Heretyckie media i skandale w Kościele

(fot. Michael Wende / Shutterstock.com)

W naszych czasach "wspomagającą" Kościół funkcję heretyków przejęły częściowo niektóre media. Głównie niekatolickie. Bo jeśli Kościół pod wpływem różnych publikacji decyduje się na działania, do których te media często słusznie prowokują, to znaczy, że rozpoznaje w nich głos Boga.

Abp Stanisław Gądecki zareagował publicznie na materiał dotyczący księdza skazanego za pedofilię, który 9 stycznia zamieściła "Gazeta Wyborcza". Trzeźwo i zdecydowanie wezwał generała Towarzystwa Chrystusowego do podjęcia odpowiednich kroków, by nie tylko ukrócić zgorszenie, ale też chronić kolejne potencjalne ofiary. To słuszna reakcja. Dlaczego jednak doszło do tego dopiero po ujawnieniu sprawy przez świecką gazetę, nie postrzeganą bynajmniej jako sprzyjającą Kościołowi?

Wiemy z historii, że Kościół hierarchiczny często działał dopiero w odpowiedzi na pisma i działania heretyków. Tak było, przykładowo, z wykrystalizowaniem się dogmatu chrystologicznego, że Jezus był prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Bez gnostyków, arian i monofizytów, określenie przez Kościół tożsamości Jezusa zapewne potrwałoby znacznie dłużej. Nie zwołano by również Soboru Trydenckiego w takim trybie, gdyby nie wystąpienie Marcina Lutra i późniejszych reformatorów. Dzisiaj nie świętowalibyśmy niektórych uroczystości, gdyby nie rozmaici odstępcy od wiary. Nie byłoby Epifanii, nie byłoby Bożego Ciała, czy nawet Chrystusa Króla w takiej formie jak dzisiaj. W jakim więc sensie także heretycy mieszczą się w planach Bożych, skoro motywują Kościół do myślenia, reakcji i podejmowania różnych działań? Czy i oni nie są jakimś paradoksalnym darem Boga dla Kościoła?

Mam wrażenie, że w naszych czasach tę zadziwiającą rolę heretyków przejęły częściowo niektóre media. Oczywiście niekatolickie. Bo jeśli Kościół pod wpływem różnych artykułów i publikacji decyduje się na działania, do których te media często słusznie prowokują, to znaczy, że rozpoznaje w nich głos Boga.Taką intencję należy z góry zakładać, bo tylko cynizm nakazywałby sądzić, że chodzi w tym o to, by zrobić coś dla świętego spokoju czy wyciszenia sprawy. Tym samym Kościół hierarchiczny uznaje, nawet jeśli tylko pośrednio i niechętnie, że także media wrogie Kościołowi stają się czasem narzędziem Opatrzności działającej w historii. Ale trzeba też powiedzieć, że ta "wrogość" mediów raczej wychodzi nieraz Kościołowi na dobre, bo zapobiega dalszej eskalacji jakiegoś zła albo zmusza do zajęcia bardziej zdecydowanego stanowiska w jakiejś ważnej sprawie.

Czy to więc źle, że często gasi się pożar dopiero wtedy, gdy ktoś "z zewnątrz" o tym poinformuje lub gdy ogień jest na tyle blisko, że nie można pozostawać niewzruszonym? Myślę, że nie. Czasem, niestety, inaczej się nie da. Podobnie jak Ateny potrzebowały Sokratesa, którego Platon porównał do gza nękającego miasto, tak Kościół potrzebuje "motywacji" z zewnątrz, by podjąć kroki, których sam z siebie zapewne nie tak szybko by podjął.

Jezus powiedział do Izraelitów: "Dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?" ( Łk 12, 57). A mówił to o odczytywaniu znaków czasu, sugerując, że ta sztuka jest w ludzkiej mocy. A jednak mamy z tym problem. To niepokojące pytanie odnosi się również do Kościoła. I niewątpliwie Bóg przychodzi z pomocą Kościołowi nawet przez tych, których Kościół często o to nie podejrzewa.

Dariusz Piórkowski SJ - dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Heretyckie media i skandale w Kościele
Komentarze (52)
WDR .
12 stycznia 2017, 17:27
To dobrze, że docenia ksiądz artykuły mediów heretyckich. Zauważyłem jednak, że niektórzy komentatorzy (duchowni) na deonie mają problem z wypowiedziami np. red.Terlikowskiego czyli katolików świeckich :-)))
no_name (PiotreN)
11 stycznia 2017, 22:09
@ o. D. Piórkowski SJ Nie wiem jaki jest powód tego, iż ucieka Ojciec od odpowiedzialności za własne słowa. Wypiera się Ojciec nawet tych treści, które dosłownie przytaczałem cytując O. wypowiedź. Przyznam, że to dla mnie dziwne. Nie wszystkie przykłady "skandali" z tego felietonu potwierdzają O. hipotezę, jakoby faktycznie zawsze miały przysłużyć się Chrześcijaństwu. O ile wewnętrzne tarcia w dopiero co budującym się Kościele w pierwszych wiekach po Chrystusie można by jeszcze do takowych zaliczyć, to już XVI-wieczną schizmę nigdy bym w ten sposób nie zaszeregował. Wojny wywołane przez ówczesne podziały pochłonęły miliony ofiar, a i to nie było najgorsze. Niestety bezpowrotnie wraz z reformacją "rozkawałkowaliśmy" Kościół (choć przestrzegał przed tym św. Paweł). Dla mnie Reformacja to bez wątpienia najgorszy okres dla Chrześcijaństwa. Wrócę jeszcze na moment do bieżącej dyskusji. Podtrzymuję, co dotychczas mówiłem w temacie. Kosciół zawsze winien w pierwszej kolejności zajmować się ofiarami, a dopiero potem sprawcami. Dziwi mnie fakt, że ktokolwiek jeszcze tego nie rozumie, albo ma problem z nazywaniem sprawcy - sprawcą, a ofiary - ofiarą. Dwunasto-, trzynastoletnia dziewczynka nigdy nie może i nie ponosi ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI (także winy), jeśli z jej udziałem dochodzi do czynności seksualnych! c.d. poniżej
no_name (PiotreN)
11 stycznia 2017, 22:07
c.d. Skrótowo prześledźmy raz jeszcze te zdarzenia. Pan Roman B. (ponoć ksiądz) niewolniczo, miesiącami molestuje 13-letnią dziewczynkę, Kasię. Sprawa w końcu wychodzi na światło dzienne i wydawać by się mogło, że od tej pory dla Kasi - ofiary tej sytuacji wszystko zacznie się układać. A jak wygląda rzeczywistość? Otóż p. Romek z pomocą dwóch prawników (a jakże, jeden z nich fundowany przez macierzysty zakon!) dwukrotnymi apelacjami zmniejsza sobie sądownie wymierzoną karę pozbawienia wolności: z lat ośmiu, do czterech.  SKANDAL! A małoletnia Kasia (oczywiście nie reprezentowana w sądzie przez żadnego pełnomocnika) występuje na pierwszej sprawie p. Romka, a i to przypłaca samookaleczeniami, oraz próbami samobójczymi... po czym kilkukrotnie ląduje w szpitalu psychiatrycznym, a końcowo w sierocińcu. SKANDAL! W dalszym ciągu chcecie bronić pedofili?
