Jak Kuba Wojewódzki Bogu...

Piotr Żyłka

Kuba Wojewódzki udzielił wywiadu, w którym mówi o Kościele i Bogu wiele ostrych słów. Z większością jego stwierdzeń się nie zgadzam, ale ten tekst mnie nie oburza. Co jest w tym wywiadzie najważniejsze?

Kilka dni temu miałem okazję brać udział w dyskusji o obrażaniu uczuć religijnych. Uczestnicy rozmowy zgadzali się, że absolutnym minimum w publicznym wyrażaniu poglądów, tworzeniu różnych form artystycznych i narracji medialnych jest bycie czujnym na to, czy swoim działaniem nie robimy komuś krzywdy. W jaki sposób? Sprawa jest dość prosta. Kiedy jesteśmy przekonani, że mamy rację, często zapominamy, że nawet jeśli tak jest, to nie znaczy, że nie powinniśmy brać pod uwagę racji i wrażliwości innych ludzi. I walimy na wszystkie strony ostrymi komunikatami, święcie przekonani, że oto właśnie realizujemy coś oczywistego i naprawdę dobrego.

Często może się wydawać, że bycie twardym, mocnym zawodnikiem, który doskonale odnajduje się we wszelkiego rodzaju ostrych sporach, potrafi bez zmrużenia oka znaleźć ciętą ripostę na niewygodne zdanie, które przed chwilą usłyszał , to jest ideał dyskutanta. Mówiąc językiem zapożyczonym od jednego z bijących rekordy popularności vlogerów - taki ktoś jest zwycięzcą. Zawsze, kiedy wchodzi do studia telewizyjnego, jest pewny siebie, a po zakończeniu programu ma poczucie, że zmiażdżył swoich oponentów.

DEON.PL POLECA

Kiedyś też tak myślałem. Biorąc udział w różnych sporach, mierzyłem swój sukces, zwracając uwagę na to, ile razy udało mi się kogoś zagiąć, zbić z tropu jakąś błyskotliwą uwagą albo wgnieść w ziemię ostatnim zdaniem podsumowującym dyskusję.

Punktem zwrotnym w moim sposobie patrzenia na te sprawy, była obejrzenie wizyty Roberta Litzy w programie Kuby Wojewódzkiego. Z jednej strony telewizyjny showman, doskonale znany z tego, że w większości masakruje swoich gości. Z drugiej rockowy muzyk, niezbyt typowy, bo jego kariera i życie mogłyby posłużyć za punkt wyjścia do napisania kilku naprawdę dobrych scenariuszy - takich z wieloma mocnymi punktami i zaskakującymi zwrotami akcji. To było spotkanie dwóch światów. Kuba jak zawsze prowokował, bombardował pytaniami i na wszelki możliwy sposób próbował zagiąć swojego rozmówcę. Wokalista Luxtorpedy, odpowiedział niesamowitym opanowaniem. Spokojnie, bez emocji i rzetelnie odpowiadał na kolejne zaczepki. Najlepsze w nim było to, że on nie odpierał ataków, nie kontrował, nie próbował "dowalić przeciwnikowi". Z każdą kolejną minutą rozmowy było widać, że Litza po prostu mówi o tym, w co wierzy i czym - przede wszystkim - żyje. Takiej autentyczności i pokoju wewnętrznego nie da się wyreżyserować. Żadne tricki i błyskotliwość nie pozwolą osiągnąć takiego efektu. To musi być z serca.

Zupełnie inny ładunek emocjonalny ma w sobie wywiad, którego Kuba Wojewódzki udzielił niedawno "Gazecie Wyborczej". Pada w nim wiele mocnych oskarżeń. Dostaje się księżom ("Konikiem niektórych księży są dzieci albo brzydkie filmy z nimi. I też nie mają do tego kwalifikacji, a jednak ich ciągnie"), Kościołowi ("Kościół przestał być narzędziem Chrystusa, a stał się narzędziem chytrusa"; "Kościół jest jak McDonald's - przede wszystkim liczy klientów. Jakość obsługi schodzi na kolejny plan"), ludziom wierzącym ("Religia jest albo dla tchórzy, albo dla ludzi niepotrafiących mocno, ale samodzielnie trzymać steru własnego sumienia") i w końcu samemu Bogu ("Bóg jest łaskawy i sprawiedliwy. To największe kłamstwo, jakie czytałem, od dwóch tysięcy lat. Tylko bezlitosny egoista potrafi zabrać młodą matkę trójce dzieciaków"; "Kiedy ten wasz Bóg przeprosi rodzinę Ani [Przybylskiej - przyp. red.], że gdy ona odchodziła, on zajmował się doglądaniem budowy kolejnej świątyni. Niech przeprosi Jarka, że zabrał matkę jego dzieci").

Mógłbym teraz robić analizę, wykazywać, które z zarzutów mają podstawy i warto się w nie wsłuchać, a które są krzywdzącymi uogólnieniami lub wręcz są wyssane z palca. Na pewno nie jest tak, że wszystkie krytyczne słowa, które wypowiedział Wojewódzki, można wyrzucić do kosza na śmieci, bo to tezy "ateisty wściekle atakującego Kościół". Powiem więcej - pod częścią z nich sam bym się podpisał.

Jest jednak jedna rzecz, z którą zgodzić się nie mogę i wiem na sto procent, że gwiazdor TVN-u mija się z prawdą. Jeśli ktoś mówi, że Bóg jest bezlitosnym egoistą, który cynicznie przygląda się cierpieniu człowieka, to znaczy, że po prostu w życiu nie spotkał Boga. Czytając wywiad z Kubą Wojewódzkim takie właśnie miałem wrażenie - że on nie ma zielonego pojęcia, co to znaczy spotkać Żywego Boga. Dlatego moją reakcją na ten wywiad nie jest oburzenie, ale nadzieja na to, że to się kiedyś zmieni, że zaistnieją takie okoliczności i znajdą się tacy ludzie, którzy pomogą mu przeżyć takie spotkanie. A wtedy Kuba nie będzie musiał już nikogo atakować, ośmieszać i rozjeżdżać. Co więcej - nie będzie nawet chciał tego robić, bo już będzie wiedział, że to nie jest mu do niczego potrzebne. I tego właśnie mu szczerze i z całego serca życzę.

Piotr Żyłka - publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek. Jego projekty można znaleźć na blogu autorskim

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jak Kuba Wojewódzki Bogu...
Komentarze (289)
WR
wicie, rozumicie
7 listopada 2014, 20:52
"To ,że Autor poruszył problem o jakim nie piszą czasopisma katolickie i trafił z zainterseowaniem to znaczy ,ze owe czasopisma NIE ODZWIERCIEDLAJĄ OPINII KOSCIOŁA  a jedynie instytucji, kogo może martwić ,że koscioł posiada swój głos ?" Czy nieustanne prowokacje wymierzone w Kk są odzwierciedlaniem opinii Kościoła ? Myśląc tymi kategoriami, to najlepiej odzwierciedlają opinię Kościoła poglądy krytyki politycznej, Hartmana albo apostaty Palikota. Jeszcze tyle pracy czeka nas w Kk ! "Pieniądze za dobrze wykonaną pracę ? Bo jesli czasopisma katolickie NIE TRAFIAJĄ  w potrzeby koscioła to....kto je finansuje , byly takie priodyki, gazety ,w czasach komuny które wcale nie musialy zarabiać na swe utrzymanie...to socjalizm. A socjalizm to propaganda". To prawda, za dobrze wykonaną robotę nieustannie przodujący aktyw postępowej międzynarodówki zawsze dobrze płacił. I masz rację tow. faryzeusz - trzeba koniecznie zbadać do końca, kto finansuje ten kontrrewolucyjny, ksenofobiczny i, nie bójmy się tego słowa, faszystowski Kk. "Gdyby kościół był wspaniale działajacą organizacją , ogarniającą swą ewngelizacją nowe dziedziny życia ,to rzeczywiście, owe dysydenctwo to hańba. Jesli natomiast kosciół czy ojczyzna staczają się w niebyt to owe dysydenctwo to chluba, mieliśmy wspanialych dysydentów  historii" I tu też mówicie prawdę tow. faryzeusz. Księża patrioci, anonimowi męczennicy TW, ten cały zdrowy aktyw płynący pod prąd w zgniłym Kk czeka na odkrycie, uświęcenie i beatyfikację ! "Tak to byli dysydenci ,glosili poglądy niepopularne w kręgach władzy państwowej i kościelnej. Tylko zdrowa ryba może płynąć pod prąd ,chora zawsze płynie tam gdzie jej każą...ona nie ma swej woli". A tutaj już nic dodać i nic ująć - po prostu najświętsza prawda tow. faryzeusz. Bój to jest nasz ostatni, Krwawy skończy się trud, Gdy związek nasz bratni Ogarnie ludzki ród.
F
faryzeusz
7 listopada 2014, 12:12
@ non. To w gruncie rzeczy bardzo chrześcijańska postawa, tak  ! Krzyż w całej swej grozie i patosie stanowił CENTRUM zdarzeń , na niego zwrócone były oczy mieszkańców Jerozolimy, więc jeśli mamy Jego chwałę mamy głosić na tarasach , pagórkach no, w miejscach widocznych to poruszenie tego tematu jest zgodne z  Biblią. To ,że Autor poruszył problem o jakim nie piszą czasopisma katolickie i trafił z zainterseowaniem to znaczy ,ze owe czasopisma NIE ODZWIERCIEDLAJĄ OPINII KOSCIOŁA  a jedynie instytucji, kogo może martwić ,że koscioł posiada swój głos ? A pieniądze ? no cóz nie ja poruszyłem ten temat.  Pieniądze za dobrze wykonaną pracę ?  Bo jesli czasopisma katolickie NIE TRAFIAJĄ  w potrzeby koscioła to....kto je finansuje , byly takie priodyki, gazety ,w czasach komuny które wcale nie musialy zarabiać na swe utrzymanie...to socjalizm.  A socjalizm to propaganda . A owe dysydenctwo ? Gdyby kościół był wspaniale działajacą organizacją , ogarniającą swą ewngelizacją nowe dziedziny życia ,to rzeczywiście, owe dysydenctwo to hańba .  Jesli natomiast kosciół czy ojczyzna staczają się w niebyt to owe dysydenctwo to chluba , mieliśmy wspanialych dysydentów  historii  : P. Skarga , I. Krasicki  i wielu innych których można wymieniać seriami. Tak to byli dysydenci ,glosili poglądy niepopularne w kręgach władzy państwowej i kościelnej.Tylko zdrowa ryba może płynąć pod prąd ,chora zawsze płynie tam gdzie jej każą...ona nie ma swej woli. Ale ...nie zabraniam nikomu byc posłusznym trendom , nie zabraniam bycia ugodowym wobec świata , więc jeśli ktoś chce pisać teksty o pisankach ,o stole wigiljnym itp. ...to niech pisze.
N
non
7 listopada 2014, 12:54
Gratuluję manipulacji informacjami i odpowiedzią. To przecież było o najemnym dziennikarzu Żyłce i jego dysydenckich szefach czyli grupce deonowych jezuitach. To nie problem tego artykuliku był przedmiotem komentarza ale problemy deonu - po co powstał i co rozsiewa i propaguje. Wystarczy poczytać na deonie artykuliki tych deonowych jezuitów i kilku ich najemnych dziennikarzy. A cała końcówka o kasie i dysydenctwie - jaka szkoła ks. Piórkowskiego i deonowej spólki taka odpowiedź. Co za pycha i tupet z tymi porównaniami
S
senior
7 listopada 2014, 21:11
Drogi "non". Czy Ty jesteś  katolikiem, czy też dyżyrnym, płatnym najemnikiem, za Judaszowe skarbniki plujący na  Deon, O. Jezuitów  i dziennikarzy Deonu? Czy podsejmując krytykę w ogóle wcześniej czytasz artykul? A może samo nazwisko autora wywołuje u Ciebie alergię zagrażajacą życiu?
M
Milosc
7 listopada 2014, 23:02
Wiem i szanuję to, że każdy głosi swoją właściwą na dany moment rację. Rozumiem. Współodczuwam. Akceptuję. Jestem Prawdą i Życiem. Reszta jest Milczeniem...
N
non
7 listopada 2014, 09:22
Z czegoś Żyłka musi żyć. Wybiera takie tematy i tak manipuluje informacjami że ludzie nie mogą zostawić tego obojętnie widząc co dysydenccy jezuici z deonu umieszczają na swoim portalu i co zamawiają u najemnych dziennikarzy np. Żyłki czy z Wyborczej. A komentarze i kasa się mnoży
G
gość
7 listopada 2014, 22:56
Kim jesteś *non*? Czy rozumiesz  znaczenie słów: dysydent, manipulacja, najemnik?
S
senior
6 listopada 2014, 22:17
Zastanawia mnie, dlaczego tylko artykuł red. Piotra w ostatnich dniach  inspiruje forumowiczów Deonu  do dyskusji? Nie zawsze i nie we wszystkim  każdy forumowicz musi się z Nim zgadzać, ale trzeba przyznać, że po mistrzowsku potrafi rozbudzić dyskusje. Coś w tym jest zastanawiajacego.
M
Milosc
6 listopada 2014, 22:34
Ponieważ tytułem wspaniale wpasowuje się w Życie. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Zwierciadło ludzkich uwarunkowań. Odzwierciedlenie wszystkich Dróg do Kuby i do Boga zarazem.
S
senior
6 listopada 2014, 22:37
Serdecznie dziękuję  i pozdrawiam. Szczęść Boże.
M
Milosc
6 listopada 2014, 22:44
Dziękuję również i pozdrawiam równie serdecznie :)
OD
Ojciec D
6 listopada 2014, 12:51
Mnie po wywiadzie Kuby dla "Wybiórczej" i po refleksji pana Piotra wciąż nurtuje ale nie obraża stopniowanie. Powrzucał Kościołowi Chytruskowi, przepraszam Chrystusowi. Jakkolwiek bym nie spojrzał to dla mnie nierozłączne rzeczywistości. Na koniec rozprawił się z samym Panem Bogiem i wydaje się że ma nie święty spokój. Jeśli to tylko bunt wywołany śmiercią Anny Przybylskiej, to jest naturalny ludzki odruch. Przyjdzie ukojenie. Jednak jeśli to będzie trwać, to żadna postawa człowieka, który publicznie podważa miłość Boga nie nadaje się, by ją zgłębiać i szukać w niej ukrytego wołania o Miłość czy inspiracji do swojego nawracania. Na marginesie, wydaje mi się że tak zapatrzyliśmy się w siebie w tych czasach, że nie potrafimy doświadczać ukojenia wyrzuciliśmy Boga poza horyzont, potłukliśmy latarnię (wołając na klasykiem) i lipa stajemy się więźniami swoich ciasnych wyobrażeń. To nie omija nikogo tym bardziej dziennikarzy. A jak Kuba Bogu... tak Bóg i tak Kubie przebaczy, gdy ten się da znaleźć. Na koniec krzepiąca myśl z WP J.R.R. Tolkiena: Nie będzie już innej wojny oprócz tej która jest.   
5 listopada 2014, 22:29
Nie mogę teraz znaleźć ale tutaj była fajna tapeta w temacie kuby [url]http://www.tapetus.pl[/url]
X
x
5 listopada 2014, 20:46
Siła i koryto. Niektórzy nie znają ŻADNYCH innych argumentów i ŻADNE inne do nich nie trafią !!! To trzeba przyjąć do wiadomości. Żadne dziamdzianie, skakanie, werbalne dopieszczanie i rozmowy, żadne nawracania, tego nie zmienią. Tak już mają prymitywy. Ludzie szanujmy się trochą, bo w swej naiwności albo głupocie wystawiamy się tylko na szyderstwo.
SD
skuteczny dialog
5 listopada 2014, 21:37
[url]http://www.youtube.com/watch?v=3Z6dMb1cFqw[/url]
&
<...>
6 listopada 2014, 00:42
No i cały sekret błazenady dialogowiczów rozwiązany. Krótko, prosto i na temat. Nie rzuca się pereł między wieprze.
6 listopada 2014, 10:01
"Siła i koryto" - gdzieś słyszałem już podobne hasła. Już wiem! "Mnie nie interesuje prawo, mnie interesuje sprawiedliwość." "Gdziekolwiek sięgnie nasz triumf, zawsze będzie jedynie punktem wyjścia do nowej walki." "Jeśli dojdziemy kiedyś do władzy, to utrzymamy ją z pomocą Bożą. Nie damy już jej sobie odebrać." Adolf Hitler
S
szechter
6 listopada 2014, 11:02
Z takim tekstem do samego Wojewódzkiego ?! To w ramach dialogu z Hitlerem czy Wojewódzkim ? Oj, bo korytko ames wyschnie...
D
dez
6 listopada 2014, 11:25
zdaniem tow. ames'a przymus kłamstwa dialogu albo faszyzm nazywania rzeczy po imieniu. Ciekawa alternatywa. Zrobisz furorę w krytyce politycznej Sierakowskiego i do Hartmana bliziutko
6 listopada 2014, 11:51
W ramach używania tego typu bzdurnych, ogólnikowych hasełek. Jakoś mam naturalną alegrię po II wojnie i komunie do tego typu krzyków.
W
waz
6 listopada 2014, 11:59
z alergii trzeba się leczyć, bo jak widać potrafią zamroczyć 
K
klara
5 listopada 2014, 19:46
>Dlatego moją reakcją na ten wywiad nie jest oburzenie, ale nadzieja na to, że to się kiedyś zmieni< Co tam Kuba W. To dopiero jest wywiad! Z jezuitą! [url]http://breviarium.blogspot.com/2014/11/o-joseph-moingt-si.html[/url] Ciekawe jaką reakcję wzbudziłby w czułym sercu redaktora Żyłki?
CZ
Choinka z Nergalem!!!
5 listopada 2014, 14:36
Nasi "celebryci" szaleją. Nergal pod choinką w reklamie Empiku. Z Nergalem prezenty pod choinką ma pakować m.in. Maria Czubaszek, autorytet moralny, która wielokrotnie chwaliła się z dokonanych aborcji. http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/nergal-i-maria-czubaszek-obok-pazury-i-kwiatkowskiego-w-swiatecznej-kampanii-empiku
AW
Adaś w Jasełkach
5 listopada 2014, 22:25
Może będzie wersja reklamy z Jasełkami, gdzie Adaś będzie występował w roli diabełka.
M
Monika.Klaudia
5 listopada 2014, 12:45
ten cały atak na Kube jest conamniej taki jak na pedofila ktory skrzywdził dziecko!! ...z tym ,ze Wojewodzki nikomu krzywdy nie robi i zaden czlowiek ktory nie wierzy w  Boga ! mamy XXIw i to nie jest dziwne ,ze nawet wspolczesna mlodziez odchodzi od tego ,ze gdzies jest Bog i trzeba go czcic . to jest kwestia indywidualnego wyboru kazdego z nas... tak samo jak kazdy ma prawo do wyboru miejsca zamieszkania czy kupna nowego samochodu. Co kogo obchodzi osobisty gust czy wiara?!?!?! i na co ten szum ,ze ktos nie wierzy w Boga ?!?!?!?! 
