Jest tylko jeden przewodnik i pasterz. Jest nim Jezus, nie ksiądz

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Olga Yastremska, New Africa, Afr / Depositphotos

Klerykalizm trzyma się mocno. I wierni świeccy i duchowni są gotowi walczyć o jego pozostałości jako o coś absolutnie fundamentalnego. Kłopot w tym, że to właśnie głęboko zakorzeniony system klerykalny odpowiada za przynajmniej część z przestępstw i nadużyć seksualnych, a do tego uniemożliwia normalne ustawienie relacji między duchownymi a świeckimi.

Jeśli papież Franciszek uznaje coś za zagrożenie dla przyszłości Kościoła, to jest to z pewnością klerykalizm. "Klerykalizm należy przepędzić; ksiądz czy biskup, którzy dopuszczają się takiego zachowania, wyrządzają wielką krzywdę Kościołowi. To choroba, która zaraża" - mówił papież do uczestników międzynarodowej konferencji pod hasłem: "Pasterze i wierni świeccy wezwani, by podążać razem". A kilka lat wcześniej - w grudniu 2016 roku - tak wyjaśniał, na czym polega "duch klerykalizmu". "Duchowni czują się lepsi, duchowni oddalają się od ludzi, duchowni zawsze mówią: «to robi się tak, tak i tak, a wy idźcie sobie!»" - podkreślał papież.

I choć tego rodzaju słowa papieskie rozbrzmiewają nieustannie, to w polskim Kościele stary, sprawdzony i pięknie uzasadniony Tradycją i objawieniami klerykalizm ma się świetnie. "Nie ma takich słów, które w pełni oddałyby powołanie do kapłaństwa. Owa złożona w sercu ludzkim iskra Boża wymyka się wszelkim definicjom (...) Kapłan to monstrancja, ma pokazywać Jezusa. Sam musi zniknąć, aby Go ukazać" - czytałem ostatnio choćby na portalu Deon. Regularnie też zapoznawać się mogę z wyznaniami na temat wielkości kapłaństwa, które zawarte są we wspomnieniach o ojcu Pio czy w "Dzienniczku" św. Faustyny. Co wynika z tych powtarzanych opinii? Otóż z jednej strony mamy świeckich, których powołanie (choć przecież uświęcone przez sakrament chrztu, a potem - w wielu przypadkach - także małżeństwa) jest zwykłe i przyziemne, a z drugiej kapłanów, których powołanie wymyka się ludzkim słowom. Takie myślenie oznacza zaś nie tylko dyskredytację chrztu, ale też przede wszystkim sakralizuje kapłaństwo, wynosi je poza ludzkie kategorie. Jeśli od wczesnego etapu formacji faszeruje się kleryków tego rodzaju opiniami i przekazami, to nie są oni później zdolni do normalnego funkcjonowania czy współpracy ze świeckimi, którzy tej iskry wymykającej się wszelkim ludzkim definicjom są pozbawieni.

DEON.PL POLECA

Ale podobne niebezpieczeństwo kryje się nawet w zwyczajowym określeniu tego, co robić mają księża. Tak jest choćby z wciąż powracającym terminem duszpasterze i duszpasterstwo. I nawet nie chodzi o to, że zawiera ono w sobie dziwaczne oddzielenie ciała i duszy (a tak się składa, że myśl chrześcijańska wcale nie ogranicza religii do kwestii ducha czy duszy), ale o to, że przypisuje się duchownemu pewną formę władzy, kontroli nad świeckim. Jeśli bowiem ma on być duszpasterzem, to oznacza to, że wierni mają być dla niego stadem. A pomijając już, jak to brzmi we współczesnych uszach, to jest to zwyczajnie ujęcie nieprawdziwe. I księża i świeccy i biskupi jesteśmy jednym Ludem, a nie stadem i jego pasterzami. Kościół nie jest armią, w której jest arystokracja, szlachta i chłopstwo, ani armią, w której są oficerowie i mięso armatnie. Jest wspólnotą, w której każdy się liczy tak samo, i w której hierarchia służy wyłącznie do utrzymania pewnego podstawowego porządku, a nie do nadawania jednym władzy nad drugimi.