KJ
k jar
11 stycznia 2017, 22:52
Ksiądz nazywa się Roman Behredt, a dziewczyna (dziś już dorosła kobieta) to Żaneta nie Kasia. Nikt nie podważa kwestii odpowiedzialności księdza, choć wiemy,że jest niepoczytalny. Nikt też nie broni pedofilii, choć w całej tej sprawie przynajmniej jeszcze dwie osoby winny odpowiadać karnie za niedopełnienie obowiązków ochrony małoletniego. Cała sprawa nie jest jednak tak jednoznaczna jak się wydaje z tekstu GW i odsyłam do całego szerego portali, które to opisują oraz do Facebooka, gdzie wypowiadają się koledzy i koleżanki Żanety. Czy Kościół powinien zajmować się ofiarami pedofilii - oczywiście tak, ale nie bądźmy naiwni - żadna instytucja społeczna nie potrafi pomóc ofiarom. Proces zdrowienia ofiar gwałtów czy aktów pedofilskich to lata, a nawet całe życie. Wynik nigdy nie jest pewny. Czy w tej konkretnej sytuacji można było zapobiec aktom seksualnym? Wydaje się, iż w niewielkim stopniu i na tym polega dramat tej konkretnej sprawy.
no_name (PiotreN)
11 stycznia 2017, 23:33
Personaliów nie przytaczałem z premedytacją, one są mniej ważne. Dane sprawcy w takich przypadkach winno sie ujawniać zawsze, ofiary przeciwnie. Pyta Pani, czy w przytoczonych okolicznościach można było zapobiec tej tragedii...? Ja jestem głęboko przekonany, że i owszem. Nic tak dobrze nie działa na ludzkie motywacje, jak świadomość konieczności wypłacenia milionowej rekompensaty w ramach odszkodowania i zadośćuczynienia. Podobnie jak to miało miejsce w Stanach Zjednoczonych Ameryki Płn. A tak, to prawie wszystkim  "wisi i powiewa" cała ta sytuacja, wkurzył się jedynie (i dobrze) Arcybiskup. :-)
12 stycznia 2017, 00:01
Ale zacny kolego, z kim Ty właściwie dyskutujesz ? Przecież ani autor tego felietonu, ani żaden z polemistów nie twierdzi że ten księdz nie dopuścił się przestępstwa ani nie nie podważa faktu, że ofiara tego przestępstwa została skrzywdzona. Autor felietonu pisze o czymś zupełnie innym.  Czy temu złu można było zapobieć ? Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie, to zależy od konretnego przypadku. Czy Kościół ponosi winę za przestępstwo tego księdza ? To także zależy od okoliczności. Jeśli wszystkie procedury zostały zapewnione, to nie ponosi, co nie zmienia faktu, że ból ofiary boli nas wszystkich. Jeśli procedury zostały zaniedbane, to upadek księdza jest także upadkiem Kościoła.
KJ
k jar
12 stycznia 2017, 00:49
Nierealne w naszym systemie prawnym.Jeśli ściągalność alimentów w Polsce jest nikła to ściągalność alimentów od przestępcy prawie niemożliwa (większość księzy nie ma swojego majątku). Przywiązanie zaś ofiary do dochodów Kościoła,jak to było choćby w XVI czy XIX wieku, gdy Kościół miał dobra ziemskie, wymagało by innego opodatkowania Kościoła w Polsce. Jedynie jednorazowa zapomoga wchodzi w grę, ale na ile możliwa do zastosowania przy nikłej ściagalności komorniczej tego typu grzywien to nie wiem. Na co może liczyć ofiara w Polsce to pomoc psychologiczna i lekarska, reszta nierealna.
12 stycznia 2017, 06:49
Czy fakt, iż sprawca siedziałby dłużej w więzieniu pomógłby ofierze? A moze pomóglby sprawcy? Idąc dalej, kazdy ma prawo do obrony. Można jedynie postawi pytanie, czy ofiara otrzymała wlaściwą pomoc i kto jej tę pomoc powinien zapewnić. Natomiast dzis warto sobie postawić pytanie co dalej i czy ukaranei ksiedza wydaleniem do stanu swieckiego cokolwiek tutaj rozwiąże. I co rozwiąże publikacja artykułów i ksiedzu pedofilu, który został już ukarany za swoje czyny. Czemu ma służyć taka medialna "afera" w okolicach jednego z najważniejszych katolickich swiąt.
