Franciszkowa obsesja dialogu

Konrad Sawicki

- Kiedy przywódcy w różnych dziedzinach proszą mnie o radę, moja odpowiedź jest zawsze taka sama: dialog, dialog, dialog - powiedział papież podczas Światowych Dni Młodzieży w Brazylii. Ten silny akcent na praktykę dialogu jest w pontyfikacie Franciszka obecny od początku, ale teraz wybrzmiał niezwykle donośnym głosem.

To ważny przekaz dla nas, Polaków, bo często próbuje się nam wmawiać, że nie warto rozmawiać ze wszystkimi albo że rozmowa z ludźmi spoza Kościoła prowadzi nieuchronnie do rozmywania jego nauki. To nieprawda, a ci, którzy tak głoszą, ujawniają jedno z dwojga: egoizm lub lęk.

Jeśli ktoś otrzymał łaskę wiary i żyje nią, zostaje też wezwany do jednoczesnego bycia uczniem i misjonarzem. A "stanowisko ucznia i misjonarza nie jest stanowiskiem w centrum, lecz na peryferiach: żyje dążeniem ku peryferiom" - mówi biskup Rzymu. Gdzie są te peryferia? "Gdzie nas posyła Jezus? Nie ma granic, nie ma ograniczeń: posyła nas do wszystkich. Ewangelia jest dla wszystkich, a nie dla niektórych". Kto nie chce dzielić się Dobrą Nowiną ze wszystkimi, jest egoistą.

Albo ewentualnie boi się o wiarę. Że w zetknięciu z człowiekiem o innych poglądach, ulegnie osłabieniu. Ta postawa z kolei ujawnia słabość tożsamości chrześcijańskiej. Przecież człowiek, który jest świadom swojej tożsamości i swojej wartości nie lęka się odmienności ani z dialogu. Jeśli się lęka, widocznie chwiejnie stoi na chrześcijańskich nogach.

Franciszek przypomina, że dialog jest fundamentalną zasadą działalności Kościoła. Do biskupów Brazylii tak powiedział o traktowaniu tych, którzy od wspólnoty odchodzą: "Potrzebny jest Kościół, który nie lękałby się wyjścia do nich, podczas przeżywanych przez nich nocy. Potrzebujemy Kościoła zdolnego do przechwycenia ich w drodze. Potrzebujemy Kościoła, który potrafi włączyć się w ich rozmowę. Potrzebujemy Kościoła, który potrafi prowadzić dialog z tymi uczniami, którzy uciekają z Jerozolimy, włóczą się bez celu, sami, ze swoim zawodem, rozczarowaniem chrześcijaństwem uważanym już za ziemię jałową, bezowocną, niezdolnym do generowania sensu". Kluczowe jest sformułowanie o potrzebie włączania się w "ich rozmowę". Czyli w dyskusję na tematy dla nich istotne, nawet jeśli zawierałyby krytykę niektórych działań Kościoła.

Bynajmniej nie jest to wezwanie tylko dla osób świeckich. Zgromadzonym w katedrze św. Sebastiana w Rio de Janeiro duchownym papież powiedział wprost, że są "powołani, by krzewić kulturę spotkania", która ma stać w opozycji do "kultury wykluczania". Potrzeba dialogu nie jest też wezwaniem marginalnym, którym można zajmować się po pracy. "Być sługami komunii i kultury spotkania! Pozwólcie mi powiedzieć, że w tym względzie powinniśmy być niemal obsesyjni" - dodał Franciszek.

Jak ma wyglądać takie spotkanie? "Nie chcemy być zarozumiali, narzucając <<nasze prawdy>>. Kierujmy się pokorną i radosną pewnością właściwą temu, kogo odnalazła, dosięgła i przemieniła Prawda, którą jest Chrystus, i kto nie może Go nie głosić" - wyjaśnił biskup Rzymu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Franciszkowa obsesja dialogu
Komentarze (58)
TR
Tomek Romaniuk
4 sierpnia 2013, 01:32
Proszę Pana, ja się z Panem fundamentalnie nie zgadzam w tym wątku. Nie zgadzam się z Pana dopowiadaniem, czego autor nie napisał; nie zgadzam się z szukaniem wymówek, dlaczego papieża nie słuchać; nie zgadzam się z Pana niegrzecznym językiem; nie zgadzam się z Pana insynuacjami udającymi pytania. Nie odpowiada Pan na moje pytania. Dlaczego mam się dawać wciągać w Pańskie? Proszę uszanować moje wycofanie.
