Jestem zmęczona tym, co się dzieje w Kościele

(fot. pl.depositphotos.com)

Wszystko zaczęło się już prawie rok temu, kiedy w kinach pojawił się "Kler". Wokół filmu było bardzo dużo szumu. Potem wróciliśmy do codziennych "aferyjek". Z ostatnich pamiętam sąd na Judaszem i tęczową Maryję. Przy każdej z takich sytuacji zadawałam sobie pytanie: czym my się zajmujemy?

Czy oglądałaś i co o tym myślisz?

Kiedy pojawił się film Tomasza Sekielskiego "Tylko nie mów nikomu", to były najczęstsze pytania, które słyszałam. Z różnych kurii posypały się kolejne oświadczenia. W internecie każdy chciał wyrazić swoje zdanie. Jedni się buntowali, inni byli przejęci, było wiele emocji. My sami już drugi tydzień publikujemy wiele informacji na ten temat.

Pierwszy tydzień był trudny i męczący, drugi tydzień jest już tylko męczący. I nie chodzi o to, że zbyt dużo o tym piszemy, ale o to, że ciągle pojawia się tak wiele nowych informacji. Coraz więcej pokrzywdzonych zaczyna ujawniać swoje historie, coraz więcej duchownych zaczyna krytycznie mówić o hierarchach Kościoła, coraz więcej świeckich wyraża swoje oburzenie i złość.

"Nigdy nie było mi tak trudno być w Kościele"

W ostatnią niedzielę mąż wyciągnął mnie na "dwunastkę" do dominikanów. Dla mnie te msze były często za trudne i zbyt intelektualne. Kiedy ojciec Kłoczowski podszedł do ambony i usłyszałam: "Muszę się z wami czymś podzielić", zamarłam. Potem przyznał, że jeszcze nigdy nie było mu tak trudno być w Kościele i być Kościołem.

DEON.PL POLECA

>> O. Jan Andrzej Kłoczowski OP: wstąpiłem do zakonu 56 lat temu, nigdy nie było mi tak trudno być w Kościele

Muszę przyznać, że usłyszenie takich słów od zakonnika, który jest w zakonie od 56 lat, zrobiło na mnie ogromne wrażenie. To nie jest człowiek, który niewiele przeżył. To nie jest człowiek, który niewiele wie. To nie jest człowiek, który nie ma autorytetu. Wtedy dotarło do mnie, że skoro coś takiego mówi ktoś z tak dużym doświadczeniem, to naprawdę jest źle, to naprawdę jesteśmy w kryzysie. Kiedy wychodziliśmy z kościoła, słyszałam jeszcze rozmowy ludzi o kazaniu. Chyba nie spodziewali się tak trudnych słów, podobnie jak ja.

Chodzi o miłość

Ostatnio zastanawiałam się nad tym wszystkich w kontekście Ewangelii, a konkretniej słów Pana Jezusa: "to jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak ja was umiłowałem" (J 15, 12). Zrozumiałam, że wszystkie najgorsze dramaty na świecie dzieją się z braku miłości, a wszystkie najpiękniejsze wydarzenia na świecie - z dawania miłości. To takie zgrabne określenie, ale czy wiemy o jakiej miłości mówimy?

Pan Jezus nie uczy nas miłości, która jest łatwa, prosta i przyjemna, zresztą, żadna miłość w dłuższej perspektywie taka nie jest. W pełni rozumiana miłość to także momenty pokazywania prawdy. To jest odpowiedzialność miłości - pokazywanie miejsc, które są trudne; które wymagają gruntownej zmiany; które są niedopuszczalne; których nie chcemy tolerować.

Po drugie, Pan Jezus niczego za nas nie zrobi. On nas popycha do aktywności, do zmian. Nie jest Bogiem bierności, jest Bogiem zachęcającym do aktywności i pozostawiającym wolność wyboru. Czy On powstrzymał Judasza? Czy On sprawił, że Piotr nie zaparł się trzy razy? Nie, nic z tych rzeczy. Daje nam wskazówki, pokazuje, gdzie warto pójść, co warto zrobić, a resztę zostawia nam.