5 listopada 2014, 14:00
Porównanie ataku na Wojewódzkiego do pedofila krzywdzącego dziecko jest totalną przesadą. Wojewódzki jak i każdy człowiek, który nie wierzy w Boga robi krzywdę...największą SOBIE. Ale masz rację jest to kwestia wyboru do którego każdy z nas ma prawo. Bóg założył sobie kajdany na ręce dając nam tą wolną wolę...
M
Milosc
5 listopada 2014, 14:14
Ludzie sami sobie potrafią kajdany zakładać nie doceniając ogromnego daru wolnej woli - czyli wolności wyboru. A jednak przecież ją mamy. A skoro tak, to możemy postępować jak sami wybierzemy i tym samym możemy też wybrać żyć ku chwale Boga. Czyż wolność myślenia i działania nie jest najpiękniejszym prezentem?
M
Magdalena
5 listopada 2014, 15:37
Odrzucając Pana Boga w wolności, jednocześnie, często bezwiednie, oddajemy swoją wolę nieprzyjacielowi…Fakt, że dzieje się w naszym życiu źle, nie wynika z kajdan Pana Boga, ale z Jego konsekwentnej miłości do człowieka i Jego wolności w dopuszczeniu działania zła w tym życiu, tak aby ćwiczyć w nas w miłości do Boga i człowieka.
M
Milosc
5 listopada 2014, 20:50
Zgadzam się z Tobą Magdaleno. A "nieprzyjacielem" nazwę nieświadomość.
M
Magdalena
5 listopada 2014, 23:40
…a Jezus Chrystus nazwał go „władcą tego świata”.
6 listopada 2014, 06:18
i dlatego Jego królestwo nie jest z tego świata....
F
faryzeusz
5 listopada 2014, 12:29
To trochę nie tak.  Zdaje sie ,ze my katolicy jestesmy skażeni teologią . Teologia katolicka ....zmieniła zasady ...gramatyki .... NIE UŻYWA LICZBY MNOGIEJ . Wiem ,ze Chrystus nie ukończył seminarium, bo właśnie używał liczby mnogiej, taka jest Ewangelia.  Bo gdyby ukończył ... to nie mówiłby ,że ludzie odchodzą od Boga tylko " wspólczesny człowiek odchodzi od Boga "  I tutaj jest pułapka .  To że tyle czasu i chwalebnego wysiłku poświęca sie p. Wojewódzkiemu to dlatego ,że NIE POTRAFIMY ZROZUMIEĆ  tego ,że jego działanie ma nie tylko osobisty charakter ale społeczny,  tutaj potrzbna jest liczba mnoga ,tutaj tego typu wypowiedzi i działania maja charakter masowy a osobisty ...to w skali statysycznej drobiazg. Uczmy sie od lepszych...  Gdyby to samo uczynił Wojewódzki z przedstawicielem Islamu ...  to jakie były by reakcje ? nie, ja nie kamienowaniu , ale o postawie , społecznej , o umiejetniości kochania zbiorowości .  Są dwa odniesienia Biblijne [ tak !] Po pierwsze , "gdzie dwóch sie spotka w imię Moje ..." itd. jeśli nie potrafimy kochać Boga między wiernymi , społecznie ... to w ogóle nie potrafimy. Po drugie.  Czyż nie było powiedziane ,ze po owocach ich poznacie ? własnie antropologia przegrywa z Biblią , ale cóz wtym dzinego ,kto może sie mierzyc z Bogiem ? Islam wygrywa ,tak w Europie wygrywa , nie dlatego ,że jest taki wyrafinowany , ale dlatego ,ze potrafi używać słowa "my " ...i go bronić. A co do faryzeizmu , tego wspólczesnego to nie znam większego ponad "wierzący ale nie praktykujący" " "Ja wicie, rozumicie wierzę ... ale tylko duchowo ... bo tego nie widać , bo to nic nie kosztuje , bo nie trzeba upubliczniać swojego credo " Łączę wyrazy należnego szacunku.Lubię aktywnych choćbym się z nimi nie zgadzał . gratulacje dla Autorów , Niezależnie od wyników to medialnie rzecz ujmując , dobry uczynek.     
M
Milosc
5 listopada 2014, 14:23
Pięknie poruszyłeś całe sedno sprawy - używanie liczby mnogiej. JesteśMy. ŻyjeMy. MyśliMy. TworzyMy. WierzyMy. CzujeMy. ..... Jesteśmy Jednym.
FM
Fuks Mirosław
5 listopada 2014, 19:10
Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie ????...Jeden Kuba na wszystkich katolików więc wszyscy katolicy na Kube .To już nie liczba mnoga ale armia.A on i tak nic.Dalej swoje .Co za siła Jeden pokonuje armie .Armia chce nawrócenia Kuby W.A może tak mu smakują strąki fasoli w dalekim kraju tak się nimi zajada że nie wie lub też i niewidzi że te koryto jest u wieprzy .Ta fasolka to jakaś chyba z dopalaczem ,bo mózg po niej nie działa .z tąd trudności z powrotem.Bo gdyby chodziło o fasolke syna marnotrawnego może mógłbym być spokojny ???..,ale po 2000 lat chyba nastąpiły zmiany genetyczne np:GMO i może z tąd problem z jego powrotem.Ale wierzcie mi jak w tym dalekim kraju zabrafnie dla niego tej modyfikowanej fasolki To może pojawi się szansa.JPII- wiadomo o jakim "dalekim kraju"mówił.Ja dziś Bogu dziękuje że nie musze już jadać fasolki z świńskiego koryta.Polecam za to fasolke z puszeczki z Biedroneczki .Ta przynajmniej jest ok. jak narazie ....
P
path
5 listopada 2014, 12:18
I podpisuję się pod tym tekstem obiema rękami i też tego samego Kubie Wojewódzkiemu życzę. Amen
E
Eilinel
5 listopada 2014, 11:13
Weszłam tu i nie mogę uwierzyć, że jest ponad dwieście komentarzy pod artykułem o Wojewódzkim (???????).
Paweł Tatrocki
5 listopada 2014, 07:50
Pan Bóg musiałby dokonać kolejnego cudu, żeby przerobić satanistę Wojewódzkiego na Katolika.
5 listopada 2014, 09:52
Gorsi się nawracali i nie takie cuda już były. Ale Bóg go przecież z pałą gonić nie będzie i na siłę go nawracać.
Paweł Tatrocki
5 listopada 2014, 09:57
To prawda, trzeba się modlić za pana Wojewódzkiego i jemu podobnych. Trzeba będzie znów przeciwstawić takim ludziom siłę Różańca i Eucharystii.
1
1121
5 listopada 2014, 19:22
Owszem. Kuba już niejeden raz strzelił w policzek Boga ale niech uważa żeby ten ostatni drugi policzek nie był jego ostatnim.Po za tym czy warto rzucać perły między wieprze?..skąd ja znam ten cyttat ??!!...
B
bene
5 listopada 2014, 05:57
Czy odnoszenie się do "żyłkizmu" jest argumentum ad personam ? Raczej jest odnoszeniem się do ogółu zjawisk jakie powstały, są w rożnych kontekstach formułowane i konsekwentnie utrwalane określoną narracją (vide także inne teksty autora) poprzez pomijanie lub/i zniekształcanie treści nauki Chrystusa albo/i przez pomijanie lub/i zniekształcanie Jego życia (uczynków i postaw). A to podlega merytorycznej ocenie w kontekście Ewangelii. Merytorycznej ocenie podlega narracja i treść interpretacji pana Żyłki jaką próbuje wyprowadzać z nauki i życia Chrystusa. Już pisałem i powtórzę: Chrystus nie rozmawiał z szydercami, ludzi złej woli ostro opieprzał - vide faryzeusze, a doprowadzony przed Heroda milczał. Czasem można odnieść wrażenie, że niektórzy chcą być bardziej boscy od samego Boga. Jeśli pan Żyłka dobrze się czuje w tej roli, to tylko pogratulować. Dodam - niektórzy chcą być bardziej boscy od samego Boga w ferowaniu jakiegoś subiektywnie emocjonalnego absolutyzmu miłosierdzia i miłości z nieliczeniem się, pominięciem (wyabstrahowaniem) albo zupełną marginalizacją prawdy i sprawiedliwości (to jest "żyłkizm"). Tymczasem bez nich nie ma miłosierdzia i miłości, a co najwyżej powstaje żałosna (bo ludzka i nierealna) ich karykatura skrzętnie wykorzystywana (np. wyśmiewana) przez ludzi złej woli i wrogów Kościoła.
5 listopada 2014, 09:55
Co Wy z tymi faryzeuszami? W kogokolwiek uderzacie postawą Jezusa wobec tej grupy. A całkiem kulą w płot, gdy dotyczy to ludzi spoza Kościoła. Tymczasem szukajcie faryzeuszy wśród ludzi najbardziej religijnych. Którzy skupiają się na zewnętrznej formie, żeby dzięki swemu sztucznemu blaskowi być podziwianymi przez innych, a w sercu nie tak różowo. Którzy przedkładają suchą literę prawa nad miłość. Którzy mają pewną władzę, formalną lub nieformalną, jakąś tam moc wpływania na innych w sprawach wiary i wywołują w innych niepotrzebne poczucie winy, bycia gorszym, niegodnym Boga, niezasługującym na zbawienie. Którzy piętrzą w nieuzasadniony sposób przeszkody innym w drodze do Boga. Nie oznacza to głupkowatej, roztkliwionej „serduszkowatości”, swawolnej pobłażliwości od razu. Nie oznacza to też uganiania się ciągłego za tymi, którzy szydzą z Boga. Lecz lepiej, żeby ktoś był  bardziej  miłosierny, niż sprawiedliwy. Nie bój się, Bóg jest Miłosierny, ale też i Sprawiedliwy. Nie od dziś rządzi światem i poradzi sobie w razie czego z nieuczciwymi cwaniakami, obłudnikami, przewrotnymi ludźmi, szydercami. Nie na tym, to na tamtym świecie. Spokojnie, zostaw to Bogu. Ty nie mniej na sumieniu skazania innego człowieka, czego sam Bóg by nie zrobił. Bo będzie bardzo bolało przy rozliczeniu życia po tamtej stronie... Podawany jest też przykład Heroda i milczącego Jezusa. Gdy szydzimy z Boga, albo chociaż tylko wystawiamy Go na próbę, to Bóg nie ciska od razu gromami z jasnego nieba, ale na coś takiego nie reaguje. Właśnie Jezus to wykazał, a nie rzekomo dał przykład na nie prowadzenie dialogu zawsze, wszędzie i z każdym, który według pobożnych ludzi nie zasługuje na to.
5 listopada 2014, 10:16
Czasem można odnieść wrażenie, że niektórzy chcą być bardziej boscy od samego Boga. Moim zdaniem to nawet nie wrażenie, ale fakt. Część chrześcijan stawia sobie za punkt honoru nawracanie kogoś na siłę przez walenie go w łeb wytykaniem jego grzechów, grożeniem, straszeniem. Jezus kogokolwiek zmuszał do nawrócenia? Biegał za nim i gadał "musisz chodzić do kościoła, musisz się nawrócić"? Owszem był ostry i zdecydowany, często nie przebierał w słowach i zawsze nazywał rzecz po imieniu. Ale zaczynał relacje z kimś od przyjścia do niego, to było NAJPIERW. Co zrobił z Zacheuszem? Przecież wiedział dobrze kim jest, wszyscy wiedzieli. To dlaczego nie "stanął w prawdzie"? Dlaczego nie powiedział mu: "Ty złodzieju, grzeszniku, złaź z tego drzewa i oddaj poczwórnie tym, których okradłeś"? Swoją drogą jakby tak właśnie zrobił, to jakoś wątpię czy Zacheusz by Go posłuchał. A tak Jezus do niego poszedł, siadł z nim, porozmawiał i Zacheusz SAM wpadł na ten pomysł nawrócenia się i naprawiania swoich grzechów. My natomiast zaczynamy od stawania w prawdzie, które najlepiej jest połączyć z ostrym opieprzem. Albo raczej stawiania bliźniego w prawdzie, a nie siebie.
5 listopada 2014, 10:40
Też nie rozumiem czemu tak wielu ludziom na słowo miłosierdzie i miłość Boga przychodzi tylko skojarzenie jakiegoś głupkowatego, cukierkowatego uczucia połączonego z klepaniem się po pupciach i mówieniem, że wszystko jest w porządku. No a biorąc pod uwagę nawet to, że takie zjawisko wśród chrześcijan jest (bo jest), to robienie z tego głównego powodu do bycia specem od stawiania bliźniego w prawdzie (oczywiście tylko w prawdzie o jego grzechu), jest dla mnie co najmniej dziwne. Nie wiem naprawdę w jakim rejonie kraju, świata, kręgu ludzi, znaczącym problemem jest oddzielanie Miłosierdzia od Sprawiedliwości u Boga.
A
alf
5 listopada 2014, 10:55
Ludzie złej woli istnieją, istnieją zdeklarowani wrogowie Kościoła. Jest horrendalną naiwnością sądzić, że dlatego, że nikt z nimi nie chciał porozmawiać. Jeśli nie będziemy sami siebie szanować, to dlaczego mają nas inni szanować. Miłość bliźniego zakłada poszanowanie własnej godności danej nam od Boga. Tej perły nie rzuca się między wieprze. Tym pseudo miłosierdziem i miłością na siłę nie da się ludzi do Kościoła przekonać. To działa ale odwrotnie
M
m.b.
5 listopada 2014, 11:46
A tu ciągle o próżnym gadaniu. Jakie tego wymierne efekty? Przed Bogiem mamy się siebie zaprzeć i korzyć, nie przed ludźmi. Mamy miłować bliźniego, jak siebie samego, a nie mimo siebie. Jest obrazą Boga wystawiać się samemu na pośmiewisko szydzącej Bogu gawiedzi. "Pan nienawidzi zła i miłuje tych, co zła nienawidzą" (Ps 97, 10; Am 5, 15). 
5 listopada 2014, 13:51
Owszem istnieją zdeklarowani wrogowie Kościoła nie dlatego, że nikt z nimi nie chciał porozmawiać. W większości stali się nimi, bo ktoś z nimi w ogóle nie rozmawiał, nie próbował ich doprowadzić do Boga, a zamiast tego prowadził go do swojej wizyjki. Czym się więc da przekonać do Kościoła takcih ludzi jak Wojewódzki? Uważasz, że sobie coś zrobi z kolejnej nagonki? Z kolejnego "postawienia go w prawdzie"?
5 listopada 2014, 17:22
Też wielu rzeczy nie mogę zrozumieć i próbuję jakoś to wszystko uporządkować w swojej łepetynce:) Pewnym ubogaceniem tematu, pokazaniem innych aspektów szerszego zagadnienia może być ciekawy artykuł p. Tomasza Ponikło obok: [url]http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,765,mamy-powody-do-optymizmu.html[/url]
FM
Fuks Mirosław
5 listopada 2014, 19:37
Owszem Tak czynił  Jezus. Proszę - spotkaj się z tym Panem .I tak uczyń jak on mówił.Jesli  jednak będzie niepowodzenie  ,to pomyśl o tym że Jezusowi trafił się Herod.I wtedy nie wyrzucaj sobie -życze powodzenia.Jak nadarzy mi się okazja to życzybym sobie Zacheuszowego sukcesu .Tylko zwróć uwage nato że-Zacheusz wyszdł mu na spotkanie A Pan W.no może wyjdzie ?.Oby jeszcze zdążył .Pozdrawiam. 
A
alf
5 listopada 2014, 20:03
istnieją zdeklarowani wrogowie Kościoła nie dlatego, że nikt z nimi nie chciał porozmawiać, ale dlatego że nikt z nimi w ogóle nie rozmawiał. Co to za alogiczne pierdoły! "Czym się więc da przekonać do Kościoła takich ludzi jak Wojewódzki?" A skąd to idiotyczne założenie sprzeczne z całym ludzkim doświadczeniem, że wszystkich się da i należy na siłę przekonać do Kościoła ? I nie ma żadnego znaczenia czy Wojewódzki coś sobie z tego robi, czy nie. Wybrał, jego decyzja. Traktujmy ludzi i siebie poważnie, jak poważne są konsekwencje decyzji. "Uważasz, że sobie coś zrobi z kolejnej nagonki? Z kolejnego "postawienia go w prawdzie"?" Co tam Wojewódzki, problem to Ty masz bo nie chcesz "stanąć w oczywistej prawdzie" mimo rozmowy
6 listopada 2014, 10:32
Traktuję takich ludzi bardzo poważnie. Nie zamierzam nikogo do niczego na siłę zmuszać. Myślałem, że szukamy poważniejszego rozwiązania problemu dla kogoś, kto nie wierzy w Boga od "coś sobie wybrał, to teraz masz". Właśnie to jest problem większości ludzi w Kościele. Nazwanie myślenia drugiego "alogicznymi pierdołami", najlepiej zwyzywanie go od grzeszników, po czym obrócenie się na pięcie i powiedzenie "co chcesz, to masz". Owszem tak jest, że co chcesz to masz, ale to nie rozwiązuje problemu. Staram się stawać codziennie w prawdzie przed Bogiem. Przed Tobą nie muszę stawać w żadnej prawdzie, tylko dlatego że czujesz się w jej posiadaniu i dlatego, że Twoim zdaniem mam problem.
6 listopada 2014, 11:32
Nie zależy mi na sukcesach, tylko na pomocy jeśli ktoś jej potrzebuje. Jak jej nie chce, tak jak Herod nie chciał to ok, nie zamierzam go do niczego zmuszać. Zgadzam się co do Zacheusza, że wyszedł pierwszy na spotkanie no i życzę Wojewódzkiemu żebyt też wyszedł. Problem polega na pakowaniu do jednego wora Wojewódzkiego z innymi ludźmi, którzy najczęściej mają po prostu tylko taki problem, że nie spotkali się jeszcze z Jezusem (jakkolwiek to może oklepanie już brzmi). Większość z nich szuka i jak miewam z nimi styczność to może i czasem zaczynają od oklepanego ataku na Kościół, księży, itp. Ale z większością wystarczy pogadać, zastanowić się, zaprosić ich do MĄDREJ wspólnoty i sami często dochodzą, że robią głupio. Przecież większość ludzi ma podobne problemy, pragnienia większości (te prawdziwe, ukrywane często pod płaszczykiem) są podobne bez względu na to czy ktoś jest blisko Boga, czy daleko, czy może stara się być blisko ale dopiero się uczy. Tymczasem spotykają się z podobną reakcją bez względu na to, gdzie akurat się znajdują tzn. z utarczkami słownymi od tych "prawdziwych katolików", najczęściej zakończonymi obrażaniem się (które możnaby w sumie określić "jesteś debilem bo nie myślisz jak ja) i pozostaniem obydwu stron na tych samych miejscach. Pozdrawiam również.