PS
Piotr Słowiński
3 sierpnia 2013, 12:58
Gorzkie memento rzekomej obsesyjności dialogowania: "egzekwować żelazną pięścią narzucone Franciszkanom Niepokalanej zmiany ma ten sam kardynał, który ze zrozumieniem prowadzi dialog z heretyckimi, schizmatyckimi zakonnicami z Ameryki. Zakonnice te głoszą i praktykują teorie gender, a więc należy z nimi dialogować. Franciszkanie Niepokalanej głoszą i praktykują czystość i pokutę, a zatem z nimi nie ma możliwości porozumienia." http://www.pch24.pl/sprawa-franciszkanow-niepokalanej,16774,i.html#ixzz2au1AHwyi
PS
Piotr Słowiński
3 sierpnia 2013, 12:41
@TomekR Zanim się rozjedziemy do następnego spotkani prosiłbym, zby choć jakoś w przybliżeniu zechciał Pan napisać na czym polega Pańskim zdaniem 'wartość dodana' od Autora tego artykuliku i jaki jest jej charater. Pozdraiwam
TR
Tomek Romaniuk
2 sierpnia 2013, 21:17
Szczerze mówiąc, na Pańskim przykładzie, zwątpiłem w sensowność dialogu. :) Pozdrawiam Pana serdecznie, może w innych okolicznościach uda nam się łatwiej porozmawiać.
PS
Piotr Słowiński
2 sierpnia 2013, 19:25
@TomekR Samym tym artukułem Autor doskonale wpisuje się w antychrześcijańską retorykę powielając karykaturalne antychrześcijańskie stereotypy, pod płaszczykiem relacjonowania słów papieża. W tym artykule nie zauważam nic, nad czym warto się pochylić, jest natomiast sporo reprodukcji nieprzychylnych Chrześcijanom memów. W artykule o dialogu nie ma dialogu na temat prawdziwości chrześcijańskofobowych stereotypów, tylko podane są one ex cathedra jako 'samoprzezsięwiadome' prawdy.
TR
Tomek Romaniuk
2 sierpnia 2013, 18:38
"W tym względzie [potrzeby dialogu] powinniśmy być niemal obsesyjni" - powiedział papież Franciszek. "Franciszkowa obsesja dialogu" - zatytułował felieton Konrad Sawicki.  Proszę nie kruszyć kopii o to, co Pan sam wyczytuje między wierszami.
PS
Piotr Słowiński
2 sierpnia 2013, 14:37
@TomaszR W samym tytule, co tylko podkreśla starannie stroniąca od niuansów treść.
TR
Tomek Romaniuk
2 sierpnia 2013, 13:48
Gdzie autor umieścił wielki kwantyfikator absolutnej obsesyjności dialogu?
PS
Piotr Słowiński
2 sierpnia 2013, 13:34
@TomekR Widzi Pan gdzieś w tekście jakieś zniuansowanie 'obsesyjności dialogu'? Przypominam także, że papieża wypowiedź znaczy 'obsesyjność' otwartości na dialog, co Autor przerabia na 'obsesyjność dialogu', czyli podkolorowuje oryginalną wypowiedź, podobnie jak podkolorowuje 'lęk i egoizm' sugerując usytuowanie 'winy' za nienawiązanie 'dialogu' wyłącznie po jednej. Przypominam również, iż od początku protestuję przeciwko absolutności 'obsesyjności dialogu', co z jakichś powodów jest przeinaczane na afirmację zamkniętości na wszelki dialog. Nawet jeśli to tylko błędne zanegowanie, to niedostatki warsztatowe obnaża.
TR
Tomek Romaniuk
2 sierpnia 2013, 12:56
W celu dowiedzenia kwalifikacji merytorycznych po obu stronach błagałbym o mniej słów, a więcej konkretów. Konkretnie: gdzie jest wspomniana "obsesyjność dialogu w każdej sytuacji"?
PS
Piotr Słowiński
2 sierpnia 2013, 12:29
@TomekR Stwierdzam niedostatki kwalifikacji merytorycznych, co stanowi poważną przesłankę do bezcelowości dyskusji. Obsesyjność dialogu w każdej sytuacji jest moim zdaniem kwantyfikatorem wielkim. Autor zamiast bądź to szerzej naświetlić konktekst (np. podać kilka innych wypowiedzi papieża pozwalających wyrobić sobie zdanie odnośnie zakresu owego dialogu, czy też absolutności lub względności dialogowej obsesyjności) lub ułatwić czytelnikowi zniuansowanie sensu wypowiedzi papieża odprawia jakieś hurrapowtarzalstwo które przypomina niestety powierzchowność naśladownictwa kultu Cargo swoją istotą.
TR
Tomek Romaniuk
2 sierpnia 2013, 12:08
No wie Pan, jeśli usilnie obraża Pan wszystkich dookoła, to trudno wgryźć się w to meritum pod epitetami. Czy może Pan wskazać, gdzie w tekście autor stawia te kwantyfikatory? Ja ich nie widzę.
