skierowanych do szerokiej opinii publicznej mających znaczenie jedynie medialne a potocznie nazywanych "fikołkami na lodowcu". Po drugie: papież to może sobie z okna wołać o pokój na świecie i tyle, na tym jego prerogatywy w tej kwesti się kończą. Jakoś chyba przeoczyłem informacje o natychmiastowym zaprzestaniu walk i wycofaniu wojsk w Syrii na wyraźny apel papieża. Gdyby wojna w Syrii się skończyła jak papież zaapelował to i uchodźcy nie mieliby powodu uchodzić, jakiż piękny scenariusz i jakiż nierealny. Panie autorze trochę realizmu by się przydało. Jaki sukces zjazdu w Paryżu??? Panie autorze, uczestnicy zapowiedzieli, że zrobią wszystko żeby temperatura już nie rosła, tylko dać im pieniądze. Ładny mi sukces. Gratuluję poczucia humoru.
QQ
q q
9 stycznia 2016, 09:56
O. Joachim Badeni skomentował kiedyś złośliwie, że jezuici na swoich rekolekcjach ignacjańskich potrafią rozłożyć człowieka na kawałki, ale już nie zawsze potrafią złożyć go z powrotem. Obawiam się, że Bergoglio ze swoim "rabanem" robi dziś to samo z całym Kościołem.
9 stycznia 2016, 10:12
Proponuję wyjść poza swoje skostniałe myślenie:).
jazmig jazmig
9 stycznia 2016, 20:01
Dobry pomysł Amelko, wyjdź, poza swoje skostniałe myślenie.
PG
Pawel G
9 stycznia 2016, 09:43
Ten artykuł miesza różne rzeczy. Trudno byłoby to omówić nie pisząc równie długiego tekstu. Może krótko odniosę się do słów: "Franciszek otrzymał od prezydenta nietypowy prezent: sierp i młot z przybitym do niego wizerunkiem Jezusa na krzyżu (oraz liście koki). Okazało się, że przyjął ten przedmiot z radością." Ten incydent jest rzeczywiście warty skomentowania. Bergoglio przyjął ten bluźnierczy symbol teologii wyzwolenia. Dla tych, co nie wiedzą, teologia wyzwolenia jest pomieszaniem chrześcijaństwa z komunizmem, w którym wymiar Boski praktycznie nie istnieje. Jest tylko komunistyczna rewolucja odpowiadająca zbawieniu opakowana w katolicką frazeologię i wizja doczesnego szczęścia w komunistycznym raju. Ta herezja została potępiona przez JPII i BXI. Jeśli się przyjrzeć zdjęciu z wręczenia tych bluźnierczych obiektów, to łatwo zauważyć, że Bergoglio nosi  również medalion z krzyżem, sierpem i młotem. Przyjęcie liści koki w odpowiednim woreczku jest kolejnym znakiem, w którą stronę ten człowiek zmierza. Takich znaków jest bardzo wiele. Wyjątkowa bliskość z masonami. Udzielanie wywiadów, które zapowiadały podważanie nauczania Kk w sprawie moralności i małżeństwa. Wsparcie serii książek pisanych przez feministki-genderystki. Wsparcie agendy ONZ dotyczącej regulacji urodzeń i gender. Wsparcie kościelnego homo-lobby. Zorganizowanie synodu, którego celem było podważenie Bożego planu dotyczącego seksualności człowieka i małżeństwa. Dopuszczenie do profanacji Bazyliki św. Piotra poprzez okultystyczny spektakl świetlny.
9 stycznia 2016, 16:19
[url]http://jezuici.pl/jacek-siepsiak-sj-sierp-i-mlot-koka-i-papiez-franciszek/[/url] Polecam przeczytać komentarz znających szczegóły tego zajścia. Wnioskowanie z pojedynczego zdjęcia to jedna ze szcztuczek socjotechnicznych. Równie dobrze można sobie zrobić zdjęcie w Pałacu Prezydenckim i podpisać obrazek że tam się mieszka.
PG
Pawel G
9 stycznia 2016, 17:30
Drogi JS, niestety to co piszę wynika nie z ignorancji i uprzedzeń, ale z mojej wiedzy na temat papieża Bergoglio. Ja naprawdę bardzo chętnie przyjąłbym inną interpretację, pokajał się za moje krytyczne wpisy, i czynił bardzo surową pokutę. Piszę to absolutnie na serio. Problem polega na tym, że zachowania papieża Bergoglio nie dają się interpretować jako nieprzemyślane, choć to samo byłoby wystarczająco złe. A właśnie sytuacja z sierpem i młotem sprawiła, że zacząłem szukać informacji o nim i sprawdzać je. I tu się zaczął problem. To, co znajdowałem i raczej starannie sprawdzałem, zaczęło się układać w bardzo negatywny obraz. Z samym sierpem i młotem, historia była taka. Najpierw w Polsce były newsy, że niby papież z niechęcią powiedział "To nie jest dobre", co jest negatywną oceną. Komentarze były, że to niby przypadek. Potem zmodyfikowano to na "To nie tak", ale wciąż z rodzajem komentarza, że to wszystko niby przypadek. Potem jednak okazało się, że jednak przyjął ten obiekt świadomie, podobno nawet z chęcią. A do pisania o. Sepsiaka i jego samego po prostu nie mam zaufania z podobnych przyczyn. Zapraszam jednak Ciebie do poszukiwań informacji, starannej ich weryfikacji i oceny bez uprzedzeń. Chętnie podyskutuję z kimś, kto przy mizernej wiedzy nie uprawia agitacji, ale zna się na rzeczy i jest otwarty na taką rzeczywistość, jaka jest. Wejdziesz na niebezpieczny grunt, bo Prawda jak zawsze jest bardzo niebezpieczna. Myślę jednak, że naprawdę warto.