M
Misericordina
4 listopada 2014, 19:42
prosiłem abyś nie nazywał mnie w ten sposób nie jestem twoja rodziną na erystyce wg Schopenhauera znam sie nie gorzej niz ty i widze wyraźnie co tutaj wyprawiasz masz rację, jeżeli dyskutując nie tyle spieramy się o prawdę  ile o przewagę naszego sądu i to na sposób który już od dawna łacinnicy nazwali per fas et nefas to taka dyskusja wyczerpuje znamiona dialektyki erystycznej a ona jak wiadomo swoja nazwę zawdzięcza bogini niezgody  dostrzegam w twoich postach do mnie wiele zabiegów erystycznych (nie umiem odpowiedzieć czy świadomych) nie mając merytorycznego uzasadnienia w temacie zawsze atakujesz adwersarza mnie również używasz dywersji realizowanej poprzez ignoratio elenchi ale oczywiście nie tylko jest tego więcej a teraz ad meritum primo-  dlaczego kilkukrotnie sugerujesz abyśmy powoływali sie na argumentum ad verecundiam -żyłkum/ slowinskum... ect ? czy nikt nie nauczył cię że niewaznym jest kto jest autorem  danych słów a  tylko to co w nich jest zawarte czyli  treścią ? secundo- czemu na siłę wmawiasz mi że Żylka to mój autorytet ? tertio- jeżeli w dalszym ciągu chcesz udowodnić brak sprzeczności w tych dwóch swoich krótkich odniesieniach do dokładnie tego samego cytatu to słucham
M
Misericordina
4 listopada 2014, 19:52
cd  poprzedniego posta: ======================================== >' Kiedyś też tak myślałem. Biorąc udział w różnych sporach, mierzyłem swój sukces, zwracając uwagę na to, ile razy udało mi się kogoś zagiąć, zbić z tropu jakąś błyskotliwą uwagą albo wgnieść w ziemię ostatnim zdaniem podsumowującym dyskusję.' I tu się z Panem zgadzam - nie chodzi o to, by schlebiać swojej indywidualnej próżności, tylko o to by bronić pewnych imponderabiliów - by być ich sługą, a nie posiadaczem. > Kiedyś też tak myślałem. Biorąc udział w różnych sporach, mierzyłem swój sukces, zwracając uwagę na to, ile razy udało mi się kogoś zagiąć, zbić z tropu jakąś błyskotliwą uwagą albo wgnieść w ziemię ostatnim zdaniem podsumowującym dyskusję. Niezrozumiałym zbiegiem okoliczności im więcej takiego 'żyłkowego rozumienia' w Kościele, tym jego kondycja gorsza i tym bardziej się on sypie. ========================================= twoja poprzednia pointa: 'Odrzucając zasadę 'Żyłka ma zawsze rację' nie popełnia się sprzeczności stosując w praktyce zasadę 'Żyłka ma czasem rację'.' ma się nijak do twoich słów , znów  'mylisz się w zeznaniach' i ruszasz nie tą żyłką bo oceniamy tu twoje slowa , a nie Żyłki
5 listopada 2014, 00:58
Jeśli chciało się być traktowanym poważnie to nie trzeba było zaczynać od intelektualnie penerskiego sikania na nogawki z rechotliwym 'hahaha' w co drugiej linijce. Jeśli rechotliwy chamuś spod budki z piwem skaczący jak małpa od 'hahaha' do 'tolle lege' i z powrtem był tylko imidżem to nader udanym. Jednakże ponieważ chamuś wciąż nadaje, a wycieczki 'po rodzinie', zamiast po przeciwniku są chamusiowate i nie z obszaru cywilizacji Zachodu, a jakiejś praplemiennej dziczy, zatem nie wygląda na to, że to tylko tymczasowo przyobleczony imidż. Szkoda. Z niektórych adwersarzy staram się wykrzesać iskrę zrozumienia, peneroza sama spływa z braku zainteresowania, natomiast podcinający gałąź na której siedzi nasza cywilizacja są nazywani po imieniu - albo cynikami, albo pożytecznymi idiotami, szczególnie gdy ich siła rażenia ma potencjał większy od poblabrużenia z paroma kumplami przy piwku. Jeśli nie ma innego sposobu, by zniechęcić idiotę chcącego w pędzącym odrzutowcu otworzyć drzwi, to z błogosławieństwem bożym można, a nawet należy mu w tym przeszkodzić siłom i godnościom osobistom. Oczywiście dla metrochrześcijaństwa stręczonego na Deonie to coś niewyobrażalnego, dlatego czyni ono siebie współodpowiedzialnym za efekty działania idioty szarpiącego się z drzwiami, choć mnie - jako pasażera owego samolotu - mało interesuje ich moralna współodpowiedzialność, natomiast żywotnie zainteresowany jestem, aby samolot leciał dalej bezpiecznie, czyli by idiocie w otwarciu drzwi skutecznie przeszkodzić pomimo hercklekotów otumanionych endorfinami metrosów. Można to nazywać 'atakowaniem' jeśli wola. (cdn)
5 listopada 2014, 01:01
(cd) Ad meritum: zero zrozumienia. Dokładnie cały post w którym pojawia się określenie 'argumentum ad Żyłkum' jest krytyką używania 'argumentum ad', zatem jak z krytyki używania 'argumentum ad' ma wynikać sugerowanie, że powinno się powoływać na 'argumentum ad' - nie mam pojęcia. Takie rzeczy to tylko w babskiej logice bywają, kiedy to kobieta tym bardziej znacząco milczy, im bardziej do rozmowy chce doprowadzić. Właśnie dlatego, że jest to krytyka nie konkretnego cytatu, a sposobu argumentowania poprzez powoływanie się na Pana Żyłkę jako autorytet, dodatkowo z odniesieniem z mojej strony do całościowego pakietu intelektualnego oferowanego przez Pana Żyłkę - dokładnie dlatego w poście nie ma słowa o zawartości konkretnego cytatu, bo ani nie musi być, ani też jeden konkretny cytat nie jest istotny. Ja dokonałem w swojej wypowiedzi operacji przejścia na metapoziom (erudycie obytemu z erystyką określenie 'meta' nie jest chyba obce?) Ilustracyjnie rzecz ujmując sytuacja wygląda tak, że Pan Żyłka stwierdził, że ma bezawaryjnie pracującego od 30 lat Fiata, co zostało przytoczone jako argument, a ja stwierdziłem, że to kiepski argument ponieważ Fiaty to generalnie słabej jakości samochody. Oba stwierdzenia są innego rodzaju, a obserwacja statystyczna kiepskiej jakości Fiatów nie wyklucza istnienia jakichś pojedynczych egzemplarzy samochodów marki Fiat pracujących bezawaryjnie, na jaki to egzemplarz mógł mieś szczęście trafić Pan Żyłka. Uczepienie się jak pijany płota stwierdzenia Pana Żyłki, że akurat pracującego bezawaryjnie Fiata ma i próba ustawienia mojej wypowiedzi tak, iż rzekomo z tego, co napisałem wynika, że zaprzeczyłem możliwości posiadania przez Pana Żyłkę jakiegoś konkretnego bezawaryjnego Fiata i rozpaczliwe wmanewrowywanie mnie w rzekomą sprzeczność świadczy bądź o niezrozumieniu sensu mojej wypowiedzi bądź o zrozumieniu z równoczesnym wykopaniem płytkiego dołka w który mam wpaść i nadzieją na to, że w tak płytko wykopany dołek wpadnę.
M
Misericordina
5 listopada 2014, 07:52
do niektórych częsci twojej wypowiedzi oczywiście nie będę się odnosił, trudno dyskutować z inwektywami czy towarzyszyć ci unosząc się w oparach absurdu (ktoś ci nawet tu radził  chyba zmienić dilera) i pomysleć, że to ja miałem być wg ciebie hejterem haha nie do uwierzenia dlatego przejdźmy od razu ad rem: może najpierw rozróżnienie- argumentum ad 'Żyłkum' to nie to samo, co argumentum ad verecundiam, to ty pomieszałeś te pojęcia, chyba specjalnie pierwsze jest odniesieniem do słów p. Żyłki, drugie do autorytetu 'Dokładnie cały post w którym pojawia się określenie 'argumentum ad Żyłkum' jest krytyką używania 'argumentum ad', zatem jak z krytyki używania 'argumentum ad' ma wynikać sugerowanie, że powinno się powoływać na 'argumentum ad' - nie mam pojęcia'. argumenum ad 'Żyłkum' użyty w pejoratywnym znaczeniu ( wykpienia kogoś ) jest nonsensem, antynomią, wewnetrznie sprzecznym zdaniem,  tak jak uprzednio pisałem, nie można a priori zakładać, ze ktoś zawsze napisze głupotę ( nawet jeżeli dotychczas robił to nader często ). czy nikt nie nauczył cię, że niewaznym jest to, kto jest autorem  danych słów a tylko to, co w nich jest zawarte, czyli  treść ? Oceniamy ZAWSZE wypowiedź , nigdy przez pryzmat piszącego, a tym bardziej nie mozemy negować sensu czyjegoś stwierdzenia dlatego tylko, że napisał je X, czyY ty posłuzyłeś się właśnie taką błędną retoryką i ów dołek o którym piszesz niestety nie jest zasługą p. Żyłki,  sam sobie go wygrzebałeś, sam wpadłeś,tak jak nie ma zdroworozsądkowo myślącego człowieka,  który nie zobaczy w tych zdaniach przeciwnych opinii (cały czas mowa o twoich komentarzach przytoczonych tu wyzej między dwoma przerywanymi liniami)
M
Misericordia
5 listopada 2014, 08:01
oczywiście sprzeczność ta nie jest na zasadzie opozycji typu tercium non datur, ale dwa w ten sposób przedstawione stanowiska są sobie przeciwne, jedno mocno chwali tekst i autora, drugie przeciwnie moze to twój wrodzony spryt, pragmatyzm, komformizm a może serwilizm pozwolił ci w komentarzu pod artykułem Żyłki pochwalic Autora (bo przeczyta), a już w innym wątku cytując to samo nie zostawić na nim 'suchej nitki', trudno dociec 'Właśnie dlatego, że jest to krytyka nie konkretnego cytatu, a sposobu argumentowania poprzez powoływanie się na Pana Żyłkę jako autorytet' sorry, napisałem o tym dośc dużo i chyba wszyscy widzą, że nie masz racji  Q.E.D. mój przykład zapewne tu nie pociągnie nikogo i dobrze, ale zauważyłem, że wielu imponuje tu twoja postawa, szukają cię nawet w innych miejscach sieci haha, chcą cie naśladować i byłoby dobrze pod jednym wszkże warunkiem, gdyby twój wzrok był zwrócony do góry, wtedy sam pewnie bym optował i zachęcał aby cię naśladowano ale z tym patrzeniem do góry masz ogromny problem, bo zewsząd otaczają cię lustra  to co sam robisz, czy jak sam siebie nazywasz (uczciwy łobuz) nie jest do końca prawdą, uczciwy jak wczesniej ci już pisałem jesteś li tylko pomiędzy wschodem a zachodem słońca, a i to nic pewnego, a że łobuz- no cóż , skoro sam tak twierdzisz największy kłopot bynajmniej nie jest tu z twoją osobą, co ze złym przykładem którym nasiąkają twoi ' fani'  i jeszcze jedno 'Takie rzeczy to tylko w babskiej logice bywają, kiedy to kobieta tym bardziej znacząco milczy, im bardziej do rozmowy chce doprowadzić.' nie obrażaj może kobiet, wszyscy wiedzą co prawda, że i na płci pięknej tez się znasz, ale przystopuj może z tymi żałosnymi stereotypami
M
Misericordina
5 listopada 2014, 08:06
cd. sądzę że przez takie podejście masz tez nieuporządkowane życie rodzinne i  to właśnie jest oboczny skutek F60.3, z 'narcyzami', lub borderlina ciężko się żyje ze wzgledu na ogromny przerost u nich superego, stąd trudno takim osobom nawiązać bliższe relacje, zawsze jest dystans motoryzacja, lotnictwo- offtop sorry za pomyłkę, trzeci tutaj mój post winien być pierwszym
5 listopada 2014, 08:44
Pijany uczepiony płota nie dostrzega niepoważności w wyjaśnianiu przeciwnikowi co ów miał na myśli, redukuje niezrozumiałe do zrozumiałego (dla siebie) w sposób karykaturalny, nie pojmuje sensu stworzenia na prędce tworu p.t. argumentum ad Żyłkum zamiast odwoływania się do szeroko znanych pojęć, nic mu nie mówi, że skoro w komunikacji internetowej jeśli się chce odnieść do konkretnego cytatu, to się go z reguły linkuje dla czytelności, więc jeśli się cytau nie linkuje to samo w sobie już coś raczej znaczy, nieudolnie symuluje emocje i reaguje na nie oraz słabo rozpoznaje kiedy są używane i po co, wtrąca pewne specyficzne elementy, jak numer klasyfikacji zespołu borderline: całkiem tak samo, jak doświadczony Zespołem Aspergera z którym kiedyś miałem wątpliwą przyjemność dyskutować. Pijany uczepiony płota nie pojął za pierwszym razem, nie pojął za drugim, więc dlaczego niby ma pojąć za trzecim? Albo nie pojmuje z powodów organicznej niemożliwości dosięgnięcia rozumienia elementów, które redukuje do zrozumiałych dla swojej świadomości, albo rozumie wcale dobrze, ale udaje Hellena i brnie w zaparte. Którekolwiek rozwiązanie jest prawdziwe nadziei na przyznanie, że się po pijaku uczepiło płota nie ma, ergo causa finita.
J
JW
5 listopada 2014, 09:04
w końcu P. Słowiński ktoś Pana pokonał
J
JW
5 listopada 2014, 09:07
I nie były to świstaki :)
5 listopada 2014, 09:48
Cała ta wasza śmieszna gadka przypomina mi wielkich trwadzieli na CB-Radio (lub też CB-Twardzieli) jak to jeden drugiemu zaraz wp***** albo za*****. Trwa to tylko tyle ile się razem słyszą na radiu, a potem się rozjadą ale ogólny smród w eterze pozostaje. Oczywiście u was jest to ubrane w ładne słówka, tak żeby się nikt nie połapał. Kupa opakowana w papier prezentowy i zawinięta wstążką jest dalej kupą.
M
Misericordina
5 listopada 2014, 09:55
sorry pewno masz rację
M
Misericordina
5 listopada 2014, 10:12
a propos picia to jestem abstynentem i to 'niewymuszonym' haha
5 listopada 2014, 10:25
Cały czas odnosiłem wrażenie, że to tylko przepychanie się w drzwiach od windy, co to garnitury co najwyżej pomarszczy, a nie full scale bejsbol naparzana, no ale jako strona z nie jestem obiektywny. No to za pokutę niech będzie tydzień bez Deona dla mnie. Mea culpa, przepraszam.
M
Magdalena
5 listopada 2014, 10:39
… i uznałeś , że różnica między abstynencją Twoją a alkoholika jest znacząca, … czy na tyle co różnica między Misericordią a Misericordiną …
M
Misericordina
5 listopada 2014, 10:58
nie, to samoobrona tylko, gdybym tego nie dodał 'zapewne sporo bym przytył od wirtualnego esperalu'
M
Misericordina
5 listopada 2014, 12:34
przepraszam, poniosło mnie, nie myślę tak
M
Magdalena
5 listopada 2014, 12:39
…nie atakuj, a nie będziesz obawiał się ataków.
12 listopada 2014, 22:06
Tydzień minął, więc chyba coś mogę już napisać. A propos odpowiedzi - ja się nie gniewam. Uważam, że nie ma nic nieodpowiedniego, jeśli 'chłopaki' się trochę 'poszamoczą', byle wiochy nie odwalać.
M
Misericordina
12 listopada 2014, 22:40
tydzień zazwyczaj ma siedem dni, a twarde dowody to jeszcze 'wiocha', czy juz 'miasto'? niemniej również zachęcam do zgody wojna zazwyczaj niesie ofiary po obu stronach a więc PEACE
13 listopada 2014, 21:35
Z chącią zmienię formułę na mniej żulerską, ale w imię tego nie nazwę niepoprawnego rozumowania poprawnym. Dla rozgrzewki: tydzień od 10:25:15 | 2014-11-05 upływa 12 Listopada 2014 10:25:15, zatem o 12 Listopada 2014 o 22:05:28 jest już prawie tydzień i 12 godzin. Odnośnie meritum: zaprezentowana teza - iż riposta na zawsze jest merytoryczym odniesieniem się do 'przedriposty' usuwa w niebyt takie coś, jak pretekst. Eg: rozważmy hipotetyczną wymianę stwierdzeń: - Żyłka twierdzi, że najlepsze kasztany rosną na Placu Pigalle, - Żylka jezd gupi i ma wszy na pempku! Na mocy twierdzenia o konieczności odnoszenia się riposty do 'przedriposty' w w/w przykładzie riposta oznacza merytoryczną negację stwierdzenia, iż najlepsze kasztany rosną na Placu Pigalle, co jest oczywistym nonsensem. Osobiście wolę się 'powyzywać' z kimś obytym z cywilizacją rozumu, niż wazelinkować z przedstawicielem cywilizacji przedkładającej sentymenty nad rozum. Jeśli byłem zanadto obcesowy - szczerze przepraszam i proszę o wybaczenie. Jeśli obaj się będziemy po Deonie jeszcze szwędać, to będzie z pewnością okazja skrzyżować ... tym razem lepiej, by były to szpady, niż bejsbole. Najlepszego. Z szacunkiem przyjmuję propozycję zakopania 'bejsbola wojennego'.
A
antymod
4 listopada 2014, 19:27
Żyłka jak zwykle manipuluje aby dowalic kościołowi - jak tego życzą sobie postmodeniści deonowi, niby krytykuje ale wiele pochwala. I oczywiście udaje doktora nauk co to analizuje, wykazuje i poucza bo on wie - tylko kogo i czego ? Żenada. Ale kasa będzie bo bicie piany trwa a więc jest ok
B
bene
4 listopada 2014, 12:13
Chrystus nie rozmawiał z szydercami, ludzi złej woli ostro opieprzał - vide faryzeusze, a doprowadzony przed Heroda milczał. Czasem można odnieść wrażenie, że niektórzy chcą być bardziej boscy od samego Boga. Jeśli pan Żyłka dobrze się czuje w tej roli, to tylko pogratulować.