PS
Piotr Słowiński
2 sierpnia 2013, 10:12
@TomekR Pan Nohur zauważył, że pewne słowa natury ogólnej nie mają charakteru absolutnego, z czego wynika podważenie zbyt wielkiego kwantyfikatora. Nie interesuje mnie licytacja w lukrowatości wypowiedzi, a merytoryczna precyzja.
PS
Piotr Słowiński
2 sierpnia 2013, 10:04
@Nohur Ależ ja właśnie z przekonania o poprawności odczytania słów papieża Franciszka stawiam zarzut o to, że Autor w tekście popełnił nadużycie stawiając zbyt wielki kwantyfikator, którego papież Franciszek nie postawił. Autor nie mógł się zapewne oprzeć pokusie ulukrowania słów papieża, w wyniku czego wyszedł mdlący glut. Pisze Pan o dialogu międzyreligijnym - akurat o te okolice jestem najspokojniejszy. Proszę jednak zauważyć, że sam tekst zaczyna się od słów 'kiedy przywódcy w różnych dziedzinach', więc zapewne nie tylko o dziedzinie religijnej mowa, ale np. również politycznej, a tam sytuacja 'dialogu' z Chrześcijaństwem praktycznie idealnie odpowiada opisanej przeze mnie sytuacji skrępowanego bramkarza. Z nurtami niezainteresowanymi dialogiem, a anihilacją Chrześcijaństwa, albo jego redukcją do jakiegoś humanistycznego bełkociku lub organizacji dobroczynnej, w dialog wejść nie można z powodów obiektywnych, a nie 'lęku, czy egozimu' Chrześcijan.
N
Nohur
2 sierpnia 2013, 07:24
@Piotr Słowiński A największy dzieciuch to papież Franciszek! Dlaczego nie chce Pan odczytać właściwego sensu jego słów (którego naprawdę nie trzeba tłumaczyć), lecz kreśli jakieś demagogiczne obrazki? Nie rozmawiamy o reakcji na przemoc - przed nią zawsze trzeba siebie i innych bronić - ale o relacjach z inaczej niż my wierzącymi, inaczej niż my myślącymi, inaczej niż my żyjącymi. Proszę też o konkrety zamiast malowniczego - ale nic niemówiącego - porównania z bramką. Tak się składa, że angażuję się osobiście w dialog ekumeniczny i międzyreligijny - i żadne z moich doświadczeń nie przystaje do Pańskich refleksji. Przeciwnie, zyskuję prawdziwych przyjaciół, dzięki którym mogę odkrywać głębię mojej wiary. Czego i Panu serdecznie życzę.   
TR
Tomek Romaniuk
1 sierpnia 2013, 23:56
Chyba już nic nie trzeba dodawać.
PS
Piotr Słowiński
1 sierpnia 2013, 22:12
@nohur @TomekR Czy ja rozmawiam z dzieciuchami, którym się wydaje, że w przykazaniu 'miłujcie się wzajemnie' zawarte jest również 'jeśli gwałciciel będzie się dobierał do twojej żony, albo córki to nie otrzaskaj mu ryja, żeby się następnym razem sto razy zastanowił czym może się jego polowanie zakończyć', tylko 'uklęknij i pomódl się za jego upadłą duszę nie zaważając na krzyki gwałconej żony lub córki'. Jeśli Panowie raczą nie dostrzegać, że 'dialog' z Chrześcijaństwem przypomina skrępowanie bramkarza liną do słupka i natłukiwanie gola za golem, połączony z protestami 'on nie chce grać!', gdy skrępowanemu bramkarzowi uda się jakimś cudem dotrzeć do głosu i wyrazić dezaprobatę wobec warunkó 'gry', to pogadamy, gdy Panowie skończą układanie drewnianaych klocków w przedszkolu.
N
Nohur
1 sierpnia 2013, 18:12
@Piotr Sławiński Może warto posłuchać samego papieża Franciszka: "Kiedy przywódcy w różnych dziedzinach proszą mnie o radę, moja odpowiedź jest zawsze taka sama: dialog, dialog, dialog. Jedynym sposobem rozwoju osoby, rodziny, społeczeństwa, jedynym sposobem, aby nastąpił postęp życia narodów, jest kultura spotkania, kultura, w której każdy ma coś dobrego, czym może obdarzyć, i wszyscy mogą coś dobrego otrzymać w zamian. Drugi ma zawsze coś, co może mi dać, jeśli  potrafimy zbliżyć się do niego w postawie otwartej i z dyspozycyjnością, bez uprzedzeń. Tę postawę otwarcia, dyspozycyjności bez uprzedzeń określiłbym jako „pokorę społeczną”, która sprzyja dialogowi.  Tylko w ten sposób może wzrastać dobre zrozumienie między kulturami i religiami, szacunek jednych dla drugich, bez bezpodstawnych pretensji i w klimacie poszanowania praw każdej. Dzisiaj albo postawimy na dialog, na kulturę spotkania, albo wszyscy przegramy, wszyscy przegramy. Oto droga owocna" [podkr. moje - Nohur] (Przemówienie w Rio de Janeiro,Teatr Miejski, 27 lipca 2013, http://www.vatican.va/holy_father/francesco/speeches/2013/july/documents/papa-francesco_20130727_gmg-classe-dirigente-rio_en.html) Panie Piotrze, proszę o więcej dobrej woli. Pozdrawiam. 