no_name (PiotreN)
12 stycznia 2017, 21:53
"Nierealne w naszym systemie prawnym. [...] Na co może liczyć ofiara w Polsce to pomoc psychologiczna i lekarska, reszta nierealna." I ma Pani rację i równocześnie jej Pani nie ma. Nie ma jej Pani, bo Kościół katolicki w Polsce jest wielokrotnie pozywany o zadośćuczynienie wynikłe z pedofilskich aktów księży (nie bez sukcesów). Do wypłat odszkodowań (zadośćuczynień) za akty pedofilii własnych księży Kościół stara się nie dopuszczać nigdy. W tym sensie trafia Pani dokłanie w sedno. Diecezje do których przynależą księża-pedofile co najwyżej w sądowych ugodach tyczących wspomnianych spraw dobrowolnie zobowiązują się do wypłaty na rzecz ofiar pewnych sum pieniędzy. Jednak bynajmniej nie jest to żadne odszkodowanie za wcześniej popełnione przestępstwa. Uzgodniona przez strony kwota jest przekazywana tytułem: "chrześcijańskiego obowiązku pomocy bliźnim" (sic!). I kto jeszcze powie, że Kościół w Polsce nie jest wspaniałomyślny? Ja np. dostałem stuporu i brakło mi słów. <a href="http://natemat.pl/168015,ksieza-pedofile-powinni-zaplacic-wysoka-kare- doslownie-dlaczego-w-polsce-ofiary-molestowania-nie-moga-liczyc-na-finansowe- zadosc">http://natemat.pl/168015</a>
no_name (PiotreN)
12 stycznia 2017, 22:06
"Czy Kościół ponosi winę za przestępstwo tego księdza ? To także zależy od okoliczności. Jeśli wszystkie procedury zostały zapewnione, to nie ponosi..." Wybacz Leszku, ale Twoja argumentacja przypomniała mi stary dowcip: "Operacja się udała, pacjent zmarł". Transkrybując to na nasz temat - "wszystkie procedury zostały zapewnione" i skutkiem tego ze strony księdza doszło do czynów pedofilskich. Jednak zasadniczo z innymi Twoimi wypowiedziami w tym temacie się zgadzam. Uważam nawet, że zbyt często marnujesz się tu jako antyPiS.
no_name (PiotreN)
12 stycznia 2017, 22:21
Tomaszu, zawsze bardzo ceniłem sobie Twoje wypowiedzi w temacie poczętego życia (i dzięki za nie). Jednak wg mnie zbyt dużą uwagę poświęcasz tutaj sprawcy. Ja przede wszystkim broniłem tu najsłabszej i jednocześnie jedynej naprawdę pokrzywdzonej osoby - Kasi. Sprawcy należała się bardzo surowa kara - od ośmiu do dziesięciu lat więzienia to minimum, które ten pan powinien odsiedzieć (możliwość jej ewentualnego skrócenia warunkowałbym powrotem Kasi do normalnego funkcjonowania, a przecież tego tu zabrakło). Przewinienia pedofilskie i jego następstwa to zawsze coś bardzo złego, gorszego nawet aniżeli grzechy wołające o pomstę do nieba. Arcybiskup za papieżem nazwał takie czyny "wstrząsem dla wiary w Boga i pokładanej w Nim nadziei". Sam myślę podobnie.
KJ
k jar
13 stycznia 2017, 07:35
W naszym systemie prawnym nie ma odpowiedzialności zbiorowej za czyny cudze. Można jedynie skarżyć instytucję, że nie dopełniła obowiązku kontroli nad pracownikiem, ale to jest droga przez mękę.Niech Pan próbuje ściągnąć odszkodowanie od banku, którego pracownik ukradł Panu pieniądze z konta (mam sama taką sprawę) albo odnosząc do sytuacji pedofilii, bo takie sprawy też już w Polsce były-odszkodowanie od firmy szkoleniowej, której pracownik zgwałcił podczas zajęć edukacyjnych nieletnią. Jeśli rozpatruje się w systemie prawnym Kościół jak każdą inną instytucję społeczną, to skarżenie Episkopatu czy generała jakiegoś zakonu jest drogą przez mękę, gdyż trzeba udowodnić,że nie dopełnili oni obowiązku kontroli nad pracownikiem, w tym przypadku księdzem. Kościół płaci raczej za utratę wizerunku instytucji zaufania społecznego, takiej jak szkoła, uczelnia wyższa, szpital. Czy powinien, to już szersze pytanie, które napewno się pojawi,bo czynów pedofilskich będzie przybywać z samej zasady aktywności seksualnej, choć może zmieni się kategoria spraw-wzrośnie liczba aktów pedofilskich w sieci.
13 stycznia 2017, 10:13
no name - je nigdzie nie podważam prawa do świeckeigo osądu czy więzienia dla pedofila. Nie dyskutuję ani z wyrokami sadów, ani z tym, jaka winna być kara. Chciałbym jedynie poruszyc problem naszego stosunku do pedofila, czy głosząc hasła miłości i miłosierdzia stawiamy jakieś granice. Jeżli tak, to czy mamy je prawo postawić. I pytanie drugie, wązniejsze w sumie. Czy taki medialny lincz po odbyciu swieckeij kary ma jakikolwike sens dla ofiary pedofila. Czy jej pomaga uporać się z tym co przezyła?
no_name (PiotreN)
13 stycznia 2017, 23:16
Jest nadzieja, że dzięki Bogu, oraz dyrektorowi COD-u z Ignacjanum o. Adamowi Żak SJ dojdzie do jakiegoś przełomu w podobnych sprawach. Byłbym bardzo wdzięczny gdyby należytą uwagę poświęcano przede wszystkim prewencji i to dedykowanej już klerykom w seminariach, czy choćby w okresie postulatu przed święceniami zakonnymi. Dla Pani wytrwałości w walce z banksterami, no i oczywiście zwycięstwa. [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,28893,adam-zak-sj-o-sprawie-molestowania-przez-ks-romana-b-.html[/url]
no_name (PiotreN)
13 stycznia 2017, 23:20
Dyrektor COD-u zobowiązał się działać. Zobaczymy po owocach. [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,28893,adam-zak-sj-o-sprawie-molestowania-przez-ks-romana-b-.html[/url]
11 stycznia 2017, 16:21
Był art. w GW, potem list apb Gądeckiego do Generała Chrystusowców. No i "szybki" art. o. Piórkowskiego. A tu trzeba bylo poczekac, bo jest odpowiedź Generała. Proces jest w toku, zgodnie z procedurami kościelnymi a nie dyktatem GW, i jak się skończy to będzie wyrok. Ale nie GW bedzie o tym decydowała. 