M
m
4 listopada 2014, 14:09
Zło dobrem zwyciężaj- dewiza Pana Jezusa, nie był kłótliwym i zawziętym, przyszedł do grzeszników, celników i też do faryzeuszy. 
4 listopada 2014, 14:41
Owszem - przyszedł do grzeszników, celników i faryzeuszy, którzy chcieli Go słuchać. Czy zwyciężanie zła dobrem polegać ma na natarczywym narzucaniu się niczym telemarketer sieci komórkowej ze swoją promocyjną ofertą?
M
m
4 listopada 2014, 15:51
W Piśmie Świetym jest odpowiedź, co znaczy zło dobrem zwyciężaj, oraz - ile razy mamy przebaczać :) 
H
ha
4 listopada 2014, 16:31
Ha naiwniacy, że pseudo miłosierdziem Bożym da się ludzi do kościoła przekonać. Ludziom trzeba pokazać prawdziwego, kochającego Boga, który jest zarówno Miłosierny ale i Sprawiedliwy. A przed chwilą właśnie na antenie „super radia” tfu, czyli radia Zet naśmiewali się na antenie z Bożego miłosierdzia.
4 listopada 2014, 23:24
Nie ma jednego rodzaju przebaczenia. Czymś innym jest przebaczenie osobie nieosiągalnej - np. zmarłej, a czym zupełnie innym jest przebacznie komuś, na kogoś jakiś wpływ się ma - np. własnemu dziecku. W tym drugim przypadku poza przebaczeniem należy brać pod uwagą jak ono działa na osobę, której sie wybacza i nie tylko zresztą na nią. W ilustracyjnym przypadku przebaczania własnemu dziecku: 'przebaczenie' pomijające wywarcie jakiegoś pozytywnego wpływu na dziecko - np. uświadamiające mu niewłaściwość tego, co zrobiło z nadzieją, że jakąś nauczkę z całej sprawy wyniesie i w przyszłości nie będzie powtarzać tego czegoś, za co trzeba mu przebaczać, tylko 'przebaczenie' w rodzaju 'nie gniewam się, zapomnijmy o tym jak najszybciej' to karykatura 'przebaczenia'. Bardziej graficzne: Ograniczenie się do 'przebaczenia' gwałcicielowi przez świadków gwałtu podczas trwania gwałtu, albo ograniczenie się do 'przebaczenia' karkowi wyrywającemu staruszce torebkę przez obserwatorów zdarzenia, którzy mogą karka zatrzymać i mu torebkę odebrać to nie jest przebaczenie. Przebaczenie - jeśli tylko przebaczający ma jakieś pole manewru w tej kwestii - nie może np. ułatwiać zaistnienia jakiegoś innego, a już szczególnie większego zła. Zło dobrem zwyciężaj to nie tylko płytko rozumiane używaj dobra zamiast zła, ale również (a może nawet przede wszystkim) - niech efekty tego prowadzą do dobra, a nie zła - to miej na celu zwycięstwo dobra. (cdn)
4 listopada 2014, 23:24
(cd) Uprzedzając spodziewany argument: Chrystus owszem - przebaczył nawet swoim oprawcom - ale w pewnej specyficznej sytuacji - bliższej tej 'przebaczeniu w sytuacji bez wyjścia', natomiast wcześniej na tych samych, którym podczas Drogi Krzyżowej przebaczył, ciskał gromy i starał się do rozumu przemówić. Owszem - przebaczaj w nieskończoność, ale odpowiednio do okoliczności. Nie przebaczaj zamiast starać się odbudować zepsute dobro, tylko przebaczaj aby budować większe dobro. Na przebaczającym ciążyć może również pewna odpowiedzialność za przebaczenie i za tego, komu się przebacza. To nie tylko 'puszczenie urazy w niepamięć' za wszelką cenę.
A
antydys
4 listopada 2014, 11:16
Żyłka tak pisze bo to zamówili dysydenccy jezuici z deonu i z tego żyje.
D
Damian
4 listopada 2014, 11:00
Kuba Wojewódzki z wielką złością ubliżył Bogu, który w życiu Ani Przybylskiej stał się niezwykle ważny. Tym samym ubliżył samej Ani, której (jak twierdzi) jest wielkim przyjacielem... I to tuż po jej śmierci nie zważając na uczucia jej rodziny... Mimo to, że mam zupełnie inne poglądy niż Pan Kuba, nie chcę mu ubliżać ale to co zrobił pokazuje jakim jest człowiekiem, jakim jest przyjacielem...
F
faryzeusz
4 listopada 2014, 10:53
Dziękuję za odzew. A co do miłości , to w chrzescijaństwie jest ona HIERARCHICZNA tzn. milość do Boga ma pierwszeństwo przed miłóścią do ludzi .To czego tutaj nie ma to brak rozpatrywania problemu w kontekście miłości do Kościoła .Brutalnie powiem brak chęci obrony  interesów wspólnoty, za to broni się dobrego samopoczucia  jakiegoś podrzędnego dziennikarza ... nie rozumiem , kto jest nam bliższy ? A gdyby tak...rozmówca Wojewódzkiego użyl zwrotu "plemię żmijowe " albo podobnych to co ...brak miłosierdzia ?To Chrystus nie był miłosierny ? A co to wspólnego z miłosierdziem ? Ojciec , tak ten z przypowieści o synu marnotrawnym , jak postępował ?" miłosiernie wazelinował " czy postapił w myśl zasady :  Jak chcesz to masz ,albo z łaciny Volenti non fuit iniura [ chcącemu nie dzieje się krzywda ] jeśli Wojewódzki lubi ten styl ...to zgodnie z ta zasadą powinien otrzymać takąż odpowiedź . Do Ciebie Ames :  Teoria komunikacji niewerbalnej mówi ,że jedynie kilka procent percepcji przekazu słownego ulega analizie , pozostała część to ton wymowy , gest itd. Dlatego , tak , podrzymuję w świetle nauki "miłosierne wazelinowanie " jest odwrotem , porażką kościoła ktorego nie stać na mocną odpowiedź stosowną do stylu napaści, Tak brak stosownego STYLU WYPOWIEDZI  to w społecznym odbiorze porazka , tak działają media , szkoda ,ze ojcowie koscioła mają w tym względzie luki w wykształceniu , skąd to wiem  ? ano ...to widać, nie  pasują ich wypowiedzi ani do Ewangelii ani do drapieżnego ducha naszych czasów , ale to inny problem. A skoro jesteśmy u Jezuitów ...to moze przeczytać i zanalizowac wypowiedzi P. Skargi właśnie pod kątem stylu ..ot , twardziel.
4 listopada 2014, 16:06
Ja bym bardzo chciał zobaczyć, w których to parafiach i wspólnotach jest problem z przesadzonym miłosierdziem (czy jak to nazwałeś "miłosiernym wazelinowaniem"). Chętnie tam przyjadę i zetknę się z tym przerażającym problemem, o którym niektórzy z was piszą. Nie słyszałem jeszcze o przypadku, żeby ktoś odszedł od Kościoła i od wiary, bo ktoś za nim biegał i ciągle wołał "Jezus Cie kocha" (mimo, że spłycanie tematu do tego jest oczywiście głupie). Słyszałem za to mnóstwo historii gdzie powodem był głupi chrześcijanin czy ksiądz, który swoją "mocną odpowiedzią" (lub raczej słowną pałą pod płaszczykiem mocnej odpowiedzi) spowodował długoletnie odejście tej osoby od Kościoła. Już nie mówię o oczywistych sytuacjach, gdzie chrześcijanin wielce moralizuje na jakiś temat, a sam żyje odwrotnie (lub czasem sam jest przeciwnością tego co głosi). No i co powoduje późniejsze nawrócenie takiej osoby, która odeszła na wiele lat od Kościoła i przestała wierzyć? Czy da coś gadanie: "musisz chodzić do Kościoła", "jesteś wielkim grzesznikiem","nawróć się"? Proponuje Pan odpowiadanie "stosownie do stylu napaści", czyli kontynuacje zasady "oko za oko", a jakoś sobie takiego fragmentu z nauczania Jezusa nie mogę przypomnieć. Ja znam chyba inną przypowieść o synu marnotrawnym, bo jakby postąpił w myśl zasady jaką Pan przytacza, to powinien był go wywalić na zbity pysk rzucając na odchodne "jak chcesz to masz".
5 listopada 2014, 00:14
Ale przynajmniej zasadności ostrzeżenia przed 'wilkami w owczej skórze', czyli nakazu pewnej podejrzliwości właśnie wobec działań takich milusich, cieplusich, przyjacielskusich - Pan nie neguje, czy neguje Pan?
5 listopada 2014, 09:34
Jestem ostrzegany tyle ile żyje z miliona stron. Ostrzegali mnie rodzice, katecheci, księża, biskupi w listach, znajomi, internet, itp. Nasłuchałem się już dość pouczeń czego mam nie robić, co jest niebezpieczne, jakie są zagrożenia. Przeciętny chrześcijanin w ostrzeganiu i baniu się jest wyćwiczony świetnie. Natomiast trafiłem tylko na jedną osobę, która mi po pierwsze pokazała swoim życiem, a nie pitoleniem o niebieskich migdałach, PO CO w ogóle wierzyć i że tak po prostu WARTO. Uciekanie od zła nie musi oznaczać, że się idzie w stronę dobra.
M
mm
4 listopada 2014, 10:01
Bardzo dobry artykuł. Dzięki, i za to, że jest w nim miłosierdzie, naprawdę zacznijmy współczuć a nie atakować, módlmy się za tych co są daleko od Boga, a nie wykrzykujmy im swoje racje. Pokaż jak żyjesz a nie- co i jak głośno krzyczysz czy wyzywasz. Dlaczego mamy swoją wiarą wymachiwać jak kijem........Pan Jezus powiedział - nie chcę waszej ofiary ale miłosierdzia.
J
ja
4 listopada 2014, 09:39
Niewiedza pana Kuby wprost ''wali'' czytelnika po oczach. Chcialoby sie usiasc i powoli zaczac wszystko tlumaczyc. Ale nawet nie wiadomo od czego zaczac, bo ta niewiedza i nieznajomosc Pana Boga w tym przypadku jest tak rozlegla... Zal tego czlowieka. Nasuwa sie tez pytanie - jak ktos taki - nie posiadajacy fundamentalnej wiedzy ani nawet ''intuicji'' na temat otaczajacego nas swiata, moze byc promowany jako autorytet. Swoja droga swietny dowod na prawdziwosc i prawdowmownosc Biblii. Doskonaly przyklad na to, ze prawdy Boze sa zakryte przed ludzmi ktorzy publicznie deklaruja swoja niechec do Pana Boga.
J
jewka
4 listopada 2014, 11:21
w życiu nie określiłabym pana Kuby W. mianem autorytetu - jeśli już to najwyżej "atrakcją" rodem z XIX-wiecznego cyrku .... dziękuję autorowi, że okazuje chrześcijańskie uczucia za mnie - serio - ja unikam w ogóle programów i kontaktów z "wybychami ekspresji" pana Wojewódzkiego ponieważ brakuje mi miłosiernej cierpliwości wobec niego ... ale to nie znaczy, że mnie Pan do niej nie wzywa ....
SB
stary belfer
4 listopada 2014, 08:25
Pan Wojewódzki będzie wzruszony licznymi ofertami modlitwy za niego. Wydaje się jednak, że bardziej przydałaby się modlitwa za księdza Gila, specjalistę od pedofilskiego sado - maso oraz za arcybiskupa Wesołowskiego, właściciela największej na świecie kolekcji pornograficznej, przechowywanej zresztą na watykańskich komputerach. Za innych księzy - pedofilów teżby pomodlić się należało. Myślę, że katolicy powinni sobie zrobić moratorium na pouczanie reszty świata przynajmniej do czasu rozwiąznia kwestii księży pedofilów, a może i na dłuższy okres.
4 listopada 2014, 09:39
Pan jest konsekwentny niczym Katon przy każdej okazji wspominający, że należy zburzyć Kartaginę. "Pani mi da dwa kilo Podwawelskiej i ze 30 deka wątróbek - o i jeszcze ten kawałek mortadeli, a poza tym klechy to pedofile - ile się należy?"
M
Magdalena
4 listopada 2014, 10:21
Piszesz jako katolik, czy jako reszta świata …
A
antymodern
4 listopada 2014, 07:41
Najemnik jezuickich deonowych dysydentów jak zawsze pod zamówienie swoich pracodawców upisze tekst ytym razem kto i co go nie oburza - i popatrzcie ile komentarzy ? o tym co mysli Żyłka czy co myslą jego pracodawcy. Ale czegóż od nich mozna sie spodziewać?
K(
Kuba (nie-Wojewódzki)
4 listopada 2014, 09:18
Następnym razem przy czytaniu artykułu na Deonie zalecam po prostu nie zwracanie uwagi na autora... Od razu w Twoim przypadku widać jakąś dawną urazę albo insze uprzedzenie...
A
antymodern
4 listopada 2014, 11:14
Uprzedzenie do Żyłki jest takie - jako najemny dziennikarz dysydenckiej grupki jezuitów poucza na deonie ludzi  głównie w sprawach KK i religii nie posiadając ani odpowiedniej wiedzy a tym bardziej zaufania w tych sprawach - przejrzyj jego manipulacje informacjami na deonie. Oczywiście szefowie deonu to zasadniczy sprawcy tego dysydenctwa i manipulacji bo po to utworzyli ten portal i zatrudniając ludzi i sam rozsiewają te manipulacje ipostmodernizm
K(
Kuba (nie-Wojewódzki)
5 listopada 2014, 00:08
A w TYM KONKRETNIE artykule? Co jest nie tak?
B
boz
4 listopada 2014, 07:38
I daj mu - Kubie, Panie Boże wiary w Ciebie choć ziarnko...
M
malolat
4 listopada 2014, 02:44
Nie przepadam za gosciem , niemniej tu wojewodzki ma totalna racje nikt z was nawiedzonych pajacow nie odpowie na jego pytania bez uciekania sie do religijnego belkotu , w stylu - "trzeba sie modlic za niego" czy  " bog mu sie nie ukazal "...
4 listopada 2014, 06:28
Na pytania odpowiada się szczerze zainteresowanemu otrzymaniem uczciwych odpowiedzi; w innym przypadku rzuca sie perły przed wieprze, które nie są niczym innym zainteresowane, niż ponurzaniem pereł w błocku.
J
ja
4 listopada 2014, 09:47
A i owszem odpowiem na pytanie Kuby wojewodzkiego, bez ''religijnego belkotu''. To rodzina Ani przybylskiej powinna z calego serca podziekowac Bogu, ze troszczac sie o nia aby do Niego wrocila i mogla sie cieszyc razem z Nim zyciem wiecznym, przez chorobe dal jej ogromna łaske nawrocenia. Dzieki Niemu maja sie szanse jeszcze spotkac kiedys wszyscy razem w wiecznej radosci w niebie.
M
malolat
4 listopada 2014, 11:14
Mialo byc bez belkotu...
M
malolat
4 listopada 2014, 11:16
Piles cos mocnego dzisiaj i jeszcze czacha dymi ,czy paliles ziolo ?
4 listopada 2014, 11:24
Który element jest niezrozumiały?
J
ja
4 listopada 2014, 11:36
No i jest bez belkotu, prosto, jasno, zwiezle i zrozumiale. Zal tylko ciebie dziecko, ze nadal nic z tego nie rozumiesz...
4 listopada 2014, 13:53
To, że coś wykracza poza twoje poznanie i rozumowanie nie oznacza jednocześnie, że jest bełkotem. Styl twojej wypowiedzi jasno wskazuje, że nie oczekujesz odpowiedzi bez względu na jej jakość i ilość, tylko chcesz popieścić swoje ego. Dziecku z podstawówki teoria kwarków również wydaje się bełkotem. Oznacza to, że nią jest? Jak szukasz odpowiedzi, to ją znajdziesz.
B
Bozy_wojownik
3 listopada 2014, 23:35
Czy nie możemy unieść się gniewem jeśli ktoś atakuje Kościół i mówi takie rzeczy o Bogu? Czy można o takich grzechach pisać z politowaniem i tak wiotko? Przecież to są bluźnierstwa, to są straszne słowa wypowiadane publicznie. Na litość, święci byli zdecydowani w okazywaniu wiary i piętnowali takich krasomóców. A jak odnosił się do faryzeuszy i obłudników Jezus! Groby popielate jesteście... jeśli się nie nawrócicie poginiecie. Czy mam nie stosować napominania we dnie i w nocy, dlaczego tacy lękliwi jesteście. Obudźcie się. Odwagi, nie jesteśmy do tego, aby być biernymi i słabymi. Sami słabi jesteśmy, ale nie jesteśmy sami, mamy moc! Podnośmy głos, mamy głosić to co słyszeliśmy w ciszy. Musimy iść za Jezusem, w każdej sytuacji Jego naśladować. Być ogniem i ostrzem w świecie. Czy możemy być obojętny na to? Czy mamy się bać? Nie, ponieważ już wygraliśmy, gdyż Większy jest w nas, niż ten, który jest na świecie. Amen!
L
lukrecja
3 listopada 2014, 23:50
pozdrów go :)  zachowujecie się jak zgraja rzucających się na ziemie talibanów.. tylko bez turbanów.. :) Ićta za jezusem i innymi - nawigacje prosze wziąść - można sie pogubić :)
F
felix
4 listopada 2014, 00:03
przecież masz już swój kościół latającego potwora spaghetti, to może tak się produkuj
L
lukrecja
4 listopada 2014, 00:47
idź spac juz bo mama do szkoly nie obudzi i zaśpisz :)
J
jajaja
4 listopada 2014, 07:53
Lukrecja - dobrze się czujesz, bo bredzisz ! 
C
ciekawy
3 listopada 2014, 23:18
https://www.youtube.com/watch?v=GAycnvb76k8 zachęcam do opcji XXI wiek :) czekamy na wersję pod wodą :) http://www.wiocha.pl/694361,Taniec-z-obrazami nie powiem z czym mi sie to kojarzy :) napewno ewolucja postępuje?