TR
Tomek Romaniuk
1 sierpnia 2013, 11:01
Tak właściwie o obsesyjności "trzepnął" papież, ale pewnie szacunku wobec niego oczekujemy jedynie od niewierzących.
1 sierpnia 2013, 10:31
@Piotr Słowiński Autor nie napisał o dialogu nie precyzując zakresu owego dialogu, a trzepnął dużym kwantyfikatorem o obsesyjności dialogu. ... A co jeśli to faktycznie obsesja? ;-) Rodzaj zaburzeń lękowych, wyrażający się występowaniem irracjonalnych myśli i impulsów, którym towarzyszy przekonanie o ich niedorzeczności i chęć uwolnienia się od nich (wiki)
TR
Tomek Romaniuk
1 sierpnia 2013, 09:39
Tak tylko dla rozeznania: czy w tych komentarzach też Pan prezentuje swoją chrześcijańską gotowość do dialogu?
PS
Piotr Słowiński
1 sierpnia 2013, 09:27
@Nohur Zdaje się, że Pan nie zauważa, że Autor nie napisał o dialogu nie precyzując zakresu owego dialogu, a trzepnął dużym kwantyfikatorem o obsesyjności dialogu. Ja czepiam się tego dużego kwantyfikatora i zarówno dotyczą go, jak i obalają przytoczone przeze mnie abstrakcyjne przykłady. Uważa Pan, że ma Pan 'swoje prawdy', a nie Prawdę Chrystusa? Czego zatem depozytariuszem jest Kościół? Jakichś subiektywnych przeczuć i emocji? Dał Pan dokładnie taką wtopką przykład rozmywania Nauki Kościoła w duchu zapewne jak najbardziej ekumenicznym.
PS
Piotr Słowiński
1 sierpnia 2013, 09:17
@TomekR Czy Pan wciąż mówi o dialogu? Bo znalezienie porozumienia w ponarzekaniu sobie przy wódeczce mi się z dialogiem nie bardzo kojarzy. Skoro Autor napisał konkretnie o dialogu, to ja staram się konkretnie zagadnienia dialogu trzymać, a nie wszelkiego możliwego pogadania sobie.
BH
B. H. 1
1 sierpnia 2013, 08:45
Jezus Chrystus powiedział Swoim apostołom, aby szli i nauczali wszystkie narody. W odpowiedzi na to polecenie, Kościół przez całe wieki wysyłał misjonarzy, by prowadzili wszystkich ludzi do Chrystusa i Jego prawdy. Cała historia Kościoła katolickiego jest pełna żywotów ludzi, którzy opuszczali swe ojczyste kraje i z narażeniem życia podróżowali na obczyznę nie mając żadnego innego celu jak tylko przyprowadzenie dusz do Wiary. Tymczasem jednym z głównych modernistycznych błędów jest odrzucenie tego misyjnego ducha Kościoła, który ma na celu doprowadzić wszystkich ludzi do Wiary. Skoro inne religie są środkami zbawienia – jak naucza Vaticanum II – to po co próbować ich stamtąd wyciągać? Modernizm uczy, że Bóg jest ostatecznie we wszystkich religiach, a zatem, wszystkie religie są dobre i godne pochwały.  Widzimy do jakiego spustoszenia ten błąd doprowadził. Wiele zakonów, których głównym celem była praca misyjna, skupia się teraz na pracy społecznej jako rezultat tego nowego ducha Vaticanum II. Sami misjonarze są bardziej zainteresowani działalnością humanitarną niż nawracaniem dusz. Można stwierdzić, że soborowy kościół utracił apostolskiego ducha, przez którego rozumiemy pragnienie, aby przez modlitwę i działalność misyjną doprowadzić wszystkich ludzi do poznania prawdy, przyprowadzić wszystkich do Kościoła katolickiego. Ten nowy dialog jest całkowicie sprzeczny z nauczaniem Kościoła katolickiego, o czym możemy się przekonać z tego cytatu z encykliki Papieża Piusa XI Mortalium animos: "Stolica Apostolska swym wiernym nigdy nie pozwalała, by brali udział w zjazdach niekatolickich. Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego".
