Jego słowa będą inspirowały następne pokolenia

Jego słowa będą inspirowały następne pokolenia
(fot. youtube.com)
Piotr Chydziński

Nie jest to ani materiał na biografię, ani na hagiografię. To po prostu moja refleksja o człowieku, który starał się budować mosty oraz szerzyć wiarę i sprawiedliwość wśród ludzi.

Wybór ojca Kolvenbacha na dwudziestego dziewiątego generała jezuitów przez kongregację zebraną w Rzymie w 1983 roku był podyktowany właściwymi przesłankami. Jego sposób widzenia świata, ukształtowany w głównej mierze przez doświadczenie konfliktów i rozłamów wśród ludzi na Bliskim Wschodzie (gdzie od trzydziestego roku życia pracował), naznaczył mocno jego pragnienia: szczerego i niezmąconego poszukiwania pokoju dla wszystkich ludzi. Takiego generała potrzebowało Towarzystwo Jezusowe. I takiego za sprawą Ducha Świętego wybrało - generała na trudne czasy.

Większość jezuitów, z którymi rozmawiałem o ojcu Peterze Hansie, mówiła mi o jego pokornej postawie wobec rzeczywistości i niebywałym oddaniu Towarzystwu Jezusowemu. Wydawał się być kimś, kto podchodził ze szczerą otwartością do tego, jak Bóg chce działać w świecie. Nie chciał przeszkadzać działaniu łaski Bożej w ludziach, jednocześnie stale dając wskazówki, jak należy postępować we współczesnej rzeczywistości. Formułował także rozsądne zasady postępowania w różnych przypadkach w jezuickiej codzienności.

DEON.PL POLECA

Wielu doceniało w Kolvenbachu wysoki poziom dyplomacji i jego życzliwość dla drugiego człowieka. Można to próbować tłumaczyć genami i temperamentem byłego ojca generała lub innymi kategoriami psychologicznymi, ale nie można zapominać o tym, że to wychowanie i doświadczenia życiowe odpowiednio kształtują osobowość.

Były generał jezuitów wzrastał w rodzinie włosko-niemieckiej mieszkającej w Holandii. Otwierało go to od samego początku na różnorodność kultur i rozwijało w stronę oswajania tego, co w drugim człowieku jest pozornie obce i niemożliwe do zrozumienia. W dodatku od dzieciństwa miał on doświadczenie liturgii ormiańskiej, w której był wychowywany (i którą najbardziej cenił), a także łacińskiej i bizantyjskiej.

Gdy wybuchła II wojna światowa, miał jedenaście lat. Ogrom cierpienia, który zobaczył, oddalił go od jakiejkolwiek odpowiedzi na zadawane sobie w młodości pytania. Pan Bóg jednak odpowiednio wskazał mu, jak może to wszystko zrozumieć na nowo - ojciec Kolvenbach w ciekawy sposób trafił na książeczkę Ćwiczeń duchowych, napisaną przez świętego Ignacego Loyolę, a w niej na tak zwany fundament. Brzmi on tak:

"Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony. Z tego wynika, że człowiek ma korzystać z nich w całej tej mierze, w jakiej mu one pomagają do jego celu, a znów w całej tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu. I dlatego trzeba nam stać się ludźmi obojętnymi [nierobiącymi różnicy] w stosunku do wszystkich rzeczy stworzonych, w tym wszystkim, co podlega wolności naszej wolnej woli, a nie jest jej zakazane [lub nakazane], tak byśmy z naszej strony nie pragnęli więcej zdrowia niż choroby, bogactwa [więcej] niż ubóstwa, zaszczytów [więcej] niż wzgardy, życia długiego [więcej] niż krótkiego, i podobnie we wszystkich innych rzeczach. Natomiast trzeba pragnąć i wybierać jedynie to, co nam więcej pomaga do celu, dla którego jesteśmy stworzeni" [ĆD 23]

Mówił, że powyższe słowa, będące wizją świętego Ignacego, były dla niego jak światło w obliczu wojny. To właśnie one odpowiadały na rozczarowanie światem i zamieszanie, którego głęboko w swoim wnętrzu doświadczał. To te słowa jednocześnie były dla niego wskazówką, aby wstąpić do jezuitów.

Peter Hans był prawdziwym mnichem w środku miasta. Jako generał zakonu rozpoczynał dzień przed trzecią w nocy po to, by nie zaniedbać ani swojego życia duchowego, ani rządzenia Towarzystwem Jezusowym. Był wierny odprawianiu dość długiej liturgii w rycie ormiańskim i własnej modlitwie. Wiedział też, że podejmowanie decyzji i sprawowanie rządów w zakonie musi być dynamiczne i szybkie. Dlatego modlił się i działał, we właściwy sposób łącząc obie rzeczy.

Przyjaźń z Chrystusem była dla ojca Kolvenbacha najważniejszą rzeczą w życiu. Bo, jak to sam miał powiedzieć, w tym całym zabieganym świecie może nam uciec to, co jest najważniejsze, czyli przyjaźń dwóch osób, która nigdy nie będzie miała końca.

Sam Kolvenbach nie zabiegał o swoją popularność (choć rządził Towarzystwem Jezusowym przez dwadzieścia pięć lat). Zawsze starał się być z boku. Słuchał i brał udział w tym, co się dzieje, po to, by mieć swoje zdanie o tym, co najważniejsze, przy podejmowaniu decyzji?. Znał swoją wartość i czuł wewnętrzną harmonię, którą było widać także na zewnątrz.

Odsunął się od bycia generałem zakonu, gdy siły do pełnienia tej misji opuszczały go ze względu na wiek. W tej decyzji wyszła jego mądrość, a jednocześnie wciąż głęboka miłość do Kościoła i do Towarzystwa. Po ustąpieniu pracował w bibliotece w Bejrucie - jak zwykły, pospolity jezuita.

Jego słowa zapewne będą inspirowały następne pokolenia. Warto powtórzyć tutaj dwie rzeczy. Pierwsza z nich to promocja sprawiedliwości i posługa duchowa, na których bardzo mu zależało w świecie rozdartym przez podziały i niezgodę. Druga to nakierowanie naszego ziemskiego działania na Chrystusa dzięki pierwszej i podstawowej zasadzie działania, czyli fundamentowi Ćwiczeń duchowych. Z tego mają wypływać pokój i pojednanie.

Czasem się zastanawiam, skąd niektórzy ludzie czerpią taki zapał do działania, skąd od samego rana u nich ta iskra w oku, która porywa i zachęca innych. I myślę sobie wtedy, że nic tak nie ciągnie człowieka do przodu w życiu, jak wewnętrzna radość, jak prawdziwe przekonanie serca o tym, że świat potrzebuje moich rąk - potrzebuje mnie; i że ta potrzeba wynika z powołania - misji danej od Boga, którą każdy z nas w życiu otrzymuje.

Piotr Chydziński - redaktor i dziennikarz portalu DEON.pl. Mieszka w Krakowie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jego słowa będą inspirowały następne pokolenia
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.