FM
Fuks MIrosław
3 listopada 2014, 22:25
Tym razem daje -1 dla Pana Panie Piotrze .Uzasadnienie:Po pierwsze -Pan Kuba W., albo jeszcze nie narodził się z Ducha .ale jeżeli był ochrzczony to nie odnowił życia Łaski porzez śpowiedź.Czekamy dalej aby zajął swoje miejsce w Kośćiele Jezusa .Ale ma wolną wolę .I owszem oponujmy  .I czyni i mówi co zechce .on nawet nie wie że się pogrąża.więc kto wie ,może ktoś  modli o jego zbawienie lub też nie .Jan Apostoł też wskazał że można się nie modlić -nię zaleca modlitwy ,ale nie konkretyzuje bardziej tego tematu .Tak nie wiem z tego czy akurat ta definicja Jana apostoła ma tu zastosowanie czy nie ,Nie oczekujmy że będzie inny niż jest. Obywatelstwo piekła możemy też wybrać sami i Pan Jezus choć miłuje -nie wzbrania nam się tam udawać .Odmówię więc modlitwe .Zdrowaś Maryjo- za Pana Kube W.Któż wie .Niezbadane są wyroki Boskie .Jezeli chodzi o mnie póki tu jestem to nawet jezeli doświadczyłem miłsierdzia to nie znaczy że jestem OBYWATELEM NIEBA bój o moje zbawienie mimo łaski i obecności Ducha  Św.trwa nadal trwa -póki życa, tak już jest .Ten kto wytrwa do Końca ten będzie zbawiony Bóg choć daje wszelką łaskę i pomoc zawsze pozostawia mi wolną decyzje, bo miłość prawdziwa zasadza sie na  wolności wyboru .To jest wspaniałe-ale to działa jak miecz obośieczny .Bóg z siebie szydziść nie pozwoloi. Ten co sieje zło-zło  otrzymuje .Jezus za nas nie zdąbędzie Nieba.On owszem pomga i daje możliwosci, ale to ja ostatecznie mam to realizowąć.Niebo bowiem jest wyborem ,jest takie powiedzenie "że w piekle jest ten to chce  tam być" .Mimo Miłoćści Jezusa. ale niezbadane są drogi Jezusa .Nieważne co z tym zrobi Pan KUBA W.Nieustanie pokazujmy gdzie jest prawda-w pore i nie w pore.Wybór i tak należy do niego .
M
Milosc
3 listopada 2014, 22:34
Tak, każdy wybór należy do nas samych.
J
Justyna
3 listopada 2014, 22:15
Myślę dokładnie tak samo :)
A
antymodern
3 listopada 2014, 20:13
Deonowy najemnik Żyłka, znawca od wszystkiego poucza - tylko kto mu uwierzy? Ciągle trzeba go sprawdzać i siegać do źródeł informacji bo manipulacje informacjami ma wpisaną chyba w umowie o pracę
M
Milosc
3 listopada 2014, 22:38
Nie trzeba sprawdzać. Wystarczy posłuchać siebie.
A
antymodern
4 listopada 2014, 07:36
Na to liczą najemnicy dysydentów deonowych ale ty sam myśl i sam szukaj prawdy u samych źródeł informacji a nie w zmanipulowanych informacjach. Więc jednak sprawdź z deonu jak i czego poucza Żyłka
4 listopada 2014, 10:58
Samemu myśleć i szukać prawdy w sobie, u źródła - tylko tam nie odnajdziesz manipulacji. To, co ktoś napisał czy powiedział, zostaw jemu. To, co napisane nie jest równe temu, co w tym "usłyszymy".
A
anja
3 listopada 2014, 19:54
Takie  rozmowy  psują mi zęby...mówimy  o czymś  co nie jest poparte ani wiedzą,  ani  wiarą,  ani  ...czymkolwiek-zatem, zamiast psuć  te  moje  zęby poproszę o słowa  kogos innego,  a nie  pana  kuby  w.   A wszystko  w  miłości  do moich i jego zębów ;). Panie  kubo w.-Chrystus bedzie  czekał...bylebyś  sie pan nie spóźnił.
8
8670
3 listopada 2014, 18:18
Po co tracić czas na Piotrusia Pana vel Kuba. Szkoda czasu. Pomodlić się za niego i koniec, może się nawróci. Poziom większości seriali i programów telewizyjnych to dno kompletne, szczególnie w TVN.  Gorszych seriali i programów telewizyjnych nie było nawet za czasów komuny. Wojewódzki nie dostosowuje się do inteligencji widzów, jak ktoś napisał na dole w komentarzu, ale on wypełnia misję „TVN” – zrobienie z nas przygłupów. Im mniej ludzie myślą tym łatwiej nimi manipulować. Podobnie jest z upublicznianiem wyników sondaży przedwyborczych. Tu działa psychologia tłumu – ludzie idą tam gdzie jest większość. To właśnie upublicznianie wyników sondaży ma istotny wpływ na późniejszy wynik wyborów. Dziwie się, że ludzie oglądają TVN i podobne stacje. Jest przecież Internet, TV kablowa, TV Trwam. Im mniejsza oglądalność tym mniej reklamodawców.  Spada oglądalność, spadają dochody z reklamy i wtedy … ekonomicznie… koncern nie daje rady i już.
JG
John Galt
3 listopada 2014, 17:35
Ależ pan Wojewódzki mówi, być może bardziej wprost i dosadnie, co na sercu leży dzisiejszym okupantom Polski. Bo oto co w „Newsweeku” zapodaje o Polakach kolejny przedstawiciel polskiego antysalonu niejaki Stuhr senior Jerzy: antysemityzm - choć Żydów w Polsce nie ma, płytki katolicyzm - Polak po kościele idzie na piwo, i histeryczny patriotyzm - ciąży Stuhrowi, że w Polsce dobrze jest „dać się pobić”, że „lepiej być ofiarą” - pewnie miał na myśli kultywowaną postawę ks. Jerzego Popiełuszki. Po wyjściu z kościoła od razu możesz iść pod budkę z piwem – mówi aktor. Zaznacza przy tym, że „polski katolicyzm ma dużą szansę na odrodzenie”. – Wystarczy, że pójdę do Szlachetnej Paczki czy otwieram ostatnio z żoną Centrum Psychoonkologiczne, a spotykam rzesze wolontariuszy, ludzi, którym chrześcijańskie wartości są naprawdę bliskie. Oni potrzebują Kościoła, tyle że uwolnionego od niedzielnych rozkazów biskupa, od tej doktrynersko-politykierskiej stęchlizny, która rozpanoszyła się w polskim katolicyzmie. Stuhr wywiadem dla „Newsweeka” promuje swój nowy film „Obywatel” mający obśmiewać wymienione cechy Polaka. http://www.pch24.pl/jerzy-stuhr--polak-po-kosciele-idzie-na-piwo,31861,i.html Wot teologi i kaznodzieje za dychę! Peszki, Stuhry, Klaty, Wojewódzkie - cały wysyp autorytetów, co to Kościół będą reformować i katolicyzm uwspółcześniać.
M
martka
3 listopada 2014, 17:29
a moja pierwsza myśl po przeczytaniu słów KW to "pomodlę się za niego aby kiedyś zrozumiał".
3 listopada 2014, 18:48
Martko, wystarczy "pomodlę się za siebie abym kiedyś zrozumiała". :)
B
bebe
3 listopada 2014, 17:17
Bóg jest na krzyżu, cierpi razem z cierpiacymi, płacze z płaczącymi. Ziemia jest dla "potworów" egoistów takich jak np: Kuba Wojewódzki, którzy tutaj maja raj na ziemi i dopóki nie zaznają łaski wiary nic ich nie zmieni. Niebo jest dla dobrych, sprawiedliwych ludzi, trzeba tylko wytwać, to jest sedno sprawy!
O
obserw
3 listopada 2014, 22:58
to idz do niea po co Ci ziemia :)
C
ciekawy
3 listopada 2014, 15:32
Czy wszechmocny Bóg... nie jest na tyle wszechmocny żeby na wstępie swojej działalności przeprowadzić selekcje tych, którzy rzekomo głoszą jego słowo ? a którzy czerpią jedynie swoje korzyści odziewając sie w fashion kościelny na kilka godzin w tygodniu ? :) Gdzie był kiedy jego "pracownicy" w okresie komunizmu manipulowali "obrazem rzeczywistości" co za tym idzie społeczeństwem ?  a gdzie jest teraz ... kiedy w innych krajach dzieciaki przymierają głodem - przecież litościwy jest... to co z nim - nie ma litości dla tych w których nadzieja na lepsze jutro pojutrze? może do UK do pracy wyjechał ? i nie ma czasupo prostu.. może zaabsorbowany jest facebookiem czy instagramem ? tez nie sądze bo i sporo wątków się tam przewija... Zna ktoś krótka zwięzłą odpowiedź nie powołując sie na modyfikowane i tak przez kościół zapiski przed 2 tys lat, mające juz tak niewiele wspólnego z obecną cywilizacją ? w takim razie poproszę :)
C
ciekawy
3 listopada 2014, 15:44
bardz proszę o odpowiedź, oceny nic nie wnoszą ciekawego :)
M
Małgosia
3 listopada 2014, 16:09
Żeby zrozumieć trzeba poznać pewne prawdy fundamentalne wiary. Historię Adama i Ewy, poczytać trochę Pisma Świętego i porozmawiać z uduchowionym księdzem. Na świecie jest zło i dobro Bóg jest dobrem, zło jest konsekwencją grzechu pierworodnego, Ci co Kochają i Ufają Bogu nie powiedzą że jest egoistą. Bóg jest miłością, cierpi z nami wtedy kiedy my cierpimy, jest z nami nawet wtedy kiedy my odwracamy się od Niego. Czeka na nas cierpliwie, nie narzuca się nie jest mściwy On nas po prostu kocha.
C
ciekawy
3 listopada 2014, 16:15
nadal nic nie wniosło to do tematu NIC konkretnego :) wierzyć wiera - ok no ale konkrety jakieś - nie ma odp na żadne z moich pytań a mam jeszcze wiele na ktore chcialbym uzyskac odpowiedz od bardziej zagłębionych w temacie, ktorzy nie powolają sie na wierzyc wierze wiara. Każdy wie jak to jet wierzyć w coś i dopasowywać sobie pewne fakty do pewnych przypisów. Rzadzi światem stworzył świat super extra dobrym.. patrzy jest sprawiedliwy - wróćmy do dzieci glodnych mordowanych - gdzie ta sprawiedliwośc ? księża pedofile - ok może przerysowane juz medialnie ale krzywdzą - sprawiedliwe? i tych kilku do pionu nie potrafi ustawic ? coś tutaj nie tak - w co trzeba wierzyc - ze sami sie pozabijaja ze zmadrzeja i nunu tak wiecej robic i bedzie już fajnie ? OK - ale nadal cierpi dzieciak - zatem nie jest spawiedliwe. Nadal poprosze o konkrety
TK
twardy katol :)
3 listopada 2014, 16:51
wolna wola - jedyna odpowiedź... a co ma zrobić Bóg z grzeszym księdzem albo wierzącym? mają wolną wolę i tyle, zresztą rozliczy ich po śmierci... w obronie ludzi wierzących, powiem, że ich też szatan kusi, o ile nie bardziej... Bóg nigdy nie nakłania do złego, więc dlatego zadam pytanie: czemu wszyscy za zło, oskrażają Boga i ludzi? skoro sprawcą wszystkiego zła na świecie jest diabeł...
M
M.T.B.
3 listopada 2014, 17:07
Jeśli chodzi o głodujące dzieci.. Bóg dał nam Ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną wcześniej stwarzając wszystko co nam do życia potrzebne. Reszta należy do nas. Sami musimy zasiać ziarno, hodować zwierzęta aby otrzymać pożywienie. Niestety świat za naszym pośrednictwem funkcjonuje tak że do jednych trafia stokroć za dużo a do niektórych nic. Tylko pytanie dlaczego Ci którzy mają za dużo nie potrafią podzielić się z tymi którzy nie mają nic? Nie można winić za to Pana Boga. Gdyby jedzenie spadało z nieba to jestem przkonana że do wszystkich spadłoby tyle samo. Bóg dopuszcza do tych nierówności i dzięki temu daje szansę czynienia uczynków miłości, dzięki temu możemy stawać się dobrzy jak On. Niestety jeteśmy egoistami, chcemy mieć więcej i więcej i więcej i myslimy tylko o sobie. Rządamy wszytkiego od Pana Boga ale sami nie potafimi nic dać od siebie. Bóg nie każe mordować dzieci, nie zmusza księży do bycia pedofilami. Naucza nas że mamy się miłować. Ale ludzie tego nie czynią.
O
otyliax
3 listopada 2014, 17:32
Bóg jest w sercu ludzi takie wybrał na ziemi mieszkanie i to my za wszystko odpowiadamy ,mamy wolna wole to my wybieramy dobro lub zlo ,wojny i cierpienie to ludzka sprawka nie Boga
M
Milosc
3 listopada 2014, 17:55
Każdy odpowiada za siebie. Patrzymy na to, co sami robimy. To, co robimy drugiemu człowiekowi, robimy sobie. Jeśli podzielimy się z drugim człowiekiem i sprawimy mu tym radość, radość też sami odczujemy. Jeśli zaś ocenimy drugiego, to tak naprawdę ocenimy siebie. Dążymy do tego, by w każdej chwili stawać się takim człowiekiem, jakim widzimy się w swoich oczach (czy w oczach Boga).
3 listopada 2014, 18:37
Czy wszechmocny Ty... nie jesteś na tyle wszechmocny żeby na wstępie swojej działalności przeprowadzić selekcje tych, którzy rzekomo głoszą jego słowo ? a którzy czerpią jedynie swoje korzyści odziewając sie w fashion kościelny na kilka godzin w tygodniu ? :) Gdzie byłeś kiedy Twoi "pracownicy" w okresie komunizmu manipulowali "obrazem rzeczywistości" co za tym idzie społeczeństwem ?  a gdzie jesteś teraz ... kiedy w innych krajach dzieciaki przymierają głodem - przecież litościwy jesteś... to co z Tobą - nie masz litości dla tych w których nadzieja na lepsze jutro pojutrze? może do UK do pracy wyjechałeś? i nie masz czasu po prostu.. może zaabsorbowany jesteś facebookiem czy instagramem ? tez nie sądzisz bo i sporo wątków się tam przewija... Znasz krótką zwięzłą odpowiedź nie powołując sie na modyfikowane i tak przez kościół zapiski przed 2 tys lat, mające juz tak niewiele wspólnego z obecną cywilizacją. W takim razie otrzymałeś  :)
3 listopada 2014, 18:39
Twoje słowo zamiast jego również. ;)
3 listopada 2014, 18:50
j.w. :)
C
ciekawy
3 listopada 2014, 23:05
okej.. niech czlowiek sadzi kwiatki bratki dba o jedzenie itd.. Bog daje szanse czynic dobro .. daje równiez niewobrazalne przyzwolenie na katowanie gwalcenie zniewolenie... Daje wyrazna zgode na mordowanie przez wyznawcow islamu innych wyznawcow.. "Jest jeden Bóg.." skoro jest jeden.. to oni maja analogicznie tego samego.. - to fajny jest.... ;) który kościół poza watykanem ma swój bank walutę powiązania z jedną z najwiekszych organizacja przesteczpcza - włoska mafią? co ex z dyr banku? rozumiem ze ktos dał mu szanse i nie wyrobił sie na moście kiedy pewne fakty miały szanse wyjśc na powierzchnie tego co ma miejsce "od zaplecza" :) Matka Teresa plus konta bankowe i warunki jej opieki w hospicjach... przeciez to już jest dawno udowodnione :) dokąd kościół będzie czarował swoją świętośc :)
C
ciekawy
3 listopada 2014, 23:11
wiesz mysle że ten matketong zło- dobro wywodzi się analogicznie z tego że skoro jest dobro - zło też musi być na wypadek gdyby cos poszlo nie tak :) piszecie tutaj ok. ksieza pedofile sa jacy sa robia to sami bozia nie naklania aleBóg rozliczy ich po smierci - zatem dzieciakom po smierci wynagrodzi ? w jaki sposob ? da się cos takiego wynagrodzić ? ludzie XXI wiek mamy.... 
C
ciekawy
3 listopada 2014, 23:12
Patologia :)
C
ciekawy
3 listopada 2014, 23:14
ta selekcje pzeprowadza nieudolnie prawo karne - juz nie tyle katolickie - nie ja :)
3 listopada 2014, 23:19
Po co zatem do nich się odwołujesz? "nie jestem na tyle wszechmocny żeby na wstępie swojej działalności przeprowadzić selekcje tych, którzy rzekomo głoszą moje słowo"
3 listopada 2014, 23:21
Sprawcą zła jest Strach.
3 listopada 2014, 23:30
Czy zatem aby na pewno skoro jest dobro, to też tu musi być gdzieś i zło? Skoro jest światło, to też tu musi być gdzieś i ciemność? Skoro jest miłość, to też tu musi gdzieś być i strach? Może po prostu jest odczuciem braku czegoś? Czy gdy słońce nie świeci, znaczy, ze go nie ma?
4 listopada 2014, 11:01
Otyliax, bardzo mądre słowa. Dziękuję.
4 listopada 2014, 11:10
Póki nie jesteś pogodzony z tym, jakim człowiekiem jesteś teraz a przez to jak niewyraźny masz obraz Boga, żyjesz i masz nadal szansę stać się takim, jaki jest Twój Bóg.
N
non
3 listopada 2014, 15:14
Cóż może oburzać Żyłkę skoro na jezuickim portalu manipuluje informacjami w sprawach KK, pisze tak jak zamawiają postmodernistyni i dysydenccy szefowie - czyli grupka deonowych jezuitów. A poza tym wszystkim poucza ja gdyby miał autorytet w KK i odpowiednią wiedzę
Paweł
3 listopada 2014, 17:05
dobrze, że w końcu się jakiś specjalista wypowiedział :)
C
cadyk
3 listopada 2014, 17:56
Czy "non" w ogole czyta artykuły red. Żyłki, a jeśli nawet czyta, czy jest w stanie zrozumieć słowo pisane,  skoro Jego (Jej) wpisy pod każdym artykułem są tej samej treści? Z chrześcijańskim pozdrowieniem. Szczęść Boże.
N
non
3 listopada 2014, 20:10
Deon i jego najemnicy są dysydentami i postmodernistami poprawnymi na dodatek. A więc w każdym prawie artykuliku to wychodzi na wierzch. Po to założyli deon i z tego żyją. A więc należy to mieć zawsze na uwadze czytając deon - szczególnie chodzi mi o tych co przypadkowo trafili na deon albo młodych stojących trochę na uboczu KK -  myślą - jezuicki portal - no to fanie. A tu niestety prowadzenie na manowce i dysydenctwo wobec KEP i biskupów. A Żyłka ani prawdziwy uczony znawca ani autorytet - należy przed nim przestzregać a nie czytać. Chyba że się nawróci - publicznie
D
DEB
3 listopada 2014, 13:42
Kuba Wojewódzki to na pewno postać nietuzinkowa. Zadał trudne prowokujące pytania. Jednak osoba, która idzie niełatwą ścieżką wbrew sobie i opinii ludzi (jak napisał gdzieś niżej Pan Słowiński) nie raz otrzymuje od ludzi pytania jakie zadał Kuba Wojewódzki. Czy ktoś o tęgim umyśle - odpowie na te pytania metodycznie w duchu wiary, ale jasno i możliwie krótko? Pomogłoby to nabrać wartości (nie ku pysze tylko dla spokoju) - i pomoże wyjaśnić po co czynię coś uparcie jedynie dla wartości Bożych? Zapewne przydałby się "serial" artykułów np. na Deonie - pytanie po pytaniu. (Panu Wojewódzkiemu podziękujemy może na końcu za wsadzenie kija w mrowisko. Przy czym nie wolno kpić z Kuby Wojewódzkiego - moim zdaniem.)