Słowo pasterz zawiera też w sobie sugestie, że jest to ktoś, kto ma nadawać kierunek naszemu życiu, kto ma nim kierować, kto ma - także posługując się laską - wymuszać posłuszeństwo. Tyle, że współczesna eklezjologia, a także teologia duchowości coraz częściej zwraca uwagę na to, że rolą księdza jest nie tyle przewodzenie, ile towarzyszenie. To dlatego coraz częściej nie używa się już terminu kierownictwo duchowe, ale towarzyszenie. Ksiądz, podobnie jak kierownik duchowy, powinien stać się bardziej "towarzyszem drogi", niż przewodnikiem czy szefem na niej. Jeden jest bowiem tylko przewodnik, jeden pasterz i jeden ojciec. I nie jest to ksiądz, a Jezus.

Niestety najmniejsza sugestia na ten temat wywołuje ogromny sprzeciw. Część traktuje je jako atak na święcenia kapłańskie, dla innych to protestantyzacja, a dla jeszcze innych odbieranie szacunku dla "odwiecznej tradycji Kościoła". Kłopot polega tylko na tym, że owa odwieczna, klerykalna tradycja Kościoła wywodzi się w znacznym stopniu z soboru trydenckiego i jego interpretacji, a nie z głębokich źródeł teologicznych. Nie ma także powodów, by uważać, że święcenia kapłańskie dają - same z siebie - jakiś autorytet (bo na ten zwyczajnie trzeba sobie zasłużyć i go wypracować, a nie otrzymuje się go już w pakiecie ze święceniami), albo jakieś magiczne zdolności (na przykład rozeznawania czy rozpoznawania). Owszem, jako katolik wierzę, że ksiądz przez fakt święceń otrzymuje władzę sprawowania Eucharystii czy odpuszczenia grzechów, ale nie widzę powodów, by wiązać to dodatkowo z jakimiś szczególnymi dodatkowymi umiejętnościami. Te człowiek je ma, albo ich nie ma, wypracowuje je albo i nie. Inne myślenie to pozostałość nie tylko magicznego postrzegania sakramentów, ale i feudalnego postrzegania ról społecznych.

Magiczne postrzeganie sakramentu kapłaństwa i przekonanie o tym, że z samego faktu święceń wynikać ma jakiś specjalny autorytet, który nie jest związany ani z jakąś szczególna wiedzą (bo naprawdę wcale nie jest trudno znaleźć świeckich lepiej wykształconych teologicznie niż niektórzy z księży), ani z wielkim doświadczeniem (bo czego może nauczyć dwudziestopięciolatek choćby siedemdziesięcioletnią siostrę zakonną czy matkę i babcię) prowadzi zaś do tego, że część wiernych odpada od Kościoła, gdy ksiądz próbuje im układać życie, gdy narzuca swoje opinie, i gdy wymaga dla siebie jakiegoś szczególnego szacunku, który ma być związany z "iskrą" jaką w sobie nosi. Ale ten model myślenia uniemożliwia też ukształtowanie realnie braterskich (i siostrzanych także) relacji w Kościele, uniemożliwia zbudowanie autentycznej wspólnoty, a nawet wzajemne słuchanie siebie.