Oriana Bianka
11 stycznia 2017, 14:35
Nie powinniśmy się skupiać tylko na wizerunku Kościoła i losie kapłana, który dopuścił się przestępstwa o charakterze seksualnym, co widzę w dyskusji poniżej.  Pomyślmy przede wszystkim o ofiarach, w przypadku pedofilii są to dzieci! Pomyślmy o ich cierpieniu, rozpaczy, zagubieniu, o tym, że wielu z nich nie może sobie psychicznie poradzić przez wiele lat, albo i całe życie. Zostali okaleczeni, zmarnowano im życie. Czy Kościół nie może wypracować metod, aby kapłani nie dopuszczali się takich przestępstw, a przynajmniej jak najszybciej zostali wykrywani. Do tego powinny czuć się zobowiązane osoby z otoczenia księży, a więc  inni księża i wszyscy, którzy takie nieprawidłowe zachowania zauważą. Należy przerwać zmowę milczenia wobec takich zjawisk, na to powinni być uczulani księża i studenci seminariów duchownych.  
KJ
k jar
11 stycznia 2017, 15:48
1) przestępstwa seksualne są na zgłoszenie:osoba musi uznać, ze do przestępstwa doszło i go zgłosić, ze ściagania prokuratorskiego spraw jest mało, np. gwałt na nieletniej 2)ofiary księzy zgłaszały przestępstwa po wielu latach, co znacznie utrudniało przeprowadzenie normalnego dochodzenia zarówno w aspekcie prawa karnego jak i kanonicznego - ofiary nie były często wcześniej zainteresowane ujawnieniem związków seksualnych z przestępcą, bo np. otrzymywały za to profity finansowe, do ujawnienia przestępstw dochodzi czesto przypadkiem,np. ciąża młodocianej lub wtedy gdy ofiara czuje się świadoma wykorzystania i chce proceder przerwać. Czesto najbliższym wcale nie zalezy na ujawnieniu procederu, bo czerpią np. korzyści ze sponsoringu córki czy syna lub czują, ze jako rodzice sie nie sprawdzili.Wiąże się to także z społecznym ostracyzmem - ludzie nie widzą, nie słyszą, ale potem sporo mają do powiedzenia 3) naiwnością jest twierdzić,że procedury w Kosciele lub w innej instytucji społecznej wyeliminują pedofilie. Seks obecnie jest wszechobecny i na wyciągniecie ręki.Musieliby ludzie zrezygnować z seksu, wtedy moze by pedofilii nie było. Edukacja nie zastąpi etyki
11 stycznia 2017, 16:20
Wszelkie badania na temat przestępstw seksualnych popełnianych przez osoby duchowne, jak chociażby słynny "John Jay Report" wskazują, że sytuacje, gdzie za oskarżeniami stoją motywy materialne, sponsoring, "najbliższym nie zależy" itp itd są bardzo rzadkie. Oczywiście, nie można takich sytuacji wykluczyć, patologie, nieuczciwi ludzie czy fałszywi świadkowie, podobnie jak księża pedofile, zdarzają się wszędzie, ale nie ma sensu z patologii robić normy. Zaprzeczanie rzeczywistości czy mentalność "a u was też biją Murzynów" to najgorsza polityka jaką sobie można wyobrazić. Oczywiście, zgadza się, seks jest obecny wszędzie, jest wiele instytucji, gdzie problem jest głębszy niż w Kościele, a reakcja dużo gorsza, ale od Kościoła chyba wszyscy oczekujemy czegoś dużo więcej, niż od standardowej świeckiej instytucji. Tak samo wymagania i oczekiwania od osób konsekrowanych są dużo większe. Zgadza się ?
KJ
k jar
11 stycznia 2017, 17:52
Ależ wymagało się i wymaga od Kościoła od wieków! Przecież pierwsze wielkie poruszenie problemem pedofilii w Kościele to XVI wiek.. Ścinano głowy zakonnikom za czyny sodomskie na chłopaczkach w Hiszpanii i równie mocne było poruszenie jak dziś, a może nawet większe, gdyż to czasy kontreformacji. Wizerunek Kościoła wcale nie był lepszy niż dziś. Ja oczekuję od Kościoła powagi, a nie histerycznych ruchów pod medialne zagrywki. Bo to służy właśnie ochronie ofiar i realnemu rozwiązaniu problemu. Biciem piany nie pomożemy skrzywdzonym ani kapłanom-pedofilom.
L
lleszek
11 stycznia 2017, 20:28
Obawiam się, że problem seksualnych nadużyć ze strony kleru katolickiego istnieje odkąd można mówić o istnieniu kleru, czyli od czasów Konstantyna Wielkiego. Świadczą o tym liczne dekerety i regulacje. Jak choćby Dekret Gracjana. To bodaj św Bernard z Clairvaux miał powiedzieć, że dla zakonnika pozostać sam na sam z kobietą i powstrzymać się od grzechu to trudniejsze, niż wskrzesić kogos ze zmarłych. Tak samo zawsze było powtarzane, ze kara dla osoby duchownej dopuszczającej się przestępstw seksualnych powinna być większa,niż dla osoby świeckiej. Pius V głośno piętnował takie nadużycia i nawet zalecał, aby duchownych winnych takiego grzechu przekazywać władzy świeckiej do ukarania. "Dziecinstwo" we współczesnym rozumieniu, jako okres życia zasadniczo odmienny, to produkt XVIII wiecznej mysli oświeceniowej. Obawiam się jednak, że doświadczenia z przeszłości nie przybliżają nas do lepszego rozumienia współczesności i współczesnych problemów.
12 stycznia 2017, 07:04
Oedifikia to jest problem społeczny i to występujący praktycznei od zawsze. Czy Kościół sobie poradzi z peofilia wsród księzy - wątpię. Pozostaje natomiast otwartym pytanie o nasze miłosierdzie w stosunku do osoby skazanej za pedofilię.