3 listopada 2014, 14:20
Robienie z Wojewódzkiego przenikliwego Stańczyka przyobleczonego w maskę błazna??? Znaj proporcjum Mocium Panie.
3 listopada 2014, 14:25
Które pytania nurtują Cię najbardziej?
M
Magdalena
3 listopada 2014, 14:46
Jeśli idziemy tą niełatwą ścieżką wbrew opinii ludzi, te trudne prowokujące pytania znamy na pamięć… , a czy na pewno Bóg istnieje…, czy Bóg na pewno kocha człowieka…, czy jesteś pewien, że Jemu chcesz służyć…?
D
DEB
3 listopada 2014, 14:48
A tak to zostało odebrane? To niedobrze. Szkoda by mi było bardzo nawet wspomnieć o Stańczyku w tym miejscu. Jednak każdemu należy się uwaga. A pytania jakie zadał Wojewódzki - wszystkie są ciekawe.
D
DEB
3 listopada 2014, 15:00
Odpowiedzi też znamy? Nawet jeśli trwamy na wąskiej trudnej ścieżce? Czy czasem nie mamy sił? Czy nie jest potrzebne wsparcie?
3 listopada 2014, 15:15
> A tak to zostało odebrane? Mogę mówić za siebie: takimi tonami mi to w uszach zabrzmiało.
3 listopada 2014, 18:26
Odpowiesz sobie na te pytania formułując je w ten sposób: A czy na pewno Ty istniejesz...? Czy Ty na pewno kochasz człowieka...? Czy jesteś pewna, że sobie chcesz służyć...?
M
Magdalena
3 listopada 2014, 22:19
Jeśli związaliśmy swoje życie z Jezusem Chrystusem, to jesteśmy przekonani, że Bóg istnieje, na pewno kocha człowieka i chcemy Mu służyć…
M
Magdalena
3 listopada 2014, 22:21
...Nie zrozumiałaś komentarza.
M
Milosc
3 listopada 2014, 22:51
Ważne, że Ty znasz odpowiedzi, Magdaleno.
3 listopada 2014, 23:18
Z pewnością wpadnę w definicję m.in. autora artykułu jako osoba wciąż "niemiłująca dostatecznie". Dla mnie rzeczony i omawiany celbryta to nie jest człowiek nietuzinkowy, tylko człowiek pozbawiony minimum poszanowania dla drugiego człowieka. Sposób podważania przekonań WIĘKSZOŚCI rozmówców polega na ich ośmieszaniu i teraz można sobie zadać pytanie, dlaczego nie WSZYSTKICH rozmówców. A powodem jest to, że niektórzy wpasowują się lepiej lub gorzej w miękki  światopogląd rzeczonego celebryty. Jeśli jest to ksiądz, który kłóci się z biskupem, u Kuby W. znajdzie z pewnością ukojenie. Gdyby jednak NIE DAJ KUBO!! tłukę się w tym miejscu w piersi był to ksiądz, który nie akceptuje tej linii, byłby z automatu potraktowany jako katolicki beton, człowiek dyshonoru, dyskrzyża i dyswiary, w czym specjalistą oczywiście jest rzeczony celebryta. A ma do tego przecież wszelkie prawo poparte głównie dyskredytowaniem wszystkiego, co ośmiela się być zwłaszcza ZANADTO katolickie. Jaki autorytet, takie wsparcie i poglądy. Jaki Kuba, taki i nie Bóg, ale bożek.
M
Magdalena
4 listopada 2014, 09:13
Szydercza troska o zbawienie bliźniego, a lekceważenie własnego, to antyświadectwo wiary…
4 listopada 2014, 11:25
W drugim człowieku widzisz szyderczą troskę, widzisz lekceważenie, widzisz antyświadectwo... Tak długo jak będziesz w ten sposób postrzegać bliźniego, tak długo będziesz wzmacniać te cechy w sobie, Magdaleno. Czy nie pora już dostrzec, że drugi człowiek jest Twoim zwierciadłem? 
M
Magdalena
4 listopada 2014, 11:37
Dobrze zrozumiałaś … odnieś to do siebie.
4 listopada 2014, 11:54
Widzę Twoją i swoją troskę o zbawienie siebie i drugiego człowieka. Widzę świadectwo Twojej i swojej wiary. Tu i teraz. :)
M
Magdalena
4 listopada 2014, 12:04
…będę obserwować Twoje wpisy … na chwałę Boga.
4 listopada 2014, 12:09
Dziękuję. Cieszę się, że jesteś. :)
4 listopada 2014, 23:56
Drugi człowiek NIE JEST Twoim ani moim zwierciadłem. Nie jestem Twoim zwierciadłem, Ty moim nie jesteś. Drugi człowiek jest istotą odrębną, myślącą i czującą czasem jak ja, czasem (często) inaczej. To oczy często są zwierciadłem duszy, ale drugi człowiek nie jest zwierciadłem!  Jak można tak patrzeć? W ten sposób traci się i samego siebie, i drugiego człowieka! Jesteśmy dla siebie nawzajem braćmi i siostrami, siostrami i braćmi, ale nie jesteśmy lustrzanym odbiciem. Gdyby tak było, byłaby to tragedia nie tylko na poziomie tożsamości, bo tym, w kim powinniśmy się przeglądać, jest BÓG! Nie drugi człowiek. Drugi człowiek jest tylko i aż tym, który potrzebuje mojej wyciągniętej dłoni oraz tylko i aż tym, którego dłoni potrzebuję. Ale nie jest i nigdy nie był moim zwierciadłem i takim być nie może. Stąd rodzą się demony ludzkie, poszukiwania ostatecznego autorytetu w człowieku. Stąd czerpią siłę ideologie opierające nas o współpracę między nami, ludźmi, i tylko o to. Moim zwierciadłem jest Jezus. Twoim zwierciadłem jest Jezus. To w Nim przeglądamy się i to dopiero w Nim widzimy to, co jest złe i w Nim odnajdujemy prawdziwego przewodnika. 
D
DEB
5 listopada 2014, 10:49
Oczywiście Magdaleno. Nigdzie przeze mnie nie zostało to zanegowane co piszesz, wręcz przeciwnie - podzielam twoje zdanie,  ale odpowiedzi na pytania nie znamy tak dobrze jak warto by było znać.
D
DEB
5 listopada 2014, 10:55
A jednak uważam - Wojewódzki tworzy opinie - czy nam się to podoba czy nie. Rzadko widzę postawę jak postawa Roberta Friedrycha, którą to postawę preferuję. Absolutnie nie popieram Wojewódzkiego, ale musimy się z takimi postawami liczyć nie tylko w sposób adekwatny do jego linii postępowania, a więc obrażania, nazywania małym człowieczkiem itp. Jeśli obejrzy się spotkanie Wojewódzkiego z Friedrichem - można zauważyć - że Wojewódzki wobec postawy prawdziwie Bożej - milknie, a ja nawet podziw pana W. dla pana F. dostrzegam.
M
Milosc
5 listopada 2014, 15:47
Dziękuję Ci za Twój wpis. Mniej czy bardziej świadomie tego dokonałaś, lecz w tym właśnie czemu najpierw zaprzeczyłaś, a potem wyjaśniłaś, znajduje się cała prawda objawiona.  Widząc w drugim człowieku COŚ, nosimy to coś w sobie. Widząc w drugim człowieku dobre/złe intencje, mamy je w sobie. Widząc w drugim człowieku nie/zrozumienie, mamy je w sobie.  Widząc w drugim człowieku autorytet/demona, mamy jego wartości w sobie. Widząc w drugim człowieku Chrystusa  czy właśnie Boga, Jego wartości mamy w sobie. Tak jak postrzegamy Drugiego  tak postrzegamy siebie.  I odwrotnie - na zasadzie zwierciadła: Mając w sobie COŚ, przenosimy to na drugiego człowieka. Mając w sobie dobre/złe intencje, przypisujemy je innym. Te wartości, które mamy w sobie zauważamy w innych.  Postępując jak Chrystus, doświadczamy tego co On od innych. Stając się dla siebie Bogiem, w każdym widzimy stającego się Boga. Tak, jak  nie/akceptujemy siebie w zwierciadle, tak nie/akceptujemy ludzi  (= wszelkie istoty, świat na zewnątrz).   To, co mamy w sobie, widzimy w drugim. Ostatecznie przypominając sobie, że wszyscy jesteśmy Chrystusem/Bogiem, przypominamy sobie, że wszyscy jesteśmy Jednym – Jedną Drogą, Jedną Prawdą i Jednym Życiem.
M
Magdalena
5 listopada 2014, 23:48
To, co teraz napisałaś nie jest zgodne z Ewangelią…
6 listopada 2014, 06:25
W którym miejscu, Magdaleno?
M
Magdalena
6 listopada 2014, 09:29
W Twoim wpisie jest duch bałwochwalstwa.
6 listopada 2014, 10:07
Magdaleno, zastanówmy się wspólnie czymże jest bałwochwalstwo, zwane również pychą albo wywyższaniem się. Zapewne usłyszałaś w swoim życiu słowa „nie masz racji, nie zgadzam się z Tobą”. Wiedz, że zarówno Ty jak i osoba wypowiadająca wówczas te słowa myśleliście oboje dokładnie to samo, tzn. „ja mam rację”. I tak było w istocie, ponieważ KAŻDY człowiek w danym momencie ma swoją rację, ma Swoją Prawdę. Ona zmienia się na różnych etapach życia. Zdarza się też tak, że z nowymi sytuacjami, doświadczeniami weryfikujesz swoje poglądy, niekiedy zmieniasz je, gdy nabierasz większego zrozumienia. Ba, nawet wspomnisz wtedy tę osobę, której racji „nie słyszałaś”, a która dzieliła się z Tobą swoimi przemyśleniami – jak to czynimy teraz. Przywołaj na chwilę to uczucie - to, co działo się w Tobie, gdy usłyszałaś od kogoś, że nie masz racji, że ktoś się z Tobą nie zgadza...  Czułaś, że ukłuły Cię słowa tej osoby. Dobrze, że tego doświadczałaś. Ciesz się i bądź wdzięczna za te lekcje. One pozwalały Ci  wzrastać w tym Procesie. Przerobienie lekcji pt. Pycha/Bałwochwalstwo pozwala Ci dostąpić świadomości. To właśnie na tym Ci zależy. Na rozwoju, na  przypominaniu sobie, Kim tak naprawdę jesteś. Wraz ze zrozumieniem, że każdy człowiek na danym etapie, w danym konkretnym momencie ma Swoją Prawdę i jest ona dla niego dobra, inaczej mówiąc „służy mu”, nie będziesz już więcej zabiegała o to, by komukolwiek udowadniać swoją Prawdę. Mając już wiedzę w temacie Prawdy Każdego Człowieka, zaakceptujesz odmienność i różnorodność.
6 listopada 2014, 10:08
cd. Kiedy następnym razem usłyszysz, że ktoś się z Tobą nie zgadza, zamilknij na chwilę, poobserwuj siebie, przypomnij sobie tę wiedzę, uśmiechnij się i w końcu powiedz „tak, Ty też masz rację”.  Wiem, że następnym razem przyjmiesz taką lekcję z radością i otwartym sercem. Drugi człowiek jest Twoim zwierciadłem. On przychodzi do Ciebie z lekcją dla Ciebie. Podziękuj Mu za tę lekcję. Zobacz, jak dobrze teraz poczujecie się oboje. Ty też będziesz zwierciadłem tej osoby. Jeśli zauważysz, że poczuje się dobrze, będziesz wiedziała, że mieliście się spotkać, by tę lekcję razem przerobić. Jeśli zaś zaobserwujesz, że intencją drugiej osoby było przekonać Cię do jej prawdy i nadal będzie obstawała przy swoim, poczujesz zrozumienie dla niej. Współodczujesz to, co czułaś kiedyś w takiej sytuacji. Nie będziesz patrzeć z wyższością do racji drugiego człowieka - będziesz patrzeć ze Zrozumieniem. Przypominasz sobie, że jesteś Pokorą. Przypominasz sobie, że jesteś Wdzięcznością. Przypominasz sobie, że jesteś Zrozumieniem. Przypominasz sobie, że wszyscy ludzie są równi, są zwierciadłem Twoich cech. Przypominasz sobie, że Ty i drugi człowiek to Jedno.
M
Magdalena
6 listopada 2014, 10:24
Chrześcijaństwo jest religią, w centrum jest Pan Bóg.
6 listopada 2014, 10:34
Zgadza się.
M
Magdalena
6 listopada 2014, 11:23
…a więc my, chrześcijanie oddajemy cześć i chwałę Panu Bogu w Trójcy Jedynemu …
M
Milosc
6 listopada 2014, 15:45
To także się zgadza się.
M
Milosc
6 listopada 2014, 22:50
Zgadza się. Po prostu. :)
M
Magdalena
7 listopada 2014, 08:08
To przeczytaj swoje wpisy z 5 i 6.11 …, czy nadal Ci się zgadza…
7 listopada 2014, 15:04
Wszystko się zgadza.
M
Magdalena
7 listopada 2014, 21:14
Jednak się nie zgadza…ponieważ chrześcijanin oddaje cześć i chwałę Panu Bogu Jedynemu, a Ty napisałaś, że wszyscy jesteśmy Bogami…, napisałaś, że wszyscy jesteśmy Drogą, Prawdą i Życiem, a to też nie prawda, bo to Jezus Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem…W TWOICH WPISACH NIE ODDAJESZ CHWAŁY BOGU !
8 listopada 2014, 12:57
Magdaleno, napisałam tak: "Ostatecznie przypominając sobie, że wszyscy jesteśmy Chrystusem/Bogiem, przypominamy sobie, że wszyscy jesteśmy Jednym – Jedną Drogą, Jedną Prawdą i Jednym Życiem." Ostatecznie jest tu słowem kluczowym. Sprawą indywidualną jest kiedy sobie o czymś ktoś przypomni = coś uświadomi. Może to trwać i trwać, a może przyjść nagle "eureka".
M
Magdalena
9 listopada 2014, 16:45
Człowiek nigdy nie będzie Bogiem …, człowiek jest dzieckiem Boga, jeśli wypełnia Jego przykazania!
9 listopada 2014, 23:42
Czyż Jezus Chrystus nie był zarówno człowiekiem jak i Synem Boga? Czyż nie przyszedł tu po to, by pokazać, że wszyscy jesteśmy umiłowanymi dziećmi Boga? Czyż wszyscy nie jesteśmy Chrystusami?
M
Magdalena
10 listopada 2014, 09:49
Każdy z nas może być dzieckiem Boga, jeśli w posłuszeństwie będzie wypełniał Boże przykazania.
M
Magdalena
3 listopada 2014, 12:16
Kuba Wojewódzki przypomina mi nie ateistę, ale wystraszonego samotnego chłopczyka, którego Ojciec zamknął w domu na klucz i wyszedł…Dzieciak woli wydzierać się, że Boga nie ma, niż otworzyć Mu drzwi … wszak poznać Żywego Boga to poznać siebie, no ale to wymaga dojrzałości …
A
Agata
3 listopada 2014, 14:26
Wojewódzki? Ateista obrażony na Pana Boga Całe życie byłam przekonana, że ateiści nie wierzą w Boga... a oni po prostu z nim walczą 
D
DEB
3 listopada 2014, 15:06
Czy zadaniem w sensie wartości chrześciajńskich jest dopiec ateiście? Czy przeciwnie - jak Robert Friedrich - merytorycznie rozmawiać z osobą jak Wojewódzki bez obrażania i nie w poczuciu bycia wyżej ?
M
Magdalena
3 listopada 2014, 22:35
W sensie wartości chrześcijańskich miłość bliźniego rozumiana jest jako pragnienie jego nawrócenia…. Nikt nie lubi, gdy się obraża Kogoś, Kogo kocha…
M
Magdalena
3 listopada 2014, 22:39
Ateista wierzy, że Boga nie ma.
F
faryzeusz
3 listopada 2014, 10:27
I po cóż to wszystko ? przecież cały problem opisany  jest w Ewangelii. Jesli ktoś tego nie wie , to ma do dyspozycji zdanie : "Ja jestem DROGĄ ,Prawdą ..."itd. To wnosi wskazówkę jak należy postępować , jeśli czegoś nie wiemy to ...Go naśladujmy.  i to wszystko , trudno uwierzyc , jakie to proste. A co do postawy. W Piśmie mówi się o "mieczu słowa" Pan w takich sytuacjach potrafił dobrowadzić rozmówców do "białej gorączki " W rodzinnych stronach chciano Go nawet pozbawić życia . A jaka jest nasza postawa ?  Ubzdurało nam się ...że mamy być "milosierni" a owe "milosierdzie" ma się objawiać w języku który łagodzi, rozmazuje istotę problemu, efekt ? Pierwszy lepszy krzykacz nie znajduje odpowiedniej riposty ,co w dzisiejszych bardzo agresywnych także w kategoriach słowa czasach oznacza erystyczną porażkę.  Chcemy byc bardziej miłosierni niż ...Chrystus ? On sam mówi ,że nie sposób przypodobać się wszystkim [ to gdzieś w pobliżu osmiu błogosławieństw ]Kiedyż u licha pozbędziemy się teologicznej nowomowy i zaczniemy być ...normalnymi ludźmi ?
3 listopada 2014, 11:02
Ubzdurało nam się ...że mamy być "milosierni" a owe "milosierdzie" ma się objawiać w języku który łagodzi, rozmazuje istotę problemu, efekt ? Bardziej się nam ubzdurało, myślenie właśnie, że jak język łagodzi, to od razu rozmazuje istotę problemu. Na prawdę jest możliwe mówienie z szacunkiem do drugiego bez rozmazywania od razu istoty problemu. Niestety często widzę ostre mówienie z pominięciem istoty problemu, a potem się to nazywa "naśladowaniem Chrystusa". Nie wiem w którym miejscu...
.W
...ciągle w drodze...
3 listopada 2014, 11:39
Miłosierdzie należy okazywać wyłacznie ludziom, a nie problemom, sprawom czy poglądom - te drugie powinny być traktowane z całą surowością ;) Jak mawiał błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko "źli ludzie" to ofiary zła i raczej trzeba im współczuć i w duchu milosierdzia pomagać zrozumieć istotę zła niż im "dowalać".
3 listopada 2014, 12:10
Mówienie z szacunkiem i pojednawcze nie implikuje czułostkowości, która staje się znakiem charakterystycznym cukierkowego miłosierdzia wypierającego miłosierdzie właściwe.
3 listopada 2014, 13:04
Skoro nie implikuje, to po co o niej wspominać.