BH
B. H. 2
1 sierpnia 2013, 08:44
Jedna idea była inspiracją dla niezmierzonej liczby misjonarzy: uprzytomnienie sobie wartości duszy nieśmiertelnej. Można powiedzieć, że dusza ma wartość Drogocennej Krwi Jezusa, ponieważ chciał On przelać Swą krew nawet gdyby tylko jedna dusza miała dostąpić zbawienia. Każda dusza jest kochana przez Boga, swego Stwórcę, który pragnie, żeby wszystkie dusze przyszły do poznania prawdy i osiągnęły zbawienie. Każda dusza będzie żyć wiecznie, albo z Bogiem albo oddzielona od Niego na całą wieczność. Wiedząc, że zbawienie wieczne każdej duszy zależy od tego jak dana osoba żyje, oraz że niezliczone dusze są pogrążone w mrokach błędu i występku, bohaterscy misjonarze katolickiego Kościoła nie zważali na nic, by do nich dotrzeć. Tymczasem Vaticanum II to wszystko zmienił, całkowicie zniekształcił ideę celu pracy misyjnej i pojęcie nawrócenia. Jego nowy duch “ewangelizacji” jest zupełnie obcy praktyce Kościoła. Cóż to za obraza Chrystusa, Boskiego Założyciela katolickiego Kościoła! Ukrywać albo umniejszać prawdę, wstydzić się jej, jest tym samym, co wstydzić się Chrystusa. Nie zapomnijmy Jego słów: “Kto by zaś zaparł się mnie przed ludźmi, zaprę się go i ja przed Ojcem moim” – są to słowa, nad którymi zwolennicy tego nowego ducha dialogu powinni z drżeniem rozmyślać.
N
Nohur
1 sierpnia 2013, 06:36
@Piotr Słowiński Pan wybaczy, ale skupienie się przy wezwaniu do dialogu na przykładzie ludożercy przypomina mi dyskusje ze zwolennikami aborcji i przywoływanie przez nich w tym kontekście sytuacji gwałtu. Nie jest prawdziwa Pańska teza, że chrześcijanie nie mają problemu z podjęciem dialogu. Niestety, Pan sam przeczy tej tezie. Wystarczy też przejrzeć wpisy na portalach katolickich (także na deon.pl) pod tekstami dotyczącymi np. ekumenii, dialogu z judaizmem czy islamem, z niewierzącymi itd. My, chrześcijanie, jesteśmy w nich zarozumiali i narzucamy "swoje prawdy", bardzo chętnie też wykluczamy myślących inaczej.   Franciszek mówi:"Kierujmy się pokorną i radosną pewnością właściwą temu, kogo odnalazła, dosięgła i przemieniła Prawda, którą jest Chrystus, i kto nie może Go nie głosić". Moim zdaniem, to jest klucz do dialogu: pozwolić najpierw, by nas Chrystus odnalazł, dosięgnął i przemienił. Wtedy będziemy szukać w drugim człowieku jego samego. Jezus w rozmowie z Samarytanką nie stawiał jej "warunków brzegowych" - nie żądał, by porzuciła obecnego "męża", podjęła pokutę, nawróciła się na prawdziwą wiarę w jedynego Boga. Rozmawiając z nią, otworzył ją na Prawdę i tak wzbudził w niej pragnienie zmiany. Warto to przemyśleć. Dziękuję Autorowi za podjęcie tego wątku z nauczania Papieża. 
TR
Tomek Romaniuk
31 lipca 2013, 20:36
A ja mam wrażenie, że to właśnie my chrześcijanie lubujemy się w wynajdywaniu kolejnych powodów, które zwolnią nas z obowiązku zwyczajnej rozmowy z drugim człowiekiem. Bo przecież to może ludożerca.
PS
Piotr Słowiński
31 lipca 2013, 20:03
@TomekR I ponieważ otaczają Pana sami ludożercy i gwałciciele, już jest Pan spokojny, że ten punkt bycia katolikiem Pana nie dotyczy? ... Nie Panie Tomku - on podważa rzekomą 'obsesyjność' dialogowania. Do dialogu może dojść tylko gdy obie strony spełnią pewne warunki. Akurat Chrześcijanie raczej nie są stroną, która z podjęciem dialogu ma problem, więc obsesyjne to jest co najwyżej bicie się Autora w nieswoje piersi. Pytanie czy robi to z głupoty, czy z innych pobudek.