KJ
k jar
11 stycznia 2017, 12:44
c.d. Zjawiskiem powszechnym jest akceptacja zachowań skrajnych,które kilka lat temu nie byłyby możliwe w przestrzeni publicznej, a z drugeij strony dawną rolę opinii publicznej i jej osądu przejęły media.One z jednej strony kreują skrajne zachowania np. poprzez reality show, a z drugiej równocześnie osądzają, wydają opinie tak szybkie jak poglądy wiejskiego BBC.To nie służy rozwiązaniu realnego problemu pedofilii w Kosciele ani w społeczeństwie. Kościół staje sie zakładnikiem poprawnosci medailnej - nie może stosować dotychczasowych mechanizmów reakcji kanonicznej, ale musi wypracować takie, które "podobają się" mediom, czesto antykoscielnym i ateistycznym. Zaczyna panować dyktat szybkich reakcji, często nie zrozumiałych w warstwie doktryny:skoro kapłan jest odsunięty od posługi duszpasterskiej i toczy się proces kanoniczny to dodatkowa reakcja jest zbędna. To woda na młyn poglądom o tzw. zamiataniu pod dywan, czy ukrywaniu pedofilii. Osądzeni przez aparat świecki kapłani, którzy odbyli karę jeśli nie zostali przeniesieni do stanu duchownego tylko czekają na decyzje władz kościelnych są kapłanami i mogą odprawiać msze św. Mediom nic do tego, zwłaszcza jeśli sa to msze prywatne bez udziału wiernych. To sprawa Kościoła i jego aparatu karnego. Histerie w tej materii ośmieszają Kościół.
KJ
k jar
11 stycznia 2017, 12:33
Problem pedofilii w polskim Kościele i kwestie reakcji hierarchii na takie akty to nie sprawa ostatnich lat.Każdy kto przegląda archiwa kościelne w Polsce wie, że przynajmniej od poczatków XX wieku mamy dokumenty i informacje o takich przypadkach. "Macanie dziewczynek" i "akty sodomskie" zdarzały się fakt incydentalnie, ale zdarzały się i wcale nie były zamiatane pod dywan. Ba, powszechnie o tym wiedziano i dyskutowano, dlatego,że kapłan nie był osobą prywatną a publiczną i reprezentował Kościół. Wierni wywozili na taczkach takich kapłanów ze wsi i nie było możliwości, aby gdzie indziej pracował na parafii.Czekał go klasztor dożywotni.Co się zmieniło, że dyskutujemy na ten temat?Zmieniło się miejsce i pozycja kapłana w społeczeństwie - kapłani nawet zakonni prowadzą bardziej swobodne życie prywatne ( po wojnie,gdy plebanie zajmowali np.wysiedlone rodziny po powstaniu warszawskim czy repatrianci proboszcz widziany na wozie z kobietą był odsądzany od czci i wiary niezależnie czy była to jego matka czy znajoma, w latach 60. zezwolono księzom na posiadanie motocykla,ale gdy jechał z kimś wiedziała o tym cała wieś i na drugi dzień biskup), kapłanów mamy coraz mniej (dawniej jeden pokutujący homoseksualny ksiądz nie zaburzał pracy Kościoła,wikarych było sporo), życie społeczne przesiąkniete jest erotyką (reklamy kipią od seksu, króluje myślenie z Pudelka, eksytujemy się romansami np. polityków). Przyzwolenie społeczne na swobodę seksualną jest duże i wzrasta (13 latki nie siedzą grzecznie w domu tylko balują na studenckich dyskotekach, z których nikt ich nie wyrzuca i nie odprowadza do domu, gdzie matki z wałkami od ciasta na nie czekają)
11 stycznia 2017, 13:29
Są takie sytuacje, kórcy nie można tłumaczyć. Do nich można zaliczyć oczywiscie pedofilię. Tu nie ma dyskusji czy szukanai usprawiedliwień. Problem w tym, iż aby pomóc najpierw trzeba w pedofilu zobaczyć człowieka, bliźniego. Aby pomóc trzeba to robić z miłością, a nie z emocjami. Czasami dla dobra pedofila trzeba go odziolować, ale dla światłego swiata nazywa sie to zamiataniem pod dywan. Ksiądz odprawiajacy Msze św. dotlkiej odczuje swe grzechy, niż ukarany wyrzuceniem ze stanu kapłańskiego. Temu pierwszemu można pomóc, ten drugi nie będzie już miał opieki przełożonych. Ale to nazywa się ukrywaniem win.
KJ
k jar
11 stycznia 2017, 13:48
Kościół w Polsce zawsze izolował księży dopuszczajacych się naruszenia "powagi stanu". Temu służyły klasztory demeryckie. Po wojnie na Opolszczyźnie było izolowanych z tego co wyczytałam w archiwum w Katowicach ośmiu kapłanów za czyny przeciw szóstemu przykazaniu, w tym napewno jeden był pedofilem w obecnym rozumieniu tego pojęcia. Osadzeni byli izolowani do końca życia. Kwestia przeniesienia do stanu świeckiego to osobny problem (w więzieniach demeryckich osadzano kapłanów, a nie byłych kapłanów). Istotą osadzenia nie była izolacja w aspekcie społecznym (ochrona przed zemstą ofiar - czeste zjawisko np. w okresie międzywojennym była sprawa zabójstwa księdza pedofila, w którą zamieszanych było kilkanaście osób, czy ochrona przed recydywą), ale pokuta.Oczywiście nie była to pokuta w aspekcie psychologicznym, pracy nad swoją seksualnością.Tego nikt nie oczekiwał i cżesto to było niemożliwe.Pokuta wynikała z przeniewierzenia się powołaniu, a w tym aspekcie także misji ewangelizacyjnej i temu, że ofiary mogły stracić wiarę, odejść od Kościoła, a więc zagrożone było ich zbawienie.Dziś na kapłaństwo nie patrzy się w tym aspekcie niestety - króluje przekonanie,że kapłan jest mniej lub bardziej zintegrowany z działaniami Kościoła jako instytucji, stąd proces przeniesienia do stanu świeckiego (nie nadaje się, aby być księdzem, więc niech będzie świeckim).Z tego tytułu zresztą są procesy np. w USA o odszkodowanie od Kościoła za czyny księży - Kościół ma w tym myśleniu nieudolnych urzędników-kapłanów i dlatego,że nie przypilnował ich to winien płacić odszkodowanie. Mówi się o ukrywaniu win Kościoła,ale nie widzi się powołania kapłana.Nikt nie pyta o to powołanie i sprzeniewierzenie się jemu.Nie ma więc pytań, jak pomóc człowiekowi w realizacji jego powołania skoro dopuścił się sprzeniewierzenia, jak on dalej to powołanie ma realizować.