3 listopada 2014, 13:14
Ponieważ wątek dotyczy różnych ubzdurań dotyczących miłosierdzia, a to jest jednym z popularniejszych.
3 listopada 2014, 13:35
Mógłbyś proszę zatem wyjaśnić jak Ty rozumiesz miłosierdzie właściwe?
3 listopada 2014, 14:09
Nie wiem, czy potrafiłbym udzielić wyczerpującej definicji odnośnie miłosierdzia właściwego, mogę natomiast podać przykłady miłosierdzia niewłaściwego. Jest nim przede wszystkim krótkowzroczność dostrzegająca doraźne pozytywne efekty, które w odleglejszej perspektywie kumulują się w efekty negatywne np. uleganie roszczeniowości dziecka dające przejściową ulgę w postaci tymczasowego spokoju od jego natarczywości, ale w odleglejszej perspektywie utrwalające w dziecku patologiczne mechanizmy psychiczne egocentryzmu i instrumentalnego traktowania innych osób. Emocjonalizm w teorii nie musi determinować rozumowej krótkowzroczności, ale obawiam się, że w praktyce korelacja jest niemal stuprocentowa. NB: negatywnie sprzyja temu zjawisku trzykrotnie szybsze działanie ośrodków emocjonalnych mózgu. Sytuacja niemal ekonomicznie rozumianego konfliktu doraźnych korzyści wobec nawarstwiających się problemów odsuwanych w przyszłość jest chyba najbardziej charakterystyczna dla miłosierdzia niewłaściwego.
3 listopada 2014, 14:23
Opisałeś już parokrotnie co wg Ciebie nie jest miłosierdziem właściwym. Zachęcam Cię zatem nadal do odpowiedzenia na pytanie co nim jest.
3 listopada 2014, 14:36
No dobsz - spróbujmy. Wersja robocza 0.1: działanie nakierowane na czyjeś dobro.
3 listopada 2014, 14:45
Krótko rzecz ujmując: myśl - słowo - czyn.
3 listopada 2014, 14:48
To zależy. Czy życzliwość jest miłosierdziem?
3 listopada 2014, 15:15
Życzliwość to wyciąganie dłoni, otwieranie serca, chęć zrozumienia - tak w stosunku do siebie jak i drugiego człowieka. Tak, to też miłosierdzie.
M
Misericordina
3 listopada 2014, 15:25
Dołucz sie <tłuczku> [url]http://www.youtube.com/watch?v=ICKbpSVL71k[/url]
3 listopada 2014, 15:58
"Miłosierdziem" się czknęło. Czyż nie lepiej być uczciwym łobuzem, jak ja, niż miłosierdziowatym przysrywaczem? > seria Rozmów o Miłosierdziu poświęcona jest szkole duchowości św. Siostry Faustyny. Zatem jest to jakieś specyficzne rozumienie miłosierdzia, wedle jakiejś szkoły, natomiast nie ma czegoś takiego, jak jedna uniwersalna definicja miłosierdzia, stąd konieczność wyjaśnień czy się z interlokutorem ma na myśli ten sam desygnat danego pojęcia.
M
Misericordina
3 listopada 2014, 17:31
'uczciwy łobuz' - to ma być oxymoron ?  hahahaha
M
Milosc
3 listopada 2014, 17:41
Osobliwe niech zostanie, unikalne. Dopóki nie formułowane wedle jakiejś szkoły, nazwijmy je postrzeganiem/rozumieniem i definiowaniem własnym.
3 listopada 2014, 18:02
Taki sam jak Święty Łotr.
3 listopada 2014, 18:09
No to mamy jakąś roboczą definicję miłosierdzia, nawet jeśli dość rozklekotaną i sznurkiem powiązaną. Przypominam, że to Pani mnie o nią molestowała - w jakim celu?
M
Misericordina
3 listopada 2014, 18:15
uczciwy to jesteś ale chyba miedzy wschodem a zachodem słońca hahahaha  to ma nawet swoja nazwę medyczną F60.3 osobowość borderlina  hahahaha
3 listopada 2014, 18:18
BorderlinE, a nie borderlinA. Osobowść borderlinA sugeruje istnienie jakiegoś Pana BordelinA który ją wyodrębił, albo był jej archetypem. PS. Osobisty hejter z nickiem Misericordina - Monty Python wymięka :)
3 listopada 2014, 18:20
Ujmę to adekwatnie - zachęciłam do sformułowania miłosierdzia właściwego :) Usłyszałam wersję roboczą "działanie nakierowane na czyjeś dobro". Jeśli pojawiła się gotowa definicja takiegoż działania, chętnie jej wysłucham. 
M
Misericordia
3 listopada 2014, 18:22
nu nu nie poprawiaj mojego posta , ma byc borderlina myśl dalej dlaczego
3 listopada 2014, 18:27
Obawiam się, że nie nadążam. Rodzajów działań możliwych do zakwalifikowania jako nakierowane na dobro jest przecież bez liku?!? Ich klasą abstrakcji jest właśnie określenie 'dobro'. Definicja indukcyjna miłosierdzia jest awykonalna.
M
Misericordina
3 listopada 2014, 18:31
łeb boli jak się ciebie czyta ty chyba jesteś mondrzejszy od samego siebie hahahaha
3 listopada 2014, 18:43
W porządku. Jak widzisz nie ma potrzeby formułować klarownie pojęć. Pozostaje to dobro czynić i miłosierdziem żyć.
3 listopada 2014, 19:05
To brzmi jak fałszywa alternatywa: albo, albo. Potrzeba i jednego i drugiego, moim zdaniem. Formuła w jakiej się spotkaliśmy, czyli medium z możlliwością komentowania z samej swojej istoty jest bliższe funkcji definiującej.
3 listopada 2014, 19:13
Nie ma tu albo albo, Piotrze. Jak widzimy, może zachodzić i jedno i drugie. Co właśnie uskuteczniamy :)
3 listopada 2014, 19:30
To nie fair!!! Ja nie wiem co odpowiedzieć! Mamusiuuuuuuu!!!!!
M
Misericordina
3 listopada 2014, 19:33
a hejterów to sobie poszukaj w rodzinie po kimś to w końcu masz zadna to nienawiść mówć komuś prawdę to jest własnie rodzaj miłosierdzia wyselekcjonowany specjalnie  dla ciebie innego nie zrozumiesz
M
Misericordina
3 listopada 2014, 20:10
podłe czasu mamy kiedy złodzieje przekręty i oszuści dominują przestrzeń publiczną a złapani za rękę nie przyznaja się do niej i dalej  funkcjonują normalnie nucąc kibolskie melodie
3 listopada 2014, 21:10
Poza kibolskimi melodiami, bo te melodie są innego charakteru, to z rozpoznaniem świata w jego obecnym stanie się bez większych zastrzeżeń zgadzam.
M
Misericordina
3 listopada 2014, 22:22
dobrze ze sie choć częściowo zgadzasz hahahaha ale sama zgoda to marne pocieszenie może i najwyższa pora usłyszeć w glowie takie tolle lege a potem pójśc za tym   ty dobrze wiesz że to wszystko masz jeszcze przed sobą
H
H
3 listopada 2014, 10:24
Też mi temat, pięćdziesięcioletni nastolatek, który w innym kraju może by listy nosił. A u nas gwiazdoruje, choć jego dowcipy są po protu żałosne i prymitywne. Ale prywatne media mogą wszystko, nawet lansować kogoś takiego. Wszystko sprawa pieniędzy. Ja mam w stosunku do celebrytów mam swój pogląd. Z reguły ci ludzie nie mają własnych poglądów. Prostytuują się po prostu i za pieniądze robią wszystko. Jak nie, to fora ze dwora. A poza dworem nic nie znaczą, i dobrze o tym wiedzą. Poza nielicznymi wyjątkami, jest to, odrażająca grupa ludzi. W większości są to nadęci nicponie, którzy do kultury niewiele wnoszą, a bardzo często ją w sposób brutalny i wulgarny niszczą, na zlecenie.
R
RichoMicho
3 listopada 2014, 10:54
Niestety, wszystkie tv świata pełne są takich wojewódzkich. Ale to my oglądający, czytający, komentujący jak ja teraz nakręcamy ich popularność. Dla nich największą karą jest ich nie zauważać. Jak spada ich oglądalność to są zwalniani. Więc Pan Piotr przysłużył się ich sprawie swoimi komentarzami.
3 listopada 2014, 11:13
Najlepsze jest to, że do takich ludzi właśnie jak opisałeś przychodził Jezus i wśród nich (albo o wiele gorszych) przebywał, do nich najwięcej mówił.
H
H
3 listopada 2014, 12:12
Pan Jezus przyszedł do wszystkich. Jednak niektórzy w swojej pysze i głupocie zamknęli mu swoje serca. A tak z drugiej strony zauważ, że wcale nie gonił za celebrytami i wielkimi tego świata. I jeśli miał dla nich jakieś słowa, to były bardzo mocne. Celebryci w Ewangeliach nie istnieją, a wielcy tego świata są bardzo często łajani. Gdyby postępował bardziej dyplomatycznie, zyskałby wpływy i z pewnością nie ukrzyżowałoby go.
4 listopada 2014, 09:17
Do zatwardziałych grzeszników i zapamiętałych w odrzucaniu Boga? Pan ma jakąś tendencyjnie przetłumaczoną Ewangelię. Stare przysłowie pszczół mówi: nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Ekstrapolacja, iż skoro Chrystus przyszedł powołać grzeszników, a nie sprawiedliwych, zatem do najgorszych grzeszników najbardziej przyszedł nie jest uzasadniona. Chrystus nie przyszedł odrzucić wolnej woli jednostki i się nie narzucał - tylko grzesznicy, którzy ze swojej wolnej woli chcieli słuchać, słuchać mogli. Zatwardziałość słuchać nie chce, dlatego teza, że do najbardziej zatwardziałych Chrystus najbardziej przyszedł, że z takimi najczęściej przebywał i dyskutował jest wewnętrznie sprzeczna.
L
Lidka
3 listopada 2014, 10:17
Kuba Wojewódzki to pajac, cham i prostak. Dziękuję, do widzenia.
M
Milosc
3 listopada 2014, 23:02
Zobacz niektórym "podoba się" Twój osąd człowieka. Wierzę, że zastanowi Cię. 
3 listopada 2014, 09:21
Wiele (jak nie wszystko) z myślenia Wojewódzkiego tłumaczy to zdanie "Bóg jest łaskawy i sprawiedliwy. To największe kłamstwo, jakie czytałem, od dwóch tysięcy lat." To jest problem wydaje mi się większości ludzi niewierzących (ale też części myślących, że wierzą). Gdzieś tam coś czytali, słyszeli od księdza, który swoim życiem niestety nie potwierdza tez przez siebie głoszonych, no i na tym mają zbudowaną już całą wiarę i swój obraz Boga. Trzeba się za chłopa pomodlić, żeby doświadczył prawdziwego spotkania z Nim i wtedy nie będzie już trzeba nic mu gadać ani udowadniać.
3 listopada 2014, 07:38
> Kiedyś też tak myślałem. Biorąc udział w różnych sporach, mierzyłem swój sukces, zwracając uwagę na to, ile razy udało mi się kogoś zagiąć, zbić z tropu jakąś błyskotliwą uwagą albo wgnieść w ziemię ostatnim zdaniem podsumowującym dyskusję. I tu się z Panem zgadzam - nie chodzi o to, by schlebiać swojej indywidualnej próżności, tylko o to by bronić pewnych imponderabiliów - by być ich sługą, a nie posiadaczem.
M
Misericordina
3 listopada 2014, 22:38
> Kiedyś też tak myślałem. Biorąc udział w różnych sporach, mierzyłem swój sukces, zwracając uwagę na to, ile razy udało mi się kogoś zagiąć, zbić z tropu jakąś błyskotliwą uwagą albo wgnieść w ziemię ostatnim zdaniem podsumowującym dyskusję. I tu się z Panem zgadzam - nie chodzi o to, by schlebiać swojej indywidualnej próżności, tylko o to by bronić pewnych imponderabiliów - by być ich sługą, a nie posiadaczem. > Kiedyś też tak myślałem. Biorąc udział w różnych sporach, mierzyłem swój sukces, zwracając uwagę na to, ile razy udało mi się kogoś zagiąć, zbić z tropu jakąś błyskotliwą uwagą albo wgnieść w ziemię ostatnim zdaniem podsumowującym dyskusję. Argumentum ad Żyłkum - dziękuję, postoję. Niezrozumiałym zbiegiem okoliczności im więcej takiego 'żyłkowego rozumienia' w Kościele, tym jego kondycja gorsza i tym bardziej się on sypie. Równie niezrozumiałym zbiegiem okoliczności historie cywilizacji dowodzą, że z ich upadkiem idzie w parze apoteoza emocjonalności i 'duchowości' z pogardzaniem zwykłej asertywności. sam się gubisz w zeznaniach a uczyli cię  że mowa jest srebrem
4 listopada 2014, 05:59
Mowa zwykle pojawia się w pewnym szerszym kontekście, niż pojedynczy wpis. Argumentum ad Żyłkum dla odrobinę obytych z dziedzictwem intelektu kultury Zachodu na zasadzie analogii błędów erystycznych określanych nazwą 'argumentum ad' oznacza odrzucenie merytoryczności sposobu argumentacji - tu powoływania się na Pana Żyłkę jako autorytet, bez konieczności odnoszenia się do konkretnego przytoczonego cytatu z 'autorytetu'. Całkowicie niepoprawny schemat rozumowania może dawać losowo poprawne rezultaty: jeśli np. ogłoszę zasagę, że gdy rano przy rzucie kostą wypada szóstka, to po południu będzie deszcz, to na pewno któregoś dnia w końcu będzie i rano wyrzucona szóstka i po południu deszcz, co nie zmienia faktu, że zasada 'rano szóstka, po południu deszcz' nie ma krzyty racjonalności. Analogicznym niezrozumieniem funkcji odrzucenia zasady, od odrzucenia jej pojedynczego przypadku się trądzikujące hejsterstwo popisuje. Trądzikujące hejterstwo musi się trochę bardziej postarać. Ponadto trądzikujące hejterstwo chyba nie czytało, że Pan Żyłka palcem wskazał (później stwierdził, że tylko powtórzył wskazania innych), że hejterstwo Zbawienia nie dostępuje. Albo więc trądzikujące hejterstwo uznaje Pana Żyłkę za autorytet i wówczas się Go słucha, albo trądzikujące hejterstwo się Pana Żyłki nie słucha, ale wówczas nie uznaje Go za autorytet, zatem również stosuje w praktyce odrzucanie argumentum ad Żyłkum choć w pewnych pojedynczych przypadkach może Mu rację przyznawać. Odrzucając zasadę 'Żyłka ma zawsze rację' nie popełnia się sprzeczności stosując w praktyce zasadę 'Żyłka ma czasem rację'.
M
Misericordina
4 listopada 2014, 21:29
odpowiedzialem ci nie w archiwum, tylko powyżej 19:42:49 | 2014-11-04
L
leszek
3 listopada 2014, 00:11
Przecież Kuba Wojewódzki to showmen, satyryk, komik. Jeśli przeczytać uważnie ten wywiad w Gazecie Wyborczej, to owszem, na pewno dużo efektownej gry słów ("Kościół przestał być narzędziem Chrystusa, a stał się narzędziem chytrusa"), bonmotów, dowcipnych skojarzeń, ale niewiele więcej. Można to czytać i oglądać dla rozrywki, ale budować na tym jakies refleksje o wierze i moralności czy kondycji współczesnego świata to raczej gotowanie zupy na gwoździu. Zaś "oburzać się" - kto z błaznem wojuje sam błaznem się staje. 
3 listopada 2014, 06:23
Wojewódzki jest komikiem jedynie dla tych, których bawi dowcip na poziomie publiczego puszczania bąką, czy publicznego bekania. > Można to czytać i oglądać dla rozrywki, ale budować na tym jakies refleksje o wierze i moralności czy kondycji współczesnego świata to raczej gotowanie zupy na gwoździu. I tu się Pan całkowicie myli - wzystko jest ze sobą związane. Rozpowszechnienie dowcipu dla prymitywów spod budki z piwem jako publicznego standardu dowcipów mówi wcale niemało o kondycji wspólczesnego świata. Mówi o jego prymitywizacji, schamieniu i degeneracji.
3 listopada 2014, 09:37
Ciekawe jest to, że Wojewódzki jest zdecydowanie bardziej inteligentny niż jego żarciki, które są na poziomie właśnie puszczania głośnego bąka podczas sprawdzianu. Moim zdaniem jego dowcip jest dostosowany pod publiczkę, bo inaczej już dawno by go zdjęli z anteny. Jego program musi pasować poziomem do tych wszystkich debilnych pseudoseriali o pseudoproblemach. Wojewódzkiego stać na bardzo dobry dowcip i inteligentne uwagi, ale niestety musi się dostosować jak nie chce wylecieć z branży. Co oczywiście go nie usprawiedliwia w tym co robi.
L
leszek
3 listopada 2014, 10:23
Kuba Wojewódzki nie jest uczestnikiem konspiracji "gdzie wszystko jest ze sobą związane". Kto jest z kim związany ? Na pewno jest uczestnikiem spisku, którego celem przyciągnięcie widzów do telewizora i osiągnięcie przez producenta określonego celu ekonomicznego. Ale w takim spisku wszyscy uczestniczymy, chcemy tego czy nie chcemy. Najlepiej wyłączyć telewizor, ale jak ktoś włącza to niech się dobrze bawi, a nie oburza.
3 listopada 2014, 10:29
Sprawa jest już tak zamotana, że podobnie do nierozwiązywalności dylematu pierwszeństwa jajka i kury tu również nie sposób już rozwikłać co jest wychodzeniem na przeciw prymitywnym gustom, a co jest ich generowaniem. Oba się wzajemnie napędzają.
3 listopada 2014, 10:46
Związaność nie jest wynikiem spisku, a obiektywną cechą rzeczywistości. W biologii ową cechę powiązania 'wszystkiego ze wszystkim' ilustruje pojęcie ekosystemu. Z faktu, iż dla wygody poruszania się intelektem dokonaliśmy kategoryzacji pewnych zagadnień nie wynika, iż stają się one przez to rozdzielne: ten sam człowiek - niepodzielna całość - jest zarówno podmiotem w domenie ekonomicznej, jak i kulturowej, czy biologicznej. Całkowicie niepoprawne jest rozumowanie, że skoro X jest zainteresowany wyłącznie osiągnięciem celu ekonomicznego, zatem wyłącznie do domeny ekonomicznej skutki jego działalności się ograniczają. Człowiek nie jest zlepkiem kilku różnych istot: człowieka ekonomicznego, człowieka biologicznego i człowieka kulturowego, tylko jest jedną niepodzielną jednostką i efekty interakcji biorące swój początek w jednym abstrakcyjnym obszarze zmieniają całość człowieka, a nie jego abstrakcyjny fragment wyizolowany wyłącznie dla wygody pracy intelektu. Sprzedawcy tytoniu choć są zainteresowani wyłącznie efektem ekonomicznym, to poprzez wybór takiego, a nie innego środka osiągania celów ekonomicznych wpływają poważnie na kondycję biologiczną jednostki ludzkiej. Nie ma tu żadnego spisku 'przeciwbiologicznego', a tylko jest rozpoznanie obiektywnego działania rzeczywistości. Z kolei producenci i sprzedawcy akcesoriów sportowych przyczyniają się również do stanu kondycji biologicznej człowieka pozytywnie, choć znów ich cel jest ekonomiczny, a ów efekt jest jedynie 'mimowolnym' rezultatem. Z fatu, że Wojewódzki jest zainteresowany wyłącznie popularnością i kasą nie wynika, że jego działalność nie jest obiektywnie szkodliwa w innych, pozaekonomicznych, rejonach rzeczywistości.