Być dla innych i być z innymi

Kiedy myślę o definicji miłości, do głowy przychodzą mi siostry z Broniszewic i kardynał Konrad Krajewski. Dopiero co skończyłam książkę o siostrach. To, co zrobiły i to, czym się teraz zajmują to jest miłość. Czy ona jest prosta? Nie. Czy jest prawdziwa? Jak najbardziej. Dlaczego? Dlatego, że one są dla swoich Chłopaków. One są ze swoimi Chłopakami. Wydaje się, że to niewiele, ale kto z nas potrafiłby każdego dnia zajmować się tymi, z którymi nieraz trudno jest się po prostu porozumieć? Kto z nas miałby siłę, żeby jeździć na wiele kwest i prosić o pieniądze? Kto z nas chciałby się zająć kimś, kto cztery razy został porzucony? Kimś, kogo rodzice oddali? Kto z nas miałby w sobie taką odwagę, żeby nie oceniać tych rodziców?

Drugą definicją miłości jest kardynał Krajewski, który ostatnio pomógł 500 osobom żyjącym bez prądu od tygodnia, wśród nich były dzieci i kobiety w ciąży. Uruchomił prąd, choć wiedział, że to przestępstwo. Mówił o tym w jednej z homilii: "nie byłem pijany, nie byłem pod wpływem narkotyków, to jest rzecz związana z Ewangelią (…) Kiedy jesteśmy pod wpływem Ducha świętego, nic nas nie obchodzi". Podkreślał, że Ewangelia jest bardzo radykalna i że go niszczy. Kto z nas odsuwa na bok swoje potrzeby, żeby zadbać o innych? Kto z nas ryzykuje swoją wolnością?

Interesuje mnie tylko Kościół miłości

Marzy mi się Kościół miłości, który jest dla drugiego człowieka i razem z nim. Taki, który wskazuje Jezusa i podąża Jego śladami. Który wie, gdzie szukać "drogi, prawdy i życia". No właśnie, taki, który jest życiodajny, a nie śmiercionośny. Kościół przynosi życie, kiedy przyjmuje każdego i daje mu nadzieję. Kościół uśmierca wiernych, kiedy... ich po prostu nie widzi. Marzy mi się Kościół, który jest uosobieniem miłosiernego samarytanina: "gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go" (Łk 10, 34).

Nie wiem, czy jest szansa na takie zmiany, ale wiem, że są ludzie, miejsca i przestrzenie, które pokazują nam, jak "robi się" miłość i to ich możemy się łapać jak "kół ratunkowych". A potem może "pewnego dnia Duch Święty przewróci kopniakiem stołek i trzeba będzie zaczynać wszystko od początku".

Julia Bondyra - dziennikarka i redaktorka portalu DEON.pl, prowadzi bloga wybieramymilosc.pl