11 stycznia 2017, 09:16
Cóż, o.Piórkowski widać zapomniał,iż wolność słowa to jedynie pusty slogan, liczy zaś się wynik finansowy.Rzucająca się w ostatnich konwulsjach Gwiazda Śmierci popełnia więc artykulik celem aktywizacji swych wiernych czytelników.Zainteresownych odsyłam do komentarzy pod artykułem. Jawi tam się oto produkt owego "heretyckiego dobra" spłodzonego ze związku chamstwa i nienawiści do wszystkiego co katolickie. Doprawdy, wiara w to,iż chodzi tu o dobro pokrzywdzonych i prewencję jest objawem jeśli nie głupoty to złej woli.
11 stycznia 2017, 09:44
Wiesz, współczesny świat opiera się na szukaniu sensacji, emocjonalnych przekazach medialnych itp bzdurach. Nie ma znaczenia kto te sensacje nam serwuje, ale ma znaczenia na ile my dajemy się im ponieść i akceptujemy taki świat.
11 stycznia 2017, 08:20
Zawsze jak do mnei dochodzą echa takich wpisów w mediach, to sie zastanawiam na ile miłość bliźniego i miłosierdzie maja granice. Na ile osoby szafujące sloganami o miłosierdziu i miłosci bliźniego faktycznie potrafią kochać bliźniego? Tak, ksiądz pedofil jest naszym bliźnim. Pewnie ciezko chorym bliźnim, człowiekiem bardzo krzywdzącym innych. Ale czy nie zasługuje na naszą miłość i nasze młosierdzie? A może ma spełnić jakieś warunki, abyśmy go pokochali? Rozumiem też swoistą chęć mediow do eksponowania sensacji, ale daleki byłbym od uznania publicznego kamieniowania kogokolwiek za jakieś dobro czy cos wartościowego. Szczegolnie iż pewne "sensacyjne" elementy tej sprawy są celowo nakierowane na emocje odbiorców
no_name (PiotreN)
10 stycznia 2017, 22:38
Fatalnie napisany artykuł, pointa jeszcze gorsza: "Czy to więc źle, że często gasi się pożar dopiero wtedy, gdy ktoś "z zewnątrz" o tym poinformuje lub gdy ogień jest na tyle blisko, że nie można pozostawać niewzruszonym? Myślę, że nie. Czasem inaczej się nie da." Pyta Ojciec czy to źle i stwierdza, że nic się nie stało i "się nie da"? Stało się! Trzeba być naprawdę ślepym, by udawać, że się tego nie widzi. Pedofilem nie będę się zajmował, tym panem zaopiekują się odpowiednie służby. Ale co z dziewczynką - ofiarą tego pana (dla mnie księdzem on nie jest)? Czy naprawdę Kościół hierachiczny potrafi tylko czekać i co najwyżej gasić tego typu "pożary", ale jednak po fakcie (sic!)? Nie znacie i nie stosujecie w podobnych sytuacjach żadnych "zasad przeciwpożarowych"? Przez lata nie potraficie, czy raczej nie chcecie ujawniać podobnych "osobników" i uprzedzająco zapobiegać nieszczęściom? "Platformiany" nauczyciel religii to jeszcze jeden z podobnie skandalicznych przykładów. Nie zapominajmy, że i tego pana "namaściła"- wskazała któraś Diecezja, by mógł "zaopiekować się" naszymi dziećmi! Moja konkluzja do powyższego jest trochę inna - posyłacie "wilki" i to nawet nie w stada dorosłych "owiec", ale niepełnioletnich "jagniąt".
Dariusz Piórkowski SJ
10 stycznia 2017, 23:30
Ale ja nie o tym. Nigdzie nie twierdzę, że nic się nie stało. Ten ksiądz został wcześniej osądzony, więc nie można powiedzieć, że nic nie zrobiono. I to sąd go wypuścił, a nie diecezja. Złe natomiast jest to, że ten ksiądz nadal odprawia msze św. w Puszczykowie. I to jest zaniedbanie. O tym napisała GW. Ja napisałem o tym, żeby nie lekceważyć głosu tzw. wrogich mediów. Obojętnie czy w tej sprawie czy w innych skandalach.
11 stycznia 2017, 08:22
Stwierdzenie że źle iż ksiądz odprawia Msze sw mnie deliktanie wprowadziło w osłupienie.
Dariusz Piórkowski SJ
11 stycznia 2017, 08:37
Nieprecyzyjnie napisałem: źle, jeśli odprawia ją z ludźmi, ale generał TChr potwierdził, że odprawia w prywatnej kaplicy. Więc oczywiście, tego mu nie powinno się zabraniać. To zawsze jest skomplikowana sprawa, bo skąd nabrać pewności, nawet po odbyciu kary i ewentualnej terapii, że nie będzie nawrotu do praktyk? Nikt tego ani temu księdzu ani nikomu nie życzy. Ale na tym polega dramat i okropność tych skłonności. Więc tutaj nie chodzi o "kamienowanie" księdza, lecz ochronę ofiar, ale też jego samego przed nawrotem.
11 stycznia 2017, 08:54
Czy mediom naprawdę chodzi o dobro ofiar? A może o sensacje, bo ksiadz pedofil odprawia Msze św? Nie został ukarany, wydalony, pozbawiony "uprawnień"? A sprawa jest trudna, bo przecież łatwo można taką osobę wyrzucić z kapłaństwa. Ale czy to pomoże przyszlym jego ofiarom? No i co z miłosierdziem, czy miłością bliźniego? To niestety jest problem przełożonych i ich sumienia. A media poprzez swoistą wrzawę szkodzą, takze ofiarom. ps. mój znajomy okazał sie pedofilem. Nie, nie był ksiedzem, lecz ojcem gwałcącym swe córki. Też wyszedł na wolność i jakoś zadna gazeta o tym nie napisała.