TR
Tomek Romaniuk
31 lipca 2013, 17:18
I ponieważ otaczają Pana sami ludożercy i gwałciciele, już jest Pan spokojny, że ten punkt bycia katolikiem Pana nie dotyczy?
PS
Piotr Słowiński
31 lipca 2013, 13:45
Czy niewejście w 'dialog' z ludożercą odnośnie kwestii od której części ciała mamy zacząć moją konsumpcję jest sprzeniewierzeniem się obsesji dialogu? Czy Autor w ogóle rozumie co to jest dialogi i że nie ma dialogu bezwarunkowego, bo dialog sam z siebie determinuje pewne warunki brzegowe, które spełnione być muszą, aby o dialogu mówić można? Proponuję Autorowi podialogować z gwałcicielami zastanawiającymi się czy zgwałcić Autorowi córkę, czy żonę, to może przestanie głupoty pleść.
PS
Piotr Słowiński
31 lipca 2013, 13:38
@TomekR Proszę się zapoznać z rozmową Jezusa z Smarytanką przy studni. Z nocną rozmową z Nikodemem. To na pewno serio pytanie? ... A 'gdzie was nie przyjmą, stamtąd odejdźcie strząsając pył z sandałów'? To nie jest aby argument, że 'dialog' to coś, co nie powinno być dla Chrześcijanina kompulsywne?
PS
Piotr Słowiński
31 lipca 2013, 13:33
@wierny To, że SAMODZIELNIE JPII komunizmu nie obalił nie ma znaczenia wobec faktu, że z komunizmem nie 'dialogował'.
TR
Tomek Romaniuk
31 lipca 2013, 06:51
zwolennicy dialogow roznego typu: wskazcie w Ewangelii fragmenty nt.dialogu Proszę się zapoznać z rozmową Jezusa z Smarytanką przy studni. Z nocną rozmową z Nikodemem. To na pewno serio pytanie?
N
nn
31 lipca 2013, 02:59
zwolennicy dialogow roznego typu: wskazcie w Ewangelii fragmenty nt.dialogu
S
Słaba
31 lipca 2013, 01:22
Celem dialogu jest wzrost wzajemnej życzliwości, przez lepsze poznanie i zrozumienie drugiej strony. Dialog ma sens, jeśli obie strony mają dobrą wolę, lub jest nadzieja, że dobra wola pojawi się pod wpływem dialogu. To prowadzi do wzrostu dobra i miłości na świecie, a zatem zbliża do Boga, który jest miłością i źródłem wszelkiego dobra. W ten sposób celem dialogu jest Chrystus, który nam objawia i przekazuje dobro i miłość. Nawet jeśli strona niechrześcijańska nie zacznie wierzyć w Chrystusa w wyniku dialogu. Więc prowadząc z dobrą wolą nawet "beznadziejny" dialog, jesteśmy bliżej Chrystusa, niż nie prowadząc go.
W
wierny
30 lipca 2013, 22:59
Bo niby jak rozstrzygnąć kto ma racje jak np. dwie racje są równoprawne. [dr_E.Konom] Nieprawda. To jest relatywizm. O ile wiem odrzucony przez KK. ... Znowuż odwoływanie się do autorytetu Kościoła, którego Kościół nie ma w relacjach międzyreligijnych.
W
wierny
30 lipca 2013, 22:57
Komunizm upadł pod własnym ciężarem. Zbankrutował moralnie i ekonomicznie. ... Otóż to. Jan Paweł II i Ronald Regan tylko to bankructwo przyspieszyli.
W
wierny
30 lipca 2013, 22:54
[dr_E.Konom] Ależ możesz się posłużyć cudem: Zmartwychwstanie. Wydarzenie historyczne poparte pustym grobem. Nie znam Żyda, który potrafiłby wskazać grób w którym znajduje się ciało Chrystusa. Nie znam nikogo kto potrafiłby w sensowny sposób wytłumaczyć co się stało z ciałem Chrystusa przy zapieczętowanym grobie przy którym straż pełnilii Rzymianie. To jest dobre o ile osoba Chrystusa nie jest negowana. Jeśli jest a wraz z nią całe Objawienie to w moim przekonaniu tylko cuda ,,tu i teraz" mogą doprowadzić do przechylenia szali na stronę Katolików. Gdyby Zmartwychwstanie było takim mocnym argumentem jak piszesz to w zasadzie na całej ziemi powinien być tylko Kościół, jednak tak nie jest. Dlaczego? No i co zrobić z satanistami, którzy są wrogo nastawieni do Kościoła, a wierzą w Zmartwychwstanie, tylko mówią co z tego i tak wygramy z Bogiem. Nie wierzą, że szatan na Krzyżu został pokonany.