Dziennikarka i redaktorka, często ogarniacz wielu rzeczy naraz od terminów po dobrą atmosferę. Na co dzień pisze autorskie teksty oraz zajmuje się działem "Inteligentne życie" i blogosferą blog.deon.pl. Prowadzi także bloga wybieramymilosc.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jestem zmęczona tym, co się dzieje w Kościele
Komentarze (20)
WDR .
26 maja 2019, 01:42
Profanacja obrazu Naszej Matki to dla Pani "aferyjka"? Dla niejednego biskupa oskarżenia wobec podległego mu księdza to też była "aferyjka". Donoszenie na innych do SB to też była "aferyjka", a prawdy domagał się tylko niemiłosierny ciemnogród...
25 maja 2019, 21:56
Pani Julio, czy to nie piękne i radosne: https://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,38437,kleryk-w-ciezkim-stanie-przyjal-swiecenia-to-bylo-jego-najwieksze-marzenie.html. To jest prawdziwy obraz życia i Kościoła.
26 maja 2019, 12:08
Drogi Tadziu, może zamiast nieprzytomnie klepać setki zielonych trójkącików dla siebie a czerwonych - dla innych, odniesiesz się do tych "pięknych i radosnych" powszechnie znanych historycznych faktów podanych przez Marka?
27 maja 2019, 00:18
Nigdy nie klepię żadnych trójkącików przy moich wypowiedziach. Więc proszę nie rzucać oszczerstwa. Nie jestem uwrażliwiony na "lajki" czy inne ich przejawy (plusy lub minusy). Widzę, że to cię boli, ale chłopie ogarnij się i się tym nie przejmuj. O jakie fakty podane przez Marka (jakiego i gdzie) ci chodzi?
27 maja 2019, 08:26
Tadzinku, zawsze klepiesz trójkąciki przy swoich wypowiedziach. Tadzinku, mnie nic nie boli ale Ty ogarnij się - chłopie - i nie przejmuj tak, tym co piszesz; świata nie zadziwisz. Chodzi o fakty podane przez użytkownika Mark, które były i dziwnym trafem z forum zniknęły (widać cuda zdarzają się naprawdę).
30 maja 2019, 22:58
Jak mam odpowiedzieć na coś, co było a zniknęło, a czego nie widziałem? Nie jestem administratorem strony. A co do faktów polecam najnowszy: https://www.deon.pl/wiadomosci/polska/art,31043,marek-lisinski-szef-fundacji-nie-lekajcie-sie-oskarzony-o-wyludzenie-pieniedzy-od-ofiary-ksiedza.html.
P
Paweł
25 maja 2019, 17:11
A ja jestem coraz bardziej zmęczony, że Wy jesteście zmęczeni. Wy tzn. Ty Julio, naczelny Żyłka i pewnie cała redakcja Deonu. Ludzie czym jesteście zmęczeni? Tym, że człowiek jest grzeszny i słaby? Zawsze był grzeszny i zawsze upadał. Kocham nasz Kościół, kocham Kościół, który założył Jezus Chrystus ale ciągłe biadolenie, że jest źle jest szatańskie. To szatan nas spycha do narożnika i mówi: patrzcie jaki jest ten wasz kościół. Czy były kiedykolwiek czasy, że na ziemi było niebie, że wszystko było idealne? Nie, nie było takich czasów. Apeluję i zachęcam do oddania wszystkiego Bogu, jemu stokroć bardziej niż nam zależy na swoim Kościele. 
25 maja 2019, 21:45
Pawelo świetnie napisałeś! Kościół był, jest i będzie święty, bo w jego centrum jest Chrystus. Ale jak się idzie do kościoła, na mszę, czy nabożeństwo, by spotkać księdza, albo by utrwalić swoje dobre samopoczucie, a nie po to by spotkać Chrystusa, to niestety samemu gubi się więź z Głową Kościoła. Skutkiem tego jest popadanie w czysto ludzką perspektywę, która jest ślepą uliczką. Pozostają wezwania, by świeccy odnowili kościół (celowo z małej litery), bo biskupi (kapłani) nie dadzą rady. A tak naprawdę jest to wezwanie do odcięcia się od sakramentów (od Chrystusa, bo On jest w sakramentach). Jezus Chrystus jest z nami, chce być z nami (poprzez posługę wielu wspaniałych kapłanów), nie dajmy się zwieść krzykliwym "reformatorom".
26 maja 2019, 11:08
793 zielone trójkąciki - brawo Tadeusz!
27 maja 2019, 00:13
I tu znowu oszczerstwo.
27 maja 2019, 08:27
