Harry Potter i strach
Dziś na Facebooku ks. Michał Olszewski, sercanin, opublikował jeden z odcinków Kundla Przydrożnego, w którym o. Adam Szustak używa obrazu wziętego z książki o Harrym Potterze. Dominikanin, językiem znanym dla czytelników HP, wyjaśnia prawdę o miłości Boga do nas.
(Wypowiedź ks. Michała Olszewskiego SCJ na Facebooku)
Obejrzałem cały odcinek, który krytykuje egzorcysta. Nie dopatrzyłem się w nim niczego złego. Ojciec Szustak, odwołując się do ludzi, którzy czytali HP, używając zrozumiałego dla nich języka, wyjaśnia prostą prawdę o Bożej Miłości. Ojciec Adam robi w tym filmiku to, co chrześcijańscy kaznodzieje robią od dawna. Sięga do języka swojego słuchacza, aby obrazami, które są dla niego bliskie i zrozumiałe wytłumaczyć prawdę ważniejszą. I to nie jest groźne.
Nie jestem egzorcystą jak ks. Michał, jestem jednak od 18 lat jezuitą. Od początku życia zakonnego uczymy się w szkole św. Ignacego dwóch spraw: szukania Boga we wszystkim i rozeznawania duchowego. Te dwie sprawy dają nam możliwość patrzenia na rzeczywistość bez lęku. Pozwalają pamiętać o podstawowym zadaniu chrześcijanina - mamy szukać śladów obecności Boga we wszystkim, co się w tym świecie dzieje. Z tego wynika prosta prawda, że mamy używać wszystkiego co jest stworzone, aby osiągnąć cel życia - chwałę Boga. I tak, jednym pewne rzeczy mogą pomóc w osiągnięciu celu, innym nie. To kwestia indywidualnego rozeznawania.
Chrześcijaństwo nie jest czymś (celowo nie używam słowa religia), co ma ludzi pchać do szukania zagrożeń i diabła. Przyjście Jezusa na świat uzdalnia nas do szukania Boga w świecie. Człowiek, który skupia się na Bogu i na wierze w Niego jest bezpieczny. Zły nic nie może mu zrobić, bo Bóg jest jeden i tylko On ma absolutną władzę nad człowiekiem. Wiemy, że zły może wykorzystać wszystko, na co człowiek mu pozwoli. I wtedy może się przyczepić nie tylko do bohaterów Harrego Pottera.
Przeczytanie książki o Harrym nie jest groźniejsze od czytania książki, na której wychowało się moje pokolenie: przygód o Panu Kleksie, gdzie przemiły czarodziej szastał zaklęciami na prawo i lewo. I tam również pojawił się czarny charakter - golarz Filip. Jasne, że obie książki pochodzą z różnych epok, używają innego języka. Widzę różnice, również kulturowe. Można tu wziąć oczywiście lektury z czasów współczesnych, wiele jest fantastyki, w której ludzie się zaczytują, a gdzie jest sporo magii i świata demonów. Problem polega nie na czytaniu, ale na tym jak czytamy. Przeczytałem cztery części Harrego Pottera i obejrzałem trzy filmy, później mnie to po prostu znudziło. Jedyne zło jakie z tego wynikło, to nie zdany egzamin, bo zamiast się uczyć - czytałem.
Wracam jednak do polemiki ks. Michała. Powołuje się on na świadectwo złego ducha z egzorcyzmów. W Ewangeliach Jezus nazywa szatana ojcem kłamstwa, a Kościół uczy mnie, że złemu duchowi się nie wierzy. Ewangelia i doświadczenie duchowe, którego uczę się od św. Ignacego, pokazują mi, że chrześcijaninowi nie grozi nic, jeśli idzie w Imię Zbawiciela.
Rozumiem, że ks. Michał - jako egzorcysta - na co dzień spotyka osoby zniewolone, a może i opętane, ale nie możemy na tej podstawie wyciągać ogólnych wniosków. Każda z tych osób ma swoją smutną historię, ale powiedzmy sobie szczerze, że jest to historia odbiegająca od "normy". Ktoś, kto zajmuje się przypadkami nadzwyczajnymi musi być ostrożny w tym, co mówi później na zewnątrz, bo najzwyczajniej w świecie starszy ludzi swoją wiedzą i doświadczeniem.
Jako chrześcijanie, a tym bardziej my - księża, mamy światu głosić orędzie o Zbawieniu, podprowadzać ludzi do Zbawiciela i pozwolić im na dorosłość w wierze. Nie możemy straszyć, mamy uczyć modlitwy i prowadzić do dojrzałości. To jest nasze zadanie.
Z jednym się zgadzam w apelu ks. Michała: nie igraj ze złem, ale to nie znaczy - żyj w lęku przed złem. Idziemy za Kimś, kto pokonał złego ducha.
Skomentuj artykuł