30 lipca 2013, 22:42
Ale dialog szczątkowy był. Zresztą każde państwo miało taką opozycję jaką dopuściło. Komunizm upadł pod własnym ciężarem. Zbankrutował moralnie i ekonomicznie. Podobnież jak bankrutuje na naszych oczach bękart komunizmu - interwencjonizm państwowy/ etatyzm z równie idiotycznymi rozwiązaniami. Przy okazji fajnie by było gdyby KK z Papieżem na czele użalając się nad biednymi wskazał na przyczyny ubóstwa w tym nieposzanowanie prywatnej własności, przymusowy zabór mienia, wyłączenie indywidualnej odpowiedzialności, itd, itd.
30 lipca 2013, 22:35
Bo bez empirii nikogo się nie przekona. Taka jest ludzka natura. A    filozofowanie o Bogu bez kontekstu cudów jest pustosłowiem. [dr_E.Konom] Ależ możesz się posłużyć cudem: Zmartwychwstanie. Wydarzenie historyczne poparte pustym grobem. Nie znam Żyda, który potrafiłby wskazać grób w którym znajduje się ciało Chrystusa. Nie znam nikogo kto potrafiłby w sensowny sposób wytłumaczyć co się stało z ciałem Chrystusa przy zapieczętowanym grobie przy którym straż pełnilii Rzymianie. Bo niby jak rozstrzygnąć kto ma racje jak np. dwie racje są równoprawne. [dr_E.Konom] Nieprawda. To jest relatywizm. O ile wiem odrzucony przez KK. ...
W
wierny
30 lipca 2013, 22:32
Ale dialog szczątkowy był. Zresztą każde państwo miało taką opozycję jaką dopuściło. Stąd w Chinach nie ma warunków do zaistnienia takich zmian jak w krajach byłego bloku wschodniego. Nie ma opozycji dla władzy. Tam władza musi się reformować od wewnątrz poprzez tarcia w swoim łonie i wzrastającą samoświadomość konieczności zmian na demokratyczne.
W
wierny
30 lipca 2013, 22:25
Nie wiem skąd to założenie, że dowód na istnienie Boga należy koniecznie sprowadzić do empirii najlepiej jeszcze na gruncie nauk przyrodniczych. ... Bo bez empirii nikogo się nie przekona. Taka jest ludzka natura. A filozofowanie o Bogu bez kontekstu cudów jest pustosłowiem. Bo niby jak rozstrzygnąć kto ma racje jak np. dwie racje są równoprawne. Tak było z wieloma herezjami - ostatecznym rozstrzygnięciem było Objawienie i autorytet Kościoła. Teraz tak nie jest, w sytuacji, gdy rozmawiam z hinduistą, muzułamaninem czy chociażby z protestantem. A ile było zwalczających się szkół filozoficznych vide materialiści i idealiści? Dlatego empiria jest tutaj szczególnie wskazana, jako przykład podać można tylko świętego papieża Sylwestra, który dokonał wskrzeszenia w dyskusji z rabinami, aby dowieść swoich racji.
30 lipca 2013, 22:18
,,Obalenie" komunizmu to splot wielu czynników. Jednak i tak były obrady okrągłego stołu zaaprobowane przez Kościół. I tak było we wszystkich państwach, które komunizm obaliły - dialog władzy z opozycją. Chiny i kraje Azji muszą do tego stanu dojrzeć. Brak dialogu kończy się placem Tiananmen. ...Nie we wszystkich państwach vide: Rumunia. Okrągły stół nie był "normalnym" dialogiem a dogadywaniem się komunistów z lewicą "laicką" co do podziału ról. Co widać, słychać i czuć...
W
wierny
30 lipca 2013, 22:14
,,Obalenie" komunizmu to splot wielu czynników. Jednak i tak były obrady okrągłego stołu zaaprobowane przez Kościół. I tak było we wszystkich państwach, które komunizm obaliły - dialog władzy z opozycją. Chiny i kraje Azji muszą do tego stanu dojrzeć. Brak dialogu kończy się placem Tiananmen.
30 lipca 2013, 22:12
Objawieniu i autorytetowi Kościoła. I co wtedy? Bez cudów ani rusz. A niby to czemu? Istnienie bytu doskonałego przeczuwano i dowodzono na różne sposoby gdzieś tam od Ksenofanesa przez Arystotelesa, św. Anzelma, itd. Nie wiem skąd to założenie, że dowód na istnienie Boga należy koniecznie sprowadzić do empirii najlepiej jeszcze na gruncie nauk przyrodniczych. Ale to tak na marginesie... Przyłączam się do pytania o cel dialogu i również prosiłbym o coś konretnego.