Nie, i tu znowu prawda :-)
27 maja 2019, 11:21
@Pawelo - super wpis! Podpisuję się pod tym co napisałeś.
25 maja 2019, 16:58
Pani jest zmęczona - jak widzę - od roku. Ja także jestem zmęczony tym, co się dzieje w Kościele. Ale ja jestem tym zmęczony od niemal 30 lat. To, co dzieje się obecnie jest tylko bardziej widowiskowym etapem degrengolady toczącej Kościół od znacznie wcześniejszych czasów. Teraz nastąpiło przesilenie - jest prościej, można przynajmniej o tym otwarcie powiedzieć. Teraz wszyscy nagle się obudzili, nagle widzą, rozumieją, dostrzegają. Czy sądzi Pani, że 20 - 30 lat temu nie było widać, że nie jest dobrze? Tyle, że w tamtych czasach Wszyscy widzieli Kościół wyłącznie jako wyzwoliciela z komunistycznego czyśćca. Nikt nie chciał widzieć, jak ta machina działa naprawdę - takie widzenie było bardzo niepopularne.
25 maja 2019, 21:33
Alfabeciku, to chyba żyliśmy w innych czasach, bo ja wtedy spotkałem ks. Jerzego Popiełuszkę (nie osobiście, poprzez lekturę kazań), św. Jana Pawła II (osobiście), Benedykta XVI (książki), wspaniałych księży w parafii i wielu innych wspaniałych ludzi.
26 maja 2019, 11:06
Nie, Tadeuszku, żyliśmy w tych samych czasach. Ja przez całe życie spotykam wspaniałych ludzi - i w Kościele i poza nim, i teraz i kiedyś. Co zatem - drogi Tadeuszku - miałoby z Twej wypowiedzi wynikać?
27 maja 2019, 00:30
Czyli zmieniasz zdanie co chwila jak Schetyna, bo wyżej pisałeś: "ja jestem tym zmęczony od niemal 30 lat". A teraz nagle zachwyt. Życie jest takie, że w każdym czasie są lepsi i gorsi. Warto więc zachować dystans i zawsze dostrzegać obie strony. Nie daj się zakrzyczeć złu, bo ono zawsze gra na fałszywych nutach i nie marz o budowaniu raju na ziemi, bo nie ziemia jest naszym celem. A gdy spotykasz dobro i dobrych ludzi, to nie marnuj szansy i ładuj w sobie akumulatory dobra, by podnosić i pomagać innym.
27 maja 2019, 08:31
To przecież tak proste: jestem zmęczony obłudą kościelnej instytucji ale - w międzyczasie - spotkałem wspaniałych ludzi. Widzisz, jak głupiutko rozumujesz :-)
30 maja 2019, 23:05
Alfabeciku, to wspaniale, że jednak spotkałeś dobro i dobrych ludzi. Choć szkoda, że nie rozumiesz Kościoła, ani też prawdy o człowieku. Powtórzę: "Warto (...) zachować dystans i zawsze dostrzegać obie strony. Nie daj się zakrzyczeć złu, bo ono zawsze gra na fałszywych nutach i nie marz o budowaniu raju na ziemi, bo nie ziemia jest naszym celem."
AC
Anna Cepeniuk
25 maja 2019, 13:13
Bardzo dziękuję za ten tekst...i bardzo podobnie przeżywam ten czas. Jest mi niezmiernie trudno... ból zranionych osób jezt przeszywający.. i wynikający z niego wstyd, lęk, upokorzenie...bezsilność ... przemieszane z nienawiścią do sprawców i tych, którzy ich ukrywali...i dalej to czynią... Porażka goni porażkę...przez kolejne oświadczenia.... Niedobrze mi się robi na myśl, że jutro odczytają list episkopatu, który najpierw fundację powołał... I udaje nadal, że to wszystko to atak na kościół... Dobrze, że są tacy duchowni, którzy podzielają nasz ból..i nie boją się go wyrazić... Jest więc nadzieja... Dziękuję za pokazanie miłosiernej części Kościoła...I takiego się trzymajmy... Pozdrawiam i błogosławię
KB
Kasia Brzez
25 maja 2019, 12:02
Dziękuję za bardzo pozytywny (wbrew zniechęcającemu i zapowiadającemu mrok tytułowi) artykuł. Widzę w nim natchnienie Ducha Świętego i czuję, że do tego wzywa nas Bóg: do dostrzegania wokół dobra, które rodzi się z miłości, jednocześnie nie bagatelizując, nie trywializując zła, które jest. Bez nadmiaru słów, ale na pierwszym planie ze wskazaniem na Ewangelię, i to ten najczystszy, jednoznaczny w interpretacji fragment: o miłosiernym Samarytaninie. Pozdrawiam.