Jest jednak jeszcze kwestia ostatnia, a mianowicie taka, że to właśnie głęboko zakorzeniony klerykalizm był jednym z powodów, dla których tak długo tolerowano przestępstwa seksualne wobec małoletnich. I to jest także powód, dla którego trzeba z nim zerwać.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jest tylko jeden przewodnik i pasterz. Jest nim Jezus, nie ksiądz
Komentarze (27)
TD
~Te De
23 lutego 2024, 00:17
Niewątpliwie w Polsce KK skostniał w swoich strukturach i chyba jedynym rozwiązaniem jest zmiana pokoleniowa.
LH
~Leon Hedwig
23 lutego 2024, 12:17
Niewątpliwie Kościół w Polsce mocno trzyma się prawdy i ortodoksji, ale dla nowinkarzy i dla ludzi chcących założyć własne prywatne chrześcijaństwo jest trochę "zbyt skostnialy"
JN
~Jacek Nowacki
19 marca 2024, 09:16
zmiany pokoleniowej nie będzie bo to ci skostniali wybierają następców
WT
~Wojtek T.
22 lutego 2024, 20:16
W sumie dość oczywiste. Klerykalizm zwłaszcza w postaci bezkrytycznego autorytetu jest bałwochwalstwem. Szczególnie groźnym, bo może usprawiedliwiać czy negować mniejsze lub większe niegodziwości grzesznych ludzi. Struktura społeczna może temu szczególnie sprzyjać.
SK
~Sabina Kompałka
22 lutego 2024, 15:53
Kapłan ofiarował swoje życie dla Boga i Kościoła. Bez kapłana nie ma Eucharystii, i innych sakramentów. Kapłanom należy się szacunek i wdzięczność. To jest dar i tajemnica.
WT
~Wojtek T.
23 lutego 2024, 17:39
Niestety, sakrament kapłaństwa (podobnie jak i małżeństwa - oba to sakramenty służby wspólnocie) nie działa magicznie i nie przemienia automatycznie w świętego - do tego trzeba współpracować z łaską, i to ostro...
TG
Tomasz G.
22 lutego 2024, 13:16
(...)"Magiczne postrzeganie sakramentu kapłaństwa i przekonanie o tym, że z samego faktu święceń wynikać ma jakiś specjalny autorytet"(...) - wielokrotnie tego w mniej lub bardziej jaskrawy sposób doświadczyłem. Gardzę takimi księżmi. Ale czy ludzie poniekąd sami nie wymuszają na księżach takiego postrzegania samych siebie? Każdy ksiądz musi sam zdecydować, dlaczego jest w tym Stanie, dla kogo jest w tym Stanie, od tego będzie zależeć jego relacja z wiernymi. Wierni nie oczekują zbawcy w osobie księdza, już mają zbawcę, Jezusa Chrystusa - myślę że przede wszystkim oczekują osoby, która będzie się modlić za zbawienie ich dusz......
PD
~Piotr Dawut
22 lutego 2024, 10:40
To po co Pan Jezus ustanowił kapłaństwo. W ogóle uważam że jak ktoś jest katolikiem i chce dbać o swoją wiarę niech nie czyta wypocin pana Terlikowskiego
SO
~Seb Ol
25 lutego 2024, 07:52
Kapłani byli na ziemi przed Jezusem. Nawet wydali go na smierć żeby się wypełniły pisma. Taka ich niewdzięczna rola wtedy i teraz. Chyba? Bo mnie tam nie było ale tak mówi Pismo.
JK
~Jolanta Korzeniowska
26 lutego 2024, 20:35
Kiedy i gdzie ustanowił ?
JK
Jozjasz Kowalski
10 marca 2024, 14:25
Geneza powstania kapłaństwa nie zawiera nic z dzisiejszych obciążeń i stereotypów. Odsyłam do literatury opisującej pierwszy kościół. Jeśli chodzi o Tomasza Terlikowskiego to sam jestem zagorzałym krytykiem Jego publicystyki ale wyłącznie z zakresu społeczno-politycznego. Temat klerykalizmu uważam za trafiony w dziesiątkę. Dobrze zdiagnozowany z bardzo świeżą i solidną intuicją. "Jednego macie Ojca w niebie a wy wszyscy braćmi jesteście" - w taki sposób Jezus wyjaśnił swoim następcom jak ma wyglądać Kościół i w tym względzie Słowo Boże cały czas obowiązuje.
RK
~Radek Kumorek
21 lutego 2024, 03:57
Bardzo słaby artykuł. Pod publiczkę. Coraz rzadziej pisze coś konkretnego. Wszystko co pisze p. T jest coraz słabsze.
TT
~Tomasz Tomasz
20 lutego 2024, 20:10