M
marzen1005
3 listopada 2014, 11:02
osobiście uważam, że dystansując się do każdej wypowiedzi medialnej Kuby jest to osoba, która jak sam powiedział "zrobiła wszystko aby stać się człowiekiem zepsutym" jednak nie usprawiedliwia to nas aby wydawac osąd nad kimś kogo tak naprawdę się nie zna, i tak naprawdę kim jesteśmy MY chrześcijanie, którzy z nienawiścią eliminują każdego na drodze poszukiwania Boga? W świetle nieszczęść i cierpień niemal każdy z nas obwinia Boga bądź doszukuje się faktu Jego nieistnienia... czysta ironia. Właśnie tego w Kościele mi brakuje... rozmowy, zrozumienia i nauczenia pójścia drogą dojrzałej wiary...
W
WDR
2 listopada 2014, 23:36
TVN stawia pewne zadania przed Jakubem Wojewódzkim. Jeśli nie chciałby ich wypełniać, to tak jak Szymon Majewski straciłby pracę (ten drugi twierdzi, że po zmianie władzy chciał robić żarty z nowej co nie spodobało się telewizji TVN) więc jest on w matni nie tylko własnych przekonań, ale i tych, którzy są nad nim.
H
H
3 listopada 2014, 10:12
Racja. Ogólnie tzw. celebryci z reguły nie mają własnych poglądów. Są wynajmowani, albo jak kto woli sprzedają się, i za pieniądze robią wszystko. Jak nie, to fora ze dwora. Poza nielicznymi wyjątkami, jest to, powiedzmy wprost, wyjątkowo odrażająca grupa ludzi. W większości są to nadęci nicponie, którzy do kultury niewiele wnoszą, a bardzo często ją w sposób brutalny i wulgarny niszczą.
M
Marcus
2 listopada 2014, 20:21
"(..)Kiedyś też tak myślałem.(...)mierzyłem swój sukces, zwracając uwagę na to, ile razy udało mi się kogoś zagiąć, zbić z tropu jakąś błyskotliwą uwagą albo wgnieść w ziemię(...)" Przepraszam, że wycinam wypowiedź ale chodzi mi o sedno sprawy. Myśle panie Piotrze, że jeszcze nie tak dawno mierzył Pan swój sukces właśnie w ten sposób pisząc do wrogich Panu ludzi:  "Ty nie istniejesz... Ty nie wejdziesz do nieba..." itd oczywiście cytując (linkując) wypowiedź znanego księdza. A jeśli już jesteśmy przy programie pana Kuby, to wypadało by jako świadectwo miłości opowiedzieć o programie z panem Terlikowskim, w którym ten drugi mówi pięknie o wspaniałej i niespotykanej - wśród ogółu społeczeństwa - miłości do swojej żony. Ogólnie cieszę się, że odnalazł Pan spokój ducha :)
2 listopada 2014, 19:25
> Jeśli ktoś mówi, że Bóg jest bezlitosnym egoistą, który cynicznie przygląda się cierpieniu człowieka, to znaczy, że po prostu w życiu nie spotkał Boga. No dobsz... Skoro mamy poznawać po owocach to co z tego wyrywającego z papci spotkania z samym Bogiem wyniknęło? Charyzmatycy, neokoni, rydzykowcy mają jakieś mierzalne osiągnięcia: powiększająca się ilość wspólnot, zgromadzenia na ileśtam osób, pobudowane szkoły, bursy, stypendia dla ubogich, a zdolnych dzieci, a jakież to efekty mają ci, którzy mają gęby pełne 'spotkania z Bogiem', czy 'osobistego spotkania z Chrystusem'?
W
w
2 listopada 2014, 19:36
A no takie, że Cię bardziej lub mniej skutecznie macają po duszy... To też coś. Z pozdrowieniami W
2 listopada 2014, 19:54
Judasz został również skutecznie pomacany po duszy, skoro zrobił to, co zrobił. Kiepski argument.
T
tak_samo_jak_André_Frossard
2 listopada 2014, 19:54
Akurat Litza ma efekty niesamowite.
2 listopada 2014, 20:06
'ma efekty niesamowite' - czyli konkretnie jakie?
2 listopada 2014, 20:43
Przede wszystkim wewnętrzny spokój, Piotrze.
2 listopada 2014, 20:56
Niby czemu? Od kiedy to własny komfort jest jakimś wyznacznikiem - nawet do końca nie wiem czego - bliskości Boga? Np. św. Matka Teresa nie miała 'osobistego kontaktu z Bogiem', który jest na Deonie używany jako pała rozstrzygająca poprawność chrześcijańskiej drogi. Nie Ona jedna była 'opuszczona' w 'nocy ciemnej', a owo opuszczenie nie wspłógra z retoryką 'osobistego kontaktu z Chrystusem', and all that implies. Kto ma więc rację? - apologieci złapania Pana Boga do 'znajomych' na fejsie, czy ludzie idący wąską ścieżką wbrew całemu światu i samym sobie? Chyba nie muszę mówić co wedle mnie ląduje w kiblu.
2 listopada 2014, 21:05
Kiedy osiągniesz komfort własny Piotrze, wybierzesz szeroką Drogę Z całym Wszechświatem. Jesteś na to gotowy?
2 listopada 2014, 21:19
Judasz wiedział, że ma takie zadanie do wypełnienia. To była również ogromna misja.
2 listopada 2014, 21:37
Ani nie jestem gotowy, ani nie zamierzam być, bo nie taką drogę nam przedstawiono jako właściwą. Co to za jakieś - pardon maj frencz - hipisowsie njuejdżowe pieprzenie? Nie poznałem jeszcze tak otwartej hybrydy gaio - chrześcijaństwa. Czy to coś co się z 'Avatara' wykluło?
2 listopada 2014, 21:41
Dziwi mnie trochę, że się Pani demaskuje jako niechrześcijanka z powodu tak mizernego, jak moja osoba. Nie dziwi mnie natomiast, że tego typu rozmaite mutacje chrześcijaństwo-bóg-wi-co grawitują ku Deonowi, jako sprzyjającemu gruntowi.
2 listopada 2014, 21:55
Rozumiem, że masz swoją własną drogę i cieszysz się, że ktoś inny Ci ją wskazał. Dobrze, będziesz się czuł upewniony w swojej, bo z pewnością dostaniesz z zewnątrz lajka. Przeto powiadam Ci, tylko na chwilę, bo wszystkie odpowiedzi masz w sobie, a usłyszysz je kiedy nawiążesz prawdziwy kontakt ze swoim wyższym Ja. 
2 listopada 2014, 22:02
Przecież nawet ta terminologia nie ma nic wspólnego z Chrześcijaństwem. "Wyższe Ja" - czy to coś z okolic "otwierania czakramów" i podobnego badziewia?
2 listopada 2014, 22:17
Chrześcijanka bądź co bądź - myśląca, doświadczająca i współczująca.
2 listopada 2014, 22:19
Wyższe Ja czyli Świadomość, Życie, Bóg.... Jaki jest Twój Bóg, Piotrze? Jakie jest Twoje Życie? Czego masz Świadomość?
2 listopada 2014, 22:32
I jedno pytanie klucz - czego tak naprawdę nie lubisz w moich wypowiedziach? :)
2 listopada 2014, 22:58
Kto nie spotkał w życiu Jezusa, może być religioznawcą, może być moralistą, ale na pewno nie może być apostołem. […] Nie można mówić komuś o kimś, kogo się nie spotkało. Nie można komuś przekazać czego, czego się nie ma. bp. Ryś Wiara z lewej, prawej i bożej strony Spotkanie z Bogiem jest punktem wyjścia do bycia chrześcijaninem w ogóle! Reszta to aktywizm i doktryna, które z tego spotkania mają wynikać. Jeśli tego nie ma, mamy tylko aktywizm i jakąś doktrynę vel. filozofię, ale nie mamy chrześcijaństwa.
Z
zaciekawiony
2 listopada 2014, 23:17
A Ty nawiązałeś prawdziwy kontakt z wyższym ja w Tobie, które zna wszystkie odpowiedzi ?
M
Milosc
3 listopada 2014, 04:51
To pierwszy krok. Dostaję odpowiedzi na te pytania, które zadaję.
3 listopada 2014, 06:13
Czyli czy świadomość, czy życie, czy Bóg? Po drodze padła również 'misja Judasza'. Welcome to Gnoza - no thanks.
3 listopada 2014, 06:16
Nie lubię konstrukcji w których kryterium podziału jest 'lubisz/nie lubisz'.
3 listopada 2014, 06:19
Bycie między innymi Chrześcijanką, a poza tym w kawałku manichejką, w kawałku buddystką, w kawałku Gaianką, w kawałku njuejdżką obiektywnie zaprzecza byciu Chrześcijanką. ... taka karma
3 listopada 2014, 06:30
1) Przykład siusiających z egzaltacji za idolem fanek, które nigdy go nie poznały, a tylko znają go z jakichś wywiadów, czy pokręcenia pupą w klipie empirycznie zaprzecza przedstawionemu związkowi 'poznania' z 'kochaniem'. 2) Wedle przedstawionego rozumowania 'spotykacze' powinni mieć tym więcej osiągnięć do przedstawienia, a nie tym mniej, skoro to 'misyjność' całkowicie im się rzekomo przynależy. Gdzie zatem te ich specyficzne osiągnięcia? Czyżby KO znów uprawiał przypisywanie sobie sukcesów całego Kościoła? 3) Co niby złego jest w 'maniu doktryny'? W prężnie funkcjonującym ruchu piłkarskim są potrzebni i piłkarze i sędziowie i podawacze piłek i przygotowujący herbatę w przerwie i sprzątający trybuny po meczu, a nie sami napastnicy i strzelcy goli.
M
Milosc
3 listopada 2014, 06:49
Bardzo dobra odpowiedź! ;)
M
Milosc
3 listopada 2014, 06:55
Przepiękny wschód Słońca dzisiaj. :)
M
Milosc
3 listopada 2014, 06:58
Umiłowana Komunia. :)
3 listopada 2014, 07:26
Ekumenizm level hard
G
Grzegorz
3 listopada 2014, 11:07
Piotrze, z zainteresowaniem obserwuję Twoje polemiki. Można Cię jakoś znaleźć np. na FB?
M
Milosc
3 listopada 2014, 11:54
Wszystko jest takie, jaką wartość temu nadasz. Jeśli będziesz myślał, że coś jest trudne - tak to będziesz postrzegał. Zawsze warto jednak myśleć pozytywnie ;)
3 listopada 2014, 12:15
Można, byle bez podrywania, bo jestem hetero.
3 listopada 2014, 12:17
Nie, nie zawsze. To właśnie rozpowszechnienie przekonania 'jakoś to będzie' umożliwiło przeprowadzenie tak skutecznie Holokaustu na przykład. Prawda to realizm, a nie optymizm, czy pesymizm.
G
Grzegorz
3 listopada 2014, 12:18
To tak jak ja. Zakładam, że na swoim FB publikujesz równie ciekawie. Możesz podać swój nick na FB?
3 listopada 2014, 12:21
<a href="https://www.facebook.com/profile.php?id=1404627283">Się nie ukrywam</a>, od czasu do czasu tropiciele mnie bez problemu znajdują. Nie prowadzę regularnego blogowania.
3 listopada 2014, 13:20
Oczywiście, że myśleć pozytywnie nie musi oznaczać "jakoś to będzie" - chyba, że zakładamy, że Opatrzność czuwa nad nami. Myśleć pozytywnie znaczy "będzie właściwie dla mnie".
G
grzesiek
3 listopada 2014, 13:28
Ad. 1) Może Pana ironia jest dla mnie zbyt górnolotna, ale nie rozumiem - czy usiłuje Pan obalić konieczność poznania kogoś przed pokochaniem kogoś na przykładzie "głębokiej miłości" fanek do swoich idoli, których de facto nie znają? Czy przypisuje Pan nastolęcej ekscytacji idolem walor prawdziwej miłości? Ad. 3) Nic złego. Pana przedmówca nie napisał, że to coś złego, tylko, że to będzie puste, jeżeli nie będzie wynikało z głębokiego doświdczenia religijnego. Ad. 2) O! I tu się w 100% zgadzam! Powinno być widać realne owoce. Ale czy rzeczywiście ich nie ma, jak Pan sugeruje?
3 listopada 2014, 14:41
Dziękuję za te słowa. :)
3 listopada 2014, 18:01
Jestem zoologicznie nieufny wobec gładkich, górnolotnych hasełek. Takich właśnie jak 'osobiste spotkanie z Chrystusem'. Ukonkretnienie wpisu Pana Cogito brzmi: dopiero osobiste spotkanie z Bogiem umożliwia nawiązanie odpowiedniej relacji zwanej miłością i bez owej relacji miłości możliwe są tylko do zaistnienia pewne zastępcze ersatze jak 'doktryna'. W takim postawieniu sprawy właściwie każdy element wzbudza pytania i wątpliwości. De facto powinienem się z końcu wziąć i zebrać to wszystko w jakimś blogu chyba, ale postaram się choć wymienić kilka zagadnień: -) forsowany model miłości na Deonie to egzaltacja, w punkcie 1) podałem zatem przykład egzaltacji istniejącej bez osobistego spotkania z obiektem egzaltacji, starając się przemówić 'po deońsku', -) jeśli nie o egzaltację chodzi to o co? -) przykład doświadczeń 'nocy ciemnej' to czystej wody brak osobistego kontaktu, a jednak w jakimś celu Bóg go stosuje i to nie wobec byle kogo, a wobec ludzi o wysokim stopniu świętości, (cdn)
3 listopada 2014, 18:01
(cd) -) konstrukcja stawia proces dochodzenia do Boga 'na głowie': spotkanie z Bogiem zamiast być jakimś odległym celem wymagającym rozmaitych starań, pracy, przygotowań (całego życia nierzadko), na który trzeba niemałym wysiłkiem zapracować, staje się nagle magicznie punktem startu; ani to nie współgra z elementarnym zdrowym rozsądkiem, ani z obserwacją rzeczywistości np. historycznej: co w takim razie Bóg (Duch Święty?) robił przez 2000 lat - nie zabiegał o osobiste spotkania? zabiegał, ale ludzie nie zabiegali - a zatem nagle się diametralnie zmienili - pod wpływem czego? Bóg zabiegał, a i spotkania się odbywały często, ale ludzie nie potrafili w spotkanich rozpoznać spotkań? -) jeśli to jest postawienie drogi chrześcijanina do Boga "na głowie", to w takim razie takie rzeczy jak 'doktryna' nie są jakimiś godnymi pogardy ersatzami, a normalnymi i godnymi szacunku stopniami rozwoju, jak skakanie przez Małysza 10 metrów daaaawno temu w szkółce skoczków i zwykłą głupotą jest rozpoznawać w owych działaniach coś 'gorszego rodzaju', -) albo to 'osobiste spotkanie z Chrystusem' jest czymś nowym, czego wcześniej nie było, albo było ale rzadziuteńko, ale wówczas co się nagle takiego stało, że to coś może być proste i częste, jak wypicie Coca-Coli, skoro kiedyś nie było, albo to jest coś, co zachodziło circa tak samo często cały czas, ale wówczas co to za numer ze zmianą nazwy na nowowykute 'osobiste spotkanie z Chrystusem': jakiś kurka wodna 'rebranding' panu Bogu jest potrzebny?
3 listopada 2014, 21:08
Panie Piotrze. Lubię się z Panem „spierać” bo jest Pan zawsze przygotowany do dyskusji jak należy. Podzielam również Pana pesymizm i podejrzliwość wobec lotnych hasełek „spotkać Jezusa”. Miałem dokładnie tak samo dopóki… proszę mi wybaczyć, ale mówię poważnie, puki nie spotkałem Jezusa. Specjalnie się o to nie prosiłem. Tzn. nie akurat w tym momencie, kiedy to do mnie dotarło. Tyle. Oto wielka tajemnica wiary. Tego nie można przygotować, ani wyreżyserować. To jest łaska. Jedyne co, to się na nią otworzyć i... czekać. Po prostu życzę Panu tego i już. Do tego nie można nikogo przekonać argumentami, opisem cudzych doświadczeń czy czynów. Owszem, te ostatnie najłatwiej ocenić, bo są namacalne. Ale Bóg widzi serce. A my, niestety nie.
3 listopada 2014, 21:37
Dziękuję za niezasłużone komplementy. Bynajmniej nie neguję, że trzeba się otworzyć i czekać, ale uważam, że to czekanie nie powinno być bezczynne, tylko czynne: dopóki Pan Bóg nie zsyła manny z nieba daje tym samym dostatecznie czytelny sygnał, że nieobdarzeni manną mają ją z jakichś powodów zbierać sami i to mozolne zbieranie manny jest zapewne koniecznym etapem dojścia gdzieś dalej. Natomiast zdecydowanie Pan Bóg nie uprawia Gnozy, czyli aplikowania kolejnych wtajemniczeń, w których to po osiągnięciu kolejnego stopnia wtajemniczenia przestają wtajemniczonego obowiązywać reguły stopni poprzednich. Bóg co najwyżej dodaje, ale Sobie nie zaprzecza. Dlatego też zwracanie uwagi na parę prostych reguł pozwala zachować właściwy kierunek i nie dać sobie wcisnąć tombaku zamiast złota. PS. Przypominam, że zagadnieniem poruszonym w wypowiedzi nie była jedynie istota/prawdziwość 'osobistego spotkania z Chrystusem', ale przede wszystkim bardzo daleko idące postulaty zbudowane na owym zjawisku 'osobistego spotkania z Chrystusem' - w retoryce zwolenników 'osobistego spotkania z Chrystusem' wszystko poza tym, to religijne 'wyroby czekoladopodobne' co najwyżej. Zjawisko 'osobistego spotkania z Chrystusem', niezależnie od jego prawdziwości, służy jako taran do radykalnego przemodelowania Katolicyzmu, wręcz stawiającego Go na głowie.