Dariusz Piórkowski SJ
11 stycznia 2017, 09:12
To jasne, że pedofilia zdarza się w różnych grupach społecznych. Dlaczego media bardziej interesują się pedofilią w Kościele? Z prostego powodu: Kościół naucza jak żyć. I dodatkowo każdy ksiądz pedofil wykorzystuje dodatkowo kredyt zaufania, który ma u ofiary z racji tego, że jest księdzem. To jest obrzydliwe.  Czy media szukają tylko sensacji? Niewątpliwie trudno, żeby w ogóle nie szukały. Tak się przyciąga uwagę odbiorców. Ale o całkowity cynizm bym nie posądzał ludzi, którzy je tworzą. Jeśli się o czymś często mówi i pisze, istnieje większa szansa, że zacznie się wyciągać wnioski, stosować prewencję, będzie się bardziej czujnym. I oczywiście, że powinno się przy tym pomóc ofiarom. Ukaranie pedofila uchroni przed skrzywdzeniem kolejnych ofiar. To już dużo. Ale zająć trzeba się też tym, którzy są już skrzywdzeni
11 stycznia 2017, 09:23
Nie zgodzę sie - dla mnie jest to czysty cynizm mediów. W "czarnego" łatwo sie bije, ale nikt nie zastanawia sie nad konsekwencjami takich artykułów takze dla konkretnego pedofia i jego ofiar. Wołanie "ukrać" jest nośne, emocjonalne, ale nic nie rozwiazuje. Ani dla ofiary (bo to jest jedynie jej pragnienie zemsty) ani dla pedofila, bo wielu kara nie powstrzyma przed kolejnymi zachowaniami pedofilskimi. Tym osobom (ofiarom ale też pedofilowi) trzeba pomagać, a medialna wrzawa temu nie służy. Nigdy.
Dariusz Piórkowski SJ
11 stycznia 2017, 10:36
No to sie nie zgodzę. Bo gdyby w Stanach media nie ujawniły licznych przypadków pedofilii (Boston Globe), to kard. Law dalej by tuszował sprawy i przenosił księży. Więc proszę nie pisać, że nie chodzi tutaj o ofiary. To właśnie ofiary zgłaszały się do gazet, bo gdzie indziej nie były słuchane lub uciszane. Medialna wrzawa to nie jest idealne rozwiązanie, ale jeśli inne mechanizmy zawodzą, to Bóg posługuje się nawet wrogami. Właśnie by chronić kolejne ofiary. Oczywiście, potem, jak zwykle, diabeł chce jeszcze ugrać swoje, ale to niestety jest gorzki owoc samej pedofilii i tuszowania, a nie tylko cynizmu niektórych ludzi mediów, jak Pan sugeruje.
11 stycznia 2017, 11:50
Prosze mi napisać czemu ma służyć publikacja dotycząca ksiedza pedofila, któy odbył już karę więzienia za swoje czyny? Czy ktokolwiek teraz chce coś zatuszować? Może warto przeczytać cały ten gnój komentarzy (bez względu z której strony) pojawiajacy sie w internecie i czy to jest pomoc ofierze? Tu porównanie z sytuacją, gdy biskupi kiedyś tuszowali takie sytuacje jest oczywiscie nieuprawnione, natomiast warto zadać pytanie, czemu takie teksty pojawiają sie w okolicach dat ważnych dla katoliów - choćby 6.01 (publikacja jednego z portali)?
10 stycznia 2017, 22:18
Obawiam się, że autor dokonuje dość karkołomnej konstrukcji usiłując sprzedać porażkę Kościoła jako sukces. Owszem, w lustrze możemy się przejrzeć i nawet dojrzeć w końcu belkę we własnym oku, ale chyba lepiej raczej nie dopuścić, aby drzazga urosła do rozmiarów belki. Jeśli Kościół reaguje dopiero jak ktoś z zewnątrz zwróci uwagę, to znaczy że nie wyciągnął wniosków z przeszłości. Gdyby sam Kościół odpowiednio wcześniej dojrzał problem pedofilii której sprawcami byli duchowni, to i rozmiar wyrządzonego zła byłby mniejszy i sam Kościół zostałby mniej boleśnie uderzony. To trochę jak z tymi mądrymi i głupimi pannami z opowiadania ewangelicznego. Mądre nie czekają aż oblubieniec zapuka do drzwi.
Dariusz Piórkowski SJ
10 stycznia 2017, 23:33
Tak, jeśli Kościół wiedział i nie reagował dopóty nie było reakcji mediów, to bardzo źle i cynicznie. Może być też tak, że Kościół nie wie i media go o tym informują. I to prawda, że w sprawie pedofilii duchownych popełniono sporo zaniedbań. Ale nie o tym jest ten krótki tekst.
11 stycznia 2017, 11:30
Jeśli prezes firmy dowiaduje się z prasy, że jego firma bankrutuje i zaczyna coś z tym gorliwie robić, to każdy określi to jako porażkę zarządzania, a nie energiczne działania w obliczu kryzysu. Powinien to widzieć wcześniej. Ale w tej konkretnej sprawie nie rozumiem, na czym polega problem. Według mnie, jeśli ktoś odbył karę za przestępstwo i stosuje się do wszelkich zaleceń, to został dostatecznie ukarany. Czy chodzi o to, żeby kogoś demonstracyjnie wykopać ? Z punktu widzenia społecznego, jeśli ten upadły ksiądz ma takie skłonności, to dla dobra wspólnego znacznie lepiej jak pozostaje w stanie kapłańskim i jest pod kontrolą przełożonych, niż gdy ma wrócić do stanu świeckiego, bez żadnej kontroli i z ogromnym ryzykiem, że znowu komuś wyrządzi krzywdę. Jeśli chodzi o mszę, to według mojej skromnej wiedzy teologicznej, sakrament uświęca nie ksiądz celebrant, a ktoś zupełnie inny. Czasami szkodliwy jest zarówno brak reakcji, jak i przesadzona i nieadekwatna reakcja.
Oriana Bianka
10 stycznia 2017, 19:22
Dlatego tak ważna jest wolność słowa i niezależność mediów.  Tym razem został opisany skandal w Kościele. Wiele razy media opisywały również skandale, do których dochodziło w innych instytucjach lub nadużycia popełniane przez prominentne osoby.
11 stycznia 2017, 08:32
Wolność słowa nei ejst absolutem. Aby była wartościowa, każde słowo wypowiedziane publicznie musi byc rzetelne, obiektywne i wypowiadajacy je musi ponosić kazdą konsekwencje choćby drobnego przekłamania.
Oriana Bianka
11 stycznia 2017, 10:58
Dziennikarze i media ponoszą odpowiedzialność prawną, jeśli piszą lub mówią nieprawdę można ich pozwać. Bywały też przypadki, że dziennikarze zostali zamordowani za to, że ujawniali nadużycia prominentnych osób, np. przypadek poznańskiego dziennikarza, Jarosława Ziętary, który prowadził śledztwo w sprawie afery zwiazanej z gigantycznym przemytem spirytusu z Francji do Polski, co mogło obciążać Aleksandra Gawronika i Mariusza Świtalskiego (szefa Elektromisu). Nie można twierdzić, że dziennikarzom chodzi tylko o sensację. Chodzi im równiez o prawdę.
