Jezus towarzyszy nie tylko wierzącym

(fot. unsplash.com)

Jest również w tych wszystkich „anonimowych chrześcijanach”, daleko za widzialnymi granicami Kościoła. Jest we wszystkich, którzy szukają prawdy, piękna, miłości i dobra. Jest z nami zawsze i wszędzie!

Znów się okazuje, że w życiu uczniów Chrystusa rzeczywistość przerosła wszelkie oczekiwania, a tym bardziej obawy. Wszystko wygląda tak, jakby nic strasznego się nie stało. Okazuje się, że ten, o którym sądzono, że przestał istnieć, że został unicestwiony, bo został zabity, jednak żyje. I znowu najlepszym miejscem na spotkanie z Nim jest zwykły domowy stół, chleb i wino oraz grono przyjaciół, towarzyszy Jego doli i niedoli.

Od tamtego czasu do dzisiaj, w kwestii spotkania Boga z człowiekiem, niewiele się zmieniło. Gdzie zatem dzisiaj możemy spotkać się z żywym Chrystusem?

Przede wszystkim ważne jest, byśmy rzeczywiście pragnęli takiego spotkania. Jest to spotkanie odnawiające i przemieniające, ponieważ przemienia zwykłe życie na „życie w pełni”. Zaczyna się ono wówczas, gdy pozwolimy Jezusowi wstąpić drzwiami wiary do przestrzeni naszego życia.

DEON.PL POLECA

Niezawodnym sposobem na spotkanie ze Zmartwychwstałym jest swoiste przejście, zwrot od zewnętrznego sposobu życia ku wnętrzu. Tak często, a wydaje się, że coraz częściej, zdecydowanie więcej uwagi poświęcamy bowiem temu co zewnętrzne, niż temu co wewnątrz. To także moje doświadczenie, dlatego mam odwagę o tym mówić. Tymczasem powinniśmy bardziej gorliwie poszukiwać Boga w naszym sercu. Przy czym serce nie oznacza tutaj siedliska uczuć i źródła emocji, ale głębię życia – odwrotność powierzchowności. Krótko mówiąc, by spotkać Jezusa, trzeba przestać ślizgać się po powierzchni wiary, lecz zacząć tą – nieustannie pogłębianą – wiarą żyć.

Nasze spotkanie ze Zmartwychwstałym dokonuje się w Kościele – społeczności, która dzieli się wiarą. Dzielicie się Waszą wiarą z siostrami i braćmi spotkanymi w kościele? Już same Wasza obecność jest świadectwem i dzieleniem się wiarą, za co bardzo Wam dziękuję. Jesteśmy Kościołem, wspólnotą w drodze. Jedni w tej drodze są hen, hen daleko; inni dopiero planują wyjście. Jedni zawrócili, inni się zatrzymali, a jeszcze inni w ogóle o tej drodze nie słyszeli.

Bez względu na to, w jakim punkcie drogi się znajdujemy, Zmartwychwstały Chrystus zawsze nam towarzyszy. Niekiedy z łatwością Go rozpoznajemy, innym razem jest z nami anonimowo, jako nieznany Pielgrzym między pielgrzymami. Jest z nami, jak był z uczniami idącymi do Emaus. Otwiera przed nami głębsze znaczenie Pisma. Pozwala wciąż na nowo odczytywać i głębiej rozumieć to wszystko, czego nas nauczał. Powoduje czasem, że znów płoną nasze serca. Towarzyszy nam, gdy łamiemy chleb na Jego pamiątkę – gdy świętujemy Eucharystię. Jest z nami w sakramentach i liturgii swojego Kościoła.

Bez względu na to, w jakim punkcie drogi się znajdujemy, Zmartwychwstały Chrystus zawsze nam towarzyszy.

Zmartwychwstały pozwala się także rozpoznać w świadectwach chrześcijan, którzy swoim życiem zaświadczają, że Jezus jest żywy w nich i przez nich. Widzimy Go żywego w świadectwach naszych świętych patronów, zwłaszcza męczenników. Towarzyszy nam również skrycie i anonimowo – o czym czasem chcemy zapomnieć, a co wyjawił nam przecież w mowie o sądzie ostatecznym – w najmniejszych i najsłabszych braciach i siostrach – głodnych i spragnionych, biednych i prześladowanych, chorych i zalęknionych, którzy potrzebują naszego wsparcia, troski i pomocy. Jeśli ich nie wesprzemy i im nie pomożemy, możemy się z Nim minąć na wieki.

Jezus towarzyszy nam jednak nie tylko w wierzących. Jest również w tych wszystkich „anonimowych chrześcijanach”, daleko za widzialnymi granicami Kościoła. Jest we wszystkich, którzy szukają prawdy, piękna, miłości i dobra. Jest z nami zawsze i wszędzie!

Jeśli nie spotykamy Chrystusa w codzienności naszego życia, w tych wszystkich wymienionych wyżej sytuacjach, miejscach, ludzkich doświadczeniach, tęsknotach, pragnieniach i napotkanych w codzienności ludziach, wówczas raczej na pewno nie spotkamy Go też w tym, co nadzwyczajne: multiplikowanych modlitwach, nowych i pełnych uniesień formach religijności, uzdrawiających medytacjach, pobożnych uniesieniach. Natomiast jeśli już Go spotkamy, wówczas to czego od Niego doświadczymy, może przerosnąć wszelkie nasze oczekiwania, a tym bardziej obawy. To nie wiara uczniów obudziła Jezusa do życia. Przeciwnie – to On swoim zwycięstwem nad śmiercią wskrzesił ukrzyżowaną wiarę swoich uczniów. Niech wskrzesza także naszą.

Proboszcz parafii na South Kensington w Londynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jezus towarzyszy nie tylko wierzącym
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.