Jak powinien działać zespół badający kwestię wykorzystania w Kościele?

Fot. Depositphotos.com

Biskupi zdecydowali o powołaniu zespołu, który ma przebadać archiwa państwowe i kościelne „pod kątem tego, jak w przeszłości wyglądała praktyka rozwiązywania problemów związanych z przestępstwami seksualnymi niektórych duchownych wobec małoletnich”. - Wszyscy biskupi byli za, nikt nie był przeciw – powiedział po zebraniu KEP abp Wojciech Polak.

Delegat KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży mówił, że szczegóły dotyczące tego gremium będą dopiero ustalane. Można zatem mówić, że biskupi zdecydowali na razie o uruchomieniu prac koncepcyjnych. Dopiero po ustaleniu zakresu zadań takiego zespołu możliwe będzie jego powołanie. Na razie zatem nie wiadomo, czy prace pójdą w kierunku niezależnej komisji – np. na wzór francuski, która po przebadaniu archiwów opublikuje raport na temat pedofilii w Kościele w Polsce.

Sama decyzja o przystąpieniu do takich prac jest pewnego rodzaju przełomem. Pierwsze głosy o konieczności powołania zespołu badawczego pojawiły się bowiem już w 2019 roku po emisji pierwszego filmu braci Sekielskich. Wtedy biskupi podchodzili do tematu ostrożnie. Podczas gdy jedni twardo byli za stworzeniem takiego gremium, inni otwarcie się temu pomysłowi sprzeciwiali. Rozmowy między hierarchami trwały. I ostatecznie teraz, gdy rozpoczęła się burza wokół Jana Pawła II, zapadła decyzja, by trudną przeszłość zbadać.

Dobrze byłoby, gdyby ów zespół był faktycznie niezależny, tzn. żeby dostał wolną rękę do prowadzenia badań. Tu musi być zatem dobra wola ze strony biskupów, by kościelne archiwa udostępnić badaczom. Kluczowe pytanie brzmi: w jakim zakresie? Arcybiskup Grzegorz Ryś tłumaczy, że punktem wyjścia winno być zbadanie archiwów państwowych i dopiero potem konfrontacja materiałów z tym, co leży w archiwach kościelnych. To jedna z metod. Tyle tylko, że w ten sposób da się wyodrębnić sprawy, którymi w jakiś sposób zajęły się władze państwowe. Po tych prowadzonych tylko na gruncie prawa kanonicznego lub zgłoszonych, lecz nie podjętych przez Kościół w archiwach państwowych śladu nie będzie. A zatem koniecznym będzie ustalenie tego, w jaki sposób te przypadki znaleźć i przebadać. Nie sądzę, by badacze dostali dostęp do pełnego zasobu archiwów kościelnych. W kuriach są bowiem archiwa tajne, których z reguły się nie udostępnia. Być może kwestię tę da się rozwiązać, korzystając właśnie z doświadczeń komisji w krajach zachodnich, bo one, wbrew pozorom, pełnego dostępu nie miały, a jednak raporty stworzyć się udało.

Kolejną kwestią jest ustalenie zakresu czasowego, jakim powinna zająć się komisja. Konieczne jest ustalenie pewnych ram. Jaką datę wybrać za początkową, jaką za końcową? Z kwerend KEP, które są od kilku lat prowadzone, wynika, że najstarsza krzywda, jaką zgłoszono po roku 1990 dotyczyła roku 1950. Ale w archiwach IPN można znaleźć sprawy z lat 40. XX wieku. A zatem czy rok 1945, czy może jednak 1950? Data końcowa: 1989 – upadek PRL, a może 2020? Te kwestie trzeba określić na etapie powoływania komisji.

Kolejna rzecz, to wspomniana już tu niezależność komisji. Czy biskupi wskażą jedną konkretną osobę, której powierzą misję uformowania komisji – tak jak to było we Francji? Czy może sami dokonają selekcji kandydatów, uwzględniając rzecz jasna ich kompetencje? Jakich specjalistów do takowego zespołu powołać? Nie ulega wątpliwości, że winien on mieć charakter inderdyscyplinarny i być złożony z prawników, psychologów, psychiatrów, socjologów, itd. Nie można wyobrazić sobie działania takiego zespołu bez udziału osób pokrzywdzonych. Trudno też sobie wyobrazić jakiekolwiek prace bez wysłuchania osób pokrzywdzonych, bez dania im czasu na złożenie swoich relacji, świadectw.

Wskazuję tu na kilka tematów, które trzeba rozstrzygnąć właśnie na etapie prac koncepcyjnych. Bez ustalenia ram działania żaden zespół nie będzie w stanie podjąć jakichkolwiek prac. Z powyższego wynika, że od momentu powołania zespołu do dnia, w którym faktycznie rozpocznie on swoją pracę, minie co najmniej kilka miesięcy. Potem ciężka robota badawcza. Jakiegoś raportu z prac można oczekiwać najwcześniej za dwa lata – może gdzieś jesienią 2025 roku. Można się spodziewać, że czekać nas będzie wtedy kolejna burzliwa debata, ale ona musi się wreszcie kiedyś odbyć. Sądzę, że dla wspólnoty Kościoła będzie ona oczyszczająca i uzdrawiajająca, a o to przecież de facto chodzi.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak powinien działać zespół badający kwestię wykorzystania w Kościele?
Komentarze (4)
S.
~Szczecinianka .
20 marca 2023, 08:30
Po co jakaś komisja? Wystarczą marsze w obronie świętości JPII. Był w Nowym Targu. Będą w Warszawie, Krakowie i Szczecinie. Lud domagał się Santo Subito, teraz lud z niewielką pomocą przyjaciół z Sejmu tę świętość obroni. Taki jest nasz polski Kościół i taki pozostanie. Dobry czy zły nie mnie to oceniać.
PP
~po prostu
17 marca 2023, 08:39
To nie duchowieństwo ma badać sprawy swoich przestępstw tylko osoby świeckie nie związane z hierarchią kościelną!!
TT
Tin Tinael
16 marca 2023, 20:00
Dlaczego do 1989? Ktoś z Rosji po rządach Stalina został skazany za przestępstwa w Polsce? Chyba taką, że Putin nie ma obaw przed stosowaniem metod stalinowskich do tej pory.
DK
Dariusz Kot
16 marca 2023, 18:02
W przypadku najważniejszych autorytetów społecznych, jak np. postać Jezusa w kulturze Zachodu czy postać Jana Pawła II w kulturze polskiej - nie ma fachowców bezstronnych, obiektywnych, w 100% racjonalnych. Np. w badaniach nad historyczną postacią Jezusa dominuje np. hipoteza żydowskiego proroka apokaliptycznego, która ma za sobą badaczy chrześcijańskich, i żydowskich, i nawet ateistów. Światopogląd badaczy ma ogromne znaczenie. Jeśli komisja będzie przynajmniej mieć tyle samo katolików, co humanistów liberalnych, niewierzących, a zwłaszcza jeśli kierować nią będzie osoba nie związana z Kościołem - wyniki będą wiarygodne. Jeśli jednak będzie przewaga katolików, nie mówiąc już o katoliku/duchownym katolickim kierującym komisją - będzie to moim zdaniem tylko akcja PR-owa. (działanie zapobiegawcze Kościoła, mające opóźnić powstanie prawdziwie niezależnej komisji).