PS
Piotr Słowiński
30 lipca 2013, 22:10
  Pan Autor zdaje się nie zauważą, że niektórzy ustawiają rzekomy 'dialog' tak, żeby już w momencie wejścia z nimi w dialog być na przegranej pozycji. Aby można było mówić o dialogu potrzeba podobnej postawy po obu stronach, a nie tylko jednej. Nie ma dialogu z postawami : 'siedź i słuchaj'. Odejście od 'takiego' dialogu nie jest ani przejawem strachu, ani egoizmu, a zwykłego rozsądku.
W
wierny
30 lipca 2013, 22:08
Korekta: ... swoi ich zabiją... . Pokażemy muzułanom ...
W
wierny
30 lipca 2013, 22:06
Mówiąc krótko: kogo muzułmanin zabije, tego Katolik wskrzesi. Tak się będzie nawracać Arabów w krajach muzułmańskich na Katolicyzm. Swoich ich zabiją zgodnie z Koranem, a my ich wskrzesimy mocą Boga do życia wiecznego. Gdy wygramy ze śmiercią ,,wygramy" z islamem. Pokażemy muzułmaną, że śmierć nie jest czymś ostatecznym dla mocy Boga. Arabowie mają dobrego ducha i z pewnością wielu zechce zostać nieśmiertelnymi, na większą chwałę Boga.
PS
Piotr Słowiński
30 lipca 2013, 22:03
Przy dialogu z komunizmem obstawał Brzeziński, Jan Paweł II go po prostu obalił.
W
wierny
30 lipca 2013, 21:58
Najlepszym tłem dla dialogu są cuda, np. wskrzeszanie ludzi. Bo w końcu jakoś trzeba rozstrzygnąć, która z po ludzku równorzędnych tez jest poprawna. Taki test św. Eliasza jaki zrobił prorokom bożków pogańskich. Bo ostatecznie jak przekonać protestanta, muzułmanina, hinduistę, że to my mamy rację a nie oni. Każda uczciwa dyskusja dochodzi kiedyś do punktu krytycznego, gdzie trzeba zaufać Objawieniu i autorytetowi Kościoła. I co wtedy? Bez cudów ani rusz.
30 lipca 2013, 21:49
Celem dialogu jest Chrystus - to jasne. No i super! Wspaniałe stwierdzenie, takie okrąglutkie i milusie. Ale to ogólnik, bo co to tak naprawdę oznacza? Co ojciec rozumie pod pojęciem "celem jest Chrystus"? Jeśli jest On celem dialogu z Żydami to co to dokładnie oznacza? Dla nas i dla Żydów... Jakie są granice dialogu? Kiedy można/należy powiedzieć "basta!" i odpuścić? Franciszek nawoływał o prosty język, wiec proszę o proste kawa na ławę.
30 lipca 2013, 21:14
dialog (trialog) o zbawieniu: ja, ty i Jezus
30 lipca 2013, 21:13
a propos dialogu: niestety tylko Chuck Norris potrafi rozmawiać z cyklopem w cztery oczy...
TR
Tomek Romaniuk
30 lipca 2013, 20:58
Gdybym wiedziała, że za 20 lat ziarno wyda owoce, byłabym szczęśliwa ... Według mnie, jeśli w rozmowie widzi Pani w człowieku człowieka, już zasiała Pani ziarno.
A
ab
30 lipca 2013, 19:54
Obsesje należy leczyć, a nie ulegać im. Szczególnie gdy się systemowo dziś wmawia ludziom różne "dialogi" w złej woli dla socjotechnicznego rozmywania dobra i zła, prawdy i kłamstwa. 
K
Kama
30 lipca 2013, 19:02
Ale dialog jest tylko środkiem do celu. Jaki jest nasz cel? Jaki ma być cel tego dialogu? ...Celem jest Chrystus - to jasne. ...Osmielę się dodać coś do słów o. Grzegorza - celem jest pociagnięcie rozmówcy ku Chrystusowi. I nie oczekuję, że ktoś od razu padnie na kolana pod siłą moich argumentów. Gdybym wiedziała, że za 20 lat ziarno wyda owoce, byłabym szczęśliwa
Grzegorz Kramer SJ
30 lipca 2013, 16:20
No i fajnie! Mamy dialog i to jest OK. Ale dialog jest tylko środkiem do celu. Jaki jest nasz cel? Jaki ma być cel tego dialogu? I co w przypadku gdy dialog staje się celem samym w sobie i popadamy w dialogowanie (vide dialog polsko-żydowski). ...Celem jest Chrystus - to jasne.
30 lipca 2013, 15:54
No i fajnie! Mamy dialog i to jest OK. Ale dialog jest tylko środkiem do celu. Jaki jest nasz cel? Jaki ma być cel tego dialogu? I co w przypadku gdy dialog staje się celem samym w sobie i popadamy w dialogowanie (vide dialog polsko-żydowski).