11 stycznia 2017, 13:23
Ok, tylko nie w odpowiedzialności prawnej lezy to co ja pisalem. To co pisalem dotyczy odpowiedzialności , czy konsenwencji każdej natury. W wypadku pedofilów dziennikarz o tym piszący odpowiada nie tylko za ewnetualne zniesławienie, ale przede wszystkim za sytuacje ofiar przestępstw. Bo za słowem dziennikarza idą kolejne słowa, ludzi komentujacych (i publicznie i prywatnie), idą emocje. I zto dziennikarz też jest odpowiedzialny. Za to, że jakiś jeden z drugim zacznei oskarżać niewinne ofiary, ale też za bluzgi rzucane w kierunku niewinnych, choćby innych księży. Słowo może zabić i tutaj kończy się wolność tego słowa.
abraham akeda
10 stycznia 2017, 19:12
Pięknie! Herezje i działania antychrześcijańskie sprzeczne z wiarą w Boga i dążące do całkowiego zredukowania wpływów i roli Kościoła w sterowaniu społecznym i uczynienia z tej niegdyś potężnej i wpływowej instytucji muzealnej atrakcji są bożym błogosławieństwem i dziejową koniecznością! Niepojęta to logika ale ostatnio często wzmiankowana przy okazji gloryfikacji rozłamu w Kościele dokonanym z inspiracji Lutra i przywoływaniu "owoców" tej katastrofy w postaci "odnowy" Kościoła. Na portalu Deon wszystko tłumaczy się Bogiem zapominając, że największym darem człowieka jest wolność i związana z nim swoboda działań, jednakowoż zaciągająca winę i odpowiedzialność za skutki tych działań, ale wszystko jest w porządku bo Bóg pozamiata i będzie gicior. Jakieś kompletne szaleństwo ogarnia deonową modernę. Rozwalajmy, Bóg pozbiera, taka jest konkluzja tego tekstu.
11 stycznia 2017, 14:35
Nie ma nic bardziej ożywczego dla teologii niż dobra herezja, z którą trzeba się mierzyć. Przyzna to każdy teolog. Herezja konfrontuje, zmusza do myślenia, nakazuje uwzględniać inne punkty widzenia, uniesprzeczniać to, co do tej pory zostało pominięte, albo nie dość uczciwie potraktowane… Czym innym jest jednak teologia, a czym innym praktyka wiary, która z teologii czerpie. Może tego rozróżnienia brakuje w tym artykule. Wszelki postęp rodzi się z potrzeby. Nie czarujmy się, w teologii jest tak samo.
abraham akeda
11 stycznia 2017, 18:51
Podobnie każda wojna jest wyznacznikiem postępu, motorem rozwoju technologicznego i nie tylko. Na każdej wojnie mamy do czynienia z całą rzeszą męczenników dających świadectwo wiary. Po każdej wojnie czyli humanitarnej i ekonomicznej katastrofie następuje gwałtowny rozwój, "odnowa" ludzkości na wyższym poziomie zarówno technologicznym jaki w poziomie świadomości. Do wojny!
12 stycznia 2017, 00:14
Pleciesz bzdury. Sprecyzowałem wyraźnie spektrum znaczeniowe, ale ty to zignorowałeś. Historia Kościoła oraz rozwoju Magisterium jest faktem, nie moim wymysłem i potwierdza moje wnioski.
MR
Maciej Roszkowski
10 stycznia 2017, 18:34
Nic nie robi tak dobrze świętościom, a zwłaszcza "świętościom" jak ich krytyka
10 stycznia 2017, 18:21
Dla higieny psychicznej, coś o modelowym stosunku do heretyków: "Między pierwszymi chrześcijanami tak mocne było przekonanie, że tylko w Kościele Chrystusa jest pokój i dostaje się tylko wyznawcom Jego, że zwyczajnem pozdrowieniem: Dominus tecum albo pax tecum, nie witano nigdy odszczepieńców, lub wyłączonych z grona Kościoła. Zdawało się im, że zniewaga dotknie słowo pokoju, gdy się je odniesie do tych, dla których nie ma pokoju. Stąd Tertulian ostro gromi od wiary odstępców, że pacem cum omnibus miscent, że nadużywają słów pokoju witając nimi tych, od których daleki pokój. Stąd św. Polikarp pozdrowiony pax tecum od Marcyona odstępcy, ze wstrętem odwrócił odeń twarz swoją, bo karykaturą mu się wydały w ustach grzesznika słowa święte. Stąd także katechumeni, pokutnicy i poganie znajdować się na kazaniu nie mogli, bo powitanie pax vobis, którem zwykle rozpoczynał biskup mowę, tychby łączyło, których ani sakramenta, ani wiara nie łączyłyby; coby wiernych uczucia obrażało i było zniewagą dla pozdrowienia Zbawiciela. – Michał Glykas grecki historyk XII w. przekazuje annal. part. 4, legendę wyjętą jakoby z dzieł Filona, że kapłan jakiś dla grzechów odłączony przez biskupa od jedności z Kościołem, został podczas prześladowania przez pogan zbity. Na grobie jego zbudowano kościół, lecz gdy biskup pozdrawiał wiernych pax vobiscum, męczennik ten kościół opuszczał. Trwać to miało tak długo, aż biskup obrzędu pojednania nad grobem nie dopełnił. Ta opowieść może nie mieć podstawy historycznej, maluje jednak dokładnie wiarę pierwszych chrześcijan, że z pokoju Chrystusowego korzystają tylko wierni – tylko z Kościołem złączeni. ks. Antoni Nojszewski, Liturgia Rzymska, Warszawa 1914, s. 409-410"
10 stycznia 2017, 18:20
Żeby być heretykiem trzeba pierwej być chrześcijaninem, o.Piórkowski. Co zaś się tyczy twórczej roli herezji, to jakoś brakuje mi w artykule lamentacji nad brakiem oficjalnych potępień w dziiejszej praktyce Kościoła, jaka więc z nich korzyść?