Oj, naraża się redaktor Terlikowski :) Zaraz usłyszymy że chce Pan zrobić profanum z sacrum ewentualnie odwrotnie. Model klerykalny był wynikiem struktury społecznej aż do XIX wieku - większość ludzi nie potrafiła czytać i pisać. Przynajmniej w tej części Europy i właśnie księża, zakonnicy z konieczności "czytali i tłumaczyli" Pismo Święte, dosyć naturalnie powodując dystans, oderwanie, kastowość. Budowano "struktury" a do tego potrzeba hierarchii. W Ewangelii klerykalizm się nie broni bo Jezus był biegunowo przeciwny takiej postawie. Jak dziś pamiętam jedną z mszy kiedy ksiądz w Wielki Czwartek w homilii twierdził że "ksiądz jest za(na)stępcą Chrystusa na Ziemi, a nie psychoanalitykiem i nie będzie rozwiązywał problemów ludzi". Taki mamy klimat - jedni widzą w księdzu "Vice-Chrystusa" i jest im to potrzebne, bo potrzebują Instruktora Zbawienia, a inni chcą towarzysza, przewodnika, nauczyciela, "latarnika pokazującego drogę do Jezusa". Kościół powinien odpowiadać na różne potrzeby.
TB
Tedy Ber
20 lutego 2024, 18:32
A już szczytem szczytów klerykalizmu jest w ramach rekolekcji Wielkopostnych prowadzić naukę stanową dla mężczyzn (dorosłych, żonatych, dzieciatych, często "wnuczatych") przez "ojca" rekolekcjonistę lat 28. I opowieści dziwnej treści jak mam traktować żonę i jak z nią postępować. Jakby "ojciec" rekolekcjonista miał o tym jakiekolwiek pojęcie czy doświadczenie życiowe. Wiem, bo kiedyś miałem (nie) przyjemność w takich rekolekcjach uczestniczyć. To tak jak bym był na spotkaniu księży w dekanacie wraz z najprzewielebniejszym jego eminencją i mówił im jak mają prowadzić księgi parafialne albo odprawiać mszę. Często poczucie żenady u księży jest najmniejsze spośród wszystkich grup zawodowych. To niestety wynika z faktów podanych przez pana redaktora Terlikowskiego.
LH
~Leon Hedwig
22 lutego 2024, 17:23
Plecie pan bzdury. A pana opór wobec tego co głosił ten mlody ksiądz wynika z tego, że to Pan w swojej arogacji sam zdecydował, jak sobie poukłada swoje małżeństwo. I Bogu i Kościołowi i Dekalogowi nic do tego. Dlatego pana wq słowa tego młodzieńca.
PG
~Piotr Gryfin
20 lutego 2024, 16:27
Coś mi się wydaje, że dni redaktora TT na konfesyjnych portalach są policzone...
ME
~Marcin Es.
20 lutego 2024, 14:27
Najlepszy jest ten argument z tradycji. Ma tak być, bo tak było. To taka podróż w czasie o 2000 lat. Jezus przez faryzeuszów też był oskarżany o to, że chce zmieniać coś, co trwa od Mojżesza. Co takiego uzależniającego jest w skostnieniu?
AR
Awdotia Romanowa
20 lutego 2024, 13:49
To w Polsce nie przejdzie. Tu każdy ksiądz ważniejszy niż Jezus. Pamiętam mszę, na której ksiądz pytał dzieci, w jakim mieście urodził się Jezus. Odpowiedz dziecka : w Wadowicach. To nie tyle pomyłka dziecka, co efekt lansowania Jana Pawła II, stawiania go wyżej niż Boga. Czasem na kazaniach odnoszę wrażenie, że dotyczą one nauczania JPII a nie Jezusa. Prace najlepszego nawet teologa na temat Ewangelii nie są ważniejsze niż sama Ewangelia.
IZ
~Iwan Zacharow
20 lutego 2024, 17:31
Wyssana z palca ta historyjka o Wadowicach.
AR
Awdotia Romanowa
21 lutego 2024, 22:36
Proszę się przejść na niedzielne msze do różnych kościołów, zwłaszcza wiejskich. Usłyszy Pan rzeczy, o których się filozofom (teologom) nie śniły.
IZ
~Iwan Zacharow
24 lutego 2024, 09:56
To ja zapraszam na nasze podlaskie wsie. Stamtąd mam szczęście pochodzić. Pewnie się pani zawiedzie, gdyż takich banialuk tam nie usłyszy.
AS
~Adrian Sos
20 lutego 2024, 13:34
Czy miejsce dla tego pana nie powinno być w wyborczej,albo TP?Mam dość faceta ,który się przefarbował i wciska wszedzie te swoje złote , a czasami tęczowe mysli
JK
~jan k
20 lutego 2024, 19:04
to proponuję się przerzucić na Nasz Dziennik
E3
edoro 333
20 lutego 2024, 13:14
No święte słowa. Zgadzam się w 100%.
AM
~Andrzej Mackiewicz
20 lutego 2024, 20:03
Nie wiem czy "święte", ALE zapewne prawdziwe tzn. prawidłowo opisujące zastaną rzeczywistość (realność) ... :-)
TM
~Tomek Mazurek
20 lutego 2024, 13:11
Skoro ksiądz nie jest przewodnikiem to tym bardziej redaktor Terlikowski nim nie jest.
PN
~Paula N
20 lutego 2024, 11:18
Ufam, że Boża iskra jest w każdym człowieku. Piękny jest nasz język polski, gdzie witamy się z innymi 'cześć'. Od jakiegoś czasu myślę, że oddaję w ten sposób cześć Bogu obecnemu w drugiej osobie i przypominam sobie ciągle, że ma nieskończoną wartość i godność, jest godna szacunku i wręcz czci właśnie jako 'miejsce, gdzie zamieszkuje Bóg' (choć czasem trudno może być to zobaczyć ;) ).