9 stycznia 2016, 22:17
Kto w takim razie, wg Ciebie, udostępnia wiarygodne informacje?
PG
Pawel G
10 stycznia 2016, 10:36
Stawiasz ważne pytanie o wiarygodność. Wiarygodność źródła jest do pewnego stopnia rękojmią prawdy. Ja bym jednak wolał zacząć od prawdy, od niewypaczonego obrazu rzeczywistości. Jeśli chodzi o taki obraz, to właśnie potrzeba wiarygodnych mediów i źródeł informacji. Ja w swoich poszukiwaniach prawdy, w zbulwersowaniu i niedowierzaniu, jakie wywołały we mnie wydarzenia na ostatnim synodzie, trafiłem np. na dwa interesujące portale. Portal obrońców życia: https://www.lifesitenews.com/ Oraz portal tradycjonalistów związanych z Rzymem:  http://rorate-caeli.blogspot.com/ Tam znalazłem sporo ciekawych informacji i wyjaśnień na nurtujące mnie pytania. Także sporo dowiedziałem się od watykanistów: Antonio Socci i Sandro Magister. Socci np. zwykle doskonale dokumentuje swoje tezy i posługuje się żelazną logiką. Jego argumenty w sprawie Tajemnicy Fatimskiej mają wręcz wartość naukową. Do sprawy podchodzi jak do zagadki logicznej, a czyta się to lepiej, niż powieści Christi. Magister za to specjalizuje się w wyłuskiwaniu informacji na temat naruszeń magisterium Kk. Zachęcałbym jednak nie brać wszystkiego, co piszą, bezkrytycznie. Samemu warto sprawdzać fakty. Dzisiaj nie trzeba koniecznie jechać do biblioteki w Rzymie, czasem wystarcz przejrzeć materiały prasowe w sieci, obejrzeć video na youtube, zdjęcia w google itp, żeby dostać potwierdzenie wiarygodności. No i samemu warto krytycznie sprawy analizować, w odwołaniu do PŚ, Magisterium Kk i różnych kościelnych dokumentów.
14 stycznia 2016, 14:24
Przekonałeś mnie - dziękuję. Będę studiował ten temat głębiej.
PG
Pawel G
9 stycznia 2016, 09:43
Do tego mamy przemilczany w Polsce incydent z filmem dotyczącym "papieskich" intencji, gdzie dzieciątko Jezus jest jednym z wielu obiektów religijnych a chrześcijaństwo jako jedna z wielu religii. Należy więc postawić pytanie, które zadali mu już dziennikarze na pokładzie samolotu, gdy wracał ze wspomnianej Kuby. Czy papież jest komunistą i czy jest katolikiem. Jego odpowiedź wtedy nie zawierała jasnej deklaracji. Ale jeśli czemuś była bliska, to pozytywnej odpowiedzi - pozytywnej oczywiście w sensie potwierdzenia, a niestety nie w sensie dobra. Trzeba wielkiej modlitwy za niego i za Kościół, bo to jest zapowiedź wielu strasznych chwil dla Kościoła i całego świata. Bóg przywoła nas wszystkich do porządku, jak to już nieraz robił w historii dopuszczając wojny, rewolucje i klęski wszelkiego rodzaju - warto  zajrzeć do ST.
QQ
q q
9 stycznia 2016, 09:58
Wielu się zachwycało, że nie chce nosić czerwonych papieskich butów ale taka jasna deklaracja, że wzbrania się przed gotowością do męczeństwa za wiarę wiele mówi...
9 stycznia 2016, 09:36
Na pytanie, czy podczas wizyty w Polsce papież Franciszek znajdzie sojuszników opowiadam - z mojej strony wielkie TAK!
jazmig jazmig
9 stycznia 2016, 09:33
Reasumując: Franciszek jest lewakiem, który jak każdy lewak nie ma pojęcia o rzeczywistości.
9 stycznia 2016, 09:25
Widzę, że nie jest pan wystarczajaco zorientowany. Na świecie coraz częściej słyszy się o wielkim popraciu dla propagowania pozytywnych wzorców zabawy, zwłaszcza w miejscach publicznych. Miejmy nadzieję, że zajścia w Kolonii są przełomowym momentem który przeszedl do niechlubnej historii w drodze do uzdrowienia ogólnoświatowych relacji międzyludzkich, które jest możliwe zawsze kiedy człowiek pozwoli sobie otworzyć się  na Boże Miłosierdzie:) [url]https://www.youtube.com/watch?v=wLu7juQ7Vek[/url]
D
deon
9 stycznia 2016, 08:51
Słowa Papieża poruszyły polityków z całego świata. Wzbudził oburzenie swoimi słowami i gestami. Wywołał niezrozumienie w mediach, również tych z przymiotnikiem "katolickie". Co Franciszek chce osiągnąć? <a href="http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2274,franciszek-i-raban-w-polityce.html">więcej</a>